pl | en
Test
Krakowskie Towarzystwo Soniczne, spotkanie #80
Gerhard Hirt i jego S-3 (Ayon Audio)

Kontakt:
Ayon Audio | Hart 18
A-8101 Gratkorn | Austria

tel.: +43 3124 24954
fax: +43 3124 24955

Dystrybucja w Polsce: Eter Audio
Kraj pochodzenia: Austria

Strona producenta: Ayon Audio

Tekst: Wojciech Pacuła
Zdjęcia: Wojciech Pacuła

Nie wiem, czy państwo pamiętają wywiad z Gerhardem Hirtem, właścicielem firmy Ayon Audio, który ukazał się w sierpniowym wydaniu „High Fidelity” (No. 88) – jeśli nie, to zachęcam do lektury TUTAJ. Na jedno z zadanych wówczas pytań, a mianowicie: „Jaka jest pańska hierarchia formatów; tj. CD, LP, HDD, SACD?”, Gerhard (dla jasności – znamy się i jesteśmy po imieniu) odpowiedział wówczas krótko: „LP, CD”. Trochę to niezwykłe jak na kogoś, kto ma w ręku gotowy, dla swojej firmy dość rewolucyjny produkt i który rok wcześniej, podczas szkolenia dla dealerów w Krakowie, na spotkaniu ze mną z entuzjazmem opowiadał o tym, że ludzie ze StreamUnlimited przygotowują dla niego odtwarzacz plików. S-3, bo tak został nazwany, ujrzał światło dzienne w Monachium, podczas wystawy High End 2011.
Myślę jednak, że ten dualizm, to nieco schizofreniczne podejście do techniki cyfrowej nie jest obce wielu innym producentom i rzeszom melomanów. Gerhard różni się od swoich kolegów tym, że jest w tym wszystkim szczery i mówi to, co myśli, robiąc przy tym to, co „trzeba”. Być może tylko takie podejście gwarantuje sukces…

Kosztujący 22 000 zł S-3 to odtwarzacz plików audio, nazywany w firmowym żargonie „Network Player”, wskazującym na prymarne źródło sygnału – dyski sieciowe. To jednocześnie kompletny przetwornik D/A i analogowy przedwzmacniacz. Jego obecność w ofercie producenta wzmacniaczy lampowych, bo tym Ayon tak naprawdę jest, może dziwić. Tego typu zmiany, często nawet wolty, będą jednak coraz powszechniejsze. Jak mówi Gerhard, obecność produktów cyfrowych w ofercie jego firmy została wymuszona (dosłownie) przez dystrybutorów, którzy chcieli mieć w ofercie pełne systemy, chcieli proponować klientom koherentne, pomyślane jako całość zestawy. W roku 2006 do produkcji wszedł jego pierwszy odtwarzacz CD-1 (recenzja TUTAJ). O problemach z technologią cyfrową rozmawiałem z właścicielem Ayona w Monachium na wystawie High End trzy lata później, w roku 2009, kiedy to uzupełnił swoją ofertę dwoma droższymi odtwarzaczami CD-2 i CD-3 i zaprezentował zupełnie nową wersję CD-1 o nazwie CD-1s. Jak wtedy mówił, przygotowanie pierwszego odtwarzacza zajęło im bardzo mało czasu. Na rynku dostępny był dobry „kit” napędu i sterowania od Sanyo, oni do tego dołożyli to, na czym się znali, tj. lampowe układy wyjściowe, a jedna z firm przygotowała moduł przetwornika D/A. Byli więc nieprawdopodobnie zdumieni tym, jak pozytywnie rynek na ich dzieło zareagował i jakie ilości CD-1 sprzedali.
Żeby być fair wobec wszystkich, Gerhard do bardziej ambitnych projektów podszedł z czystą kartką. Do sekcji napędu i DAC-a zaangażował swoich przyjaciół ze StreamUnlimited, a sam dopracował układy wyjściowe. Był to punkt wyjścia wieloletniej, trwającej do dzisiaj współpracy, której kulminacją jest odtwarzacz CD-5 z 2010 roku i jego usprawniona wersja, z analogowym przedwzmacniaczem, CD-5s z 2011 (test CD-5s Special TUTAJ).

Jak się okazało, to była współpraca „rozwojowa”. Oto bowiem, kiedy na rynku pojawiła się duża ilość odtwarzaczy plików audio, o tego typu produkt zaczęli się dopytywać również właściciele systemów Ayona. Gerhard zdecydował się więc, że przygotuje coś, co ich zadowoli, a co będzie się mieściło w ramach jego poglądów na urządzenia cyfrowe. Był to rok 2009. Dlaczego więc stworzenie S-3 zajęło niemal dwa lata? Okazało się, że choć przygotowanie, nawet niezłego, odtwarzacza, ale nie różniącego się specjalnie od innych, jest całkiem proste i można by to zrobić podobnie, jak to było z CD-1, tj. niemal „ z marszu”, to jednak i Gerhard, i Ayon byli już w zupełnie innym miejscu. Potrzebowali czegoś, co nie będzie gorsze od ich odtwarzaczy CD – a na szlifowanie dźwięku tych ostatnich mieli całe pięć lat.
Na szczęście firma Ayon miała już dobrze działający model biznesowy, bazujący na współpracy ze StreamUnlimited. A to jest, jak już wielokrotnie pisałem, pionier odtwarzaczy bazujących na twardych dyskach i jedna z najbardziej kreatywnych tego typu firm. Z jej modułów odtwarzaczy plików korzysta wielu znanych producentów, a ostatnio święci triumfy CLiC Musicala Fidelity. S-3 korzysta z tego samego wyświetlacza i podobnego procesora, jednak jego oprogramowanie jest znacząco inne. Zajęli się tym właśnie ludzie ze SU. Gerhard, jak mówiłem, zajął się zaś tym, na czym on się zna najlepiej – przygotował lampowy układ wyjściowy, jego lampowe zasilanie oraz sekcję przedwzmacniacza. W wyniku tych działań powstał S-3 – odtwarzacz plików audio firmy Ayon Audio.
Przedpremierowy pokaz tego urządzenia został przygotowany podczas wystawy w Monachium, jednak oficjalna premiera miała miejsce 1. listopada. My słuchaliśmy go w październiku, a prezentował nam go sam Gerhard Hirt, opowiadając przy tym ciekawe historie związane z jego powstaniem, z branżą audio itp.

Jaki cel miało to spotkanie – poza oczywistym: towarzyskim? Ano chcieliśmy się dowiedzieć, jak się ma dźwięk S-3 do topowego odtwarzacza CD-5s Ayona. Spotkanie zorganizowaliśmy więc u jednego z członków Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego, który od dłuższego czasu ma w swoim systemie CD-5s Special – u Tomka (poprzednie spotkanie u Tomka TUTAJ).
W skład jego systemu wchodzą:

  • Odtwarzacz CD Ayon Audio CD-5s Special, test TUTAJ,
  • wzmacniacz zintegrowany McIntosh MA7000, test TUTAJ,
  • kolumny wolnostojące Dynaudio C2.
Odsłuch został podzielony na dwie części. W pierwszej chcieliśmy się dowiedzieć, jak się ma S-3 grający pliki zripowane z płyt CD (16/44,1) w kontrze do tych samych płyt granych z CD, a w drugiej, jak się mają płyty CD grane na CD-5s wobec tych samych nagrań, ale wysokiej rozdzielczości, grane z S-3.
Było to porównanie A/B/A ze zidentyfikowanymi obydwoma źródłami. Każde nagranie odtwarzane było przez 2 minuty. Wrażenia (opinie) słuchających zapisywane były po każdym utworze. Opinie poniżej zostały przygotowane na dwa różne sposoby: przy odsłuchu CD są kompilacją wszystkich wypowiedzi danego słuchacza; przy plikach wysokiej rozdzielczości są rozdzielone na poszczególne utwory. A to dlatego, że różnice przy CD i plikach zripowanych z CD zawsze były podobne, dało się wyznaczyć pewien wzór według którego grały obydwa odtwarzacze. Można było więc podsumować je w jednej wypowiedzi. Przy plikach hi-res było inaczej. Wrócę do tego w podsumowaniu. W odsłuchu, oprócz nas, miejscowych, wzięli udział Irene Hirt, żona i współpracowniczka Gerharda i on sam. Obok nich częścią panelu odsłuchowego był Marcin Ostapowicz, jeden z autorów programowego odtwarzacza plików JPLAY. I wreszcie dwóch przedstawicieli polskiego dystrybutora Ayon Audio – Robert oraz Mariusz.

ODSŁUCH

CZĘŚĆ I: CD VS RIPY 16/44,1

Nagrania wykorzystane w odsłuchu:

  • Cassandra Wilson, If It’s Magic z albumu Silver Pony, Blue Note, 29752-2, CD, recenzja TUTAJ.
  • Sara K., Don’t Know You From Somewhere z albumu Don’t Know You From Somewhere, Stockfisch, CD.
  • The Doors, Riders on the Storm z albumu L.A. Wooman, Electra/Warner Music Japan, WPCR-12721, mini LP, CD.
  • Eva Cassidy, Autumn Leaves z albumu Songbird, Hot Records, G2-10045, CD.
  • The Modern Jazz Quartet, Vendome z albumu Pyramid, Atlantic/Warner Music Japan, WPCR-25125m mini LP, CD.
  • Nirvana, Smells Like Teen Spirit z albumu Nevermind, Geffen/Universal Music Japan, UICY-93358, mini LP, CD.
  • Steve Ray Vaughn, Pride and Joy z albumu Texas Flood, Epic/Sony Music Japan, EICP-1173, mini LP, CD.

Tomek: Jak dla mnie różnica między nagraniami nie była duża. Z CD trochę lepsza była rozdzielczość i nieco lepsza barwa. Ale, moim zdaniem, to nie była duża zmiana. Trochę teraz żałuję, że zrobiłem ripy na komputerze, a nie w RipNAS-ie, dysku sieciowym Linna, bo te ostatnie są znacznie lepsze. Tak myślę, że mógłbym zamienić CD-5s Special na S-3, żeby mieć wszystkie płyty na dysku.
Marcin: Dla mnie różnica była spora, na korzyść CD-5s, przede wszystkim w głębokości sceny. W S-3 wydaje mi się trochę płaska, przynajmniej w takim porównaniu. Dlatego dźwięk odtwarzacza plików wydawał mi się mniej naturalny. Jego zaletą wydaje mi się lepsza kontrola basu – był nieco wyraźniejszy, bardziej konturowy, łatwiej dało się śledzić grę kontrabasu. Wydaje mi się też, że lepiej pokazywane było jego tło, dynamika.
Janusz: Dla mnie CD był lepszy. Główna różnica polegała na większej pełni, bardziej fizjologicznym, przyjemniejszym dźwięku. Wydaje się, że w S-3 część informacji była wycofana, wycięta. Przy The Doors głębokość prezentacji była lepsza w S-3, więc nie do końca się z Marcinem zgodzę. Rzeczywiście, wydaje się, że S-3 ma lepiej kontrolowany bas, tylko że jest on też płytszy, nie tak ładnie wypełniony. Balans dźwięku wydaje mi się ustawiony wyżej niż w CD-5s Special. Ogólnie, jak dla mnie – lepszy jest odtwarzacz CD.
Mariusz: Zgadzam się z tym, co Tomek powiedział na początku – odtwarzacz CD jest bardziej naturalny. Między nim i S-3 nie ma jakiejś dużej różnicy w klasie. Inaczej pokazują materiał – CD-5s niżej, głębiej, a S-3 wyżej, dokładniej, bardziej dynamicznie. No, ale jeśli mamy mówić o jakiś absolutnych ocenach, to trzeba powiedzieć, że CD jest lepszy.
Gerhard: Dla mnie największą różnicą była większa głębokość sceny w CD. To dla mnie ważny element, bo to on najczęściej odróżnia winyl, który jest dla mnie wzorcem brzmienia, od cyfry. Tutaj CD gra pod tym względem w bardziej zbliżony do LP sposób niż odtwarzacz plików.
Robert: CD lepszy – po prostu. Różnica nie była duża, co jest dla mnie zaskakujące, jeśli weźmiemy pod uwagę różnicę w cenie, to S-3 jest zaskakująco dobry, szczególnie, że przecież gramy z pendrajwa, a jak wiadomo z poprzednich odsłuchów, S-3, a i każdy odtwarzacz tego typu, gra dużo lepiej z sygnałem z wejścia Ethernet. Ale jakby na to nie patrzeć, CD miał lepszą przestrzeń, więcej informacji, był przyjemniejszy.
Irene: Dla mnie CD wygrywa bez żadnych „ale” – po prostu lepiej się go słucha, przyjemniej, dla mnie to jest bardziej naturalny dźwięk.

CZĘŚĆ II: CD VS HI-RES

Nagrania wykorzystane w odsłuchu:

  • Kankawa, Dear Myself z albumu Organist, 24/192. Porównywane z wersją CD-R firmy T-TOC; recenzja TUTAJ.
  • Alan Parsons Project, Sirius + Eye In The Sky z albumu Eye in the Sky, 24/192. Porównanie z wersją zawartą na samplerze magazynu “Stereo Sound” (Nobu’s Popular Selection, Sony/Stereo Sound, SSRR5, SACD/CD.
  • Stan Getz&Joao Gilberto, Concovado (Quiet Nights of Quiet Stars) z albumu , 24/96. Porównanie z wersją First Impression Music: Lasting Impression Music, LIM K2HD 036, K2HD CD; recenzja TUTAJ.
  • Keith Jarrett, Köln January 24 1975. Part I z albumu Koln Concert, 24/96. Porównanie z wersją wytłoczoną na zocie: ECM/Warner Music Japan, UCCE-9011, mini LP, gold-CD.
  • Metallica, Enter Sandman z albumu Metallica, 24/96. Porównanie z japońską wersją mini LP:
  • Kankawa, Dear Myself

Tomek: Coś się tam między tymi wersjami różniło. Ale z mojego miejsca nie słychać dokładnie co – tutaj brzmiało to całkiem podobnie. Może z S-3 brzmiało to trochę swobodniej? Ale nie jestem tego na 100% pewny.
Irene: Mogę powiedzieć to samo, co ostatnio – lepiej zagrał CD. Mimo że S-3 grał plik wysokiej rozdzielczości, to płynność, gładkość CD bardziej do mnie przemawiają.
Marcin: Słyszę to samo, co wcześniej: S-3 miał lepiej kontrolowany bas, co teraz było jeszcze lepiej słyszalne. Jeśli chodzi o rozdzielczość, o detaliczność, to teraz różnice między nagraniami były minimalne, niemal nie do zauważenia.
Krzysztof: Dla mnie CD miał jednak większą rozdzielczość. Dźwięk z S-3 wydawał mi się bardziej wygładzony, łagodniejszy, a przez to przyjemniejszy.
Mariusz: Ciągle lepiej grał CD, bo był bardziej dynamiczny. Ale różnice były teraz mniejsze niż przy CD i plikach zripowanych z CD.
Janusz: Jest różnica. To ważne. Ale teraz, dla mnie, S-3 brzmi lepiej. Mam dokładnie odwrotne wrażenia niż poprzednio. Organy Hammonda były z hi-res głębsze, bardziej otwarte, lepsze.
Robert: CD gra lepiej, ale teraz różnice były minimalne. Jeśli ktoś tego kawałka posłucha po raz pierwszy, to nie zauważy różnicy.
Gerhard: Dla mnie teraz nie ma dużej różnicy. Dobrze słychać, że teraz S-3 brzmi wyraźnie lepiej niż poprzednio. Jest lepsza mikrodynamika. Ale w CD wciąż słyszę więcej wybrzmień, lepszą szczegółowość.

  • Alan Parsons Project, Sirius + Eye In The Sky

Irene: Z tym nagraniem S-3 zagrał lepiej, w bardziej dynamiczny, bardziej naturalny sposób. Wydaje mi się, ze CD grał głośniej – mimo że przecież ustawiliśmy poziomy. Odebrałam to jak lekką nachalność, agresję.
Tomek: W S-3 słychać było więcej powietrza między instrumentami i za nimi. Z CD było za dużo góry, ale lepsza była kontrola basu, który był też głębszy. Mimo to S-3 wydawał mi się przyjemniejszy, lepszy.
Marcin: Cóż: S-3 jest tu po prostu lepszy. Bez żadnych wątpliwości. CD był jednak płynniejszy, przez co może się komuś bardziej podobać.
Krzysztof: S-3 to gładkość, ale CD zagrał z większym „powerem”, wykopem. Duże różnice były w budowaniu sceny i bazy stereo – lepiej to było pokazane w S-3. Także bas.
Mariusz: Dla mnie to był bardzo podobny dźwięk. Jeślibym musiał wybierać, to CD zagrało lepiej, bardziej dynamicznie, mocniej. Odtwarzacz CD miał więcej góry, ale mnie to nie przeszkadzało.
Robert: CD zagrało w bardziej dynamiczny sposób. Przestrzeń, jak dla mnie, lepsza była właśnie z płyty CD. Generalnie różnice nie były jednak duże. Z S-3 wszystko było trochę bardziej szczegółowe. Ale lepiej zagrał CD!

  • Stan Getz&Joao Gilberto, Concovado (Quiet Nights of Quiet Stars)

Irene: Dźwięk z CD był ładny, bardziej dynamiczny, bardziej “do przodu”. Różnice nie były jednak duże. Jeśli miałabym wybierać, to wybrałabym CD.
Marcin: S-3 teraz lepszy. Kropka. Więcej oddechu, lepsza mikrodynamika, ładniej.
Krzysztof: Zdecydowanie bardziej podobał mi się CD. Trochę nie rozumiem, dlaczego innym S-3 wydał się lepszy. Może dlatego, że brzmienie CD jest dla mnie bardziej „naturalne”, jestem do niego przyzwyczajony. Dla mnie saksofon brzmiał zdecydowanie lepiej z CD, grał brawurowo.
Janusz: CD zagra bardziej otwartym, mocniejszym dźwiękiem. S-3 zabrzmiał w bardziej płynny, bardziej naturalny sposób. Nie był tak ostry jak CD. Nawet jeśli S-3 nie miał tak dobrego ataku dźwięku, jego definicji, to wydawał się bardziej „na miejscu”. Dla mnie S-3 zagrał ten materiał zdecydowanie lepiej, chyba najlepiej, jak do tej pory.
Mariusz: Moim zdaniem różnica nie była tak duża, jak mówił pan Janusz, ale CD brzmiało w bardziej otwarty sposób, jakby było więcej dźwięków. Mimo to nie potrafiłbym wskazać zwycięzcy.
Gerhard: Nie, różnice nie były duże. CD było bardziej dynamiczne, bardziej „rockowe”. Ale S-3 zagrało muzykalniej, gładziej, płynniej, bardziej „analogowo”, cokolwiek by to miało znaczyć. To był bardziej naturalny dźwięk, bliżej dobrego LP.
Robert: Mała różnica. Dla mnie wciąż CD był lepszy – bardziej dynamiczny. W S-3 więcej muzyki, ale kosztem szczegółów.
Tomek: Dla mnie z tym nagraniem różnica była większa – w CD bas lepiej rozciągnięty, mocniejsze głosy. Przestrzeń lepsza w S-3, znacznie lepsza.

  • Keith Jarrett, Köln January 24 1975. Part I

Irene: CD był bardziej otwarty, bardziej dynamiczny. Wybieram Compact Disc.
Marcin: Nie zgadzam się – S-3 zabrzmiał w pełniejszy sposób, ze znacznie dłuższym wybrzmiewaniem dźwięku, co przy fortepianie ma kolosalne znaczenie.
Gość: W S-3 zdecydowanie lepsza masa fortepianu, głębia, rozdzielczość, pogłos – po prostu znacznie lepiej!
Janusz: Oczywiście jestem za S-3. Lepsze pogłosy, dźwięk ciemniejszy i bardziej naturalny. Lepszy.
Nautilus: Tak, S3 zagrał w bardziej naturalny sposób, fortepian na CD był agresywny, a z S-3 gładki, ale dynamiczny.
Robert: Stawiam na S-3: większa przestrzeń, mniejsza agresja.
Gerhard: Oprócz dynamiki, która jest lepsza z CD, wszystko, co powiedzieliście o S-3 to prawda. Gładkość, płynność, brak agresji, to zalety tego nagrania z S-3. Ale dynamika CD jest bliższa temu, jak znam tę płytę z winylu.
Tomek: S-3 jest znacznie lepszy. Prezentacja zrelaksowana, gładka, lepsza.

  • Metallica, Enter Sandman

Nie rozbijam tego odsłuchu na części. Kiedy zabrzmiały pierwsze takty gitary wersji 24/96, kiedy weszła perkusja, wszyscy się roześmieli – wersja CD zabrzmiała, jak grana z zabawkowego odtwarzacza dla dzieci: płytko agresywnie, nieprzyjemnie. Wersja hi-res, z której nacięto winylową wersję 45 rpm jest o kilka klas lepsza. Jeśli ktoś lubi ten zespół, to musi mieć wersję 24/96; jeśli jej nie słyszał, to jeszcze nie słyszał, jak Metallica naprawdę brzmi.

PODSUMOWANIE

Pierwszym z celów tego spotkania było zaznajomienie się z nowym produktem Ayona. Gerhard świetnie go przedstawił, nie w hurraoptymistyczny sposób, jak by to mógł zrobić i w szczery sposób zauważył, że dla niego wciąż żadna cyfra nie gra tak dobrze, jak najlepszy winyl. Nawet S-3.
Drugim celem było porównanie S-3 z najlepszym odtwarzaczem CD tego producenta, CD-5s Special i próba odpowiedzi na pytanie, czy da się zastąpić jedno drugim. Jak chyba jasno wynika z wypowiedzi uczestników, odpowiedź brzmi: NIE. Odtwarzacz CD Ayona jest znacznie droższy, lepiej zbudowany i to słychać. Jeśli porównamy odtwarzacz plików z tańszym CD, np. CD-2s, sprawa będzie wyglądała inaczej. S-3 jest bardzo fajnym urządzeniem, ale nie można go porównywać ze znacznie droższymi odtwarzaczami.
Trzecim celem było porównanie CD-5s Special, a więc płyt CD z najlepszym możliwym wydaniu z plikami wysokiej rozdzielczości. I tutaj zaczyna być ciekawie.
Jak widać po wypowiedziach, ci, dla których wcześniej CD był znacznie lepszy, teraz był „czasem” lepszy, był lepszy „w niektórych aspektach”, w „kilku elementach”. Nie było jego dominacji. Dla tych, którzy wcześniej wskazywali na niektóre cechy S-3 jako na lepsze i dla których brak fizycznego nośnika w niczym nie przeszkadzał w odsłuchach, teraz wskazali na S-3 jako na zdecydowanie lepszy. Co ciekawe, to właśnie ten odtwarzacz był określany teraz jako naturalny, bardziej analogowy.
Równie interesujące były też różnice między samymi plikami high resolution. O ile przy CD jakość nagrań jest różna, to jednak format ten ma wyraźny, łatwy do wskazania zestaw cech, które nakładają się na dźwięk. Przy hi-res wydaje się, że wciąż nie wszyscy wiedzą, jak je przygotować, że nie każde 24/192 będzie tym, czym się wydaje. To najwyraźniej dopiero początek tej rewolucji i inżynierowie dźwięku muszą się nauczyć, jak sobie z tym radzić. No i na koniec, trzeba powiedzieć, że użytkownicy S-3 mogą od razu poprawić jego dźwięk przez odpowiednie ripowanie płyt, przez podłączenie do niego dysku sieciowego (USB gra znacznie gorzej i nie wyświetlają się z nim okładki płyt), a także przez zastosowanie dobrych plików hi-res.

Poprzednie spotkania Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego:
#79: Dr Ningsheng Liu (Synergy HiFi/Create Audio) i lampy Ayon Audio KT88sx
#78: Lampy elektronowe Takatsuki TA-300B
#77: 1. Wzmacniacz mocy Reimyo KAP-777; 2. Lampy Create Audio Luxury Series 300B
#76: Acoustic Revive – elementy antywibracyjne, system
#75: Jaka częstotliwość próbkowania? Ile bitów?
#74: Acoustic Revive RST-38 i RAF-48 – platformy antywibracyjne
#73: Kazuo Kiuchi (Combak Corporation) w Krakowie
#72: Acrolink Mexcel 7N-PC9100 vs. Acrolink Mexcel 7N-PC9300
#71: Kondensatory w zwrotnicy kolumnowej
#70: Blue Note na XRCD24 Audio Wave
#69: Sieć w ścianie
#68: McIntosh – MCD7000+MA250 vs. MCD301+MA275
#67: Tara Labs The Zero
#64: HQCD + Blu-spec CD
#62: System RCM
#61: Lampy KT88
#60: Kabel sieciowy acrolink Mexcel 7N-PC9100
#59: Wzmacniacze mocy - Ancient Audio Silver Grand Mono Vs. Reimyo PAT-777
#58: Kable over the top
#55: Stoliki, część 1
#54: Sieć, część 2 (kable sieciowe Furutech)
#53: Płyty K2HD
#52: Odtwarzacz SACD Accuphase DP-700
#51: Izolatory (podstawy antywibracyjne)
#50: Sieć, część 1 (wtyczki sieciowe)
#49: Accuphase – cyfrowa (r)ewolucja
#40: Cyfra vs analog czyli 25 lat srebrnego krążka
#35: Odtwarzacze CD – Accuphase vs. Ancient Audio
#34: Jazz in The Pawnshop. Vol. 1 na cenzurowanym
#33: Wzmacniacz mocy Ancient Audio Silver Grand prapremiera
#32: Wzmacniacze mocy Nagra MPA kontra Ancient Audio Silver Grand (prototyp)
#31: SONUS FABER Minima Amator vs Electa Amator vs Guarnieri Homage
#30: Kolumny Eryk S. Concept Nuvo w Krakowie

DYSTRYBUCJA W POLSCE:

Eter Audio
ul. Malborska 24 | 30-646 Kraków | Polska

tel./fax: 0048 12 425 51 20/30 | tel. kom.: 0048 507 011 858

e-mail: info@nautilus.net.pl

URL: nautilus.net.pl



Pobierz test w PDF

g     a     l     e     r     i     a


KIM JESTEŚMY?

"High Fidelity" jest miesięcznikiem poświęconym zagadnieniom wysokiej jakości dźwięku. Pismo ukazuje się nieprzerwanie od 1 maja 2004 roku. Do października 2008 roku nosiło tytuł "High Fidelity OnLine". W listopadzie 2008 roku zostało zarejestrowane pod nowym tytułem.
"High Fidelity" jest magazynem internetowym, tj. ukazuje się wyłącznie w sieci. Od kilku lat publikujemy materiały zarówno w języku polskim, jak i angielskim - te można czytać TUTAJ. Dzięki tym ostatnim docieramy do czytelników na całym świecie - statystyki pokazują, że czytają nas ludzie w niemal każdym kraju na świecie.
Raz w roku drukujemy jeden, wybrany test - ten unikatowy, kolekcjonerski druk otrzymują odwiedzający wystawę Audio Show w listopadzie każdego roku.
"High Fidelity" od lat współpracuje z innymi pismami, z których najważniejszym partnerem jest amerykański "6moons.com". W magazynie tym co miesiąc ukazuje się kilka testów z "High Fidelity", mających swoją premierę na angielskich stronach naszego pisma.
Srajan Eaben, redaktor naczelny "6moons,com", zdecydował się na umieszczenie Wojciecha Pacuły w spisie swojej redakcji. Można znaleźć tam (w języku angielskim) biogram redaktora naczelnego "High Fidelity" (TUTAJ).

Jeśli chcą państwo skontaktować się z którymś z naszych autorów, prosimy wybrać odpowiedni e-mail z zakładki KONTAKT.

FOTO

ZDJĘCIA TESTOWANYCH URZĄDZEŃ WYKONYWANE SĄ PRZY UŻYCIU SPRZĘTU FIRMY



Aparat cyfrowy:
Canon EOS 60D, EF-16-35/L II USM + EF 100 mm 1:2.8 L IS USM

UŻYCZONEGO PRZEZ FIRMĘ