pl | en
Kts
Krakowskie Towarzystwo Soniczne,
spotkanie #75:
Jaka częstotliwość próbkowania?
Ile bitów?


Poprzednie spotkania KTS:

#74: Acoustic Revive RST-38 i RAF-48 – platformy antywibracyjne
#73: Kazuo Kiuchi (Combak Corporation) w Krakowie
#72: Acrolink Mexcel 7N-PC9100 vs. Acrolink Mexcel 7N-PC9300
#71: Kondensatory w zwrotnicy kolumnowej
#70: Blue Note na XRCD24 Audio Wave
#69: Sieć w ścianie

Tekst: Wojciech Pacuła
Zdjęcia: Wojciech Pacuła

Tematem kolejnego numeru „High Fidelity” (No. 83) będą produkty związane z plikami wysokiej rozdzielczości, plikami o jakości CD i z dźwiękiem z komputera. W świecie audiofilskim wszystkie te rzeczy wciąż uważane są za badziew i rzadko odróżniane od czegoś, co da się wrzucić do wspólnego worka o nazwie „mp3”. Więcej napiszę o tym we wstępniaku do „sieciowego” numeru, jednak już teraz zwróćmy uwagę na to, że nas mp3 nie interesuje. Nie udaję, że czegoś takiego nie ma, ale z zasady wszelka kompresja stratna wyklucza z pola moich zainteresowań dane zjawisko. Ale… Zawsze jakieś „ale”, wyskakujące w zupełnie niespodziewanym momencie. W czasie opisanego poniżej eksperymentu porównaliśmy także nagranie mp3 z jego wzorcem, taśmą-matką 24/96. Na podstawie tego odsłuchu można powiedzieć, że, jak się okazuje, do tego, co napisałem wcześniej to „ale” jest zaskakująco niewygodne. Szczegóły w tekście poniżej.
W każdym razie to, czemu chciałbym się przyjrzeć, to pliki jako takie. I w takim kontekście mp3 byłoby częścią tego zjawiska – zaniku fizycznych nośników cyfrowo zapisanej muzyki (bo z winylem sprawa jest jeszcze inna) i zmiana paradygmatu związanego z dystrybucją muzyki – z fizycznie istniejących sklepów do sklepów internetowych, stron artystów itp., gdzie można tę muzykę kupić, a potem – to ważne! – od razu ściągnąć ją na dysk swojego komputera.

I właśnie „komputer” jest chyba kluczowym słowem, które odstrasza melomanów-audiofilów od nowych technologii. Myślę, że firmy związane z odtwarzaniem plików, przede wszystkim Linn, Naim Audio i Sooloos, dobrze o tym wiedzą i nigdy, i nigdzie w swoich materiałach firmowych nie używają tego słowa w połączeniu ze swoim urządzeniem. A jeśli już, to wyraźnie akcentując jego pomocniczą naturę, przydającą się przy kupowaniu plików, ich katalogowaniu itp.
A przecież – wszystkie odtwarzacze firm, o których wspomniałem to tak naprawdę komputery – specjalizowane komputery, z klasycznym procesorem, oprogramowaniem (najczęściej Linuxa), systemem operacyjnym itp. Powtórzę: to po prostu komputery wyspecjalizowane do wykonywani jednej czynności – odtwarzania plików audio. To oczywiście uwalnia je od problemów współdzielenia procesora z innymi zadaniami, ale nie zmienia istoty rzeczy. Zresztą – wszystkie odtwarzacze współpracujące z dyskiem twardym to komputery. I kropka.
Odtwarzacze twardodyskowe to najważniejsza grupa wśród odtwarzaczy plików. Drugą są odtwarzacze kart FLASH (ew. z wbudowaną pamięcią FLASH), niemal zawsze kart SD. Pewnie pamiętają państwo wstępniak dotyczący odtwarzacza SDMusA firmy Ancient Audio? Mnóstwo od tego czasu o nim powiedziano – dobrego i złego. Warto jednak wskazać na fakt, że to nic nowego – nowy jest tylko sposób, platforma, na której w jednym nośniku połączono pliki audio, wideo, zdjęcia itp. związane bardzo prostą, intuicyjną nawigacją. I SDMusA to dla mnie właśnie platforma, a nie nowy „format”. Odtwarzacze kart SD znane są bowiem od dłuższego czasu, czego przykładem, w przyszłym numerze HF, będą stacjonarny odtwarzacz HIFIDIY Mini oraz przenośny odtwarzacz HiFiMan HM-602. Jak mówi pan Waszczyszyn, odtwarzacze tego typu oparte są o „dedykowany hardware zbudowany na FPGA. Nie ma tam ani systemu operacyjnego, ani procesora głównego (jest kilka małych, sterujących wyświetlaczem, klawiaturą itp.).” Czyli nie ma tego, co w komputerze, a od strony technicznej odtwarzacz taki bardzo przypomina klasyczny odtwarzacz CD. To duża zaleta – ostatecznie im coś jest prostsze, tym lepiej.
Obydwie grupy urządzeń mają jeden cel: odtworzyć pliki, począwszy od mp3, na plikach wysokiej rozdzielczości skończywszy. W tej chwili ta górna granica wynosi 24 bity 192 kHz, jednak zaraz zapewne pojawią się pliki 32 bitowe. Górna częstotliwość graniczna też się najpewniej podwoi (dostępne są już przetworniki USB Zodiac tego typu), ale nie jest to takie pewne.

Patrząc na to wszystko warto sobie zadać pytanie – czy w tym wszystkim bardziej chodzi o sposób sprzedaży i dystrybucji muzyki, uwalniający od gorsetu fizycznego nośnika, czy o jakość dźwięku. Pesymistyczna wersja odpowiedzi jest prosta – o sprzedaż. Jakość dźwięku nikogo nie interesuje – firmy wciąż nas o tym zapewniają, niemiłosiernie kompresując dźwięk, tocząc tzw. „loud war”, gdzie ten, kto głośniejszy (ie. bardziej skompresowany), ten wygrywa.
Dla mnie jednak ważniejsza jest sprawa związana z jakością dźwięku. To, czy pliki 16/4,1 grają lepiej z płyty, czy z pliku jest ważne, ale w kontekście możliwości, jakie daje nowa technologia, pomijalne. Ważniejsze jest bowiem to, czy pliki wysokiej rozdzielczości staną się częścią rynku audio, nawet w takim charakterze, w jakim funkcjonują płyty SACD (bo winyl już nie), a więc w niszy. Ach, kocham takie nisze!!! Najwyraźniej jestem niszowym stworzeniem.

SETUP

I właśnie tego dotyczyło spotkanie Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego, o którym piszę. Chciałem się dowiedzieć od jego uczestników, jak zmienia się dźwięk po dodaniu bitów, a także po zwiększeniu częstotliwości próbkowania. Już o tym mówiłem, ale powtórzę – bezpośrednim impulsem do tego porównania było ukazanie się pierwszego numeru japońskiego pisma „NetAudio” (vol. 01, 2010 Winter, wyd. PhileWeb), do którego załączono płytę Audio Accesory - T-TOC Records High Quality Data Master Comparison (TDVD-0002, DVD), przeznaczoną do takich porównań. Znalazły się na niej pliki z różną długością słowa i z różnymi częstotliwościami próbkowania, przygotowane bezpośrednio z taśm-matek.
Przygotowałem też kilka porównań między plikami zripowanymi z płyty CD (to coś innego, niż plik tego typu przesłany bezpośrednio przez sieć) i plikami hi-res.

System, na którym przeprowadziliśmy odsłuch należy do Tomasza, jednego z członków Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego. Niemal wszystko jest w nim nowe – dom, odtwarzacz, kable i kolumny.
W jego skład wchodzą:

  • odtwarzacz CD – Ayon Audio CD-2s, test TUTAJ
  • wzmacniacz zintegrowany McIntosh MC7000, test TUTAJ
  • kolumny Dynaudio Special Twenty-Five Signature Edition [2010 version], test TUTAJ (wcześniejsza edycja, test TUTAJ)
  • interkonekty – Acrolink 7N-D5000
  • kabel głośnikowy – Acrolink 7N-S10000
  • kabel sieciowy (odtwarzacz CD) – Acrolink Mexcel 7N-PC9300, opis TUTAJ)
  • listwa sieciowa – Gigawatt PF-2, test TUTAJ

Ważne, że odtwarzacza używaliśmy (tym razem) jedynie jako przetwornika D/A z wejściem USB. Jako źródło plików posłużył mi bowiem mój laptop Hewlet Packard Pavilion dv7 (Windows Vista, 320 HDD, 2 GB RAM), z odtwarzaczem Foobar2000. Pliki z płyt CD ripowane były przy pomocy programu dBPoweramp w trybie Ultra Secure.
Na komputer zdecydowałem się z czysto użytkowych przyczyn – chodziło o natychmiastowy dostęp do plików, przełączanie ich bez chwili ciszy itp. Z komputera sygnał wysłałem 5 m kablem USB Acoustic Revive (genialny kabel!) USB-5.0 PL, w którym osobnym biegiem prowadzone jest zasilanie, a osobnym sygnał. Kabel USB wpięty był bezpośrednio do wejścia USB w odtwarzaczu. Początkowo chciałem zrobić to nieco inaczej – firma KingRex przysłała mi super-nowość, konwerter USB-S/PDIF o nazwie UC192, pozwalający skonwertować sygnał USB o parametrach aż do 192 kHz i 32 bitów! Ponieważ jednak dostałem go ze dwa dni wcześniej, nie wypróbowałem go i świeżutkiego wziąłem na odsłuch. I to był błąd – urządzenie wymagało bowiem zainstalowania sterownika z płyty CD-R i pogrzebania trochę w komputerze. W sytuacji odsłuchu to było za dużo działań, dlatego z niego zrezygnowałem. Dobrze pokazuje to, że spotkania tego typu nigdy nie przebiegają tak, jak to sobie zaplanowaliśmy.
Rezygnacja z konwertera oznaczała bowiem, że musieliśmy się ograniczyć do plików o częstotliwości próbkowania max. 96 kHz, bo takim wejściem dysponuje Ayon. Częstotliwościami 192 kHz zajmiemy się kiedy indziej.

Jak mówiłem, porównanie dotyczyło różnych nagrań, w różny sposób pozyskanych. Były to porównania nagrań wykonanych w studiu, bez przenoszenia na nośnik fizyczny, były to ripy z płyt DVD-A i CD. Za każdym razem chodziło o porównanie konkretnego pliku, przy konkretnym źródle jego pozyskania. Właśnie z tego powodu, podzieliłem ten opis zgodnie z tym, jak odsłuch został przeprowadzony. Każdy krok zacznę od opisu plików, powiem, co porównywaliśmy i dlaczego, a następnie zamieszczę kilka reprezentatywnych wypowiedzi uczestników spotkania. Aha – odsłuchy odbywały się przy porównaniu na ślepo, w trybie AB. Dopiero po wypowiedziach słuchacze dowiadywali się, który plik był który.

Czytając to pamiętajmy, że:
16 bitów = 2 do potęgi 16 = 65 534 poziomy
24 bity = 2 do potęgi 24 = 16 777 216 poziomów
ODSŁUCH

I. Audio Accesory - T-TOC Records High Quality Data Master Comparison, TDVD-0002, 2010 rok

1. Kankawa, Dear Myself; pliki zripowane z DVD (dostępność: wersja CD – HQCD, wersja HQ – Master CD-RII).

Założenia
Porównanie dwóch plików – 16/44,1 oraz 24/96, rejestracja cyfrowa. Porównujemy więc jednocześnie zmianę długości słowa i częstotliwości próbkowania. Pliki pochodzą dokładnie z tego samego źródła – zostały przygotowane w studio masteringowym, miały formę WAV i zostały zripowane z tego samego medium (DVD).

Opinie
Ryszard B. – od razu słychać, który plik jest lepszy . Dla mnie 24/96 ma większy oddech, przestrzeń, lepsze nasycenie, po prostu przyjemniej go się słuchało. Wersja 16/44,1 była po prostu słaba.
Janusz – absolutnie się nie zgodzę z tym, że wersja 16/44,1 była zła. Naprawdę ładnie pokazana była dynamika. Tyle, że potem posłuchałem wersji 24/96 – bo to ona była druga, prawda?
Wojtek – tak, najpierw słuchaliśmy 16/44,1, a potem 24/96.
Janusz – no tak, to słychać od razu. Nie miałem wątpliwości, że potem słuchamy „gęstego” pliku. Po prostu nie chcę tylko, żeby czytelnicy odnieśli wrażenie, że wersja o jakości CD była kiepska – wcale nie! Było w niej wszystko, co trzeba, przede wszystkim nieco lepsze rysowanie instrumentów, dynamika. Może było to trochę nadmuchane, wszystko było wyraźniejsze, bo informacji było mniej i te, które pozostały były mocniej pokazane – nie wiem. No, ale rzeczywiście, 24/96 zagrało lepiej.
Tomek – prawdę mówiąc, mnie się podobał plik nr 1 – jak się okazuje CD. Wszystko było wyraźniejsze, bliższe mnie.

2. Grand Trio, Schubert, Piano Trio No. 2, Allegro; pliki zripowane z DVD (dostępność: wersja CD – HQCD, wersja HQ – Master CD-RII)

Założenia
Porównanie dwóch plików – 16/44,1 oraz 24/96, rejestracja cyfrowa. Porównujemy więc jednocześnie zmianę długości słowa i częstotliwości próbkowania. Pliki pochodzą z dokładnie tego samego źródła – zostały przygotowane w studio masteringowym, miały formę WAV i zostały zripowane z tego samego medium (DVD).

Opinie
Tomek + Janusz – tym razem lepszy był utwór nr 1 [czyli plik 16/44,1 – słuchacze jeszcze o tym nie wiedzieli – przyp. WP]. Znacznie większy spokój, pełnia, takie wyluzowanie. Zauważalne było, że fortepian brzmiał mocniej, bardziej dobitnie.
Rysiek S. – dla mnie zdecydowanie lepiej zagrał jednak plik nr 2 [czyli 24/96 – przyp. WP]. Nie mogę się z wami zgodzić. Jak dla mnie, zagrany wcześniej plik był jazgotliwy, czasem nawet nieprzyjemny. Zapewne, jeśli bym go słuchał bez porównania z drugim, też by było OK. – to dobre nagranie. Tyle, że następny plik był cudowny, głęboki, dźwięczny. Tak, nr 1 był „wyluzowany”, ale jak dla mnie zabrakło w nim spójności.

Tomek – ale różnica nie była duża.
Andrzej – nie, w tym przypadku różnica była, jak dla mnie pomijalna, nie potrafiłbym wskazać, który plik jest który.
Wojtek – pierwszy był 16/44,1, a drugi 24/96.
Janusz – wraz z fortepianem wchodzi wiolonczela. Na pliku 16/44,1 jest mocniejsza, jest równoprawnym instrumentem, a na 24/96 jest nieco z tyłu. To zaskoczenie – ale być może właśnie w ten sposób to powinno brzmieć, a kompresja, w przypadku CD konieczna, zbliżyła ich poziomy do siebie?
Wojtek – generalnie nie zgodziliśmy się w tym przypadku: Janusz i Tomek preferowali wersję 16/441,, a reszta 24/96, mimo że nie wiedzieli, że to „gęsty” plik i wybierali w ciemno.

3. Yarikoyazina, Percussion&Bass; pliki zripowane z DVD (dostępność: wersja CD – Master CD-RII, wersja HQ – Ultimate Master Data Disc).

Założenia
To jeden z ciekawszych odsłuchów tego wieczoru. Chodziło o porównanie dwóch plików 24/96, rejestracja cyfrowa, z tym, że jeden był niekompresowany (WAV), a drugi w studio skompresowano za pomocą algorytmu mp3 do pliku 24/96 192 kbs mp3. Pliki pochodziły z dokładnie tego samego źródła – zostały przygotowane w studio masteringowym, miały formę WAV i zostały zripowane z tego samego medium (DVD).

Opinie
Powiem to tekstem ciągłym, destylując to, co najważniejsze, ponieważ dość długo o tym dyskutowaliśmy.
Plik mp3 był dla nas absolutnym zaskoczeniem. Wszyscy prawidłowo wskazali na niego, jako na plik skompresowany, jednak byliśmy zszokowani tym, jak dobrze zagrał. Wprawdzie nasze audiofilskie serca chciały nam się wyrwać z piersi, ale wszyscy stwierdzili, że jeśliby mp3 było tak przygotowane, to na tanich urządzeniach byłoby absolutnie satysfakcjonujące. W realnym świecie, gdzie mamy kompresję wykonywaną z pliku 16/44,1 już tak dobrze nie będzie, ale to doświadczenie pokazało, że Instytut Fraunhofera wiedział, co robi, a fatalne opinie o mp3 są przede wszystkim wynikiem kiepskiego przygotowania takich plików. Tak, na lepszym systemie różnica jest oczywista, ale – powtórzę – mp3 w takiej formie jest szokująco satysfakcjonujące.

II. Zbigniew Namysłowski, Open, Polish Jazz, vol. 74, SX2539, 1987 rok.

  • 24/96 – źródło: CD-R kopia master z taśmy-matki (przed obróbką) – głośniej o 3 dB
  • 24/44,1– źródło: CD-R kopia master z taśmy-matki (przed obróbką) – głośniej o 2 dB
  • 16/44,1– źródło: CD-R kopia master z taśmy-matki (przed obróbką)

Założenia
Porównanie trzech plików – 16/44,1, 24/44,1 oraz 24/96, rejestracja analogowa. Najpierw porównujemy zmianę długości słowa, a w drugim zmianę częstotliwości próbkowania. Pliki pochodzą z dokładnie tego samego źródła – zostały przygotowane specjalnie dla nas przez panią Karolinę Gleinert. Pani Karolina jest odpowiedzialna za remaster części nagrań z serii Polish Jazz – przygotowany przeze mnie wywiad na ten temat ukazał się swego czasu w „Audio”. Materiał został zgrany prosto z taśmy-matki analogowej do komputera w formie 24/96 i tam zamieniony na dwa sposoby – 24/44,1 oraz 16/44,1. Oprócz tego pliki nie były obrabiane w żaden sposób, były to bezpośrednie kopie z taśmy analogowej.

Opinie
Rysiek R. – bez wątpliwości plik 24/96 był najlepszy. Nie mam co do tego wątpliwości. Samo nagranie wcale nie jest najlepsze, bo kiepsko zarejestrowano fortepian, ale wersja CD jest zbyt płaska, żeby mi się mogła podobać, a 24/96 jest znacznie łatwiejsza do przyswojenia.
Janusz – różnica jest słyszalna, nagranie 24 bitowe ma więcej oddechu, jest spokojniejsze. Przejście na 96 kHz jest mniej słyszalne. Nie jestem tylko pewien, czy tego typu zmiany będą tak widoczne na słabszym sprzęcie.
Rysiek S. – dla mnie 24/96 było zdecydowanie lepsze. Ładnie to zagrało.
Andrzej – bez dwóch zdań ostatni plik, jak się okazuje 24/96, był najlepszy. Nie ma co udawać, że nie ma różnicy. I chyba rzeczywiście, zgadzam się z Januszem, znacznie mocniej słychać było przejście z 16 bitów na 24 niż z 44,1 kHz na 96 kHz.

III. Charlie Haden & Antonio Forcione, Heartplay, 2006 rok.
Nagrania: Anna, La Pasionara

  • plik 24/96 – źródło: HDTracks – ciszej o 3 dB
  • plik 16/44,1 – źródło: CD, Naim CD098

    Założenia
    Porównanie dwóch plików – 16/44,1 oraz 24/96, rejestracja analogowa. Pliki pochodzą z różnych źródeł – plik 16/44,1 został zgrany z płyty CD, zaś 24/96 został zakupiony w internetowym sklepie HDTracks. Obydwa zostały jednak przygotowane w tym samym studiu masteringowym i to ten sam master.

    Opinie
    Janusz – nie, nie zostawmy to – jestem pewien, że plik nr 2 to plik 24 bitowy. Ależ żenada z plikiem z CD. A przecież słyszałem to już wcześniej i grało dobrze. Dopiero porównanie jest miażdżące – w tym przypadku różnica jest kolosalna!
    Rysiek R. – o rany – nie wiedziałem, że CD może tak źle zagrać! Albo inaczej – 24/96 jest genialny.
    Rysiek S. – rzeczywiście – gęsty plik fantastycznie pokazuje barwę gitary i genialnie umiejscawia kontrabas w miejscu. Piękne pogłosy – naprawdę zdumiewające.
    Andrzej – nie ma o czym mówić, to nie jest subtelna zmiana, ale kompletna zmiana rzeczywistości. Jeśliby wszystkie nagrania wysokiej rozdzielczości grały tak, jak tutaj, to oznaczałoby to koniec CD.

    IV. Stan Getz & Joao Gilberto, Getz/Gilberto, 1963 rok.
    Nagranie Corcovado (Quiet Night of Quiet Stars)

    • 24/96 – źródło: HDTracks – głośniej o 7-9 dB
    • 16/44,1 – źródło: K2HD, Verve/Lasting Impression Music, LIM K2HD 036

    Założenia
    Porównanie dwóch plików – 16/44,1 oraz 24/96, rejestracja analogowa. Pliki pochodzą z różnych źródeł – plik 16/44,1 został zgrany z referencyjnej płyty K2HD CD, przygotowanej przez Winstona Ma, wydanej na srebrze przez First Impression Music (recenzja TUTAJ). Z kolei plik 24/96 pochodzi z firmy Verve i jego master został przygotowany przez inżynierów tej firmy.

    Opinie
    Janusz – ach, wreszcie coś innego – plik CD wcale nie wydaje się gorszy niż 24/96. FIM jest znakomity!
    Rysiek S. – rzeczywiście, intensywność dźwięku, jego miękkość itp. pokazują FIM z jak najlepszej strony. Z tym, że głos wokalistki z 24/96 jest lepszy, płynniejszy, mniej mechaniczny. Andrzej – rzeczywiście, wokal lepiej brzmi z 24/96. Ale reszta, tak mi się wydaje, jest lepsza z CD.
    Tomek – dla mnie obydwa są dobre, choć różne.
    Rysiek B. – dałem się nabrać i powiedziałem, że plik z FIM-u jest 24/96. Ale to dlatego, że chyba nie wiedziałem, czego oczekiwać po gęstym pliku. W bezpośrednim porównaniu CD wydaje się intensywniejsze, mocniejsze. Ale, rzeczywiście – mimo że FIM wydawał mi się lepszy, to jednak wokale były na tym drugim znacząco lepsze, głębsze, wolniejsze od jakiś przesterowań, plastikowego nalotu.



    PODSUMOWANIE

    Myślę, że jasno widać niejednoznaczność opinii uczestników odsłuchu. Różnica między plikami zawsze była wyraźna, znacząca większość wskazań mówiła o tym, że wydają się lepsze (wskazania w ciemno, na plik „lepszy”). Tyle, że nie zawsze.
    Wyraźnie słychać było bowiem pewną tendencję – pliki 16/44,1 (poza nagraniem Forcione) brzmiały w bardziej substancjalny sposób, pewne elementy ich brzmienia były wyciągane na wierzch. Z kolei pliki 24/96 brzmiały w spokojniejszy, zrelaksowany sposób. Słuchaczom brakowało w nich jednak tego, do czego się przyzwyczaili przy CD, tj. namacalności.
    Jeślibym miał na coś zwrócić uwagę od siebie, to byłoby to coś, co można nazwać „brakiem historii” plików – pliki są nieme. Już wyjaśniam – oto mając płytę CD wiemy dokładnie, przez kogo została wydana, kto przygotował master lub kto ją zremasterował. Pliki są natomiast „nieme” – nie wiemy, skąd pochodzą – przecież ID pliku można edytować, zmieniać. A, jak widać, dobrze przygotowany remaster płyty CD może zagrać nie gorzej niż zwykły w 24/96.
    Dlatego też jestem pewien, że już niedługo rozwinie się przemysł japońskich plików – podobnie, jak płyty CD z Japonii są niemal zawsze lepsze niż europejskie, tak spodziewam się, że pliki wysokiej gęstości z Japonii będą wreszcie tym, czego szukamy. Wydaje się, że póki co umiejętność przygotowania pliku 24/96 wciąż jest w powijakach – zwiększenie długości słowa i częstotliwości próbkowania daje ogromne możliwości, ale jak będą one spożytkowane, zależy od ludzi, czyli jak zwykle.
    Pliki hi-res dopiero rozpoczynają swoją karierę, ale trzeba jeszcze dużo zrobić, żeby przejście na nie miało sens. Mimo to da się to zrobić naprawdę świetnie, co pokazały nagrania z japońskiego samplera i z płyty Forcione. Przy tej ostatniej różnica na korzyść 24/96 była szokująca.
    A pliki 24/192? Jeszcze przyjdzie na nie pora, sprawdzimy to. Miałem nawet przygotowany odtwarzacz SD HIFIDIY Mini z porównaniem 24/192, ale nie starczyło nam na nie czasu. Odsłuch trwał 3,5 godziny a i tak trochę przesadziliśmy – pod koniec wszyscy byli bardzo zmęczeni.

    Poprzednie spotkania Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego:
    #74: Acoustic Revive RST-38 i RAF-48 – platformy antywibracyjne
    #73: Kazuo Kiuchi (Combak Corporation) w Krakowie
    #72: Acrolink Mexcel 7N-PC9100 vs. Acrolink Mexcel 7N-PC9300
    #71: Kondensatory w zwrotnicy kolumnowej
    #70: Blue Note na XRCD24 Audio Wave
    #69: Sieć w ścianie
    #68: McIntosh – MCD7000+MA250 vs. MCD301+MA275
    #67: Tara Labs The Zero
    #64: HQCD + Blu-spec CD
    #62: System RCM
    #61: Lampy KT88
    #60: Kabel sieciowy acrolink Mexcel 7N-PC9100
    #59: Wzmacniacze mocy - Ancient Audio Silver Grand Mono Vs. Reimyo PAT-777
    #58: Kable over the top)
    #55: Stoliki, część 1
    #54: Sieć, część 2 (kable sieciowe Furutech)
    #53: Płyty K2HD
    #52: Odtwarzacz SACD Accuphase DP-700
    #51: Izolatory (podstawy antywibracyjne)
    #50: Sieć, część 1 (wtyczki sieciowe)
    #49: Accuphase – cyfrowa (r)ewolucja
    #40: Cyfra vs analog czyli 25 lat srebrnego krążka
    #35: Odtwarzacze CD – Accuphase vs. Ancient Audio
    #34: Jazz in The Pawnshop. Vol. 1 na cenzurowanym
    #33: Wzmacniacz mocy Ancient Audio Silver Grand prapremiera
    #32: Wzmacniacze mocy Nagra MPA kontra Ancient Audio Silver Grand (prototyp)
    #31: SONUS FABER Minima Amator vs Electa Amator vs Guarnieri Homage



    Pobierz test w PDF

  • g     a     l     e     r     i     a


    Pytania, podpowiedzi, zarzuty itp. prosimy kierować na adres: opinia@highfidelity.pl

    KIM JESTEŚMY?

    „High Fidelity” jest miesięcznikiem audio, ukazującym się nieprzerwanie od 1 maja 2004 roku. Do października 2008 roku nosił tytuł „High Fidelity OnLine”. Jego celem jest próba dotarcia do tego co najważniejsze – do MUZYKI. Wierzymy, że aby oddać pełnię zamierzeń kompozytora, wykonawcy, realizatora, konieczne jest zapewnienie maksymalnie przezroczystego toru odsłuchowego. Takich urządzeń, w każdym przedziale cenowym, szukamy. Najciekawsze prezentujemy na łamach magazynu.
    Polityka pisma jest prosta: interesuje nas to, co dobre, innowacyjne, unikalne. Nie testujemy rzeczy słabych lub niedopracowanych – życie jest na to zbyt krótkie... Współpracujemy ze wszystkimi producentami, dystrybutorami i salonami audio, bez względu na to, czy się w piśmie reklamują, czy nie. Wychodzimy z założenia, że najważniejszy jest Czytelnik i pismo jest tak dobre, jak dobre są testy. Reszta przychodzi potem sama. Jesteśmy pasjonatami – melomanami i audiofilami jednocześnie, dlatego stopienie się tych dwóch rzeczy jest dla nas najważniejsze.

    FOTO

    ZDJĘCIA TESTOWANYCH URZĄDZEŃ WYKONYWANE SĄ PRZY UŻYCIU SPRZĘTU FIRMY



    Aparat cyfrowy:
    Canon 7D, EF-24-105/L IS USM + EF 100 mm 1:2.8 USM

    UŻYCZONEGO PRZEZ FIRMĘ