pl | en

No. 132 kwiecień 2015

POCHWAŁA FORMATU
Cz. 2: HIGH FIDELITY PURE AUDIO

o było naprawdę łatwe, wręcz żenująco proste: pisać o formacie, z którym wiąże się tak wiele wspomnień, który był świadkiem wszystkich najważniejszych rzeczy w naszym życiu. Sam musiałem sporo się wytężyć, aby wciągnąć z powrotem łezkę, która wymsknęła się spod mojej powieki. Zresztą nie tylko ja, pan Krzysztof Duda także przysłał krótkiego maila z podziękowaniami, w którym pisał nostalgii.
Pisanie o magnetofonie było jak głuszenie ptaka dodo kijem – nawet nie wiedział kiedy dostał. Przyznam – wiedziałem, że gram na emocjach. Ale taki format Compact Cassette jest, taką ma historię i nic na to nie poradzę. Jeśli tylko udało mi się przypomnieć, albo (mowa o młodszych czytelnikach) przybliżyć państwu ideę kasety magnetofonowej, rozgrzać państwa serce, moje działania są usprawiedliwione.

Na swojej stronie internetowej, brytyjski wydawca płyt winylowych, firma The Vinyl Factory, zamieściła w styczniu linię czasu obrazującą powstawanie i śmierć fizycznych formatów związanych z muzyką. Kaseta magnetofonowa zaczyna się gdzieś w jej połowie i kończy naprawdę niedaleko od naszych czasów. Ostatnim fizycznym formatem na tej linii jest płyta optyczna Pure Audio Blu-ray (więcej TUTAJ).

Pure Audio Blu-ray łączy potężną pojemność formatu Blu-ray z prędkością przesyłu wymaganą przez dźwięk wysokiej rozdzielczości (do 24 bitów i 192 kHz), wielokanałowego i stereo, z prostotą obsługi znana z płyt CD. Płyty Pure Audio Blu-ray można odtwarzać na dowolnym odtwarzaczu Blu-ray.

Materiały firmowe www.pureaudio-bluray.com

Pure Audio Blu-ray jest pomysłem na to, jak sprzedać materiał muzyczny wysokiej rozdzielczości na płytach Blu-ray, tj. fizycznym nośniku. Przywołany cytat zaczerpnięty został ze strony internetowej niemieckiego studia msm-studios, która zaprezentowała go w 2009 roku, a audiofilom znana jest z wydawnictw takich firm, jak Stockfisch, 2L, Decca, Premonition . Pomysł ten nie miał żadnego wpływu na szerszy rynek i zapewne by umarł śmiercią naturalną, gdyby nie potentat rynku muzycznego, koncern Universal Music Group. W czerwcu 2013 roku powołał on do życia High Fidelity Pure Audio (HFPA), wydając na płytach Blu-ray kilkadziesiąt tytułów z muzyką od Coltrane’a, przez Gilberto, Tears For Fears, Nirvanę, na klasyce skończywszy.

Firmie chodziło, to oczywiste, o zarobienie pieniędzy na czymś, na czym już wielokrotnie zarabiała i odciągnięcie, choć trochę od rynku plików – łatwo kopiowanych, a więc trudnych do kontrolowania. W zarabianiu pieniędzy nie ma niczego zdrożnego, szczególnie jeśli otrzymujemy za to coś sensownego. A w tym przypadku ma to ręce i nogi. Na płytach HFPA zapisany jest sygnał wysokiej rozdzielczości, 24-bitowy, co najmniej 96 kHz, ale także i 192 kHz. Czyli dokładnie tak, jak na płytach DVD-Audio. Pomysłem, dla którego warto się tej inicjatywie przyjrzeć, jest sposób opracowania nawigacji dysków.

Płyty Pure Audio obsługiwało się bowiem, wybierając rodzaj dźwięku kolorowymi przyciskami na pilocie zdalnego sterowania – każda płyta miała przypisane „swoje” kolory. Universal zaproponował z kolei płyty Blu-ray, które obsługuje się, jak płyty CD. Wkładamy je do odtwarzacza Blu-ray, a ten rozpoczyna odtwarzanie od wersji stereofonicznej PCM, wysokiej rozdzielczości. Na krążku może znajdować się również ten sam materiał, zakodowany w Dolby True HD lub/i DTS-HD Master Audio. Możemy wybrać jeden z nich także przez menu ekranowe. Na płytach tych nie ma jednak żadnego obrazu, poza menu.
Bazując na własnym doświadczeniu mogę powiedzieć, że to naprawdę działa. Wprawdzie odtwarzacz BD dłużej wczytuje TOC płyty, głośniej pracuje, jednak potem odługuje się go podobnie jak krążek Compact Disc.

Muszę powiedzieć, że fizyczny nośnik jest czymś, co apeluje do mojego serca szczególnie. „Pochwała formatu” o której mowa w tytule tego mini-cyklu (dylogii), dotyczy nie tylko danego formatu (Compact Cassette, Blu-ray itp.), ale FORMATU jako takiego. Narodziny świata plików zwiastowały wyzwolenie się z okowów formatowania, dając tym samym wolność wyboru. Myślę jednak, że nie wszystko, co w ten sposób dostajemy jest dobre i że pewne wstępne „formatowanie” ma duże zalety. Dany format można bowiem łatwiej poprawiać, szlifować, ponieważ jasne są jego ograniczenia. Z plikami jest inaczej – dzisiejsze DXD i DSD jutro będą przeszłością (właściwie już są). Stawia to producentów urządzeń i wydawców nagrań w niewygodnej sytuacji – wciąż są spóźnieni. Szczególnie specjalistyczne firmy audio, korzystający z postępu technologicznego innych branż.

SYSTEM | ZAŁOŻENIA

Tak więc: format = realny postęp, a brak formatu = postęp na papierze. Pomysł firmy Universal padł więc w moim przypadku na podatny grunt. Ogarnia problem, wskazując granice, w ramach których można się poruszać, poszerzając je jednocześnie znacząco dalej niż w przypadku płyt CD, oferując odtwarzanie plików wysokiej rozdzielczości do 24 bitów i 192 kHz. Musiałem jednak samodzielnie przekonać się, jak sprawdza się w rzeczywistości. Pamiętam dobrze porażkę DVD-Audio. I to, że dźwięk na tego rodzaju płytach różnił się między sobą nieraz dramatycznie. Po latach wyszło na jaw, że firmy zabezpieczały sygnał przed kopiowaniem, przez co cierpiał także dźwięk. Nowe podejście wymusza działanie prokonsumenckie, więc na płytach Audio Blu-ray nie ma z tym problemu.

Odsłuch zaaranżowałem przede wszystkim dla siebie – chciałem wiedzieć w którym miejscu jest branża audio jeśli chodzi o sygnał wysokiej rozdzielczości. Ciekawy byłem również, jak firmy sobie z nowym wyzwaniem poradziły. I wreszcie chciałem ocenić na ile warto się nowymi dyskami zainteresować. Mam jednak nadzieję, że przeczytają o tym państwo z zainteresowaniem, wiedząc że mówimy o OSTATNIM fizycznym formacie audio, jaki trafia na rynek. Wszystko wskazuje na to, że nie tylko NAJNOWSZYM, ale naprawdę OSTATNIM.

Problemem pierwszym jest znalezienie godziwego odtwarzacza Blu-ray. Na rynku urządzeń pomyślanych jako wysokiej klasy odtwarzacze audio, z dobrym napędem, sekcją dekodującą, wyjściem cyfrowym i sekcją analogową jest niewiele. Drogie Marantze, Denony, może Arcamy. Najbardziej sensowny wydał mi się nowy odtwarzacz Primare BD32 MkII. Wykonany jak drogi odtwarzacz CD, jest niewielki i oferuje wiele funkcji poprawiających dźwięk, jak wyłączanie wyjścia HDMI, możliwość wysyłania sygnału 192 kHz przez wyjście S/PDIF i czytelny interfejs. Postawiłem go na platformie antywibracyjnej Acoustic Revive RAF-48H i na stopach Franc Audio Accessories ceramic Disc Classic. Zasilany był kablem sieciowym Acrolink Mexcel 7N-9500.

Odsłuch podzieliłem na kilka części. Interesowało mnie przede wszystkim, jak się ma dźwięk płyt High Fidelity Pure Audio (a także Pure Audio i klasyczne Blu-ray audio) do dźwięku płyt CD. Porównywałem zarówno dokładnie te same wydania, różniące się tylko formatem, jak i High Fidelity Pure Audio w kontrze do najlepszych dostępnych wydań CD, tj. Platinum SHM-CD. Punktem kontrolnym były płyty Long Play – z tymi samymi remasterami, co płyty High Fidelity Pure Audio, a także najlepsze dostępne wydania, m.in. analogowe remastery Analogue Productions. I wreszcie porównałem płyty High Fidelity Pure Audio do plików HD.

Odsłuch miał na celu pokazanie możliwości danego formatu, a nie urządzeń. Zależało mi więc, aby pokazać, co można uzyskać z płyt High Fidelity Pure Audio w najlepszych warunkach, tj. z dobrym transportem i wysokiej klasy przetwornikiem D/A. Wyjście cyfrowe Promare BD32 MkII podłączyłem więc do wejścia trzyczęściowego przetwornika totaldac d-twelve kablem cyfrowym Siltech Golden Eagle 75 Double Crown. Tak samo potraktowałem płyty CD – wykorzystałem transport Philips CD-Pro2M w Lektorze AIR V-edition, który podłączony był do tego samego przetwornika. A na koniec porównałem płyty BD i CD na odtwarzaczu Primare, bez zewnętrznego przetwornika.

Zbierając nagrania do odsłuchu okazało się, że jest ich na rynku naprawdę wiele – szacuję, że grubo ponad 250 tytułów i liczba ta wciąż się powiększa. Trzeba bowiem brać pod uwagę wydania, które nie są listowane jako „Blu-ray”, a jedynie jako towarzyszące podstawowemu materiałowi w edycjach „Deluxe”, jak boxy Pink Floyd, Depeche Mode, Opeth, pojedyncze wydania w postaci koncertu Led Zeppelin, albo łączone reedycje całych katalogów, np. Yes, które wyszły jako płyty CD + BD. Poniżej podaję tylko kilka wybranych, reprezentatywnych przedstawicieli każdej z tych grup.


PŁYTY

John Coltrane, A LOVE SUPREME
High Fidelity Pure Audio Blu-ray: Impulse/Universal 3735663, BD PCM 24/96 | Remaster 2008
CD: Impulse/Verve 589 945-2, “Deluxe Edidion”, 2 x CD | Remaster 2002
LP: Impulse/Analogue Productions AIPJ 77, 2 x 200 g 45 rpm | Remaster 2010

Queen, A NIGHT AT THE OPERA
High Fidelity Pure Audio Blu-ray: Island/Universal 3732771, BD PCM 24/96 | Remaster 2011
CD: Island/Universal Music LLC UICY-40006, Platinum SHM-CD | Remaster 2013
LP: Parlophone/EMI Records 26658513, 180 g LP | Digital remaster 2009

Elton John, GOODBYE YELLOW BRICK ROAD
High Fidelity Pure Audio Blu-ray: Mercury/Universal 3758597, BD PCM 24/96 | Remaster 2011
CD: Mercury/Universal Music LLC UICY-40025, Platinum SHM-CD | Remaster 2013

Opeth, PALE COMMUNION
Audio Blu-ray: Roadrunner Records RR757375, BD PCM 24/96 (2014)
CD: Roadrunner Records RR757375, CD (2014)

Depeche Mode, DELTA MACHINE
Audio Blu-ray: część boxu Live in Berlin, Sony Music | Columbia 5035642, BD 24/96 (2014)
CD: Sony Music Japan SICP-3783-4, 2 x CD (2013)
LP: Sony Music | Columbia 5460631, 2 x 180 g LP (2013)

Bob Marley & The Wailers, LEGEND. 30th ANNIVERSARY Deluxe Edition
Audio Blu-ray: Island/Universal 3785432, BD PCM 24/96 (2014)
CD: Island/Universal 3785432, CD (2014)

Talk Talk, SPIRIT OF EDEN
DVD: Parlophone/EMI 32778717, PCM 24/96 | Digital remaster 2012
CD: Parlophone/EMI 571292, CD | Digital remaster 1997
LP: Parlophone/EMI 32778717, 180 g LP | Digital remaster 2012


PORÓWNANIA

Jak widać z opisu płyt, jakie wykorzystałem do porównania, mamy do czynienia z różnymi rodzajami muzyki, różnymi remasterami i wydaniami. Pomimo to wyniki, jakie uzyskałem były powtarzalne i w każdym porównaniu Pure Audio Blu-Ray vs CD, a także Pure Audio Blu-Ray vs LP oraz Pure Audio Blu-Ray vs pliki Hi-Res (plus jeden przypadek DVD 24/96 vs CD vs LP) wyraźne. Podsumowanie, tj. wyciągnięcie wiążących wniosków okazało się jednak trudniejsze niż się spodziewałem. Zupełnie inne wnioski płyną bowiem kiedy weźmiemy pod uwagę dźwięk, a inne kiedy do dźwięku dodamy elementy pozamuzyczne, związane z obsługą systemu.

Źródło sygnału: Primare BD32 MkII

Dźwięk płyt High Fidelity Pure Audio BD (Universal), jak również Audio BD (pozostałe wydawnictwa) jest doskonały. Dekodowany w wysokiej klasy zewnętrznym przetworniku był zbliżony barwą do tego, co można uzyskać z dobrym gramofonem. Bardzo podobne było też skupienie i wejście w głąb nagrania. Nie przez szczegółowość, ani namacalność – chodzi mi o emocjonalną „bliskość” wydarzeń, czyli to, jak łatwo się identyfikujemy z muzyką. Czyli – czy muzyka „wchodzi”, czy nie.

Zarówno A Love Supreme Coltrane’a, jak i Pale Communion grupy Opeth, czyli muzycznie różne światy, miały głębszy, bardziej aksamitny dźwięk z BD. Brzmienie było głębsze, a sposób, w jaki ukazywana była struktura utworu, był bardziej klarowny. Wersje CD odtwarzane na BD Primare’a miały bardziej wyraźny atak i wydawały się bardziej dynamiczne. Ale równie szybko okazywało się, że to trochę „robiona” dynamika, przez to, że wszystko było bardziej skompresowane i mniej różnicowane; bardziej „na twarz”. Dźwięk nie był zły, nie o to chodzi – po prostu raz usłyszana płyta z materiałem hi-res pozostawiała w ustach posmak czegoś dobrego, spokojniejszego, głębszego. Wersja CD wydawała się przy tym ‘tymczasowa”.

Zaskakujące był to, że nie tylko jazz na tym zyskiwał, ale również gatunki muzyczne, o które się tego nie podejrzewa, jak to, co gra Opeth, ale i Delta Machine Depeche Mode oraz Legend Boba Marleya. Nasycenie barwami i witalność wersji hi-res była bezdyskusyjnie lepsza. To znaczy dyskutować można, ale sprawa powinna być jasna dla każdego, kto to usłyszy w popranie złożonym systemie, z poprawnie ustawionym odtwarzaczu. U mnie z przetwornikiem TotalDAC d-twelve różnica była bardzo duża. Nie tylko ekstremalny high-end to pokaże, bo i muzyka słuchana z wyjść analogowych Primare’a miała te same atrybuty.

Źródła sygnału:
Blu-ray – Primare BD32 MkII
CD – Ancient Audio Lektor AIR V-edition

Powtórzmy: dyski Blu-ray z materiałem audio wysokiej rozdzielczości brzmią doskonale. Najważniejsze cechy, które zbliżają je do brzmienia płyt LP (czyli referencji), to: głębia, gęstość, gładkość, dynamika, czarne tło, plastyka. Wszystko to jest dość łatwe do usłyszenia, nie trzeba się wysilać. Kiedy płyty CD oraz BD, zawierające dokładnie ten sam materiał, odtwarzałem z multiformatowego napędu Primare BD32 MkII, ten wyraźnie faworyzował wersję BD. Ale nie zawsze.

Kiedy weźmiemy wersję BD Audio i najlepszą dostępną wersję CD w grę chodzi nie tylko sposób kodowania sygnału, ale i sposób wydania płyty. Queen zagrany z płyty Platinum SHM-CD (czyli CD 44,1/16) zabrzmiał znaczne dynamiczniej, miał lepszą klarowność i definicję. Wersja Blu-ray brzmiała nieźle, ale japońskie tłoczenie, najlepsze jakie znam, nie zostawiło na nim suchej nitki. Co pokazuje, że ocena danego nośnika, formatu, musi być wielowymiarowa i brać pod uwagę różne zmienne. Jak sposób tłoczenia (wydania), ale i to, w jaki sposób sygnał zostanie dostarczony do przetwornika.

Podstawowe porównanie przeprowadziłem, słuchając płyt BD i CD z tego samego napędu, multiformatowego, przeznaczonego dla dysków wizyjnych, napędu w odtwarzaczu Primare. Wynik porównania był jasny. Wszystko się zagmatwało przy kolejnej sesji, w czasie której płyty miały bardziej wyrównane warunki. Płyty Blu-ray odtwarzane były bowiem w dedykowanym im odtwarzaczu Blu-ray Primare’a, a płyty CD przez odtwarzacz Ancient Audio, z transportem Philips CD Pro-2M, dedykowanym płytom CD. Sygnał z obydwu konwertowany był w tym samym przetworniku.

Teraz niemal wszystkie płyty CD brzmiały lepiej niż BD. Poprawiła się w nich głębia dźwięku i wszystko się uspokoiło. Płyty BD wciąż miały nieco lepszą dynamikę w skali makro, ale tego nie da się przeskoczyć – 24 bity pozwalają na zapis sygnału ze znacznie mniejszą kompresją. Zaskakujące było jednak to, że kompresja na płytach CD, nie da się od niej uciec, dawała także pozytywne rezultaty, takie jak lepszą klarowność, ładniejszą definicję i znacznie lepszy bas. Ten ostatni był lepiej kontrolowany i miał wyższą energię. Na górze pasma na płytach CD więcej się działo w tym sensie, że informacje, jakie otrzymywałem, miały większy sens. Z płytami BD góra była gładsza i bardziej aksamitna, ale też mniej rozdzielcza.

Usłyszymy to już przy pierwszych płytach. Im dłużej będziemy jednak słuchali formatu BD z sygnałem hi-res, tym bardziej będziemy go doceniali. Jest on niesamowicie plastyczny i bezpośredni. Dobrze odtworzone płyty tego typu nie męczą, nawet w długim odsłuchu. Wydaje się, że dźwięk jest miękki, pomimo że jest w nim mnóstwo informacji. Powrót na CD pokazuje, że coś jest nie do końca dobrze z rozdzielczością płyt BD, ale nie ma już tak dużej różnicy, jak na początku odsłuchów. No i płyty BD mają doskonałą scenę dźwiękową.

JAK OSIĄGNĄĆ TO, NA CZYM NAM ZALEŻY

Format Blu-ray Pure Audio został pomyślany jako alternatywa dla plików Hi-Res. Dźwięk tych samych nagrań puszczany z płyty BD i z pliku, z wykorzystaniem tego samego odtwarzacza, faworyzował dyski, ponieważ pliki miały gorzej definiowany dźwięk jako taki. Gęstość i gładkość, które tak mi się podobały z płytami BD nie były już tak ważne z plikami.

Problemem była jednak obsługa płyt BD. Z wersjami Pure Audio sprawa była prosta – korzysta się z nich w zbliżony sposób, jak z płyt CD. Z innymi wydawnictwami już nie było tak prosto. Blu-ray z płytą Delta Machine Depeche Mode zachowywał się tak, jak Pure Audio, tj. odtwarzanie rozpoczęło się od wersji stereofonicznej. Ale już Opeth zagrał z wersji wielokanałowej, zmiksowanej do stereo. Żeby wrócić do stereo, trzeba było dwukrotnie nacisnąć przycisk „Audio”. A Legend Marleya w ogóle nie zagrał, ponieważ włączyło się menu – rzecz w czystym audio nie do przyjęcia. Dopiero po wybraniu wersji można było przejść do odtwarzania – koszmar!

Biorąc to wszystko pod uwagę, wysnułem kilka wniosków, które – mam nadzieję – zainteresują również państwa, czytelników „High Fidelity”. Jeśli mamy dobry odtwarzacz Blu-ray i chcemy zobaczyć, o co chodzi w hi-res, warto kupować płyty BD Pure Audio. Jest sporo znakomitych tytułów w tej serii: jazz, rock i klasyka – można skompletować naprawdę ciekawą płytotekę. Jeśli nasz odtwarzacz Blu-ray do najlepszych nie należy, ale słuchamy za jego pomocą płyt CD (np. przez zewnętrzny DAC) taki ruch ma jeszcze więcej sensu. Problemem tanich odtwarzaczy BD jest to, że niezbyt dobrze odtwarzają płyty CD. I nie pomoże w tym oddzielny przetwornik cyfrowo-analogowy, taka jest po prostu ich natura. Z kolei płyty wizyjne, tj. DVD (DVD-Audio) oraz Blu-ray (Blu-ray Audio) już na starcie mają łatwiejsze życie, ponieważ zegary taktujące w takich odtwarzaczach są optymalizowane pod kątem częstotliwości próbkowania 48 kHz i jej wielokrotności. Płyty CD na starcie mają więc pod górkę. Z takim odtwarzaczem płyty Blu-ray Audio zagrają sporo lepiej od płyt CD.

Jeśli jednak mamy wysokiej klasy odtwarzacz CD i gromadzimy płyty w najlepszych wydaniach, zalety, jakie wnosi sygnał hi-res są, jak dla mnie, nie do końca usprawiedliwione. Pewnie jestem jaskiniowcem, ale wydaje mi się, że odtwarzanie sygnału wysokiej rozdzielczości wciąż jest w powijakach, że jeszcze bardzo dużo musi się zmienić, aby miało dla mnie sens muzyczny, a nie tylko techniczny.
W tej chwili źródła takiego sygnału są trzy: pliki, płyty Blu-ray (i DVD) oraz płyty SACD. Z nich wszystkich te ostatnie są, moim zdaniem, prawdziwie high-endowym źródłem sygnału hi-res. Są też najłatwiejsze w obsłudze. Ale zaraz za nimi są płyty BD Audio, których dźwięk, z dobrego napędu, z dobrym „dakiem”, jest fantastyczny. Jeśli oczywiście mamy power, żeby przebijać się przez menu. Pliki są przyszłością audio, ale to wciąż raczej horyzont, a nie coś pod naszymi stopami. A płyta to jest coś namacalnego, czego nikt nam przez przypadek nie skasuje. Takie jest moje zdanie.

WERDYKT

Krótko, żeby wszystko było jasne: płyty Blu-ray Audio grane z odtwarzacza Blu-ray brzmią znacznie lepiej niż ich odpowiedniki CD grane z tego samego odtwarzacza. Wyjątkiem są najlepsze wersje CD – te są lepsze.
Płyty CD odtwarzane z wysokiej klasy transportu CD brzmią lepiej niż płyty Blu-ray Audio z odtwarzacza Blu-ray. Zwykłe tłoczenia są po prostu lepsze, najlepsze – znacznie lepsze. Płyty Blu-ray Audio brzmią znacznie lepiej niż pliki odtwarzane na tym samym odtwarzaczu. Wyjątkiem są pliki DSD, które brzmią po prostu inaczej, ale na tym samym poziomie.

PODSUMOWANIE

Zapomniałem poprzednio napisać, że do odsłuchów magnetofonu kasetowego Nakamichi Dragon spryskałem się, specjalnie na tę okazję kupioną, wodą toaletową Play Intensy firmy Givenchy. Flakon z naniesionymi lakierem symbolami odtwarzania i przewijania, miejsce, które naciskamy przypominające przycisk do nagrywania – to było TO! Niestety nie znalazłem perfum „dedykowanych” miłośnikom Blu-ray Pure Audio, co wiele mówi o nastawieniu rynku do tego ostatniego znanego nam fizycznego formatu audio.

O ile format Compact Cassette powiązany jest z naszą przeszłością, jest częścią ruchu retro, o tyle z Blu-ray Pure Audio nie wiążą się żadne emocje, to po prostu kolejne narzędzie. Odsłuch pokazał, że jest znakomite. Zdecydowanie wolę je od plików. Ale to ja, państwo zapewne myślą inaczej, bo przecież pliki kocha prawie każdy, prawda? Pomimo to zachęcałbym do eksperymentów. Nawet jeśli w ich wyniku nie przerzucą się państwo na fizyczne krążki z zawartością hi-res, to będziecie przynajmniej wiedzieli, do czego dążyć z plikami. Jeśli ktoś ma zacięcie, płyty High Fidelity Pure Audio (HFPA) będą dla niego znakomitym źródłem dźwięku. I w dodatku muzyka będzie jego własnością – pliki są nam tylko „wypożyczane”, nie można ich nikomu dawać, ani odsprzedawać. Co powiedziawszy dodam, ze to moim zdaniem format skazany na wymarcie, ze firmy nie będą go długo supportować. w ten sposób najlepszy, potencjalnie, fizyczny format cyfrowy jest też tym, na którego nikt nie czeka i niewielu o nim wie.

A ja? - Ja po prostu kupię kolejne płyty Platinum SHM-CD – właśnie przyszła do mnie paczka z czterema płytami Tangerine Dream i boxem do nich. Pozostanę w swojej jaskini. Szczęśliwy. Mający więcej czasu na słuchanie muzyki. Do obsługi płyty CD, podobnie zresztą, jak do obsługi kasety magnetofonowej, wystarczy bowiem jeden, jedyny przycisk: „Play”. Reszta jest MUZYKĄ.

Redaktor naczelny
Wojciech Pacuła

Kim jesteśmy?

Współpracujemy

Patronujemy

HIGH FIDELITY jest miesięcznikiem internetowym, ukazującym się od 1 maja 2004 roku. Poświęcony jest zagadnieniom wysokiej jakości dźwięku, muzyce oraz technice nagraniowej. Wydawane są dwie wersje magazynu – POLSKA oraz ANGIELSKA, z osobną stroną poświęconą NOWOŚCIOM (→ TUTAJ).

HIGH FIDELITY należy do dużej rodziny światowych pism internetowych, współpracujących z sobą na różnych poziomach. W USA naszymi partnerami są Positive-Feedback, a w Niemczech www.hifistatement.net. Jesteśmy członkami-założycielami AIAP – Association of International Audiophile Publications, stowarzyszenia mającego promować etyczne zachowania wydawców pism audiofilskich w internecie, założonego przez dziesięć publikacji audio z całego świata, którym na sercu leżą standardy etyczne i zawodowe w naszej branży (więcej → TUTAJ).

HIGH FIDELITY jest domem Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego. KTS jest nieformalną grupą spotykającą się, aby posłuchać najnowszych produktów audio oraz płyt, podyskutować nad technologiami i opracowaniami. Wszystkie spotkania mają swoją wersję online (więcej → TUTAJ).

HIGH FIDELITY jest również patronem wielu wartościowych wydarzeń i aktywności, w tym wystawy AUDIO VIDEO SHOW oraz VINYL CLUB AC RECORDS. Promuje również rodzimych twórców, we wrześniu każdego roku publikując numer poświęcony wyłącznie polskim produktom. Wiele znanych polskich firm audio miało na łamach miesięcznika oficjalny debiut.
AIAP
linia hifistatement linia positive-feedback


Audio Video show


linia
Vinyl Club AC Records