pl | en
Test
Kolumny wolnostojące
Monitor Audio Bronze BX6

Cena: 3290 zł (para)

Dystrybucja: Audio Center Polska

Kontakt:
Malborska 56, 30-646 Kraków
tel.: (12) 265 02 85
fax: (12) 655 45 12

e-mail: audiocenter@audiocenter.pl

Kraj pochodzenia: Wielka Brytania
Strona producenta: Monitor Audio
Polska strona: Monitor Audio

Tekst: Wojciech Pacuła
Zdjęcia: Wojciech Pacuła/Piksel Studio

Kiedy w 1998 roku brytyjski specjalista, producent zespołów głośnikowych, firma Monitor Audio „odpaliła” swoją stronę internetową nikomu nawet przez myśl nie przeszło, że dwanaście lat później, robiące największe wrażenie, obrotowe zdjęcia (360°) będą robione w Polsce, a konkretnie w Krakowie, studio graficznym Piksel Studio, które – nawiasem mówiąc – przygotowuje również „High Fidelity” (i nie tylko – zdjęcia wykonane przez PS używane są przez Ayon Audio, a także Dynaudio). Tak się jednak w życiu plecie, że rzeczy pozornie odległe o lata świetlne nagle gdzieś się łączą i dają w efekcie coś dodanego, ponad to, co było wcześniej. Podobnie jest z technologiami, które Monitor Audio opracowuje dla swoich flagowych kolumn – C-CAM (Ceramic-Coated Aluminium Magnesium) dla głośnika niskośredniotonowego i niskotonowych, Gold C-CAM dla złoconej kopułki wysokotonowej, czy specyficzne mocowanie głośników do tylnej ścianki. Nigdy wcześniej wszystkie te elementy razem nie występowały w tak niedrogiej serii, jak Bronze. Bronze BX6 jest największym modelem tej serii. Wprowadzona do sprzedaży w zeszłym roku zastępuje, pochodzącą z 2006 roku serię Bronze BR. BX6 to konstrukcja wolnostojąca (podłogowa) dwuipółdrożna, czterogłośnikowa, z dwoma wylotami bas-refleksu – dla dwóch, wydzielonych sekcji. Ładnie wygląda, nie kosztuje wiele, fajnie gra. Chcecie więcej? Proszę bardzo…

Do tej pory testowaliśmy:

ODSŁUCH

Płyty, z których korzystałem przy odsłuchu:

  • Ann Richards, Ann, Man!, ATCO/Atlantic Records/Warner Music Japan, WPCR-25181, CD.
  • Breakout, Blues, Polskie Nagrania Muza, PNCD 940, CD.
  • Jan Bokszczanin, Komeda – Inspirations, Zakłady Płytowe/ARMS Records, ZP 140770-09, Gold-CD.
  • Joe Pass, For Django, Pacific Jazz/EMI Music Japan, TOCJ-90027, HQCD.
  • Kombi, Kombi 4, Polskie Nagrania Muza, PNCD 999, CD.
  • Nat “King” Cole, Love is the Thing, Capitol/Analogue Productions, CAPP 824 SA, SACD/CD.
  • Portishead, Third, Island/Universal Music K.K. (Japan), UICI-1069, CD/enhanced CD.
  • Rammstein, Stripped, Motor, 044 141-2, SP CD.
  • Savage, Ten Years Ago (Twenty Years Later), Extravaganza Publishing Srl/Klub80, CD002, CD.
  • Suzanne Vega, Close-Up. Vol 1, Love Songs, Amanuensis Productions/Cooking Vinyl, COOKCD521, CD.
  • Tool, 10,000 Days, Sony BMG Music Entertainment, 819912, CCD.
  • Vader, An Act Of Darkness/I.F.Y., Croon Records, CsCD-002, SP CD.
  • Youn Sun Nah, Same Girl, HUB Music/ACT Music + Vision, ACT 9024-2, CD.

Japońskie wersje płyt dostępne na CD Japan.

Jedną z cech dobrej firmy audio jest umiejętność takiego skomponowania oferty, żeby była logiczna, pełna i – przede wszystkim – gradacyjna. Ten ostatni element jest szczególnie trudny do osiągnięcia i wymaga wieloletniego doświadczenia i wyczucia. A chodzi w gradacji o prostą zasadę – jeśli więcej płacę, więcej też dostaję. Różnie z tym jest u poszczególnych producentów i najczęściej oferta to swego rodzaju kolaż, nie zawsze trzymający się „firmowego” brzmienia, a tym bardziej nie dający gwarancji, że jeśli kupimy coś z droższej linii, to otrzymamy dźwięk podobny do tej z tańszej, tyle że pod każdym (albo niemal każdym) względem lepszy. Monitor Audio, ale i np. Chord, jeśli już jesteśmy przy produktach brytyjskich, gradacyjność ma w małym palcu. Kiedy proszą państwo w listach o wskazanie jakiegoś konkretnego modelu w ramach którejś z linii tej firmy, z łatwością mogę ekstrapolować, przewidywać brzmienie modeli, których jeszcze nie słyszałem na podstawie ich odpowiedników z innych linii, a także – to równie ważne – na podstawie brzmienia modeli wprawdzie z tej samej linii, ale droższych czy tańszych. Taka konsystencja jest czymś szczególnym i godnym podkreślenia. W tej pracy pomaga mi też fakt, że słyszałem większość kolumn tego producenta, zarówno starsze linie Platinum i Gold GS, jak i najnowsze – Monitor M oraz Silver SX. Kolumn z serii Bronze BX jeszcze jednak, do tej pory, nie słyszałem.

Jak się okazuje, w ich brzmieniu znajdziemy wszystkie elementy dostępne w BX-ach i M-kach. Tak – dostaniemy coś z obydwu linii, przy czym ogólny charakter brzmienia będzie się nieco różnił od wszystkiego, co Monitor Audio miał do tej pory do zaproponowania. Przede wszystkim chodzi o balans tonalny, mający kapitalne znaczenie do odbioru BX6. To dość ciepło brzmiące kolumny, nieco w tej barwie zbliżone do testowanych w tym samym miesiącu Radiance 2 Acoustic Energy. Monitor mają wyjątkowo dobrą górę i znakomity bas, jednak skraje pasma służą tutaj tylko dopełnieniu średnicy, jej wyszlachetnieniu. Najwięcej informacji dostaniemy tutaj jednak z dużego, dość charakterystycznego głośnika średniotonowego. Tak było od początku odsłuchów, od płyty Suzanne Vegi Close-Up. Vol 1, Love Songs, na Toolu z 10,000 Days i singlu Vadera An Act Of Darkness/I.F.Y. skończywszy. Jak się przy tym okazało, nie w każdym przypadku taki właśnie charakter przekładał się na równie satysfakcjonujące efekty.

Zacznę od tego, co dla BX6 jest naturalne i w czym wykażą wszystkie swoje zalety, goniąc sporo kolumn do budy. Głosy mają duży wolumen i są kapitalnie wypełnione. Naprawdę kapitalnie! To zasługa świetnego zszycia średnicy i dołu, a także dość mocnej obecności tego ostatniego. W moim pokoju nie było z nim żadnego problemu, nie buczał, nie dudnił, jednak warunkiem było postawienie kolumn na kolcach, nie na gumowych podstaweczkach, które otrzymujemy w komplecie. Na kolcach kolumny mają świetne uderzenie, ładnie ukształtowane czoło ataku, tj. wcale nie utwardzone, a naturalnie, lekko zmiękczone. I to z dość dużą tolerancja na miejsce ustawienia. Pomaga w tym port bas-refleksu z przodu, jednak nie tylko – znam wiele kolumn o podobnej budowie, które są na ustawienie bardzo wrażliwe. Monitory grają dobrze blisko ścian, dalej itp., zmieniając nieco ilość niskich tonów, ale bez większego wpływu na ich jakość. To duża wartość, bo przecież w realnym świecie, w normalnych mieszkaniach miejsca na audio zbyt dużo nie ma i kolumny stoją najczęściej bardzo blisko tylnej ściany. BX6 zagrają tam bardzo fajnie, a jeśli by się okazało, że dołu jest trochę za dużo, to wystarczy zatkać bas-refleks kawałkiem gąbki. Niestety na wyposażeniu takich zatyczek nie ma.

W każdym razie, środek jest znakomity. Jest raczej ciepły, a to przez wycofanie góry. Ta jest ciepła, „złota”, gładka. Złocona kopułka Monitora jest bardzo dobra, bo jakość tego, co z niej słychać jest wyjątkowa, przede wszystkim przez brak metaliczności, ale i czyste brzmienie. Ponieważ jednak kolumny grają głównie środkiem, góry specjalnie dużo nie będzie. To jest jeden z dwóch elementów, które definiują krąg odbiorców i systemów, z którymi BX6 będą się czuły dobrze. Niezbyt szczęśliwie zagrały więc płyty z mocną, gitarową muzyką. Brytyjskie kolumny zagrały je zbyt ładnie. To, co w jazzie, wokalistyce, popie nawet jest zaletą, przy Vaderze, Rammsteinie itp. będzie nie na miejscu. Zwyczajnie brakuje w tym brzmieniu czadu, mocy, „wypierdu”, dla których ludzie kupują duże, wolnostojące kolumny. Wspomniałem o dwóch elementach, które są temu winne – jeden to ciepła góra, a drugi to tylko średnia rozdzielczość zakresu średnio-wysokotonowego.

Nie jest źle, nie jest też gorzej niż przeciętna tego zakresu cenowego, jednak to, jak gra bas, spójność brzmienia itp. rozbudzają apetyt na coś, czego za te pieniądze, w pakiecie ze wspomnianymi zaletami raczej u nikogo nie dostaniemy, nawet u Monitora.Dlatego też wróciłem do innego repertuaru. Po włączeniu płyty Nat „King” Cole’a Love is The Thing wszystko wskoczyło na swoje miejsce. I choć wciąż kolumny narzucały przekazowi swój charakter, to pamiętając, że tak jest w przypadku niemal wszystkich kolumn z czterocyfrową ceną, potrafiłem docenić to, co od siebie dają. A, jak na początku powiedziałem, dają znakomicie nasyconą średnicę. Bryły nie są jakoś szczególnie uwypuklane, to jeszcze nie ten poziom, ale dźwięki są duże, dość blisko słuchacza, mimo że nie przekraczają linii kolumn. Pięknie gra w takim otoczeniu starszy jazz, po poza Colem, także Joe Pass z płyty For Django, ze swoją gitarą pokazany był naprawdę zaskakująco naturalnie. Równie interesująco zagrała nowa płyta wydawnictwa ARMS Records, przygotowana m.in. przez Macka Stryjeckiego (redaktor naczelny „Hi-Fi i Muzyka”), Komeda – Inspirations Jana Bokszczanina. Bardzo ładnie przedstawione zostały organy, z delikatnymi, opierającymi się przede wszystkim na bezgłośnym (prawie) przepływie powietrza przez piszczałki, frazami. To Monitory pokazały naprawdę zawodowo. Nie było niestety specjalnie wyraźnej odpowiedzi akustyki kościoła, w którym materiał zarejestrowano. Tak to z tymi kolumnami już jest.

A to dlatego, że góra jest wyraźnie ocieplona i nieco wycofana. Skrojono ją tak, żeby towarzyszyła dyskretnie środkowi i żeby – tak przypuszczam – można było Monitory połączyć z szeroka gamą elektroniki. Pierwsza rzecz manifestuje się słabiej podawaną akustyką nagrania, a także wygładzeniem gorzej, jaśniej zrealizowanych płyt. Polskie reedycje („kartoniki”) płyt Kombi 4 grupy Kombi, czy Blues Breakoutu zagrały trochę tak, jak to znam z płyt winylowych, znacznie lepiej ustawionych tonalnie niż kompaktowe reedycje. Po prostu grało to fajnie, miało dobrze ustawioną barwę, pełna i ciągłą. Przy lepiej zrealizowanych płytach dostaniemy nieco mnie informacji o górze. Nie będzie to zmulenie, ani zgaszenie, ponieważ to nie są tego typu kolumny, ale np. różnice w realizacji między wersją stereofoniczną i monofoniczną, ogromne, na korzyść tej drugiej, z płyty Nat „King” Cole’a będą mniejsze niż powinny być. Nie ma się jednak co obrażać, bo, jak mówię – gorzej zrealizowane płyty zagrają wreszcie fajnie. No i podłączymy BX6 do znacznie większej ilości urządzeń niż inne kolumny z tego przedziału cenowego. Na pierwszym miejscu postawiłbym Marantza i Denona, dalej NAD-a i Arcama, a także Cambridge Audio. Chociaż Monitor od lat sesje zdjęciowe dla swoich katalogów przygotowywał korzystając z elektroniki Arcama (w Polsce obydwie marki dystrybuowane są przez tę samą firmę), to jednak właśnie Marantz zagra z serią Bronze najlepiej. Zapewni bowiem wysoką moc, dobrą kontrolę oraz czyste wysokie tony, dodając do tego nieco dynamiki. To samo Denon i CA. Elektronika Arcama i NAD-a, naturalni partnerzy dla brytyjskich kolumn, też będzie z nimi naprawdę fajnie grała, ale nie z każdą muzyką i nie dla każdego odbiorcy. Po prostu trzeba samodzielnie takie zestawienia wypróbować. A warto, bo BX6 proponują dość unikalną, jak za te pieniądze, mieszankę wyrafinowania, braku wyostrzeń, spokoju itp. Można je wysterować nawet niezbyt mocnymi wzmacniaczami, ale generalnie lepiej czują się z czymś, co potrafi narzucić swoją wolę. Ładne wykonanie, unikalne technologie i – z tego, co państwo piszą – bardzo przyjazny dystrybutor dają gwarancję satysfakcji.

BUDOWA

Chociaż na pierwszy rzut oka BX6 wygląda jak kolumna trójdrożna, ew. trzyipółdrożna, materiały firmowe podają, że jest konstrukcją dwuipółdrożną. Po krótkim zastanowieniu można w tym dostrzec sens. To największa kolumna serii Bronze, dlatego zbudowano ją przy użyciu aż czterech głośników. Dwa górne, tj. złocona kopułka wykonana w opatentowanej przez Monitora technologii C-CAM (Ceramic-Coated Aluminium Magnesium) oraz widoczny poniżej głośnik niskośredniotonowy tworzą układ znany z klasycznych monitorów podstawkowych. Tak naprawdę jest to model BX2 tej firmy, ze 165-mm głośnikiem niskośredniotonowym, z membraną C-CAM oraz 25-mm, złoconą kopułką C-CAM, połączony z sekcją niskotonową. Jedyną różnicą jest ulokowanie wylotu bas-refleksu górnej sekcji z tyłu kolumny (na górze), a nie z przodu. Rzut oka do wnętrza potwierdza te przypuszczenia, ponieważ widać tam, wklejoną tuż pod większym głośnikiem, półkę dzielącą kolumnę na dwie części. Górna jest lekko wytłumiona płatami gąbki i nie ma tam zwrotnicy – kabelki biegną na dół. Dolna część jest czymś w rodzaju zintegrowanego subwoofera. Są tam dwa, 165-mm głośniki niskotonowe z membranami C-CAM, wklęsłymi nakładkami przeciwpyłowymi, pracujące równolegle, wspomagające „monitor” powyżej. Niestety nie podano punktu podziału, ani czy ich przetwarzanie jest obcinane elektrycznie, czy opada naturalnie, wiadomo jednak, że od dołu głośniki te wspomagane są wylotem bas-refleksu. Podobnie jak tunel na tylnej ściance, tak i ten wyżej to nie są gładkie rury, a raczej użebrowane elementy z biegnącymi wzdłuż wycięciami. Technologię tę, przypominającą to, co robi u siebie B&W, nazwano HiVe (High Velocity) i występuje ona już w drugim wcieleniu (HiVeII), mając na celu zmniejszenie szumu spowodowanego przez przepływ powietrza przez tunel.

Jedną z ważniejszych technologii tutaj zastosowanych, poza C-CAM, jest sposób mocowania głośników, opracowany oryginalnie dla serii Platinum, przejęty potem przez Silver SX, a teraz także przez Bronze BX. Polega on na tym, że przetworniki nie są przykręcane do przedniej ścianki wkrętami (to dość prymitywny i niezdający egzaminu sposób), a za pomocą pojedynczego, długiego pręta do tylnej ścianki, gdzie się go dociąga imbusem. Daje to znakomitą sztywność obudowy (w BX6 mocowane są tak trzy głośniki) i bardzo równomierny docisk przetworników po ich obwodzie. No i stabilność w czasie. Zwrotnicę przykręcono do tylnej ścianki – znajdziemy tam kondensatory polipropylenowe i cewkę powietrzną w sekcji wysokotonowej, a w części niskotonowej cewki rdzeniowe. Na tylnej ściance umieszczono podwójne zaciski głośnikowe z kiepskimi blaszkami, nazwanymi eufemistycznie zworami, które trzeba od razu wymienić. Kolumny, oklejone winylową, ale ładnie wyglądająca okleiną, przykręca się do niewielkich cokolików i dopiero do nich wkręca się niewielkie kolce. Otwory dla nich można też zaślepić małymi gumowymi zatyczkami (na wyposażeniu), ale błagam – nie róbcie tego! Bas robi się dość jednostajny i brakuje mu oddechu. W budowie widać oczywiście miejsca, w których poczyniono oszczędności – to właśnie winylowa okleina oraz plastikowe (a nie metalowe) płaskowniki, kończące przednią ściankę od góry i dołu. O ile okleina wygląda naprawdę ładnie, o tyle te plastikowe wstawki jakoś mnie nie przekonują.

C-CAM (Ceramic-Coated Aluminium Magnesium) to materiał opracowany oryginalnie dla przemysłu kosmicznego (elementy mechaniczne). Jego właściwości okazały się idealne dla przetworników: ekstremalnie sztywne, ale na tyle lekkie by uzyskać pożądaną szybkość i skuteczność. W fabryce aluminiowo-magnezowy stop jest poddawany rygorystycznym testom, pozwalającym wyłapać wszelkie deformacje powierzchni i osłabienia wiązań molekularnych. Tak uformowany stożek poddawany jest następnie galwanizacji w wysokiej temperaturze, dzięki której na powierzchni stożka formuje się sztywna pokrywa aluminiowa. Konwencjonalne materiały z których wykonywane są przetworniki są bardzo elastyczne i podatne na pęknięcia podczas ich pracy, przez co przy różnym poziomie siły głosu generują zniekształcenia. Przetworniki C-CAM posiadają większą odporność na wyginanie i dlatego też zachowują dłużej swoje właściwości.

Dane techniczne (wg producenta):
Pasmo przenoszenia w polu +/- 3dB: 34 Hz-30 kHz
Czułość(1W@1m): 90 dB
Impedancja: 8 Ω
Moc (RMS): 150 W
Rekomendowana moc wzmacniacza (RMS): 40-150 W
Obudowa: przedni i tylny bas-refleks HiVeII
Częstotliwość: 3,4 kHz
Przetworniki: 2 x 165mm (5 1/2") C-CAM basowy, 1 x 165mm (5 1/2") C-CAM niskośredniotonowy 1 x 25mm (1") pozłacany C-CAM wysokotonowy
Wymiary: (H x W x D) 985 x 186 x 315 mm/1003 x 235 x 350 – z podstawą
Waga (sztuka): 18,25 kg

Producent:
Monitor Audio Ltd.
24 Brook Road
Rayleigh
Essex
UK
tel.: +44 (0) 1268 740580,
fax: +44 (0) 1268 740589
web: Monitor Audio



Pobierz test w PDF

g     a     l     e     r     i     a


System odniesienia

  • odtwarzacz CD: Ancient Audio Lektor AIR
  • przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC (test TUTAJ)
  • przedwzmacniacz: Polaris II + zasilacz AC Regenerator, (wersja z klasycznym zasilaczem, test TUTAJ)
  • końcówka mocy: Tenor Audio 175S (test TUTAJ)
  • wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version (recenzja TUTAJ)
  • kolumny: German Physiks HRS 120 Carbon (test TUTAJ), Chario Academy Sonnet (test TUTAJ) + oryginalne podstawki
  • słuchawki: Sennheiser HD800, AKG K701, Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 - (recenzje TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ)
  • interkonekty: CD-przedwzmacniacz: Mexcel 7N-DA6300, artykuł TUTAJ, przedwzmacniacz-końcówka mocy: Wireworld Platinum Eclipse.
  • kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx
  • kable zasilające: Acrolink Mexcel 7N-PC9300 (wszystkie elementy, recenzja TUTAJ) i Acrolink Mexcel 7N-PC7100 (Leben CS-300XS (SP); recenzja TUTAJ)
  • listwa sieciowa: Gigawatt PF-2 (recenzja TUTAJ)
  • stolik SolidBase IV Custom; opis TUTAJ
  • pod odtwarzaczem podkładki Ceraball (artykuł TUTAJ)
  • gramofon: Avid Acutus Reference (test TUTAJ)
  • wkładki gramofonowe: Air Tight PC-1 Supreme (test TUTAJ), Miyajima Laboratory Waza (test TUTAJ), Denon DL-103SA (test TUTAJ)