pl | en

No.78 październik 2010
TOY STORY

Pamiętam dobrze dzień, w którym mój syn po raz pierwszy obejrzał – ze mną oczywiście – przygotowany przez Pixara film Johna Lassetera pt. Toy Story (1995). Było to ze dwa lata po premierze, z kasety VHS (oryginalnej), jednak wrażenie na nas obydwu zrobiło to ogromne. Na powstałą cztery lata później następną część Toy Story 2 (1999, reż. John Lasseter, Lee Unkrich, Ash Brannon) poszliśmy więc z wypiekami na twarzy i z jeszcze większymi po seansie wróciliśmy. To było to! Coś nowego, świetna zabawa, humor i jasne reguły gry, dla dziecka szczególnie ważne.
Kiedy pojawiła się wiadomość o trzeciej części cyklu, decyzja o jej obejrzeniu podjęła się więc sama. Od naszego pierwszego kontaktu z filmem minęło jednak sporo lat i głównym uczestnikiem wyprawy do kina tym razem była moja córka, sporo od brata młodsza. Każdy, kto oglądał Toy Story 3 (2010, reż. Bradley Raymond, Lee Unkrich) wie, że to już jednak kompletnie inna historia – mroczna, „ciemna”, poruszająca znacznie trudniejsze tematy. W ciągu piętnastu lat dzielących pierwszą i trzecią część filmu wiele się bowiem zmieniło. Przede wszystkim dostrzeżono to, o czym napisałem w pierwszym zdaniu – że bajki dla dzieci oglądają dorośli. Rzecz oczywista, jednak wcześniej w dużej części pomijana. A problemy rodziców są inne niż dzieci.

Tak więc nowoczesne bajki mają co najmniej dwie warstwy znaczeniowe – „dziecięcą” i „dorosłą”. Cudzysłów użyty został nieprzypadkowo – płaszczyzny te nakładają się na siebie i interferują. Mają jednak wyraźnie odrębny punkt wyjścia (projektowany przez twórców) i różne przesłania. Można by to oczywiście zrzucić na reżysera „trójki” (wyświetlanej w 3D), który z pierwszą częścią nie miał nic wspólnego, a w drugiej był tylko współreżyserem, pomagającym Lee Lasseterowi, twórcy oryginalnego Toy Story. Byłoby to jednak, moim zdaniem, zbytnie uproszczenie. Ponieważ od jakiś piętnastu lat oglądam chyba wszystkie bajki, jakie się pojawiają w kinach, mogę ze sporą dawką pewności powiedzieć, że najwyraźniej to my się zmieniliśmy, a twórcy wyczuwając to podążyli za nami. A i dzieci dorosły. Czy równolegle z bajkami, czy w związku z bajkami – trudno powiedzieć. Efekt jest jednak dość prosty do opisania – bajki są teraz znacznie głębsze, poważniejsze, niosą ze sobą pigułę emocji, jaką jeszcze niedawno spotykaliśmy w filmach dla „dorosłych”, w dramatach, filmach obyczajowych itp. Nie znaczy to, że zniknęła bajkowość, najważniejszy wyróżnik tego typu filmów. Powiedziałbym raczej, że do niefrasobliwości i ufności bajek Disneya doszło coś w rodzaju dojrzałości, pełniejszego oglądu świata. I nawet jeśli dziś dziecko rozumie tylko to, co jest przeznaczone dla niego, to jednak nasiąka tą nową wrażliwością, to ona staje się punktem odniesienia.

W audio – te słowa musiały nieuchronnie nadejść… – widać podobny mechanizm. Każdy, kto miał w swoim życiu mini-wieżę, albo nawet wieżę w wymiarze midi (o mikro-wieżach nie wspomnę) marzył, że kiedyś „przesiądzie” się na pełnowymiarową „wieżę”, której szerokość przedniej ścianki wynosi 430-440 mm. To wielkość klasycznego „klocka” audio. Ja tak miałem. Na świecie istniał jednak również trend „wsteczny”, polegający na miniaturyzowaniu, na zmniejszaniu gabarytów, w czym prym wiedli Japończycy – i to nie z koncernów, a maleńkich, „boutique’owych”, rodzinnych firm i firemek. Przykładami, pierwszymi z brzegu, niech będą 47 Laboratory i Leben Hi-Fi Stereo Company. Ich rozumowanie jest takie: im większe gabaryty, tym trudniej kontrolować wibracje obudowy, a co za tym idzie komponentów. Im urządzenie bardziej okazałe, tym dłuższą drogę musi pokonać sygnał od wejścia do wyjścia. I wreszcie im coś cięższe, tym więcej płacimy za to, co na zewnątrz, zamiast skupić się na wnętrzu. Jak pokazuje doświadczenie, to nie do końca prawda, bo ultymatywne systemy wymagają dużych wzmacniaczy i/lub dużych kolumn, ale coś w tym jest. Ostatnimi czasy widać jednak wyraźnie, że filozofia ta przeniknęła do głównego nurtu audio i że jeśli nie chodzi o ekstremalny hi-end, coraz więcej firm proponuje urządzenia w mniejszych niż klasyczne rozmiarach, niektóre wręcz miniaturowych. W Europie mieliśmy to na wyciągnięcie ręki, bo przecież dokładnie taką właśnie drogę przeszły brytyjskie Cyrus Audio, Linn, czy QUAD. Dopiero teraz nastąpił jednak prawdziwy wysyp produktów, które nie mają zabijać wyglądem, a wręcz przeciwnie – mają możliwie łatwo wpisać się w każde wnętrze. A to, co oczywiste, znane jest od dawna, przede wszystkim w nurcie zwanym „lifestyle”. Wracając na chwilę do bajek, trzeba jednak powiedzieć, że „lifestyle” to odpowiednik bajek z cyklu Barbie (do tej pory ukazało się osiemnaście filmów w tej grupie, reż. różna, pierwszy film w 1987 roku; ostatni, z 2010 roku – Barbie. A Fasion Fairytale). Moja córka ogląda je namiętnie, jednak niewiele jej po nich zostaje, poza minami i ciążeniem ku różowi. Urządzenia o wymiarach „mini” i „midi”, niezwiązane z „barbaryzacją życia codziennego”, to jednak pełnoprawne, rasowe produkty. Ich niewielkie wymiary rzadko są przeszkodą w uzyskaniu dobrego dźwięku i często zdarza się, że grają lepiej niż ich pełnowymiarowe odpowiedniki. A przy tym tak się składa, że niemal zawsze produkty „mini” wyglądają znacznie lepiej i lepiej też są wykonane. Wystarczy przypatrzeć się produktom w tym numerze „High Fidelity” – toż to perełeczki, wymuskane, dopieszczone, maleńkie. Naprawdę świetnie się bawiłem podczas tych testów, a co i rusz zaskakiwany byłem dźwiękiem. Po tej rundzie z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że na podstawie produktów „mini” da się złożyć kilka fantastycznych, świetnie brzmiących i obłędnie wyglądających systemów, które będą ozdobą każdego salonu melomana i audiofila. „Mini” bowiem niebywale dojrzało.

AUDIO SHOW 2010

Data: 6-7.11.2010 (sobota, niedziela)
Miejsce: Hotel Jan III Sobieski, Hotel Kyriad, Hotel Bristol

Organizator: Adam Mokrzycki Services

Strona internetowa: Audio Show

Organizator Audio Show, największej wystawy w tej części Europy, firma Adam Mokrzycki Services przysłała pierwsze informacje dotyczące jej najnowszej edycji (reportaż z 2009 roku TUTAJ). A ja już dzisiaj zapraszam wszystkich na tę imprezę, bo jak pokazuje doświadczenie ostatnich lat to jedna z najciekawszych imprez audio w Europie. Zachęcam do zapoznania się z artykułem wstępnym TUTAJ.

Nowy salon audio-wideo na Dolnym Śląsku

  Dostaliśmy też informację – poniżej – o nowym salonie audio-wideo we Wrocławiu – nie było to trudne, ponieważ właściciel, firma Fusic, wykupił w „High Fidelity” banery to wydarzenie promujące (zachęcam do supportowania Fusica, a i nas – to dzięki banerom magazyn, który państwo czytacie jest bezpłatny – będę wdzięczny:).

„Od 1 września, pod szyldem dobrze znanej od kilku lat firmy FUSIC, działa we Wrocławiu nowy salon, który nastawia się przede wszystkim na szeroki asortyment produktów z wysokiej i średniej półki. Szczególny nacisk właściciele firmy położyli na jak największe zróżnicowanie oferty, pozwalające na swobodne dopasowanie systemów grających do potrzeb konkretnego klienta. Inicjatywa godna pochwały, po pierwsze ze względu na skalę zjawiska, a po drugie – na założenie współpracy z jak najszerszą grupą wyspecjalizowanych dystrybutorów sprzętu hi-fi i high-end w naszym kraju.
Jak mówią szefowie Fusica, we Wrocławiu można będzie zobaczyć, dotknąć oraz oczywiście posłuchać zarówno flagowych dzieł sztuki światowego high-endu między innymi takich firm jak: Triangle, Naim, Monitor Audio, Accuphase, Ayon, MBL, Lavardin, Luxman, Dynaudio, Audio Physic, a także popularnych produktów ze średniej półki: Arcam, Dali, Roksan, Primare, Creek, Marantz, Denon.
Dla miłośników świata analogu przygotowano ofertę gramofonów oraz akcesoriów, a maniaków lamp zadowoli wybór „bańkowych” wzmacniaczy i odtwarzaczy. Odsłuchy realizowane będą w profesjonalnie przygotowanej sali, która została zaprojektowana przy udziale firmy 4Sound, zajmującej się pomiarami i projektami w tym zakresie. Poza salą odsłuchową udostępniono wydzielone miejsce do prezentacji wszelkiej maści systemów kina domowego i multiroom.
Właściciele i pracownicy FUSIC-a obiecują, że w nowym salonie będą realizowane różne przedsięwzięcia promocyjne i marketingowe, również takie, które nie są ściśle związane ze sprzętem hi-fi.
Ekipa Fusica”

ACOUSTIC REVIVE

Jakoś tak się złożyło, że to, co miało być w zamyśle miejscem na wstępniak przekształciło się w coś rodzaju blogu. Nic na to jednak nie poradzę – na prowadzenie osobnego blogu nie mam fizycznie czasu, a tak mam przynajmniej nad głową miecz w postaci terminu publikacji…

Dlatego to właśnie tutaj pokazuję rzeczy, które przysłano do oglądnięcia, a co do których nie zapadła jeszcze decyzja, kiedy ich recenzja zostanie opublikowana. Tym razem są to produkty japońskiej firmy Acoustic Revive. Kiedyś już coś tam pisaliśmy o nich (TUTAJ i TUTAJ), jednak były to raczej muśnięcia niż zapoznanie się z ofertą tego super-ciekawego producenta. Dystrybucja AR w Polsce nigdy nie była zadowalająca, dlatego pan Yoshi Hontai, o którym już wielokrotnie wspominałem (zawsze ciepło), przedstawiciel poza Japonią firm Leben, Tri, Musica, Acrolink, Oyaide, fo.Q i właśnie Acoustic Revive zdecydował wspólnie z właścicielem tej ostatniej, panem Ken Ishiguro, że warto rozmawiać z „High Fidelity” bezpośrednio. Planujemy test kompletnego systemu AR, ze wszystkimi szykanami. Pan Ishiguro rozumie bowiem system jako coś koherentnego – stąd ważna jest kumulacja zmian, a nie one same w sobie. Żeby to jednak miało ręce i nogi i żebym wiedział co dokładnie zmieniają poszczególne elementy tej firmy panowie przysłali nam, na początek, dwie listwy zasilające RTP-4 EU Ultimate z kablami zasilającymi Power Reference. Listwy wykonywane są z jednego bloku, frezowanego duraluminium i wykorzystują najlepsze gniazdka Oyaide. Nie ma w nich żadnych filtrów, poza specjalną mieszanką wsypywaną do wnętrza, mającą tłumić wibracje i zakłócenia EMI. Warto zauważyć, że podobnie robi firma Shunyata Research. Kable z kolei wykonywane są z miedzi PCOCC-A (przewody – Furukawa) i są wyposażone w znakomite wtyki Oyaide. Ponieważ miałem taką możliwość, zamówiłem odcinki o długości 2 m, zwykle lepsze niż 1,5 m. Staję przed nimi z czystą kartą, bo to tak naprawdę pierwsze moje spotkanie z kablami tej firmy (poza cyfrowym, o czym wspomniałem). Nie wiem, czego się spodziewać. Kiedy podzieliłem się z panem Hontai moimi wątpliwościami, ten odpisał mi tak:

„Dear Mr. Pacula, Further to our email of today, we would like to inform you that myself is now an ardent enthusiast of Acoustic Revive.
When we started to export A/Revive products, I confessed Mr. Ken Ishiguro (the owner and designer of A/Revive) that I was very doubtful about an effect of A/Revive accessories. (He might be very angry to hear it).
Meanwhile, he came to our office last year with full line of his products and installed them into our demo system in our office. It was really a wonderful experience to hear the sound being improved actually in front of us drastically by adding every item step by step.
We attached hereto a photo of some part of our demo system with a/Revive accessories.
Yoshi Hontai”

Zobaczymy… Póki co można popatrzeć na foty przysłane przez pana Hontai, pokazujące wykonane na szybko zmiany w jego biurowym systemie.



PS
Właśnie przyszły też kable USB AR – o długości 1 m i 5 m – będzie zabawa!

PLANY

Jak zwykle to tylko przymiarki. Mamy już jednak gotowy skład numeru listopadowego i niemal pełny grudniowego. Podaję najbardziej prawdopodobne testy.

Listopad 2010

  • Lavardin LECONTOURE STABILE 210 + MODEL C62 + MODEL AP150 + okablowanie – system. Znajdzie się on również na okładce, a unikatowy druk testu będzie, jak co roku, rozdawany razem z katalogami przy wejściu na wystawę Audio Show 2010.
  • Emillé KI-40L – wzmacniacz zintegrowany (polska premiera; brak polskiego dystrybutora)
  • TP-10 – wzmacniacz słuchawkowy (polska premiera)
  • Ramsese/Vipera – interkonekty + kable głośnikowe (polska premiera; brak polskiego dystrybutora)
  • Audio Show 2010 – reportaż
  • Rega ISIS – odtwarzacz CD (polska premiera)
  • Accuphase C-3800 + M-6000 – przedwzmacniacz + wzmacniacz mocy (100 000 zł + 100 000 zł; polska premiera)
  • KTS
  • Zingali Twenty 2.08 – kolumny wolnostojące (8000 euro; polska premiera)
Grudzień 2010
  • LINN – gramofon
  • Struss R500 – wzmacniacz zintegrowany
  • Solphonique DWARF - kolumny podstawkowe
  • Pro Audio Bono – platforma antywibracyjna
  • Acoustic Energy - kolumny podstawkowe
  • TW Raven One + TW10.5 (4800 euro + 4000 euro) - gramofon + ramię gramofonowe
Co z tego będzie – zobaczymy.

SYSTEM ODNIESIENIA

Jeszcze go nie mam, ale jest już zapłacony – mój nowy wzmacniacz odniesienia. Już o tym pisałem – Luxman M-800A, którego kochałem miłością platoniczną, ma już swój nowy dom. Od jakiegoś czasu korzystałem ze wzmacniacza Tenor Audio 175S, którego zatrzymałem po teście. Musiałem jednak kupić coś swojego. To była ekstremalnie trudna decyzja, związana z wieloma wyborami i kompromisami. Urządzenia w systemie odniesienia muszą spełniać bowiem znacznie więcej warunków wstępnych niż w normalnym systemie. Poza dobrym dźwiękiem muszą być uniwersalne, maksymalnie przejrzyste, muszą współpracować z szeroką gamą kolumn i przedwzmacniaczy, nie powinny mieć problemu z żadnym okablowaniem itp. Musi się ich słuchać z przyjemnością – przed kolumnami spędzam kilka godzin dziennie, więc to być, albo nie być. No i musi mnie być na coś takiego stać. Niby proste, a w rzeczywistości – przynajmniej dla mnie – niemal nie do wykonania. Dlatego trochę trwało, zanim doszło do transakcji. To będzie wzmacniacz mocy Soulution 710. Prawdziwa bestia, 80 kg żywej wagi, prosto ze Szwajcarii (Srajan Eaben opublikował w „6moons.com” relację z wycieczki do tej firmy TUTAJ). Mam nadzieję, że nikt już nie będzie tłumaczył mniej niż idealnego dźwięku kolumn „za słabym wzmacniaczem”. A zdarza się to całkiem często… Jak tylko urządzenie do mnie dotrze, podzielę się z państwem pierwszymi wrażeniami.

Z pozostałych rzeczy warto wspomnieć o nowej wersji przedwzmacniacza Polaris Ayon Audio, już w trzeciej odsłonie (Polaris III), która zaraz wejdzie do sprzedaży. Jak wiadomo, od dłuższego czasu w swoim systemie używam wersji Polaris II, teraz z zasilaczem Re-generator. Gerhard Hirt, właściciel Ayona, mówi, że zmiany zaszły właściwie tylko w sekcji gramofonowej, jednak muszę się zastanowić co z tym fantem zrobić. Zasada jest bowiem tak, że w systemie odniesienia powinny się znajdować urządzenia z obecnej produkcji, dostępne dla każdego (chyba że to urządzenia z kategorii „Classic”). Poprawki są też w układzie przedwzmacniacza gramofonowego RCM Audio, z którego od dawna korzystam. Zaraz go wysyłam do firmy RCM na podmianę. I wreszcie Leben CS-300 X (SP) – po artykule na jego temat link odezwał się pan Czyżewski, właściciel firmy Linear Audio Research, którego wzmacniacz IA-30T właśnie testowałem (TUTAJ). Zainteresowała go sprawa przydźwięku, o którym pisałem. Ponieważ w jego konstrukcjach ten problem nie istnieje, zaproponował przyjrzenie się problemowi w Lebenie. Jeśli się uda go rozwiązać, opiszę sprawę, na pewno zainteresuje innych posiadaczy tych cudownych wzmacniaczy.



Wojciech Pacuła
redaktor naczelny



Kim jesteśmy?

Współpracujemy

Patronujemy

HIGH FIDELITY jest miesięcznikiem internetowym, ukazującym się od 1 maja 2004 roku. Poświęcony jest zagadnieniom wysokiej jakości dźwięku, muzyce oraz technice nagraniowej. Wydawane są dwie wersje magazynu – POLSKA oraz ANGIELSKA, z osobną stroną poświęconą NOWOŚCIOM (→ TUTAJ).

HIGH FIDELITY należy do dużej rodziny światowych pism internetowych, współpracujących z sobą na różnych poziomach. W USA naszymi partnerami są Positive-Feedback, a w Niemczech www.hifistatement.net. Jesteśmy członkami-założycielami AIAP – Association of International Audiophile Publications, stowarzyszenia mającego promować etyczne zachowania wydawców pism audiofilskich w internecie, założonego przez dziesięć publikacji audio z całego świata, którym na sercu leżą standardy etyczne i zawodowe w naszej branży (więcej → TUTAJ).

HIGH FIDELITY jest domem Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego. KTS jest nieformalną grupą spotykającą się, aby posłuchać najnowszych produktów audio oraz płyt, podyskutować nad technologiami i opracowaniami. Wszystkie spotkania mają swoją wersję online (więcej → TUTAJ).

HIGH FIDELITY jest również patronem wielu wartościowych wydarzeń i aktywności, w tym wystawy AUDIO VIDEO SHOW oraz VINYL CLUB AC RECORDS. Promuje również rodzimych twórców, we wrześniu każdego roku publikując numer poświęcony wyłącznie polskim produktom. Wiele znanych polskich firm audio miało na łamach miesięcznika oficjalny debiut.
AIAP
linia hifistatement linia positive-feedback


Audio Video show


linia
Vinyl Club AC Records