pl | en

Kolumny głośnikowe

 

JBL
STUDIO MONITOR 4429

Producent: Harman International Industries, Inc.
Cena: 23 800 zł/para

Kontakt: HARMAN International Industries
400 Atlantic Street |15th Floor
Stamford | CT 06901 | USA
tel.: 1.800.336.4525

Kraj pochodzenia: USA

www.jbl.com

Dystrybucja w Polsce: Suport


Model 4425 Bi-Radial Studio Monitor został zaprojektowany z myślą o mniejszych studiach nagraniowych i innych, wymagających aplikacji związanych z obróbką dźwięku („audio production”).

ak czytamy w materiałach firmowych kolumn podstawkowych 4425, o których chciałbym dziś opowiedzieć. Skąd więc te kolumny na zdjęciach ukazujących systemy japońskich melomanów (i nie tylko)? Skąd się u mnie wzięły? To ten przypadek, w którym zalety konstrukcji przeznaczonych do studia umożliwiły przekroczenie Rubikonu i zaadaptowanie ich do systemów konsumenckich. O Japonii wspomniałem zaś dlatego, że w tym kraju JBL-e z tubami otaczane są kultem, nieledwie czcią. Myślę, że znajduje się tam najwięcej działających kolumn tego typu na świecie. Im starsze, im dziwaczniej wyglądają – tym lepiej. Najbardziej poszukiwane są te, które pracowały niegdyś w kinach. W takim kontekście zastosowanie kolumny studyjnej w domu nie jest już takim szokiem, jak na początku.
Tym bardziej, że model 42429 wyglądem nie odstają jakoś szczególnie od „vintage’owego” skrzydła audio. Ich proporcje są niemal identyczne jak Harbethów M40.1, przy nieco mniejszych wymiarach. Już jednak waga obydwu konstrukcji jest bardzo zbliżona. W przekwalifikowaniu kolumn JBL-a o których mowa pomogło to, że są to konstrukcje pasywne. Melomani mają więc możliwość doboru dowolnego wzmacniacza – zwykle lampowego.

KRÓTKA HISTORIA
JBL STUDIO MONIOTR



Historię Studio Monitor 4429 rozpoczęły w 1968 roku kolumny 4310. Monitory 4310 powstały z myślą o zastosowaniach w studiach nagraniowych i masteringowych, blisko miejsca odsłuchowego – nad stołem mikserskim, albo na oknie reżyserki. Nie jest pewne, kto odpowiada za ich projekt, jednak najwięcej wniósł Ed May, a Bart Locanthi odpowiedzialny był za modelownie komputerowe [analogowe] (za: Development of an Industry Standard - JBL 4310, „Audioheritage.org”, czytaj TUTAJ). W latach 70. monitor ten stał w dużej części amerykańskich studiów, także w Hollywood. Po wykupieniu firmy przez Jervis Corporation produkowany był w wersji „domowej” pod nazwą L100. Tę wersję wyróżniała niezwykle charakterystyczna maskownica w kształcie szachownicy.
W roku 1983 zakończono produkcję modelu Paragon, czyli „Drugiego projektu” firmy JBL i rozpoczęto pracę nad „Trzecim projektem”, czyli kolumnami DD55000 Project Everest. Razem z nimi opracowano kolumnę mającą zastąpić 4310. W roku 1985 zaprezentowano zarówno DD55000, jak i monitor studyjny 4425. Po poprzedniku niewiele zostało, poza gabarytami. Teraz była to konstrukcja dwudrożna, z głośnikiem wysokotonowym obciążonym tubą w systemie Bi-Radial (więcej informacji o Bi-Radial można znaleźć w artykule: D. Smith, D. Keele, Jr., J. Eargle, Improvements in Monitor Loudspeaker Systems, Journal of the Audio Engineering Society, Vol. 31, No. 6, June 1983). W skrócie chodziło o wymodelowanie fali dźwiękowej w taki sposób, aby kontrolować jej dyspersję.
W 2011 roku zaprezentowano trzeci z kolei monitor z tej serii, o symbolu 4429. To kolumna trójdrożna, czyli w pewnej mierze powrót do źródeł, ale z tubami przed głośnikiem średnio-wysokotonowym i ultrawysoktonowym, obydwa w systemie Bi-Radial. Ich maskownica ma niebieski kolor, podobnie jak przednia ścianka, zaś głośnik niskotonowy to potężna 300 mm bestia z papierową membraną. To stąd poważna waga tych kolumn – 32,5 kg (sztuka).


O firmie JBL pisaliśmy
  • NAGRODA BEST SOUND 2013: JBL S3900 – kolumny głośnikowe, czytaj TUTAJ
  • TEST: JBL S3900 – kolumny głośnikowe, czytaj TUTAJ

  • Nagrania użyte w teście (wybór)



    • Alan Parsons Project, I Robot, Arista/Sony Music Japan SICP 30168, 2 x BSCD2 CD (1977/2013).
    • Art Tatum, Piano Starts Here. Live at The Shrine, Columbia/Sony BMG 8697-22218-2, “Zenph Re-Perfomance”, SACD/CD (2008).
    • Charpentier & Luly, Te Deum, wyk. Le Poème Harmonique, Capella Cracoviensis, dyr. Vincent Dumestre, Alpha 952, CD (2013).
    • Chet Baker & Art Pepper, The Route, Pacific Jazz/Capitol CDP 7 92932 2, CD (1989).
    • Chet Baker, Chet Baker with Fifty Italian Strings, Riverside/ZYX-Music OJC20 492-2, “Original Jazz Classics”, CD (1959/?).
    • Chet Baker, Chet Baker with Fifty Italian Strings, Riverside/JVC VICJ-60513 , “Heritage of Jazz – II/Riverside 50 [43]”, K2 Mastering, CD (1959/2000).
    • Depeche Mode, World in My Eyes, Mute Records CD Bong 20, SP CD (1990).
    • Ella Fitzgerald & Louis Armstrong, Ella and Louis, Verve/Lasting Impression Music LIM UHD 045, UltraHD CD (1956/2010).
    • Grigori, Sinas, Naim Edge Records 97537 11922, EP CD (2013).
    • J.S. Bach, Sonatas & Partitas. Vol. 2 BWV 1001-1003, wyk. Isabelle Faust, Harmonia Mundi HMC 902124, CD (2012).
    • Kraftwerk, Live on Radio Bremen, Philips 2561971, Bootleg, CD (2006).
    • Krzysztof Duda, Przemysław Rudź, Four Incarnations, Soliton.pl SL 328 2, CD (2013).
    • Louis Armstrong, 1925-1926. The Satchmo Era, Weton-Wesgram LA005, CD (2001).
    • PMC sampler, Closing The Loop, Metropolis MPMC1, CD (2013).
    Japońskie wersje płyt dostępne na


    Składając w głowie to, co wysłuchałem, co przeczytałem i co słyszałem o studyjnych monitorach 4429 pomyślałem, że udałoby mi się opisać ich brzmienie na podstawie jednej płyty, a właściwie maxi singla Depeche Mode pt. World In My Eyes. To byłoby nawet ciekawe ćwiczenie dla mnie i trochę hardcore dla czytelników. Byłoby to możliwe z dwóch powodów. Jeden to taki, że doskonale ten singiel znam, a jego mastering wykonała szacowna firma Nimbus Records (tak, sporo singli z tego czasu wyszło z dobrych rak i to najlepiej brzmiące wersje utworów Depeche Mode z danego okresu). Drugi powód jest równie prosty: JBL-e szybko pokazały czym są, a czym nie. Słuchałem ich tak długo, jak się dało, dociskałem je najdziwniejszymi „wynalazkami” płytowymi, a na koniec okazało się, że moje odczucia z kilkunastu pierwszych minut potwierdziły się, a nawet ugruntowały. Nie chcę jednak przesadzać, może innym razem.
    A trzeba powiedzieć, że miałem przed odsłuchem spore obawy co do jego wyniku. Pierwsza obawa wynikała z moich doświadczeń w pracy z kolumnami studyjnymi i estradowymi, także JBL-a. Czytając „monitor studyjny” od razu słyszę dźwięk, jaki emituje. Chociaż różnią się one między sobą, to mają wiele cech wspólnych, wśród których na pierwsze niechlubne miejsce wybija się przesadzona selektywność i zbyt duża energia wysokich tonów. Za każdym razem trzeba to korygować w stole mikserskim, a nawet wtedy nie ma gwarancji, że stłumienie góry nie pociągnie za sobą przykrych konsekwencji, np. zgaszenia dynamiki. Taki sposób prezentacji, choć z naszego punktu widzenia nie do przyjęcia, służy konkretnym celom. Reżyser nagrania musi przede wszystkim jak najwięcej słyszeć. Jeśli coś przegapi, oznacza to zrujnowaną pracę i/lub duże wydatki dodatkowe. Czyli kosztuje pracę i pieniądze. A na to nikogo nie stać.

    Testowane monitory to jednak kompletnie inna bajka, nawet nie stały obok stosowanych najczęściej kolumn tego typu. Ich barwę określiłbym jako ciepłą. Bez żenady i jednoznacznie. Ale ciepłą „dobrze”. Bez utraty selektywności i bez zgaszenia góry oraz dynamiki dostałem dźwięk, który może się przyśnić ludziom słuchającym muzyki po kilka godzin dziennie. Selektywność, otwartość i detaliczność to cechy pożądane i w dobre proporcji trudne do osiągnięcia. Muszą być jednak poparte gęstością i wypełnieniem, żeby nie zabiły, nie zatruły. JBL-e, które stanęły na standach Acoustic Revive robią to ponadprzeciętnie dobrze. Gdybym poddał się na chwilę egzaltacji, powiedziałbym: doskonale.
    Ich balans tonalny wykazuje podkreślenie części niskiej średnicy. Wokale są duże i nasycone, podobnie jak gitary elektryczne. Głosy Elli Fitzgerald i Louisa Armstronga były dokładnie takie, jakie sobie można było zażyczyć – gęste, o dużym wolumenie. Pokazane dokładnie na linii łączącej głośniki w treściwy sposób, z podkreślonym pierwszym planem, naprawdę „wyszły” z ram systemu audio, nie były doń niewolniczo uczepione; pozbyły się kontekstu odtworzenia.

    Nie słychać jednak miejsca, w którym owo podkreślenie występuje. To bardzo ciekawe, ponieważ przy ekspozycji jakiegoś wycinka pasma przenoszenia można, przy odpowiednim doborze utworów
    testowych, dość dokładnie określić jego wielkość, poziom, a nawet dobroć (Q). Robiłem to wielokrotnie i sprawdzało się to w całkiem wąskim marginesie błędu. Z amerykańskimi kolumnami byłem bezradny. Słyszałem, co słyszałem, ale dlaczego to słyszałem – nie potrafiłem powiedzieć. Nieco światła rzuciła na to płyta Isabelle Faust grającej na Stradivariusie Sonaty i partity Bacha, na której oddech artystki został powiększony i pogłębiony. To informacja o dopaleniu zakresu kilkuset Hz. Nawet jednak z taką informacją ta odchyłka była tak dobrze stopiona z resztą przekazu, że trudno było mówić o niej w oderwaniu od całej reszty.

    Nie wiem tylko czy „odchyłka” to dobre słowo. A to dlatego, że wprost implikuje negatywne skojarzenia, wymusza na czytającym otwarcie przegródek pamięci z podobnymi przypadkami, z których większość wiąże się z innymi błędami. To tutaj, ta „odchyłka” daje pozytywne rezultaty. Logiczny potworek, jaki z tego wychodzi jest w audio co jakiś czas spotykany, pożądany i jest wynikiem zaaplikowania we właściwy sposób wiedzy konstruktorów. Poza ociepleniem brzmienia, powiększeniem wolumenu i wypełnieniu przekazu, czyli rzeczy wprost pozytywnych, nie słyszę wad tego rozwiązania – rozwiązania w sensie wyboru.
    Mogę to teraz powiedzieć, bo kontekst został już nakreślony: to kolumny grające znakomitym środkiem pasma i to on jest w nich najważniejszy. Co kompletnie zaprzecza temu, co widzimy, czyli potężnemu głośnikowi basowemu i dwóm tubom. Pierwszy narzuca skojarzenia z niskim i tłustym basem, a drugie z cykającą, mocną, może nawet przenikliwą górą. Ani jedno, ani drugie nie jest prawdą.
    To chyba jasne, że i góra, i dół pełnią kluczową rolę w budowaniu tak nasyconej średnicy, tak pięknych wokali. Bas, nie narzucając się zbytnio, ewokuje głębię. To dzięki niemu skrzypce Faust, wokal Fitzgerald, fortepian Tatuma, trąbka Bakera, elektronika Depeche Mode – można to ciągnąć – brzmiały w tak przekonywający sposób. Nie „audiofilski”, a po prostu dobry, dojrzały. Japończyków można podejrzewać o wiele dziwactw i większość z tych podejrzeń się zapewne potwierdzi, ale jednego im nie można odmówić: wyczucia. To właśnie za to, o czym mówię kochają kolumny JBL-a, to dzięki nim firma kontynuuje budowę i usprawnia konstrukcje z tubami przeznaczone do domu. Do domu mówię, bo choć 4429 ma w nazwie „Studio Monitor”, to stosowany jest głównie w wypasionych systemach melomanów, wnosząc do nich niesamowitą dynamikę i rzadko spotykane wyrafinowanie.

    Czego więc ta konstrukcja nie potrafi? Czego nie robi tak dobrze jak kolumny odniesienia, jak S3900, do których – co oczywiste – je porównywałem, jak najlepsze kolumny, które znam? Przede wszystkim bas nie ma na tyle precyzyjnej definicji, żeby wydobyć z nagrań wszystko, co mają do zaoferowania. Wprawdzie nie przeszkadza to podczas odsłuchu, jeśli jednak mówimy o obiektywnej ocenie, w odniesieniu do wzorca(-ów), nie ma taryfy ulgowej. Na samym dole kolumny odpuszczają i wciąż grając naprawdę nisko robią to trochę tak, jakby były przymuszone. Bas jest szybko tłumiony, nie ma problemu z jego zbyt długim wybrzmieniem, ale definicji to nie pomaga. Lepsza mogłaby być również głębia sceny dźwiękowej. O ile jednak sprawa basu wynika wprost z uwarunkowań tych konstrukcji i nie da się tego chyba w tej formie poprawić, o tyle sposób budowania przestrzeni wynika z wyborów, to część artystycznej wizji ludzi za te kolumny odpowiedzialnych. Rzecz w tym, że pierwszy plan jest nasycony i gęsty dzięki skróceniu perspektywy i promowaniu pierwszych planów. Tyle się tam dzieje (nie na poziomie detali, a informacji), że każdy z instrumentów i głosów domaga się naszej uwagi. Tłoczno tam jest, więc przekaz jest absolutnie cudowny i przekonywający. Nie jest akuratny według „słownika” hi-fi, ale naturalny, czyli taki, jakiego się spodziewamy i jakiego oczekujemy.


    Rozdzielczość jest świetna, ale najlepsze kolumny, jak Hanseny Audio Prince V2, Amphiony Krypton3, moje Harbethy czy Sonus fabery Electa Amator (I) i Guarnieri Evolution robią to lepiej, łącząc wypełnienie i lepszą definicję dźwięków, dając przy tym znacząco głębszą scenę dźwiękową.
    Ciekawe dla mnie jest to, jak mają się do siebie S3900 i 4429. Większe kolumny grają większym dźwiękiem o wyższej dynamice. Ich bas nie schodzi jakoś wyraźnie niżej, ale jest swobodniejszy i na samym dole lepiej kontrolowany. To zaleta dużej obudowy. Tyle tylko, że mniejsze JBL-e są mniej „robione”. Wydaje mi się, że są lepiej zintegrowane wewnętrznie, a przez to bardziej wyrównane. Niczego nie muszą, a S3900 mają pewne „zobowiązania” wynikające z oczekiwań użytkowników, chcących za sensowne pieniądze poczuć magię topowych Everestów. Tutaj wszystko dzieje się bez wysiłku. Żeby była jasność: S3900 to SĄ lepsze kolumny. Jeśli miałbym jednak wybór i niezbyt duży pokój, wybrałbym 4429.

    Podsumowanie

    To kolumny ograniczone swoimi wymiarami, zastosowanym typem obudowy oraz użytymi głośnikami. Ich ograniczenia przekładają się wprost na dźwięk. Muszę jednak powiedzieć, że to druga (po Hansenach) para kolumn, jakie u siebie miałem, a które wyjechały, które mogłyby u mnie zostać na dłużej. Zaakceptowałbym ich ograniczenia, ciesząc się tym, co ze sobą do systemu wnoszą. Czyli: gęstość, wysoką dynamikę, naprawdę niski bas i ładną barwę góry. Ta jest bardziej otwarta i ma lepszą barwę niż ta w Harbethach, dla których coraz ciężej mi znajdować usprawiedliwienia tego faktu. Wokal, gitara elektryczna, saksofon, fortepian, skrzypce – wszystko to zyskuje nowe kolory, barwy, jest na nowo definiowane.

    Gabaryty głośników JBL-a są nieco mniejsze niż M40.1 Harbeth, które stanowią część mojego systemu odsłuchowego. Ich głośnik średnio-wysokotonowy znajduje się jednak dokładnie na tej samej wysokości, co średniotonowy przetwornik Harbethów. Mogłem więc postawić je na podstawkach Acoustic Revive, zrobionych dla mnie na zamówienie przez Kena Ishiguro (Acoustic Revive). Takie ustawienie było, jak dla mnie, idealne. To dość ciekawa sprawa, ale producent mówi o kilku centymetrach, na jakie trzeba kolumny podnieść do odsłuchu. W praktyce trzeba myśleć o jakiś 40 cm od dolnej krawędzi obudowy do podłogi. Kolumny skierowane były bezpośrednio na mnie. Do ich napędzenia użyłem Lebena CS-300 XS [Custom Version], Jeffa Rowlanda Continuum SII Integrated i Soulution 710. Wydaje mi się, że dość mocna lampa zagra z nimi znakomicie. Ale mocny tranzystor – jeszcze lepiej. Z Jeffem złożyły się na piękny system, piękny. Słabym punktem tych konstrukcji są zwory łączące zaciski głośnikowe – zróbmy sobie prezent i wymieńmy je na zwory od jakiegoś uznanego producenta okablowania.

    Testowane jakiś czas temu, świetne S3900 były kolumnami czterogłośnikowymi, trójdrożnymi. Pomimo znaczącej różnicy w wielkości, 4429 mają bardzo zbliżoną budowę, jednak zamiast dwóch 250 mm przetworników niskotonowych dostajemy jeden, ale za to 300 mm. Choć, trzeba zaznaczyć, część opisów mówi o budowie dwudrożnej z głośnikiem ultrawysokotonowym. Zgodziłbym się z tym, gdyby środkowy głośnik nie był od góry filtrowany, a wygląda na to, że jest.

    Na samej górze pracuje głośnik superwysokotonowy typu compression driver JBL 175Nd-3 z membraną o średnicy 19 mm z tytanu. Jego pasmo przenoszenia sięga aż do 45 kHz. Ten sam materiał posłużył do uformowania membrany (kopułkowej) głośnika średniotonowego JBL 175Nd-3 o średnicy fi 50 mm. Materiały firmowe mówią o nim „głośnik wysokotonowy”, jednak to nie jest poprawne określenie. Jego zakres pracy zawiera się między 800 Hz i 7 kHz, czyli właściwsze byłoby określenie średnio-wysokotonowy. Obydwa przetworniki przykręcone są od tyłu do bardzo sztywnej wytłoczki z żywicy wypełnianej włóknem szklanym, o firmowej nazwie SonoGlass o opatentowanym przez JBL-a kształcie Bi-Radial. Na dole mamy potężny głośnik niskotonowy JBL 1200FE-8 o średnicy fi 300 mm z membraną z celulozy, karbowanej tak, jak to się niegdyś robiło. Jej zawieszenie jest jednak klasyczne, gumowe. Głośnik ma fantastyczny, ogromny kosz z bardzo sztywnego odlewu i wielgachny, ferrytowy magnes. Żeby pokazać jego wielkość zrobiłem zdjęcie ze stojącą obok płytą CD. Kable połączeniowe nie są do niego lutowane, a zakręcane w złoconych gniazdach, podobnych do tych, które stosuje się w kolumnach do podłączenia kabli głośnikowych. Głośnik współpracuje z dwoma wylotami bas-refleksu usytuowanymi na przedniej ściance, przy dolnej krawędzi.


    Obudowę wykonano z płyt MDF wzmacnianych od środka wieńcem. Wnętrze jest lekko wytłumione słabo zbitą wełną mineralną, rozłożoną na bocznych ściankach. Przednia ścianka ma charakterystyczny dla studyjnych monitorów tego producenta niebieski kolor, pozostałe ścianki oklejone są zaś okleiną z orzecha włoskiego. Pod przetwornikiem niskotonowym widać coś, czego w kolumnach domowych od lat się nie stosuje, a co było charakterystyczną cechą kolumn Altus i Alton (i nie tylko) polskiego Tonsila: regulację średnich i wysokich tonów (firma konsekwentnie używa określeń „wysokich” i „ultrawysokich”). Dwoma pokrętłami można dodać lub ująć środka i góry, niestety nie znalazłem informacji o zakresie i wybranych częstotliwościach. Kolumny mają podwójne zaciski głośnikowe. Zwrotnica została zmontowana na dwóch, bardzo dużych płytkach drukowanych – osobno dla części niskotonowej i dla średnio-wysokotonowej. Pierwsza z nich została przykręcona do dna obudowy. Znalazły się tam dwie, bardzo duże cewki powietrzne i kondensatory oraz oporniki firmy Bennic. Z tej samej firmy pochodzą kondensatory polipropylenowe w sekcji powyżej, dla której płytka została przykręcona do ścianki bocznej. Także i te cewki są powietrzne. Kabelki łączące poszczególne sekcje to dość cienka skrętka ze srebrzonej miedzi.

    SPECYFIKACJA TECHNICZNA (wg producenta)
    Pasmo przenoszenia: 55Hz – 20 kHz (–3 dB)
    Pasmo przenoszenia: 40 Hz – 45 kHz (–6 dB)
    Maksymalna moc wzmacniacza: 200 W
    Skuteczność (2,83V/1 m): 91 dB
    Impedancja nominalna: 6 Ω
    Częstotliwości podziału: 800 Hz, 7 kHz
    Wymiary (WxSxG): 635 mm x 400 mm x 300 mm
    Waga: 32,3 kg/szt.

    Dystrybucja w Polsce:

    SUPORT

    Al. Korfantego 141 B | 40-154 Katowice | Polska
    tel. (32) 203 45 09 | tel. (32) 258 08 98

    e-mail: jblinfo@rb.com.pl

    www.jbl.pl

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl

    System odniesienia

    Źródła analogowe
    - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
    - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
    - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ
    Źródła cyfrowe
    - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
    - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD
    Wzmacniacze
    - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
    - Wzmacniacz mocy: Soulution 710
    - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    Kolumny
    - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
    - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
    - Filtr: SPEC RSP-101/GL
    Słuchawki
    - Wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    - Słuchawki: HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-300, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ
    - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
    - Kable słuchawkowe: Entreq Konstantin 2010/Sennheiser HD800/HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ
    Okablowanie
    System I
    - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo, recenzja TUTAJ
    - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
    System II
    - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
    - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA
    Sieć
    System I
    - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
    - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
    System II
    - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
    Audio komputerowe
    - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-801
    - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
    - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
    - Router: Liksys WAG320N
    - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
    Akcesoria antywibracyjne
    - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy
    - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
    - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
    - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
    - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4
    Czysta przyjemność
    - Radio: Tivoli Audio Model One