pl | en

Przetwornik cyfrowo-analogowy/DAC/

przedwzmacniacz/wzmacniacz słuchawkowy

ASUS
ESSENCE III

Producent: ASUSTeK Computer Inc.
Cena: 6900 zł

Kraj pochodzenia: Tajwan

www.asus.com

Dystrybucja w Polsce: Audio Center Poland


ałożony w 1989 roku na Tajwanie ASUS to firma zajmująca się produkcją komputerów, zarówno tych sprzedawanych pod własną nazwą, jak i w systemie OEM. Założyło ją czterech inżynierów, pracujących wcześniej u innego giganta komputerowego – Acer. Wybierając nazwę dla swojej firmy wykazali się tyleż poetyckim nastawieniem, jak i pragmatyzmem. Nazwę zaczerpnięto z mitologii greckiej, od Pegasusa. Ponieważ jednak zależało im, aby byli pozycjonowani wyżej w wyszukiwarkach, ucięli trzy pierwsze litery – stąd Asus.
W roku 2009 powstał pierwszy produkt serii Essence – komputerowa karta dźwiękowa STX. Pod koniec 2011 roku ta sama, zajmująca się kartami dźwiękowymi, ekipa nazywana w materiałach firmowych „Xonar team”, zaszokowała świat audio przetwornikiem cyfrowo-analogowym/wzmacniaczem słuchawkowym Xonar Essence One. Zaszokowała, bo za stosunkowo nieduże, jak na naszą branżę, pieniądze zaproponowała świetnie wykonane, fantastycznie brzmiące urządzenie. A właśnie nasz świat, świat audio, ponieważ był to produkt od początku do końca przeznaczony dla NAS, audiofilów. Znalazło się w nim wszystko, czego by sobie można było życzyć, od solidnej obudowy, przez odtwarzanie plików 24/192 łączem USB, na znakomitych wynikach pomiarów skończywszy. Jestem na 100% pewien, że duże pieniądze przepłynęły od Asusa do którejś z firm konsultingowych, ponieważ już w pierwszym produkcie firma wiedziała dokładnie gdzie i co nacisnąć, żeby od razu wskoczyć w centrum zainteresowania. Wyrazem tego było zaproponowanie przetwornika w trzech wariantach, ze średnim, w którym można było samodzielnie wymieniać układy scalone, kształtując tym samym dźwięk oraz najdroższym, w którym zastosowano specjalnie przygotowywane, „audofilskie” scalaki Muses 02. Potem przyszedł tańszy model, Essence STU (mikrotest TUTAJ), a 16 października 2013 roku zaprezentowano jego „wyrośniętą” wersję, Essence III. Można by to zrzucić oczywiście na cyniczną grę, żonglowanie stereotypami i rozwiązaniami, do których jesteśmy przywiązani i które sobie cenimy, grę obliczoną na zamydlenie całej branży audio oczu, gdyby nie to, że wszystkie te przetworniki znakomicie grały. Nie było wątpliwości, że nie dość, że są dobrze, po „inżyniersku” zaprojektowane, to ich brzmienie jest wynikiem wielu godzin spędzonych w sali odsłuchowej.


Essence III, którym się tym razem zajmiemy, to najnowsze urządzenie Asusa i jednocześnie najdroższe. Kosztując 6900 zł wkracza w rejony, w które do tej pory chyba żadna firma spoza branży audio jeszcze się nie zapuściła. A jeśli tak, to słuch po tej próbie zaginął.
Żeby sprostać wyzwaniom, a w świecie komputerowym to przede wszystkim czas, urządzenie wyposażono tak, jak najlepsze przetworniki dostępne na rynku. Na równi potraktowano wszystkie trzy elementy składowe: przetwornik D/A, wzmacniacz słuchawkowy i przedwzmacniacz. Przetwornik przyjmuje sygnały PCM do 24 bitów i 192 kHz (to akurat jest norma), ale i DSD64, a nawet DSD128, czyli o częstotliwości próbkowania 5,6 MHz. W jego budowie zastosowano wysokiej klasy elementy bierne, np. kondensatory Wima FKP 2 i jeszcze lepsze niż wcześniej aktywne: ceramiczne układy scalone Analog Devices AD827SQ. Firma nalega na jak najdłuższe ich wygrzewanie, ponad 80 godzin, i włączanie przetwornika na pół godziny przed odsłuchami. Zachowanie, jak na firmę komputerową, zaskakująco dojrzałe i samoświadome.
Z zewnątrz „Trójka” przypomina model STU na sterydach – ta sama kolorystyka, wzornictwo i manipulatory. Mamy więc dwie gałki siły głosu, osobną dla wyjścia liniowego i słuchawkowego, w których zatopiono niewielkie, białe diody LED, wskazujące ich położenie. Ponieważ aktywne jest tylko jedno z tych wyjść, świeci się tylko jedna z diod. Wybieramy pomiędzy nimi małym przyciskiem po lewej stronie, umieszczonym tuż obok przycisków zmiany wejścia i standby.

Ale jeszcze ciekawsze są wyjścia. Do gniazda typu duży jack, czyli otworu o średnicy 6,3 mm, z trzema ringami, już się zdążyliśmy przyzwyczaić. Kiedy jednak popatrzymy na najlepsze wzmacniacze słuchawkowe, okaże się, że duża ich część oprócz tego właśnie wyjścia – niezbalansowanego – ma także gniazda zbalansowane. Wyjścia tego typu, ale wyjścia liniowe, czyli z odtwarzaczy CD, przedwzmacniaczy powinny być dla każdego czymś normalnym. Przesyła się przez nie taki sam sygnał, jak przez RCA, ale o dwa razy większym napięciu i w formie zbalansowanej, tj. z osobno prowadzonym sygnałem „dodatnim) i osobno odwróconym w fazie „ujemnym”, obydwa względem wspólnej masy. Taka aranżacja pomaga zminimalizować zniekształcenia dzięki ich kasowaniu w odbiorniku. Ale w podobny sposób można także zasilić słuchawki. Normalnie, w jacku, masa obydwu kanałów prowadzona jest wspólnie. Oznacza to, że wzmacniacz słuchawkowy układ wyjściowy ma niezbalansowany. W Asusie cały układ Essence III jest zbalansowany, także wzmacniacz słuchawkowy. Można to wykorzystać, wychodząc z niego takimi właśnie gniazdami.

To element, który różni Asusa od innych producentów i sprawia nieco problemów. Choć nie ma jednego, ustalonego standardu łączenia słuchawek w ten sposób, najczęściej spotykane są dwa. Pierwszy, przez dwa wyjścia XLR (typu Cannon, trzypinowe), normalne gniazda zbalansowane, jak do połączeń liniowych. I drugi, przez jedno wyjście, też XLR, także typu Cannon, ale czteropinowe. Stosuje je m.in. firma HiFiMAN. Część wzmacniaczy słuchawkowych, np. Brystona, ma obydwa takie wyjścia, tak na wszelki wypadek.
Asus zrobił to inaczej, zapewne ze względów wzorniczych – mamy w nim dwa wyjścia trzypinowe, ale mini-XLR. Stosowane przede wszystkim w słuchawkach AKG, do podłączenia kabla (od strony słuchawek, nie wzmacniacza), ale i przez firmę HRT, w przetworniku D/A. Prawdę mówiąc, to byłby najlepszy wybór dla słuchawek. Klasyczne XLR-y są bowiem bardzo o duże i ciężkie, łatwo nimi wyrwać kabel.
Ponieważ jednak mini-XLR są niestandardowe, firma dołącza do nich przejściówki na męskie wtyki XLR. I to mnie zmyliło. Do testu zamówiłem bowiem kable słuchawkowe z dwóch polskich firm – Ear Stream oraz Audio ForzaWorks, także zakończone XLR-ami. Plan był taki, że wepnę przejściówkę Asusa do wyjść w Essence III, a do przejściówki przysłane do mnie, zbalansowane kable. Coś mnie jednak zaćmiło i kable zamówiłem z wtykami męskimi (z trzpieniami), pamiętając, że wszystkie wzmacniacze słuchawkowe mają wyjścia zbalansowane na gniazdach żeńskich (z otworami). Asus ma jednak przejściówki z wyjściami męskimi! I tak zostałem z męskimi wtykami od strony wzmacniacza i takimi samymi, męskimi, od strony słuchawek. I choć w naturze męski z męskim się zdarza, to jednak w audio te dwa łącza są niekompatybilne, potrzebne jest żeńskie i męskie, bez tego ani rusz. Takie to bardziej biblijno-koraniczne… Musiałem więc użyć jeszcze jednej przejściówki, tj. z wtykami żeński-żeński. Jeśli jednak będziecie państwo zamawiać kable zbalansowane do Essence III zróbcie sobie przysługę iż zamówcie je z gniazdami (!) mini-XLR. Wysokiej klasy gniazda tego typu produkuje firma Oyaide.

O firmie Asus w „High Fidelity”
  • TEST: ASUS XONAR ESSENCE STU – przetwornik cyfrowo-analogowy/wzmacniacz słuchawkowy, czytaj TUTAJ (w teście wzmacniacza słuchawkowego EAR Stream)
  • Nagrania użyte w teście (wybór)

    Płyty CD

    • Coleman Hawkins, The Hawk Flies High, Riverside/Mobile Fidelity UDSACD 2030, SACD/CD (1957/2006).
    • Depeche Mode, Should Be Higher, Columbia Records 758322, SP CD (2013).
    • Diorama, Child Of Entertainment, Accession Records, A 119, SP CD (2010).
    • Dire Straits, Dire Straits, Vertigo/Universal Music LLC (Japan) UICY-40008, Platinum SHM-CD (1978/2013).
    • Dire Straits, Dire Straits, Vertigo/Universal Music LLC (Japan) UICY-40008, Platinum SHM-CD (1978/2013).
    • Judy Garland, The Very Best of Judy Garland. The Capitol Recordings, Capitol/EMI 3792202, 3 x CD (1955-1965/2007).
    • Nat “King” Cole, Welcome to the Club, Columbia/Audio Fidelity AFZ 153, SACD/CD (1959/2013).
    • Niemen, Katharsis, Polskie Nagrania Muza/Polskie Radio PRCD 339, „Niemen od początku, nr 9”, CD (1976/2003).
    • Tangerine Dream, Electronic Meditation, Cherry Red Records/Belle, 121941, SHM-CD + CD (1970/2012).
    • The Beatles, The Beatles [The White Album], Apple/EMI Music Japan TOCP-51119-20, “EMI 100”, 2 x CD (1968/2000).
    Pliki hi-res
    • Opus3 DSD Showcase, Opus3, DSD + DSD128.
    • Opus3 DSD Showcase2, Opus3, DSD + DSD128.
    • SATRI Reference Recordings Vol. 2, Bakoon Products, FLAC 24/192.
    • Charlie Haden & Antonio Forcione, Heartplay, Naim Label, 24/96 FLAC, źródło: NaimLabel.
    • Dead Can Dance, Anastasis, [PIAS] Entertainment Group, PIASR311CDX, "Special Edition Hardbound Box Set", CD+USB drive 24/44,1 WAV (2012); recenzja TUTAJ.
    • Depeche Mode, Black Celebration, Mute DMCD5, “Collectors Edition”, WAV 24/48 (1986/2007).
    • Depeche Mode, Delta Machine, Columbia Records/Sony Music Japan SICP-3783-4, FLAC 24/44,1, źródło: HDTracks (2013); recenzja TUTAJ.
    • Nagrania z płyt DVD-R pisma “Net Audio”.
    • Persy Grainger, Lincolnshire Posy, Dallas Wind Symphony, dyr. Jerry Junkin, Reference Recordings, HR-117, HRx, 24/176,4 WAV, DVD-R (2009).
    • Yes, Close to the Edge, Warner Music, FLAC 24/192, źródło: HDTracks (1972/2007).
    Japońskie wersje płyt dostępne na

    Essence III reklamowane jest jako równoważne połączenie trzech urządzeń. Przetestowałem je więc osobno dla każdej z tych ról: DAC-a z wyjściem nieregulowanym, DAC-a z przedwzmacniaczem oraz wzmacniacza słuchawkowego.

    Wyjście liniowe

    Pierwsze kilka dni słuchałem Asusa w konfiguracji, w jakiej niemal na pewno nie będzie używany, czyli z zewnętrznym wzmacniaczem słuchawkowym. Porównanie tego, co miałem na wyjściu Bakoona HPA-21 i Asusa jasno i dobitnie pokazało, że najlepszym elementem tego urządzenia jest sekcja przetwornika D/A. Jak się zaraz okaże, tak pozostawione, byłoby to stwierdzenie krzywdzące, mówimy przecież o porównaniu sekcji wzmacniacza w wielofunkcyjnym urządzeniu i dedykowanego wzmacniacza z najwyższej półki, wzmacniacza referencyjnego, kosztującego dwa razy więcej niż sam Asus. To porównanie umożliwiło jednak wyłuskanie podstawowych cech brzmienia Essence III na jego wyjściach liniowych, czyli w sytuacji, w której podłączamy do nich albo wzmacniacz zintegrowany, albo wzmacniacz mocy. Jak się zaraz okazało, urządzenie lepiej pracuje z aktywną regulacją siły głosu, czyli dodatkowym, aktywnym stopniem na wyjściu. Ponieważ znałem wszystkie poprzednie „daki” tego producenta, przetestowane dla „Audio” i „High Fidelity”, spodziewałem się dobrego dźwięku. I taki otrzymałem. Ale też sytuacja była o tyle inna, że tym razem miałem do czynienia z urządzeniem kosztującym naprawdę duże pieniądze, dla klasycznego użytkownika PC Audio, człowieka po prostu słuchającego muzyki przy komputerze, niewyobrażalne. Oczekiwania były więc znacznie wyższe.

    Biorąc obydwie te rzeczy pod uwagę trzeba powiedzieć, że najważniejsza jest uwaga nr 1, czyli o świetnym wyczuciu dźwięku przez inżynierów Asusa. Takiego brzmienia nie da się uzyskać jedynie dobrze projektując urządzenie; trzeba go słuchać i to wielokrotnie. Bo to jest dźwięk „zrobiony”. Umiejętnie, ze smakiem ukształtowany tak, abyśmy mieli poczucie, że słuchamy gramofonu.
    W takim jego odbiorze główną rolę grają wysokie tony i wyższy środek. Blachy perkusji, instrumenty dęte, różnego typu instrumenty perkusyjne były słodkie, delikatne, ale też i dźwięczne. Połączenie delikatności i dźwięczności, czyli łagodnego ataku i mocnego wybrzmienia to osiągnięcie urządzeń hi-fi, którymi mogą się niektóre z nich pochwalić zaledwie od jakiegoś roku, może dwóch. I to tylko niektóre. W wysokim high-endzie to rzecz znana, słyszana najczęściej w urządzeniach z lampowym wyjściem.
    Asus gra tak, jakby do porównania w testach odsłuchowych miał bardzo fajny, miękko brzmiący, pełny, gładki gramofon. Nie spotkamy się tu z utwardzeniem wyższego środka, chyba że realizator bardzo tego chciał i skompresował wokal, jak to ma miejsce na najnowszych płytach Edyty Bartosiewicz Renovatio i Clannad Nádúr. Nawet wówczas jednak, pomimo zaznaczonego powiększenia wolumenu i jednocześnie spłaszczenia dynamicznego dostaniemy gładkość i głębię – rzeczy, które z urządzeniami cyfrowymi, szczególnie z tego przedziału cenowego, kojarzyły się raczej przez przypadek, korygowane zaraz potem zderzeniem z rzeczywistością. Essence III dostaje więc już fory na wejściu, bo nie gra agresywnie, ale i nie muli dźwięku. To nie jest zaokrąglenie, a raczej coś w rodzaju dodania harmonicznych (może po prostu ich zachowania?), dosycających brzmienie.

    Drugi skraj pasma, bas, jest podkreślony, mocniejszy niż to słychać z urządzeń referencyjnych. Przypomina w tym, niemal 1:1, to, jak gra Naim UnitiQute 2, system all-in-one, który niedawno testowałem do „Audio”. To jest właśnie moment, w którym trzeba powiedzieć o „robieniu” dźwięku. Wszystko dzięki temu jest duże, zarówno instrumenty, jak i scena dźwiękowa. Balans tonalny nie jest zaburzony, a przynajmniej nie tak, żeby dało się wytknąć to palcem. Podkreślenie średniego basu, dopalenie tego zakresu barwowo, coś jak „dogęszczenie” nie wytrąca z równowagi, a działa jak przyprawy. Mam nadzieję, że różnica o której mówię jest jasna – to, co dostajemy z Asusem, pomimo że nie do końca neutralne, jest w pewien sposób nawet oczekiwane. Doda to smaku każdej realizacji, nieważne jak „chudej”, a tym z dobrze uchwyconym balansem tonalnym podrasuje charakter. I tylko przy nagraniach, w których bas uderza bardzo nisko i dość długo jest wygaszany, jak np. na ostatniej studyjnej płycie Dead Can Dance Anastasis, coś tam w pokoju zadudni, kieliszki w barku się przesuną, sztuczna szczęka babci w szklaneczce poruszy się niespokojnie. Myślę jednak, że da się to przeżyć, tym bardziej, że takie zejścia są w audio rzadkością.
    Mocny, soczysty, całkiem selektywny – mimo podkreślenia – bas wpływa też na sposób konstruowania sceny dźwiękowej. Ta jest po prostu znakomita. Przed nami i wokół nas, a niekiedy – jak na płycie The Alan Parsons Project I Robot - mamy informacje w przeciwfazie: za nami rysowana jest gęsta i stabilna struktura. Nie jest zalana syropem, ani też nie prześwituje przez nią rzeczywistość, czyli ściany dookoła nas. Nawet z nagraniami monofonicznymi, np. z plikiem hi-res 24/96 Sonny’ego Rollinsa z płyty Tenor Madness, nie będziemy się czuli oszukani, nie będziemy zmuszeni wpatrywać się w czubek od szpilki gdzieś przed nami i przekonywać samych siebie, że to jest TO, że TEGO właśnie szukaliśmy. Nie – dostaniemy treściwy i duży wolumen, czyli duże rozmiary i dobrą gęstość źródeł pozornych.

    Najciekawiej jednak wypada środek pasma. Jak się można już było zorientować balans przesunięty jest ku dolnej średnicy i nie epatuje iskierkami i skrzeniem się na górze. Sugeruje to gęste i raczej ciemne granie z wokalami w roli głównej. Tak przeprowadzone rozumowanie, albo przeczucie, byłoby całkiem zasadne. Czasy się jednak zmieniają i zrozumienie dźwięku, tego jak urządzenia cyfrowe powinny brzmieć również. I Alleluja! Asus idzie w kierunku, na horyzoncie którego widać topowe urządzenia tego typu, np. przetwornik cyfrowo-analogowy pana Kazuo Kiuchi, DAP-999EX Limited firmy Reimyo. Pomimo gęstego środka, pomimo nasycenia, wokale nie są wydobywane z tła, nie są promowane w sposób, do jakiego zdążyliśmy się przyzwyczaić z produktami, w których postanowiono, że będzie to zakres numer jeden. Podawane są zazwyczaj tak, jakby były trochę z tyłu. To złudzenie, tak nie jest, jednak lata słuchania urządzeń, w których ta część pasma była podkreślana i w ten sposób budowana była „obecność” wokali powoduje, że większość melomanów ma zaburzone „widzenie”, że tak powiem. Ci, którzy słuchają na high-endowym sprzęcie od lat będą wiedzieli, o czym mówię: wokale są idealnie czytelne, namacalne, ale nigdy z przodu, nigdy nie są przerysowane. Poza tymi momentami, w których usłyszymy kompresje. Wówczas rzeczywiście będą podane bardziej do przodu, będą bardziej chrapliwe i już nie takie gładkie. Ale nawet wówczas Asus nie dopuści do denerwującego „podrażnienia”. Przy wysokiej próby nagraniach, a najlepiej słychać to było z plikami DSD (zarówno 64, jak i 128) wszystko jednak „siada” w idealnie tych miejscach, w których powinno i słychać, że DAC potrafi pokazać ten zakres tak, jakby był mniejszą wersją któregoś drogiego przetwornika z uznanej, high-endowej firmy.


    Składa się to wszystko na gęsty, gładki, pełny dźwięk. Za który płacimy kilkoma rzeczami. Przede wszystkim zmniejszeniem dynamiki. Jeśli mocno odkręcimy gałkę siły głosu, wówczas jest lepiej, ale też i poziom siły głosu jest wysoki. Przy normalnych położeniu dźwięk jest raczej ładny niż dynamiczny. Jest wprawdzie bas, nawet przy cichym słuchaniu, ale rozmach, „power” trochę się wówczas spłaszczają.
    Trudno też mówić o wysokiej rozdzielczości. Choć akurat to stwierdzenie w przypadku Essence III może być mylące. W jego brzmieniu niczego bowiem nie brakuje. Może znaleźć swoje nawet w bardzo drogim systemie. Porównanie z topowymi źródłami cyfrowymi, jak odtwarzaczem plików Lumïn, przetwornikiem D/A Reimyo DAP-999EX Limited, czy odtwarzaczem CD Ancient Audio Lektor AIR V-edition pozwala uchwycić to znacząco lepiej. To raczej operowanie na różnicach w barwie, kolorach, a nie na informacjach o fakturach, o bryle. Instrumenty mają dobrą głębokość, są trójwymiarowe, ale nie mają wyraźnie opisanego kształtu. I, jeśli już mowa o słabszych stronach, niski bas nie jest tak dobrze definiowany, żeby zapanował nad kolumnami, które mają podobny charakter. Katastrofy nie będzie, daleko od niej, ale przedłużenie dźwięków, dłuższe ich wygaszanie może się co jakiś czas pojawić.

    Wyjście słuchawkowe

    Postawiłem wzmacniacz słuchawkowy, jaki zaaplikowano w Asusie, w złym świetle już na początku. Wychwalając sekcję przetwornika i przedwzmacniacza wspomniałem, że wyjście słuchawkowe nie jest aż tak wyjątkowe. Bo nie jest. Ale też nie jest złe; powiedziałbym nawet, że jest bardzo dobre, tyle że za nie robi już tak ogromnego wrażenia. A przecież to najlepsza sekcja słuchawkowa Asusa, jaką do tej pory słyszałem, znacznie lepsza od tych w tańszych urządzeniach. Brzmienie Sennheiserów HD800 różniło się przy tym od tego, co słyszałem przez kolumny. Było bardziej otwarte i wyraziste, z mocniej zaznaczoną górą. Bas wciąż był mocny i treściwy, ale teraz akcent padał wyżej. Bardzo ładnie Asus poradził sobie również z napędzeniem HE-6 HiFiMANa, słuchawek magnetostatycznych, które mało co rusza. W każdym tego słowa znaczeniu. Powiem tak: jeśli chcemy mieć zintegrowany system, bez osobnego wzmacniacza, wyjście słuchawkowe w Asusie spełni swoją rolę bardzo dobrze. Pod warunkiem, że skorzystamy z wyjścia zbalansowanego.

    Kabel słuchawkowy – wymiana

    Wiedząc, że nowe urządzenie Asusa, obok klasycznego wyjścia słuchawkowego na tzw. dużym jacku, czyli gnieździe o średnicy fi 6,3 mm, z osobnym biegiem lewego i prawego kanału, ale ze wspólną dla nich masą, poprosiłem o przygotowanie takich kabli dwie polskie firmy, które mają w tym duże doświadczenie – Ear Stream oraz Forza AudioWorks. Kable zamawia się indywidualnie, ponieważ zbalansowane połączenie słuchawek, w którym mamy osobne biegi lewego i prawego kanału, zarówno tzw. „gorącą” żyłę, jak i masę („zimną”) różni się wtykami, w zależności od producenta. Ponieważ jednak to niewielkie firmy, będące blisko swoich klientów, nie powinno być problemu z jakimkolwiek połączeniem. Pan Michał Wyroba z Ear Stream przygotował kabel z wtykami XLR oraz przejściówkę na duży jack, zaś pan Mateusz „Muflon” Przychodzień z Forza AudioWorks dwa osobne kable – jeden zakończony dwoma wtykami XLR, a drugi jackiem.

    EAR STREAM


    Oferta firmy obejmuje na kable słuchawkowe o długości 3 m, z żyłami biegnącymi niezależnie lub w oplocie poliestrowym. Kabel to Conducfil SONOLENE 3014 - produkowany w Hiszpanii, skrętka z linek miedzianych OFC w ekranie z folii aluminiowej ze współbieżną żyłą miedzianą, płaszcz z PVC. Kable są traktowane substancją chemiczną, która jest następnie spolerowywana do czysta. Kable zakańczane są wtykami Amphenol, do wyboru:
    - duży jack TS3PBM-AU,
    - XLR 4-pin AX4MB-AU,
    - 2x XLR 3-pin AX3MB-AU.

    Różnica między moim referencyjnym kablem Entreq Atlantis, a kablem Ear Stream była wyraźna. Polegała przede wszystkim na spłyceniu sceny i brył, na uproszczeniu faktur w polskim kablu. Atlantis gra w bardziej zniuansowany sposób, z większym oddechem. Przy takiej różnicy w cenie to jednak normalne. Zaletą testowanego kabla jest natomiast to, że właściwie nie zmienił balansu tonalnego, a Entreq gra w głęboki sposób, z mocnym basem, co mi się bardzo podoba. Średni bas został zaokrąglony i miał gorszą definicję, jednak ogólna równowaga tonalna pozostała bez zmian, co także jest warte pochwalenia. Także dynamika, pięta achillesowa większości kabli, była bardzo dobra, zarówno w mocnych utworach, jak i tam, gdzie potrzebna była większa finezja. To nie jest najbardziej rozdzielczy kabel i nie ma idealnej definicji. Jego barwa pozwala jednak mieć nadzieję na przyjemne odsłuchy z szeroką gamą wzmacniaczy słuchawkowych. Kable są lekkie, nie ściągają więc słuchawek w dół, co ma – niestety – miejsce z kablami Entreqa. Z drugiej strony są dość sztywne, dlatego nie układają się tak ładnie jak kable Forza Audioworks.

    Ceny:
    Sennheiser HD800: 599 zł/3 m
    Inne modele słuchawek: 399 zł/3 m
    Przejściówka z 2 x XLR 3-pin lub 1 x XLR 4-pin: 239 zł

    www.earstream.eu

    FORZA AUDIOWORKS
    Claire Hybrid HPC


    Claire Hybrid HPC jest przewodem zaprojektowanym do systemów o ciepłej lub neutralnej barwie, opartych na przetwornikach zarówno dynamicznych jak i ortodynamicznych. Jak dowiadujemy się z materiałów firmowych, „podkreśla naturalne cechy brzmienia systemu i przydaje przekazowi dynamiki”. Jego innowacyjna konstrukcja hybrydowa o geometrii semi-Litz, łączy w jednym przewodzie cztery grupy wiązek miedzianych i trzy srebrnych o czystości 7N, wykonanych w technologii OCC. Nie ma tu mowy o cięciu kosztów i stosowaniu półśrodków w postaci przewodów posrebrzanych. Całość dla zachowania giętkości (aspektu niezwykle ważnego w przypadku kabli słuchawkowych) zamknięta jest w izolacji PE oraz ręcznie zapleciona w splot 8x1, sprzyjający redukcji zakłóceń EMI. Wersja finalna będzie miała splitter z włókna węglowego.

    Porównanie z kablem Entreq Challenger 2013 pokazało, że polskie kabelki mają fantastyczną plastykę i wysoką rozdzielczość. Z kolei głębia dźwięku i zejście basu są w Entrequ lepsze. Równowaga tonalna Claire Hybrid HPC jest jednak znakomita, a przy tym dostajemy nawet więcej smaczków i niuansów niż z Callengera. Słuchało się go w prawdziwym komforcie i bez poczucia, że coś się traci.
    Pięknie przygotowane pudełeczko z bawełnianym woreczkiem z logo firmy, świetna giętkość i sensowna waga kabla to elementy dodatkowe, ale – jak się w życiu okazuje – równie ważne, jak sam dźwięk. Polecam!

    Cena
    Od 159 euro za 1,5 m z wtykiem Viablue

    forzaaudioworks.com


    Muzyka słuchana z zastosowaniem kabla zbalansowanego miała barwę bardziej przypominającą to, co słyszałem z kolumnami i ze wzmacniaczem słuchawkowym Bakoona. Była niższa i głębsza. Poprawiła się spójność średnicy z górą. Nie, żeby przedtem były z tym jakieś problemy – po prostu w zbalansowanym torze wszystko było gładsze i lepiej ze sobą połączone. Trzeba jednak powiedzieć, że najważniejsze cechy są wspólne dla obydwu rodzajów połączeń. To dobra selektywność i ładna barwa. Choć generalnie jest jaśniejsza niż z wyjścia liniowego, to jednak jest na tyle dobrze ustawiona, że dopiero dopieszczone, wypasione wzmacniacze, najlepiej z zasilaniem akumulatorowym, potrafią pokazać coś znacznie lepszego, grając głębiej i w bardziej wyrafinowany sposób.


    Podsumowanie

    Ludzie z branży komputerowej, o ile nie mają na co dzień styczności ze sprzętem grającym wysokiej klasy zachowują się najczęściej jak inżynierowie (przepraszam za uogólnienie), bazujący jedynie na wiedzy teoretycznej zdobytej w czasie studiów: wydają się być głusi. Mowa oczywiście o tych, którzy projektują urządzenia audio. Reszty to i tak nie obchodzi i zapewne nawet nie mają pojęcia o tym, że istnieje coś takiego, jak perfekcjonistyczna branża, dbająca o to, aby muzyka brzmiała w jak najlepszy sposób. Dlatego też Asus wydaje się nieomal jakimś wynaturzeniem w swojej branży, ponieważ zachowuje się, jakby hi-fi i high-end to było coś, czym zajmuje się od lat. Dźwięk urządzeń tej firmy jest bardzo dojrzały, a funkcjonalność znakomita. Jej najdroższy DAC/przedwzmacniacz, testowany Essence III jest zaś fantastyczny. Na szczególne uznanie zasługuje sekcja przetwornika D/A, która świetnie radzi sobie zarówno z sygnałem S/PDIF z wysokiej klasy transportu CD, jak i z sygnałami przesyłanymi z komputera przez łącze USB. Pliki wysokiej rozdzielczości, w tym DSD, brzmią w spektakularny sposób – są gęste i pełne. Wyjątkowo dobrze spisuje się również sekcja przedwzmacniacza. Zwykle odradzam stosowanie takich urządzeń bez zewnętrznego preampu, tutaj jednak nie ma takiej konieczności. I nawet wzmacniacz słuchawkowy, choć na tym tle może się wydawać niedowartościowany, jest po prostu dobry i już. To zintegrowane urządzenie, w którym wszystko zostało przemyślane, przesłuchane i dopracowane. I jedynie bardzo wysoka, jak na firmę komputerową, cena będzie trudna do przełknięcia. Jeśli jednak zapomnimy, skąd Asus przychodzi, może się wydać niemal okazyjna.

    Choć Asus to firma komputerowa, od pierwszego swojego produktu na rynek audiofilski pokazała, że wie, co to znaczy wzornictwo przemysłowe, a także nieźle orientuje się w ergonomii tego typu produktów. Esssence III nie jest wyjątkiem, choć znajdziemy w nim parę rzeczy, które trzeba wziąć pod uwagę, albo które warto by było zmienić.
    Nie dotyczy to jednak wyglądu. Ten jest zarówno solidny, jak i nienarzucający się. Przetwornik przypomina nieco urządzenia z lat 70., a to za sprawą połączenia szczotkowanej blachy przedniego panelu, okrągłych, srebrnych guziczków i charakterystycznych, gałek z nacięciami na obwodzie. O tym, że jesteśmy w XXI wieku informują mikro-diody LED w białym kolorze. Panel przedni ma zgaszony, jasno-tytanowy kolor. Pozostała część obudowy jest ciemno-tytanowa. Całość wykonana została z grubych, aluminiowych elementów, jednak wewnętrzne chassis jest stalowe z plastikowymi wstawkami. Mamy więc podwójną obudowę. Urządzenie stoi na małych, plastikowych nóżkach, które trzeba jak najszybciej zastąpić czymś innym.

    Na przedniej ściance umieszczono trzy przyciski: standby, zmiany wejścia i wyjścia, dwie gałki, trzy gniazda i rządek mikro-diod LED w kolorze białym. Zmiana wejść – sprawa oczywista. Mamy do dyspozycji cztery wejścia zbalansowane (USB, RCA, AES/EBU oraz optyczne) i analogowe. Osobna dioda wskazuje status sygnału dla USB, czy nie jest on gdzieś po drodze konwertowany („bit perfect”). Nie ma natomiast żadnego wskaźnika częstotliwości próbkowania, o długości słowa nie wspominając. Znając środowisko audiofilskie można się spodziewać, że ludzie będą o to pytać. Dwie gałki obsługują osobne sekcje urządzenia – wyjście liniowe lub słuchawkowe. Aktywne wyjście wybieramy guzikiem, po czym zapala się biała dioda na danej gałce. Jak się okazuje, siłę głosu regulujemy w przełączanej mikroprzekaźnikami Omrona drabince rezystorowej z 24 krokami. Potencjometry przy przedniej ściance są tylko enkoderami. Jeden z nich połączony jest z silnikiem (wyjście liniowe), a do kompletu dostajemy pilot zdalnego sterowania. Na dużym, brzydkim sterowniku mamy gniazda regulacji siły głosu i zmiany wejść. Wyjścia słuchawkowe są dwa – niezbalansowane na dużym jacku 6,3 mm oraz zbalansowane na dwóch mini-XLR-ach.
    Na tylnej ściance, oprócz wejść o których wspomniałem i wyjść analogowych RAC oraz XLR, jest także przełącznik, którym wybieramy, czy wejście USB ma pracować jako USB Audio Class 1.0, czy 2.0. W pierwszym przypadku nie musimy w komputerze instalować drivera, jednak sygnał ograniczony jest do PCM 24/96. jeśli chcemy przesłać sygnał 24/192 i DSD musimy driver zainstalować. Dostajemy go na płycie CD-ROM. Jest jeszcze jeden przełącznik, którym z kolei aktywujemy sekcję przedwzmacniacza lub ją wyłączamy. W tym drugim przypadku regulacja siły głosu nie działa.


    Elektronikę zmontowano na kilku, wielowarstwowych płytkach drukowanych. Na jednej z nich są wejścia cyfrowe, z procesorem CM6632A CMedia, obsługującym wejście USB. To ultranowoczesna kość, przyjmująca sygnały PCM 24/192 i DSD128. Układ pozwala na asynchroniczny przesył sygnału. Do taktowania sygnału zastosowano świetne zegary TCCO/TCXO, osobno dla obydwu rodzin częstotliwości próbkowania. Na innej płytce umieszczono układy DAC-a i wzmacniacza słuchawkowego. Całość prowadzona jest symetrycznie, w formie zbalansowanej. Kości przetwornika, to Analog Devices AD1955. W sekcji I/U pracują to fenomenalne, niesłychanie rzadko spotykane układy scalone Analog Devices AD827SQ. To specjalna wersja AD827 z ceramiczną obudową. Takie same układy pracują w filtrach analogowych i wzmocnieniu. W układach DC Servo zastosowano z kolei japońskie układy MUSES 02, które znamy już z DAC-a Xonar Essence One Muses Edition (wyjście liniowe RCA) oraz Burr Brown OPA2227 (XLR). We wzmacniaczu słuchawkowym znajdziemy układy LME49600 Texas Instruments. To bufory prądowe przeznaczone specjalnie do zastosowań we wzmacniaczach słuchawkowych. Mamy sześć takich układów, wygląda na to, że osobno napędzane są słuchawkowe wyjścia zbalansowane i niezbalansowane. Kondensatory to Wimy i Nichicon. Zasilacz oparto na transformatorze toroidalnym z kilkoma uzwojeniami wtórnymi. Ta część ekranowana jest blachą. Jest znakomicie.

    Dane techniczne (wg producenta)

    Stosunek sygnał/szum (ważony, A): 117 dB
    Total Harmonic Distortion + Noise (1 kHz/-3 dB, ważony, A): -105 dB, 0,0005%
    Napięcie wyjściowe:
    - wyjście XLR - 4 Vrms
    - wyjście RCA - 2 Vrms
    - wyjście słuchawkowe - 7 Vrms
    Pasmo przenoszenia (-3 dB, 24-bity/192 kHz): 10 Hz – 48 kHz
    Sygnał wejściowy: do 192 kHz/24 bity; DSD64/DSD128

    Dystrybucja w Polsce

    AUDIO CENTER POLAND

    ul. Henryka Sucharskiego 49
    30-898 Kraków | Polska

    tel. 12 655 45 12 | 12 425 6443
    tel. 12 265 02 85 | 12 265 02 86

    e-mail: audiocenter@audiocenter.pl

    www.audiocenter.pl





    System odniesienia

    Źródła analogowe
    - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
    - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
    - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ
    Źródła cyfrowe
    - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
    - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD
    Wzmacniacze
    - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
    - Wzmacniacz mocy: Soulution 710
    - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    Kolumny
    - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
    - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
    - Filtr: SPEC RSP-101/GL
    Słuchawki
    - Wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    - Słuchawki: HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-300, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ
    - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
    - Kable słuchawkowe: Entreq Konstantin 2010/Sennheiser HD800/HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ
    Okablowanie
    System I
    - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo, recenzja TUTAJ
    - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
    System II
    - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
    - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA
    Sieć
    System I
    - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
    - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
    System II
    - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
    Audio komputerowe
    - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-801
    - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
    - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
    - Router: Liksys WAG320N
    - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
    Akcesoria antywibracyjne
    - Stolik: SolidBase IV Custom, opis TUTAJ/wszystkie elementy
    - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
    - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
    - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
    - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4
    Czysta przyjemność
    - Radio: Tivoli Audio Model One