pl | en

Wzmacniacz zintegrowany

SPEC
DESIGNER AUDIO
RSA-V10

Producent: SPEC CORPORATION
Cena (w czasie testu): 35 000 zł

Kontakt:
6th Fl. Shin Kioi-Chobuilding
4-1 Kioi-Cho Chiyoda-Ku
Tokyo 102-0094 ǀ JAPAN


www.spec-corp.co.jp

MADE IN JAPAN

Do testu dostarczyła firma: GALERIA AUDIO


PREMIERA

SPEC Corporation to japońska firma założona przez pana SHIROKAZU YAZAKI, byłego głównego inżyniera firm TEAC i Pioneer po to, aby zrealizować jeden cel: dostarczyć lampowy dźwięk za pomocą techniki półprzewodnikowej. RSA-V10 jest jej najnowszym wzmacniaczem zintegrowanym i pracuje w klasie D. To jest jego światowa premiera.

ak się wydaje, klasa D pracy wzmacniaczy przestała być już „zgniłym jajem”, którym brzydzą się „prawdziwi” audiofile. Na rynku jest sporo dobrych i bardzo dobrych urządzeń tego typu, a najlepsze wzmacniacze oferują tak dobry dźwięk, że przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie, jaka to klasa, jakie to elementy wzmacniające i jakie logo na wzmacniaczu widnieje. Chyba, że jest to logo SPEC.

To firma, do której serce bije mi mocniej. Tak już mam i nic na to nie poradzę. Znam dobrze jej dyrektora, jej inżynierów – zarówno poprzedniego szefa projektów, jak i obecnego – ale, co ważniejsze, wydaje mi się, że rozumiem jej filozofię dźwięku i ją podzielam. A przecież SPEC poszedł trudną drogą, kreśląc ślad, którym mogli później pójść inni. Żeby zastosować końcówki mocy pracującej w klasie D w high-endowym produkcie trzeba było mieć tupet i silne przekonanie, że to, co się robi jest słuszne. Ważne było również coś innego – trzeba było mieć na to wszystko pomysł.

| RSA-V10

Wzmacniacze SPECa są drogie, a przy tym niezbyt duże. To może zmylić podczas szybkiej inspekcji w salonie audio, albo podczas krótkich odwiedzin strony internetowej. Wewnątrz znajdziemy jednak rozwiązania należące do tej firmy, opracowane z najlepszymi producentami podzespołów i poparte doświadczeniem ludzi, którzy są fanatykami audio i całe swoje życie budują wzmacniacze lampowe. Tak – to lampa jest dla nich punktem odniesienia i to w ekstremalnym wydaniu, z egzotycznymi i rzadkimi lampami, olejowymi kondensatorami NOS i amerykańskimi kablami głośnikowymi pamiętającymi pierwsze filmy z dźwiękiem.

Zdając sobie sprawę, że to zajęcie dla nielicznych, że trzeba się takim wzmacniaczem stale opiekować, ciągle coś w nim zmieniać, poprawiać itp., że to urządzenia jednostkowe, a przez to bardzo drogie, ale chcąc podzielić się tym dźwiękiem z większą grupą melomanów, we wzmacniaczach SPECa wykorzystano nowe rozwiązania w połączeniu z technikami z lat 20., 30 i 40. XX wieku. Wszystkie urządzenia tej firmy noszą dopisek „Designer Audio”, ponieważ są odbiciem poglądów na dźwięk ich konstruktorów, a o samych urządzeniach mówi się „Real-Sound Amplifier”, w czym podkreśla się ‘prawdziwość’ ich dźwięku.

| RSA-V10 vs RSA-M99

Osoby odpowiedzialne za powstanie wzmacniacza RSA-V10 (od lewej): pan Yasuhiro YAMAKAWA | pani Masami TAKEI | pan Tsutomu BANNO Fot.: SPEC

Spytałem firmę SPEC o różnice pomiędzy nowym wzmacniaczem, a nieco droższym RSA-M99. Okazuje się, że nie są wcale zbyt duże:

Powód powstania RSA-V10 jest prosty – SPEC był bardzo zadowolony z jakości dźwięku M99, ale niektórzy klienci uważali, że wciąż jest on nieco zbyt drogi. Zdecydowaliśmy się więc na obniżenie kosztów i tak powstał V10. Chodzi przede wszystkim o niewielkie zmniejszenie zasilacza i mocy wyjściowej, a także o kilka zmian w podzespołach. Tak więc różnice między tymi dwoma modelami istnieją, ale nie są zbyt dramatyczne :)

Egzemplarz, który trafił do nas do testów jest tak naprawdę przedpremierowy – oficjalna premiera RSA-V10 przewidziana jest na czerwiec. Wzmacniacz o numerze seryjnym 000001, który testujemy, jest niemal gotowym produktem, a zmiany mogą objąć jedynie rodzaj drewna użytego do tłumienia wibracji. Został on wyposażony w drewniane elementy ze świerku austriackiego (płyty) oraz klonu kanadyjskiego (nóżki), ale to może się jeszcze zmienić.

Wyposażenie | RSA-V10 jest wzmacniaczem zintegrowanym z czterema wejściami liniowymi – trzema RCA oraz jednym XLR (zbalansowanym); to ostatnie dołożone jest dla wygody użytkownika, ponieważ układ jest niezbalansowany. Na przedniej ściance mamy dwie, duże, wygodne w obsłudze gałki – zmiany wejść oraz siły głosu.

Obydwie są podświetlane mlecznym światłem (na zdjęciach wychodzi on tak, jakby był bursztynowy, ale w rzeczywistości jest biały). We wcześniejszych wzmacniaczach tej firmy podświetlenie miało kolor niebieski. Muszę powiedzieć, że biały kolor jest znacznie bardziej elegancki i bardzo mi się podoba. Jeśli jednak komuś ta iluminacja przeszkadza, może ją wyłączyć przełącznikiem na tylnej ściance.

Tym samym przełącznikiem możemy zamienić RSA-V10 w końcówkę mocy – omijamy wówczas sekcję przedwzmacniacza (tłumik) i wchodzimy bezpośrednio na wzmacniacz mocy. Funkcja ta przeznaczona jest dla tych, którzy chcą zintegrować wzmacniacz SPECa z systemem kina domowego – wzmacniacz RSA-V10 będzie w nim pracował jako końcówka mocy dla przednich kanałów. A wracając na przód urządzenia dopowiedzmy, że mamy tam dwie diody świecące (LED) – białą, która mówi o tym, że urządzenie jest włączone, oraz czerwoną, informującą o zadziałaniu systemu ochronnego. Obok jest mechaniczny wyłącznik z fantastycznym systemem blokującym.

Wyciągając wzmacniacz z pudełka nie znajdziemy w nim pilota zdalnego sterowania. A to dlatego, że inżynierowie tej firmy uważają, że układy sterujące wewnątrz wzmacniacza zakłócają jego pracę. Dlatego też dostępny jest zewnętrzny pilot, z radiowym przesyłem sygnału, który podpinamy do wzmacniacza za pomocą kabelka z wtykiem mini-jack. Odbiornik stawiamy obok – ma on postać niewielkiego pudełka z aluminium i drewna. System sterujący (pilot plus odbiornik) sprzedawany jest osobno.

Klasa D | Wzmacniacze firmy SPEC pracują w analogowej klasie D. W materiałach firmowych można znaleźć wykres, w którym pokazano progres, jaki według niej nastąpił: od wzmacniaczy lampowych, określanych jako „generacja 1.”, poprzez klasyczne wzmacniacze półprzewodnikowe, czyli „generację 2.”, aż do nowych wzmacniaczy w klasie D, będących 3. generacją wzmacniaczy w ogóle. To ciekawe o tyle, że inżynierowie firmy należą do klubu miłośników lamp i sami mają wiele fantastycznych wzmacniaczy tego typu. Chodziło o coś innego, a mianowicie o to, aby dźwięk, który znają ze swoich wymuskanych, ezoterycznych konstrukcji z lampami przenieść do bardziej przystępnych cenowo konstrukcji.

Żeby to osiągnąć firma podjęła kilka kluczowych decyzji, które ją odróżniają od innych producentów. Po pierwsze zasilacz jest liniowy i oparty został o transformator R-core. Po drugie, modulator został opracowany wspólnie z amerykańską firmą International Rectifier. To układ IRS2052SM, sterujący parą – na kanał – maleńkich, niezwykle liniowych, tranzystorów MOS-FET, dzięki którym udało się osiągnąć moc wyjściową 50 W przy 8 Ω i 100 W przy 4 Ω. I wreszcie, w zasilaczu i na wyjściu zastosowano dobierane kondensatory, w tym rzadkie, produkowane według starej specyfikacji Western Electric, olejowe kondensatory firmy Arizona Capacitors.

Co więcej, wzmacniacz traktowany jest jakby korzystał z lamp, to znaczy bardzo ważne jest w jego przypadku tłumienie drgań. Mogłoby się wydawać, że to nie ten przypadek, że we wzmacniaczach klasy D nie ma czym się martwić. Rzeczywistość jest inna – we wszystkich układach impulsowych, zasilaczach i wzmacniaczach, wysokie częstotliwości, z jakimi one pracują powodują, że są one niezwykle wrażliwe na drgania.

SPEC obudowy swoich wzmacniaczy tłumi za pomocą drewna mówiąc, że postępuje w ten sposób tak, jak lutnicy przy budowie instrumentów muzycznych. Taki „pakiet” składa się z trzech elementów: dużej płyty, która przykręcana jest do dna obudowy, drewnianej poprzeczki, która przykręcana jest do przedniej krawędzi, oraz trzech nóżek – dwóch z przodu, mocowanych do poprzeczki oraz jednej z tyłu, mocowanej do płyty. Każdy model jest odsłuchiwany specjalnie pod kątem doboru rodzaju drewna użytego na te elementy.

Tak więc dostajemy nowoczesny wzmacniacz pracujący w analogowej klasie D, ale z technikami znanymi z urządzeń lampowych. Jesteśmy pierwszym pismem na świecie, które testuje ten model, właściwie przedpremierowo – do sprzedaży, powtórzmy, trafi on dopiero w czerwcu.

| JAK SŁUCHALIŚMY

Wzmacniacz RSA-V10 wymaga dobrego tłumienia drgań. Stanął więc na platformie pneumatycznej Acoustic Revive RAF-48H, a ta na górnej półce stolika Finite Elemente Pagode Edition. Dodatkowo, na jego górnej ściance, położyłem moduł Nordost QPoint. Wzmacniacz zasilany był kablem Siltech Triple Crown.

Wykorzystałem dwa źródła sygnału:
| analogowe | wkładka Miyajima Labs DESTINY + ramię SAT LM-09 (9”) + gramofon TechDAS AIR FORCE III → przedwzmacniacz gramofonowy RCM Audio SENSOR PRELUDE IC → interkonekt Crystal Cable ABSOLUTE DREAM,
| cyfrowe | odtwarzacz plików Mytek BROOKLYN BRIDGE → interkonekt RCA Acoustic Revive RCA-1.0 ABSOLUTE.

Sygnał do kolumn Harbeth M40.1 przesyłany był kablem NOS Western Electric WE16GA, na który założyłem tuleje ferrytowe, które są dołączane do kompletu przez producenta. W czasie testu zastosowałem też, podłączone do kolumn, moduły SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX.

SPEC w „High Fidelity”
  • NAGRODA | STATEMENT AWARD 2019: SPEC RPA-MG1000 | wzmacniacz zintegrowany/wzmacniacz mocy
  • TEST: SPEC RPA-MG1000 | wzmacniacz zintegrowany/wzmacniacz mocy
  • TEST: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX | Real-Sound Processor – filtr głośnikowy
  • NAGRODA | BEST PRODUCT 2017: SPEC RSA-F33EX | wzmacniacz zintegrowany
  • TEST: SPEC RSA-F33EX | wzmacniacz zintegrowany
  • TEST: SPEC Real-Sound Processor RSP-901EX | filtr głośnikowy
  • FELIETON: SHIROKAZU YAZAKI, Moja prywatna historia audio
  • TEST: SPEC Designer Audio REQ-S1 EX | przedwzmacniacz gramofonowy
  • TEST: SPEC RSA-V1 | wzmacniacz zintegrowany
  • TEST: SPEC Real-Sound Processor RSP-101 | filtr głośnikowy

  • Nagrania użyte w teście (wybór):

    | LP
    FRANK SINATRA, Swingin’ Session!!!, Capitol Records/Mobile Fidelity MFSL 1-407, “Special Limited Edition | No. 346”, 180 g LP (1961/2012)
    AC Records – Two For Two: “Godzinki” & For D.”, AC Records ACR 016, „AC Records Acoustic References For Audiophiles”, 12”/45 rpm, Test Pressing LP (2020)
    JOHN COLTRANE, Giant Steps, Atlantic/Rhino R1 512581, „Atlantic 45 RPM Master Series | No. 2335/2500”, 2 x 180 g, 45 rpm (1960/2008)
    DIRE STRAITS, Brothers in Arms, Vertigo/Mobile Fidelity Sound Lab MFSL-2-441, „Special Limited Edition | No. 3000”, 45 RPM, 2 x 180 g LP (1985/2014)
    THE BEATLES, Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band, Apple/Gold Note DT-01, „Limited Edition | No. 82”, (1967/1998); recenzja TUTAJ

    | TIDAL
    BEETHOVEN, Triple Concerto, wyk. Anne-Sophie Mutter, Yo-Yo Ma, dyr. Daniel Barenboim, Deutsche Grammophon/Tidal MQA 24/48 (2020)
    DUA LIPA, Future Nostalgia, Tidal MQA Studio 24/48 (2020)
    KURT ELLING, Secret Are The Best Stories, Edition Records/Tidal MQA Studio 24/96 (2020)
    THE WEEKND, After Hours, Tidal MQA 24/44,1 (2020)
    TONY ALLEN & HUGH MASEKELA, Rejoice, World Circuit/Tidal MQA Studio 24/96 (2020)

    To nie jest żaden spisek, ani nawet „ustawka”, ale najnowszy wzmacniacz SPECa gra w niesamowicie podobny sposób, jak mój dzielony system, złożony z przedwzmacniacza Ayon Audio i wzmacniacza mocy Soulution. Mówimy oczywiście o dźwięku mającym mniejszą rozdzielczość, niższą dynamikę i nie tak plastycznym, jak u mnie. Różnice nie są jednak powalające, bo znacznie ważniejsze było dla mnie to, że równowaga wszystkich tych elementów, ich „poukładanie” w dźwięku w testowanym wzmacniaczu były bardzo zbliżone do tego, do czego doszedłem u siebie. Tak, jakbyśmy razem z inżynierami tej firmy mieli wspólny cel.

    Otrzymałem więc nieco ciepły, ale ciepłem gęstości, a nie obcięcia góry, przekaz. Wzmacniacz RSA-V10 brzmi gęsto i w pełny sposób. Perkusja Tony’ego Allena z płyty Rejoice, o której pisałem w recenzji, zabrzmiała więc w swingujący sposób, ale z łamanym rytmem, tak dla tej płyty charakterystycznym (więcej TUTAJ). Flugehorn Hugha Masekeli był nieco ciemniejszy niż z moim systemem, ale nieznacznie. Został też lekko przybliżony. Co ważne, świetnie ukazana została pełnia tego nagrania i jego dynamika.

    Słuchając komercyjnych nagrań, czy to Dua Lipy z jej nowej płyty Future Nostalgia, dostępnej na Tidalu w plikach MQA Studio, czy też, również nowej, płyty Weeknd zatytułowanej After Hours, zauważymy, że japoński wzmacniacz delikatnie, ale jednak, wygładza przekaz. Słychać to i na planie rytmiki, i w barwie. Zmiany są niewielkie, ale ważne, ponieważ pokazują „świat SPECa” z jego najlepszej strony. Przechodząc na V10 z mojego systemu czułem się tak, jakbym przeszedł z taśmy „master” na płytę LP.

    Obydwa nagrania, o których mowa, są mocno skompresowane – wyświetlacz odtwarzacza plików Mytek Brooklyn Bridge pokazywał, że niemal stale mają maksymalny poziom w szczycie, a średnia wartość jest mniejsza tylko o 1 lub 2 dB. Ale to taka muzyka, mainstreamowa. Ale też doskonale wyprodukowana i zagrana – to jest pierwsza liga muzyki rozrywkowej (pop) XXI wieku. Poza tym i Dua Lipę, którą pokazała mi kiedyś córka, puszczając teledysk do jednego z jej utworów, jak i Weeknd, którego płytę Starboy przyniósł mi syn, kiedy jeszcze pracował w radiu RMF ze słowami „obczaj to”, obydwu tych wykonawców lubię.

    Tak mocno skompresowane płyty zabrzmiały z testowanym wzmacniaczem bardzo fajnie, bo zachowany został rytm, był drive, ale zgaszone zostały lekkie rozjaśnienia i utwardzenia w głosach wokalistów, zostawiając dobrą plastykę i mocny bas. I właśnie te trzy elementy, jak mi się wydaje, mówią o RCA-V10 najwięcej: barwa, plastyka, bas.

    O, jak świetnie wyszło to przy reedycji płyty Brothers in Arms grupy Dire Straits w wersji Mobile Fidelity na dwóch krążkach 45 rpm. Ma ona podrasowany bas, ale poza tym jest genialnie dynamiczna i spójna. Jak wiadomo, płyta została zarejestrowana na cyfrowym magnetofonie Sony DASH PCM-3324 i zgrana do ½” stereofonicznej taśmy analogowej na magnetofonie masteringowym, w innym studio. To połączenie dało wyjątkowy dźwięk – czysty, dokładny, ale i gęsty oraz wypełniony.

    Czasem daje się jednak wyczuć w nim lekką twardość – przetworniki A/D i D/A, zastosowane w magnetofonach Sony, nie były szczytem techniki. Wzmacniacz SPECa lekko te twardości wygładził i wygasił ostrość blach. Dostałem genialnie płynny, duży przekaz. Bo to duże granie, mocne, pełne, z rozmachem. Bas nie jest ultraprecyzyjny, to jest nie ma jakiejś wybitnej selektywności, w czym przypomina grę wzmacniaczy lampowych z lampami KT150.

    Bo, tak w ogóle, to dźwięk w dużej mierze „lampowy” – lampowością wzmacniacza Kondo Overture II. Czyli plastyczna i taka, w której nikt się nie zabija o precyzję czy selektywność. Ważniejsze są tu bezpośrednie dźwięki niż dźwięki odbite i pogłosy, dlatego wokal Stinga, zwykle lokowany dość daleko za kolumnami, został przybliżony. Ale już gitary, rozłożone po bokach i mięsiste, zostały oddane dokładnie w ten sposób – gęsto i mięsiście.

    Pozostając przy reedycjach 45 rpm posłuchałem krążka Giant Steps Johna Coltrane’a. Wydana przez Altantic Records w 1960 roku płyta została wznowiona w pięćdziesiątą rocznicę przez Rhino Records i wytłoczona na dwóch krążkach; lakier nacięto z oryginalnej taśmy „master”. W sklepach mamy już kolejny jej remaster, tym razem świętujący 60. rocznicę. W każdym razie, SPEC zagrał ją świetnie, bo chociaż lekko wystudził dynamikę, ale naprawdę lekko, i wygasił trochę „powietrze” między wykonawcami, to piękne oddał barwy świetny swing i radość grania, która się z tej płyty przebija. To było duże przeżycie.

    Wzmacniacz ma stosunkowo niewielką mocy znamionową – 50 watów na kanał to w dzisiejszych czasach, szczególnie w kontekście wzmacniacza pracującego w klasie D, mało. Ale jeśli jeszcze raz popatrzymy w specyfikację, to zobaczymy, że te 50 W podane są dla 8 Ω, a przy 6 Ω zamieniają się w 75 W, a przy 4 Ω w 100 W. Czyli, że zasilacz idealnie dopasowuje się do poboru prądu – widać, że wzmacniacz ma tzw. „sztywny” zasilacz.

    A to daje coś znacznie więcej niż zwykła moc. Daje to swobodę i gładkość, daje płynnoć. I tak właśnie ten wzmacniacz gra. Słychać to było również przy fantastycznej płycie Franka Sinatry pt. Swingin’ Session!!! z 1961 roku, znowu w reedycji Mobile Fidelity. Ma ona nisko postawiony balans tonalny, który wkładka Miyajima Labs Destiny dopaliła na niskiej średnicy, a co wzmacniacz jeszcze bardziej podrasował. Ale niczego nie zepsuł, niczego nie wykoślawił. Po prostu podkreślił dobre cechy tego grania, dociskając a to barwę, a to uderzenie na dole pasma.

    | PODSUMOWANIE

    Wzmacniacz SPEC RSA-V10 gra w spektakularny sposób. Oczywiście dla tych, którzy wiedzą, czego chcą i nie są fanami punktowego, precyzyjnego basu i szybkich jak światło wysokich tonów. Pokazuje fantastyczne wokale, bo duże, z piękna barwą. Ich bryły nie są jakoś wybitnie trójwymiarowe, ale to nie jest tego typu wzmacniacz. Gra raczej większymi planami niż mikroszczegółami i skupia się na atmosferze i na spójności wszystkich elementów brzmienia.

    Dla miłośników jazzu i klasyki będzie spełnieniem ich marzeń i snów, o ile zdają sobie sprawę z jego ograniczeń. Rock również zostanie potraktowany po królewsku, ale zabraknie w nim punkowej rewolty i szaleństwa. Nie dla wszystkich, ale dla tych, którym się spodoba będzie jak prezent pod choinkę, jak kartka od ukochanej(ego) z drugiej połowy globu. Piękny wzmacniacz od ludzi o pięknej duszy.

    | BUDOWA

    Przód i tył | RSA-V10 jest półprzewodnikowym wzmacniaczem zintegrowanym pracującym w klasie D. Wyposażono go w cztery wejścia liniowe, z których trzy są niezbalansowane (RCA) i jedno zbalansowane (XLR). Nie mamy wyjść liniowych, jedynie głośnikowe – na złoconych, zakręcanych gniazdach.

    Obudowę wykonano z grubych blach stalowych, a front z płata aluminium. Z przodu mamy dwie, duże, podświetlane na obwodzie gałki. Z tyłu jest wyłącznik, którym możemy zlikwidować podświetlenie, a w trzeciej pozycji zamienić wzmacniacz w końcówkę mocy. Lewą gałką zmieniamy wejście, a prawą siłę głosu. Po prawej stronie umieszczono wyłącznik sieciowy. To fantastyczny element, z zatrzaskiem, który uniemożliwia przypadkowe wyłączenie urządzenia. Obok są dwie diody świecące – biała, informująca o działaniu wzmacniacza, i czerwona, mówiąca o aktywacji zabezpieczeń.

    Od spodu zamontowano drewniane elementy tłumiące drgania. Są one produkowane dla SPECa przez jedną z firm meblarskich z Japonii – Oak Village. Na przedniej poprzeczce, od spodu, znajdziemy wypalony znak tego producenta.

    Środek | Wzmacniacze SPECa mają wyraźnie wydzielone moduły wewnątrz. Podstawą urządzenia jest duży, zaekranowany transformator typu R-core z kilkoma uzwojeniami wtórnymi. W tłumieniu tętnień sieci udział biorą wysokiej klasy elektrolityczne kondensatory Nichicona, a także ich odmiana, opracowana wspólnie przez Nichicona i SPECa. Na ich obudowie znajdziemy japońskie znaki Kanji – HIBIKI-ICHI, gdzie „HIBIKI” oznacza „żywość” (naturalność, wiarygodność itp.) dźwięku. I są tu również kondensatory olejowe Arizona Capacitors.

    Modulator został umieszczony na niewielkiej płytce, a ta wpięta jest do większej. Na większej płytce znalazł się układ scalony z drabinką rezystorową oraz cewki – z toroidalnym rdzeniem – będące częścią filtra wyjściowego. Na tłumiku naniesiono nazwę producenta – Tachyonix Corporation – oraz jego symbol – 3310IR01. To układ produkowany przez tę japońską firmę na licencji  International Rectifier, a którego podstawą jest model 3310S06S. Całość okryta jest ekranem.

    Wspomniałem o cewkach na wyjściu – to część układu, w której sygnał impulsowy zamieniany jest na sinusoidę. Okazuje się, że to jedno z kluczowych miejsc wzmacniacza tego typu. Dlatego też SPEC od lat eksperymentuje z jego drugim elementem, a mianowicie kondensatorami, Zamiast jednego, dobiera kilka, o różnej budowie, sprawdzając brzmienie w czasie odsłuchów. Kondensatory te montowane są na osobnej płytce i ekranowane.

    W testowanym wzmacniaczu na wyjściu każdego kanału mamy trzy różne kondensatory:

    • olejowe, amerykańskiej firmy Arizona Capacitors, wzorowane na modelu Western Electric znanym z lat 60. XX wieku,
    • mikowe, produkowane dla SPEC-a, należące do serii MC-DA. Wykonuje się je z laminatów, co ma zmniejszyć indukcyjność, a materiał pochodzi z Indii, to najlepsza tego typu mika,„ruby mica”. Elektrody wykonane są z napylonego srebra,
    • polipropylenowe.

    Wzmacniacz wygląda dość skromnie, ale jego budowa jest wyjątkowo zaawansowana. To świetny przykład na to, jak można połączyć nowoczesność i tradycję w artystyczny sposób.


    Dane techniczne (wg producenta)

    Nominalna moc wyjściowa: 100 W/4 Ω | 75 W/6 Ω | 50 W/8 Ω
    Pasmo przenoszenia: 10 – 30 000 Hz (+/- 1 dB | 6 Ω | 1 W)
    Całkowite zniekształcenia harmoniczne: 0,02% (1 kHz, 80% mocy całkowitej)
    Czułość wejściowa: 300 mV rms | 37,5 dB (max vol., 6 Ω, 1 kHz, RCA)
    Wymiary (szer. x wys. x gł.): 450 x 120 x 414 mm
    Waga: 14,5 kg

    Dystrybucja w Polsce

    GALERIA AUDIO

    ul. Powstańców Śląskich 118
    53-333 Wrocław | Polska

    galeriaaudio.pl

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl


    System referencyjny 2020



    |1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST|
    |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom)
    |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST|
    |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST|
    |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710
    |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
    |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST|

    Okablowanie

    Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|
    Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST|
    Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

    Zasilanie

    Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|
    Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST|
    Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST|
    Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST|
    Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST|
    Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST|
    Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST|
    Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST|

    Elementy antywibracyjne

    Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
    Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
    Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST|
    Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
    Nóżki pod testowanymi urządzeniami:
    • PRO AUDIO BONO Ceramic 7SN |TEST|
    • FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
    • HARMONIX TU-666M „BeauTone” MILLION MAESTRO 20th Anniversary Edition |TEST|

    Analog

    Przedwzmacniacz gramofonowy:
    • GRANDINOTE Celio Mk IV |TEST|
    • RCM AUDIO Sensor Prelude IC |TEST|
    Wkładki gramofonowe:
    • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Madake |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Zero |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe |TEST|
    Ramię gramofonowe: Reed 3P |TEST|

    Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition

    Mata:
    • HARMONIX TU-800EX
    • PATHE WINGS

    Słuchawki

    Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|

    Słuchawki:
    • HiFiMAN HE-1000 v2 |TEST|
    • Audeze LCD-3 |TEST|
    • Sennheiser HD800
    • AKG K701 |TEST|
    • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) |TEST|
    Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|