pl | en

Wzmacniacz mocy

 

ABYSSOUND
ASX-1000

Producent: AbysSound
Cena: 29 000 zł

Kontakt: AbysSound | ul.Lipowa 3
30-702 Kraków | Polska
tel. mob.:+ 48 880 802 843


e-mail: office@AbysSound.com

www.AbysSound.com.pl

Made in Poland


filozoficznego punktu widzenia uznanie, że coś takiego, jak przypadek istnieje, czy nie, wydaje się decyzją „brzegową”, warunkującą cały światopogląd. To doświadczenie podstawowe, na którym buduje się później całą nadbudowę: wiarę lub niewiarę, religijność lub niereligijność, optymistyczne lub pesymistyczne podejście do zjawiska wolnej woli. Bez tego będziemy żyli w zawieszeniu. I chyba mniejsze znaczenie ma to, jaką decyzję podejmiemy, czy podążymy tropem chociażby Michała Hellera, autora Filozofii przypadku (Kraków 2012), który w chaosie i rachunku prawdopodobieństwa widzi Boga, czy stajemy w jednym rzędzie z Richardem Dawkinsem, autorem Ślepego zegarmistrza (Warszawa 1994). Ważne, żeby to był NASZ wybór.
Moje podejście do tego jest pragmatyczne: czasem rzeczywiście zdarzenia wygląda na przypadkowe. Zdaję sobie jednak sprawę, że mówię to z punktu widzenia mikrokosmosu, podczas kiedy prawidłowości o których mówił np. Heller są widoczne w skali makro. Z drugiej jednak strony jak tu nie mówić o braku przypadku w sytuacjach takich jak ta, związaną z firmą AbysSound.


O tym, że taka firma istnieje wiedziałem od kilku lat. Promujący ją ludzie z salonu Chillout Studio prezentowali jej wzmacniacz, pracującą w klasie A, mającą moc 2 x 50 W ASX-2000 bestię, ważącą 52 kg na wystawie Audio Show, gdzie miałem się jej okazję przyjrzeć. Zastanawiające było w niej wszystko. Wykonanie przypominało najlepsze lata Krella, a jakość wykonania wnętrza jego obecny status. Ilość kondensatorów i tranzystorów mogła przyprawić o zawał serca dowolnego ekologa. No i te 80 W w klasie A!
Nigdy jednak nie miałem możliwości porozmawiać z jej szefem, panem Markiem Stolińskim, a tym bardziej konstruktorem, panem Julianem Studnickim. Tak mi się przynajmniej wydawało. Kiedy wreszcie umówiliśmy się, a potem spotkaliśmy u mnie w domu z panem Markiem oraz zajmującym się logistyką panem Jackiem Biskupskim, ten pierwszy spojrzał na mnie i powiedział, że się znamy. Zbaraniałem. Dałbym się pociąć, że nie widziałem człowieka! Jak się zdaje, wyczytał to w moich oczach, bo zaraz wyjaśnił co i jak.
Spotkaliśmy się raz, 12 lat temu (co za pamięć!), w salonie firmowym firmy Audioholic. Był to polski dystrybutor amerykańskiego high-endu, firm: McIntosh, VTL, Aerial, Enlightened Audio Design, Runco, jak i PSB oraz Nakamichi. Przez ponad rok tam pracowałem, lecząc się z profesjonalnych naleciałości (poprzednie osiem lat spędziłem w studiu i na scenie) i przygotowując, tak to wygląda z perspektywy, do pracy jako dziennikarz audio. Salon był tak naprawdę willą na obrzeżach Krakowa, w całości przeznaczoną na prezentacje. Można je było przeprowadzać w kilku, przypominających normalne mieszkania, pokojach, a także niedużej sali kinowej. Przewinęło się przezeń mnóstwo bardzo ciekawych ludzi, w tym – dla przykładu – Zbigniew Preissner i pan dr Studnicki, na co dzień pracujący na najlepszej (jak mi się wydaje) polskiej uczelni technicznej, krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej.

Kiedy już wiedziałem, czego szukać, zlokalizowałem to wydarzenie momentalnie, ze wszystkimi szczegółami. Doskonale pamiętam wysiłek, z jakim Marek, z kimś jeszcze, wtaskali na piętro potwora – dzieło wykładowcy AGH. Wyglądało toto paskudnie. Grało – bardzo ciekawie. Był to prototyp 50-watowego wzmacniacza w klasie A, którego rozwiniętą, mocniejszą (80 W/8 Ω i 160 W/4 Ω) formą jest ASX-2000. Porównałem go wówczas z końcówką mocy McIntosha, poprzednikiem modelu MC500 i wyniki tego porównania były co najmniej obiecujące. Barwa i dynamika były w polskiej konstrukcji wyraźnie lepsze. Jedynie rozdzielczość amerykańskiego pieca, przynajmniej w takim krótkim odsłuchu, wydawała się lepsza. Było jednak jasne, że to nie był „produkt” w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie nadawał się do sprzedaży, przede wszystkim ze względu na wykonanie. Nie widziałem go przez kolejnych dziesięć lat.

Kilka prostych słów…
O dr inż. Julianie Studnickim


Historia AbysSound od lat związana jest ze słynnym krakowskim konstruktorem wzmacniaczy akustycznych dr inż. Julianem Studnickim. Kilkadziesiąt lat temu, w czasach gdy tranzystory mocy były towarem deficytowym, jego wzmacniacze były w Krakowie – i nie tylko – znane i przez wielu melomanów uznawane za referencję. Pierwsze konstrukcje pana Studnickiego wykorzystywały technikę lampową. W tamtych latach konstruował on urządzenia elektroakustyczne dla muzyków.
Pan Julian Studnicki od zawsze związany był ze środowiskiem naukowym, jest bowiem doktorem nauk fizycznych, a przez wiele lat był adiunktem Katedry Elektroniki na Akademii Górniczo- Hutniczej w Krakowie. Przez wiele lat prowadził wykłady z elektroniki analogowej na tejże uczelni. Jest między innymi konstruktorem impulsowego, lampowego generatora neutronów, który był używany do badania reaktora jądrowego w Instytucie Energii Atomowej w Świerku pod Warszawą. Wynalazek ten znajduje się obecnie w Muzeum Techniki AGH. Skonstruował również wzmacniacz do zasilania tomografu komputerowego dla Instytutu Badań Jądrowych w Krakowie. Konstruktor AbysSound sercem związany był jednak z elektroakustyką. Pracując na uczelni był promotorem kilkunastu prac magisterskich z tejże dziedziny. Jest autorem kilkudziesięciu artykułów naukowych związanych z układami analogowymi.


Gdy elementy półprzewodnikowe stały się w Polsce ogólnie dostępne, pan Studnicki całkowicie poświęcił się konstrukcjom elektroakustycznym. Zajmował się konstruowaniem urządzeń studyjnych, kompresorów, peak limiterów oraz de-esserów. Opracował również unikatowe rozwiązania wzmacniaczy mikrofonowych oraz monitorów studyjnych. Aktywnie uczestniczył też w realizacji nagrań w studiach z wykorzystaniem w torach sygnałowych własnych autorskich konstrukcji. Współpracował z Polskim Radiem w Warszawie. Skonstruował wówczas wzmacniacz mostkowy B-500. Była to autorska konstrukcja, na którą złożony został wniosek patentowy.
Od 10 lat związany jest z AbysSound. Jest odpowiedzialny za opracowywanie układów analogowych w naszych konstrukcjach. Wszystkie opracowywane przez niego układy cechuje brak wzmacniaczy operacyjnych w torze sygnałowym. W ciągu lat współpracy on i ludzie z AbysSound wspólnie stworzyli dziesiątki prototypów, przeprowadzili nieskończoną ilość badań, porównań i odsłuchów. Przeanalizowali wiele rozwiązań układowych, aby wybrać oraz dopracować ten jedyny unikatowy układ dla każdego z projektowanych przez nich urządzeń. Obecnie badania obejmują między innymi układy przedwzmacniaczy audio, przedwzmacniaczy gramofonowych, wzmacniaczy słuchawkowych, torów wyjściowych dla przetworników cyfrowo-analogowych oraz torów wejściowych dla przetworników analogowo-cyfrowych. Bazując na doświadczeniu pana Studnickiego w dziedzinie techniki lampowej, przebadano oraz opracowano szereg układów prototypowych bazujących na rozwiązaniach lampowych. Docelowo będą one podstawą przyszłych produktów firmy. Jednak główne prace badawcze dotyczyły wzmacniaczy akustycznych. W wyniku tych prac powstały dwa wzmacniacze, które są obecne na rynku.


Doświadczenia i podstaw teoretycznych, jak widać, panu Studnickiemu nie brakowało. Brakowało mu natomiast czegoś, o czym marzy każdy ambitny konstruktor: pieniędzy. I tu z pomocą przyszedł pan Marek Stoliński, którego firma ARTMAN Electronic jest firmą zajmującą się projektowaniem specjalizowanych układów automatyki przemysłowej przystosowanych do pracy w najcięższych warunkach. Układy są odporne na niskie i wysokie temperatury, dużą wilgotność powierza, zakłócenia elekromagnetyczne oraz zmiany napięcia zasilania. To jego urządzenia służą do pomiarów i oceny stanu technicznego konstrukcji wszystkich czterech, przygotowanych na Euro 2012 stadionów w Polsce i największych nowych mostów w naszym kraju.

PODSTAWY TEORETYCZNE

U podstaw konstrukcji wzmacniaczy mocy AbysSound leży wykluczenie pętli ujemnego sprzężenia zwrotnego. Zalety takiego rozwiązania są powszechnie znane. Jednak osiągnięcie bardzo dobrych i stabilnych parametrów wzmacniacza przy takim założeniu jest bardzo trudne. W przypadku wzmacniaczy pana Studnickiego wymagało to inwestycji w nowe technologie, starannego doboru stosowanych elementów oraz zupełnie nowych, niespotykanych u innych producentów rozwiązań układowych. W wyniku wieloletnich badań powstały całkowicie oryginalne rozwiązania zarówno wzmacniacza napięciowego jak i stopnia wyjściowego dostarczającego moc do obciążenia.
Wysokiej klasy wzmacniacz napięciowy musi cechować bardzo dobra liniowość, natomiast dobry stopień wyjściowy bardzo mały opór wyjściowy. Obie te właściwości trzeba osiągnąć bez objęcia pętlą ujemnego sprzężenia zwrotnego każdego z tych układów i bez użycia globalnej pętli ujemnego sprzężenia zwrotnego obejmującej oba te układy (cały wzmacniacz). Poniżej krótki opis układów umożliwiających osiągnięcie powyższych założeń.

Układ BQVA – bi-quartet voltage amplifier (wzmacniacz napięciowy z komplementarnym układem kwartetowym)

Wzmocnienie układu BQVA zależy od wartości charakterystycznego parametru układu, liczby tranzystorów zewnętrznych dostarczających wzmocnienie napięciowe sterowanych z wyjścia układów BQVA oraz wartości dwóch oporników (nie pracujących jak zwykle w pętli ujemnego sprzężenia zwrotnego). Jeden z nich jest opornikiem obciążenia wzmacniacza napięciowego. Na drugi przenoszone jest (praktycznie bez straty) napięcie wejściowe. Dzięki ultra liniowemu wzmacniaczowi napięciowemu wzmacniacz mocy przenosi bardzo równomiernie wszystkie pasma z zakresu akustycznego.

Układ ULHD – ultra linear high damping circuit (układ o wysokiej liniowości i dużym czynniku tłumiącym)

Układ ULHD wykorzystany jest w stopniu wyjściowym wzmacniacza. Jego działanie oparte jest na metodzie kompensacji straty sygnału, która zachodzi na opornikach emiterowych wyjściowych tranzystorów mocy oraz na złączach baza – emiter tychże tranzystorów. Prądowy sygnał kompensujący z układu ULHD oddziałuje na układ wyjściowy wzmacniacza napięciowego. Teoretycznie możliwe jest osiągnięcie nieskończenie dużego czynnika tłumiącego (praktycznie czynnik ten sięga kilku tysięcy, przy odpowiednim zestrojeniu całego układu).
Dzięki układowi ULHD uzyskano bardzo dobrą kontrolę membrany głośnika. Nawet przy bardzo dużej odczuwanej dynamice sygnału akustycznego wychylenia membrany głośnika są właściwie kontrolowane. Oryginalne rozwiązanie zastosowano również w układzie DC servo. Pracuje ono z wykorzystaniem wysokonapięciowego integratora różnicowego. Ponieważ integrator ten nie doprowadza sygnału regulującego offset do wejścia wzmacniacza (takie rozwiązanie jest powszechnie stosowane) nie powoduje to degradacji sygnału akustycznego.

Nagrania użyte w teście (wybór)



  • Che Puro Ciel. The Rise of Classical Opera, dyr. René Jacobs, wyk. Akademie für Alte Musik Berlin, Harmonia Mundi HMC 902172, CD (2013).
  • Anja Garbarek, Briefly Shaking, EMI Music Norway 86080226, CCD (2005).
  • Art Blakey & The Jazz Messengers, A Night in Tunisia, Blue Note/Audio Wave AWMXR-0021, XRCD24 (1961/2013).
  • Bing Crosby, The Radio Years, GNP Records/King Records 240E 6848, “Very Best Jazz”, CD (1988).
  • Dean Martin, Dean Martin, Capitol D 162295, “The Capitol Collector Series”, CD (1989).
  • Deep Purple, Now What?!/ Now What?! Live Tapes, EAR Music 0209064ERE, 2 x CD (2013).
  • Glen Gould, Bach: The Goldberg Variations, Sony BMG Music/Sony Classical/Zenph Studios 9703350-2, “Zenph Re-Performance”, SACD/CD (2007).
  • John Coltrane Quartet, Ballads, Impulse!/Universal Music LLC (Japan) UCCU-40001, Platinum SHM-CD (2013).
  • Oscar Peterson, Unmistakable, Sony Music/Zenph Studios 951702, “Zenph Re-Performance”, CD (2011).
  • Piotr Anderszewski, Piotr Anderszewski at Carnegie Hall, Virgin Classic 267291 2, 2 x CD (2009); recenzja TUTAJ.
  • Portishead, Dummy, Go! Disc Limited/Universal Music Company [Japan] UICY-20164, SHM-CD (1994/2011).
Japońskie wersje płyt dostępne na

Przywożący do mnie wzmacniacz ludzie z AbysSounda pierwsze, co powiedzieli, to że to diabelnie ciężkie urządzenie i chętnie mi pomogą w jego ustawieniu, a zaraz potem, że w razie, gdyby współpraca z moim przedwzmacniaczem okazała się problematyczna, zmienią impedancję wejściową wzmacniacza z 10 kΩ na 100 kΩ. Niska impedancja wejściowa, z jaką wzmacniacz jest standardowo sprzedawany, wynika z doświadczeń ze współpracy z ich własnym przedwzmacniaczem, który za jakiś miesiąc wejdzie do produkcji. W takim zestawieniu dostali niższe szumy i zniekształcenia, a na to – przynajmniej w połowie to ludzie techniki – nie mogli pozostać obojętni. Wiedzieli, z jakiego przedwzmacniacza korzystam i nieco martwiły ich zastosowane w nim lampy, mające zazwyczaj wyższą impedancję na wyjściu niż tranzystory. Chyba że mówimy o przedwzmacniaczu z buforem wyjściowym, zmniejszającym ten parametr. Ayon Audio Polaris III to jednak ultra-minimalistyczna konstrukcja, z pojedynczą lampą, kondensatorem i transformatorową regulacja gainu w torze. Żadnych buforów. Mimo to jego impedancja wyjściowa jest bardzo niska – wynosi zaledwie 30 Ω, co przy 10 kΩ wejścia wzmacniacza nie powinno stanowić żadnego problemu. I nie stanowiło. Dla pewności wypróbowałem jednak bardziej klasyczne zestawienie, tj. z przedwzmacniaczem tranzystorowym – C-3800 Accuphase’a. Nie zauważyłem większych różnic w rozciągnięciu pasma, w jego kształtowaniu i w dynamice. Różnice dotyczyły charakteru brzmienia. Ponieważ bardziej odpowiadało mi to, co słyszałem z Ayonem – tak przeprowadziłem cały test. Trzeba jednak mieć na uwadze, że w innych systemach, przy inaczej dobranych komponentach, Accuphase może być lepszym wyborem.


To, co usłyszałem przy zmianie przedwzmacniaczy było na tyle istotne, że w pewien sposób „ustawiło” cały odsłuch. Różnica między tymi dwoma urządzeniami była duża, ale zasadzała się na zmianie priorytetów w dźwięku, a nie na jakości. Choć preferuję „pakiet”, jaki dostaję z Ayonem, nie jestem też obojętny na to, co oferuje Accuphase. AbysSound te różnice pokazał z gracją. „Łatwo” i „bez problemu” to w high-endzie punkt wyjścia i nie będę tych określeń nawet przywoływał w innym niż wyjaśnienie kontekście. Przyjemność, jaką sprawiło śledzenie różnic spowodowana była barwą polskiej końcówki oraz sposobem podejścia do zagadnienia czasu.
Zacznijmy od barwy, bo to zwykle najbardziej palący problem. Nie tak dawno korespondowałem z jednym z czytelników z USA, szukającym właściwego wzmacniacza dla swoich kolumn, Focal-JMLab Maestro Utopia. Świadomy tego, że ich impedancja spada do 1,6 Ω i że potrzebują mocnego wzmacniacza, martwił się jednocześnie o barwę. Ta jest zwykle w przypadku tych konstrukcji wyostrzana przez komponenty towarzyszące. Zaproponowałem mu albo Soulution z serii 700, albo topowego Vitusa – obydwa systemy znam i są świetne. Problemem okazała się jednak cena – ponad 50 000 USD za końcówkę, wymagającą równie dobrego przedwzmacniacza, znacząco przekraczało założony budżet. Gdybym wówczas znał ASX-1000, byłby to wówczas mój drugi wybór.

A to dlatego, że urządzenie gra mięsistym dźwiękiem, w którym najważniejsze są pierwsze plany, instrumenty i głosy. Aspekt przestrzenny, czyli tzw. scena dźwiękowa, jest w nim na drugim planie. Holografia jest z nim wybitna, ale tylko jeśli chodzi o dany instrument, dany głos, dane wydarzenie. Bryła, trójwymiarowość w ramach danego źródła są niewiele gorsze niż Soulution 710 i przypominają to, co słyszałem z pracującymi w klasie A monoblokami Accuphase A-200. Ale inaczej ustawione priorytety w zakresie proporcji pomiędzy źródłem dźwięku i towarzyszącą mu odpowiedzią pomieszczenia (akustyka, pogłosem) powodowały, że propozycja ludzi z Krakowa wydała mi się szczególnie interesująca.
Wzmacniacz kreuje duże źródła pozorne. Gęste, nasycone. Można by nawet powiedzieć, że dojrzałe. W tym sensie, że nie wymagające dookreślenia przez słuchacza, nie „sugerowane”, a spełnione. To, jak bardzo na coś takiego czekamy pokazała mi już pierwsza płyta, jaka przesłuchałem, wydany w ramach Collector Series zestaw starych nagrań Deana Martina. Choć mam wiele jego płyt, ta jest szczególna. Wszystkie nagrania zostały zaczerpnięte z oryginalnych taśm-matek i zremasterowane w domenie analogowej, co dzisiaj byłoby niemal niemożliwe. Jedynie specjaliści w postaci Mobile Fidelity i Analogue Productions coś takiego jeszcze praktykują – duże firmy już nie. Dwa pierwsze utwory, z roku 1948, pochodzą zaś bezpośrednio z laqueru i są wybitne. Polski wzmacniacz pokazał te nagrania w manierze, w jakiej robią to zwykle dobre gramofony i najlepsze odtwarzacze plików, z materiałem DSD: ciepło, ale i z wybitną rozdzielczością. Selektywność była mniej ważna. Ciepło pochodzi z wypełnienia niskiej średnicy – zarówno w ujęciu ilościowym, jak i jakościowym.


To pierwsze to po prostu odpowiednia moc tego zakresu, powodująca, że głos Deana Martina, a także słuchanego zaraz potem Binga Crosby’ego, miał duży wolumen i brzmiał wiarygodnie. Co więcej – brzmiące zazwyczaj zbyt lekko, zbyt eterycznie nagrania koncertowe, jak np. Deep Purple z Now What?! Live Tapes poruszyły powietrze w pokoju mocną stopą perkusji i świetną pracą gitary basowej.
To drugie, czyli jakość, wiąże się z rozdzielczością. Nie powiecie tego po krótkim odsłuchu, krótkim eksponowaniu się na ten przekaz. To nie ten przypadek. W takim ujęciu zdolność do pokazywania różnic (różnicowanie) i drobnych detali, składających się potem na coś większego (detaliczność) przekładają się w nas na coś w rodzaju wewnętrznego spokoju podczas słuchania. Nic nie rozprasza, nie irytuje, ale też niczego nie brakuje. To oczywiście nie jest dźwięk idealny, drogie końcówki ze Szwajcarii czy Japonii pokazują to jeszcze lepiej, ale nie słyszałem tego wcześniej we wzmacniaczu za 10 000 USD.
Jak mówię, najważniejsze są tu pierwsze plany i bezpośrednie źródła dźwięku. Daje to intymność i poczucie bycia „tam”. A właściwie, to „tutaj” – urządzenie raczej przenosi instrumenty do naszego pokoju niż kreuje odrębny świat przed nami. I to niezależnie czy to skład jazzowy, jak z A Night In Tunisia Art Blakey z najnowszej wersji XRCD24 AudioWave, czy debiut Portishead z wersji SHM-CD, czy wreszcie fortepian Bösendorfer Imperial, na którym „odegrano” występy Oscara Petersona. Za każdym razem poczucie obecności wykonawców miało wysokie natężenie i bezpośredniość, z jaką się pojawiali mogła czasami przyprawić o palpitację serca, szczególnie przy mocno odkręconej gałce siły głosu.

Tego typu przekaz wiązany jest zazwyczaj z bardzo szybkimi i przezroczystymi wzmacniaczami. Zwykle jest jednak tak, że nieco mniej doświadczeni melomani mylą szybkość z jej podróbką, albo wręcz artefaktem. Nikogo nie winie, nie wskazuję palcem, jednak dopiero długotrwała ekspozycja na wzmacniacze w rodzaju A-200 Accuphase’a, 710 Soulution, topowe wzmacniacze z lampami 300B i właśnie ASX-1000 daje możliwość przestawienia w głowie tego i owego. Bo to proces i trzeba wykonać pracę, żeby się powiódł.
Zmyłka, którą mam na myśli polega na podkreśleniu ataku dźwięku i wyszczupleniu jego opadania. Jej częścią składową jest też często rozjaśnienie brzmienia, mające dodatkowy wymiar, sugerując dużą przestrzeń. To wydmuszka, nie miejmy co do tego wątpliwości. Najbardziej rozdzielcze urządzenia mają wręcz ciemną barwę. Tak się przynajmniej z początku wydaje. W rzeczywistości detaliczność przejawia się nie tak, jak się ją pojmuje. Nie jako „duża ilość szczegółów”. Same w sobie są bowiem irytujące i burzą iluzję uczestnictwa w realnym wydarzeniu. Dopiero kiedy budują przekaz, kiedy są częścią bardziej ogólnych założeń, mają sens. Wzmacniacz AbysSound tę różnicę ma we krwi i na jego podstawie można by jej nauczać.

Nie tylko jednak zalety pokazują, jak fajnie się ten wzmacniacz ludziom z AbysSound udał, ale i jego słabości. Porównywany z dużo droższymi konkurentami nie był bowiem na straconej pozycji, a sprawiał się dzielnie i nigdy nie zrobił niczego źle.
Gęstość tego dźwięku, jego nasycenie powoduje poczucie lekkiego spowolnienia dźwięku. Do końca tak nie jest, to nie jest ekwiwalent „lampowego brzmienia”. Wyraźnie jednak słychać dominację wypełnienia, podtrzymania nad atakiem i wybrzmieniem. Kiedy więc puszczamy coś wymagającego uderzenia, chociażby Children of Sanchez Chucka Mangione, wówczas polski wzmacniacz podchodzi do jego materii od strony wypełnienia, a nie uderzenia. Soulution 710 pod tym względem był sporo lepszy, bo nie tracąc jednego, dawał to drugie. Także tkanka łącząca dźwięki, czyli akustyka wraz z atrybutami medium na którym dźwięk został zarejestrowany (np. szumem) są wycofane. To nie jest wzmacniacz, który „prześwietla” nagrania. Ale też, uczciwie trzeba powiedzieć, w kreowaniu holistycznej całości specjalnie nie pomaga. Wspomniałem o dwóch pierwszych utworach na płycie Deana Martina – szum, z jakim zgrano je z dysku z lakierem, jest ich nieodłączną częścią. Wzmacniacz ładnie pokazał go ZA dźwiękiem głównym, ale też pomniejszył. Góry jako takiej mi nie brakowało, przynajmniej jeśli chodzi o barwę blach perkusji. Zabrakło jednak trochę otwarcia dźwięku, czegoś pomiędzy dźwiękami, co powoduje, że są lepiej widoczne. Pod tym względem bardzo przypominał drogie wzmacniacze Vitus Audio. I wreszcie najniższy bas. Nie jestem pewien, czy bez bezpośredniego porównania z jakimś drogim, dobrym wzmacniaczem konkurencji zwrócą na to państwo uwagę, ale Soulution 710 to wypunktował: wzmacniacz delikatnie zaokrągla i wycisza najniższy bas. Mówimy o zakresie poniżej 40 Hz, bo najniższa struna kontrabasu pokazana została bez problemów. Już jednak hiper-niskie, elektroniczne brzmienia z płyt Anji Garbarek, Depeche Mode i Portishead nie były aż TAK niskie.

Podsumowanie

10 000 dolarów amerykańskich za wzmacniacz od nieznanej firmy z kraju, którego większość Amerykanów nie potrafi wskazać na mapie i myli z Holandią (Poland/Holland) to ogromne pieniądze. Zresztą – nawet jeślibyśmy mówili o wzmacniaczu Passa, BAT-a, Vitusa, Accuphase i innych „tuzów”, byłoby to dużo. Wraz z ASX-1000 dostajemy jednak bardzo ciekawą kombinację rozdzielczości, wypełnienia, ciepłej barwy i absolutnego wewnętrznego spokoju, koło których nie da się przejść obojętnie. Tym bardziej, że stoi za tym autentyczna wiedza, wieloletnie doświadczenie i konkretni ludzie, którzy wiedzą, co robią. To nie jest kolejna „wydmuszka”, a coś solidnego, z czym będziemy mieli do czynienia także za wiele lat. Gwarantują to autorytet konstruktora, pana Studnickiego oraz entuzjazm i pieniądze właściciela firmy, pana Stolińskiego. Wzmacniacz o takim dźwięku będzie idealny jako „prądnica” dla kolumn w rodzaju Bowers&Wilkins, JMLab-Focal, Amphion, Triangle i inne trudne w napędzeniu, wymagające dla systemu towarzyszącego konstrukcje. Jestem pewien, że wielu posiadaczy po raz pierwszy usłyszy je tak, jak to sobie założyli ich konstruktorzy.
Wzmacniacz AbysSound jest mocny, ciepły, szybki i preferuje pierwszy plan. To intymne, gęste granie, w którym zanurzamy się i odlatujemy. Wcale nie najlepsze, nawet nie będę udawał, że to wzmacniacz „absolutny”. Ale za te pieniądze nie znajdziemy niczego, nawet w połowie tak satysfakcjonującego. Monobloki A-200 Accuphase są bardziej rozdzielcze, Solution 710 i 700 szybsze i bardziej rozdzielcze, a wzmacniacze z lampami 300B mają lżejszą strukturę, jeszcze lepiej wchodzą w głąb nagrania i muzyki. Drogie monobloki Vitus Audio mają bardzo zbliżone brzmienie i są generalnie we wszystkim trochę lepsze. Trzeba będzie jednak za coś takiego zapłacić. I to będzie bolało.

Testowany wzmacniacz jest mniejszą wersją flagowca. Tylko 25% mocy oddawane jest w nim w klasie A. Dzięki temu zwiększono moc maksymalną – to 180W/8 Ohm i 360W/4 Ohm. Potężne radiatory grzeją się jednak niemiłosiernie i trzeba urządzeniu pozostawić dużo miejsca dookoła. Układ wejściowy jest wyjątkowo rozbudowany, a jednak wzmacniacz ma budowę niezbalansowaną – stąd wejścia tylko na gniazdach RCA. W moim przypadku nie miało to większego znaczenia, ponieważ przedwzmacniacz Polaris III też ma budowę niezbalansowaną.

Rzut oka na ASX-1000 i wiadomo, że to wzmacniacz typu „macho-man”. Czarny, duży, ciężki. Jego wykonanie jest perfekcyjne i wiadomo, że włożono weń duże pieniądze. Projekt plastyczny nie jest specjalnie oryginalny i widać elementy spotykane w innych znanych wzmacniaczach. Grube płyty z aluminium przypominają projekt wzmacniaczy Passa, a tył BAT-a. Wycięcia w górnej ściance jako żywo przypominają podobne sloty topowego wzmacniacza 850A firmy Cambridge Audio. Trudno jednak wymyślić w tej mierze coś nowego. Całości dopełniają potężne radiatory po bokach.
Na przedniej ściance jest jedynie wyłącznik sieciowy z niebieską obwódką oraz głęboko frezowane logo firmy. Z tyłu jest więcej elementów, choć też bez przesady. To stereofoniczne, złocone gniazda wejściowe RCA firmy WBT 0201 oraz dwie pary gniazd głośnikowych tej samej firmy, model 0765. Pomiędzy tymi ostatnimi umieszczono gniazdo IEC zintegrowane z wyłącznikiem sieciowym. Warto wymienić, widoczny pomiędzy nimi, bezpiecznik topikowy na coś lepszego. Po bokach tylnej ścianki widoczne są dwie, duże rączki. Nie służą one do ozdoby – wzmacniacz wsuwa się za ich pomocą, pionowo, do specjalnego kejsu, takiego samego, w jakim podróżują instrumenty muzyczne i sprzęt profesjonalny. Każdy wzmacniacz powinien być tak pakowany.


Wnętrze wygląda na równie precyzyjnie wykonane, jak to, co na zewnątrz. I jest też równie przewidywalne, przynajmniej jeśli chodzi o rozmieszczenie podzespołów. Przy tylnej ściance umieszczono bufory na małych płytkach drukowanych, oblanych maskującą je, tłumiącą również wibracje, niebieską powłoką. Sygnał z nich prowadzi do końcówek mocy, przykręconych bezpośrednio do radiatorów i zamkniętych w ekranach z perforowanej blachy. Sygnał do wyjść głośnikowych prowadzony jest bardzo grubymi plecionkami z miedzi i srebrzonej miedzi. Taki sam kabel wykorzystano do prowadzenia napięcia dla końcówek. W końcówkach pracuje osiem tranzystorów Sankena na kanał. Elementy bierne są bardzo dobre, to np. kondensatory polipropylenowe Wima i Evox. Układ jest autorskim opracowaniem dr. Studnickiego – to Bi-Quartet Voltage Amplifier na wejściu oraz ULHD na wyjściu zwiększający damping factor. Wzmacniacz zaprojektowano tak, aby pracował bez globalnego sprzężenia zwrotnego.
Zasilacz zajmuje większość wnętrza. Jego podstawą jest ogromny, niskoszumny transformator toroidalny o mocy 1600 W. Współpracuje z dużymi diodami prostowniczymi ON, przykręconymi do radiatorów, oraz dziesięcioma kondensatorami Nippon Chemi-Con, filtrującymi tętnienia sieci – razem 220 000 μF. Plyną tamtędy tak duże prądy, że kondensatory połączono równolegle grubymi płaskownikami ze srebrzonej miedzi w miejsce kabelków. Zasilacz sekcji wejściowej i sterującej jest stabilizowany.
Wzmacniacz sterowany jest mikroprocesorem, mającym osobny zasilacz. Mikroprocesor dba o bezpieczeństwo i o długowieczność urządzenia.

Specyfikacja techniczna (wg producenta)

Moc wyjściowa: 180 W/8 Ω, 360 W/4 Ω
Moc wyjściowa w klasie A: 35 W/8 Ohm
Czułość wejściowa: 1,2 V
Wzmocnienie: 29 dB
Pasmo przenoszenia: (1 W/-3 dB) 7 Hz - 125 kHz
Zniekształcenia: < 0,017 %
Stosunek sygnał/szum: 108 dB
Impedancja wejściowa: 10 kΩ
Zasilanie: 220-230 V
Pobór mocy: 1600 VA max
Wymiary: 540x245x540 mm
Waga: 46 kg

Test po raz pierwszy ukazał się w języku angielskim w lutowym numerze (2014) magazynu „EnjoyTheMusic.com” - czytaj TUTAJ



  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl

System odniesienia

Źródła analogowe
- Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
- Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
- Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ
Źródła cyfrowe
- Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
- Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD
Wzmacniacze
- Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
- Wzmacniacz mocy: Soulution 710
- Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
Kolumny
- Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
- Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
- Filtr: SPEC RSP-101/GL
Słuchawki
- Wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
- Słuchawki: HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-300, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ
- Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
- Kable słuchawkowe: Entreq Konstantin 2010/Sennheiser HD800/HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ
Okablowanie
System I
- Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo, recenzja TUTAJ
- Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
System II
- Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
- Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA
Sieć
System I
- Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
- System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
System II
- Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
Audio komputerowe
- Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-801
- Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
- Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
- Router: Liksys WAG320N
- Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
Akcesoria antywibracyjne
- Stolik: SolidBase IV Custom, opis TUTAJ/wszystkie elementy
- Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
- Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
- Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
- Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4
Czysta przyjemność
- Radio: Tivoli Audio Model One