pl | en
Test
Wzmacniacz zintegrowany
Ayre
AX-5


Cena (w Polsce): 43 010 zł

Producent: Ayre Acoustics, Inc.

Kontakt:
2300-B Central Ave. | Boulder, Colorado 80301 | USA
tel.: +1.303.442.7300 | fax: +1.303.442.7301

Strona internetowa producenta: www.ayre.com

Kraj pochodzenia: USA

Produkt do testu dostarczyła firma: audiofast

Tekst: Wojciech Pacuła | Zdjęcia: Wojciech Pacuła

Data publikacji: 1. kwiecień 2013, No. 108




„Confessions of a Part-Time Audiophile” w artykule zatytułowanym RMAF12: Hot Ayre puts on the Best in Show wyróżnił pokój firmy Ayre nagrodą Best in Show, a magazyn „The Audio Beat”, na tej samej wystawie, Rocky Mountain Audio Fest 2012, przyznał mu wyróżnienie Hot Product (czytaj TUTAJ). To właśnie tam po raz pierwszy pokazano nowe urządzenia z serii „5”: wzmacniacz zintegrowany AX-5, końcówkę mocy VX-5 oraz multiformatowy odtwarzacz DX-5.
Wzmacniacz wygląda tak, jak do tego Ayre przyzwyczaiło swoich „wyznawców”: ma niezwykle „czysty” projekt plastyczny. Jego budowa jest niezwykle solidna, a urządzenie jest bardzo przyjazne w obsłudze. Połączenie tych ostatnich cech, tj. wysokiej jakości budowy oraz łatwej obsługi jest unikalne – Ayre robi to w przemyślany, nieprzekombinowany sposób. Bez przesady można powiedzieć, że to urządzenia przygotowane przez wrażliwych, myślących ludzi dla innych wrażliwych, myślących ludzi.

AX-5 to urządzenie, które powstało przez połączenie, nieco uproszczonego, układu przedwzmacniacza KX-R, w ofercie tej firmy topowego, oraz nowego układu końcówki mocy o nazwie Diamond. Nie zastosowano w nim żadnego sprzężenia zwrotnego, a układ jest w pełni zbalansowany – to dwa „znaki rozpoznawcze” Ayre. Napięcie, zanim trafi do transformatora zasilającego, jest wstępnie oczyszczane ze śmieci” wysokoczęstotliwościowych w niewielkim układzie, który zapożyczono z kondycjonera sieciowego Ayre. Jeżeli mamy więcej jej urządzeń tej firmy możemy je połączyć kabelkami systemu AyreLink, pomagającymi nimi sterować.
Wzmacniacz po włączeniu mocno się grzeje, ponieważ jego końcówki pracują z wysokim prądem podkładu, do kilku watów oddając moc w klasie A. Firma rozwiązała ten problem zarówno nowocześnie, ograniczając zużycie prądu, jak i niezwykle purystycznie. Jeśli chcemy całkowicie odłączyć napięcie, przełączamy przełącznik ulokowany na tylnej ściance. Jeśli zaś chcemy zaoszczędzić energię i pomóc w ochronie naszej planety, ale bez bezmyślnego poświęcania wszystkiego, na czym nam zależy, możemy wykorzystać tryb „Low-Power Consumption”. Napięcie będzie podawane na przedwzmacniacz, ale nie na końcówkę mocy. Można w ten sposób bardzo szybko wrócić do grania, bez konieczności długiego wygrzewania, marnując nie tak znowu wiele, bo tylko 48 W. Jeślibyśmy trzymali wzmacniacz „pod parą”, wówczas w powietrze, w postaci ciepła, poszłoby 230 W. Proste? Nie dla wszystkich.

ODSŁUCH

Płyty wykorzystane w odsłuchu (wybór)

  • MJ Audio Technical Disc vol.6, Seibundo Shinkosha Publishing, MJCD-1005, CD (2013).
  • Bogdan Hołownia, Chwile, Sony Music Polska, 505288 2, kopia z taśmy-matki, CD-R (wersja CD: 2001).
  • Charlie Haden, The Private Collection, The Naim Label, naimcd108, 2 x CD (2007).
  • Czesław Niemen, Katharsis, Muza Polskie Nagrania, PRCD 339, “Niemen od początku, nr 9”, CD (1976/2003).
  • Depeche Mode, Heaven, Mute/Columbia, 47537-2, maxi SP, CD (2013); recenzja TUTAJ.
  • Diary of Dreams, The Anatomy of Silence, Accession Records, A 132, CD (2012).
  • Diorama, Even Devil Doesn’t Care, Accession Records, A 133, CD (2013).
  • Ella Fitzgerald, Ella Fitzgerald Sings the Cole Porter Song Book, Verve/PolyGram, “Verve Master Edition”, 537 257-2, 2 x CD (1997).
  • Eno/Moebius/Roedelius, After The Heat, Sky/Captain Trip Records, CTCD-604, CD (1978/2007).
  • Frank Sinatra, Nice’N’Easy, Capitol/Mobile Fidelity Sound Lab, UDCD 790, gold-CD (1960/2002)
  • Frank Sinatra, Sinatra Sings Gershwin, Columbia/Legacy/Sony Music Entertainment, 507878 2, CD (2003).
  • Jean Michel Jarre, Essentials & Rarities, Disques Dreyfus/Sony Music, 62872, 2 x CD (2011).
  • Johen Rueckert, Somewhere Meeting Nobody, Pirouet Records, PIT3055, CD (2011).
  • John Coltrane, Coltrane, Impulse!, 589 567-2, “Deluxe Edition”, 2 x CD (1962/2002).
  • Kamp!, Kamp!, Brennessel, BRN016, CD (2013); recenzja TUTAJ.
  • Marc Copland & John Abercombie, Speak To Me, Pirouet Records, PIT3058, CD (2011).
  • Mel Tormé, Hello, Young Lovers, Pacific Delights/Sinatra Society of Japan, “Historical Recordings”, XQAM-1059, CD (2012).
  • Pat Metheny Group, Offramp, ECM/Universal Music K.K., UCCE-9144, SHM-CD (1982/2008).
  • Pat Metheny Group, Offramp, ECM/Universal Music K.K., UCCU-9543, “Jazz The Best No. 43”, gold-CD (1982/2004).
  • Peggy Lee, Black Coffe, “Jazz The Best No. 17”, Decca/Universal Music K.K., UCCU-9517, “Jazz The Best No. 43”, gold-CD (1956/2004).
  • Radiohead, The King of Limbs, Ticker Tape Ltd., TICK-001CDJ, Blu-spec CD (2011).
  • Richard Strauss, Also Sprach Zarathustra, wyk. Los Angeles Philharmonic, dyr. Zubin Metha, Decca/Lasting Impression Music, LIM K2HD 035, “K2HD Mastering”, CD (1968/2008).
  • The Oscar Peterson Trio, We Get Request, Verve/Lasting Impression Music, LIM K2HD 032 UDC, “Direct From Master Disc. Master Edition”, gold CD-R (1964/2009).
Japońskie wersje płyt dostępne na

AX-5 oferuje znaczący postęp w jakości dźwięku. Ciepło i intymność wydarzenia na żywo są obecne już od pierwszych chwil odsłuchu. Kombinacja znakomitej rozdzielczości oraz naturalnego, zrelaksowanego charakteru dźwięku wciągnie cię w sam środek muzyki, za każdym razem na nowo i na nowo.
(Ayre, AX-5 – Owner’s Manual, s. 2)

Znają państwo ten moment wyczekiwania, podniecenie towarzyszące odpakowywaniu i puszczaniu po raz pierwszy płyty? Przy plikach czegoś takiego nie ma, tak kupowaną (bo o tym mówię) muzykę traktuje się zupełnie inaczej, z mniejszą atencją. To zapewne jakiś psychologiczny mechanizm, przejawiajacy się w pewnym zobojętnieniu na moment pierwszego kontaktu. Z fizycznymi nośnikami, czyli płytami CD, SACD i LP jest zupełnie inaczej. Nasze oczekiwania, uprzednie założenia, ciekawość – wszystko to powoduje, że moment wyjęcia płyty z kartonika (jeśli to japoński „mini LP”), pudełka (jeśli to box), czy nawet klasycznego „plastiku” lub digipaku jest szczególny, jak wyjęty z rzeczywistości. Jeśli jesteśmy audiofilami do oczekiwań muzycznych dochodzi jeszcze jedna warstwa – dźwiękowa. Ważne bowiem, jak to zagra, jak brzmienie, a więc realizacja, dopełni zapis nutowy i jego interpretację.
O tym, jak dane nagranie zostało zrealizowane i wydane można się przekonać na kilka sposobów, w zależności od tego, jaką drogę do „dźwięku absolutnego”, czy raczej do swojego wyobrażenia o nim przyjął konstruktor i jaki efekt starał się osiągnąć meloman kompletujący system audio. Można próbować wyciągnąć z nagrania każdą, nawet najmniejszą informację, podać ją w selektywny sposób i obserwować, jak wypada na różnych płytach. Można podać wszystko znacznie bardziej homogenicznie, tak wymodelować dźwięk, aby zawsze był przyjemny, żeby żadna płyta nie zabrzmiała na tyle źle, żeby nie chciało się jej słuchać. W obydwu przypadkach chodzi o to samo, o muzykę, realizowane jest jednak kompletnie innymi środkami. Choć tak bardzo się od siebie różnią, obydwie filozofie brzmienia mają swoich zwolenników, wskazujących, i słusznie, na zalety tego, czy innego rozwiązania. I jedną, i drugą całkowicie rozumiem i popieram – ostatecznie liczy się przede wszystkim to, jak MY odbieramy muzykę. Choć jest coś takiego, jak „jakość” danego produktu w skali bezwzględnej, to na tym samym poziomie znajdziemy różne realizacje. Do nas będzie należał wybór – czy dokładniej, czy przyjemniej. Dla mnie znacznie bardziej atrakcyjna wydaje się jednak propozycja, którą usłyszałem z AX-5.

Otwierający część odsłuchową fragment pochodzi z instrukcji obsługi testowanego wzmacniacza. To jedna z lepszych instrukcji, jakie czytałem – dobrze napisana, zawierająca dużo informacji i podpowiedzi. Nie epatująca sloganami na temat „najlepszego na świecie” brzmienia. Dlatego warto przytoczone słowa wziąć na poważnie.
Proponuję zwrócić uwagę przede wszystkim na fragmenty: „ciepło i intymność wydarzenia na żywo” oraz „kombinacja znakomitej rozdzielczości oraz naturalnego, zrelaksowanego charakteru dźwięku”, bo są prawdziwe. Mógłbym je sam napisać, jeślibym ich wcześniej nie przeczytał. Koniecznie trzeba je jednak wyjaśnić, inaczej zostaną źle zinterpretowane.
Skąd to wiem? Muszę powiedzieć, że nigdy wcześniej nie miałem w swoim systemie żadnego urządzenia Ayre. Moje spostrzeżenia bazują jedynie na odsłuchach w czasie wystaw i pokazów oraz na lekturze testów. We wszystkich opisach przewijają się określenia „ciepły” i „zrelaksowany”, przez co można by pomyśleć, że rzeczywiście mamy do czynienia z ciepłym, spokojnym, nienarzucającym się dźwiękiem. Może i nudnym, ale nie trudnym, że się tak wyrażę. W ten sposób popełnilibyśmy jednak błąd – to bzdura, przyzwyczajenie do obiegowych określeń w prasie audio, a nie opis rzeczywistości.
Wzmacniacz Ayre tak naprawdę nie gra ciepło, przynajmniej jeśli rozumiemy to jako ocieplenie. Ostatnie, co mógłbym usłyszeć to podbarwienia. AX-5 gra niezwykle czysto, nie słychać w jego brzmieniu wąskopasmowych podbarwień, nie ma się wrażenia zamglenia dźwięku, ani jego „ziarnistości”. To otwarte brzmienie, z tendencją do eliminacji co bardziej irytujących rzeczy w przekazie. To tylko tendencja, urządzenie jest bardzo rozdzielcze i całkiem selektywne, nie maskuje więc detali. Chodzi o coś bardziej podskórnego, przez co zwracamy uwagę najpierw na muzykę, a dopiero potem, jeśli to nas interesuje, na sposób jej reprodukcji. Tak, jakby „mechanika” odtworzenia była o pół kroku za sztuką wykonania.

Choć przypomina to opis dźwięku idącego w stronę „upiększania” rzeczywistości, to nim nie jest. Największą, jak sądzę: podstawową, zaletą tego urządzenia jest bowiem to, jak genialnie, naprawdę zupełnie ponadprzeciętnie, różnicuje nagrania. Jak to pogodzić z „wycofaniem” się warstwy technicznej za muzykę? Czy nie tak się to właśnie „robi”? Czy nie o to chodzi w kreowaniu własnej, miłej rzeczywistości? Rzeczywiście, to jeden ze sposobów na dobry dźwięk – ale tylko i wyłącznie w niedrogich lub niezbyt drogich urządzeniach. High end polega na tym, że dostajemy informację o wszystkim.
Testowany wzmacniacz robi to dzięki ponadprzeciętnej rozdzielczości. A tej wcale nie słychać od razu. Mówiłem na początku o przyjemności płynącej z odpakowywania płyt i napięciu, jakie towarzyszy ich pierwszemu odtworzeniu. Niemal równocześnie ze wzmacniaczem Ayre przyszło do mnie trochę krążków, przede wszystkim z Japonii: Eno/Moebius/Roedelius After The Heat, Pat Metheny Group Offramp w wersji SHM-CD i w wersji na złocie (“Jazz The Best”, No. 43), Mel Tormé z monofonicznym, zarejestrowanym w 1963 roku dla rozgłośni radiowych materiale pt. Hello, Young Lovers (Sinatra Society of Japan) i Peggy Lee z Black Coffe w wersji na złotym podkładzie (“Jazz The Best”, No. 17). Piszę o nich tak szczegółowo, ponieważ od razu przesłuchałem fragmenty wszystkich z nich, pchany ciekawością zarówno co do jakości dźwięku nagrania, jak i tego, jak to zostanie pokazane przez AX-5.
Urządzenia brzmiące w ciepły sposób faworyzują środek pasma, wypychając wokale przed resztę wykonawców. To może brzmieć świetnie. Ani wokale z utworu The Belldog trio Eno/Moebius/Roedelius (proszę tego posłuchać, będzie wówczas wiadomo, skąd Depeche Mode wzięli harmonie wokalne na dwie pierwsze płyty), ani głos Mela Tormé nie były ocieplone, ani powiększone. Peggy Lee rzeczywiście zabrzmiała w bardzo organiczny, bliski, namacalny sposób, ale tak jest ta płyta zrealizowana, czemu pomaga złota warstwa odbijająca. A przecież tak łatwo pokazać wokalistów na pierwszym planie, jeśli tylko wycofa się skraje pasma. Tutaj miałem coś innego: zaangażowanie mnie w muzykę. Wszystkie te płyty zabrzmiały w sobie właściwy sposób, inaczej, ale też budziły zainteresowanie.
Szczególnie dobrze umiejętność pokazania wielu rzeczy na raz, posortowaniu ich tak, żebyśmy dostawali coś skończonego, był przypadek płyty Metheny’ego. To moje ulubione nagrania tego artysty, dlatego mam je w wieli wersjach. Usłyszenie najnowszego remasteru na SHM-CD, a zaraz potem starszego, z 2004 roku, ale na złotym podkładzie było jak instruktaż do różnic między tymi technikami. „Złota” wersja zagrała cieplej, głębiej, z bliższym pierwszym planem. Skraje pasma były delikatne i nie do końca prawdziwe, tj. blachy nie miały otwartości, jaką znam z grania na żywo, a bas nie był tak zwarty, jak to słyszę z pieców gitarowych. Z kolei SHM-CD wydawała się najpierw ciemna, co mnie całkowicie zaskoczyło. Dopiero po chwili okazało się, że to znacznie bardziej rozdzielcze granie, bez ciepła, jakie wnosił złoty podkład. Choć to przecież tylko różnica w sposobie wykonania samego krążka, różnice były bardzo duże, większe niż przy różnicy między różnymi remasterami (remastering to działanie na materiale źródłowym, a SHM-CD i inne to działanie na fizycznym nośniku; to są dwie różne rzeczy).

Wydaje się, że „ciepło” o którym mowa w instrukcji to pochodna niskich zniekształceń. Nie potrafię inaczej wytłumaczyć tak wyjątkowej rozdzielczości i organicznego, pozbawionego przykrych naleciałości przekazu. To samo słyszę z Soulution 710, pomimo że sposób dojścia do tego punktu jest tam kompletnie odmienny; Ayre to wzmacniacz BEZ sprzężenia zwrotnego, a Soulution z GŁĘBOKIM sprzężeniem zwrotnym. Sposób, w jaki urządzenie komunikuje różnice jest delikatny i ujmujący. Słyszymy, co i jak, bez irytacji, z zaciekawieniem. Tak, jakby ktoś pokazał nam obraz z innej strony, w innym oświetleniu – doskonale wiemy, co się zmieniło, jednak trudno wskazać na przyczyny tych zmian. Po prostu się to dzieje.
Najwięcej informacji dostajemy na środku pasma. Góra i dół są organiczną częścią grania, nie da się wskazać na nie, jak na oddzielne „byty”, ale to nie one nadają dźwiękowi charakter. Góra jest delikatnie słodka, choć np. Devialet D-Premier Air brzmiał w mniej rozdzielczy sposób, bardziej ostentacyjnie ciepły. Mający podobną charakterystykę brzmienia co AX-5 francuski wzmacniacz Lavardin IT-15 wydawał się bardziej detaliczny. Ayre gra gdzieś pomiędzy nimi, ponieważ wydaje się organiczny i jednocześnie podaje mnóstwo informacji.
Jednym z elementów, które zapewne zdecydują o tym, czy go pokochamy, czy nie jest sposób prezentacji basu. Krótko mówiąc: znam wzmacniacze grające ten zakres w lepiej kontrolowany, bardziej różnicowany sposób. AX-5 gra niesamowicie synergicznie, przez co nie ma problemu z zaakceptowaniem basu, nie jest to jednak coś, co ucieszy wszystkich.
Jeśli słuchamy przede wszystkim instrumentów akustycznych, wówczas docenimy piękne wypełnienie, świetna integrację poszczególnych zakresów brzmienia kontrabasu, będzie nam jednak brakowało kontroli nad nim, jaką zapewniał wspomniany Devialet, jaką pokazuje Soulution. Nawet Accuphase A-260 gra bardziej zwartym niskim zakresem. Prawdę mówiąc, blisko tej koncepcji brzmienia do tego, co słyszałem z końcówką mocy Momentum Stereo Dana D’Agostino, pamiętając oczywiście o skali porównania. Kontrabas z nagrań wytwórni Pirouet, miał zachowane charakterystyczne, nieco tępe brzmienie, miał świetnie ukazaną wielkość i miejsce an scenie, nie miał jednak jakiejś szczególnej definicji.
Z kolei, jeśli słuchamy instrumentów elektronicznych, a nawet gitary basowej (czyli pieca gitarowego), nie będzie nam to doskwierało, a może nawet w ogóle machniemy na to ręką. Bo otrzymamy intymność, bardzo ładną dynamikę i mocne nasycenie dołu. Wystarczy posłuchać czegoś tak wyjątkowego, jak nagrań Jana Michela Jarre’a z drugiego krążka boxu Essentials & Rarities, pięknie wydanego w czarnym plastiku (mowa o płycie, a nie o boxie), przypominającego płytę winylową. To stare nagrania Jarre’a, z lat 60-70, niezwykłe także jeśli chodzi o brzmienie. Z Ayre usłyszałem większość z tego, co wcześniej słyszałem przez referencyjny system słuchawkowy – natychmiastowość, pełnię, nastrój.
Ale nie ma przecież urządzeń idealnych, a to „zaledwie” wzmacniacz zintegrowany, gdzie mu tam do topowych konstrukcji Ayre. Mimo to jest kompletna propozycją o niezwykle rozdzielczym dźwięku, który – paradoks – wydaje się ciepły i miły. Starałem się pokazać, że chodzi o coś więcej niż próbę ukrycia informacji pod „słodką” powłoką.

Podsumowanie

Ten poziom jakościowy został uzyskany dzięki wyjątkowej budowie, wysokiej klasy wykonaniu i zastosowaniu znakomitych materiałów. Możesz być pewien, że AX-5 zapewni ci radość ze słuchania muzyki przez całe twoje życie.
(dz. cyt.)

Naprawdę chciałbym sam to napisać!

METODOLOGIA TESTU

Wzmacniacz AX-5 wyposażony jest w układ „Low-Power Consumption”, ułatwiający szybkie rozgrzanie układu, a tym samym skrócenie czasu potrzebnego na osiągnięcie przez wzmacniacz maksimum możliwości. Żeby jednak wyeliminować wszystkie zmienne, urządzenie było przed odsłuchami włączane godzinę wcześniej. Warto zwrócić uwagę na zalecenie producenta dotyczące wstępnego wygrzewania nowego urządzenia – ma to zająć od 100 do nawet 500 godzin. Traktowałbym to zalecenie bardzo serio, Ayre jest firmą, która nie ściemnia.
Wzmacniacz wyposażony jest w przyjemne nóżki, ale jak niemal wszystkie urządzenia, znacznie lepiej gra z wyspecjalizowanymi nóżkami antywibracyjnymi. U mnie stanął na trzech (dwie z tyłu, jedna z przodu) stopach Franc Audio Accessories Ceramic Disc, a te na platformie antywibracyjnej Acoustic Revive RAF-48H. Test miał charakter porównania A/B ze znanymi A i B. Próbki muzyczne miały długość 2 min. Odsłuchiwane były również całe płyty.
Odtwarzacz CD Lektor Air V-edition podłączony był do wzmacniacza kablem zbalansowanym Acoustic Revive XLR-1.0PA II, a zasilaniem zajmował się kabel sieciowy Acoustic Revive Power Reference. W teście użyłem także drugiego źródła – odtwarzacza plików MArantz NA-11S1, którego test przygotowywałem dla „Audio”. Warto dać mu szansę – pomimo niewysokiej, jak na high end, ceny (12 000 zł) jest wyjątkowy, to jeden z najciekawszych na rynku, bez względu na cenę, odtwarzaczy plików audio. Ponieważ jego tor analogowy jest zbalansowany, ma gniazda XLR, więc bardzo dobrze zgrał się z AX-5.

BUDOWA

Przez ostatnie czterdzieści lat, od momentu przełamania hegemonii urządzeń lampowych, mamy do czynienia z dominacją projektu plastycznego wzmacniaczy, który bez większych zmian przetrwał aż do dziś. Mówimy tu o urządzeniach, których bryła to płaski prostopadłościan, z szeroką i stosunkowo niską przednią ścianką, na której znajdują się wszystkie manipulatory oraz tylną, gdzie są gniazda połączeniowe. Firmy audio starają się tę monotonię przełamać różnymi pomysłami – wystarczy wspomnieć niezwykłe projekty Cyrusa z czasów, kiedy używał jeszcze nazwy Mission, zupełnie odmienny projekt plastyczny McIntosha czy Accuphase’a, albo Jeffa Rowlanda. To jednak wciąż tylko wariacje podstawowego paradygmatu.
Są jednak rzeczy, które się zmieniły i to na lepsze. Coraz więcej producentów przykłada dużą uwagę do solidności obudów, chcąc zapewnić układom elektronicznym wewnątrz jak najmniejszy stres związany z drganiami. Nowe to także powszechne stosowanie układów mikroprocesorowych, będących „mózgami” wzmacniaczy. Po początkowej obsesji jak największej ilości manipulatorów i wskaźników przyszła moda na minimalizm i ascetyzm, promowany głównie przez producentów skandynawskich: Coplanda, Primare’a, Bladeliusa i innych. Ale minimalizm w wyglądzie, a nie możliwościach. Ayre AX-5, choć to urządzenie na wskroś amerykańskie, korzysta z wszystkich tych doświadczeń.

To wzmacniacz zintegrowany, bez montowanego do środka przetwornika cyfrowo-analogowego, choć to ostatnie staje się ostatnio normą. W zamian firma oferuje wysoko ceniony zewnętrzny DAC USB QB9, w którym powinna się dokonać konwersja cyfry na analog. Wzmacniacz ma bardzo czystą linię, a jego obudowę wykonano z grubych płyt aluminiowych. Choć da się wskazać elementy stylistyczne charakterystyczne tylko dla tego amerykańskiego producenta, jak charakterystyczne frezy, kształt solidnych, aluminiowych gałek, równie dobrze można by wskazać na już przywoływanego Bladeliusa jako na „ojca chrzestnego” tego projektu. Front to bardzo gruby, frezowany blok aluminium, z dużym, alfanumerycznym (LED) wyświetlaczem o niebieskiej barwie, dwoma gałkami oraz dwoma przyciskami. Gałki służą do zmiany wejść i siły głosu. Nie są opisane podziałką i nazwami wejść, a to dlatego, że to jedynie enkodery; wybrane wejście i siłę głosu odczytamy na wyświetlaczu. Za pomocą tych manipulatorów i dwóch guzików, możemy też obsłużyć menu urządzenia. A jest co ustawiać. Od nazwy, w tym własnej, przez gain wejścia, możliwość ustawienia go jako wejścia dla zewnętrznego procesora AV, całkowite jego wyłączenie, wyłączenie wyjścia do nagrywania, po zresetowanie wszystkich ustawień. Guziki o których mowa mają kolorowe, świecące obwódki – lewy czerwoną, prawy - zieloną. Tym ostatnim możemy aktywować funkcję „mute” lub „uśpić” urządzenie. To stan podobny do „standby”, ale nie do końca. Napięcie odłączane jest tylko od stopnia prądowego, przedwzmacniacz ciągle jest pod napięciem. Skraca to czas potrzebny do rozgrzania, ale umożliwia też korzystanie z aktywnej pętli do nagrywania, do której możemy podłączyć np. wzmacniacz słuchawkowy (działa też elektor wejść). Lewym guzikiem (czerwonym) możemy aktywować wyjście do nagrywania.
Urządzenie ma budowę w pełni zbalansowaną, bez sprzężenia zwrotnego. Dlatego najważniejsze wejścia to właśnie XLR-y, cztery pary. Można też skorzystać z wejść RCA (dwie pary), bardzo solidnych, jednak sygnał jest najpierw balansowany i dopiero potem przesyłany dalej. Gniazda głośnikowe są naprawdę znakomite – to Cardasy, podobnie jak niemal wszystkie pozostałe gniazda zastosowane w tym urządzeniu. Jedynie gniazda XLR pochodzą od szwajcarskiego Neutrika. Budowa gniazd głośnikowych pozwala na idealnie równe dociśnięcie końcówek widłowych – banany nie są tu mile widziane.

Materiały firmowe mówią o tym, że duża część rozwiązań sekcji przedwzmacniacza ma swój początek w topowym modelu KX-R. Widać to od razu, kiedy tylko spojrzymy do wnętrza: przepiękny, cudowny selektor firmy Shallco, służący do regulacji siły głosu, sterowany silnikiem krokowym i paskowymi przekładniami jest dokładnie taki sam, jak we wspomnianym preampie. Oprócz Ayre podobne rozwiązanie, choć nie aż tak wyrafinowane, we wzmacniaczu Model 5 stosowała kiedyś firma Avantgarde Acoustic. Przełącznik o którym mowa ma srebrne styki i zmienia układ ultra-precyzyjnych, niskoszumnych oporników, umieszczonych na głównej płytce. Firma mówi, że to rozwiązanie inne od zwykle stosowanych, zmieniany jest bowiem gain (wzmocnienie) przedwzmacniacza, a sygnał nie jest tłumiony. Podobnie do sprawy podchodzi np. CEC, ale tak pracują też wyższej klasy stoły mikserskie. Układ pozwala na 46 różnych nastaw, w krokach co 1,5 dB. Rozwiązanie nosi nazwę Variable Gain Technology (VGT).
Zanim trafimy do regulacji siły głosu przechodzimy jednak przez układ wejściowym selektora wejść. Wszystkie wejścia wlutowano do niewielkich płytek, przykręconych pionowo za tylną ścianką. Widać na niej znakomite oporniki (firma pisze, że opracowała je samodzielnie), scalone przełączniki FET oraz przekaźniki. Gdybym nie poczytał literatury firmowej, powiedziałbym, że to te ostatnie przełączają sygnał. Najwyraźniej służą jednak do aktywacji danego wejścia na stałe (lub dezaktywacji), ponieważ firma mówi o tym, że wybór wejścia selektorem na przedniej ściance dokonuje się przy pomocy selektorów FET.
Końcówkę mocy zmontowano na dużych płytkach ze złoconymi ścieżkami. Inaczej niż zwykle płytki umieszczone są poziomo, przez co przykręcone do nich radiatory też są poziome. Nie wiem niestety, z jakich tranzystorów skorzystano. Ayre informuje o tym, że to nowoopracowany układ o nazwie Diamond. Na czym polega jego nowatorstwo – niestety nie wiadomo.

Pięknie wygląda też zasilacz. Jego podstawą jest bardzo duży, świetnie wyglądający transformator z klasycznymi blachami EI. Napięcie do niego doprowadzane jest z gniazda zasilającego IEC przez wysokiej klasy (to rzadkość!) wyłącznik sieciowy oraz cewkę rdzeniową, działającą jak kondycjoner sieciowy – firma wspomina o tym w swoich materiałach promocyjnych. Pozostała część zasilacza zmontowana jest na dużej płytce przy przedniej ściance. To dziesięć, dużych kondensatorów filtrujących napięcie amerykańskiej firmy Cornell Dubilier i tranzystorowe stabilizatory napięcia dla sekcji przedwzmacniacza i sterującej. Osobne uzwojenia wtórne wyprowadzone są dla każdego z kanałów i dla sekcji przedwzmacniacza i końcówki mocy. Całym układem steruje mikroprocesor, ulokowany na małej płytce przy przedniej ściance – prawdziwy „mózg” tego urządzenia.

Urządzenie wygląda wyjątkowo solidnie. To poziom znany z urządzeń Accuphase, ale ze znacznie lepszymi elementami biernymi i jeszcze lepszą obudową. Obsługa wzmacniacza to bajka. Także pilot zdalnego sterowania, za pomocą którego można dodatkowo wygasić wyświetlacz, robi bardzo dobre wrażenie. Jest ładny, ma duże, wygodne w obsłudze guziki i ładne podświetlenie. Także instrukcja jest bardzo dobrze napisana i stanowi wartość samą w sobie. AX-5 to urządzenie, w którym pomyślano chyba o wszystkim, od wyglądu, przez konstrukcję mechaniczną i elektryczną, materiały informacyjne i promocyjne, po funkcjonalność. Piękny przykład na high end bez udziwnień, ale i bez traktowania audiofilów jak przygłupów, którym wystarczy czarna skrzynka z wejściem i wyjściem. Już dawno, przynajmniej dla mnie, dźwięk jest najważniejszą, ale tylko częścią składową czegoś, co buduje PRODUKT. Ayre odnajduje się w tym doskonale.

Dane techniczne (wg producenta)

Moc wyjściowa RMS: 125/250 W (4/8 Ω)
Wzmocnienie (gain): 26 dB
Impedancja wyjściowa (RCA/XLR): 1 MΩ/2 MΩ
Pasmo przenoszenia: DC Hz – 250 kHz
Pobór mocy (tryb low-current/normalny tryb, bez sygnału): 48-230 W
Wymiary (WxHxD): 440 x 480 x 120 mm
Waga: 18 kg

Dystrybucja w Polsce
FAST M.J. Orszańscy s. j.
Romanowska 55e, | 91-174 Łódź | Polska
tel.: 42 61 33 750 | fax: 42 61 33 751

e-mail: info@audiofast.pl

audiofast.pl


System odniesienia

Źródła analogowe
- Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
- Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
- Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ
Źródła cyfrowe
- Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
- Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD
Wzmacniacze
- Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
- Wzmacniacz mocy: Soulution 710
- Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
Kolumny
- Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
- Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
- Filtr: SPEC RSP-101/GL
Słuchawki
- Wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
- Słuchawki: HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-300, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ
- Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
- Kable słuchawkowe: Entreq Konstantin 2010/Sennheiser HD800/HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ
Okablowanie
System I
- Interkonekty: Acrolink Mexcel 7N-DA6300, artykuł TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo, recenzja TUTAJ
- Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
System II
- Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
- Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA
Sieć
System I
- Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
- System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
System II
- Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
Audio komputerowe
- Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-801
- Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
- Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
- Router: Liksys WAG320N
- Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
Akcesoria antywibracyjne
- Stolik: SolidBase IV Custom, opis TUTAJ/wszystkie elementy
- Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
- Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
- Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
- Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4
Czysta przyjemność
- Radio: Tivoli Audio Model One