pl | en

Wzmacniacz słuchawkowy

Aurorasound
HEADA

Producent: AURORA SOUND Inc.
Cena (w czasie testu): 14 490 zł

Kontakt: Aurora Sound Co., Ltd.
Rojuman III 102, Rojuman III 102
76-4 Tsukaoka-cho, Asahi-ku, Yokohama
241-0805 JAPAN


www.aurorasound.jp

MADE IN JAPAN

Do testu dostarczyła firma: AUDIO ATELIER


Test

Tekst: Wojciech Pacuła
Zdjęcia: Piksel Studio | Wojciech Pacuła

No 195

1 lipca 2020

AURORASOUND jest japońską firmą powstałą w 2010 roku, założoną przez pana SHINOBU KARAKI. W jej ofercie znajdziemy przedwzmacniacze liniowe i gramofonowe oraz wzmacniacze, jak również wzmacniacz słuchawkowy, model HEADA, który testujemy.

ednym z moich ulubionych momentów jest ten, kiedy z Japonii przychodzi do mnie nowy numer magazunu „Stereo Sound”. Siadam wówczas wygodnie na kanapie lub – jeśli pogoda pozwala – na balkonie i z wypiekami na twarzy oglądam ten kwartalnik – grube tomiszcze o 500 stronach, na szczęście formatu zbliżonego do B5 – będący chyba jednym z najlepszych pism audio na świecie. Nie znam języka japońskiego, nad czym ubolewam. „Stereo Sound” jest jednak w dużej mierze pismem obrazkowym, ze znakomitymi zdjęciami autorstwa fotografów pisma, wykresami, danymi technicznymi. Poza tym graficzna forma znaków japońskiego pisma – a są to: kanji, sylabariusz hiragana oraz sylabariusz katakana – powoduje, że czuję się w swojej ignorancji językowej rozgrzeszony.

Firma AURORASOUND jest jednym z tych producentów, którzy przykuwali moją uwagę od lat, właśnie dzięki temu japońskiemu magazynowi. To wysokiej klasy, ale proste w wyglądzie, skromne urządzenia, stylizowane na lata 70. – a to przez obecność drewnianych obudów na wzór urządzeń Marantza, a to dzięki odpowiednio dobranym gałeczkom, świetnemu wykonaniu i wykończeniu, a to wreszcie postawieniu na półprzewodniki.

W miniwywiadzie udzielonemu Markowi Dybie przy okazji recenzji przedwzmacniacza gramofonowego ViDA, pan SHINOBU KARAKI, założyciel i główny konstruktor firmy mówi:

Zaletą tranzystorów są ich fizyczne właściwości – pasmo przenoszenia, poziom zniekształceń harmonicznych, odstęp sygnału od szumu, itd. W zakresie każdego z tych parametrów tranzystory są przynajmniej 10 razy lepsze od lamp.

Kilka prostych słów… SHINOBU KARAKI, „High Fidelity” № 190, 16 maja 2020, dostęp: 10.06.2020 | recenzja TUTAJ

Swoją przygodę z audio pan Karaki-san zaczął od lamp, ale jego pierwszym produktem był półprzewodnikowy przedwzmacniacz liniowy CEDA z wbudowanym „dakiem”. Obecnie w ofercie firmy jest również wzmacniacz mocy PADA, bazujący na lampach EL34, i model PADA-300B z triodami 300B, jednak nawet te ostatnie na wejściu mają tranzystory. Chodzi po prostu o to, że wszędzie tam, gdzie wymagane są niskie szumy i zniekształcenia, czyli przy małych mocach, wybierany jest przez tę firmę układ półprzewodnikowy.

| HEADA

Nazwy produktów Aurorasound firma zapisuje dużymi literami. To zabieg często stosowany przez firmy, ponieważ pozwala wyróżnić ich nazwy z zapisu. W przypadku tej firmy jest jeszcze inaczej – nazwy zbudowane są u niej ze skrótów. I tak – VIDA to Vinyl Disc Amplifier, a HEADA – Headphone Amplifier. W języku polskim tego typu zapis stosuje się do skrótowców mieszanych literowo-grupowych (jak ‘PZMot’ – Polski Związek Motorowy). Gdyby więc była to firma polska poprawna nazwa testowanego wzmacniacza słuchawkowego mogłaby brzmieć: HeadA.

Jakby nie było, mówimy o wysokiej klasy wzmacniaczu słuchawkowym o zbalansowanym układzie wyjściowym; sekcja wejściowa jest niezbalansowana – stąd jego pełna nazwa: Balanced Drive Headphone Amplifier. Nie jest on zbyt duży, a ma po prostu bardzo dobre proporcje. Jego wygląd definiuje przednia ścianka z aluminium oraz drewno, które zakrywa obudowę. Ma ono cel dekoracyjny, ale wpływa też na tłumienie drgań, a tym samym na dźwięk. Urządzenie ma zintegrowany zasilacz, więc kabel zasilający wpinamy bezpośrednio do jego tylnej ścianki.

| Kilka prostych słów…

SHINOBU KARAKI 
Właściciel, konstruktor

WOJCIECH PACUŁA: Proszę nam powiedzieć, co jest najtrudniejsze w projekcie wzmacniacza słuchawkowego?
SHINOBU KARAKI: Na rynku istnieje wiele rodzajów słuchawek, które w dużym stopniu różnią się impedancją i skutecznością. Ostatnio popularne są konstrukcje 40-60 omowe, niektóre profesjonalne mają 600 omów, a modele „vintage” 8 omów itd. Aby dobrze je wysterować te różne konstrukcje i uzyskać dobry dźwięk, wzmacniacz słuchawkowy musi mieć możliwość ich wysterowania, mieć dobry odstęp sygnału od szumu (SNR) i niskie zniekształcenia THD.

W przypadku wzmacniacza mocy dla głośników ważny jest duży współczynnik tłumienia, ale we wzmacniaczu słuchawkowym jego wysoka wartość nie jest korzystna. SNR i THD są dla słuchawek najważniejsze, ale ważny jest także „headroom”, aby można było uzyskać wysoką dynamikę. Aby wysterować różne słuchawki, o których mówiłem, każdy z użytkowników będzie też musiał wybrać inny punkt pozycji pokrętła regulacji głośności. Dla wzmacniacza słuchawkowego wymagane jest więc dowolne położenie pokrętła głośności oraz balansu L/R, które dadzą tę samą jakość dźwięku. Wzmacniacz słuchawkowy wymaga więc szczególnej troski i wiedzy inżynierskiej.

WP: Wyjście wzmacniacza HEADA jest zbalansowane, ale wejście już nie – dlaczego? 
SK: To prawda – wyjście jest zbalansowane, ale wejście już nie. Chodzi o to, że naszym głównym celem było wysterowanie słuchawek w zbalansowanej formie. Układ w pełni zbalansowany nie zawsze jest dobry, ponieważ potencjometr regulujący silę dźwięku musi mieć cztery ścieżki oporowe, a nie dwie, co zawsze wiąże się z niewielkimi błędami śledzenia.

WP: To układ DC, czy jest w torze kondensator?
 SK: To układ z kondensatorem w torze – znalazł się on na wejściu. Dzięki niemu układ jest zabezpieczony przed napięciem stałym na wejściu. Z kolei sekcja wzmacniająca HEADA nie ma żadnego kondensatora w torze – to prawdziwie stałoprądowo sprzęgnięty wzmacniacz (DC). Jest on wyposażony w układ wykrywający napięcie stałe na wejściu i układ zabezpieczający słuchawki.

WP: Jakich słuchawek używa pan w domu, tak dla przyjemności?
SK: Mam słuchawki Beyerdynamic T1, Shure SRH1840, Sennheisery itp.

WP: Proszę nam powiedzieć, jakiej muzyki pan słucha?
SK: Lubię jazz, bluesa, słucham też trochę żeńskich wokali, czasem klasyki. SK

Funkcjonalność | Z przodu wzmacniacza mamy ładną, aluminiową gałkę, którą regulujemy siłę głosu. Umieszczono ją po lewej stronie wzmacniacza, łatwiej więc nią operować osobom leworęcznym (chociaż raz mają łatwiej :). Pośrodku widać zaś trzy różne wyjścia słuchawkowe. Patrząc od lewej są to: TRS 6,3 mm (wyjście niezbalansowane), 4-pinowy XLR (wyjście zbalansowane) oraz dwa 3-pinowe wyjścia XLR tworzące stereofoniczną parę (wyjście zbalansowane). Gniazda są złocone i pochodzą ze szwajcarskiej firmy Neutrik.

Wszystkie wyjścia są równocześnie aktywne, można więc do HEADA podłączyć równocześnie kilka par słuchawek. Nie wiem po co, ale można. Wzmocnienie układu można dopasować do konkretnego modelu słuchawek. Do wyboru mamy dwa położenia: „low” i „high”, ale producent nie podaje, o jakie wartości chodzi. W realnym świecie nawet w położeniu „low” wysterujemy większość modeli, nawet magnetostatycznych, jak HiFiMAN HE-1000 v2.

Wzmacniacz oferuje dwa niezależne wejścia liniowe, z których pierwsze dostępne jest zarówno na gniazdach RCA, jak i XLR. Z podanego przez producenta diagramu blokowego – niech żyje porządna inżynieria! – wynika, że układ wejściowy i tłumik są niezbalansowane, a wejście XLR dodane zostało ze względu na wygodę – sygnał pobierany jest z jego dodatniego pinu, a ujemny jest połączony przez opornik z masą. Między tymi dwoma wejściami wybieramy przełącznikiem hebelkowym umieszczonym ma przedniej ściance. Gniazda RCA są wysokiej jakości, to rodowane elementy firmy Furutech.

To bardzo ładne, klasycznie japońskie (spod znaku Lebena, Luxmana i Accuphase’a), zgrabne, funkcjonalne urządzenie.

| Jak słuchaliśmy

Wzmacniacz HEADA oferuje trzy różne wejścia i dwa różne wejścia. Zalecane obciążenie producent podaje w zakresie od 16 do 600 Ω, a więc jest bardzo szerokie. Układ wyjściowy jest bardzo wydajny, po przy 40 Ω otrzymamy aż 2 W, a przy 600 Ω 0,8 W. To bardzo dużo. Możemy więc eksperymentować z dowolnymi słuchawkami – zarówno w z połączeniem niezbalansowanym, jak i zbalansowanym.

W czasie testu skorzystałem z czterech, bardzo się od siebie różniących słuchawek:

  • HiFiMAN HE-1000 v2 – konstrukcje magnetostatyczne, impedancja: 35 Ω, skuteczność: 90 dB/V SPL; recenzja TUTAJ
  • Sennheiser HD800 – konstrukcje dynamiczne, impedancja: 300 Ω, skuteczność (mierzona): 103,77 dB/V SPL,
  • AKG K702 – konstrukcje dynamiczne, impedancja: 62 Ω, skuteczność (mierzona): 103,60 dB/V SPL; recenzja TUTAJ,
  • Beyerdynamic DT-990 Pro (pierwsza wersja, 600 Ω) – konstrukcje dynamiczne, impedancja: 600 Ω, skuteczność (mierzona): 97,56 dB/V SPL; recenzja TUTAJ.

Słuchawki HiFiMAN oraz Sennheiser miały wymienione kable na najwyższy model firmy Forza AudioWorks, model Noir Hybrid HPC, która to firma przygotowała też przejściówki do nich, dzięki którym mogłem przetestować słuchawki ze wszystkimi wyjściami wzmacniacza.

Aurorasound HEADA porównywany był do wzmacniaczy Ayon Audio HA-3 oraz Leben CS-300X (Limited Edition), a także do wyjścia odtwarzacza plików audio Mytek Brooklyn Bridge. Źródłem sygnału był wspomniany Mytek (pliki) oraz odtwarzacz SACD Ayon audio CD-35 HF Edition (№ 1/50). Wzmacniacz zasilany był przez kabel Acrolink 8N-PC8100 PERFORMANTE NERO EDIZIONE № 1/15 (więcej TUTAJ).

| Odsłuch

Nagrania użyte w teście (wybór):

  • Aquavoice, Silence, Zoharum ZOHAR 168-2, Master CD-R (2018); recenzja TUTAJ
  • Camel, Moonmadness, Janus Records/USM Japan UICY-40048, Platinum SHM-CD (1976/2014)
  • Frank Sinatra, Nice’n’Easy, Capitol Records | EMI Records 497000 2, CD (1960/1998) w: Frank Sinatra, The Capitol Years, Capitol Records | EMI Records Ltd. ‎496985 2, 21 x CD (1998)
  • Frank Sinatra, Nice’n’Easy, Capitol Records/Mobile Fidelity UDCD 790, „24kt Gold Collectors Edition”, Gold-CD (1960/2002)
  • Frank Sinatra, Nice’n’Easy | 60th Anniversary Edition Capitol Records/Universal Music LLC (Japan) UICY-15883, CD (1960/2020)
  • Tears For Fears, Songs From The Big Chair, Mercury Records/Universal Music LLC (Japan) UICY-40071, Platinum SHM-CD (1985/2014)
  • Tsuyoshi Yamamoto Trio, The Look of Love - Live At Jazz Is, Venus Records VHGD-355, „Venus Hyper Magnum Sound”, SACD (2020) | recenzja TUTAJ

Jedno jest pewne już na samym początku: HEADA oferuje niezwykle wyrafinowany dźwięk. W ogólnym zarysie przypomina on ten, który uzyskałem z wyjść prądowych, zasilanego bateryjnie wzmacniacza słuchawkowego Bakoon HPA-21. Z tym, że HEADA nie ma problemów z wysterowaniem jakichkolwiek słuchawek, podczas gdy HPA-21 lepiej sobie radził ze słuchawkami dynamicznymi o wyższej niż średnia impedancji.

To także niezwykle otwarty dźwięk. Z jednej strony delikatny i pastelowy, a z drugiej bardzo rozdzielczy. Rozdzielczość, o której mowa przejawia się tu w klarownym obrazie dźwiękowym, wypełnionym drobnymi informacjami, ale bez ostrego wycinania z tła instrumentów. Tak odzywa się jego „pastelowość”, o której wspomniałem. Kiedy po raz pierwszy słuchałem nowowydanej płyty Tsuyoshi Yamamoto Trio, z koncertem zarejestrowanym 16 listopada 2019 roku w klubie Jazz Is (Jokohama, Japonia), uderzyło mnie to, jak mnóstwo informacji można przekazać, a przy tym nie zmęczyć, nie zabić słuchacza ich ilością. Wystarczy je tylko pokazać w kontekście, w perspektywie, a nie „same w sobie”.

To ważne, ponieważ HEADA nie jest wzmacniaczem, który by dopalał dźwięk na modłę urządzeń lampowych. Na przykład tak, jak to robią Leben CS-600X czy Ayon Audio HA-3. Czyli nie ma w jego przekazie „górki” na niskiej średnicy, która z jednej strony pomaga powiększyć wolumen dźwięku i przybliżyć pierwszy plan do słuchacza, a z drugiej obłaskawić nieco przekaz „słuchawkowy”, który nie jest wspomagany akustyką pomieszczenia. A pomieszczenie oznacza zazwyczaj podbicie części basu. To podkręcenie niskiego środka jest jednak, trzeba mieć tego świadomość, modyfikacją dźwięku.

Tak więc japoński wzmacniacz podaje dźwięk bez podbarwień. Czyli można wybrać ostateczną barwę dobierając do niego słuchawki. Ale w tej neutralności nie jest bezlitosny. To, jak mówię, delikatny dźwięk, bo atak dźwięku jest rozłożony w czasie, to nie jest twarda „ściana”, a raczej jedwabna tapeta, ze zróżnicowaną powierzchnią. I nie ma znaczenia, jakiej płyty słuchamy. Im lepsze nagranie, tym bardziej ta wielowymiarowość ataku jest wyraźna, to oczywiste. Ale też nawet na dość jasno zrealizowanych płytach, jak na Songs From The Big Chair Tears For Fears, która brzmi dość wysoko i „cienko”, nawet z doskonałej reedycji Platinum SHM-CD, ten efekt jest doskonale słyszalny.

Tak więc wiemy już, że to otwarty, neutralny dźwięk, ale o jedwabistym ataku i pastelowym brzmieniu. Dochodzi do tego również bardzo dobra rozdzielczość. Dokładnie w tym samym dniu, w którym otrzymałem do testu HEADA, dotarła do mnie (nareszcie!) z japońskiego sklepu CD Japan, gdzie się zwykle zaopatruję, nowa wersja albumu Franka Sinatry pt. Nice’N’Easy, wydana w 60. rocznicę jego premiery. Porównałem ją z innymi wersjami, które mam i to porównanie ze wzmacniaczem Aurorasound było łatwe, proste, jednoznaczne, ale i przyjemne.

| Nasze płyty

FRANK SINATRA: Nice’n’Easy | 60th Anniversary Edition
Capitol Records/Universal Music LLC (Japan) UICY-15883 (1960/2020)
Nośnik: Compact Disc

Pionowo – wersja na 60-lecie oryginalnego wydania, z lewej wersja Mobile Fidelity, z prawej pochodząca z boxu Sinatra – The Capitol Years
_____________

Płyty Sinatry wznawiane są regularnie, zarówno na krążkach LP, jak i w formie cyfrowej – CD, SACD, a teraz również w plikach. Nie są to jednak reedycje równoważne. Różnią się one jakością dźwięku – co zrozumiale – ale również miksami (duża część nagrań ma formę trzyścieżkowych taśm), a nawet doborem „take’ów”, czyli kolejnych wersji tego samego utworu. Wszystko zależy od osoby realizującej daną reedycję.

Najnowsza reedycja albumu Nice’n’Easy, która ukazuje się w 60. rocznicę wydania, została przygotowana z taśmy „master” przez Larry’ego Walsha, przy pomocy Leona Smitha z NBCUniversal Audio. Porównałem ją z dwoma wcześniejszymi, uznanymi reedycjami cyfrowymi: pochodzącym z 1998 roku remasterem – tego samego – Larry’ego Walsha, który ukazał się w „boxie” Sinatra – The Capitol Years oraz wytłoczoną na złocie reedycją Mobile Fidelity z 2002 roku, do którego master został przygotowany przez Shawna R. Brittona.

Trudno w to uwierzyć, ale nowa wersja jest najlepszą z tych, które mam – lepszą nawet od „złotego” krążka MoFi. Dźwięk jest tu gęsty, nasycony, ładny. Dowartościowaniu legły – znakomite – instrumenty, które na wydaniu z boxu są cienkie i suche. Wersja MoFi jest równie nasycona, ale mniej – zaskoczenie! – rozdzielcza. Wokal wciąż ma dziwny, monofoniczny pogłos, z którym go nagrano, ale w tej wersji nie irytuje. Tym bardziej, że orkiestra jest tu fantastyczna – to jedna z najlepiej pokazanych orkiestr towarzyszących Sinatrze, jakie znam, bez względu na format. Znakomita reedycja bardzo dobrej płyty!

I teraz ciekawostka – w rocznicowej wersji przywrócono poprawny układ kanałów – instrumenty smyczkowe są po lewej stronie, a dęte po prawej, dokładnie tak, jak to miało miejsce w czasie sesji w Room A Capitol Studios, prowadzonej przez Nelsona Riddle’a (rzut przedstawiający rozkład instrumentów TUTAJ). W ten sposób powrócono właściwą panoramę, choć jednocześnie zmieniono zamysł (czyli pomyłkę) oryginalnego wydania.

Testowany wzmacniacz świetnie radzi sobie również z pokazaniem niskich dźwięków. Pięknie wypełnił więc brzmienie albumu Aquavoice pt. Silence, dobrze pokazał również rozmach muzyki z Moonmadness grupy Camel. I nie miało znaczenia, z jakimi słuchawkami go słuchałem, bo zawsze pokazywał ich lepszą stronę i rozciągnięte, bardzo szerokie pasmo przenoszenia.

Ale też to nie jest urządzenie, które by gwarantowało coś, co znamy ze wzmacniaczy lampowych pokazujących dźwięk tuż przed nami, blisko, w gęsty sposób. „Gęstość” nie jest chyba słowem, które bym przywołał jako pierwsze w jego kontekście. Byłyby to raczej: „przejrzystość”, „otwartość” itp. Jeśli więc jesteśmy fanami wysyconego dźwięku, jeśli lubimy „masaż”, być może lepiej będzie zwrócić uwagę na inne urządzenie, na przykład na Lebena CS-600X.

HEADA ma inny cel, o ile oczywiście dobrze go czytam: chodzi o maksymalnie bezstresowe, otwarte granie, w którym mamy niebywale szeroką panoramę o dużej głębi, nie tylko w nagraniach binauralnych, ale i klasycznych rejestracjach. Można słuchać z nim muzyki długo, bez zmęczenia, ale i bez osuwania się w senność. Bo to wciąż będzie otwarty, przejrzysty, świetnie zbalansowany dźwięk.

Słuchawki | Dużą część odsłuchów wykonałem ze słuchawkami magnetostatycznymi HiFiMAN. Wymagają one sporego prądu to porządnego wysterowania i to od HEADA dostały. Są przejrzyste i dokładne, dlatego nie tolerują rozjaśnienia i utwardzenia ataku, który to test wzmacniacz zdał na piątkę.

Kiedy jednak podłączyłem do niego słuchawki Sennheiser HD800 świat się zatrzymał. Tak dobrze grających słuchawek tego austriackiego producenta jeszcze nie słyszałem. Jest coś w tym połączeniu, co powoduje, że HD800 brzmią w bardziej rozdzielczy i bardziej dynamiczny sposób niż z innymi urządzeniami. Może to nie jest jeszcze poziom najlepszych słuchawek planarnych (ortodynamicznych), ale nie jest od niego daleko, a jednocześnie dostajemy coś, czego zwykle tym pierwszym brakuje: wypełnienie.

Tę samą sztuczkę urządzenie powtórzyło najpierw z K702 firmy AKG, a następnie z szalenie trudnymi do właściwego wysterowania, starymi słuchawkami Beyerdynamic DT-990 Pro. Wysoka impedancja tych ostatnich zmusiła mnie do przestawienia przełącznika wzmocnienia w położenie „high”, ale ostatecznie właśnie po to się on tam znalazł.

Ze wszystkimi tymi modelami słychać było ich cechy charakterystyczne, ale wszystkie brzmiały lepiej, pełniej, gęściej, dokładniej, przyjemniej niż z niemal wszystkimi innymi wzmacniaczami słuchawkowymi, jakie znam. To ten przypadek, w którym mamy idealne dopasowanie, podobnie jak wtedy, gdy do AKG K271 podłączyłem niegdyś wzmacniacz Funk Tonstudiotechnik LAP-2.V3.

Wyjścia | HEADA jest niezwykle wszechstronnym wzmacniaczem słuchawkowym. Oferuje dwa wejścia, w tym jedno zbalansowane, przelotkę, ale przede wszystkim trzy różne wyjścia, w tym dwa zbalansowane. Wyjścia te różnią się między sobą dźwiękiem. Największa różnica występuje pomiędzy wyjściem niezbalansowanym i dwoma zbalansowanymi, ale można ją zauważyć także pomiędzy dwoma wyjściami zbalansowanymi (!).

Wyjście TRS (czyli tzw. „duży jack”) brzmi w bardziej tępy sposób niż wyjścia zbalansowane. Wysokie tony są z nim przycięte, a rozdzielczość uśredniona. Różnica jest na tyle duża, że warto wymienić kabel w państwa słuchawkach na zbalansowany. Dostaniemy wówczas bardziej nasycony i wyraźniejszy przekaz. Owa wyrazistość nie będzie przy tym jaskrawością, a po prostu większą ilością informacji. Z jaśniejszymi nagraniami duży jack oferuje nieco spokojniejsze, łagodniejsze brzmienie. Jednak z wysokiej klasy realizacjami gdzieś gubi się z nim część muzyki.

Ciekawsze było jednak porównanie dwóch wyjść zbalansowanych. Słyszę to nie po raz pierwszy, być może jest to więc cecha charakterystyczna łączy – jednego czteropinowego XLR i dwóch trzypinowych. A różnica ma ten sam charakter, jak pomiędzy wyjściem niezbalansowanym i zbalansowanym, tyle że jest mniejsza – to jakieś 10%. Ale przy tej klasie urządzeniach ważny jest każdy procent. Dlatego też, jeśli to tylko możliwe, warto zamówić kabel zbalansowany z dwoma wtykami XLR.

| Podsumowanie

Wzmacniaczy słuchawkowych jest na rynku wiele, nawet w wyższych przedziałach cenowych, ostatecznie żyjemy w „słuchawkowym” świecie. Większość z nich ma wbudowany przetwornik cyfrowo-analogowy, co powiększa ich funkcjonalność. HEADA jest „tylko” wzmacniaczem. Ale na tle innych konstrukcji wyróżnia się kilkoma cechami: dizajnem, obecnością wyjść zbalansowanych i klasycznym dla japońskiej techniki wykonaniem.

Ale nie tylko – to jeden z nielicznych wzmacniaczy słuchawkowych na rynku, który gra doskonale z każdym rodzajem słuchawek. Otrzymamy z nim otwarty, rozdzielczy dźwięk, który jest jednocześnie delikatny i nieofensywny. Nie jest to brzmienie typu „Wow!”, ale takie, które doceniamy w dłuższym czasie. No i HEADA fantastycznie współpracuje z Sennheiserami HD800, które w tak urzekający i wciągający sposób zagrały u mnie po raz pierwszy w życiu.

| Budowa

Aurorasound HEADA jest niewielkim wzmacniaczem słuchawkowym, zintegrowanym z zasilaczem. Jego obudowa wykonana została z aluminium. Na zewnątrz nakładany jest drewniany box – dokładnie tak, jak niegdyś w urządzeniach firmy McIntosh i Marantz. Drewno wygląda jak orzech włoski, a aluminium jest w naturalnym, srebrnym kolorze, z którym kontrastuje czarna gałka siły głosu. Na przedniej ściance zwraca uwagę swoją barwą dioda świecąca – a jej kolor jest fioletowy.

Urządzenie mogłoby równie dobrze opracować bez drewnianej obudowy, bo z boków aluminiowego chassis są aluminiowe radiatory, które byłyby wówczas lepiej chłodzone. Ale nie są do nich przykręcone żadne tranzystory – po prostu cała obudowa działa jak radiator dla zamkniętych w środku elementów aktywnych.

Układ zbudowano na kilku płytkach drukowanych: wejściowej, głównej, czterech z modułami wzmacniającymi oraz z zasilaczem. Sygnał na wejściu jest przełączany w przekaźnikach Omron i przesyłany na główną płytkę krótkimi interkonektami. Sygnał trafia tam do buforów wejściowych – układów scalonych Burr-Brown OPA604AP – a następnie do świetnie wyglądającego, obrotowego potencjometru japońskiej firmy TKD (2CP-2500).

To jeden z najlepszych potencjometrów tego typu na rynku, w którym zamiast ścieżki oporowej zastosowano przewodzący plastik. Przypomnę, że znajdziemy go w kosztującym grubo ponad 100 000 złotych przedwzmacniaczu Octave JUBILEE PRE, jak również w jeszcze droższym wzmacniaczu zintegrowanym Kondo Overture II.

Sygnał wraca na główną płytkę, po czym trafia do wpiętych pionowo modułów wzmacniających (AMP2). Moduły są cztery, bo wyjście jest zbalansowane. Pracują tam niskoszumne tranzystory, a na wyjściu bufor, tak zwany „driver linii”: układ scalony LME49610 firmy Texas Instruments. Całość zasilana jest rozbudowanym zasilaczem liniowym, z symetrycznymi biegami dodatnim i ujemnym, w których widać wiele kondensatorów Nichicon Muse i polipropylenowych Wima. Zresztą cały układ jest bardzo ładny. Zasilacz został wykonany samodzielnie i jest dyskretny – układy scalone Burr-Browna są w sekcji pomocniczej.

Dodam, że moduły wzmacniające zostały zaprojektowane w 2013 roku, a pozostałe układy rok później.

Dane techniczne (wg producenta)

Znamionowa moc wyjściowa:
XLR – 2 W/40 Ω | 800 mW/600 Ω
TRS – 1 W/40 Ω | 240 mW/600 Ω
Całkowite zniekształcenia harmoniczne i szum (THD+N): 0,004%/1 kHz
Napięcie wejściowe: 1 V rms
Impedancja wejściowa: 47 kΩ
Pasmo przenoszenia: 10 Hz – 120 kHz (-1,5 dB)
Pobór mocy: 40 W
Wymiary (szer. x wys. x gł.): 260 x 250 x 100 mm
Waga: 3,5 kg

Dystrybucja w Polsce

AUDIO ATELIER

tel.: +48 606 276 001

www.audioatelier.pl

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl


System referencyjny 2020



|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST|
|2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom)
|3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST|
|4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST|
|5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710
|6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
|7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST|

Okablowanie

Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|
Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST|
Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

Zasilanie

Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST|
Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST|
Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST|
Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST|
Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST|
Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST|

Elementy antywibracyjne

Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST|
Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
Nóżki pod testowanymi urządzeniami:
  • PRO AUDIO BONO Ceramic 7SN |TEST|
  • FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
  • HARMONIX TU-666M „BeauTone” MILLION MAESTRO 20th Anniversary Edition |TEST|

Analog

Przedwzmacniacz gramofonowy:
  • GRANDINOTE Celio Mk IV |TEST|
  • RCM AUDIO Sensor Prelude IC |TEST|
Wkładki gramofonowe:
  • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Madake |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Zero |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe |TEST|
Ramię gramofonowe: Reed 3P |TEST|

Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition

Mata:
  • HARMONIX TU-800EX
  • PATHE WINGS

Słuchawki

Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|

Słuchawki:
  • HiFiMAN HE-1000 v2 |TEST|
  • Audeze LCD-3 |TEST|
  • Sennheiser HD800
  • AKG K701 |TEST|
  • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) |TEST|
Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|