pl | en

WYWIAD

 

TADEUSZ ŁUCZEJKO
Auqavoice | Ambient Festival

Kontakt:
tel.: +48 607 386 762

aquavoice@gmail.com

aquavoice.pl

POLSKA


potykamy się w krakowskim salonie Nautilus. Choć można tam spotkać muzyków, na przykład Jorgos Skolias, Andrzej Sikorowski, a kiedyś częstym gościem był nieodżałowany Marek Jackowski, to jednak nie zdarzyło się, aby był to przyczynek do wywiadu.
Tadeusz Łuczejko to jednak zupełnie inna historia. Do spotkania doszło dzięki Grzegorzowi Wyce, product managerowi firmy. Prywatnie brat perkusisty zespołu Smingus, którego płytę niedawno recenzowaliśmy (czytaj TUTAJ), jest miłośnikiem vintage’owego audio – muzyki słucha na pierwszym odtwarzaczu Philipsa CD-100 – i el-muzyki, nosił on w sobie pomysł na tego rodzaju wywiad od dawna. Powiem tyle – w czasie wywiadu słuchaliśmy muzyki przede wszystkim z kasety VHS. Dziwne? – Zapraszam do historii prawdziwej.

Grzegorz Wyka
HISTORIA PEWNEJ TAŚMY

W latach 90., kiedy mieszkałem jeszcze w Lanckoronie, namiętnie zarywałem noce słuchając nocne audycje w radiu - ku frustracji domowników. Było to bardzo ekscytujące i niezwykle „pierwotne” doświadczenie, dzięki któremu, jako kilkunastoletni buntownik przecierałem niedostępne ogółowi i pospólstwu trudnodostępne szlaki. Było też z natury ograniczone. Bo ileż nocy można zarywać i przerywać je długością taśmy, to przecież jak stosunek przerywany – niby stosunek, ale jakiś taki niekompletny...

Grzegorz Wyka w małej sali odsłuchowej salonu Nautilus.

Wrodzona ciekawość, determinacja i kiełkujący audiocholizm, które musiały obejść się bez internetu (przypominam, że były to lata 90.) doprowadziły mnie, poprzez fachową literaturę, poszukiwania i doświadczenia, do zdecydowanie ciekawszego sposobu zapisu moich ulubionych audycji. Postanowiłem wykorzystać możliwości i jakość zapisu toru audio taśmy wideo VHS, nagrywając muzykę na wysokiej klasy, stereofonicznym magnetowidzie Match Line Philips.

Po pierwszych próbach bardzo szybko się okazało, że jakość nagrań, tj. dynamika, brak szumu (poza tym z tunera radiowego) są daleko poza zasięgiem zwykłej kasety zapisanej na przyzwoitym decku magnetofonowym.
Po za tym już nie musiałem siedzieć i dzielić audycje na 45-minutowe odcinki, tylko pakowałem taśmę chrom 240 do magnetowidu, ustawiałem w magnetowidzie timer od 2:00 do 4:00, zastawiałem włączone radio i to wszystko. Ależ była frajda dnia następnego, kiedy dosłownie przyklejony siedziałem pomiędzy głośnikami i zapominając o bożym świecie słuchałem tego, co wydarzyło sie w Eterze ostatniej nocy.

I tak oto dochodzimy do roku 2001. Którejś nocy pozostawiony Tuner i Czuwający Magnetowid dokonują zapisu muzyki z koncertu Ambient Festiwal w Gorlicach, puszczonego na antenie Programu Trzeciego, w wolnym od komercji czasie, prowadzący audycję pan Jerzy Kordowicz. Muzyka, którą usłyszałem następnego dnia zabrała mnie daleko poza świat widzialny… Po prostu odleciałem. Nie znałem wcześniej Aquavoice, a tym bardziej pana Tadeusza Łuczejko. Ale odtąd muzyka elektroniczna stała się mi niezmiernie bliska i tak pozostało po dziś dzień. Jeśliby mi ktoś powiedział, że będzie mi dane po kilkunastu latach osobiście spotkać twórcę festiwalu, to bym się po prostu szczerze uśmiał.

„Muzyka łączy ludzi” to hasło, które w moim przypadku sprawdziło się dosłownie. Mój kolega, Marek Strzałkowski, kolekcjoner czarnych płyt, który dostarcza nam najlepiej zachowane egzemplarze, kiedyś przez przypadek rzucił w rozmowie, że jedzie na festiwal. Pytam go „na jaki”, a on że „na Ambient”. Ja na to „nie świruj, mów poważnie”, a on najzupełniej poważnie, że ma wejściówki od znajomego.
„Marku, od zawsze marzyłem, żeby tam być, przecież to najstarszy festiwal muzyki elektronicznej w Polsce! A kiedyś nagrałem na taśmie VHS muzykę Aquavoice z tego festiwalu, z 2001 roku. On na to „no coś ty, jak to opowiem Tadeuszowi, który jest szefem, to na pewno coś z tego będzie”.

Zatkało mnie. Krótko potem mam wiadomość, że wejściówka załatwiona, mam tylko przy wejściu powiedzieć, że jestem od „nagranej taśmy VHS z Ambientu”… No i wyobraźcie sobie - przyjeżdżam na miejsce, wchodzę po schodach Domu Kultury w Gorlicach i widzę na schodach starszego gościa w czapce i okularach. Jednym tchem, jednocześnie mówimy, nie znając się wcześniej: „Tadeusz/Grzegorz”. Piękna chwila, którą trudno wytłumaczyć w zdroworozsądkowy sposób – nie powinna mieć miejsca.

Tadeusz Łuczejko (po lewej) i Grzegorz Wyka.

I tak oto jesteśmy teraz i tutaj w Nautilusie i rozmawiamy sobie z Tadeuszem, a w tle leci audycja Jerzego Kordowicza z 2001 roku z muzyką Aquavoice, płynąca z taśmy VHS na Magnetycznym Wehikule Czasu - magnetowidzie Philips Match Line, który gra u mnie w komplecie z pierwszym odtwarzaczem płyt CD na świecie, poczciwym, ciągle sprawnym, choć 30-letnim Philipsem CD-100. A jeśli dodam, że zachowana przeze mnie audycja jest jedyną kopią tego koncertu? I że najpewniej zostanie wydana na płycie? Marzenia naprawdę się spełniają!

Z Tadeuszem Łuczejko łączy mnie coś więcej niż tylko wspólny znajomy. Ten plastyk, realizator dźwięku, twórca muzyki i animator poświęconemu jej Ambient Festival mieszka i tworzy w Gorlicach, niewielkim mieście na skraju Beskidu Niskiego. A do Gorlic, najbliższego większego miasta, w czasach szkoły podstawowej jeździłem z kolegami do sklepu zoologicznego po rybki i na rynek, do Składnicy Harcerskiej po dobra wszelakie. Teraz, kiedy w wakacje odwiedzam rodziców, jeżdżę tam z synem na piwo.

Tadeusz Łuczejko, choć jest malarzem, z muzyką flirtuje od dawna. Już pod koniec lat 70., wraz z Mirosławem Czyżykiewiczem i kilkoma innymi przyjaciółmi, założył Pracownię Trójwymiarowych Marzeń – grupę grającą muzykę z pogranicza elektroniki. W roku 1996 w duecie z Piotrem Woltyńskim jako Aquavoice zadebiutował na festiwalu El-Izerie w Świerardowie Zdroju, gdzie grał obok Władysława Komendarka i Tomasza Stańki. Rok później koncertowali na Zlocie Elektronicznych Fanatyków w Piszu obok Józefa Skrzeka, Marka Bilińskiego, Guntera Shickerta i Berndta Kistenmahera. Począwszy od 1998 roku Aquavoice to Tadeusz Łuczejko - muzyka i Paweł Olszański - efekty wizualne (obecnie Wojciech Wójcik). W roku 2001 Aquavoice został laureatem złotej dziesiątki plebiscytu słuchaczy radiowej Trójki (PRIII) na najlepsze nagranie muzyki elektronicznej.

Wojciech Pacuła: Opowiedz proszę o sobie - kim jesteś, czym się zajmujesz.
Tadeusz Łuczejko: Jestem mniejszością, która ogląda "nie te filmy", słucha "nie tej muzyki" i czyta "nie te książki". W związku z powyższym mam często problem, aby zdobyć to, co mnie interesuje. Niestety sklepy i media nie zawracają sobie głowy mniejszością.
Na co dzień pracuję jako plastyk i akustyk w Gorlickim Centrum Kultury, ale jako pracownik kultury często czuję się zakłopotany, bo nie rozpoznaję w radio popularnych przebojów, ani na pierwszych stronach kolorowych gazet popularnych artystów. Najgorsze jest w tym to, że jest mi z tym dobrze :)

Jesteś też audiofilem, tak to rozumiem: wiem, że czytasz m.in. "High Fidelity", to prawda?
Tak. Staram się być audiofilem, przynajmniej na tyle, na ile mi kieszeń pozwala. Lubię dobrą muzykę w dobrej jakości i czytam od wielu lat przede wszystkim "High Fidelity" i "Audio". Niestety dopiero od niedawna mam większy kontakt z dobrym sprzętem, bo dopiero niedawno poznałem załogę krakowskiego Nautilusa w którym mam nadzieję często bywać. Moje dwie córki mieszkają z powrotem w Krakowie (moja babcia była z Krakowa), więc nie jest to trudne.

Jak to się stało, że zająłeś się festiwalem Ambient Festival? Jak ci się udało coś takiego w Gorlicach, niewielkim miasteczku gdzieś w Beskidzie Niskim?
Festiwalem Ambient zająłem się niejako przez przypadek. Ponieważ od prawie 20 lat tworzę muzykę elektroniczną, to któregoś dnia wpadłem na pomysł, żeby stworzyć festiwal promujący taką właśnie muzykę.
Zbieg okoliczności sprawił, że właśnie wtedy w Wiśle zakończyły swój krótki żywot Międzynarodowe Prezentacje Muzyczne "Ambient" i moi znajomi, którzy tworzyli tę imprezę oddali mi nazwę, z propozycją kontynuacji w Gorlicach. Teraz impreza nazywa się: Międzynarodowe Prezentacje Multimedialne "AMBIENT FESTIVAL" i po latach mogę się pochwalić, że udało mi się zaprosić do Gorlic między innymi Robina Guthrie z Cocteau  Twins, Christiana Fennesza, Richarda Pinhasa, Geira Jenssena czyli Biosphere, Manuela Goetschinga, Haralda Grosskopfa i wielu, wielu innych światowej sławy artystów.

Jesteś też, a może przede wszystkim, muzykiem - jakiego typu muzykę uprawiasz?
Zawsze to powtarzam, że nie czuję się muzykiem, co najwyżej muzykantem, aby być muzykiem brak mi umiejętności. Ukończyłem tylko podstawową szkołę muzyczną, ale za to u wspaniałego nauczyciela, niestety już nieżyjącego Pana  Stefana Sendeckiego, ojca słynnego "Adzika" Sendeckiego którego, mam nadzieję, audiofile dobrze znają.

Adzik jest zaliczany do piątki najlepszych pianistów jazzowych świata. Jestem dumny, że jesteśmy znajomymi z dzieciństwa. To Adzik jest muzykiem - ja nie. Jest takie określenie "sound designer". Myślę, że ono właśnie do mnie pasuje. Jeżeli chodzi o rodzaj uprawianej przeze mnie muzyki, to się na przestrzeni lat zmienia. Kiedyś przez krótki okres była to klasyczna elektronika w stylu pierwszych płyt Tangerine Dream, potem to zaczęło wszystko podążać w kierunku minimal music, ambientu i tak już zostało.

Czy są na tego typu muzykę odbiorcy? Co to za ludzie?
Myślę, że odbiorcy są na każdy rodzaj muzyki. Odbiorcy muzyki ambient, podobnie jak jazzowej czy  innych ambitnych, niekomercyjnych odmian, to właśnie ta "mniejszość" o której mówiłem na początku, ale są i całe szczęście, że są. To ludzie bardzo wrażliwi, szukający w sztuce "nowego", a nie  tego co się im podaje na tacy w mediach.

Jak nagrywasz swój materiał? Jakbyś chciał nagrywać?
Moją muzykę przez jakiś czas nagrywałem na wieloślad Tascam Portastudio. Był to 4-śladowy magnetofon na kasety i aby uzyskać więcej ścieżek musiałem wyprawiać niezłe sztuczki. Teraz nagrywam muzykę na komputerze przy pomocy prostego programu Audacity i musi mi to wystarczyć, bo ze względów finansowych nie mogę sobie pozwolić na nic lepszego. Na takiej muzyce się nie zarabia. Pomimo że moja muzyka jest grana od czasu do czasu w Radiowej "Trójce", a także w Radiu Kraków i innych, to właśnie przez to "od czasu do czasu"  ZAiKS płaci grosze, więc inwestycje w sprzęt trzeba realnie przemyśleć.

Jaki system audio sobie wymarzyłeś?
Jako plastyk zwracam też uwagę na wygląd sprzętu. Nie postawiłbym w domu nawet doskonałego systemu audio, gdyby był paskudny. Przecież musiałbym na niego ciągle patrzeć. Na szczęście takie rzeczy zdarzają się bardzo rzadko. Z tego też powodu jestem wielkim fanem firmy Bang & Olufsen.
Mój wymarzony system audio to Primare lub Ayon, bo ładnie grają i mają świetny design. Do tego kolumny Dynaudio Confidence C1 , bo ładnie grają, mają świetny design i zmieszczą się w moim mieszkaniu. No i oczywiście gramofon. Mógłby być któryś z mniejszych Transrotorów, bo ładnie grają i mają świetny design :)
To są moje marzenia, chociaż po mojej ostatniej wizycie na wystawie Audio Show w Warszawie, wcale nie jestem pewny tego wyboru:)

Co myślisz o czarnej płycie - ma sens tłoczenie winyli z cyfrowych plików?
Jak wielu innych prawdziwych słuchaczy muzyki dałem się nabrać na cyfrowy kompaktowy miód, który z czasem okazał się nie tak słodki, jak nam wmawiano. Rozdawałem wtedy swoje winyle na prawo i lewo zastępując je kompaktami. Na szczęście w porę się opamiętałem.
Pamiętam audycje Leszka Michniewicza i Tomasza Szachowskiego którzy po raz pierwszy prezentowali w polskim radio płyty CD. Były to Nabucco Verdiego i Avalon Roxy Music. Padło tam stwierdzenie, że kompakty są niezniszczalne i można je nawet posmarować dżemem, a i tak zagrają. Teraz wiemy, że to nieprawda. Miałem w swojej kolekcji płyty (oczywiście oryginały), które nagle, po latach przestały grać.
Jeżeli chodzi o tłoczenie winyli z cyfrowych plików, to właściwie sam nie wiem. Może "sprytny " masteringowiec byłby lekiem na całe zło? Kupuję muzykę z którą chciałbym zostać do końca swoich dni. Wiem już że płyta CD mi tego nie zagwarantuje, bo "znika" i bywa kapryśna nie działając w każdym odtwarzaczu. Nie zdarzyło mi się aby winyl przestał grać, albo jakiś gramofon go nie odtworzył. Od dawna powtarzam, że wolę niedoskonałą nawet trzeszczącą płytę Elli Fitzgerald lub Janis Joplin od sterylnie cyfrowej płyty jakiejś "gwiazdy" która jest "gwiazdą" tylko dla tego że dostała więcej sms-ów o treści "tak" od telewizyjnej "większości".

Podaj proszę 10 płyt, które według ciebie czytelnicy "High Fidelity" powinni usłyszeć tu i teraz.
Moja lista 10 płyt nie będzie pewnie wielkim zaskoczeniem, bo jak wiemy jest tam ileś klasyków, które obowiązkowo trzeba mieć i znać, ale spróbuję coś oryginalnego (mam nadzieję) wymyślić:

1. Miles Davis - Kind of Blue
2. Urszula Dudziak, Adam Makowicz - Newborn Light
3. "BIOSPHERE" - Substrata
4. Eivind Aarset - Dream Logic
5. Suzana and the Magical Orchestra - Melody Mountain
6. Arve Henriksen - Strjon
7. "Pink Floyd" - Dark Side of the Moon
8. NIEMEN - Niemen z SBB
9. Arvo Part, Hilliard Ensemble - Miserere
10. Tangerine Dream - Phaedra
Niekoniecznie w tej kolejności.

Dziesięć płyt to stanowczo za mało, bo gdzie jest King Crimson, Dead Can Dance, Emerson Lake & Palmer, Tomasz Stańko czy na przykład Novi Singers? Gdzie miejsce dla The Beatles, lub ABBY? Na świecie powstało dużo wspaniałej muzyki.

AQUAVOICE
Nocturne

Zoharum, Zohar 077-2 (2014)
Compact Disc

Wydana 18 czerwca 2014 roku Nocturne jest drugą płytą Aquavoice która ukazała się w wydawnictwie Zoharum; pierwszą była Grey z roku 2013. Materiał do obydwu płyt powstał w tym samym czasie, można więc traktować je jak dwie części dyptyku. Pozwala na to nie tylko muzyka, ale i szata graficzna oraz sposób wydania – w tekturowych, kilkuczęściowych pudełkach. Jedenaście, trwających 50 minut utworów, w kontraście do bardziej eksperymentalnego Gray, brzmi w bardziej skupiony sposób, więcej w nich spokoju i „bajkowości”. Tadeusz Łuczejko mówi tak: choć w życiu codziennym chłodu nie lubię, uwielbiam go w sztuce. Inspirują mnie prace takich wybitnych artystów, jak Arve Henriksen, Jan Garbarek, Lars von Trier, Biosphere i innych…

Najnowsza płyta Aquavoice przynosi bardzo ciekawą muzykę i znakomity dźwięk. Słuchałem jej na kilku systemach, wielu urządzeniach, także ekstremalnie drogich, i za każdym razem byłem pod wrażeniem gęstości i koherencji brzmienia. Brzmienie jest dość ciepłe, ale wcale nie zamknięte. Na górze pasma wiele się dzieje, zarówno muzycznie, jak i sonicznie, i jeśli tylko system to potrafi, usłyszymy dźwięki w wielu planach. Najważniejszy wydaje się niska średnica, gęsta i mocna – to naprawdę będzie się podobać! Płyta limitowana jest do 500 sztuk, warto więc poszukać jej już teraz.

Jakość dźwięku: 9/10

AQUAVOICE, DYSKOGRAFIA:

Water Music (2001)
Sound Chaser (2002)
Virus Edycja Limitowana (2003)
Dreamdesigner (2003)
Electronic Music (2004)
I Remember Berlin (2005)
Cold (2008)
Memories (2009)
Grey (2013)
Nocturne (2014)

Tadeusz Łuczejko (po lewej) i Robert Szklarz, właściciel Nautilusa

Za zorganizowanie spotkania dziękujemy krakowskiemu salonowi Nautilus.

nautilus.net.pl

  • Tadeusz Łuczejko w swoim gorlickim studio.
  • Tadeusz Łuczejko, Aquavoice – koncert w podczas festiwalu Ambient 2007.
  • Banco de Gaia – Ambient 2009.
  • Geir Jenssen z Biosphere i Tadeusz Łuczejko, Nordland Art Festival, Łódź 2010.
  • M. Jacaszek, T. Łuczejko i Christian Fennesz, Ambient 2012.
  • Tadeusz Łuczejko i Robin Guthrie z Cocteau Twins, Ambient 2011.
  • Tadeusz Łuczejko w krakowskim Nautilusie, przy odtwarzaczu CD Ayon Audio.
  • Tadeusz Łuczejko w krakowskim Nautilusie, przy odtwarzaczu CD Ayon Audio.