pl | en

No. 110 czerwiec 2013

MÓJ PIERWSZY SYSTEM
(z cyklu „Audiofil – to brzmi dumnie”)

Witam serdecznie!

Szukając pomocy w internecie trafiłem na Pana stronę i piszę do pana z zapytaniem. Zacznę może od tego, że zawsze chciałem mieć dobry sprzęt audio. Szperając jednak w Sieci dowiedziałem się, że to, co kiedyś wydawało mi się DOBRYM sprzętem, jest co najwyżej sprzętem ze średniej półki.
Chciałbym przeznaczyć do 7000 PLN na wszystko i nie wiem od czego dokładnie zacząć (słucham bardzo rożnej muzyki, głownie elektronicznej, lubię hip hop oraz cięższy rock). Czytając Pana poradniki już wiem, że po prostu muszę wybrać się na odsłuchy (co w moim przypadku przez kilka najbliższych miesięcy będzie problemem). Z racji tego, że moje mieszkanie remontowane jest „zdalnie” pytam o poradę: jak rozmieścić sprzęt audio, którego jeszcze nie znam i tym bardziej nie mam?

Muszę zaplanować układ mieszkania, a z racji tego, że nigdy nie miałem do czynienia z „lepszym” dźwiękiem nie bardzo wiem jak się do tego zabrać. Jestem wychowany na zwykłych wieżach i słuchawkach, więc nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Wszystko zwykle ustawiane było „tak, żeby stało i grało”, ale teraz chciałbym mieć swoje miejsce w salonie do odsłuchu, no i żeby pograło na imprezach :-)

Czy ustawienie kolumn na stole komputerowym tak, aby można było korzystać z nich siedząc przy laptopie to profanacja? Na chwilę obecną wg mojego planu blat komputerowy i kanapa/narożnik (wołałbym narożnik, ale czy to będzie wpływać na jakość dźwięku, jeśli jeden z boków będzie ustawiony w kierunku kolumn?) są w jednej linii.

Wiem, że trochę to wszystko brzmi skomplikowanie, ale proszę mi uwierzyć, że ja sam już nie wiem za co się łapać. Jeśli to pomoże to mogę podesłać plik z rozkładem salonu. Na chwilę obecną uzależniam remont od przyszłego zakupu sprzętu audio, ale nie wiem jakie mam podejmować decyzje, biorąc pod uwagę brak wiedzy na temat praktycznego rozstawienia.

Proszę wybaczyć długi list, ale mam nadzieję, że zainteresuje on Pana na tyle, by spróbował Pan odpowiedzieć :-)

Dziękuję i pozdrawiam,
Przemysław


PS
Jeśli mógłby Pan także coś zasugerować, jeśli chodzi o stereo, to byłbym wdzięczny - poczytam sobie o nim zanim wybiorę się na odsłuchy. Chciałbym, aby źródłem był komputer albo dysk zewnętrzny - czy komputer mógłby być oddalony o kilka metrów od systemu? Słucham naprawdę wszystkiego (drum and bass, house, progressive, dubstep, hip hopu, czasem jazzu i czegoś spokojnego jak i różnych wersji rocka). Byłbym bardzo wdzięczny, gdyby byłby Pan w stanie podsunąć jakieś pomysły na zestaw.

Kupno systemu audio może być albo nic nieznaczącym epizodem, mającym „wagę” porównywalną z nabyciem odkurzacza lub żelazka, albo też przeżyciem progowym, punktem zwrotnym znaczącym nas do końca życia. Takim hobby, czymś wciągającym, może nawet nas definiującym, stać się może każdy rodzaj aktywności człowieka. Najlepiej, jeśli takim hobby jest praca zawodowa (jak w moim przypadku), ponieważ możemy poświęcić mu znacznie więcej czasu i zasobów („piniendzy” po prostu). To jednak rzadkość i większość melomanów, którzy zdecydowali się być także audiofilami, dzieli swój czas między pracę zawodowa, rodzinę, różne inne zajęcia oraz muzykę. Mówiąc przy tym „audiofil” mam na myśli kogoś, kto wykonał „skok wiary” po to, aby wreszcie, często po raz pierwszy w życiu, usłyszeć utwór muzyczny w warunkach zbliżonych do tych, jakie sobie wyobrażał wykonawca i producent nagrania. To, o czym mówię świetnie ilustruje rysunek, który gdzieś widziałem (wyleciało mi w tej chwili z głowy, gdzie), na którym mieliśmy taki ciąg: studio nagraniowe (kilkadziesiąt tysięcy USD), stół mikserski (kolejne kilkadziesiąt), mikrofon (kilka tysięcy dolarów) i na końcu odtwarzacz mp3 za kilkanaście USD i słuchawki za 99 centów. Znakomicie pokazuje marnowanie potencjału, jaki mają nagrania, jeśli korzystamy z tandetnych produktów, które z muzyką mają niewiele wspólnego. Takie potraktowanie płyty (pliku) unieważnia pełne zrozumienie słuchanego utworu, redukując go do melodii, pozbawiając wymowy sonorycznej, możliwej do odczytania wyłącznie jeśli muzykę odtwarzamy w dobrze przygotowanym systemie audio.

Przeglądając magazyny poświęcone hi-fi i high-endowi nietrudno zauważyć, że większość ich zawartości to testy i opisy drogich produktów. „High Fidelity” nie jest pod tym względem wyjątkiem. Wymuszone to jest w pewnej mierze przez rynek, na którym podstawowy przedział cenowy, powiedzmy do jakiś 2000 zł za element, reprezentowany jest dość słabo (i to się pogłębia). Ale i przez redaktorów pism, którzy realizując swoje hobby sięgają po urządzenia, kolumny akcesoria, które ich interesują, które poszerzają ich własną wiedzę – zwykle urządzenia kosztowne. Są jednak jeszcze dwa aspekty, które uprawomocniają taki stan rzeczy. Jeden jest oczywisty – drogie, ekskluzywne produkty cieszą najbardziej. Czytelnicy magazynów poświęconych motoryzacji widząc Lamborghini, Bugatti i inne topowe konstrukcje marzą o tym, żeby kiedyś coś takiego mieć, doskonale sobie przy tym zdając sprawę z tego, że zapewne nigdy te marzenia się nie spełnią. To taki „wabik”, którym wszystkie pisma się posługują. Jest jednak jeszcze jeden aspekt, o którym nie wolno zapominać – drogie produkty wyznaczają obecny poziom rozwoju danej dziedziny (jej wycinka), definiują to, co jest w danym momencie możliwe; są najczęściej nośnikiem innowacji, realizuje się w nich pomysły, których nie ma szans zastosować w niedrogich produktach. Urządzenia audio „state-of-the-art” są potrzebne chociażby po to, aby zakreślić horyzont tego, co jest możliwe. Większość zastosowanych tam rozwiązań prędzej czy później znajdzie drogę do niższych przedziałów cenowych, ubogacając tym samym naszą wiedzę i popychając naprzód całą branżę, nie tylko jej ekskluzywny top.

Jeśliby graficznie przedstawić ilość osób korzystających z urządzeń audio, w zależności od ich ceny, otrzymalibyśmy co w rodzaju piramidy, z ostrym szczytem i szeroką podstawą. Najwięcej melomanów, co oczywiste, korzystałoby z urządzeń z podstawowego przedziału cenowego. Taki system mógłby kosztować jakieś 7000 zł.
Przyjrzawszy się z chłodną głową decyzji pana Przemka, który jest przedstawicielem dużej grupy osób wkraczających na tereny audio, trzeba by z uznaniem schylić przed nią głowę: to bardzo duże pieniądze. Każdy, kto ma w kieszeni 7000 zł może powiedzieć, że do biednych nie należy. Choć w branży audio to absolutne minimum tego, co należy wydać na kompletny system, każdego człowieka, który muzyką interesuje się przy okazji przejażdżki windą, w której leci jakiś muzak, przyprawiłaby o atak serca. Te pieniądze można bowiem wydać na tak wiele rzeczy, bardziej praktycznych, chociażby na wakacje, nowe meble, poprawki w samochodzie, malowanie mieszkania, ubrania, buty i inne. Nie będę z tymi rzeczami dyskutował, bo nie ma sensu – są potrzebne i już. Ponieważ jednak wciąż państwo czytają ten tekst, zakładam, że tkwi w was jakaś potrzeba, tęsknota za czymś więcej. Coś, co domaga się wypełnienia treścią – tęsknota za MUZYKĄ, a właściwie za przeżyciami i emocjami, z którymi jest związane jej słuchanie (w przypadku melomana-audiofila – odsłuch, patrz TUTAJ). A to da się „załatwić” tylko i wyłącznie przy pomocy pieniędzy.
Najprostszą metodą jest uczestnictwo w koncertach. Nie potrzeba do tego żadnych rewolucji w domu, wydatki mogą być rozłożone w czasie, mamy kontakt z muzyką na żywo. To dobra droga, uczestnictwo w koncertach to konieczność, nie tylko ze względu na ładunek emocjonalny, jaki niosą, ale także ze względu na walor edukacyjny – „uczymy” się w ten sposób dźwięku, szczególnie jeśli mówimy o koncertach bez wzmocnienia (niemal zawsze – muzyki klasycznej). Tyle tylko, że obcujemy wówczas z muzyką okazjonalnie – jeśli to będzie jedno wyjście w miesiącu, to będzie sukces. A co z resztą czasu? Co z wszystkimi tymi wykonawcami, którzy nie występują blisko nas? Z tymi, którzy już nie żyją? Co z nagraniami studyjnymi, których nie da się przenieść na scenę? Do tego system audio jest niezbędny.

Żeby rozpocząć naszą przygodę z audio musimy podjąć decyzję o kupnie systemu do odtwarzania muzyki. Myślę przy tym o prawdziwym systemie, a nie o przypadkowej mini-wieży, albo – co gorsza – kinie domowym. Najprostszą metodą jest skupienie się na słuchawkach. Eksplozja tego segmentu rynku, związana z odtwarzaczami plików, popularnie nazywanymi odtwarzaczami mp3, choć najczęściej nimi nie są, odtwarzaczy Apple’a, jak również systemów komputerowych, oznacza, że mamy w czym wybierać. Najprostszy system to po prostu komórka z dobrymi słuchawkami. Nie, nie żartuję – myślę o radiu w komórce. Przed laty, jeszcze w czasach, kiedy pracowałem w magazynie „Sound&Vision” żona kupiła mi przenośne, maleńkie radyjko firmy Aiwa (już nieistniejącej, zlikwidowanej przez Sony, która ją wykupiła). Słuchanie w pociągach, tramwajach i autobusach „Trójki” (PRIII), a potem także „Dwójki” (PRII) weszło mi w krew i dało mnóstwo radości. Kiedy radyjko się zepsuło, gładko przeszedłem na słuchanie radia z komórki. Ponieważ zainteresowałem się tym na serio, mogę odpowiedzialnie powiedzieć, że jakość dźwięku dostępna przez wyjście słuchawkowe komórek różni się dramatycznie z modelu na model, ale w lepszych modelach jest całkiem niezła.



W każdym razie – to najprostszy sposób na słuchanie muzyki. Trzeba sobie do tego sprawić sensowne słuchawki i – jedziemy. Warto je jednak najpierw wypróbować ze swoją komórką, ponieważ często mają krótki kabel połączeniowy. To istotne, ponieważ kabel słuchawek służy jako antena – krótki nie zapewnia wystarczająco silnego sygnału.
Kolejnym krokiem może być kupno małego odtwarzacza plików (ale nie mp3!!!), który odtwarza pliki w jakości CD (co najmniej), albo w nieskompresowanej formie WAV, albo w bezstratnej kompresji FLAC. Odtwarzacz przenośny i słuchawki to jednak tylko przedłużenie sytuacji z radiem. Krokiem do przodu będzie natomiast wykorzystanie komputera w roli odtwarzacza plików. I znowu obecne trendy rynkowe nam pomagają. Trzeba zainstalować jakiś dobry odtwarzacz plików, np. foobar2000 lub iRiver i zaopatrzyć się w zewnętrzny przetwornik cyfrowo-analogowy z wejściem USB i wzmacniaczem słuchawkowym. No i oczywiście słuchawki. Dobre przetworniki/wzmacniacze, np. Audinst mini DAC lub HUD-mx2, albo nawet hiface DAC firmy M2Tech, będą w sam raz. W przyszłości można dokupić odtwarzacz software’owy JPlay, współpracujący ze „skórkami” foobara i iRivera i dostaniemy jeszcze lepszy dźwięk. Taki system pozwoli na odtwarzanie plików w jakości CD, ale również plików wysokiej rozdzielczości. Można do niego kupić dobre słuchawki, n. HE-300 HiFiMAN-a. Może być też podstawą dla bardziej rozbudowanego systemu.

Mając cyfrowy odtwarzacz, jakim jest komputer w połączeniu z przetwornikiem cyfrowo-analogowym, możemy wykonać krok, który przeniesie nas ze świata słuchawek w świat zewnętrzny, świat kolumn. Do Audinsta i M2Techa można podłączyć aktywne kolumny i ustawić je przed nami, na biurku/stole, na którym stoi ekran komputera lub laptop. Warto zatroszczyć się o dobre interkonekty i kable sieciowe. Może to być coś z oferty Chorda czy Supry - to sprawdzone rozwiązania. Kolumny rozstawiamy najszerzej, jak to możliwe, kierujemy na nasze uszy i gotowe. Żeby je odsprzęgnąć od stolika, można pod nie podłożyć grubą deskę, ładnie dociętą, sfrezowaną, podnosząc ich estetykę, a potem kolumny postawić na niewielkich kolcach. Tak dostaniemy naprawdę fajny system za sensowne pieniądze.
Można oczywiście skupić się na systemach pasywnych, gdzie wzmacniacz i kolumny są osobne. I może to być system prawdziwie high-endowy – mam na myśli rozwiązania w rodzaju NuForce oraz Amphiona (czytaj TUTAJ). Wzmacniacz NuForce DDA-100 ma wejście cyfrowe USB, nie jest więc potrzebny zewnętrzny przetwornik cyfrowo-analogowy.

System, który właśnie opisaliśmy, oparty jest na komputerze, jako na źródle dźwięku. Z kolumnami tworzy system, który zwykło się nazywać „komputerowym”. Można go jednak rozwinąć lub od razu skupić się na kolejnym kroku – wydzieleniu kolumn poza obszar w którym stoi komputer. Pierwszy będzie spełniał podstawowe zadanie, jakie systemowi audio stawia pan Przemek – będzie dobrze grał i można będzie przy nim zrobić imprezę. Odsłuchy, prawdziwe słuchanie muzyki, ograniczone będzie wówczas jednak do obszaru przy komputerze, a więc przy pracy, grach i przeglądaniu internetu. Jeśli wydzielimy kolumny na zewnątrz, będziemy mogli mówić o klasycznym systemie audio, z komputerem w roli źródła dźwięku. A to będzie odpowiedź na sugestię autora listu, zawartą w Post Scriptum.
Można to zrobić na dwa sposoby. W pierwszym pozostajemy przy NuForce DDA-100 i podłączamy do niego kolumny ustawione przed miejscem w którym będziemy słuchali muzyki. Mogą to być kolumny podstawkowe, np. któreś Monitor Audio lub Castle, albo podłogowe – Monitor Audio lub Audio Academy (np. model Phoebe IV). Ważne jest przy tym, aby zachować pewne podstawowe zasady ustawiania kolumn. Przede wszystkim pomiędzy słuchającym i głośnikami nie powinny znajdować się żadne przedmioty. Dopuszczalne jest użycie niskiego stolika, ale pod warunkiem, że nie będzie miał szyby na górze. Kolumny ustawiamy na jednej ze ścian, pozostawiając za nimi co najmniej kilkadziesiąt centymetrów przestrzeni. Muszą być w równej odległości od słuchacza, tworząc z nim trójkąt. Odległość między kolumnami powinna wynieść co najmniej 2 m, optymalnie to 2,5 – 3 m.
Rysunek podesłany rzez pana Przemka pokazuje, że przed jedną z kolumn będzie odnoga narożnika. To niekorzystna sytuacja, ponieważ kolumny będą pracowały w różnym otoczeniu akustycznym. A to oznacza, że nie dostaniemy precyzyjnej sceny dźwiękowej i dobrej barwy. Rozwiązaniem byłoby przesuniecie całości, tj. kolumn w prawo, żeby choć trochę wyciągnąć lewą kolumnę z rogu – to też niekorzystny układ.
jeśli da się spełnić powyższe wymogi, położyć na podłodze jakiś dywan, najlepiej gruby, wówczas będzie dobrze. Jeszcze lepiej by było, jeśliby ściana, na której stoją kolumny zakryta była półkami z książkami. Można także wykorzystać świetnie wyglądające panele akustyczne Vicoustics (pisaliśmy o nich niedawno w zakładce o nowościach TUTAJ). Kolumny stawiamy na kolcach, a kolce na niskich platformach, najlepiej zrobionych z drewna (wysokość 3-5 cm).

Podsumujmy: powołaliśmy do życia kompletny system w konkretnym pomieszczeniu. Może stać do 5 m od komputera, to najdłuższa dopuszczalna długość kabla USB. Nie jest to jedyne rozwiązanie. Możemy skupić się na klasycznym wzmacniaczu zintegrowanym, np. Music Hall a15.2 lub 15.2 i przetworniku cyfrowo-analogowym, np. Cambridge Audio DACMagic 100, Arcam iLink lub rPAC (z wejściem USB), Audinst lub M2Tech. Drożej, ale lepiej – Hegel HD2. Albo zrezygnować z komputera i przejść na odtwarzacz plików. I tutaj otwierają się nowe możliwości. Jeśli pan Przemek zaakceptowałby nieco większy wydatek, to można zrobić to elegancko, nie zajmując zbyt wiele miejsca. Kupujemy odtwarzacz all-in-one, czyli odtwarzacz plików/radia komputerowego, radia FM, wzmacniacz stereo Naim UnitiQute za 6000 zł i do tego kolumny Audio Academy lub Monitor Audio z serii Bronze. I do tego kable. Jest też nowa seria tego typu urządzeń firmy NAD, model D7050 i inne. Widziałem je na wystawie w Monachium z kolumnami Dynaudio z nowej serii Excite – znakomity dźwięk (relacja z imprezy – w tym samym, czerwcowym numerze „High Fidelity”). Każde z tych rozwiązań to wejście w prawdziwy, wypasiony świat audio. Warto poświęcić temu czas i pieniądze, bo odpłaci się to z nawiązką.

To tylko kilka możliwości, ale przeze mnie przećwiczonych – takich, które słyszałem. System z elektroniką Arcama i kolumnami Castle’a można zobaczyć TUTAJ, system, w którym wykorzystałem DAC Arcama iLink TUTAJ. Mogę sobie wyobrazić system, w którym mamy wzmacniacz Arcama, kolumny Audio Academy lub Castle z serii Knight, przetwornik Arcama lub Cambridge Audio i kable Chorda, który będzie równie fajny, jak wymienione powyżej. Tak zacząć to jakby urodzić się na nowo.

Cykl „Audiofil – to brzmi dumnie”

  • MOJE MIEJSCE NA ZIEMI, czyli o czym marzy meloman-audiofil, No. 106, luty 2013, czytaj TUTAJ
  • AUDIOFIL W CZYTELNI, czyli magazyny audio, No. 104, grudzień 2012, czytaj TUTAJ
  • WYSTAWA - możliwości do wykorzystania, No 103, listopad 2012, czytaj TUTAJ
  • KLASYFIKACJA, czy szatańskie wersety?, No. 102, październik 2013, czytaj TUTAJ
  • SPRZĘT - kilka słów o tym, co nas podnieca, No 101, wrzesień 2013, czytaj TUTAJ
  • ODSŁUCH – KRÓTKIE WPROWADZENIE DO NIETYPOWEGO ZACHOWANIA (czyli dlaczego słuchanie nie zawsze jest odsłuchem i co z tego wynika), No. 97, maj 2012, czytaj TUTAJ
  • AUDIOFIL – KRÓTKIE WPROWADZENIE DO CZŁOWIEKA (kilka dowodów na istnienie sensu w branży audiofilskiej), No. 95, marzec 2012, czytaj TUTAJ

Do sprzedania

Wszystkim, którzy chcą kupić coś za nieduże pieniądze, z dobrego źródła, w dobrej cenie – mam do zaproponowania kilka rzeczy z mojego systemu lub po testach.

1. Interkonekt analogowy Acrolink Mexcel 7N-2100. Piękny kabel (może pracować także jaki kabel cyfrowy S/PDIF), przysłany bezpośrednio z Japonii. Jest w idealnym stanie, po teście. Nie mam do niego pudełka; do sprzedania mam wersję 2 m. Test można przeczytać TUTAJ. Cena – 6000 zł (2 m), cena katalogowa – 11 000 za wersję 1 m.

2. Interkonekt analogowy Acrolink 8N-A2080III Evo, długość 1,5 m. To limitowana edycja, dostępnych jest tylko 250 sztuk tej wersji. Test TUTAJ. Cena – 5000 zł (1,5 m), cena katalogowa – 9900 zł. Stan idealny, bez pudełka.

3. Kabel sieciowy Oyaide Tunami GPX-Re x 1. Kabel nieużywany, wciąż w opakowaniu. Test TUTAJ. Cena – 2300 zł za sztukę, cena katalogowa – 3590 zł.

4. Interkonekt analogowy Oyaide AR-910, długość 1 m, zbalansowany, czyste srebro 5N. Kabel nowy, niewyciągany z pudełka, przysłany prosto z Japonii. Opis TUTAJ. Cena – 1300 zł, cena katalogowa – 2100 zł.

5. Interkonekt analogowy RCA-RCA Wireworld Platinum Eclipse, długość 2 m. Referencyjny kabel amerykańskiego Wireworlda o rzadko spotykanej, dwumetrowej długości. Jego cena jest zaporowa, ale u mnie jest na wyciągniecie ręki – przyda się wszędzie tam, gdzie do tej pory duża odległość źródła od wzmacniacza stała na przeszkodzie kupna referencyjnego kabla. Teraz jest to możliwe. Cena katalogowa – 22 390 zł. Czekam na propozycje. Stan – bardzo dobry. W komplecie metalowa skrzyneczka i certyfikat autentyczności podpisany przez Davida Saltza, właściciela Wireworlda.

6. Cyfrowy kabel optyczny SAEC OPC-X1, test TUTAJ. To referencyjny kabel optyczny, jeden z najlepszych, jakie znam. Poza Japonią właściwie niedostępny. Cena – 1000 zł/1 m, cena katalogowa – 650 euro. Niemal nieużywany, wyciągnięty raz, do testu.

7. Interkonekt analogowy (zbalansowany) SAEC XR-4000, test TUTAJ. Cena – 2000 zł, cena katalogowa – 980 euro. Niemal nieużywany, wyciągnięty raz, do testu.

8. Kabel sieciowy Acoustic Revive Power Reference. Referencyjny kabel sieciowy japońskiej firmy. Używany przez dwa miesiące, po teście. Stan idealny. Test TUTAJ. Cena – 3000 zł/2 m, cena katalogowa – 4390 zł/2 m.

9. Platforma antywibracyjna Acoustic Revive RST-38, używana, x 1. Stan podstawy nie jest idealny, używałem ich przez jakiś czas, stąd taka, a nie inna cena. Cena – 2500 zł/2 szt.; cena katalogowa – 2790 zł/szt.

10. Odtwarzacz DVD/SACD/HDCD/CD-wzmacniacz wielokanałowy Arcam Solo Movie 5.1. Długa nazwa, ale urządzenie purystyczne. Połączenie w jednej obudowie audiofilskiego odtwarzacza płyt audio i wideo oraz pięciu kanałów wzmacniacza – wszystko w jakości Arcama. Oryginalna cena – grubo ponad 10 000 zł, proszę o jakiekolwiek propozycje. Odtwarzacz wykorzystywany przeze mnie przez rok, z sekcji wzmacniacza nigdy nie korzystałem. Wymieniona, nowa mechanika. Leży w pudle – szkoda, lepiej, żeby kogoś cieszył. Test TUTAJ.


Kim jesteśmy?

Współpracujemy

Patronujemy

HIGH FIDELITY jest miesięcznikiem internetowym, ukazującym się od 1 maja 2004 roku. Poświęcony jest zagadnieniom wysokiej jakości dźwięku, muzyce oraz technice nagraniowej. Wydawane są dwie wersje magazynu – POLSKA oraz ANGIELSKA, z osobną stroną poświęconą NOWOŚCIOM (→ TUTAJ).

HIGH FIDELITY należy do dużej rodziny światowych pism internetowych, współpracujących z sobą na różnych poziomach. W USA naszymi partnerami są: EnjoyTheMusic.com oraz Positive-Feedback, a w Niemczech www.hifistatement.net. Jesteśmy członkami-założycielami AIAP – Association of International Audiophile Publications, stowarzyszenia mającego promować etyczne zachowania wydawców pism audiofilskich w internecie, założonego przez dziesięć publikacji audio z całego świata, którym na sercu leżą standardy etyczne i zawodowe w naszej branży (więcej → TUTAJ).

HIGH FIDELITY jest domem Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego. KTS jest nieformalną grupą spotykającą się aby posłuchać najnowszych produktów audio oraz płyt, podyskutować nad technologiami i opracowaniami. Wszystkie spotkania mają swoją wersję online (więcej → TUTAJ).

HIGH FIDELITY jest również patronem wielu wartościowych wydarzeń i aktywności, w tym wystawy AUDIO VIDEO SHOW oraz VINYL CLUB AC RECORDS. Promuje również rodzimych twórców, we wrześniu każdego roku publikując numer poświęcony wyłącznie polskim produktom. Wiele znanych polskich firm audio miało na łamach miesięcznika oficjalny debiut.
AIAP
linia hifistatement linia positive-feedback


Audio Video show


linia
Vinyl Club AC Records