pl | en

Wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany

Octave
V 16 SINGLE ENDED

Producent: OCTAVE Audio
Cena (w czasie testu): 36 900 zł

Kontakt: Andreas Hofmann
Industriestr. 13
76307 Karlsbad ǀ Niemcy


octave.de

MADE IN GERMANY

Do testu dostarczyła firma: NAUTILUS


ie pomylę się chyba, jeśli powiem, że jednym z głównych magnesów pokoju firmy Octave w czasie wystawy High End 2017 był wzmacniacz słuchawkowy V 16 Single Ended. Jest to pierwszy w ofercie tego niemieckiego producenta wzmacniacz zaprojektowany z myślą o słuchawkach. Ma też na tyle niespotykany, można nawet powiedzieć – zaskakujący wygląd, że nie można było koło niego obojętnie przejść. Poza tym Andreas Hoffman, właściciel i główny konstruktor, wyeksponował go tak, że nie dało się go nie zauważyć.

Mówiąc o V 16 jako o wzmacniaczu słuchawkowym mówimy tylko część prawdy. To nie pierwszy taki przypadek, kilka lat temu na rynku było parę tego typu urządzeń, ale wydawało się, że ich czas minął. A tu nie: podstawową rolą V 16 jest napędzenie słuchawek, jednak mamy też możliwość odtwarzania muzyki przez kolumny – na tylnej ściance znajdziemy zaciski głośnikowe, jak w klasycznym wzmacniaczu zintegrowanym. Trzeba będzie poświęcić trochę czasu na poszukiwania odpowiednich kolumn, to wzmacniacz małej mocy, ale jest taka możliwość i nic nie będzie nas kosztowała.

| V 16 SINGLE ENDED

V 16 jest lampowym wzmacniaczem słuchawkowym typu single-ended. W stopniu wejściowym pracuje podwójna trioda ECC82, a sterowanie lamp mocy powierzono dwóm, po jednej na kanał, niskoszumnym pentodom małej mocy EF800. Stopień końcowy, tj. mocy wyposażono w tetrody strumieniowe KT120 ( KT = kinkless tetrode), pracujące w układzie triodowym. Po zmianie prądu podkładu można je wymienić na mocniejsze, KT150; testujemy wersję z KT120. Wzmacniacz dysponuje mocą 2 x 8 Ω i obsługuje słuchawki o impedancji od 6 do 2000 Ω i głośniki o impedancji od 3 do 32 Ω. Słuchawki można podłączyć albo do wejścia niesymetrycznego 6,3 mm typu duży jack, albo do 4-pinowego wyjścia XLR. To ostatnie jest zazwyczaj stosowane do wzmacniaczy z wyjściem zbalansowanym – tutaj ma, jak zakładam, być ułatwieniem, bo sygnał będzie i tak niezbalansowany.

W literaturze firmowej wzmacniacz ten występuje zarówno pod pełną, jak i skróconą nazwą, odpowiednio: V 16 Single Ended i V 16. Dopisek „single ended” jest w tym przypadku znaczący, bo nie tylko opisuje topologię urządzenia – niesymetryczną – ale także ją podkreśla. Na stronie internetowej producenta czytamy:

Nadszedł czas na aplikację technologii wypracowanych przez Octave dla wzmacniaczy do projektu typu single-ended. A to dlatego, że tego typu układ jest szczególnie pożądany ze względu na naturalne odtwarzanie dźwięku, oferuje również oczywiste zalety, które będą idealnie wykorzystane zarówno z głośnikami o wysokiej skuteczności, jak i ze słuchawkami. Wzmacniacze single-ended charakteryzują się naturalną sygnaturą wyższych harmonicznych i oferują ekstremalnie przejrzystą średnicę, ponieważ sygnał nie jest dzielony na połowę i nie występują związane z tym zniekształcenia powstające przy przejściu sygnału przez zero („crossover distortions”).

octave.de/en/htdocs/verstaerker/v16.php, dostęp: 22.03.2018

Bazując na takich samych przesłankach powstał wzmacniacz Ayon Audio HA-3, od półtora roku mój wzmacniacz odniesienia. Rzeczywiście jest bowiem tak, że wzmacniacze single-ended są cenione za czyste, naturalne, bardzo wierne brzmienie. Nie znaczy to, że to rozwiązanie uniwersalne i jedyne możliwe. Znika z nim bowiem możliwość napędzenia słuchawek w zbalansowany sposób. A symetryczny układ końcowy we wzmacniaczu słuchawkowym daje – jak pokazuje moje doświadczenie – wyraźną poprawę dźwięku, przede wszystkim jeśli chodzi o potęgę, moc i wielobarwność niskiego zakresu, a także dynamikę. Problemem „wrodzonym” wzmacniaczy single-ended jest też mała wydajność prądowa i moc. Jak zwykle więc – coś za coś.

Wzmacniacz oferuje trzy wejścia liniowe – dwa niesymetryczne RCA i jedno symetryczne XLR. Sygnał za tym ostatnim musi być jednak desymetryzowany – to ostatecznie wzmacniacz single-ended. Na życzenie fabryka może też zamontować wyjście z przedwzmacniacza tak, aby podłączyć do V 16 zewnętrzną końcówkę mocy. Urządzenie jest szerokie na 210 mm i bardzo wysokie – mierzy aż 335 mm. Taka wertykalna budowa została wymuszona konstrukcją w której wprowadzono kilka sprytnych i kilka unikatowych rozwiązań, mających na celu ominięcie bolączek wzmacniaczy lampowych.

| Pomysły na poprawę stanu rzeczy

Wszystkiego poprawić się nie da, pan Hoffman ma jednak kilka pomysłów, które mogą pomóc przynajmniej część problemów zminimalizować. Jeden z nich dotyczy kompensacji basu. Octave jest w tej uprzywilejowanej pozycji – jak japońskie Kondo, czy polskie Fezz Audio – że produkuje swoje własne transformatory. Zaprojektowała więc transformator głośnikowy, w którym kompensowane jest pole magnetyczne tak, że wzmacniacz przenosi liniowo sygnał już od 10 Hz. Także drugi skraj pasma przenoszenia leży niezwykle wysoko, przy 100 kHz, a to dzięki umiejętnemu zastosowaniu sprzężenia zwrotnego w zaprojektowanym przez siebie układzie drivera (lamp sterujących EF800).

Poradzono sobie również z szumem na wyjściu głośnikowym, który jest – jak czytamy – „właściwie niemierzalny”. Osiągnięto to przez zoptymalizowanie umiejscowienia transformatora zasilającego w stosunku do głośnikowych, co powoduje, że nie było potrzeby wydzielania zasilacza na zewnątrz. Dla porządku dodajmy jednak, że V 16, podobnie jak inne wzmacniacze Octave, został wyposażony w gniazdo do którego można podłączyć zewnętrzny, dodatkowy zasilacz Black Box lub – większy – Super Black Box; w teście przyjrzymy się wpływowi na dźwięk tego ostatniego. To po prostu banki z kondensatorami filtrującymi napięcie zasilające, powiększające pojemność główną zasilacza o faktor 4 (BB) i 10 (SBB). W każdym razie firma deklaruje, że niskoczęstotliwościowy szum, czyli tzw. brum, leży poniżej 110 dB, przy mocy 1 W i obciążeniu 8 Ω, co przekłada się na ok. 15 – 20 μV przy 50 Hz.

Aby uniknąć nagrzewania się lamp i wzmacniacza, co szkodzi urządzeniu i środowisku, V 16 wyposażony został w automatyczny, dostosowujący się do obciążenia, trzystopniowy układ regulujący prąd podkładu – od 100% do 35% – przesuwający punkt pracy lampy końcowej, ale wciąż w klasie A. Dodatkowo urządzenie może pracować w trybie Ecomode. Kiedy wzmacniacz nie otrzymuje sygnału, tj. nie słuchamy muzyki, automatycznie redukuje prąd podkładu do 35%, a po podaniu sygnału wraca do pełnego wysterowania. Wzmacniacz jest więc cały czas gotowy do pracy, pod „prądem”, ale zużywa o wiele mniej mocy.

Wzmacniacz wyposażony został w pilot zdalnego sterowania, znany z pełnowymiarowych urządzeń tego producenta. Jest solidny, ciężki i wyposażony tylko w dwa, duże przyciski, regulujące siłę głosu. Pamiętam, że jakieś piętnaście, czy szesnaście lat temu piloty z dwoma guzikami stosowała firma VTL i do dziś jest to dla mnie wzór funkcjonalności.

Octave V 16 Single Ended porównywany był do dwóch znakomitych wzmacniaczy odniesienia, obydwu z kolekcji „High Fidelity”: Ayon Audio HA-3 oraz zasilanego bateryjnie Bakoon HPA-21. Do testu wykorzystałem dwie pary słuchawek ortodynamicznych, różniących się dźwiękiem i ceną: HiFiMAN HE-1000 V2 oraz HiFiMAN Edition X V2. Oprócz nich przesłuchałem dwie pary słuchawek dynamicznych: Sennheiser HD800 oraz Beyerdynamic DT-990 Pro (600 Ω) .

Wzmacniacz zasilany był kablem Acoustic Revive Power Reference z pasywnym filtrem Acoustic Revive RAS-14 Triple-C. Sygnał w formie niesymetrycznej z wyjścia RCA odtwarzacza Ayon Audio CD-35 HF Edition przesyłany był za pomocą interkonektu Acoustic Revive RCA-1.0 Absolute.

OCTAVE w „High Fidelity”
  • TEST: Octave RE 320 | wzmacniacz mocy
  • TEST: Octave V 110 | wzmacniacz zintegrowany
  • TEST: Octave JUBILEE PRE | przedwzmacniacz liniowy
  • TEST: Octave V 40 SE | wzmacniacz zintegrowany

  • Płyty użyte do odsłuchu (wybór):

    • Sing with the Voice of Melody, wyk. Stile Antico, Harmonia Mundi USA HMU 807650, SACD/CD (2015)
    • Dave Grusin, Discovered Again! Plus, Sheffield Lab/Lasting Impression Music LIM XR 002, XRCD24 (1976/2002)
    • Depeche Mode, Live in Berlin, Sony Music | Columbia 5035642, 4 x CD + BD (2014)
    • Glenn Gould, Bach: The Goldberg Variations, Sony BMG Music/Sony Classical/Zenph Studios 9703350-2, “Zenph Re-Performance”, SACD/CD (2007)
    • Kraftwerk, 3-D The Catalogue, KlingKlang | Parlophone 95873424, 7 x CD (2017)
    • Nat ‘King’ Cole, The Nat King Cole Love Songs, Master Tape Audio Lab AAD-245A, „Almost Analogue Digital”, Master CD-R (2015); recenzja TUTAJ
    • Oscar Peterson, Unmistakable, Sony Music/Zenph Studios 951702, „Zenph Re-Performance”, CD (2011)
    • Pat Metheny, What’s It All About, Nonesuch Records/Warner Music Japan WPCR-14176, CD (2011); recenzja TUTAJ.
    • Tomasz Pauszek, LO-FI LO-VE, Audio Anatomy AA-006-17-CD, 2 x Master CD-R (2017); recenzja TUTAJ

    Japońskie wersje płyt dostępne na

    Octave V 16 (będę się posługiwał skróconą nazwą) jest wzmacniaczem zintegrowanym, tj. jego zasilacz znajduje się w tej samej obudowie, co sekcja wzmacniająca. Firma ta od dawna oferuje jednak „boxy” w których znajdują się banki kondensatorów powiększających pojemność filtrującą zasilacza w głównym urządzeniu. Także testowany wzmacniacz słuchawkowy ma na tylnej ściance odpowiednie gniazdo. Odsłuchy przeprowadziłem więc razem z droższą z dwóch opcji, tj. Super Black Boxem.

    To dodatek, który pogłębia dźwięk i poprawia rozdzielczość – rzeczy w V 16 pożądane. Nie jest to rzecz konieczna, wzmacniacz gra świetnie sam z siebie. Warto jednak mieć w głowie, że prędzej czy później będziemy chcieli go kupić, bo warto. Z dwóch ustawień prądu podkładu („bias”) warto wybierać tę wyższą. Przy wybieraniu wzmocnienia kierujmy się zasadą, że mniej znaczy lepiej. Wzmacniacz oferuje wysoką czułość wejściową i może nawet przydałaby się jeszcze jedna pozycja zmniejszająca wzmocnienie, żeby pokrętło siły głosu nie operowało w drugiej ćwiartce, tylko w trzeciej.

    Z porównań ze wzmacniaczami odniesienia ciekawsze wydało mi się to między dwoma wzmacniaczami lampowymi single-ended. Koreański Bakoon jest fantastyczny, ale niezbyt nadaje się do pracy ze słuchawkami o niskiej skuteczności, dlatego konstrukcje magnetostatyczne nie do końca się z nim sprawdzają. Porównanie między Octave i Ayon Audio było tym ciekawsze, że – jak mi się wydaje – to bardzo zbliżone jakościowo wzmacniacze, grające w tak różny sposób, że od razu słychać, co dana konstrukcja, lampy i ich aplikacja, wnoszą do dźwięku. I to nie tylko w tym przypadku, ale także w ogóle – to jest dobra szkoła.

    Octave V 16 gra dużym, ofensywnym dźwiękiem. Wysłuchałem z nim kilku płyt Depeche Mode i muszę powiedzieć, że to był tego rodzaju przekaz, w którym miałem wszystko: emocje, napięcie, barwy, dynamikę i tzw. „momentum”, czyli wyczuwalny zapas mocy. Bo to urządzenie, które nie tyle że wysteruje wszystkie słuchawki, a je w dodatku porządnie napędzi. ‘Wysterowanie’ to program minimum, chodzi w nim o to, żeby „ruszyć” takie konstrukcje bez słyszalnych zniekształceń. V 16 ma na tyle wysoką moc, że deska do prasowania zaczyna grać, a stolnica wirować.

    Nic więc dziwnego, że wspomniany Depeche Mode zabrzmiał z potęgą, jaką zapamiętałem z całkiem niedawnego koncertu grupy, jaki dała w krakowskiej Hali Widowiskowo-Sportowej Tauron, w ramach trasy Global Spirit Tour. Dźwięk na słuchawkach miałem bez porównania lepszy, ten na koncercie był – jak zwykle na tego typu imprezach – zły i rekompensowały go jedynie emocje związane z oglądaniem i słuchaniem ukochanego zespołu na żywo. Ale to wzmacniacz Octave potrafił wydobyć z nagrań – zarówno koncertowych, jak i studyjnych – tego zespołu energię, drapieżność i czystą moc, jakiej doświadczamy właśnie na koncercie.

    Moc o której mowa jest bezdyskusyjna i nieustępliwa, jeśli tak mogę powiedzieć. Czuje się, że nic tego wzmacniacza nie zaskoczy, cokolwiek zagramy, z jakąkolwiek głośnością i z dowolnymi słuchawkami, V 16 nawet na chwilę nie przystanie dla nabrania oddechu, jakby jego rezerwy były niewyczerpane. Jest to przy tym moc będąca po dobrej stronie. Ostatnie, co można by o niej powiedzieć, to że jest sama dla siebie – dzięki niej dźwięk ma niebywały rozmach. W porównaniu z V 16 model HA-3 Ayona jest znacznie bardziej zdystansowany i „ułożony”.

    Octave, nawet z nagraniami gitarowymi Pata Metheny’ego i Dominica Millera, wydałoby się niewymagającymi dużych prądów do tego, aby zabrzmiały w pełny sposób, pokazał że tak naprawdę dopiero mając pod „maską” silnik V16 można pokazać ten instrument tak, żeby miał mocną „obecność”, był dotykalny, blisko nas, a przy tym miał potężne tło. I to ostatnie jest chyba kluczem do zrozumienia tego przekazu. Niemiecki wzmacniacz buduje bardzo dużą „bańkę” dźwięku, różnicuje kierunek tył-przód znacznie lepiej niż jakikolwiek inny wzmacniacz słuchawkowy, jaki słyszałem. Robi to z jednej strony powiększając źródła na osi, przybliżając pierwszy plan, a z drugiej przez odsunięcie tylnego planu – to wszystko oczywiście w ramach „przestrzeni” słuchawkowej.

    Kolejną rzeczą budującą ten przekaz jest doskonała dynamika. Mogłoby się wydawać, że to rzecz synonimiczna do mocy, ale tak nie jest. Tak dobrze ukazana różnica między tymi elementami polega na tym, że moc jest czymś podstawowym, co wprawia dźwięk w ruch, a dynamika ten ruch ukierunkowuje, steruje nim. Te dwa elementy są tutaj fantastyczne. Przekaz, który dostajemy jest więc wyk...ście emocjonujący. Nie ma miejsca na dłużyzny i przestoje. Każdy rodzaj dźwięku, czy to wspomniany Depeche Mode, czy Nat ‘King” Cole, czy wreszcie zespół muzyki dawnej Stile Antico, każda płyta i nagranie żyją, bujają, prą do przodu.

    Dzieje się to bez próby oszukania i manipulowania barwą. Ta jest ciepła, ale ciepłem wysokiego basu. Wysokie i średnie tony są w V 16 wyraźne i otwarte. Z żadnymi słuchawkami, nawet z ekstremalnie otwartymi modelami, jak HE-6 HiFiMANa nie było cienia rozjaśnień. Ha – dopiero wzmacniacz z Niemiec pokazał, że to słuchawki tak naprawdę dość ciemne, a nawet ciepłe. Że bredzę? Cóż – zazwyczaj brzmią one jasno i nie mają niskiego dołu. Ale tylko dlatego, że mało który wzmacniacz potrafi je odpowiednio wysterować, najczęściej grają więc jakby ktoś je ciągnął z wysiłkiem po piasku. Ale przecież potrafią cudownie latać, trzeba je tylko pociągnąć z odpowiednią siłą, nadać im pędu.

    Tak więc barwa V 16 jest z jednej strony ciepła, a z drugiej otwarta. Dynamika i moc są poza skalą. Czy to znaczy, że to wzmacniacz idealny? Dla wszystkich? Zanim spróbuję na te pytania odpowiedzieć, odpowiem na inne, niezadane: to jeden z najlepszych wzmacniaczy słuchawkowych, jakie są komercyjnie dostępne, prawdziwy high-end. Ale też prezentuje tyko jedną z możliwych opcji, oferuje tylko jedną z estetyk, jakie są dostępne na topie. Odmienną od tego, co oferuje Ayon Audio HA-3.

    Austriacki wzmacniacz single-ended gra bardziej zniuansowanym, bardziej „ułożonym” dźwiękiem. Nie ma tej samej mocy, a wielkość sceny dźwiękowej i instrumentów wydają się mniejsze. To nie jest też tak natychmiastowy przekaz „direct” jak z V 16. Za to gra on w bardziej miękki sposób, mniej akcentując kontury dźwięku. Lepiej pokazuje współbrzmienia i złożoności strukturalne, wyraźniej różnicując dynamikę. Pomimo że nie schodzi tak nisko na basie i nie wychodzi w tak otwarty sposób na górze, jego przekaz wydaje się bardziej kompletny.

    Chociaż więc dźwięk HA-3 wydaje się spokojniejszy i mniej dynamiczny, to pokazuje on więcej informacji, głębiej wchodzi w nagrania. Z pozoru mniej emocjonalny, wyzwala te emocje w nas, a nie przynosi ich ze sobą. Jest to zasadne zarówno dla nagrań koncertowych Depeche Mode, jak i wspomnianego zespołu Stile Antico. A będąc przy tym ostatnim dodajmy, że żaden z tych wzmacniaczy – ale też żaden system słuchawkowy jaki znam – nie potrafi oddać linii basu grupy wokalnej tej klasy w zadowalający sposób, być może to ograniczenia samej techniki.

    Ponieważ we wtorek 27 marca, w ramach festiwalu Misteria Paschalia 2018, Stile Antico gościło w Krakowie, miałem porównanie 1:1. Koncert odbył się w superzimnej, ale przepięknej bazylice Bożego Ciała na krakowskim Kazimierzu. Siedziałem w piątym rzędzie, niemal na środku przed stojącymi w półokręgu, wymieniającymi się co utwór wokalistami, których miałem jakieś trzy metry przed sobą. Takie doświadczenie uczy, że w audio wciąż jesteśmy dość daleko od wiernego przekazania występu na żywo. Dopiero największe kolumny potrafią oddać coś zbliżonego do naturalnej skali takiego występu.

    Ale lepiej można wówczas zrozumieć, że takie chwile są ulotne, bo przecież w dwudziestym rzędzie słychać to było inaczej, zapewne gorzej. A nawet dwunasty rząd w niesprzyjających okolicznościach, jak podczas inauguracyjnego koncertu Dunedin Consort pod dyrekcją Johna Butta, mającego miejsce w poniedziałek 26 marca w kościele Św. Katarzyny, nie gwarantuje dobrego dźwięku – zespół po prostu zginął w wielkiej przestrzeni kościoła. Wysłuchałem go dzień później za pomocą V 16 i słuchawek i wrażenie było wielokroć lepsze. I właśnie to daje nam domowe audio, nie namiastkę prawdziwego występu. Daje nam możliwość siedzenia w najlepszym miejscu na sali, w dowolnie wybranym czasie.

    Podsumowanie

    Octave pozwala na to w wyjątkowy sposób. Przybliża słuchacza do wykonawców i przekazuje emocje, jakich doświadczamy zwykle właśnie podczas występu na żywo. Jest nieprawdopodobnie dynamiczny i zrywny. Ma świetną barwę, bazująca na mocnym basie i otwartej górze. Krawędzie dźwięków są dość mocne, ale to dzięki temu instrumenty są wyraźne i wyraźnie lokowane w „przestrzeni”. Wzmacniacz zagra równie dobrze z dowolnie wybranymi słuchawkami – jeśli nie, to problem będzie leżał po stronie tych ostatnich. To rasowy high-end, za który w systemie opartym o kolumny trzeba by zapłacić kilkadziesiąt razy więcej. Piękny, piękny dźwięk!

    Wzmacniacz słuchawkowy Octave waży więcej niż duża część wzmacniaczy zintegrowanych, jakie miałem u siebie w domu. Ma też nietypowy kształt, jak gdyby ktoś postawił na sobie dwie części – wzmacniacz mocy i przedwzmacniacz.

    Kształt obudowy wyjaśnia się, kiedy ją rozkręcimy. To klasyczny przykład podejścia „form follows function”, a po naszemu – funkcjonalnego. Podzespoły wewnątrz zostały bowiem umieszczone tak, aby jak najmniej na siebie oddziaływały. Teraz dopiero widać, że chassis poskręcane jest z kilku sztywnych elementów tworzących strukturę usztywniającą obudowę. Każdy element jest bardzo gruby, a płyta nad lampami dodatkowo wzmacniana drugą warstwą aluminium. Wnętrze podzielone jest ekranami, które ją usztywniają. Nawet klatka zamykająca lampy potraktowana została poważnie, bo jest równie sztywna, czyli odporna na drgania, jak cała obudowa.

    Na górze jest sekcja z lampami: przedwzmacniacza ECC82 oraz sterującymi EF800 i końcowymi KT120. Pochodzą one z różnych fabryk i lat. Nowe są KT120 rosyjskiej firmy Tung-Sol oraz ECC82 słowackiego JJ Electronics, natomiast EF800 to lampy typu NOS niemieckiego Telefunkena. Sygnał sprzęgany jest poprzez kondensatory firmy Vishay, z której pochodzą też inne podzespoły, m.in. precyzyjne oporniki dużej mocy. Wszystko wygląda niezwykle solidnie, ale to nie jest minimalistyczny układ z kondensatorem i opornikiem. Dodajmy, że sygnał audio prowadzony jest z tylnej ścianki bardzo długimi kablami.

    Druga część układu elektronicznego znajduje się na płytce poniżej – są tam niebieski potencjometr Alpsa, gniazda z przekaźnikami itd. Transformatory wyjściowe przykręcono nie do dolnej ścianki, jak zasilający, a do frontu urządzenia, w pewien sposób eliminując wpływ drgań jednych na drugie. Na zewnątrz tę sekcję reprezentują gałka siły głosu oraz szereg guzików. Trzema z nich zmieniamy wejście, a kolejnymi podnosimy bias dla lamp końcowych, podnosimy moc wyjściową i włączamy wyjście głośnikowe. Prawdę mówiąc, guziki nie wyglądają równie solidnie, jak cały wzmacniacz. Poniżej mamy dwa gniazda słuchawkowe – typu duży jack i 4-pinowe XLR.

    Tylna ścianka jest w połowie jednym, potężnym radiatorem. Od środka przykręcono do niego podzespoły stabilizujące napięcie i prostownicze – w sumie kilka osobnych gałęzi zasilania. Pracuje tam ogromny transformator zasilający, większy niż w nawet bardzo dużych wzmacniaczach zintegrowanych. Jest on szczelnie zaekranowany i zalany materiałem tłumiący drgania. Z tyłu umieszczono też gniazda wejściowe – to liniowe wejścia RCA (x2) i XLR (x1). Gniazda RCA nie są zbyt wyszukane i są dość blisko siebie, więc przy kablach z dużymi wtykami trzeba się będzie pomęczyć. Są tu również gniazda głośnikowe – niezłocone i bardzo proste. Widać, że to dodatek. Poniżej mamy duże gniazdo dla zewnętrznego zasilacza Black Box oraz gniazdo zasilające IEC. Urządzenie stoi na gumowych nóżkach, które warto wymienić na coś wyższej klasy.

    To świetna inżynieria w wydaniu z XXI wieku, a przy tym z bardzo dobrymi podzespołami.


    Dane techniczne (wg producenta)

    Moc wyjściowa:
    - High - 2 x 8 W RMS
    - Low - 2 x 5 W RMS
    Pasmo przenoszenia: 10 Hz – 80 kHz/- 3 dB (5 W)
    Stosunek sygnał/szum: - 110 dB/8 W
    Czułość wejściowa: 400 mV
    Zniekształcenia harmoniczne: 0,5%/3 W/4 Ω
    Wzmocnienie: +26 dB (RCA)
    Impedancja obciążenia:
    - słuchawki: 6 - 2000 Ω (OUT Low - High)
    - kolumny: 3 - 32 Ω (BIAS High – Low)
    Impedancja wejściowa: 50 kΩ (RCA); 25 kΩ (XLR)
    CMRR (wejście XLR): > 85 dB/1 kHz
    Minimalna impedancja obciążenia: 2 Ω
    Pobór mocy: 120 -200W bez sygnału | max 200 W
    Wymiary (S x W x G): 210 x 335 x 297 mm
    Waga: 19 kg


    Dystrybucja w Polsce

    NAUTILUS

    ul. Malborska 24
    30-646 Kraków | Polska

    www.nautilus.net.pl

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl


    System referencyjny 2018



    1) Kolumny - HARBETH M40.1 |TEST|
    2) Przedwzmacniacz - AYON AUDIO Spheris III |TEST|
    3) Odtwarzacz Super Audio CD - AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50|TEST|
    4) Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |OPIS|
    5) Wzmacniacz mocy - SOULUTION 710
    6) Filtr głośnikowy - SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST|

    Okablowanie

    Interkonekt SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|
    Interkonekt przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST|
    Kable głośnikowe - SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

    Zasilanie

    Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|
    Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST|
    Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST|
    Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST|
    Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST|
    Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST|
    Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST|
    Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST|

    Elementy antywibracyjne

    Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
    Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
    Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST|
    Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
    Nóżki pod testowanymi urządzeniami:
    • PRO AUDIO BONO Ceramic 7SN |TEST|
    • FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
    • HARMONIX TU-666M Million |TEST|

    Analog

    Przedwzmacniacz gramofonowy:
    • GRANDINOTE Cellio Mk IV |TEST|
    • RCM AUDIO Sensor Prelude IC |TEST|
    Wkładki gramofonowe:
    • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Madake |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Zero |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe |TEST|
    Ramię gramofonowe: Reed 3P |TEST|

    Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition

    Mata:
    • HARMONIX TU-800EX
    • PATHE WINGS

    Słuchawki

    Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|

    Słuchawki:
    • HiFiMAN HE-1000 v2 |TEST|
    • Audeze LCD-3 |TEST|
    • Sennheiser HD800
    • AKG K701 |TEST|
    • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) |TEST|
    Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|