pl | en

Przedwzmacniacz liniowy/wzmacniacz słuchawkowy

+ wzmacniacz mocy

Wow Audio Lab
L1 PREAMPLIFIER
M1 POWER AMPLIFIER

Producent: wOw AudiO LabOratory Limite
Cena (w czasie testu):
• wersja „titanium” - 33 900 zł (za komplet)
• wersja „polerowane aluminium” - 38 900 zł (za komplet)


www.wowaudiolab.com

MADE IN HONG KONG

Do testu dostarczyła firma: MOJE AUDIO


ystawy audio nie są idealnym miejscem do odsłuchów. Wie o tym każdy, kto choć raz na jakiejś był. Złe warunki akustyczne i wielu ludzi wokół, każdy chcący czegoś innego, to główne problemy stojące na naszej drodze. Niewielka część prezentowanych systemów gra jednak na tyle dobrze, że da się wskazać cechy charakterystyczne tego dźwięku, a nawet go ocenić. Są one dziełem firm, które wiedzą co robią, mają doświadczenie z wystawami, a przede wszystkim mają nosa do dobrych produktów. Na Audio Show 2014 znalazło się kilka pokoi, w których przyjemnie spędziłem czas i w których muzyki słuchało się w komfortowych warunkach. Te najlepsze nagrodziliśmy. Dwa z nich należały do Moje Audio, a wśród wyróżnionych marek znalazły się Trenner & Friedl, Reimyo, Trilogy, The Funk Firm i inne.

Patrząc z perspektywy czasu, teraz dodałbym do tej grupy jeszcze jeden pokój, tego samego dystrybutora. Grały w nim fantastyczne kolumny Albedo Aptica, z odtwarzaczem plików Lumin S1 oraz, na przemian, wzmacniacze Crayon Audio CFA1.2 i Wow Audio Lab L1/M1. Choć system grał pięknie, to wyglądał jeszcze lepiej. I właśnie ten aspekt – organoleptyczny – jest dla mnie w wystawach audio najważniejszy: to miejsce, gdzie można produkty ZOBACZYĆ. Jeśli zaś wyglądają tak, jak pochodzący z Hong Kongu system Wow Audio Lab, będziemy chcieli ich później posłuchać w lepszych warunkach.

Jak w swojej recenzji tego systemu pisze Srajan Ebaen, urządzenia WAL przypominają z wyglądu amerykańskiego Bouldera, ze względu na podobny kształt obudów i zbliżony sposób ich wykonania (choć gabaryty kolosów z USA są wielokrotnie większe). Srajan dodaje także, że w warstwie technicznej widzi pokrewieństwa ze australijskim Burson Audio i jego wzmacniaczem mocy Timekeeper (więcej TUTAJ). To dobry trop, od siebie dodałbym do tego jeszcze firmę Ayre Acoustics (chodzi o urządzenia z serii R). Tę ostatnią ze względu na sposób rozplanowania wnętrza, a także ze względu na nietypowe rozmiary – urządzenia są głębsze niż szersze (240 x 357 x 96 mm | WxDxH) i pomimo niewielkich gabarytów solidnie ważą – przedwzmacniacz ponad 10 kg, a wzmacniacz niemal 14 kg. Pewnie jeśli dodamy do tej grupy Jeffa Rowlanda, ze względu na sposób wykonania obudowy, nikogo to nie zdziwi. Dostaniemy w ten sposób samą śmietankę świata high-end.

L1 i M1 to jedyne produkty WAL, pomimo że od roku prowadzone są prace nad „dakiem”. Niedługo ma się on jednak pojawić, razem ze wzmacniaczem zintegrowanym i wzmacniaczem słuchawkowym. Choć powstała w 2010 roku, uruchomienie produkcji zajęło niemal trzy lata. Jestem pewien, że dużą część tego czasu zajęło dojście do perfekcji w wykonaniu obudów. Te powstają z pojedynczych bloków aluminium w szlachetnej odmianie 6061-T6, stosowanej w przemyśle lotniczym. Co ciekawe, dokładnie tego samego materiału używa Jeff Rowland (czytaj TUTAJ i TUTAJ) oraz francuska firma Metronome Technologie (czytaj TUTAJ). To bardzo dobry, uznany w audio materiał o unikatowych własnościach mechanicznych, wśród których na plan pierwszy wychodzi dobry rozkład rezonansów. Być może dlatego stosowany jest też przez japońskich mistrzów, np., z firmy Acoustic Revive. Ciekawostka – ten typ aluminium wybierany jest także do produkcji ram wyższej klasy rowerów. W blokach aluminium frezowane jest miejsce pod poszczególne podzespoły – dokładnie tak, jak w urządzeniach Ayre. Daje to świetne tłumienie drgań, a także znakomitą osłonę przed promieniowaniem elektromagnetycznym i RF. Jak pisze nam pan Alan Cheng, szef zespołu projektantów, największym problemem było rozplanowanie podzespołów w tak ograniczonej przestrzeni. Dodaje, że w obudowach o klasycznych rozmiarach byłoby to znacznie łatwiejsze, straciłyby one jednak urok, jaki mają L1 i M1.

Urządzenia wyposażone są w duże, liniowe zasilacze i całkowicie dyskretne układy, tj. oparte na tranzystorach. L1 pracuje w podwójnej roli. W jednej obudowie umieszczono przedwzmacniacz liniowy, oparty na tranzystorach JFET w stopniu wejściowym oraz bipolarnych w wyjściowym, a także rozbudowany wzmacniacz słuchawkowy, dzielący z sekcją liniową wejście na JFET-ach, ale z własnym układem wyjściowym na tranzystorach typu MOSFET. Ze specyfikacji wynika, że to solidny wzmacniacz, który powinien sobie poradzić z szeroką gamą słuchawek. Wszystkie sekcje pracują w klasie A. Końcówkę mocy wyposażono w tranzystory bipolarne, pracujące w klasie A/B.

Sekcja liniowa wyposażona jest zaledwie w trzy wejścia, a siłę głosu oraz wybrane wejście możemy śledzić na dużym, niebieskim wyświetlaczu ciekłokrystalicznym. Urządzenie sterowane jest z małego pilota z membranowymi przyciskami (dokładnie takie same ma Pro-Ject). Zmienimy za jego pomocą siłę głosu, aktywne wejście, balans między kanałami, jaskrawość wyświetlacza, a także uruchomimy tryb „mute”.
Ani przedwzmacniacz, ani wzmacniacz mocy nie mają wyłączników sieciowych, które byłyby łatwo dostępne. Te są jedynie przy gniazdach sieciowych na tylnej ściance, jakby producent sugerował, aby były stale „pod parą”. Mało to ekologiczne, ale niezwykle purystyczne.

Płyty użyte do odsłuchu (wybór)

  • Bach Rewrite, wyk. Orzechowski, Masecki, Adamus, Capella Cracoviensis, Universal Music Polska | Decca 375 457 5, CD (2013).
  • Sonda2. Muzyka z programu telewizyjnego, GAD Records GAD CD 023, CD (2014).
  • Ed Sheeran, X, Asylum | Atlantic/Warner Music Japan WPCR-15730, CD (2014).
  • Helen Merrill, Helen Merrill with Clifford Brown. Singles box, EmArcy/Universal Music LLC (Japan) UCCM-9336/8, “Limited Edition” 3 x SHM-CD (1955/2014).
  • John Coltrane Quartet, Ballads, Impulse!/Universal Music LLC (Japan) UCCU-40001, Platinum SHM-CD (1962/2013).
  • Leonard Cohen, Popular Problems, Sony Music Labels SICP-4329, CD (2014); recenzja TUTAJ.
  • Patrick Noland, Peace, Naim Label naimcd065, CD (2002).
  • Paula Cole, Courage, Decca B0008292-02, CD (2007).
  • Royal Blood, Royal Blood, Warner Music UK/Warner Music Japan WPCR-15889, CD (2014).
  • Tears For Fears, Songs From The Big Chair, Mercury Records/Universal Music LLC (Japan) UICY-40071, Platinum SHM-CD (1985/2014).
Japońskie wersje płyt dostępne na

We wkładce do płyty Bach Rewrite, nagranej przez Capellę Cracoviensis dla wytwórni Decca, czytamy:

We wspólnym nagraniu koncertów to instrumenty determinują ich interpretację, stymulują do innego potraktowania materiału pierwotnego. Piotr Orzechowski gra na fortepianie elektrycznym Rhodes Mark 1 z II połowy lat 70. („Bach świetnie brzmi na elektrycznych instrumentach klawiszowych, ale na tych szczególnie” – podkreśla), Marcin Masecki zaś na pianinie Wurlitzera, także z lat 70.

Jerzy Hawryluk, Bach z prądem w: Bach Rewrite, wyk. Orzechowski, Masecki, Adamus, Capella Cracoviensis, Universal Music Polska | Decca 375 457 5, CD (2013). www.bachrewrite.com

Płyta o której mowa to wyjątkowe wykonanie Koncertów… J.S. Bacha, w których zamiast klawesynu zabrzmiały elektryczne pianina, znane z nagrań takich artystów, jak Norah Jones i Roy Orbison. A zagrali na nich ludzie znani z nieco anarchistycznego podejścia do klasyki – Piotr ‘Pianohooligan’ Orzechowski oraz Marcin Masecki (w brawurowy sposób zagrał i nagrał Die Kunst Der Fuge na dyktafonie).
Wprowadzenie do klasycznej orkiestry, grającej na instrumentach z epoki, instrumentów – w tym kontekście – współczesnych, na których gra się kompletnie inaczej może się wydawać podejrzane. Nie ma jednak mowy o dezynwolturze, ani też sztuce dla sztuki – to przykład tego, jak można interpretować sonorystycznie dzieła - zdawałoby się - „ustalone” i wnieść do kanonu coś ciekawego, odświeżającego.
Płyta została zarejestrowana w Lutosławicach, w Europejskim Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego, przez nadworną realizatorkę kompozytora, panią Julitę Emanuiłow (którą widziałem kilka razy przy pracy, a ze dwa razy pomagałem jej przy ustawianiu mikrofonów), oraz pana Leszka Kamińskiego, jednego z najlepszych polskich realizatorów muzyki rockowej i pop. Efekt ich pracy jest bardziej niż satysfakcjonujący.

W systemie ze wzmacniaczem Wow Audio Lab w roli głównej płyta została zinterpretowana w sposób który słyszałem później z każdym nagraniem. Instrumenty elektryczne (w których – dodajmy – pracują lampy, uwidocznione na zdjęciach we wkładce) zostały lekko uprzywilejowane względem orkiestry. Choć Koncerty… zostały zarejestrowane wspólnie z pianinami stojącymi przed orkiestrą, to jednak to one mają w tym wydaniu najwięcej treści, to one brzmią „bardziej”. Dzieje się tak dlatego, że wzmacniacz z Hong Kongu gra gęsto, ciepło, nisko. W niezwykły sposób emuluje dźwięk wzmacniacza lampowego, na pentodach EL34. Niezwykły, bo tak udany i tak dobry, fajny, inspirujący. Inspirujący do poszukiwań.

Gęste, mocne brzmienie elektrycznych pianin wynika z obniżenia barwy wzmacniacza. Nie tylko, ale przede wszystkim. Odpalenie dowolnej płyty skutkuje mocnym i pełnym brzmieniem. Nie ma w nim miejsca na analizę, bo selektywność i rozdzielczość funkcjonują podskórnie, nigdy nie są wiodące.
Zapewne dlatego nagrania, które z otwartymi wzmacniaczami wychodzą trochę „cienko”, albo jasno, z tym są naprawdę interesujące. Chodzi przede wszystkim o nisko osadzoną barwę, ale i o mocny, lekko dopalony bas. A także o zaokrągloną górę. Te trzy elementy dają w efekcie to, o czym mówię: gęstość, pełnię, plastykę, moc.
Mówimy oczywiście o odejściu od – w nagraniach zawsze umownej, ale jednak całkiem dobrze zdefiniowanej – neutralności. Jeśli lubimy wyszukiwać w nagraniach drobne elementy, często pozamuzyczne, tutaj tego nie dostaniemy. Wow Audio Lab idzie w poprzek tych oczekiwań, dając fantastyczny, nieoczekiwany popis naturalności.

Choć zacząłem od muzyki klasycznej, a jednak „elektrycznej”, która zabrzmiała bardzo ciekawie, „gęsto”, to również instrumenty akustyczne, byle grane w małych składach, bez dużej kompresji, wypadają najpiękniej. Tak było z fortepianem Patricka Nolanda, na wydanej przez Naima płycie Peace, tak było również na krążku Eda Sheerana X.
Ten ostatni znany jest wszystkim fanom Hobbita, ponieważ wykonuje piosenkę zamykającą trzecią część serii pt. Hobbit: Pustkowie Smauga (reż. Peter Jackson, 2015). Jego płyta to połączenie sampli, żywych instrumentów znanych z kapeli rockowych oraz gitary akustycznej. I właśnie ta ostatnia jest najbardziej naturalna, namacalna. Testowany wzmacniacz pokazuje ją fantastycznie, dodając do tego ładny, bliski głos Sheerana. Zabrzmiało to w czysty, ale i gęsty, ciepły sposób.

Bo tak ten wzmacniacz gra. Dokonuje rzeczy niezwykłej, uszlachetniając nagrania, które normalnie brzmią w trochę chropawy sposób (choć z różnych powodów), jak Popular Problems Leonarda Cohena, czy single Helen Merril, nagrane z Cliffordem Brownem. Zawsze dostaniemy też niski, aktywny, miękki w ataku, ale precyzyjny w wygaszaniu bas.
Urządzenie nieco ujednolica przekaz, skracając wybrzmienie instrumentów, pokazując akustykę związaną bezpośrednio z instrumentami, kosztem akustyki pomieszczenia. Przenosi więc wykonawców do nas, do naszego pokoju, a nie nas do innej rzeczywistości. Gęstość i namacalność o których mówiłem zyskują dzięki temu wiarygodność. Odbieramy to nie jako ocieplanie dźwięku, ani jako powiększanie źródeł pozornych, a jak pokazanie instrumentów przed nami, tylko dla nas, jakbyśmy byli jedynymi widzami w tym spektaklu.

Pomimo że to nie jest rozdzielczy wzmacniacz, pomimo że dociąża przekaz, to nie robi tego na siłę. Jeśli nagranie jest z natury „lekkie”, to zostawi tę jego wiodącą sygnaturę, robiąc po prostu swoje. Słuchając nagrań z Songs From The Big Chair duetu Tears For Fears, z niezapomnianym Shout na początku, nie dostałem papki z buczącym basem. Wzmacniacz zagrał płytę cieplej i niżej niż tak naprawdę brzmi, ale też nie dopompował do niej bez sensu powietrza, jak to często robią wzmacniacze o mocnym basie, ocieplające dźwięk. To był bardzo dobry odsłuch, bardzo dobre granie.

Podobnie zresztą, jak elektronika z właśnie wydanej płyty Sonda 2. Muzyka z programu telewizyjnego, na której pomieszczono utwory z lat 80. wykorzystywane wówczas jako podkład w programach telewizyjnych. Różni kompozytorzy, muzycy i realizacje zostały w pewnej mierze ujarzmione przez remasterującą materiał firmę New Sun – płyta brzmi spójnie. A jednak doskonale słychać, czym różni się John Fiddy od Andrzeja Korzyńskiego, Krzysztof Duda od Arp Life, a ci od Klausa Weissa. Wzmacniacz Wow Audio Lab nie zatracił tych różnic, ale też nadał całości szlachetną patynę gęstości, ciepła i namacalności.

Wzmacniacz słuchawkowy w L1 spokojnie wysterowuje każdy rodzaj słuchawek, także bardzo trudne HE-6 HiFiMANa. Te, jeśli są niedosterowane, brzmią jasno i ostro. Testowane urządzenie samo w sobie brzmi ciepło i ma mocny bas, a do tego bez problemu radzi sobie z tym obciążeniem. Dostałem więc kremowy, niski dźwięk. Także Sennheisery HD800 zagrały fantastycznie.
Od Bakoona HPA-21 L1 różni się tym, że przybliża dźwięki, dogęszcza je i dopala. Mniej w tym akustyki, a więcej dźwięku bezpośredniego. Myślę jednak, że wielu melomanów czegoś takiego właśnie szuka. Z WAL-em odsłuch przez słuchawki będzie prawdziwie prywatnym seansem, osobistą wycieczką w krainę wyobraźni. L1 spokojnie mógłby być po prostu high-endowym wzmacniaczem słuchawkowym.

Podsumowanie

Przywoływany już Masecki o swojej grze na płycie Bach Rewrite mówi:

Koncerty pisane były na klawesyn i orkiestrę. Klawesyn nie jest instrumentem, który nad orkiestrą, stąd podejmuję w swoim słyszeniu taką, a nie inną koncepcję – chciałbym, by było więcej orkiestry, mniej instrumentu solowego. To nie jest kantylena z akompaniamentem.

Każdy, kto słyszał klawesyn grający z orkiestrą jest tego świadomy. Tak właśnie, tj. bardzo cicho, ale jednak klarownie, zabrzmiał ten instrument w Mesjaszu Haendla, utworze zagranym przez Capellę Cracoviensis w Centrum Kongresowym ICE (21 grudnia 2014). To był mój pierwszy koncert w tym niezwykłym miejscu (więcej o sali koncertowej ICE TUTAJ) i od razu bardzo udany. Akustyka sali jest fantastyczna – ciepła, gęsta, ale pozostawiająca instrumentom bardzo dobrą czytelność. Klawesyn brzmiał więc czysto, ale cicho. Znacznie mocniej i wyraźniej słychać było organy Jana Tomasza Adamusa, dyrektora i dyrygenta zespołu.

I tak też reinterpretuje nagrania wzmacniacz Wow Audio Lab L1 + M1. Dopala gęste dźwięki, dopieszcza gładkość, nasyca to, co nasycone. Ponieważ punkt ciężkości w barwie ustawiony jest nisko, a wzmacniacz nie skąpi basu (bardzo dobrego), utwory brzmią poważniej i pełniej. Tak więc idzie naprzeciwko deklaracji Maseckiego. Intencje mogły być właśnie takie, tj. wtopienie instrumentu w orkiestrę, efekt jest jednak inny – to najważniejszy instrument.
Urządzenie zagra przyjemnie każdą płytę, choć mocne, rockowe granie spod znaku Royal Blood zabrzmi trochę mdło, podkreślając kompresję sygnału dokonaną przez realizatorów. Niewielkie składy, elektronika, muzyka wokalna – to jest to, co dostanie od urządzenia „handicap”, co będzie naprawdę błyszczało.
Absolutną rewelacją jest wzmacniacz słuchawkowy, który dostajemy tak naprawdę za darmo. Jeśli to jest „nasze” brzmienie, nie będzie żadnej potrzeby, aby kupować zewnętrzny wzmacniacz, nawet dla najdroższych słuchawek w rodzaju LCD-3 Audeze i HE-6 HiFiMANa.

Urządzenia mają identyczne obudowy, wycięte z aluminium typu 6061 T6, z frezowanymi krawędziami. Zaprojektowane zostały w programie CAD, a wykonywane są na obrabiarkach CNC. Dostępne są dwie wersje wykończenia: anodowanie na naturalny, srebrny kolor i (tańsza!) wersja „titanium”. Górne ścianki mają charakterystyczny wzór, nieco innych w L1 i M1, a ten ostatni ma wyfrezowane również boczne ścianki, przypominające przez to radiatory. Tak naprawdę całe obudowy służą do odprowadzenia ciepła z elementów aktywnych. Urządzenia stoją na aluminiowych nóżkach, pod spodem których jest gumowy ring. Podobne nóżki wykonuje, też w Hong Kongu, firma Ayon Audio. Na żadnym z urządzeń nie ma wyfrezowanych, czy choćby naniesionych sitodrukiem napisów. Wszystkie informacje wydrukowano na naklejkach. To jedyna rzecz, która w tak pięknie przygotowanych urządzeniach odstaje.

Aluminium 6061 T6

Aluminium typu 6061 to stop trzech głównych składników: aluminium, magnezu oraz krzemu. Oprócz nich w jego skład wchodzą także miedź, cynk, mangan i tytan. Materiały domieszkowe to 4% stopu. Typ 6061 dzieli się na gatunki zależne od procesu końcowej obróbki (odpuszczania). Najbardziej popularne to T0, T4 i T6. T6 to stop przesycony i sztucznie starzony.

Przedwzmacniacz ma ciekawszą ściankę przednią, ale to akurat norma. Mamy tu niebieski, ciekłokrystaliczny wyświetlacz, na którym odczytamy siłę głosu oraz wybrane wejście, gałkę zmieniającą głośność oraz gniazdo słuchawkowe typu duży jack (6,3 mm). Do każdego z wejść można dopasować, zapisaną w pamięci urządzenia, nazwę, np. CD, DAC, lub DAT. Z tyłu, w wyfrezowanym zagłębieniu, mamy tylko trzy pary gniazd RCA – dwie to wejścia, jedna to wyjście. Gniazda to wysokiej klasy elementy firmy CMC. Producent zaleca, aby urządzenia odpowiednio wygrzać przed odsłuchami. Po pierwszym włączeniu wzmacniacz powinien grać od 100 do 200 godzin, zanim pokaże na co go stać.

WAL nie jest przypadkiem firmy, która w robiące wrażenie obudowy wsadza byle jakie elementy. Wprost przeciwnie - to absolutny top tego, co można obecnie znaleźć na rynku (pominąwszy elementy typu NOS), bo są tam kondensatory Rifa i Nichicon, oporniki Dale i inne, znakomite podzespoły. Pan Alan Cheng mówi, że elementy dobierali w testach odsłuchowych. Także płytki drukowane są niezwykle wysmakowane – na bardzo dobrych podkładach mamy grube, złocone ścieżki, wykonane bez użycia maski (podobnie jak w urządzeniach Luxmana).

Odkręcając dolną ściankę w L1 widzimy, że elementy przykręcono do „pleców”. Co więcej: sekcja wzmacniacza słuchawkowego jest większa niż przedwzmacniacza. I jeszcze, że obydwie wyglądają znakomicie. Obydwie mają też własne, osobne zasilacze, z diodami Shottky’ego oraz wieloma kondensatorami filtrującymi, do których napięcie doprowadzane jest z osobnych uzwojeń wtórnych dużego, umieszczonego w osobnej komorze, transformatora toroidalnego. Regulacją siły głosu zajmuje się scalona drabinka rezystorowa Burr Brown PGA 2311, dla której przygotowano oddzielny (a więc już trzeci) zasilacz. Część płytek wpięto za pośrednictwem złoconych pinów do głównych płytek pod spodem.

Z przodu M1 mamy jedynie diodę LED (niebieską), wskazującą włączone zasilanie. Umieszczono ją wyfrezowaniu, przypominającym rozwiązanie Ayre Acoustics. Z tyłu mamy dwie pary złoconych gniazd głośnikowych, z plastikowymi zakrętkami, a także parę solidnych gniazd RCA, wejściowych. Ze względu na to, że gniazda znalazły się w zagłębieniu, nie można stosować wideł, jedynie banany; producent pisze o tym w instrukcji.

Również końcówka mocy to „who is who” świata audio: Toshiba, Sanken, Nippon Chemi-Con, Dale, Rifa i inni. Układy wejściowe zmontowano na małych płytkach wpiętych do głównej za pośrednictwem pinów. Tranzystory na nich są ze sobą spięte miedzianymi opaskami – najwyraźniej chodziło o wyrównanie ich temperatur. W końcówce, w stopniu sterującym, pracują tranzystory Sankena, a w końcówce, w trybie push-pull, tranzystory bipolarne Toshiby (po dwie pary 2SA1943+2SC5200). Układy elektroniczne znajdują się z tyłu, a z przodu, w osobnej, zamykanej dodatkową pokrywą, komorze – duży transformator toroidalny. Każda z końcówek ma własny zasilacz, z osobnym uzwojeniem wtórnym; osobno zasilany jest także układ zabezpieczający.


Dane techniczne (wg producenta)

L1 PREAMPLIFIER
Sekcja przedwzmacniacza:
Pasmo przenoszenia: DC -1 MHz/-1,5 dB
Wzmocnienie: 15 dB
Impedancja wejściowa: 22 kΩ
Maksymalne napięcie wejściowe: 4,5 Vrms
Maksymalne napięcie wyjściowe: 30 Vpp

Sekcja wzmacniacza słuchawkowego
Pasmo przenoszenia: 10 Hz – 300 kHz/-1,5 dB
Wzmocnienie: 16 dB
Impedancja wejściowa: 22 kΩ
Maksymalne napięcie wejściowe: 4,5 Vrms
Maksymalne napięcie wyjściowe: 75 Vpp
Moc wyjściowa:
- 5,2 W/32 Ω (z wyłączonym układem zabezpieczającym)
- 4,6 W/64 Ω
- 3,5 W/120 Ω
- 2,1 W/250 Ω
- 1 W/600 Ω

Wymiary: 240 x 357 x 96 mm | W x D x H
Waga: 10,8 kg

M1 POWER AMPLIFIER
Moc wyjściowa (RMS/8 Ω): 2 x 100 W
Pasmo przenoszenia: 10 Hz – 150 kHz/-1,5 dB
Wzmocnienie: 27 dB
Impedancja wejściowa: 22 kΩ
Wymiary: 240 x 357 x 96 mm | W x D x H
Waga: 13,4 kg


Dystrybucja w Polsce:

MOJE AUDIO

ul. Sudecka 152
53-129 Wrocław | Polska
tel. +48 606276001

e-mail: biuro@mojeaudio.pl

www.mojeaudio.pl


HELEN MERRIL
Hush

EmArcy Records/Universal Music LLC (Japan) UCCM-9336/8

Nośnik: 3 x SHM-CD | Limited Edition
Premiera: 1955/10 grudnia 2014

Urodzona w 1930 roku, w Nowym Jorku, Helen Merril jest wokalistką jazzową, obecną na estradzie już od sześciu dekad. Współpracowała z największymi osobistościami sceny jazzowej. Trudno się temu jednak dziwić – swoją karierę rozpoczęła od płyty (Helen Merrlil, 22-24 grudnia 1955), nagranej wspólnie z Cliffordem Brownem, legendarnym, zmarłym tragicznie w 1956 roku trębaczem. Materiał na te płytę zaaranżował Quincy Jones.
Wydany właśnie w Japonii box Hush zawiera trzy płytki, na których pomieszczono single i „czwórki” z tej płyty. Każdy w osobnej tekturce „mini LP”, z dodatkową książeczką i boxem na całość. Płyty wytłoczono w technice SHM-CD. Muzycznie, jak pisze portal „AllMusic”, to klasyczny bop.
Płyty wydała oryginalnie firma EmArcy, wówczas wydzielona część Mercury Records, a współcześnie japoński wydział Universal Music Company, Universal Music LLC. Krążki nosiły oznaczenia: EP-1-6103, EPI-1-6104 oraz EP-1-6105. Na okładkach zamieszczono zdjęcia wokalistki wykonane na potrzeby tej sesji, w takiej samej kolorystyce, co na albumie. Trzy płyty mieszczą wszystkie siedem utworów z oryginalnej płyty Helen Merril. Nie ma żadnych bonusów.

DŹWIĘK

Słuchając po raz pierwszy płyt Nat „King” Cole’a, przygotowanych przez Analogue Productions (jako hybrydowe SACD/CD), można się rozczarować tym, jak jasno i ostro czasem brzmi wokal. Mocniej słychać to w wersjach stereo niż mono. Ludzie, którzy mieli szczęście słuchać go w czasie, kiedy płyty wychodziły, albo niewiele później, przyzwyczaili się do ciepłego, niskiego wokalu. Materiał zgrany z taśm-matek i podany bez korekcji opowiada jednak inna historię. Przyzwyczajenie o którym mowa wynika, jak sądzę, z tego że słuchało się go przez radio, albo z gramofonu i pojedynczego głośniczka. A tam wysokich tonów po prostu nie ma.

Większość materiału z tamtych lat, tj. połowy lat 50., brzmi inaczej – jaśniej, z mocnymi sybilantami, do przodu. Tak, jak głos Helen Merril z recenzowanego boxu. I nie ma o co się obrażać. Ważne, że to jednocześnie bardzo, ale to bardzo gęsty przekaz, ze świetnie zaznaczoną głębią sceny, pięknymi planami i czytelnymi barwami. Remaster łączy w sobie rozdzielczość i gęstość, atrybuty wiązane z nośnikami analogowymi. Jest świetny wgląd w nagranie, ale i dominujące wrażenie „obecności”.
To pięknie wydany box o bardzo dobrym dźwięku. Może nie takim, jakiego się spodziewacie, tj. wcale nie „ciepły”, ale bardzo prawdziwy.

REEDYCJA
Jakość dźwięku: 8-9/10

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl

System odniesienia

SYSTEM A

ŻRÓDŁA ANALOGOWE
- Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
- Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
- Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ

ŻRÓDŁA CYFROWE
- Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
- Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD

WZMACNIACZE
- Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
- Wzmacniacz mocy: Soulution 710
- Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ

AUDIO KOMPUTEROWE
- Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901
- Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
- Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
- Router: Liksys WAG320N
- Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
KOLUMNY
- Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
- Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
- Filtr: SPEC RSP-301

OKABLOWANIE
System I
- Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ
- Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
System II
- Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
- Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA

SIEĆ
System I
- Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
- System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
System II
- Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE
- Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy
- Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
- Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
- Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
- Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4

SŁUCHAWKI
- Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
- Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ
- Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
- Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ

CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ
- Radio: Tivoli Audio Model One
SYSTEM B

Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ
Przedwzmacniacz gramofonowy: Linear Audio Research LPS-1
Odtwarzacz plików: coctailAudio X10, test TUTAJ
Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ
Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ
Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ
Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i
Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l
Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ
Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380
Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ
Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono