pl | en

Przedwzmacniacz liniowy

 

Tenor Audio
LINE 1/POWER 1

Producent: Tenor Audio
Cena: 245 000 zł

Kontakt:
17 Willow Bay Drive | Midhurst, ON
L0L 1X1 Canada
info@tenoraudio.com


www.tenoraudio.com

MADE IN CANADA

Do testu dostarczyła: SOUNDCLUB


enor Audio, maleńka, kanadyjska manufaktura, mająca w swojej ofercie zaledwie kilka produktów, znana jest przede wszystkim ze swoich hybrydowych wzmacniaczy, z tranzystorową końcówka pracującą jako wtórnik prądowy (o wzmocnieniu = 1) i lampowym stopniem sterującym. Jej historia zaczęła się jednak od zupełnie innych konstrukcji: wzmacniaczy lampowych OTL, tj. bez transformatorów wyjściowych („output transformerless”). Jak w wywiadzie udzielonym Mike’owi Malinowskiemu wspomina François Lemay, szef sprzedaży, zaczęło się niewinnie, od spotkania z Robertem Lamarre w 1998 roku w czasie wystawy audio w Montrealu (cały wywiad TUTAJ). Lamarre wystawiał tam swoje kolumny. Sześć miesięcy później okazało się, że mieszka on kilka ulic od Lemaya – fortunny zbieg okoliczności. Przy najbliższej okazji Lemay pokazał swojemu nowemu koledze wzmacniacz typu OTL, który dla Roberta był sporym odkryciem, ponieważ do tej pory był „lampiarzem”, ale obracał się wyłącznie w kręgu SET-ów („single-ended triode”).
François Lemay znał kogo trzeba, np. Michela Van den Broecka, który pomagał mu w poprawkach dotyczących wzmacniacza, a w razie konieczności go naprawiał. Lemay zaproponował więc Lamarre’owi, żeby zatrudnili Michaela z zadaniem zbudowania 15-watowego wzmacniacza OTL. Tak wystartowała firma Tenor Company.


Pierwszą wystawę, w której wzięli udział i gdzie pokazali na statycznej wystawie dzieło Michaela, zapisali w swoim kalendarzu w 1998 roku. Pracujący prototyp pokazali w latach 1999 i 2000. W tym samym roku magazyn „Ultimate Audio” przetestował wzmacniacz w jego ostatecznej formie. Lemay mówi, że właśnie ten rok należy uznać za początek firmy. Zatrudnili wówczas człowieka odpowiedzialnego za przygotowanie obudów, a Michael zaprojektował i wykonał pierwsze modele wzmacniaczy OTL. Rok później na CES firma pokazała wzmacniacz OTL75.
Pierwszy wzmacniacz hybrydowy został zaprojektowany w rekordowym czasie dziewięciu miesięcy – pamiętacie, że pierwszy ich prototyp powstawał trzy lata? Planowali pokazać go w 2003 roku na CES. Niestety jeden z tych wzmacniaczy i jeszcze jeden OTL zostały skradzione. Jak to się więc stało, że bez działającego produktu, w na wpół opróżnionym pokoju otrzymali zamówienia na 500 000 USD, François nie ma pojęcia. Jedynym problemem było sprostanie zamówieniom.

Starali się, jak mogli, jednak w tym samym czasie pieniądze uciekały równie szybko. Wprowadzili wówczas do sprzedaży wzmacniacz kosztujący w detalu 28 000 USD. Problemem było to, że sprzedawali go poniżej kosztów produkcji, co było błędem. Drugim problemem była szybka dewaluacja wartości dolara amerykańskiego, a wszystkie ceny dystrybutorskie ta kanadyjska firma miała właśnie w USD. Pewną pomocą było to, że rząd kanadyjski wprowadził prawo, pozwalające odliczyć sobie część kosztów przeznaczonych na badania i rozwój. Początkowo koszty R&D w Tenorze były bardzo wysokie, dlatego zwrot był duży i pozwalał utrzymać się na powierzchni. W 2003 roku, z powodu niewielkiej technicznej usterki, rząd odmówił zwrotu pieniędzy przeznaczonych na badania. To samo powtórzyło się w roku 2004, ale firma nie otrzymała nawet uzasadnienia odmowy. A chodziło o 340 000 USD. Choć zamówienia były duże, zobowiązania kredytowe z początku działalności połączone z brakiem oczekiwanego zwrotu spowodowały brak płynności finansowej. W połączeniu z innymi zdarzeniami losowymi, w grudniu 2004 roku doprowadziły do bankructwa firmy. Firma wyprodukowała do tego momentu 85 par monobloków OTL, 26 par wzmacniaczy 300 i 18 sztuk 150s. W papierach, fabryce i magazynach panował taki porządek, niczego nie schowano. Zajmujący się sprawą komornik powiedział, iż nigdy w swoim życiu nie widział tak uczciwej firmy.

W tym samym momencie, w którym miało miejsce spotkanie z komornikiem, François i Robert spotkali Martina Labrecque’a, człowieka interesującego się wzmacniaczami. Od słowa do słowa i panowie doszli do wniosku, że z tak dobrymi produktami, z tak dobrym konstruktorem, firma powinna kontynuować działalność. Martin, wraz z innymi inwestorami: Jimem Fairheadem, Tomem Moynihanem i Jacquesem Pilonem wykupili długi firmy. Tak rozpoczął się drugi etap w życiu firmy, pod nazwą Tenor Audio. Prezesem firmy został Jim Fairhead. Opracowanie planu działania i nowych produktów zajęło aż dwa lata. Zastrzyk gotówki pozwolił na doposażenie laboratorium, a także na zatrudnienie Jean-Pierre’a. W roku 2006 zaprezentowano nową generację urządzeń: monobloki 350M i wersję stereo 175S, jednak te pierwsze z prezentacją produkcyjnej wersji zaczekały aż do roku 2007, kiedy to pokazano je w Denwer, na wystawie Rocky Mountain Aufiofest. Wzmacniacz stereo, który w „High Fidelity” już testowaliśmy, pokazany został rok później, na wystawie CES 2008 w Las Vegas. Przedwzmacniacz na swoją premierę musiał zaczekać kilka dobrych lat.

Line1/Power1 od początku pomyślany był jako urządzenie flagowe. I taką też ma cenę, to jeden z najdroższych przedwzmacniaczy liniowych na rynku. Podzielony między dwie obudowy, z układem wzmacniającym i zasilaczem, jest wielki, ciężki i potężny. W jego konstrukcji mechanicznej równie ważną rolę pełni aluminiowe chassis, co i drewniane elementy. Układ elektryczny oparty jest na lampach NOS, podwójnych triodach 6463 produkcji General Electric. Patrząc na tylną ściankę zauważymy jeszcze coś: gniazdo słuchawkowe na znakomitym gnieździe Neutrika, z zatrzaskiem. Wrócimy do tego w części poświęconej odsłuchowi. Lampy o których mowa zostały opracowane z myślą o komputerach, można więc liczyć na precyzję wykonania i długowieczność. W oryginalnych materiałach technicznych przygotowanych przez Philipsa czytamy jednak, że 6463 nie powinny pracować w układach podatnych na mikrofonowanie, przydźwięk i szumy. Michel Van den Broeck potraktował to bardzo poważnie i zastosował kilka pomysłów, które miały przed tym chronić.
Wibracje tłumione są na kilka sposobów: płyta z lampami zawieszona jest na dużych gumowych podkładkach i „pływa” nad dolną ścianką. Chassis jest bardzo sztywne, a obecność drewna pomaga w łagodnym wytraceniu energii. Na lampy nałożono specjalne „harmonijki”, które chronią przed promieniowaniem RF i EMI i pomagają w wytraceniu drgań.

Przydźwięk i szum zostały zminimalizowane przez wydzielenie zasilacza do osobnej obudowy, rozdzielenie zasilania dla lewego i prawego kanału oraz prowadzenie aż pięciu (na kanał), osobnych linii zasilających. Urządzenie jest w pełni zbalansowane, a każda z faz ma swój własny zasilacz. Napięcie anodowe jest filtrowane w układach z dławikami.

Choć w sercu Tenora pracują lampy, czyli technologia rodem z XIX wieku, jego sterowanie jest z końca wieku XX. Mikroprocesor, za pomocą którego można zmienić wiele ustawień w menu, można apdejtować – na płytce jest gniazdo USB. Przedwzmacniacz sterowany jest z ładnego pilota.

O Tenor Audio pisaliśmy
  • TEST: Tenor Audio 175S - wzmacniacz mocy, czytaj TUTAJ
  • Nagrania użyte w teście (wybór)

    • Le Jeu des pèlerins d’Emmaüs, Ensemble Organum, Marcel Pérès, “Musique D’Abord”, Harmonia Mundi HMA1951347, CD (1990/2014).
    • 2 Plus 1, Greatest Hits Vol. 2, Sonic Son 115, CD (1997).
    • Alan Parsons Project, I Robot, Arista/Sony Music Japan SICP 30168, 2 x BSCD2 CD (1977/2013).
    • Bajm, Ballady, Pomaton EMI 8 55988 2, CD (1997).
    • Billie Holiday, Billie Holiday, Clef/UMG Recordings UCCV-9470, „David Stone Martin 10 inch Collector’s Selection”, CD (1954/2013).
    • Charlie Parker & Dizzy Gillespie,Bird & Diz, Mercury/UMG Recordings UCCV-9466, „David Stone Martin 10 inch Collector’s Selection”, CD (1952/2013).
    • Czesław Niemen, Spodchmurykapelusza, Pomaton/EMI PTROMO CD 435, SP CD (2001).
    • David Gilmour, On An Island, EMI Records 3556952, CCD (2006).
    • Diary of Dreams, The Anatomy of Silence, Accession Records, A 132, CD (2012), recenzja TUTAJ.
    • Electronic, Electronic, Factory Records/EMI Records 5099990743122, “2 CD Special Edition”, 2 x CD (1991/2013).
    • John Coltrane, Expression, Impulse!/MCA Victor MVCZ-39, “Master of Jazz”, K2 CD (1967/1996).
    • Klan, Nerwy miast, GAD Records GAD CD 016 (2014).
    • Marek Biliński, Wolne loty, Polton LPP-026, LP (1986).
    • Maria Peszek, Jezus Maria Peszek, Mystic Production MYSTCD 214, CD (2013).
    • Nina Simone, Silk & Soul, RCA/BMG UK & Ireland 2876596202, CD (1967/2004).
    • Pery Como, Como Sings, RCA/BMG Japan BVCJ-37258, “RCA. 100 Years of Music”, K2 CD (1959/2002).
    • Sohn, Tremors, 4AD/Hostess CAD3403CDJ, CD (2014).
    • The Allegri String Quartet, Shubert, Haydn, Ravel, Naim naimcd012, CD (?).
    • The Cure, Disintegration, Fiction Records 8393532, CD (1989).
    • The Pat Moran Quartet, While at Birdland, Bethlehem Records/Victor Entertainment VICJ-61470, “Bethlehem K2HD Mastering Series, No. 20”, K2HD, CD (1957/2007).
    • Yello, Touch, Polydor 27194851, FLAC 16/44,1 (2009).
    Japońskie wersje płyt dostępne na

    Wracam do tego wydarzenia jak pijak do baru, ale inaczej się nie da: odsłuch gramofonu TechDAS Air Force One, a w szczególności to, jak zagrała na nim płyta Teatr na drodze zespołu 2 Plus 1, był dla mnie jak objawienie (czytaj TUTAJ). Wydawało mi się, że wiem, jak powinien brzmieć system audio, słyszałem więcej topowych, wybitnych systemów niż jestem w stanie zapamiętać, a jednak to, co przezyłem u siebie w domy było jak epifania.
    Nie miałem pojęcia o tym, że ta, zarejestrowana w 1978 roku płyta polskiego zespołu, jest tak dobrze zagrana i nagrana – mea culpa. Myślałem tak na podstawie wieloletniego obcowania i namiętnego słuchania ich późniejszej płyty, wydanej w 1985 roku Video, kupionej w maleńkiej księgarni, w Bobowej, gdzie wtedy mieszkałem. Od tamtej pory słyszałem ją setki razy, przyzwyczaiłem się więc do jej problemów i pokochałem to, co w tej muzyce i dźwięku dobre.

    Jeśliby jednak za punkt odniesienia przyjąć wydania analogowe, wydania cyfrowe 2 Plus 1 (2+1, ew. Dwa Plus Jeden – zespół używał kilku rodzajów pisowni) są śmieciowe. Tak naprawdę jedynym wartościowym wydawnictwem na CD, które mogę z czystym sumieniem polecić, jest reedycja koncept-albumu z muzyką poświęconą polskiemu aktorowi, tragicznie zmarłemu w 1967 roku Zbigniewowi Cybulskiemu, nosząca tytuł Aktor (1977). Na reedycji oprócz oryginalnego materiału, znajdziemy również piosenkę nagraną współcześnie i zaśpiewaną przez Justynę Steczkowską (czytaj TUTAJ). Album zremasterowała pani Anna Wojtych, która pracowała przez jakiś czas jako realizator nagrań w wydawnictwie DUX (nota bene, ta polska firma regularnie reklamuje się w najważniejszym brytyjskim piśmie poświęconym muzyce klasycznej: „BBC Music”). Udało mi się z nią kiedyś porozmawiać na temat jej podejścia do remasteringu; zapis rozmowy TUTAJ.


    Do czego zmierzam: cyfrowe wydania płyt tej grupy (tylko kilka albumów i niezliczone składanki) brzmią płasko dynamicznie, są wyprane z barw i dynamiki. Jeśli jednak puścimy którąś ze składanek, np. zremasterowane cyfrowo przez firmę Sonic Greatest Hits Vol. 2 na dobrym sprzęcie, magia wraca. To wciąż tylko przybliżenie tego, co dają winylowe oryginały, ale przybliżenie do zaakceptowania. Z najlepszymi systemami, albo z systemami, które mają dźwięk ukształtowany w odpowiedni sposób brzmi to jednak bardzo, bardzo fajnie. I nawet jeśli w tyle głowy wciąż mam to, co usłyszałem z gramofonu pana Hideaki Nishikawa, to przy odpowiednim torze odtwarzającym dają nie mniejszą frajdę.
    Największą bolączką reedycji tego typu jest „cienka” barwa. Wydaje się, że z materiału znika nasycenie i harmoniczne, pozostawiając jedynie dźwięk podstawowy. Prowadzi to często do jaskrawości i jednowymiarowego, pozbawionego życia przekazu. Z kolei, jeśli system lub któreś urządzenie w tym systemie charakteryzuje się dokładnie odwrotnym zestawem cech, dostajemy to, o czym mówiłem: wartość naddaną. Dokładnie takim urządzeniem jest przedwzmacniacz Tenor Audio Line1/Power1.

    Podstawową rolą przedwzmacniacza w torze audio jest regulacja siły głosu. Wszystkie pozostałe funkcje, jak zmiana wejść, DAC, buforowanie sygnału i jego wzmocnienie są wtórne. Najprostszym przedwzmacniaczem jest więc zwykły potencjometr, a tego typu urządzenia noszą mylącą nazwę „przedwzmacniacz pasywny”. Brzmienie, jakie uzyskujemy z nimi w systemie jest bardzo charakterystyczne: ultra-dokładna definicja, precyzja w rysowaniu obwiedni, zero dodanych podbarwień. Niemal wszystkie, w tym również odmiana takich urządzeń z transformatorami dopasowującymi, grają zwykle tak, jak opisane przeze mnie cyfrowe wydawnictwa 2 Plus 1. Nie wszystkie, ale jakieś 99,999% (5N).
    Kanadyjski przedwzmacniacz jest dokładnie na drugiej stronie tęczy. Naprawdę rzadko spotykam urządzenia o tak nasyconym, tak jednoznacznie poprowadzonym dźwięku – jednoznacznie w kierunku wypełnienia i masy. Urządzenie buduje barwy o jakich audiofile marzą po nocach, a realizatorzy nagrań w dobrych studiach nie słyszeli, chyba że podczas słuchania muzyki na żywo. To potężne granie z rozmachem i wyraźnie faworyzowanym, dość szerokim, zakresem basu.
    Dostajemy w nim dźwięk, który wymyka się interpretacji i ocenie. Nie dlatego, że się tego nie da zrobić, to nawet łatwe, ale dlatego, że nie ma się takiej potrzeby. Jeśli tylko tego szukamy, będzie to dźwięk na zawsze. Jest całkowicie satysfakcjonujący, ponieważ urządzenie znika z równania, pozostawiając nas sam na sam z muzyką. W swojej interpretacji - to powinno być już chyba jasne.

    Muzyka w tym wydaniu jest dobra, jest aksamitna i ma potężne wsparcie na dole pasma. Nie słychać pojedynczych instrumentów, a tylko to, jak korelują z innymi. Wokale nagle pojawiają się przed nami i gdyby nie to, że zaraz wchodzi niebywale dobrze różnicowany, mocny bas, zostalibyśmy w stuporze.
    Rozdzielczość, podobnie jak selektywność, nie wydaje się zbyt wysoka. O ile z selektywnością to prawda, przedwzmacniacz bazuje na różnicowaniu barw, a nie na „rysowaniu” brył, o tyle z rozdzielczością – nie. To cecha, która charakteryzuje ilość informacji, którą dostajemy. Nie „szczegółów”, to co innego niż detaliczność. Rozdzielczość to gęstość i naturalność, ciepło i „flow”. Tenor to wszystko ma w nadmiarze.
    Jego prezentacja skupia się na „tu i teraz”. Pogłosy oraz akustyka wnętrz i ta dodana w studiu są w cieniu głównych dźwięków. Wydaje się więc, że głosy i instrumenty są przenoszone do nas, do naszego pokoju. Dzieje się to w niezwykle kulturalny sposób, bez atakowania nas bliskim dźwiękiem i wyskakiwania przed linię łączącą głośniki.


    Linia ta jest zresztą tylko umowna, nie ma się wrażenia zamykania dźwięku w jakiejś określonej bryle. Dzięki aktywnemu basowi, szczególnie jego średniemu zakresowi, przekaz ma rozmach, jak diabli. Wolumen dźwięków jest duży, w czym pomaga mocna niska średnica.
    Barwa opiera się na tych dwóch elementach, z dodatkiem lekko zaokrąglonego czoła ataku. To ostatnie jest zresztą na tyle delikatne, że nie ma się wrażenia zmniejszenia dynamiki. Tak, dźwięk jest spokojny, ale wynika to raczej z wewnętrznego ciepła, ze „zgodności” wszystkiego w tym graniu.
    Korzystają na tym płyty, które są często odtwarzane zbyt płasko, jak I Robot The Alan Parsons Project, czy On An Island Davida Gilmoura. Ta ostatnia nagrana została w pewnej mierze przy pomocy polskich muzyków: orkiestracją zajął się Zbigniew Preissner, a na fortepianie w dwóch utworach zagrał Leszek Możdżer. Orkiestrą dyrygował Robert Ziegler, urodzony wprawdzie w USA, mieszkający w UK dyrygent, który jednak współpracował przy wspólnym projekcie Krzysztofa Pendereckiego oraz gitarzysty Radiohead, Jonny’ego Greenwooda. Płyta ta wydana została przez EMI w 2006 roku, ostatnim w którym stosowano w niej zabezpieczenia przed kopiowaniem płyt. Jest o to więc Copy Control Disc, a nie Compact Disc, co niestety słychać. To dlatego winyl brzmi o niebo lepiej. A jednak z Tenorem w torze wersja cyfrowa zabrzmiała wybitnie. Gęste gitary, ogromna przestrzeń, w której syrena okrętowa wybrzmiewała długo, ciemno, jak we mgle. Słuchałem jej najpierw zaciekawiony, potem rozmarzony i wreszcie wzruszony. Kanadyjski wzmacniacz wydobył z niej wszystko, co najlepsze, stawiając na muzykę, a nie jej „opakowanie”.


    Traktowanie Tenora jako przedwzmacniacza liniowego jest normalne i zrozumiałe, to jego główne zadanie. Przeniesienie gniazda słuchawkowego na tylną ściankę zdawałoby się to tylko potwierdzać. Tym razem chodziło jednak o coś innego, zakładam, że o względy estetyczne.
    Słuchając Tenora pracującego w roli wzmacniacza słuchawkowego trudno nie odnieść wrażenia, że ktoś nad tym popracował, że nie jest to jedynie dodatek, a równoprawny element. Nie było trudno ustalić, że charakter brzmienia tego urządzenia w przypadku słuchawek jest niesamowity. Mocny bas, podkreślony niska średnica i delikatna góra, w połączeniu z rewelacyjną rozdzielczością dają frajdę w doborze słuchawek, a potem w słuchaniu muzyki. Zazwyczaj jest tak, że dany wzmacniacz słuchawkowy najlepiej pracuje z jednym rodzajem (modelami) słuchawek, innych nie tolerując. Topowe wzmacniacze, jak mój wzmacniacz odniesienia, Bakoon Product HPA-21, pozwalają przemówić własnym głosem każdym słuchawkom, jakie do nich podepniemy. To samo robi Tenor Audio.
    Z Ultrasone Edition 5, najdroższymi słuchawkami, jakie w tej chwili mam (prawie 15 000 zł), brzmienie było otwarte, niesamowicie przestrzenne, z bardzo dobrym basem. Podkreślona część środka, dzięki której przestrzeń jest taka, a nie inna, nie dominowała w przekazie, ale była wyczuwalna. Precyzja, rozdzielczość, jakość wysokich tonów były jednak bezkonkurencyjne, lepsze niż z połączenia Ultrasone z Bakoonem.
    Mocniej, dokładniej i bliżej dźwięk dochodził z HiFiMANami HE-6. Bas był lepiej skupiany i całkowicie zniknęło podkreślenie środka. Ale też dźwięk był wewnątrz głowy i nie miał tak dobrych wybrzmień – to niestety przypadłość tych konstrukcji.
    Wydaje mi się jednak, że na największe uznanie zasługuje spektakl, jaki wykreowały Sennheisery HD800 z kablami Forza Audio Works. Choć ani tak precyzyjne, ani tak zwarte, ani tak przestrzenne, jak obydwie poprzednie konstrukcje, Sennheisery ukazały najbardziej zróżnicowany tonalnie dźwięk, z najładniej poukładanymi elementami.

    Mając Line1 mamy jednocześnie referencyjny wzmacniacz słuchawkowy, żadnego innego nam nie trzeba. Jedyna uwaga, jaką mam dotyczy wzmocnienia. Żeby ruszyć HE-6 potrzeba przestawić wzmocnienie urządzenia na „High” i najlepiej wyłączyć wszystkie inne wyjścia, poza słuchawkowym (w menu). Okazuje się, że inne słuchawki, wcale nie tak wymagające, także lepiej się zachowują w tym trybie. W systemach, takich jak mój, w których przedwzmacniacz w połączeniu z końcówką pracował najlepiej przy ustawieniu „Low”, przystępując do odsłuchów przez słuchawki, będzie to wymagało zmiany ustawień.


    Podsumowanie

    Nie da się więc ukryć, że kanadyjski przedwzmacniacz modyfikuje sygnał. Jeszcze trudniej byłoby ukryć, że tak robią dokładnie wszystkie produkty audio. Ważne więc, jak to robią. Line1/Power1 ułatwia odsłuch. Każda płyta zabrzmi z nim co najmniej ciekawie, jeśli oczywiście muzyka jest ciekawa. Było poprawnie, teraz mniej: nawet nudne nagrania przykują nas do fotela sposobem, w jaki zostaną odtworzone.
    Urządzenie ma znakomicie różnicowaną barwę. Nie zamienia więc wszystkiego w tę samą płytę, nie upodabnia do siebie nagrań. Choć bas jest mocny i usłyszymy go często tam, gdzie się nie spodziewaliśmy, to jest bardzo dobrze różnicowany, tak pod względem tempa, jak i barwy. Najwyższe tony są dość słodkie i wycofane. Pod tym względem testowany jakiś czas temu Takumi K-15 Roberta Kody jest zupełnie inny (czytaj TUTAJ). Podobnie górę traktuje natomiast przedwzmacniacz Soulution 720. Ayon Audio Polaris II i Spheris II byłyby gdzieś pośrodku. Podobnie grają przedwzmacniacze Audio Research, tyle że Tenor robi wszystko lepiej i jest bardziej dynamiczny, bardziej kolorowy.
    Ma wyraźną osobowość. Powoduje, że nagrania są ciekawe, nie nużą. A nie są przy tym rozbierane na czynniki pierwsze. Urządzenie raczej sumuje to, co dostaje z źródła niż analizuje. Topowy high-end z ludzką twarzą, bez udawania, że coś takiego, jak „neutralność” jest w audio możliwe. Wysyłany przez niego komunikat jest jasny i czytelny: świat jest piękny!

    Systemy dzielone, czy to odtwarzacze cyfrowe, przedwzmacniacze, czy wzmacniacze mocy, dzielą się z jednego powodu: aby oddzielić czułe obwody wzmacniające sygnał od zasilania. Tak robi np. Ayon Audio, Ancient Audio, Audio Research i inni. Amerykański VTL idzie jeszcze dalej, wydzielając do osobnej obudowy także mikroprocesor. Tenor Audio korzysta z klasycznego podziału: w jednej obudowie znalazły się elementy wzmacniające, a w drugim zasilacz.
    Line1/Power1 jest lampowym przedwzmacniaczem liniowym i wzmacniaczem słuchawkowym w jednym. Jest bardzo duży, ciężki i przypomina solidny wzmacniacz mocy. Jego budowa jest charakterystyczna dla tego producenta. Sztywną strukturę zbudowano skręcając z sobą grube, aluminiowe elementy z drewnianymi dodatkami. Z grubego, pięknie wykończonego drewna wykonano też ścianki przednie.

    W module wzmacniającym pośrodku umieszczono niebieski wyświetlacz ciekłokrystaliczny. Mamy na nim wskazanie siły głosu, wybrane wejście i wybrane wyjście. Urządzenie ma dość rozbudowywane menu, w którym możemy to wszystko ustawić. Zmienimy tam np. wzmocnienie: 14 lub 21 dB. Wyświetlacz nie jest zbyt kontrastowy.
    Pod spodem umieszczono cztery małe guziczki, takie same jak w pilocie zdalnego sterowania, który też w dużej części jest drewniany. Ważniejsze wydają się jednak dwie duże gałki po bokach, działające również jako przyciski. Obsłużymy nimi siłę głosu, zmianę wejść, ale i menu. Z przodu zasilacza również jest okienko, ale tylko z diodami LED – zasilania (czerwona), napięcia anodowego i żarzenia (niebieskie) oraz sterowania (zielona).
    Moduły łączone są dwoma wielożyłowymi kablami, zakończonymi niezwykle solidnymi wtykami Amphenola, ze złoconymi pinami. Każdy kanał ma swój własny kabel.


    Moduł wzmacniający oparty jest o lampy – cztery podwójne triody amerykańskiego General Electric na kanał, model 6363 (CV5304). Przeznaczone pierwotnie do pracy w układach komputerowych, z podwójną anodą, mają na bańki nałożone tłumiące drgania harmonijki z materiału o dużej zawartości miki i włókien węglowych. Na wejściu widać potężne, naprawdę ogromne kondensatory polipropylenowe MKP firmy Epcos. Z kondensatorów tych skorzystano zresztą również w innych miejscach, np. w układach katody. Płytka z głównymi układami jest zawieszona na gumowych podkładkach o dużej podatności. To kolejny stopień służący do tłumienia drgań.
    Układy wyjściowe są, jak mi się wydaje, na osobnych, przykręconych do bocznych ścianek, płytkach. Widać tam duży, zaekranowany transformator – wygląda na to, że wyjście sprzęgane jest właśnie przez niego. Z kolei wejścia wlutowane są do płytki przykręconej do tylnej ścianki. Zmiany dokonywane są w przekaźnikach. Wszystko wygląda wspaniale, jednak oko bieleje na widok tłumika. To ogromny potencjometr skojarzony z silniczkiem krokowym w taki sposób, że na końcu, skierowanej w dół osi, przykręcono duży, mosiężny walec. Wygląda to tak, jakby chodziło o dodanie do układu koła zamachowego. Podobny potencjometr widziałem w najlepszym, jaki do tej pory słyszałem, przedwzmacniaczu, niemieckim Octave Jubilee Pre. Tam nie był jednak sterowany. Cały układ zdalnego sterowania w Line1 został zbudowany w Tenorze. Na tej samej płytce widać kolejne transformatory sprzęgające – czyżby wejście również było wykonane w ten sposób? Sygnał między płytkami prowadzony jest skrętkami w Teflonie, zakończonymi ultra-precyzyjnymi wtykami, używanymi w technice wysokoczęstotliwościowej.

    Punkt ciężkości zasilacza skupiony jest z przodu – trzeba na to uważać przy przenoszeniu urządzenia. To tam umieszczono cztery transformatory zasilające typu EI, o mocy 100 W każdy, zaekranowane ciężkimi kubkami. Oddzielone są od pozostałej części grubą blachą. Współpracują z nimi cztery dławiki. Na dużej płytce, całkowicie zapełnionej układami, widać pięć układów prostowniczych na kanał. Każdy z układów otrzymał nieco inny prostownik i inne kondensatory. Tak, jakby dobierano je pod kątem dźwięku.
    Do wzmacniacza dokładany jest świetnie wyglądający kabel zasilający Kubala-Sosna Research LCC z serii Emotion. Okazał się na tyle dobry, że nie czułem potrzeby jego wymiany.

    Dane techniczne (wg producenta)

    Budowa: Dual Mono/Dual Chassis
    Wzmocnienie: 14 dB/20 dB (wybierane)
    Maksymalne napięcie wejściowe: 12 Vrms
    Maksymalne napięcie wyjściowe: 30 Vrms
    Stosunek sygnał/szum: > 120 dB
    Pasmo przenoszenia: 2 Hz-100 kHz (+0 dBA; -0,5 dBA)
    Całkowite zniekształcenia harmoniczne: < 0,06 %
    Separacja między kanałami: > 90 dB

    Dystrybucja w Polsce:

    SOUNDCLUB

    ul. Skrzetuskiego 42 (wejście od Al. Wilanowskiej)
    02-726 Warszawa | Polska

    e-mail: soundclub@soundclub.pl

    www.soundclub.pl

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl

    System odniesienia

    ŻRÓDŁA ANALOGOWE
    - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
    - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
    - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ

    ŻRÓDŁA CYFROWE
    - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
    - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD

    WZMACNIACZE
    - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
    - Wzmacniacz mocy: Soulution 710
    - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ

    KOLUMNY
    - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
    - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
    - Filtr: SPEC RSP-301
    SŁUCHAWKI
    - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    - Słuchawki: Ultrasone EDITON 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ
    - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
    - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ

    AUDIO KOMPUTEROWE
    - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901
    - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
    - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
    - Router: Liksys WAG320N
    - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
    OKABLOWANIE
    System I
    - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ
    - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
    System II
    - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
    - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA

    SIEĆ
    System I
    - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
    - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
    System II
    - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
    AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE
    - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy
    - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
    - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
    - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
    - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4

    CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ
    - Radio: Tivoli Audio Model One