pl | en
Płyty - recenzja
Budka Suflera
Cień wielkiej góry
Live 2011 + studio 1975 (box)




Wydawca (oryginalnie/remaster): Polskie Nagrania Muza/Budka Suflera Productions, BSP 05-2011
Data nagrania (oryginalnie/remaster): 1974-1975/14.10.2011
Miejsce nagrania (studio/live): Państwowa Wyższa Szkoła Muzyczna w Warszawie/Studio Polskiego Radia w Lublinie
Realizator nagrania (studio/live): Janusz Urbański (operator dźwięku Krystyna Urbańska)/Sławomir Gładyszewski
Mastering: ?/?
Produkcja: ?/?

Szczegóły: Box
Data wydania (oryginalnie/remaster): 05.1073/28.11.2011
Format(oryginalnie/remaster): LP/2 x 180 g LP + 2 x CD

Tekst: Wojciech Pacuła
Zdjęcia: Budka Suflera (nr 1, 2, 24) | Wojciech Pacuła (pozostałe)

Data publikacji: 16. września 2012, No. 101




PROGRAM:

LP 1/CD 1

Strona A
1. "Cień wielkiej góry" (muz. Romuald Lipko, Krzysztof Cugowski, sł. Adam Sikorski) – 6:21
2. "Lubię ten stary obraz" (muz. R. Lipko i K. Cugowski, sł. A. Sikorski) – 7:23
3. "Samotny nocą" (muz. R. Lipko i K. Cugowski, sł. Jan Tomasz) – 2:51
4. "Jest taki samotny dom" (muz. R. Lipko i K. Cugowski, sł. A. Sikorski) – 5:15

Strona B
1. "Szalony koń" (muz. R. Lipko i K. Cugowski, sł. A. Sikorski) – 19:25

LP 2/CD 2

Strona A
1. "Cień wielkiej góry" (muz. Romuald Lipko, Krzysztof Cugowski, sł. Adam Sikorski) – 6:21
2. "Lubię ten stary obraz" (muz. R. Lipko i K. Cugowski, sł. A. Sikorski) – 7:23
3. "Samotny nocą" (muz. R. Lipko i K. Cugowski, sł. Jan Tomasz) – 2:51
4. "Jest taki samotny dom" (muz. R. Lipko i K. Cugowski, sł. A. Sikorski) – 5:15

Strona B
1. "Szalony koń" (muz. R. Lipko i K. Cugowski, sł. A. Sikorski) – 19:25

"Premiera odbyła się w czasie festiwalu w Sopocie, gdzie akurat graliśmy. W dniu, w którym płyta miała trafić do sklepów, od rana ustawiały się po nią kolejki. Nakład liczący 60 tysięcy egzemplarzy rozszedł się w ciągu dnia. Nikt płyty nie wznawiał, bo wtedy nie działy zasady rynkowe. Zapotrzebowanie było gigantyczne. Sprzedalibyśmy wtedy nawet pół miliona płyt." - Tak, o wydanej w 1975 roku, podczas festiwalu w Sopocie mówił w wywiadzie z 2012 roku Krzysztof Cugowski - wokalista grupy Budka Suflera (Łukasz Kaczyński, Budka Suflera wraca do korzeni). I nie przesadzał. Dodajmy, że: "Bartłomiej Biga: Pierwsza płyta Budki Suflera - Cień wielkiej góry, mimo że rozchodziła się jak przysłowiowe ciepłe bułeczki, to po wyczerpaniu dwóch nakładów w tamtych dziwnych czasach, nie przygotowano następnych. Ile w ogóle egzemplarzy tej płyty udało się już Panom sprzedać?
Romuald Lipko: Według moich obliczeń, to wtedy złota płyta w Polskich Nagraniach była za 130 tysięcy, dorobili kolejne 70, więc w sumie 200 tysięcy analogów."
- To z kolei z wywiadu, jaki Krzysztof Cugowski i Romuald Lipko, na łamach magazynu "RockMagazyn.pl" dali Bartłomiejowi Biga (Bartłomiej Biga, Budka Suflera - Romuald Lipko i Krzysztof Cugowski. Żyrafy nie ma, a Budka Suflera jest). Bo jest jakoś tak, że debiutanckie płyty polskich zespołów z lat - powiedzmy - 70., 80. i 90. są najczęściej pewną summą ich wcześniejszych poszukiwań, momentem, w którym wszystko, co mieli musiało eksplodować, bo inaczej nie dostaliby drugiej szansy. Inaczej niż teraz, gdzie wydanie płyty poprzedzone jest najczęściej chłodną kalkulacją, zabiegami PR-owców, kampanią promocyjną itp. wydanie pierwszej płyty Budki Suflera było PRADZIWYM wydarzeniem - zarówno muzycznym, jak i towarzyskim.
Płyta została wydana w 1975 roku, a przy jej nagraniu zespołowi pomógł Czesław Niemen. O tej współpracy Tomasz Zeliszewski mówił tak:
"Granie w zespole Niemena nobilitowało niczym granie z Milesem Davisem. Współpraca z Niemenem była artystycznym i branżowym namaszczeniem. Był największym wtedy artystą na polskiej scenie. Bardzo nam pomógł. Doznaliśmy od niego przyjaźni i życzliwości. Wtedy nie znano słowa marketing, więc nie był to piar. Wykonał wobec nas przemiły gest, a my darzyliśmy go wielkim szacunkiem. Mimo wieloletniej znajomości, chyba nigdy nie przeszliśmy na "ty", nawet jeśli poprawiał nas i przypominał. Bo to była normalna relacja młodych artystów do prawdziwych gwiazd." (Łukasz Kaczyński, dz. cyt.)

ODSŁUCH

Przystępując do odsłuchu albumu-ikony, swego rodzaju wizytówki polskiego rocka, nazywanego progresywnym (a przynajmniej jednej z niewielu), nie bardzo wiadomo, z jakiej pozycji należy go oceniać. Czy z historycznej, biorąc pod uwagę inne płyty z tego samego okresu, czy ahistorycznej, tj. biorącej pod uwagę najlepsze dokonania tego typu, bez względu na to gdzie i kiedy zostały nagrane' czy mówić o "polskim albumie", czy po prostu o albumie rockowym. Ponieważ mamy do czynienia z remasterem starego materiału dochodzi do tego kolejna warstwa, związana z technikami remasteringowymi, konkretnymi wyborami, przed którymi musiał stanąć człowiek za to odpowiedzialny - w tym przypadku Piotr Nykiel. I tak można by ciągnąć. Można oczywiście próbować naświetlić problem z każdej możliwej strony, w pewnej mierze będę się starał to robić, jednak w końcu trzeba - tak mi się wydaje - zająć jakieś stanowisko, opowiedzieć się za czymś.

Metodologia odsłuchu

Płyty winylowe odsłuchiwane były na trzech gramofonach:

  • AMG Viella V12 z ramieniem 12J2 i wkładką Micro Benz LP, czytaj TUTAJ
  • Pro-Ject Xtension 10 Evolution, z ramieniem 10cc i wkładką Miyajima Laboratory Kansui, czytaj TUTAJ
  • Music Hall mmf-2.2 LE z wkładką Music Hall Tracker. Przedwzmacniacz gramofonowy we wszystkich przypadkach ten sam: RCM Audio Sensor Prelude IC, czytaj TUTAJ. Płyty CD odtwarzane były na dwóch odtwarzaczach CD:
  • Ancient Audio Lektor AIR V-edition, czytaj TUTAJ
  • Human Media Libretto HD CDP - test w przyszłym miesiącu. Reszta systemu, jak w systemie odniesienia - do poczytania pod każdym testem. Płyta LP była porównywana do oryginalnego tłoczenia z 1975 roku (SX 1264), a CD do remasteru TA Music z 1993 roku (AATZ 002). Do porównania użyłem także oryginalnych płyt z okresu - King Crimson i Pink Floyd, a także ich cyfrowych remasterów z 2011 roku. Jako punkt odniesienia posłużyły mi także:
  • The Doors, Vinyl Box, Rhino, RHI1 74881 (remaster cyfrowy 24/192)
  • Genesis 1970-1975. Special Vinyl Box Set, 200 g LP, Half Speed Mastering (remaster cyfrowy 24/96)
  • Katalog Kraftwerk (2009), (remaster cyfrowy 24/96)czytaj TUTAJ
  • Płyty King Crimson, Pink Floyd, płyty wytwórni Mobile Fidelity, Analogue Productions, Speaker Corners, Pure Pleasure Records - remaster analogowy

Dla mnie odsłuch tego albumu - i to zarówno oryginalnej, odczyszczonej wersji, jak i koncertu - był niezwykle przyjemną okazją do następującej konstatacji: mamy w Polsce niesamowicie zdolnych ludzi. I nie przemawia przeze mnie patriotyzm lokalny, bo ten sie kończy na moich przyjaciołach i rodzinie, cała reszta jest z "zewnątrz". Najgorsze, co można zrobić, to powiedzieć, że coś jest dobre, bo jest "polskie", angielskie", czy jakie nam przyjdzie do głowy. W tym przypadku zrobilibyśmy krzywdę samemu materiałowi, który nie potrzebuje żadnych tego typu kwantyfikatorów. Tak więc: mamy w Polsce niesamowicie zdolnych ludzi, którzy świetnie słyszą. Po reedycjach w ramach serii Polish Jazz, niezwykle udanych (przypomnę, że przygotowywałem kiedyś artykuł na ten temat i przeprowadziłem wywiad z panią Karoliną Gleinert, odpowiedzialną za jego część, które ukazały się w magazynie "Audio"), po nieprawdopodobnych remasterach z płyt winylowych, jakie robi Damian Lipiński w swojej firmie Vinylmagic (wywiad z nim i z Rafałem Lachmirowiczem do poczytania TUTAJ) i wreszcie po przesłuchaniu płyty Cień wielkiej góry wiem, już wiem, że mamy w ręku kilka asów.

Dźwięk

Remaster oryginalnego materiału został przeprowadzony z niezwykłym wyczuciem. Słuchając tej płyty nie miałem wrażenia, że ktoś coś próbuje mi narzucić, a po prostu, że mam możliwość spojrzenia na znany przecież materiał z nowej perspektywy - lepiej, wyraźniej, pełniej.
Dźwięk premierowej płyty Budki Suflera łączy dobrą detaliczność z koherencją. Ta ostatnia w nagraniach z lat 70. jest zwykle problematyczna i słychać dobrze, że materiał wyjściowy w pewnej mierze miał z tym problemy. Ponieważ jednak pan Nykiel wyczyścił tło, usunął cos w rodzaju "mory" przesłaniającej część bryły instrumentów, wszystko wyszło na wierzch, bez rozjaśniania i wyostrzania. Wyższy środek jest co jakiś czas dość mocny, szczególnie w głosie Cugowskiego, ale tak wtedy się nagrywało, na tyle pozwalały warunki techniczne. Przesłuchałem płytę specjalnie pod tym kątem na systemie słuchawkowym, który jest nieco bardziej selektywny niż moje kolumny (choć mniej rozdzielczy, co za ironia!) i właściwie nie miałem problemu w żadnym z fragmentów - wiedząc, co to za płyta, biorąc poprawkę na jej wiek, spokojnie to odpuszczałem.
Zaskakujące dla mnie było to, ile informacji jest na dole pasma. W oryginalnym tłoczeniu nie ma tego zbyt wiele, tj. wydaje się wszystko trochę zgaszone, zduszone. Ale słychać to dopiero jeśli porównamy oryginał z remasterem - ten drugi jest pod każdym względem lepszy. Trochę to takie mało purystyczne, heretyckie (żeby nie powiedzieć - kacerskie), ale cyfrowy remaster pozwolił zrobić z tym materiałem rzeczy, jakich chyba inaczej by się zrobić nieudało. I nawet jeśli duża część jazzu z lat 50. lepiej brzmi na oryginałach niż na nawet najbardziej dopieszczonych całkowicie analogowych remasterach, chociażby Analogue Productions, to w tym przypadku nie mam żadnych wątpliwości, że interpretacja materiału w wydaniu pana Nykiela (bo remaster zawsze jest indywidualną interpretacją materiału źródłowego) pozwala na przeżywanie muzyki w komfortowych warunkach. I jeśli o to w tym wszystkim chodzi, to jest to wyjątkowo udany zabieg.

Ale chciałbym wrócić do kluczowego zagadnienia związanego z tym wydawnictwem. Kiedy dowiedziałem się, że materiał pomiędzy analogowym źródłem (taśmą analogową) i analogowym medium na którym został wydany (płyta analogowa) został poddany obróbce cyfrowej, nieco się zaniepokoiłem. A, co tam, powiem wprost: pomyślałem, że dupa zbita i po ptokach.
Bo obróbka cyfrowa to niezwykle trudna umiejętność. Pracując w domenie analogowej znacznie trudniej coś spieprzyć - coś o tym wiem, bo przez lata pracowałem w całkowicie analogowym studio. Z drugiej strony zrobić coś wyjątkowego jest naprawdę trudno, choć średni poziom jest wysoki. Z cyfrą można tyle rzeczy zrobić źle i bardzo źle, że trudno je nawet wyliczyć, a co dopiero się przed tym bronić. A przecież prawdziwa maestria polega nie na obronie przed problemami, a na twórczym wykorzystaniu szans, jakie daje dana technika, prawda?
Z tym większym szacunkiem podchodzę do tego, co zrobił pan Piotr Nykiel. Dźwięk jest spójny i płynny. Ma bardzo ładną podstawę basową i bardzo dobrą - jak na możliwości materiału źródłowego - dynamikę. Materiał nie został wyczyszczony tak, żeby nie dało się go rozpoznać - to nadal nagranie kapeli rockowej z lat 70., z dość płaską dynamiką i dość mocno ograniczonymi skrajami pasma. Ale podane to jest w taki sposób, że nas kręci, że przeżywamy i muzykę, i wydawnictwo jako takie.
Tłoczenie płyty jest bardzo dobre, mamy niski szum przesuwu i niewiele trzasków i jedynie najlepsze wydawnictwa Analogue Productions i Mobile Fidelity i to raczej w wersji 45 rpm grają jeszcze ciszej. Oryginał brzmi przy tym, jakby ktoś włączył w sąsiednim pokoju odkurzacz, jakby nasza piękna żona (zakładam, że nasza, ale nie chciałbym zabrzmieć nietolerancyjnie - to może być przecież dowolna żona) wybrała akurat moment odsłuchu płyty na układanie swojej fryzury za pomocą suszarki.

Otwierając box zaraz po tym, jak do mnie przyszedł zaskoczyła mnie hierarchia, jaką zaznaczono w tym wydawnictwie. Oryginalnie album był jednopłytowy, bez otwieranej okładki. Tutaj to album dwupłytowy, z rozkładaną okładką "gatefold", z płytą z zarejestrowanym koncertem z 2011 roku jako pierwszą. Podobną kolejność zaznaczono i na pudełku boxu, gdzie czytamy "live + original recording", jak i na opisie na głównej stronie boxu oraz na digipaku z płytami CD - tam czytamy "Live 2011 + studio 1975". Trochę to zaskakujące, bo ostatecznie powodem, dla którego w ogóle ten box się ukazał była reedycja archiwalnego materiału.
Trzeba było jednak czasu, żeby dojść do tego, że to ma sens. Nie zważając na założoną przez wydawcę hierarchię, przesłuchałem najpierw materiał z 1975 roku, a potem z 2011. Porównanie wypadło bardzo fajnie, bo nie było słychać przepaści w jakości nagrań - choć różnica jest znacząca - a pomysł na ten koncert był znakomity. Słuchają naprawdę świetnie wykonanych utworów sprzed 36 lat żałowałem, ach, jak żałowałem!, że mnie tam nie było. Choć Czesława Niemena zastąpił ktoś inny (Romuald Lipko?), choć na chórkach nie było już Alibabek, to jednak to miało sens, świetnie się broniło.
Przede wszystkim wyjątkowo smakowicie zarejestrowano głos Cugowskiego. Ma duży wolumen, jest ciepły, jest bliski, jest intymny. Kiedy mamy mocniejszy fragment, słychać, że wprowadzany jest kompresor, ale także, że wokalista po prostu odsuwa się od mikrofonu. To jest żywe, mięsiste granie.
Mocniej niż w oryginale zaznaczono bas i perkusję. To podstawowy zarzut, jaki się ma do materiału z 1975 roku, kiedy posłuchamy go PO materiale z koncertu. I jednocześnie wielkie uznanie dla Piotra Nykiela, który nie "podrasował" oryginału, żeby go uwspółcześnić. Ale właśnie przy tych dwóch instrumentach słychać najlepiej, z jakimi problemami musieli się zmierzyć muzycy zespołu. Choć na świecie w technikach nagraniowych to też był nieco gorszy okres (choć nie tak katastrofalny, jak obecny), to przecież King Crimson na pycie Red z 1974 roku, czy Pink Floyd z wydanej w tym samym, co Cień... płyty Wish You Were Here brzmieli lepiej, znacznie pełniej i dynamiczniej.
I pod tym względem wersja koncertowa jest swego rodzaju nowym spojrzeniem, dopełnieniem oryginalnej sesji. Bardzo, bardzo dobra wersja, która trzyma się oryginału, w ramach którego znajduje nowe środki wyrazu, przygląda się mu pod innym kątem, nieco inaczej interpretuje te same frazy. Piękne dopełnienie.

Jakość dźwięku:

LP 1975: 7/10
LP 2011: 9/10
CD 1975: 7/10
CD 2011: 8-9/10
Redycja: 10/10

Źródła:
  • Bartłomiej Biga, Budka Suflera - Romuald Lipko i Krzysztof Cugowski. Żyrafy nie ma, a Budka Suflera jest, "Rock Magazyn.pl", czytaj TUTAJ [dostęp 2012-09-05].
  • Łukasz Kaczyński, Budka Suflera wraca do korzeni, Kurier Lubelski, 15.04.2012, czytaj TUTAJ [dostęp 2012-09-05].
  • Michał Mendyk, Jak Niemen przekazał pałeczkę Budce Suflera - posłuchajcie wywiadu i zobaczcie trójkowy koncert, Polskie Radio Trójka, 14.11.2011, czytaj TUTAJ [dostęp 2012-09-05].
  • Michał Wilczyński, Polski Rock Progresywny. Przewodnik, GAD Records, 2008.
  • Wikipedia, czytaj TUTAJ i TUTAJ [dostęp 2012-09-05].
  • Michał Kirmuć, Sto trzasków na minutę, "Teraz Rock, luty 2012.
  • ?, A ja na to: Sprawdzam. Część druga, "Omuzyceblog", 29.07.2012, czytaj TUTAJ [dostęp 2012-09-05].
  • Paweł Franczak, Budka Suflera wydaje reedycję płyty Cień wielkiej góry, "naszemiasto.pl", 09.11.2011, czytaj TUTAJ [dostęp 2012-09-05].
  • Okładka płyty Cień wielkiej góry. Live 2011 + studio 1975.