pl | en

KOLUMNY GŁOŚNIKOWE ⸜ podstawkowe

Lipinski Sound
L-50

Producent: LIPINSKI ROYAL FIDELITY
Cena (w czasie testu): 29 500 zł/para

Kontakt:
LIPINSKI ROYAL FIDELITY
ul. A. Mickiewicza 18/46,
01-517 Warszawa ⸜ POLSKA


www.LIPINSKISOUND.pl

» MADE IN POLAND

Do testu dostarczyła firma: LIPINSKI SOUND


Test

tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia „High Fidelity”

No 238

1 lutego 2024

Firma LIPINSKI SOUND powstała w 2003 roku w amerykańskiej miejscowości Bethesda (przedmieście Washington DC) w stanie Maryland jako Lipinski Sound Corporation. Jej założycielem i głównym konstruktorem jest, mieszkający od 1981 roku w USA, polski reżyser dźwięku, prof. dr ANDRZEJ LIPIŃSKI. Jego kolumny można zaleźć w najlepszych studiach nagraniowych i masteringowych na świecie, jak również w najlepszych uczelniach. Testujemy najmniejsze kolumny w jej ofercie, model aktywny L-50.

JEDNĄ Z GŁÓWNYCH RZECZY, która odróżnia rzeszowski salon audio LINIA DŹWIĘKU od wielu innych tego typu miejsc jest czystość, porządek, dobrze zaadaptowana akustycznie sala odsłuchowa, ale przede wszystkim przemyślany sposób na biznes. Miejsce to powstało jako salon z używanym sprzętem. Jego właściciel i spiritus movens, Marcin Ślenzak, miał rękę do ciekawych produktów, umiał też znajdować dla nich nowy dom na tyle dobrze, że szybko stał się jedną z najważniejszych osób, do których zwracali się ludzie z tego regionu z prośbą o pomoc przy tworzeniu systemów audio.

Znam to z pierwszej ręki, ponieważ słyszałem to od wielu rozmówców, z którymi miałem okazję się spotkać podczas jednego z przystanków Pylon Audio Tour de Pologne, w czasie którego opowiadałem zgromadzonym gościom o cyfrowej technice nagraniowej; więcej o tej inicjatywnie → TUTAJ. W salonie wystawionych było mnóstwo, bardzo ciekawych produktów z przeszłości, ale i wiele nowych urządzeń i kolumn – to stale rosnąca część oferty salonu. Moją uwagę od razu przykuły jednak kolumny jednej firmy – LIPINSKI SOUND.

Znalazły się tam one nie bez przyczyny. Właściciel Linii Dźwięku jest bowiem wieloletnim fanem, admiratorem i posiadaczem kolumn tej marki. Do tego stopnia, że jakiś czas temu kupił sobie, prywatnie, topowy zestaw L-707A Signature, składający się z monitorów L-707A i dwóch modułów nisko-średniotonowych. Drugi taki zestaw stoi w salonie, a koszt każdej pary to niebagatelne 198 000 złotych. Nie powinno być więc niespodzianką, jeśli powiem, że Linia Dźwięku jest w Polsce ambasadorem i przedstawicielem firmy Lipinski Sound.

Lipinski Sound

HISTORIA ZAWODOWA PANA ANDRZEJA LIPIŃSKIEGO jest niczym dobry film. Absolwent szkoły muzycznej II stopnia, kończący z wyróżnieniem Wydział Reżyserii Dźwięku Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie, pracujący następnie w studiach Polskiego Radia, nagrywający płyty dla wytwórni Veriton, Vifon, Tonpress oraz Polish Jazz Association, współpracujący z takimi artystami, jak Luigi Alva, Buddy Rich, Kenny Drew, Tomasz Stanko, Ewa Demarczyk, Joachim Grubich, Janusz Olejniczak, Andrzej Chorosiński oraz najlepszymi polskimi chórami i orkiestrami. Jako nastolatek miał szczęście, jako widz i słuchacz, wziąć udział w sesji nagraniowej płyty Komeda Quintet Astigmatic. Jak pisze:

Po oficjalnym koncercie w Filharmonii Narodowej (festiwalu Jazz Jamoree – red.) zauważyłem, że na estradzie rozpoczęły się przygotowania do jakiegoś kolejnego wydarzenia muzycznego. Publiczność opuściła widownię a ja nie mając pomysłu na nocleg i nie wzbudzając swoją obecnością niczyjego niepokoju zostałem w sali Filharmonii żeby zobaczyć, co się tutaj dalej będzie działo.

Okazało się, że odbywała się tam sesja nagraniowa, której początkowo słuchałem na widowni, ale już w środku nocy odważyłem się zajrzeć do reżyserki. Sesja nagraniowa była wydarzeniem, które zdecydowało o moim dalszym życiu zawodowym, tym bardziej, że to w czym miałem szczęście uczestniczyć miało olbrzymią wartość artystyczną (…).

⸜ ANDRZEJ LIPIŃSKI, Cała droga zawodowa, s. 1, czytaj → TUTAJ, dostęp: 19.01.2024.

W 1974, na dwa lata przed otrzymaniem dyplomu, wyjechał do USA, gdzie po raz pierwszy zetknął się z kwadrofonią. Korzystając z tych doświadczeń napisał pracę magisterską zatytułowaną Osiągnięcia i perspektywy rozwoju kwadrofonii na płycie gramofonowej, z opisem technologii, prowadzenia testów porównawczych oraz oceny jakości trzech głównych systemów zapisu kwadrofonicznego na płycie LP. Dźwięk przestrzenny pozostanie jedną z dominant jego późniejszej działalności, do tego stopnia, że zaproponuje swój własny system sześciokanałowy (SACD), a potem ośmiokanałowy (Blu-ray) w którym kanał basu (LFE) przenosił sygnał wysokości z tyłu sceny dźwiękowej.

W pierwszą rocznicę powstania Solidarności, w sierpniu 1981 roku, został zorganizowany w sali Olivii w Gdańsku I Przegląd Piosenki Prawdziwej „Zakazane Piosenki”. Nagrywając wówczas Jacka Kaczmarskiego, a także innych wykonawców, w sumie osiemnaście godzin materiału, nie wiedział, że muzyka kolejny raz zmieni jego życie. Materiał pomagał mu redagować Maciej Zembaty, a dwupłytowy album nosił tytuł Piosenki Solidarności, Songs of Solidarity. Zembaty wysłał taśmy pocztą dyplomatyczną do USA, gdzie pojechał też i sam Lipiński. Tam zastał go stan wojenny, a fakt wydania tych płyt uniemożliwił mu na wiele lat powrót do kraju.

Założyciel Lipinski Sound został w ten sposób emigrantem. Podjął pracę w studiu nagraniowym w Hollywood, czego wynikiem było nawiązanie wielu kontaktów biznesowych. Poznał wówczas, jak wspomina, George’a Massenburga, reżysera dźwięku, konstruktora sprzętu elektroakustycznego i właściciela studia The Complex, w którym nagrywał m.in. zespół Earth Wind & Fire, jak również Marvina Ceasara, właściciela firmy Aphex i konstruktora słynnego wówczas urządzenia Aural Exciter.

Po przeniesieniu się do Waszyngtonu został dyrektorem technicznym lokalnej rozgłośni radiowej i założył swoje własne studio nagraniowe Tonmeister Recording, nagrywając, między innymi, w doskonałej akustycznie sali koncertowej w Baltimore – Meyerhoff Hall. Kolejnym, niemałym osiągnięciem w tym czasie było uczestnictwo w testach ocen słuchowych w US National Bureau od Standads, gdzie jako jedyny wśród profesjonalistów uzyskał wynik100%, wykazując się, jak czytamy, fenomenalnym słuchem, który określono jak przypadek jeden na tysiąc.

Dzisiaj Andrzej Lipiński, w mailu do nas, mówi:

Przy aktualnym stanie technologii pomiarów jakości dźwięku, w dalszym ciągu nie jesteśmy w stanie zmierzyć wszystkiego co potrafimy usłyszeć. Jednym z takich parametrów które uważam za najważniejsze w ocenie wierności dźwięku jest mikrodynamika. To tak jak byśmy słyszeli jak pracuje kalafonia na smyczku: raz przytrzymuje i naciąga strunę żeby ja za chwilę puścić i znowu naciągnąć…

Pierwsze przyjazdy do Polski w celach zawodowych datują się od połowy lat 90. Odtąd kontynuował w Polsce działalność fonograficzną dokonując nagrań z Krzysztofem Pendereckim, Wojciechem Kilarem i Peterem Jablonskim. Przez cały ten czas oprócz dźwięku fascynował się również obrazem. Pod koniec 1995 roku, założył w Warszawie ze swoim kolegą, operatorem filmowym, Ryszardem Gajewskim, studio filmowe GALI które przygotowywało cały program dla pierwszej w Polsce telewizji muzycznej Atomic TV (później kupionej przez MTV).

W nagraniach eksperymentując z różnymi konfiguracjami systemów surround (dzisiaj mówi sięo o nich immersive), objawieniem było dla niego pojawienie się formatu SACD, a następnie Blu-ray. Oprócz realizacji dźwięku i kręcenia filmów, bardzo wcześnie rozpoczął również eksperymenty ze sprzętem audio. Pierwszą próbą była kompletna przebudowa słynnego lampowego mikrofonu AKG C-12, ale za pomocą półprzewodników. Wynikiem tych doświadczeń były modyfikacje posiadanego sprzętu, a następnie powstanie całej gamy elektroniki. A jednak:

Tym co przez całe życie najbardziej utrudniało mi pracę w czasie realizacji nagrań muzycznych jak i subiektywnej weryfikacji urządzeń elektroakustycznych, to brak prawdziwie referencyjnego odsłuchu. Dosłownie latami poszukiwałem neutralnych głośników do mojej pracy – bez względu na ich cenę – i do końca nie byłem pewny, czy dany głośnik w ten czy inny sposób nie podbarwia dźwięku, a moje nagrania nie są z tego powodu kompatybilne z innym sprzętem odtwarzającym.

⸜ dz. cyt., s. 13.

Nie od razu narodziła się jednak firma Lipinski Sound, z której jest znany chyba najbardziej. Jej założyciel nie był pewien swoich możliwości w tej kwestii i dopiero zachęta i pomoc, którą otrzymał ze strony Johna Dunlavy’ego, właściciela Dunlavy Audio Lab, kolejny raz zmieniła kierunek jego kariery zawodowej. Ta, zasłużona dla audio, firma na początku lat 2000. zakończyła swoją działalność, niedługo po tym, jak pan Lipinski odkrył jej produkty dla siebie. Kupił wówczas obudowy, głośniki podzespoły z likwidowanego magazynu i z pomocą Dunlavy’ego złożył swoje pierwsze kolumny. Można więc chyba powiedzieć, że Lipinski Sound jest kontynuatorem myśli konstrukcyjnej i technik Dunlavy Audio Lab.

W studiu

KOLUMNY LIPINSKI SOUND pracują w wielu prestiżowych lokalizacjach. Na przykład w studiu masteringowym wytwórni Universal, w fantastycznym Avatar Studios w Nowym Jorku, na nich też została zmiksowana i zmasterowana płyta Randy’ego Breckera i Włodek Pawlik Trio Night in Calisia za której miks Jacek Gawłowski otrzymał w 2014 roku nagrodę Grammy (więcej o studiu Gawłowskiego → TUTAJ), podobnie jak i sama płyta.

Dla nas, audiofilów, ważne powinno być również to, że kolumny te są podstawą systemu masteringowego w studiu Mobile Fidelity Audio Lab. Wszystkie płyty tej wytwórni z ostatnich kilkunastu lat powstały z pomocą modelu L-707 z subwooferem L-150G oraz L-707SE Grand – również przy nacinaniu LP.

Podstawą wszystkich tych systemów jest moduł L-707, czyli głośnik wysokotonowy z dwoma nisko-średniotonowymi w układzie przypominającym d’Apollito. Te pierwszy jest zagłębiony tak, aby wyrównać czasowo wszystkie przetworniki oraz otoczony gąbką, minimalizującą załamania na krawędziach obudowy. L-707, teraz w najnowszej wersji L-707A, można rozbudować o moduł niskotonowy, albo o dwa, tworząc wysoką kolumnę z zagiętymi do środka przetwornikami basowymi.

Tego typu zabiegi, mające na celu, z jednej strony, wyrównanie fazowe przetworników, z drugiej ochronę wysokich tonów przed zniekształceniami wynikającymi z bliskości obudowy są wprost przeniesione z kolumn Dunlavay. Ale są stosowane również przez inne firmy, w różny sposób. Trzeba wspomnieć o kolumnach Focal i Wilson Audio, starających się wyrównać czasowo przetworniki, jak również o Wilson Audio, a przede wszystkim Bowers & Wilkins, jeśli chodzi o zapobieganie załamaniom. Temu również służy wyprofilowanie obudowy w konstrukcjach firm Dynaudio i Estelon.

Więcej o sekretach najnowszych kolumn Lipinski Sound, modelu L-50 opowie ich konstruktor.

»«

| Kilka prostych słów…

ANDRZEJ LIPIŃSKI
właściciel, konstruktor

⸜ Pan ANDRZEJ LIPIŃSKI, a za nim, używany przez niego, system pomiarowy • zdj. Tadeusz Fidecki

OD DAWNA BYŁEM DOPINGOWANY, żeby zbudować mały i tani głośnik. Idąc na pewne kompromisy najpierw powstał model L-7 (z 7” midwooferem). Wraz z innymi produktami prototyp L-7 zabraliśmy na targi Musikmesse we Frankfurcie w roku 2016. Po ustawieniu stoiska i uruchomieniu tychże głośników przed otwarciem wystawy, stwierdziłem, że ja jednak się pod tym jednak nie podpiszę i L-7 powędrowały do kartonów. Prace trwały do 2023 roku, aż powstał L-50. Niestety tanio się nie udało, lecz pod tym produktem mogę się podpisać obydwoma rękami.

Ogólnie filozofia zbudowania tego głośnika to – jak w wypadku każdego naszego produktu – całkowita neutralność brzmieniowa. Jak powtarzam, nie ma głośników lepszych do klasyki, lepszych do jazzu czy do muzyki pop – istnieją tylko dwa rodzaje głośników: dobre i złe – te ostatnie to te, które koloryzują (zniekształcają) dźwięk w określony sposób.

⸜ Pomiary topowego systemu w komorze bezechowej • zdj. Noel Coquet

Co do konstrukcji L-50, to zastosowałem w niej 5” midwoofer, natomiast tweeter musiał zostać użyty ten sam, który jest używany w naszych referencyjnych kolumnach L-707SE. Mimo że w wyglądzie jest on podobny do seryjnych tweeterów Scan Speaka, to dla nas jest produkowana specjalna, niedostępna w handlu wersja, a brzmieniowo to kolosalna różnica.

Obudowa jest zamknięta i aby uzyskać niski, niezniekształcony dół użyliśmy naszego najlepszego korektora skonstruowanego do aplikacji studyjnych. Jest on zbudowany w czystej klasie A przy użyciu najmniejszej możliwej ilości tranzystorów. Warto zwrócić uwagę, że całkowite maksymalne podbicie to niecałe 5 dB. Cały tor audio w L-50 zbudowany jest z elementów dyskretnych. Nie pracuje tam żaden układ scalony. Wszystkie stopnie pracują w klasie A. Połączenia pomiędzy poszczególnymi stopniami wzmocnienia są galwaniczne (bez kondensatorów międzystopniowych).

⸜ Ostatnia sesja nagraniowa z Tomaszem Stańką (płyta czeka na wydanie) • zdj. Marek Dusza

Ponadto w L-50 zastosowana jest regulacja fazy toru tweetera w celu uzyskania idealnej, płaskiej charakterystyki częstotliwościowej. Regulacja ta umożliwia skorygowanie przesunięć fazowych wynikających z nie w pełni optymalnego fizycznego ustawienia wgłębnego tweetera w stosunku do midwoofera. Regulacja ta dobrana jest na stałe dla tego typu obudowy głośnikowej. Jedyne korekcje do wyboru w L-50 to obcinanie najniższego dołu do ewentualnego użycia z subwooferem – do wyboru 4 pozycje: 1 – bez obcinania i 3 charakterystyki obcinania (charakterystyki w załączniku).

Do modelu L-50 został właśnie zakończony projekt komplementarnego aktywnego subwoofera, opartego o jeden głośnik 8”. Będzie to Model L-8. Razem z L-50 będzie to Model L-508. L-50 są osiągalne w kolorze szarym perłowym macie, lub białym perłowym macie. Do L-50 powstanie również limitowana liczba ekskluzywnych obudów z kamienia z którego były budowane arcydzieła włoskiej architektury.

⸜ Pokaz na Politechnice Warszawskiej w czasie AVS ’23 – pomieszczenie o powierzchni 50 m2 i wyokości 7 m; jak pisze konstruktor, „według ogólnej opinii L-50 robiły wrażenie i «broniły się»” • zdj. Noel Coquet

L-50 napędzany jest dwoma wzmacniaczami mocy – osobny jest do midwoofera i osobny do tweetera, każdy pod obciążeniem daje moc ciągłą 40 W (2 x 65 W mocy muzycznej) bez zniekształceń. Te wzmacniacze pracują w naszej opatentowanej klasie o której producent mówi AAB. Znaczy to, że o wiele dłużej pracują w przeciwsobnej klasie A i przełączają się do klasy AB dopiero przy większych mocach. Umożliwia to płynne przechodzenie sygnału z jednej do drugiej połówki przebiegu bez generowania słyszalnych zniekształceń. Praktycznie znaczy to, że tranzystory o wiele dłużej pracują w klasie A i przełączają się do klasy AB dopiero przy dużych mocach, praktycznie kiedy zaczynają już wchodzić w grę zniekształcenia akustyczne w uchu. AL

»«

L-50

MODEL L-50, KTÓRY TESTUJEMY jest inny. To, przede wszystkim, kolumny aktywne. I najmniejsze w ofercie. Podobnie, jak większy model w ofercie, L-70, mają one konstrukcję dwudrożną, zamkniętą i są napędzane przez dwa wzmacniacze pracujące w klasie A. Wzmacniacze zostały zaprojektowane przez pana Andrzeja. Producent mówi na swojej stronie internetowej, że to jedyne monitory studyjne z elektroniką tego typu. Dodajmy, że wszystkie układy zostały wykonane przy pomocy tranzystorów i nigdzie w torze sygnału audio nie został użyty układ scalony. W zasilaczu zastosowano niewielki, wykonany na zamówienie transformator i po dwie pary komplementarnych, bipolarnych tranzystorów (TIP 41, 42 CG + BD 911, 912), na głośnik.

Kolumny korzystają one ze sprawdzonego we wszystkich pozostałych konstrukcjach tej firmy, pierścieniowego neodymowego głośnika wysokotonowego Scan-Speak oraz nisko-średniotonowego z papierową, wzmacnianą włóknem szklanym membraną. Obydwa przetworniki wykonywane są z modyfikacjami Lipinski Sound i nie są dostępne w sprzedaży. Wokół kopułki widać prostokątną piankę, tłumiącą odbicia i załamania fali dźwiękowej. Producent deklaruje, że każdy ze wzmacniaczy osiąga bez zniekształceń moc ciągłą pod obciążeniem 40 W (2 x 65 W mocy muzycznej). Deklaruje również „absolutnie płaskie”, jak czytamy, pasmo przenoszenia od 60 Hz do 40 kHz, ze spadkiem -3 dB przy 35 Hz. To ciekawe, ponieważ dla większego modelu L,-70 producent podaje wartości 63 Hz - 20 kHz ±1 dB i 40 Hz - 40 kHz ±3 dB; jak się dowiadujemy w najnowszym modelu L-70SE ma być użyty inny zmodyfikowany głośnik nisko-średniotonowy z opracowanym stożkiem fazowym.

Obudowa bocznych ścianek została wykonana ze specjalnie preparowanej sklejki o grubości 20 mm i wzmacniana jest wewnątrz śrubą spinającą dwie boczne ścianki. Przedni panel, na którym są mocowane głośniki, to 25 mm MDF wysokiej gęstości. Z tyłu obudowę usztywnia gruba aluminiowa płyta – to radiator dla układów wzmacniających i aktywnej zwrotnicy i miejsce, gdzie zamocowano gniazda wejściowe i wyjściowe. Do dyspozycji mamy wejścia zbalansowane XLR i niezbalansowane RCA, a także takie same wyjścia, tzw. „przelotki”. Za ich pomocą możemy przesłać ten sam sygnał do subwooferów. Wszystkie gniazda to wytrzymałe, bardzo dobre produkty firmy Neutrik. Wnętrze jest niemal niewytłumione, poza płatem eksperymentalnie wybranego, specjalnego rodzaju gąbki zakrywającej przednią ściankę i kosze głośników.

Po bokach L-50 widać okrągłe otwory – to miejsce, w którym można wkręcić standardowe nakrętki 5/8” utrzymując kolumny na wysięgniku. Kolumny te pomyślano bowiem jako monitory bliskiego/średniego pola, które można zwiesić na ścianie lub suficie. Aby dostosować głośniki do możliwości użycia z subwooferami, na tylnej ściance umieszczono mikroprzełączniki, które odcinają basy poniżej 70, 100 lub 140 Hz. Kolumny nie mają trybu standby i trzeba je włączać i wyłączać mechanicznym przełącznikiem. Nie mają też żadnego wskaźnika pracy, jak inne aktywne monitory, chociażby w postaci diody LED.

Dodajmy, że głośnik nisko-średniotonowy o białym kolorze membrany możemy zakryć czarną maskownicą, przytrzymywaną na miejscu przez magnesy. Na stronie internetowej producenta znajdziemy instrukcję użytkowania kolumn, w której bardzo dokładnie opisano sposoby ustawienia kolumn, głównie dla układów wielokanałowych. Kolumny są montowane w Polsce.

ODSŁUCH

JAK SŁUCHALIŚMY • Kolumny Lipinski Sound L-50 testowane były w systemie referencyjnym HIGH FIDELITY. Źródłami dźwięku były: odtwarzacz SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition oraz odtwarzacz plików Lumin T3. Sygnał pomiędzy źródłem i kolumnami przesyłany był kablami XLR Acoustic Revive Absolute, zasilane były przez kable zasilające tej samej formy, również z tej samej serii.

Kolumny stanęły w odległości 200 cm od miejsca odsłuchowego i 150 cm od siebie, licząc od ich osi pionowej, bliżej siebie niż, stojące tam na co dzień, Harbethy M40.1. Od tylnej ściany znajdowały się w odległości 100 cm, również od ich osi i górnej krawędzi. Kolumny skręcone były bezpośrednio na miejsce odsłuchowe. Stanęły one n starych podstawkach Sonus Faber, a te na platformach Acoustic Revive RST-38H. Głośnik wysokotonowy znalazł się na wysokości 95 cm od podłogi.

Dystans między kolumnami oraz ich poziomowanie ustaliłem za pomocą miernika Bosch PLR 50 C. Więcej o ustawianiu kolumn w artykule Mikrodostrajanie. Czyli ustawiamy głośniki, HIGH FIDELITY № 177, 1 stycznia 2019, → TUTAJ. O akustyce pomieszczenia odsłuchowego HF więcej w artykule Pomieszczenie odsłuchowe „High Fidelity” w oczach Mariusza Zielmachowicza, HIGH FIDELITY № 189, 1 stycznia 2020, → TUTAJ.

⸜ Płyty użyte w teście | wybór

⸜ BILLIE EILISH, When We All Fall Asleep, Where Do We Go?, Darkroom | Interscope Records/Universal International UICS-9161, “7” mini LP”, CD (2019);, więcej → TUTAJ.
⸜ CHET BAKER, Baker's Holiday, Verve Records B0003279-16/SUHD 009960, Test Press SACD (1965/2004).
⸜ SANTANA, Santana, Columbia/Sony Records Int'l SICP-10134, „7-inch papersleeve”, SACD/CD (1969/2020), więcej → TUTAJ.
⸜ DEVADIP CARLOS SANTANA & TURIYA ALICE COLTRANE, Illuminations, CBS/Vocalion CDSML 8530, SACD/CD (1974/2017).
⸜ TERUMASA HINO Swing Journal Jazz Workshop 1. Terumasa Hino Concert, Nippon Columbia COCY-80505, „Takt Jazz Series”, „CD On Demand”, CD-R (1969/1997).

»«

NIEDAWNO W POLSKIEJ WERSJI HBO wystartował czwarty sezon serialu True Detective, u nas znanego pod tytułem Detektyw (Nic Pizzolatto, 2014-). Tym razem przenosimy sie na Alaskę, w sam środek arktycznej nocy, stąd podtytuł: Kraina nocy. Pierwszy sezon był dla mnie objawieniem, drugi zawodem, a trzeci miłym zaskoczeniem. Najnowszy, w którym role główne grają Jodie Foster i Keli Reis, zapowiada się co najmniej bardzo dobrze (jestem po drugim odcinku).

Niezależnie jednak od tego, czy dana seria mi się podobała, czy nie, rzeczą, która pozostaje mi w głowie jest otwierająca kolejne odcinki piosenka. Najpierw był to niebywały utwór THE HANDSOM FAMILY, następnie śpiewał LEONARD COHEN, w trzecim królowała CASSANDRA WILSON, a tym razem wracamy do debiutanckiego albumu BILLIE EILISH zatytułowanego When We All Fall Asleep, Where Do We Go? (więcej → TUTAJ). Został on genialny i fenomenalnie nagrany przez Finneasa, brata artystki. Przypomnę, że wokal nagrywał w jej maleńkiej sypialni.

Nie wiem, czy o to chodziło twórcom serialu, ale potęgę nagrania ˻ 10 ˺ Burry a Friend można poczuć tylko z dużymi, pełnozakresowymi kolumnami. Specyficznie potraktowany głos, z wieloma niskimi subtonami, a potem, wchodzący gdzieś w okolicach 0:56 niski, jednostajny dźwięk (właściwie częstotliwość generatora), nie mają szans wybrzmieć z głośników TV, ani nawet z dobrego soundbara.

Dlatego też właściwi przykuło mnie do kanapy, kiedy usłyszałem, jak grają ten utwór kolumny L-50. Harbethy pokazują o wiele większy wolumen dźwięku, schodzą o wiele niżej. A jednak, jakoś tak było, że te maleństwa wycięły w mojej rzeczywistości okno, w którym zaprezentowały zupełnie nową rzeczywistość. To ten typ konstrukcji, który przenosi akustykę nagrania do nas, a nie źródła dźwięku do naszej akustyki.

Dało to fantastycznie zwarty, wypełniony dźwiękami obraz w którym liczyła się przede wszystkim zgodność wszystkich elementów. To doskonałą produkcja i bardzo dobre nagranie, ale to właśnie z tymi niepozornymi kolumnami słychać było, że mikrofon Eilish stał blisko niej, że nie wyczyszczono powietrza towarzyszącego zgłoskom „f” i „s”, że dostaliśmy to wszystko razem, trochę jak z mikrofonu scenicznego (estradowego). A przecież, to wiemy, Finneas nagrywa siostrę za pomocą wielko membranowego, bardzo dobrego mikrofonu TLM 103. Najwyraźniej więc chodziło mu właśnie o taki efekt, intymnej obecności, a nie sterylnego przekazu.

Kolumny są bardzo otwarte, w tym sensie, że słychać z nimi mnóstwo detali. To jednak, alleluja!, ten przykład konstrukcji, w których detaliczność wynika z rozdzielczości. A ta jest ponadprzeciętna. Myślę, ze kolumny zawdzięczają ją, po części, doskonałemu zgraniu czasowemu przetworników, ale te same głośniki i partnerująca im elektronika muszą pracować w najlepszych możliwych warunkach. osłuchajmy fragmentu rozpoczynającego ˻ 12 ˺ Listen Before I Go, a powinniście usłyszeć syrenę policyjną, gdzieś daleko w tle, niemal niesłyszalną. Z kolumnami pana Lipińskiego jest ona wyraźna i klarowna.

L-50 przykuwają uwagę. To nie są kolumny do słuchania muzyki w „podkładzie”, tak mi się przynajmniej wydaje. Puszczamy 1 Traveling Light J.J. Cale’a w wykonaniu CHETA BAKERA z płyty Baker's Holiday i od razu skupiamy się na jego wokalu. Dużym, mocnym, wypełniającym przestrzeń między kolumnami. To z nim usłyszałem coś, co przemknęło mi z Eilish, a mianowicie, że kolumny delikatnie podkreślają wyższą średnicę i niskie wysokie tony, gdzieś w okolicy 6-8 kHz.

Głoski syczące (sybilanty), w ich niższej części, były mocniejsze niż się do tego przyzwyczaiłem słuchając Harbethów, czyli monitorów odsłuchowych BBC, mocniejsze też od tego, co znam z kolumn JBL-a z serii „Monitor”, a więc mających swój rodowód w konstrukcjach przeznaczonych do studiów nagrań. W amerykańskich kolumnach mocniej eksponowana jest wyższa góra, w Harbethach cały ten zakres jest bardziej kremowy.

L-50 nie grają przy tym jasno. To ciekawe, ponieważ ich precyzja jest ponadprzeciętna, a wgląd w nagranie wyjątkowy. Słychać, a to przydźwięk towarzyszący nagraniu, rozpoczynający utwór ˻ 2 ˺ Easy Living, z jednej strony, a z drugiej wyraźnie pokazany efekt oddalenia od mikrofonów fortepianu oraz mocne solo trąbki w ˻ 3 That Ole Devil Called Love. Testowane kolumny, mimo swoich niewielkich rozmiarów pokazały zarówno różnicę w wielkości instrumentów, jak i zasygnalizowały zmianę skupienia dźwięku – im bliżej mikrofonu, tym bardziej jest on energetyczny.

I to jest energia, która poniesie także gęsto zrealizowane, wielościeżkowe nagrania rockowe, jak debiut SANTANY z 1969 roku. Płyta wydana w 2020 na krążku SACD, w nowym remasterze, ze wspaniałą okładką o wielkości siedmiu cali, zagrała przez kolumienki szybko i gęsto. Ale to tutaj słyszałem, że to ostatecznie niewielkie konstrukcje. Zabrakło bowiem w dźwięku wypełnienia, a cała energia skupiona została na środku pasma. A jednak, mimo to, znowu stereoskopowa panorama wypełniała okno przede mną w szczelny sposób. Wszystko w „środku” tego przekazu było z sobą zgodne i klarowne . Z jednej strony było ultraprecyzyjne, a z drugiej gładkie i spójne.

Będąc przy Santanie nie mogłem nie posłuchać, nagranej wraz z ALICE COLTRANE, płyty Illuminations. Rozpoczynający ją zaśpiew „oummm” w ˻ 1 Guru Sri Chinmoy Aphorism został pokazany w dużej przestrzeni. Producenci zadbali, aby był on ustawiony w długim pogłosie, podobnie zresztą, jak flet, a zaraz potem gitara z kolejnego utworu ˻ 2 Angel of Air/Angel of Water. Bardzo lubię tę płytę, ale L-50 momentalnie pokazały, że to dość brudny dźwięk, że wielościeżkowe nagrania z lat 70. były świadkami mnóstwa zabiegów produkcyjnych i że rodziły się często spontanicznie w nie do końca higienicznych zdrowotnie warunkach, że tak powiem.

Chodzi mi o to, że o ile w muzyce jazzowej i dobrze zrealizowanej elektronice dźwięk miał niską podstawę, tak tutaj został mocniej dobity na górze pasma. I teraz – tak te nagrania brzmią, tak „odzywa się” kompresja. Można to pokazać na kilka sposobów, każdy będzie interpretacją tego procesu, a kolumny pana Lipińskiego zestrojone zostały tak, aby nie podkreślać ostrości, ale też aby nie zamykać wyższej średnicy, aby nie „gubić” informacji prawdziwej naturze tego nagrania.

Kolumny, który się przyglądamy, nastawione są bowiem na wysoką wierność w podawaniu informacji dosłownych. że tak powiem. Można równie dobrą rozdzielczość i różnicowanie osiągnąć inaczej, jak z moimi Harbethami, dla przykładu, i obydwie drogi wydają mi się równoważne, choć dają odmienne efekty. Ale to właśnie z L-50 usłyszymy tak wiele rzeczy, o których nie mieliśmy pojęcia, że – to banał, ale wciąż żywy – wiele nagrań odkryjemy na nowo, jakbyśmy je słuchali po raz pierwszy.

Na przykład płytę TERUMASA HINO Swing Journal Jazz Workshop 1. Terumasa Hino Concert. Nagrana 22 listopada 1968 roku podczas warsztatów zorganizowanych przez najważniejszy w historii Azji miesięcznik poświęcony jazzowi, rozpoczyna się trąbką lidera, uchwyconą trochę poza osią gówną mikrofonu, słyszaną przez to również przez inne mikrofony (˻ 1 ˺ The Shadow of Your Smile). Odbieramy to, jak przesunięcie w fazie. Z kolumnami Lipinski Sound słyszałem jednak wyraźnie, że chodzi właśnie o przesunięcie się muzyka w stosunku do swojego mikrofonu w bok.

Podsumowanie

KOLUMNY L-50 SĄ BOWIEM NARZĘDZIEM. Służą do słuchania muzyki, to raz, i słucha się jej z nimi w doskonałych warunkach, to dwa. Są równocześnie bardzo czułe na klasę i jakość nagrania. To ten rodzaj dźwięku, który przykuwa uwagę i wciąga w swój świat – nie da się słuchać ich obojętnie, robiąc coś innego. Intensywność, dźwięczność, energetyczność, doskonałe oddanie czoła dźwięku – wszystko to jest równie dobre, a może nawet lepsze niż w większości, nawet bardzo drogich, konstrukcji pasywnych przeznaczonych do domowego odsłuchu.

Elementy pozamuzyczne są z nimi równie ważne, jak sama muzyka, ponieważ są jej częścią – nagranie jest kreacją i budowane jest przez wszystkie elementy i wydarzenia zaszłe podczas procesu produkcji. To kolumny, które znakomicie radzą sobie z wysokimi poziomami dźwięku, ale znacznie więcej przyjemności przyniosą, kiedy będziemy ich słuchali ze średnim poziomem, dość blisko, raczej w wytłumionym pomieszczeniu.

Odwdzięczą się wówczas potężną sceną dźwiękową o ponadprzeciętnie dobrze realizowanych planach, jak i wyjątkową skalą dźwięku. To kompaktowe minimonitory z maleńkim głośnikiem nisko-średniotonowym w obudowie zamkniętej, grające jak znacznie większo konstrukcje, ale lepsze od nich przez swoją precyzję, gładkość i zgodność wszystkich elementów. Wystarczy dobry odtwarzacz płyt lub plików z regulowanym wyjściem i mamy highendowy system o skali jak z dużych kolumn. To wyjątkowe kolumny.

Test powstał według wytycznych przyjętych przez Association of International Audiophile Publications, międzynarodowe stowarzyszenie prasy audio dbające o standardy etyczne i zawodowe w naszej branży; HIGH FIDELITY jest jego członkiem-założycielem. Więcej o stowarzyszeniu i tworzących go tytułach → TUTAJ.

www.AIAP-online.org

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl


System referencyjny 2024

Interkonekt: przedwzmacniacz


˻ 1 ˺ Kolumny: HARBETH M40.1 • → TEST
˻ 2 ˺ Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom)
˻ 3 ˺ Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III • → TEST
˻ 4 ˺ Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 • → TEST
˻ 5 ˺ Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710
˻ 6 ˺ Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II więcej → TUTAJ
˻ 7 ˺ Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) • → TEST

Okablowanie

Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) • → TEST
Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ
Odtwarzacz plików → przedwzmacniacz -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ
Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

Zasilanie

Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) • → TEST
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 • → TEST
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) • → TEST

Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) • → TEST
Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE • → TEST

Elementy antywibracyjne

⸜ Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
⸜ Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II • więcej → TUTAJ
⸜ Platforma antywibracyjna (pod listwą zasilającą AC): Graphite Audio CLASSIC 100 ULTRA • więcej → TUTAJ
⸜ Nóżki antywibracyjne (przedwzmacniacz liniowy): Pro Audio Bono PAB CERAMIC 70 UNI-FOOT • test → TUTAJ
⸜ Nóżki antywibracyjne (odtwarzacz SACD): Divine Acoustics GALILEO • test → TUTAJ
⸜ Nóżki antywibracyjne (podstawki pod kolumny): Pro Audio Bono PAB CERAMIC 60 SN • test → TUTAJ

Analog

Przedwzmacniacz gramofonowy:
  • GRANDINOTE Celio Mk IV • → TEST
  • RCM AUDIO Sensor Prelude IC • → TEST
Wkładki gramofonowe:
  • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA • → TEST
  • MIYAJIMA LABORATORY Destiny • test → TEST
  • MIYAJIMA LABORATORY Zero • → TEST
  • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe • → TEST

Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition


Słuchawki

Wzmacniacz słuchawkowy: Leben CS-600X • test → TUTAJ
Platforma antywibracyjna (pod wzmacniaczem): Kryna PALETTE BOARD PL-TB-Cu-TP • test → TUTAJ
Kabel zasilający (wzmacniacz): Acrolink 8N-PC8100 PERFORMANTE NERO EDIZIONE № 1/15 • więcej → TUTAJ

Słuchawki:
  • HiFiMAN HE-1000 v2 • → TEST
  • Audeze LCD-3 • → TEST
  • Sennheiser HD800
  • AKG K701 • → TEST
  • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) • → TEST
Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|