pl | en

Krakowskie Towarzystwo Soniczne | spotkanie № 144

THREE BLIND MICE,
czyli japońskie wytwórnie płytowe

Japońska scena wydawnictw muzycznych jest niezwykle bogata. Jej najważniejsi aktorzy pojawili się na niej na przełomie lat 60. i 70., a wśród nich najbardziej znaną wytwórnią okazała się THREE BLIND MICE, mająca wśród audiofilów kultowy status. Przyjrzeliśmy się zarówno jej, jak i innym wytwórniom z tego okresu, a także kilku współczesnym.

20 stycznia 2024
KRAKÓW ⸜ Polska



Krakowskie

wstęp WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia Tomasz Lechowski, Jaromir Waszczyszyn, „High Fidelity”


Towarzystwo Soniczne

1 lutego 2024

KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO SONICZNE jest nieformalną grupą melomanów, audiofilów, przyjaciół, spotkających się po to, aby nauczyć się czegoś nowego o produktach audio, płytach, muzyce itp. Pomysł na KTS narodził się w roku 2005, choć jego korzenie sięgają kilka lat wstecz. To już 144. spotkanie w jego ramach.

WIAT JAPOŃSKICH WYDAWNICTW MUZYCZNYCH jest dla ludzi Zachodu światem nieprzeniknionym. Coś tam wiemy, o czymś słyszeliśmy, ale ta wiedza nie jest pewna, a zasłyszane informacje nie do końca wiarygodne. Powiedzmy sobie szczerze – wiemy o tej części muzycznego świata o niebo mniej niż Japończycy wiedzą o nas. O tym, jak szczątkowymi informacjami dysponujemy niech świadczy, chociażby, wpis w anglojęzycznej wersji Wikipedii mówiący o wydawnictwie Three Blind Mice, drastycznie krótki, będący, tak naprawdę, spisem wydawanych przez TBM – jak się o niej w skrócie mówi – tytułów; więcej → TUTAJ, dostęp: 18.01.2024.

⸜ Płyta, która łączy TBM i Audio Lab. Record – wytwórnia: TBM, gra Kunihiko Sugano, artysta tej drugiej

Bibliografia tematu jest równie wątła, wręcz nieistniejąca. Niemal wszystkie materiały na ten temat dostępne są jedynie w języku japońskim, zazwyczaj zresztą jako artykuły magazynów „Stereo Sound”, biblii audiofilów z tamtej części świata, oraz „Swing Journal”, jednego z najważniejszych pism świata zajmujących się jazzem, ukazującym się w latach 1948-2010. Pomaga, na szczęście pomaga, katalog i opis wydawnictw TBM pióra TAKAO OGAWA, wydany w 2017 roku przez wydawnictwo Komakusa Publishing. Krótkie informacje można zebrać również czytając reedycje płyt TBM, przede wszystkim wydawane przez First Impression Music, do których eseje pisał Winston Ma.

Chwalebnym wyjątkiem, ale naprawdę wyjątkiem, jest anglojęzyczny reportaż z podróży po muzycznej, jazzowej Japonii Jazz Journeys to Japan, napisany przez WILLIAMA MINORA, a wydany przez Uniwersytet Michigan w roku 2004. Minor pisze:

Japonia już ma ogromny wkład w historię światowego jazzu, i to na wielu płaszczyznach. Recenzując płytę CD perkusisty Masahiko Togashi, John Corbett pisał: »O historii jazzu w Japonii napisano w języku angielskim naprawdę niewiele. W oczach wielu Amerykanów Kraj Wschodzącego Słońca jest dużym konsumentem muzyki. A przecież mamy w Japonii do czynienia z fascynującą tradycją muzyków jazzowych, rozciągająca się daleko poza kilka znanych nazwisk, jak Toshiko Akiyoshi i Sada Watanabe«. Musiałem się wiele o Japonii nauczyć i wiele zrozumieć, zanim udałem się w realną podróż do tego kraju.

⸜ WILLIAM MINOR, Jazz Journeys to Japan. The heart within, University of Michigan Press 2004, s. 4.

Choć od wydania tego tytułu minęło dwadzieścia lat, niewiele się w tej mierze mieniło, to na mapach wydawnictw muzycznych wciąż, z punktu widzenia człowieka z Europy, Australii czy Ameryki, że pozostanę w naszym kręgu kulturowym, wciąć terra incognita. Ze swojej strony staram się więc tę lukę uzupełnić, a to pisząc o producentach audio z tego kraju – co roku numer majowy HIGH FIDELITY poświęcony jest wyłącznie produktom japońskim – a to przybliżając sylwetki ludzi odpowiedzialnych za najciekawsze nagrania.

Wśród nich najważniejsi wydają się panowie OKIHIKO SUGANO i jego Audio Lab. Record (1969; więcej → TUTAJ) i, założona przez pana TAKESHI FUJII, wytwórnia THREE BLIND MICE (1970), a w czasach nam współczesnych ULTRA ART RECORDS (2017), powstała dzięki panom HARUO USHIO i REIJI ASAKURA, oraz BRIPHONIC (1992), dzieło życia pana MASAMICHI OHASHI.

Jako uzupełnienie proponuję mający już swoje lata, ale wciąż aktualny, felieton Mark Robinson w Japonii, więcej → TUTAJ oraz wstępniak Ile Polski w Japonii, więcej → TUTAJ.

144. spotkanie KTS-u pomyślałem więc jako okazję do zaprezentowania jego członkom płyt i nagrań z tego kraju. Nie chodziło mi o powracanie do współczesnych, japońskich reedycji zachodnich płyt, a o pokazanie nagrań rodzimych twórców, o nakreślenie zarysu mapy najważniejszych wydawnictw z uwzględnieniem ich specyfiki. Tak się złożyło, że są to, niemal wyłącznie niewielkie, kilkuosobowe przedsięwzięcia, wymyślone i prowadzone przez pasjonatów.

SESJA I. Pierwsza fala

THREE BLIND MICE • TAK ZWANYCH „JAPOŃCZYKÓW” zna każdy, kto kolekcjonuje pyty LP czy CD (SACD). Są to wydawane w Japonii wersje płyt zachodnich wykonawców i zespołów, identyczne co do treści, zwykle z podobną lub tożsamą poligrafią, ale z charakterystycznym obi, kolorowym paskiem na grzbiecie na którym nanoszone są informacje o wydawnictwie w języku japońskim.

⸜ Płyta Audio Lab. Record i ponownie Kunihiko Sugano

Przyjęło się, że tytuły wydawane w Japonii brzmią lepiej od tych spoza niej. I nie chodzi nawet o znacznie lepsze technologicznie płyty SHM-CD, Blu-Spec CD2 czy UHQCD, a o zwykłe krążki Compact Disc. Sprawdziłem to wielokrotnie i dzisiaj najpierw szukam wydania japońskiego, a dopiero potem, jeśli go nie znajdę, sięgam po wydanie z danego kraju. Przyczyny tego stanu rzeczy są różnorakie, ale najczęściej wskazuje się na znacznie bardziej rygorystyczne, wręcz fanatyczne przywiązanie do szczegółów, dzięki któremu Japończycy są mistrzami w wielu dziedzinach, w tym i w tłoczeniu płyt LP i CD (tak, srebrne krążki też mają metalową matrycę).

144. edycja Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego pomyślana zostało jednak jako spotkanie muzyczne z muzyką Japonii, to jest graną przez artystów z tego kraju i – poza dwoma, czy trzema wyjątkami – tam również nagrywaną i wydawaną. Wyspy Japońskie były bowiem świadkiem rodzenia się zarówno lokalnej odmiany jazzu, jak i szczególnych technik nagraniowych.

Jazz obecny był w radiu i w wydawnictwach tego kraju już od końca II wojny światowej, a jej źródłem była obecność żołnierzy armii USA, ich rodzin oraz urzędników; przypomnijmy, że okupacja amerykańska trwała od 2 września 1945 roku, do wejścia w życie traktatu z San Francisco 28 kwietnia 1952 roku. Dopiero jednak koniec lat 60. przyniósł zmianę sposobu podejścia od nagrywania.

Bazując głównie na amerykańskich produktach, magnetofonach 3M, Skully i Ampex, z wyjątkiem dla marki Philips, mikserach Quad i Ampex oraz mikrofonach Altec, Sony, Electro-Voice, jak i klasyki – AKG i Neumann – realizatorzy nagrań wypracowali techniki, dzięki którym lata 70. są uważane za „złoty okres” w japońskim jazzie. To wtedy powstały takie wytwórnie, jak TRIO RECORDS, należąca do producenta elektroniki Trio Electronics, Inc., później znanego jako Trio-Kenwood Corporation, a współcześnie jako Kenwood (wrzesień 1969), czy założona w tym samym roku JAPAN AUDIO LABORATORY pana Okihiko Sugano, która w 1971 roku zmienia nazwę na AUDIO LAB. RECORD.

Nie można przy tym zapominać, że od dawna działała w tym obszarze wytwórnia NIPPON COLUMBIA, na zachodzie znana jako DENON, która w styczniu 1971 roku opublikowała pierwszą na świecie płytę LP dla której materiał został zapisany na magnetofonie cyfrowym. Ta sama wytwórnia pod koniec lat 60. prężnie działała w ramach serii Takt Jazz Series. Co ciekawe, zarówno dla Denona, dla Trio, jak i dla własnej wytwórni najlepsze nagrania przygotował, wspomniany, Sugano-san.

Nic nie może się jednak równać z popularnością i „kultowością” wytwórni THREE BLIND MICE. Wspomniany we wstępie wpis w Wikipedii mówi o niej tylko tyle, że została założona w 1970 roku przez Takeshi „Tee” Fujii, producenta wszystkich jej płyt, i że miała na celu udostępnienie twórczości młodych muzyków, którzy nie mieli szans na podpisanie kontraktu z którąś z dużych wytwórni. Jedną z jej cech szczególnych miała być wypracowana samodzielnie technika nagraniowa.

Nazwa „Trzy Ślepe Myszy” odsyła do dwóch źródeł. Pierwszym jest angielska rymowanka, śpiewana na głosy. W Japonii znana była jednak z zapożyczenia Disney’a, filmu animowanego Three Blind Mouseketeers z 1936 roku, w którym muszkieterami były właśnie owe trzy myszki. Dodajmy, że współcześnie motyw ten został powtórzony w serii filmów Shrek, gdzie również występuje owa, przeurocza, trójka. Tak, przy okazji, gdyby i dżentelmeni przeczytali, że są „przeuroczy”, zapewne złożyliby mi wizytę…

⸜ Magnetofon Technics RS-1500 (modyfikowany przez dc-components)

Dokładniejszą genezę nazwy wytwórni, nawiązującą do filmu Disne’ya, podaje pan Winston Ma, właściciel wytwórni First Impression Music. Jako znajomy pana Takeshi Fujii, wydający reedycje albumów TMB z Tsuyoshi Yamamoto, w książeczce towarzyszącej płycie The TBM Sounds! pisał:

Spytałem go (Takeshi Fujii – red.) raz o to, skąd wziął taką nazwę – TBM – akronim od Three Blind Mice – bo przecież wyraźnie było widać, że Tee niewidomy nie jest.

Jej historia wiąże się z tym, że założył wytwórnię z dwoma przyjaciółmi. Trio było w świecie biznesu wydawnictw muzycznych amatorami i, jak mówił Tee, byli jak trzy ślepe myszy. I wiedział również, że ta dziecięca bajka kojarzy się z japońskim przysłowiem: „Ociemniały człowiek węża się nie boi”.

⸜ WINSON MA, Mr. TBM, książeczka do płyty The TBM Sounds!, Lasting Impression Music LIM UHD 048, 2010, s. 1-2.

Pan Fujii-san nie ukrywał, że punktem odniesienia i wzorcem była dla niego wytwórnia Blue Note i dźwięk, którego autorem był Rudy Van Gelder; więcej o RVG → TUTAJ. Dlatego też często nazywana jest ona japońskim Blue Note, a niesłusznie. RVG nagrywał przede wszystkim u siebie w studiu, natomiast japońska wytwórnia na miejsce nagrań wybierała znane tokijskie studia, na przykład AOI Studio, a kiedy trzeba nagrania realizowano w trakcie koncertów. Od razu dały o sobie znać również różnice w filozofii dźwięku. O ile Van Gelder nagrywał dźwięk od razu na stereofoniczną taśmę, o tyle płyty TBM nagrywane były na magnetofonach wielośladowych.

W nagraniach AOI Studio był to szesnastościeżkowy magnetofon firmy 3M, pracujący z prędkością 76 cm/s, magnetofonem masteringowym był Philips PRO-51 (38 cm/s), a mikserem MM-II tej samej firmy. Do odsłuchu stosowano kolumny Altec 604E. Za każdym razem system zależny był jednak od studia, które wybierano. Od strony dźwiękowej spinał to wszystko pan YOSHIHIKO KANNARI, TUTAJ.

Najważniejszy okres w działalności tego wydawnictwa przypada na lata od 1970, kiedy to ukazała się jego pierwsza płyta Kosuke Mine Quintet Mine (TBM-1), do roku 1976, kiedy to ukazuje się Isoo Fukui Quartet Sunrise Sunset z ostatnim dwucyfrowym numerem (TBM-78). Ciekawe, ale pokrywa się to, w znacznej mierze, z czasem najważniejszych tytułów serii „Polish Jazz”, łącznie z liczbą wydawnictw. Najważniejszymi muzykami nagrywającymi wówczas dla TBM byli: Isao Suzuki, Tsuyoshi Yamamoto, Mari Nakamoto, Hiroshi Fukumura, Hidefumi Toki, Takao Uematsu, Teruo Nakamura, Yoshio Otomo, Takashi Mizuhashi, którzy tam debiutowali, a także George Kawaguchi, Terumasa Hino i Masaru Imada.

Po 1973 roku wystartowała nowa seria, z czterocyfrowym numerem, a od 1979 roku z literką (P). Japońskojęzyczna strona Wikipedii mówi, że po w latach 80., kiedy to na rynku pojawiła się płyta CD, znaczenie wytwórni zmalało. Skupiła się ona wówczas na reedycjach swojego katalogu, zarzucając nagrywanie nowego materiału. Pierwsze wydawnictwo na CD ukazało się w 1988 roku, a płyty XRCD zaczęły wychodzić w połowie lat 90.

Być może dzięki japońskim reedycjom studia JVC zainteresowanie płytami tej TBM wzrosło na tyle, że w 1998 roku Takeshi „Tee” Fujii przygotował kompilację swoich ulubionych utworów. Na powstały album, który zatytułował The Famous Sound of Three Blind Mice, Vol. 1, wybrał szeroką gamę nagrań z lat 1973–1978. 1. Uwzględniono na niej najpopularniejsze utwory, takie jak: Blow Up, Misty, The Lady Is a Tramp, Scandinavian Suite i Midnight Sunrise.

Z czasem okazało się, że to za mało, aby prowadzić dochodowy biznes i pomimo wsparcia od takich wytwórni, jak Cisco (dzisiaj Impex, 2003 – wersje 45 rpm, a 2017 tytuły na LP i złotych krążkach HDCD), LAST IMPRESSION MUSIC (płyty CD, XRCD i XRCD24), a także wydawców niemieckich, gdzie TBM było szczególnie popularne, w 2014 roku musiało ogłosić upadłość.

Prawa do jego katalogu i archiwum zakupiła firma SONY MUSIC JAPAN. W latach 2006–2007 wydała ona 23 płyty SACD, a w latach 2013–2014 69 tytułów zostało ponownie wydanych przez wydawnictwo THINK! RECORDS, część wytwórni Disc Union (na krążkach Blu-spec). W 2019 roku Craftman Records wydał serię „Three Blind Mice Supreme Collection 1500: z czterdziestoma tytułami. Dodajmy, że dwa tytuły ukazały się także w remasterze firmy HARMONIX, w ramach jej wydawnictwa MASTER MUSIC, zarówno na płytach XRCD24, jak i LP (recenzja płyty Seiichi Nakamura Quintet + 2 The BossTUTAJ).

Pierwotnie TBM wydawało swoje tytuły na krążkach LP, a niektóre, wybrane tytuły, na taśmach – były to kopie produkcyjnej taśmy „master”, stereo, dwuścieżkowe, 38 cm/s. Wznowienia otrzymywały symbole TBM (P), 15PJ, PAP, TBM-30 (Cisco) i IMP (Impex) w przypadku płyt LP oraz TBM-CD, TBM-XR (JVC, XRCD), THCD (Think! Records), FIM SACD (FIM) czy IMP (Impex). Niektóre wznawiane były tylko raz , na przykład MASARU IMADA TRIO & SHIGEKO TOYA Yokohama Concert (TBM-22, 1973), a inne wielokrotnie; dla przykładu, TSUYOSHI YAMAMOTO TRIO Misty (TBM-30, 1974) ma aż osiemnaście wersji plus oryginał i taśma.

AUDIO LAB. RECORD • Three Blind Mice jest najbardziej znaną, rodzimą wytwórnią muzyki jazzowej z Japonii, ale absolutnie nie jedyną i też nie do końca „najlepszą brzmieniowo”. Myśląc o niej w ten sposób przegapilibyśmy wiele innych, równie zasłużonych wydawnictw, jak Nippon Columbia Co., Ltd., czyli Denon, z technologicznym przełomem, jakim były opracowane przez nią cyfrowe rejestratory dźwięku, należąca do tej samej wytwórni Takt Jazz Series, z doskonałymi tytułami, a także Trio Records. W tej drugiej nagrywali tacy artyści, jak: Takao Uematsu, Takehiro Honda, Nobuo Hara & His Sharps & Flats, Masaru Imada, Fumio Karashima oraz Ryo Fukui. To również czas w którym wiele japońskich studiów nagrywało płyty w technice direct-to-disc.

TONY HIGGINS w artykule I Loves You Obi dodaje do tej grupy również Frasco i East Wind. Ta druga, znana z doskonałych płyt, powstała w 1974 roku jako spin-off wytwórni Nippon Phonogram:

Została (ona) założona w pewnej mierze w celu promowania japońskich artystów za granicą, a jej wydawnictwa należą do najłatwiejszych do zdobycia ze względu na szeroką dystrybucję i promocję; znamy również jej amerykańskie reedycje Inner City. Albumy East Wind były nagrywane przez szereg japońskich muzyków jazzowych, w tym Sadao Watanabe, Mikio Masuda, Masabumi Kikuchi, Shunzo Ohno, Terumasa Hino i Kohsuke Mine, a także wybitnych artystów amerykańskich, takich jak Oliver Nelson, Sam Jones, Junior Mance, Ronnie Mathews, Don Friedman, Art Farmer i Cedar Walton. Większość katalogu została w ostatnich latach wznowiona na płytach CD, ale oryginalne płyty LP są łatwo dostępne i, jak zawsze, brzmią wyśmienicie.

⸜ TONY HIGGINS, I Loves You Obi, „Record Collector”, 2 listopada 2016, → RECORDCOLLECTORMAG.com, dostęp 18.01.2024.

Jeślibym miał jednak wybrać jedną wytwórnię, która nie tylko nie ustępowała jakością dźwięku płytom Three Blind Mice, a często ją przebijała, byłaby to AUDIO LAB. RECORD. Jej założycielem i realizatorem dźwięku był pan OKIHIKO SUGANO (1932-2018). Jego pierwsze jego nagrania powstały w roku 1968, kiedy to zabłysnął realizacjami dźwięku na płytach Takt Jazz Series wytwórni Nippon Columbia. Z kolei przygodę z własnym wydawnictwem rozpoczął w 1969 roku, kiedy to założył wytwórnię Japan Audio Laboratory, która w 1971 roku zmienia nazwę na Audio Lab. Record (więcej → TUTAJ). Dodajmy, że nagrywał również dla innych wytwórni, ceniony był też jako mikser. Płyty z jego materiałem wydawane były, na przykład, przez wytwórnię Trio.

⸜ Płyta CECILA TAYLORA nagrana przez pana Okihiko Sugano dla wytwórni Trio

Technika nagraniowa pana Sugano była znacząco odmienna od tej, którą znamy z wydawnictw TBM. Przede wszystkim, nagrywał bezpośrednio na dwie ścieżki, a jeśli nagranie miało być kwadrofoniczne – na cztery. Miks wykonywał „na żywo”, korzystając z prostych, ośmiokanałowych mikserów. Pod tym względem byłby podobny w pracy do Rudy’ego Van Geldera i krańcowo różny od tego, co wypracowała TBM. Od obydwu technik różni się także tym, że rejestracje przeprowadzał tylko w salach koncertowych, bez użycia pogłosów, limiterów i kompresorów. Najczęściej odwiedzane przez niego miejsca to Lino Hall, Aoyama Tower Hall czy Toshi Centre Hall.

»«

PŁYTY UŻYTE DO ODSŁUCHÓW •

SESJA I

⸜ ISAO SUZUKI TRIO/QUARTET, Blow Up, Three Blind Mice UL38-0015, 10,5” Reel-To-Reel, kopia (1973).
⸜ KUNIHIKO SUGANO TRIO +1, Love Is A Many Splendored Thing Live in "5 Days In Jazz 1974"
The Famous Sound Of Three Blind Mice Vol. 1, Three Blind Mice/Impex Records ‎IMP6027, 2 x 180 g LP (2018).
⸜ YAMA & JIRO’S WAVE, Girl Talk, Three Blind Mice/Cisco TBM-2559-45, Limited Edition #0080, 45 rpm, 180 g, 2 x LP, (1975/2006), recenzja → TUTAJ.
⸜ DUKE JORDAN TRIO, So Nice Duke, Three Blind Mice | Trio Records/Master Music MSA-001, “Harmonix Master Sound”, 180 g LP (2017), recenzja → TUTAJ

⸜ STEVE MARCUS, JIRO INAGAKI & SOUL MEDIA, Something, Nippon Columbia NCB-7003, (1971), więcej → TUTAJ.
⸜ TERUMASA HINO, Swing Journal Jazz Workshop 1 – Terumasa Hino Concert, Nippon Columbia COCY-80505, „Tact Jazz Series”, CD-on Demand, CD-R (1969/2000).
⸜ KUNIHIKO SUGANO, Portrait – The World Of Kunihiko Sugano, Audio Lab. Record ALJ-1014, LP (1974).
⸜ TAKESHI INOMATA AND HIS FRIENDS, Get Happy, Audio Lab. Record ALJ-1030, LP (1975).
⸜ CECIL TAYLOR, Solo, Trio Records PA-7067, LP (1973).

»«

SESJA II. Druga fala

DEKADA LAT 80., KIEDY TO wytwórnia TBM miała coraz mniej hitowych wydawnictw, przeszła pod znakiem płyty CD. Pierwszy tytuł, który został wydany przez TBM od razu na tym nośniku pochodził już z 1982 roku i był to Bi-Bop ‘82 KENJI MORI QUINTET (PAP-25021). Podobnie jest z wytwórnią pana Sugano. Pod koniec lat 70. wygasza on działalność Audio Lab. Record i w 1983 roku, w ramach nowej wytwórni Sugano Disc, wydaje swoją pierwszą rejestrację cyfrową, dokonaną na taśmach U-matic. Była to dwuczęściowa płyta z nagraniami pianisty RUDOLFA FIRKUSNY’ego. Po czym przestaje nagrywać, skupiając się na pracy dziennikarskiej dla magazynu „Stereo Sound”.

W latach tych japońskie wydawnictwa wyspecjalizowały się w reedycjach płyt CD, a jeśli LP to z masteringiem cyfrowym. Nowe, rodzime tytuły wciąż się ukazywały, nie zdobyły jednak zainteresowania publiczności poza Japonią i – poza wyjątkami – są słabo reprezentowane na Zachodzie. Lata 90., a potem 2000. tylko pogłębiły zapaść rynku winyli, co dało w efekcie efekt „zniknięcia” wyrafinowanych technik nagraniowych i braku pasjonatów, którzy by je mogli opracować.

⸜ Spotkanie było też okazją do przyjęcia do KTS-u dwóch nowych członków – na zdjęciu DAMIAN

Powoli, ale konsekwentnie budowała się jednak nowa jakość, do głosu dochodziły nowe wytwórnie i nowe nazwiska. Już w 1983 roku powstała DIW Records, skupiająca się na awangardowym jazzie, z której wyłoniło się kilka spin-offów, na przykład Jazz Tokyo. W roku 1992 powstaje Venus Records, założona przez pana TETSUO HARA, wcześniej pracującego jako producent dla RCA Victor. Była to jedna z pierwszych nowych firm stawiająca przede wszystkim na jakość dźwięku i nagrywająca własny materiał. W tym samym roku pan MASAMICHI OHASHI inauguruje działanie firmy BRIPHONIC, będącej dziełem jego życia. Co ciekawe, świadczy ona usługi dla innych wydawnictw, a w swoim katalogu ma zaledwie cztery (!) tytuły. Ale za to jakie! Pan Onashi-san wypracował przy tym własny sposób nagrywania.

Rejestrując dźwięk analogowo, korzysta z przerobionych magnetofonów wielościeżkowych i stereofonicznego. Ten pierwszy korzysta z taśmy o szerokości 2”, na której zapisuje tylko osiem ścieżek, kiedy standardem był zapis 16-ścieżkowy (jak w TBM) lub 24-ścieżkowy, jak u niemal wszyscy pozostałych. Osiem ścieżek o dużej szerokości to o wiele niższe szumy i zniekształcenia. Materiał jest miksowany analogowo do magnetofonu stereofonicznego Studer A-80 Mk IV. Ale zamiast taśmy ¼, czy nawet ½” zastosowano w nim taśmę1” z wykonanymi na zamówienie głowicami. Dla dwóch ścieżek. Nic dziwnego, że Briphonic o obydwu mówi „Monster Analog Machine”.

Dodajmy, że wytwórnia ta nagrywa również cyfrowo, w DSD 11,4 MHz. Ciekawe, ale wydaje jedynie płyty CD i pliki na pendrajwach. Ale CD są wyjątkowe. Obok zwykłych, tłoczonych krążków Briphonic proponuje również płyty Master CD-R na złotym podkładzie, a także – już za niecałe 10 000 złotych – Master Glass CD-R. Więcej o tych technologach → TUTAJ.

Jednym z najnowszych wydawnictw mających na uwadze wysoką jakość dźwięku, a powstałych w Japonii, jest ULTRA ART RECORD, założona przez dwóch przyjaciół, panów HARUO USHIO-san oraz REIJI ASAKURA-san. Powstała w 2017 roku i ma na koncie tylko dwa tytuły: MIE JOKÉ Etrenne, z podtytułem 11 Songs for Music and Sound Lovers, oraz MICHIKO OGAWA Balluchon, każda w kilku formatach: LP oraz HQCD lub UHQCD oraz na płycie SACD. To jedna z absolutnie nielicznych firm, która ma w ofercie również maxisingiel 12” 78 RPM.

Jej nagrania powstają w studiach, z analogowymi pogłosami. Za nagrania odpowiedzialny jest wyjątkowy team. Płyta pani Mie-san została nagrana równolegle, analogowo i cyfrowo. Do nagrania analogowego wykorzystano 24-śladowy magnetofon Studer A-800 z dwucalową taśmą (30 ips), a strona cyfrowa rejestrowana była przy pomocy systemu DAW ProTool w plikach PCM 32 bity, 192 kHz. Jako pierwsza została wydana płyta UHQCD (Ultimate Hi-Quality CD). Oprócz niej dostępna jest również wersja 180 g LP, z inną okładką, na którą materiał został zmiksowany analogowo na ¼” taśmę master.

Z kolei płytę pani Michiko Ogawa zarejestrowano na tzw. „setkę” – wytwórnia mówi tej technice „One Take Recording”, tylko przy użyciu rejestratora cyfrowego DAW (Digital Audio Workstation) firmy Pyramix w rozdzielczości 384 kHz, 32-bitów. Realizatorem dźwięku (mikserem) był TOSHIYASU SHIOZAWA, wielokrotnie nagradzany realizator dźwięku, pracujący dla Nippon Columbia (Denon). Za rejestrację w systemie DAW odpowiedzialny był pan HIDEAKI TAKASE, a lakier nacięty został przez pana SHIGERU BUZAWA z Nippon Columbia. Nagrania powstały w Yoyongi Studio (Pony Canyon). Więcej o wytwórni Ultra Art Record → TUTAJ.

I, na sam koniec, powiedzmy jednak da słowa o wznowieniach zachodnich wydawnictw, ale dokonywane przez szczególne wytwórnie. Jedną z nich jest Stereo Sound Publishing, wydawnicze „ramię” magazynu „Stereo Sound”. W seriach „Analog Record Collection”, „Stereo Sound Reference Record” itd. ukazują się w nim płyty LP oraz SACD, w tym z pojedynczą warstwą. Drugim takim wydawnictwem jest Esoteric.

W 1997 roku swoje okrągłe urodziny Esoteric uświetnił transportem P-0, w którym zawarł pełnię swojej wiedzy. 20-lecie obchodzono równie hucznie, dając światu napęd VRDS-NEO i bazujące na nim odtwarzacze, ale również zapoczątkowując serię wydawniczą Master Sound Works. Pierwszym tytułem, opatrzonym zresztą stosownym, rocznicowym logo, były Overtures Ludwiga Van Beethovena, pod dyrekcją sir Colina Davisa. Płyta nosiła numer katalogowy TDGD-90013. Niestety nie znam wcześniejszych tytułów, które „trzynastka” zdaje się sugerować.

W książeczce pierwszej płyty z logo Esoteric, którą mam, wydanej z okazji 20. rocznicy powstania marki, znajdziemy spis urządzeń, które posłużyły do monitorowania prac nad remasterem. Wśród osób odpowiedzialnych za to wydawnictwo najważniejszym był, już przywołany kilkukrotnie, pan Okihiko Sugano. Ważne jednak jest i to, że to pierwsza i ostatnia płyta Esoterica zremasterowana w studiach Sony. Przez wiele kolejnych lat wytwórnia ta korzystała bowiem ze studiów JVC, a inżynierem, którego wybrała do współpracy był pan KAZUIE SUGIMOTO, wcześniej pracujący w JVC Mastering Center.

Po przejściu pana Sugimoto, chcąc uniezależnić się od zewnętrznych inżynierów dźwięku, Esoteric zbudował w końcu swoje własne studio masteringowe (więcej → TUTAJ). Oficjalnie nie miało ono jeszcze takiej nazwy, ale tak było traktowane. O ile w studiach JVC monitoringu stosowano tylko przetworniki D/A oraz zegar taktujący firmy Esoteric, a także jej kable, produkowane przez firmę Acrolink (seria Mexcel), o tyle w swoim studio można było sięgnąć także po wzmacniacze, odtwarzacz SACD, a przede wszystkim przejść na własną platformę masteringową.

»«

PŁYTY UŻYTE DO ODSŁUCHÓW •

SESJA II
Playback At Jazz Kissa Basie, Universal Classic & Jazz ‎UCJU-9102, 180 g LP (2020), recenzja → TUTAJ.

⸜ EDDIE HIGGINS QUARTET, My Foolish Heart, Venus Records TKCV-35532, Gold CD (2003/2005).
⸜ MAYO NAKANO PIANO TRIO, Sentimental Reasons, Briphonic BRPN-7006, Master CD-R (2017).
⸜ MAYO NAKANO PIANO TRIO, Miwaku, Briphonic Records BRPN-7007GL, EXTREME HARD GLASS CD-R (2019).
⸜ MIE JOKÉ, Etrenne. 11 Songs for Music and Sound Lovers Ultra Art Record UA-1005, 180 g LP (2017).
⸜ TSUYOSHI YAMAMOTO TRIO, Misty For Direct Cutting, Somethin' Cool SCLP-1055, Direct-to-disc, 180 g, 45 rpm LP (2021).

⸜ FALLA, The Three Cornered Hat, wyk. Ansermet, L'Orchestre De La Suisse Romande, Teresa Berganza, Decca/Esoteric Company ESLP-10003, „Esoteric Master Sound Works”, 200 g LP (1960/2009).
⸜ FRANK SINATRA, Sinatra at the Sands, Universal Music/Stereo Sound SSAR-065~066, 2 x 140 g LP (1960/2022), recenzja → TUTAJ.
⸜ ISAO SUZUKI TRIO/QUARTET, Blow Up, Three Blind Mice, 10,5” Reel-To-Reel, kopia cyfrowego mastera XRCD (1973/1997).

»«

Opinie

JAREK WASZCZYSZYN ⸜ Ancient Audio/KTS • Spotkanie było niesamowite. Inne niż zazwyczaj, żadnych porównań. Wojtek po prostu podzielił się z nami swoja pasją – Japonią. A szczególnie japońskim jazzem. To nie był tam jakiś wykład, to była osobista miłość i pasja. I to jest motyw, który mnie tłucze się po głowie w ogóle, a po ostatniej sesji KTS w szczególe. Gdybym napisał wszystko, co mnie siedzi w głowie, nie zdążył bym do następnego spotkania... A do tego tempo było zabójcze. Mimo to próbuję, przy pomocy fotek i listy nagrań, odcyfrować czego słuchaliśmy i co mi się podobało.

A podobało mi się wszystko. Wybitnie zagrał CD-R ze Swing Journal Jazz Workshop 1 TERUMASA HINO, co mnie utwierdziło w moich pracach nad nowymi odtwarzaczami CD. Ale największe wrażenie zrobił pierwszy cyfrowo nagrany album, STEVE MARCUS, JIRO INAGAKI & SOUL MEDIA Something. To było 13 bitów!!! 32 kHz!!! Szok, jak daleko w tyle jest granie ze współczesnych plików 32-bitowych.

No i przechodzimy do sedna spotkania. Japoński jazz to fenomen. Zaczęło się od oficerskich kantyn okupanta, gdzie Jankesi nie strawiliby, po „dniu ciężkiej i niebezpiecznej pracy", japońskiego brzdąkania. Na początku grały amerykańskie płyty, potem radio z Far East Network. Zaczęły się koncerty, oczywiście popularnej muzyki jaką był wtedy jazz. A wszystko pilnie obserwowane przez Japończyków, żeby zrozumieć, jak barbarzyńcy z państwa które nie istniało 200 lat wcześniej rozłożyli na łopatki imperium, gdzie cesarz był bogiem. Japończycy chyba nie czują bluesa. Dopiero jazz nowoczesny, ascetyczny, gdzie cisza jest równie ważna jak dźwięk, „zaskoczył”.

I tu następny fenomen – nagrania. Pisząc o historii zapisu cyfrowego Wojtek wspominał o japońskich pionierskich pracach. I o konglomeracie pieniądze-organizacje-pasjonaci. Czytam właśnie jeszcze raz książki Waltera Isaacsona Leonardo da Vinci, Steve Jobs i Innowatorzy. To idealny podkład pod nasze spotkanie. Otóż świat może zmienić tylko rzadki układ, rzadki konglomerat. Same pieniądze nie wystarczą, bo mimo wydanych miliardów jenów, Japonia nie ma swojej Doliny Krzemowej. Sam wybitny umysł też postępu nie popchnie – wpływ Leonarda da Vinci na naukę i technikę był żaden. Najbardziej twórczy innowator bez pieniędzy i sprawnej organizacji jest tylko lokalną atrakcją.

⸜ I kolejny, nowy członek KTS-u: TOMEK

A jednak – Japonia, kraj niezbyt lotny w innowacjach, wysforował się na lidera w technice rejestracji. We właściwym czasie zbiegły się pieniądze, organizacje i osobista pasja. (Nota bene, to też jest fenomen: jakby nie patrzeć, przy okazji 144. sesji KTS, jesteśmy unikalną zbieraniną – najbardziej szanowanym, naprawdę tak myślę, klubem audio na świecie. Nikomu nie udało się tego powtórzyć. Tylko w Krakowie ileś tam składników się połączyło).

A dlaczego się tak rozgadałem? Otóż świat ma pieniądze (więcej niż myślimy), ma również sprawne organizacje (wielkie korporacje). Brak natomiast pasjonatów, brak innowatorów, brak wizjonerów. Jeden Musk nie ma konkurencji. Dlatego zamiast postępu, w tylu dziedzinach jest regres. Żadna z nowych płyt nie zachwyca nas, jak te z lat 1955-75. Do płyt małych wytwórni, jak TBM, Alpha czy Aliavox wracam często. Produkcje gigantów współczesnych posłucham raz czy dwa. I tyle. Ze sprzętem też nie jest różowo.

Reasumując: szanujemy pieniądze, szanujemy organizacje. Szanujmy także i pasjonatów. Mylą Rolls-Royce’a z rolmopsem. Zostawiają w przypadkowych miejscach nie tylko buty, ale i skarpetki. Solą herbatę. Stawiają czajnik bezprzewodowy na gazie. Nadużywają tego i owego. Nie szanują Prawd Objawionych. Tankują, i zapominają zapłacić. Śmieją się nie wtedy, kiedy powinni. Bo myślami są tam, gdzie reszcie świata się nie śni. Są niezbędni.

ARTUR REICH ⸜ Audio Video Summit • W czasie odsłuchu uderzyły mnie, w sensie jakości brzmienia, może trzy, góra cztery utwory. Nie jestem w stanie ich sobie teraz przypomnieć, ale na pewno był to jeden z ostatnich – odsłuch z taśmy na magnetofonie szpulowym. Także w środku stawki - płyta CD, która się zakwalifikowała do „analogowego” brzmienia. Także LP z wytwórni TBM - na samym początku.

Ale, tak generalnie, nie jestem w stanie zrozumieć zachwytów nad większością japońskich płyt LP. Na przykład, rozczarowało mnie nagranie fortepianu na płycie YAMA & JIRO’S WAVE Girl Talk, które w wielu opisach uchodzi za absolutny top nagrania fortepianu „ever”. Ja tego nie usłyszałem. Wręcz przeciwnie.

Z drugiej strony, pomysł i realizacja takiego pokazu kolejnych LP z tak unikalnych wytwórni była fantastyczna i kompletnie unikalna. Bardzo się cieszę, że mogłem tego doświadczyć. Dla mnie to bardzo pouczająca lekcja w czasie której której padł mit doskonałości i genialnego brzmienia każdego japońskiego nagrania i tłoczenia. Trzeba kierować się jednak własnym słuchem i gustem w doborze nagrań i muzyki.

MARCIN ⸜ KTS • To spotkanie KTS było zupełnie inne niż wszystkie poprzednie. Nie robiliśmy porównań jednego utworu do drugiego próbując ocenić walory muzyczne poprzez różnice, jakie następowały w następujących po sobie kawałkach. Po prostu słuchaliśmy tego, co Wojtek przygotował. A przygotował wiele.

Nie chcę wchodzić w szczegóły i skupię się tylko na pierwszej części, bo ta zrobiła na mnie największe wrażenie. To, co zabrzmiało z wytwórni Three Blind Mice było po prostu genialne. Aż się nie chce wierzyć, że gdy założyciele zaczynali swoją działalność nie mieli dużego doświadczenia. Oczywiście można mieć zastrzeżenia, że mastery były „wyżyłowane” do maksimum, ale moim zdaniem inżynierowie w żadnym momencie nie przekroczyli tej cienkiej granicy. Całość, jak dla mnie, zawsze brzmiała idealnie. Był „drajw”, było uderzenia i były emocje. Słuchałem w dużym skupieniu czekając na to, co będzie dalej.

Bardzo dobrze zabrzmiały utwory z wytwórni Nippon Columbia. Oczywiście były też inne dobrze zrealizowane płyty ale nie wszystko zanotowałem i nie chcę teraz czegoś pomylić. Natomiast całkowicie nie zrozumiałem zamysłu twórców płyty Playback At Jazz Kissa Basie. Mógłbym to rozpatrywać jako żart, ale oni podobno nagrali to na poważnie.

DANIEL • Przede wszystkim – bardzo podobał mi się format spotkania. Kilka informacji na temat płyty i wytwórni + parę ciekawostek nadających kontekst nagraniu, a następnie odsłuch = świetna sprawa.

Pierwszy raz słyszałem dźwięk omawianych wytwórni, z których uwiódł mnie dźwięk Three Blind Mice, bardzo dokładny i szczegółowy chociaż jeszcze nie przekombinowany. Dokładność i szczegóły w ich nagraniach były niesamowite. Zdecydowanie moim ulubionym nagraniem odsłuchanym na spotkaniu było to z płyty Girl Talk Yama & Jiro Wave. Przepiękny i wręcz chwytający za duszę dźwięk oraz kompozycja. Dźwięk kontrabasu w tym nagraniu na długo utkwi mi w pamięci.

Kolejne omawiane wytwórnie nie były już dla mnie aż tak spektakularne, natomiast bardzo podobało mi się nagranie Audio Lab Record z płyty Portrait – The World Of Kunihiko z cudownie brzmiącym fortepianem, a także CD Miwaku z wytwórni Briphonic w którym dźwięki perkusji były po prostu obłędne. Z nagrań które zapadły mi w pamięć wymienię również nagranie Playback At Jazz Kissa Basie. Bardzo ciekawy pomysł Japończyków, ale efekty niestety, w mojej opinii, mierne. To raczej ciekawostka niż album do słuchania.

Pierwszy raz miałem także okazję słuchać magnetofonu. W spotkaniu spodobała mi się selekcja nagrań, kilka szybszych, kilka wolniejszych, trochę solowego piano, trochę orkiestry, nawet awangarda – dla każdego coś miłego :) Podsumowując: bardzo ciekawe i przyjemne spotkanie z ciekawymi informacjami i świetną muzyką na imponującym sprzęcie.

TOMASZ HATYLAK ⸜ Radio357 • To było moje pierwsze spotkanie Krakowskiego Towarzystwa Muzycznego. Znam dobrze relacje z wcześniejszych spotkań prezentowane na łamach „High Fidelity”, myślałem więc, że wiem czego się będę mógł spodziewać. Jednak wspaniała atmosfera, życzliwość gospodarzy (pozdrowienia dla Juliana i Małgorzaty) i fenomenalne wrażenia muzyczne przerosły moje oczekiwania.

Po tych paru dniach od soboty 20 stycznia zostały mi w pamięci przede wszystkim: fantastycznie głębokie i trójwymiarowe brzmienie kontrabasu granego smyczkowym legato (Blow Up z taśmy na początku prezentacji), niezwykłe brzmienie prezentowanych LP z wytwórni Three Blind Mice i surrealistyczna wręcz odmienność muzyczna prezentowanego jazzu. Mam tu na myśli czytelną od razu inność, „osobność" tej twórczości, co budzi analogie do brzmienia polskiego jazzu lat 70. w stosunku do tego, co działo się wtedy w mainstreamie w USA. Mój wątły muzykologiczny aparat pojęciowy często wysiadał: czy Tsuyoshi Yamamoto kojarzy mi się z graniem, które prezentował Ahmad Jamal w swoim trio na koniec lat 60.? Czy to jednak coś innego?

Muszę pogratulować redaktorowi Wojciechowi Pacule doskonałej prezentacji. Erudycyjna swoboda, subiektywne sądy i detale, które otwierały mi szeroko oczy. Słuchałem fragmentów prezentowanych płyt z pełnym zaangażowaniem, od czasu do czasu sprawdzając, acz z malejącą nadzieją, czy któryś z tych utworów jest dostępny w streamingowych zasobach połączonych z aplikacją Shazam – otóż nie, żaden nie był dostępny. To pokazuje, że A.D. 2024 zasoby muzyki w serwisach streamingowych nadal nie są wystarczające.

Doskonały wieczór, wielka przyjemność i ogromna inspiracja!

JANUSZ TUCHOWSKI ⸜ audiopasja.pl • Lepiej chyba na żywo zapisywać odczucia, bo czas leci, a pamięć zawodna, ale to co zapamiętałem poniżej.

⸜ TBM: O ile te trzy myszy były ślepe, to głuche z całą pewnością nie. „Japoński Blue Note”, coś w tym jest. Zaskoczyły mnie płyty mniej znane jak na przykład Girl Talk, gdzie można oczywiście narzekać na pewne niedociągnięcia techniczne samego nagrania, ale jej zawartość - coś pięknego. Pozostaje zgłębić resztę pozycji z katalogu TBM, albo przynajmniej zapolować na świetną składankę The Famous Sound Of Three Blind Mice.

⸜ NIPPON COLUMBIA: Terumasa Hino Swing Journal Jazz Workshop 1 - ileż energii (!), a do tego piękna barwa, dynamika, rozdzielczość!

⸜ Totalne zaskoczenia to:
- płyta zarejestrowana w klubie, gdzie muzyka była odtwarzana, nie pomnę, która to była (tutaj proponuję zrobić rodzimą wersję: KTS Records 001 Jazz u Juliana) (chodzi o płytę Playback At Jazz Kissa Basie - red.)
- płyta z muzyką nagraną cyfrowo w rozdzielczości, przy której każdy audiofil dostałby zawału (swoją drogą gdybym nie wiedział wcześniej to pewnie bym tego nie wyłapał… (chodzi o płytę Steve Marcus, Jiro Inagaki & Soul Media, Something- red.)

JULIAN SOJA ⸜ Soyaton/KTS • To było wyjątkowe spotkanie. Już dawno nie mieliśmy czysto muzycznego spotkania, poświęconego wyłącznie muzyce i płytom, i chyba wszyscy za tym tęskniliśmy. OK, dla mnie był w tym malutki akcent sprzętowy ponieważ słuchaliśmy na nowym gramofonie (który pojawił się na poprzednim spotkaniu), ale ze zmienionym ramieniem i wkładką. Nie wiem, jak koledzy, ale ja uważam, że w tej konfiguracji wypadł wręcz zjawiskowo.

W ramach programu spotkania Wojtek zafundował nam niezwykłą podróż po Japonii, jej nurtach, wydawnictwach, gwiazdach jazzu, ale też po jej niektórych dziwactwach. Pierwsza część miała pierwotnie być poświęcona wydawnictwu TBM (Three Blind Mice), ale dokonując selekcji płyt Wojtek uznał, że to będzie nudne i jednostronne, bo w Japonii w latach dziania TBM było znacznie więcej ciekawych wydawnictw, nawet ciekawszych niż TBM.

Muszę przyznać że słuchałem zarówno wykładu jak i muzyki z ogromnym zainteresowaniem i przyjemnością (zwłaszcza, że słuchaliśmy całych utworów, a nie – jak w przypadku testów sprzętowych – dwuminutowych fragmentów), niektóre z tych wydawnictw znałem wcześniej, innych nie, niemniej ta teza (o wyższości innych wydawnictw) moim zdaniem kompletnie się nie obroniła. TBM było jedyne, unikalne, najlepsze – i tej wersji będę się trzymał. Mam około 40 winyli z 76 wydanych w ich podstawowym katalogu i nie usłyszałem jak dotąd niczego, co uznałbym za lepsze czy ciekawsze wśród japońskich wydawnictw tamtych lat. Może po prostu (jak inż. Mamoń) najbardziej lubię te melodie, które już znam? Zresztą podobnie nie przekonują mnie reprinty Cisco/Impex – są oczywiście znakomite, często na 180/200g i 45 RPM, ale w bezpośrednim porównaniu zawsze wybiorę oryginał.

W drugiej części przenieśliśmy się do współczesnej Japonii i tu też było niezwykle ciekawie, wręcz powiedziałbym że smakowicie. No, może poza dziwadłem w postaci wydanego na winylu zapisu odsłuchu w japońskim klubie czy też kawiarni. Chodzi o to, że pomysłodawcy odpalili w lokalu system z głośnikami JBL i nagrali dźwięk (w uproszczeniu) z mikrofonów przystawionych do tychże głośników JBL.

Czyli słuchaliśmy z winylu, jak brzmiała odtwarzana z winylu płyta w japońskim klubie. Przypomniało mi to, kiedy bardzo dawno temu, będąc dzieckiem, nagrywałem chyba któryś festiwal w Opolu przystawiając radiomagnetofon Grundig do głośnika telewizora. Ale poza nostalgicznym wspomnieniem to jednak (w europejskiej kulturze, bo w japońskiej wcale niekoniecznie) jest to dziwactwo i tyle.

Wyróżniły się i zapadły mi w pamięć z całą pewnością rewelacyjne płyty Venus Records (które, podobnie jak TBM, mają pewien wspólny „sznyt” brzmieniowy), Briphonic (zwłaszcza ze szklanego dysku CD, z którym nigdy wcześniej nie miałem do czynienia) i wydana przez Esoteric płyta Three Cornered Hat.

Klamrą spinającą odsłuch był utwór otwierający płytę Blow Up w wykonaniu ISAO SUZUKI TRIO/QUARTET (TBM), którego posłuchaliśmy w dwóch wersjach z taśmy – na początek pierwszej sesji była to kopia taśmy sprzedawanej komercyjnie w latach 70. przez TBM (2-track, 10,5”, 38 cm/s), a na koniec drugiej sesji taśma nagrana z pliku cyfrowego (master do wersji XRCD) i obie zabrzmiały zjawiskowo.

Mam nadzieję że takich podróży w czasie i przestrzeni za sprawą Wojtka odbędziemy więcej – ja np. bardzo chętnie wybrałbym się w taką muzyczną podróż po Skandynawii.

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl