GRAMOFON Well Tempered Lab
Producent: WELL TEMPERED LAB |
Test
Tekst: WOJCIECH PACUŁA |
No 213 1 stycznia 2022 |
TWIERAJĄC STRONĘ INTERNETOWĄ firmy Well Tempered Lab trafimy od razu na mocną i odważną deklarację: Muzyka z twoich płyt – jak nowa Ale coś państwu powiem – to nie jest przechwalanie się, ani deklaracje na wyrost. Jak zaraz zobaczymy, pomysły stojące za konstrukcją gramofonów tej firmy, na przykładzie modelu AMADEUS Jr., a także dźwięk, jaki udało się dzięki nim uzyskać nie mają w świecie analogu swoich odpowiedników. Krótko mówiąc: jeszcze czegoś takiego nie widziałem, ani też czegoś takiego nie słyszałem. ▌ WELL TEMPERED LAB ZA FIRMĄ WELL TEMPERED LAB stoi konstruktor, którego rozwiązania wywołują u wielu innych producentów palpitacje serca, pan WILLIAM H. FIREBAUGH. Karierę rozpoczynał w latach 70. w Ford Aerospace, czyli wydziale związanym z samolotami. Tak się składa, że w swojej pracy wykorzystywał analizatory FFT oraz urządzenia duńskiej firmy Brüel & Kjaer, specjalizującej się w pomiarach drgań, otrzymywał więc wiele związanych z tym dokumentów, niekoniecznie odnoszących się wprost do projektów, nad którymi pracował. Zaprezentowane na konferencji AES w 1977 roku badania, jakie firma przeprowadziła w zakresie pomiarów drgań zachodzących w gramofonach, dosłownie zmieniły jego życie. Temat go zaciekawił i w wyniku namysłu oraz prób powstało unikatowe ramię gramofonowe WELL TEMPERED ARM, którym zadziwił świat, a którego podstawowe rozwiązania techniczne stosuje do dziś. W 1985 roku na wystawie CES w Las Vegas pokazał prototyp swojego pierwszego gramofonu, WELL TEMPERED TURNTABLE. Jego pierwsze produkcyjne egzemplarze zostały zaprezentowane dopiero dwa lata później, a w roku 1988 Firebaugh zrezygnował z pracy u Forda. Jak mówił w wywiadzie dla magazynu „Stereophile”, podczas pracy nad gramofonem najważniejsze okazało się ustalenie, dlaczego talerz nie obraca się równomiernie i odkrycie, że problemem był kształt łożyska oraz uzyskanie odpowiedniego napięcia utrzymywanego między silnikiem i talerzem (więcej TUTAJ; dostęp: 21.12.2021). Dzisiaj w pracy pomagają mu Mike Thomson, o którym mówi „prawa ręka”, oraz „prawa ręka prawej ręki”, czyli Ken Higinbottom. William H. Firebaugh ma dzisiaj 90 lat i wciąż zajmuje się konstruowaniem nowych gramofonów oraz ramion. Ta oryginalnie amerykańska firma ma obecnie swoją siedzibę w Nowej Zelandii, a gramofony produkowane są w Chinach, w firmie OPERA AUDIO. A Opera Audio to jeden z najlepszych producentów gramofonów, odtwarzaczy i wzmacniaczy w Azji, wyposażony w specjalizowane, nowoczesne maszyny i narzędzia. ▌ AMADEUS Jr. AMADEUS JR. JEST DRUGIM OD DOŁU modelem WTL, wyposażonym w ramię własnego pomysłu, mające długość efektywną 10,5”. Jest to współczesna wersja gramofonu Amadeus, pierwszego produktu tej firmy. Ma on konstrukcję o stosunkowo klasycznych założeniach, choć w szczegółach nie jest to już tak oczywiste. Z kolei ramię – ooo, to zupełnie inna sprawa. Ale po kolei. ⸜ PODSTAWA Mowa o lekkim gramofonie bez odsprzęgania – jeśli pod tym terminem będziemy rozumieli oddzielenie od siebie podstawy głównej i podstawy pomocniczej, z talerzem i ramieniem – ze zintegrowanym silnikiem, o napędzie typu strunowego. Jego podstawę wykonano ze sklejki brzozy bałtyckiej (ang. Baltic birch), zabezpieczonej od góry i od dołu cienką warstwą materiału syntetycznego – akrylu. Portal www.WOODWORKERSSOURCE.com podaje siedem powodów, które sprawiają, że tego typu sklejka jest wyjątkowym materiałem. Wśród nich, obok świetnego wyglądu uwagę zwraca przede wszystkim wysoka stabilność mechaniczna w czasie i odporność na zmiany wilgotności. W audio to wiedza powszechna i z tego materiału wykonuje się nie tylko podstawy gramofonów, ale i obudowy kolumn. Przy okazji warto obejrzeć krótki filmik zamieszczony na wspomnianej stronie, zatytułowany Ultimate Guide to Baltic Birch (dostęp: 21.12.2021). Podstawę gramofonu ustawiono na czterech nóżkach. Nie są one przymocowane w rogach, jak zwykle, a w taki sposób, aby po równo rozłożyć między nimi wagę gramofonu. Nóżki tego typu wykonuje się z różnego rodzaju metalu, gumy, sorbotanu, korka, najczęściej łącząc różne materiały. Mogą być one albo „sztywne”, albo podatne, na przykład z zawieszeniem magnetycznym lub sprężynowym. Można to zrobić jednak, jak w testowanym gramofonie, to jest korzystając z dość sztywnych, ale jednak podatnych półsfer. I teraz – Bill Firebaugh wykorzystał do tego przecięte na pół piłki do squasha. Jak mówi, mają one idealną podatność i są przy tym wykonywane w niezwykle precyzyjny, a więc i powtarzalny sposób. Poza tym ich opracowanie kosztowało miliony dolarów, są więc technologicznie doskonałe. I byłby to nie pierwszy i nie drugi przypadek, kiedy nasza branża korzysta z badań podstawowych, za które zapłacił ktoś inny. ⸜ TALERZ Talerz testowanego gramofonu wykonano z akrylu. To materiał mający wyraźny dźwięk „własny”, ale został wybrany przez konstruktora ze względu na to, jak współpracuje z łożyskiem, które opracował. A jest ono niezwykłe. Kiedy popatrzymy nań od góry, przy zdjętym talerzu, zobaczymy nie okrągły otwór, a trójkątny. Firebaugh uważa, że to najlepszy możliwy kształt, ponieważ przy pracującym systemie oś styka się z nim w dwóch punktach, a nie w jednym, co daje mu wyjątkową stabilność. Trójkąt o którym mowa wycięty został w płytce z Teflonu – z tego samego materiału jest dno łożyska, na którym wspiera się ostro zakończony trzpień z hartowanej stali. W ten sposób oś dotyka łożyska tylko w trzech punktach. Rozwiązanie to nosi nazwę Zero Clearance. Na talerz nakładamy matę z korka, a do łożyska nalewamy 5 mm oleju dostarczanego przez producenta. W wywiadach konstruktor podkreśla, że mogłoby oni pracować zupełnie bez olejowania, ale – tak na wszelki wypadek – stosowanie. Dodam, że trzpień jest bardzo wysoki, dlatego korzystając z docisku musimy wybrać taki, który nie jest od góry zamknięty. ⸜ SILNIK Silnik zamontowano w lewym, tylnym rogu, jak najdalej od wkładki. Jest to niewielki silnik prądu stałego, czyli asynchroniczny, od podstawy odsprzęgnięty ringiem z materiału tłumiącego. Zmianę prędkości obrotowej dokonujemy ręcznie, przenosząc żyłkę na wałku zamocowanym na osi silnika. Sterowany jest on przez elektronikę z serwomechanizmem pomysłu właściciela Well Tempered Lab i zasilany przez ścienny zasilacz 12 V DC, impulsowy. Jeśli ktoś szuka apgrejdu, to producent go oferuje – do gramofonu można dokupić opcjonalny zasilacz DPS-8. Wspomniałem o żyłce. W gramofonach tej firmy, a więc i w modelu Amadeus Jr., moment obrotowy z silnika na talerz przenoszony jest za pomocą poliestrowej żyłki o grubości 0,004”. System ten nosi nazwę string drive lub thread drive. Niemal zawsze elementem pośredniczącym w tego typu przekładni jest guma – płaska, okrągła lub kwadratowa, czasem plastikowa taśma – jak w gramofonach AIR FORCE ONE – a czasem wprost taśma magnetofonowa. Elementy sprężyste zapewniają lepsze tłumienie wibracji na linii silnik→talerz, ale nie pozwalają na pewną kontrolę tego układu. Z kolei taśmy, przez swoją szerokość, dość mocno szumią. Żyłka te problemy rozwiązuje, dlatego też stosowana była niegdyś, na przykład, przez firmy Micro-Seiki, Kondo (Ginga), Melco (3560), SPEC (GMP-8000EX), a przede wszystkim w modelu La Platine francuskiej firmy J C Verdier; współcześnie znajdziemy ją w gramofonach japońskiej firmy CS PORT. Producent testowanego gramofonu zapewnia dożywotni, bezpłatny zapas żyłek – płacimy tylko za przesyłkę. W materiałach firmowych czytamy: Połączenie paska, silnika, elektroniki napędu silnika i izolacji skutkuje niskim poziomem zniekształceń flutter and wow. W rzeczywistości był on najniższy, jaki kiedykolwiek zmierzyliśmy. Problemem napędów wykonanych ten sposób jest to, że musi ona być w którymś miejscu zawiązana. Taki węzeł stanowi nierówność, która wpływa na stabilność obrotów. Aby ten problem zminimalizować, wałek na osi silnika gramofonów Well Tempered Lab ma specjalne wycięcia, które pozwalają węzełkowi – jak mówi producent – na bezproblemowe przejście. Sygnał z ramienia wysyłany jest na zewnątrz cieniutkimi drucikami zakończonymi znakomicie wyglądającym, zaciskowym wtykiem, podobnym do wtyków LEMO. Gniazda wyjściowe RCA oraz zacisk masy, a także gniazdo zasilające i wyłącznik obrotów zintegrowano z podstawą. Ten ostatni umieszczono z tyłu, a więc w nie do końca ergonomiczny sposób, choć nie zauważyłem, żeby mi to przeszkadzało. ⸜ RAMIĘ I tu zaczyna się prawdziwa jazda. Podstawowe elementy składowe są klasyczne, tyle że ich wykonanie jest zupełnie inne niż zazwyczaj. Jest to ramię o długości 10,5” z prostą, cienką rurką wykonaną z aluminium. Została ona zasypana „specjalnie dobranym”, jak czytamy, piaskiem, który ją wytłumia. Na jej końcu na stałe zamocowano, odchyloną pod kątem 19º, główkę, do której przykręcamy wkładkę. Z drugiej strony wsuwamy przeciwwagę, a właściwie dwie. Aby ułatwić jak najlepsze wyważenie ramienia, gramofon ma dwie przeciwwagi, różniące się wagą. Trzeba nimi operować tak, aby jak największy ciężar znalazł się jak najbliżej punktu podparcia. Kluczowe są tu dwa słowa: „wytłumienie” oraz „podparcie”. Bill Firebaugh w opisie filozofii, którą kieruje się przy projektowaniu, powołuje się na sprawozdanie z badań, opublikowane w 1977 roku przez – w ten sposób wracamy do początku – duńską firmę Bruel and Company, zatytułowane The Audible Effects of Mechanical Resonances in Turntables. Brüel & Kjær (Sound and Vibration Measurement A/S) znana jest, między innymi, z doskonałych mikrofonów (również pomiarowych). Założona w 1942 roku specjalizowała się przez długi czas w pomiarach drgań i to tam powstało wiele najważniejszych dla tej dziedziny wynalazków. W przywołanym dokumencie Bruel and Kjær przeanalizowała high-endowe gramofony, aby ustalić wagę występujących w nich rezonansów. W konkluzji zawarto zalecenie, w którym czytamy, że ramiona powinny mieć jak najniższą masę efektywną i powinny być mechanicznie tłumione z dobrocią (Q) 0,5, aby wyeliminować zniekształcenia wstęgi bocznej (ang. side-band distortion) spowodowane niestabilnością mechaniczną. Materiał ten odbił się w świecie audio szerokim echem i od tego czasu liczy się era lekkich ramion. Producenci gramofonów, głównie japońscy, zastosowali się do pierwszej części zaleceń – zmniejszenie masy ramienia – ale, jak mówi Firebaugh, zapomnieli o drugiej, to jest o wytłumieniu. Przy czym właśnie tego typu zniekształcenia są dla ludzkiego słuchu najbardziej irytujące. Trzeba było w tym celu opracować zupełnie nowy typ podparcia ramienia – projektant mówi o 50 prototypach. Klasyczne, to jest typu „unipivot” czy „gimballed” nie spełniły jego oczekiwań. Tak powstało ramię zawieszone od góry na żyłce, w którym rurka jest zamocowana do PIŁKI GOLFOWEJ, a ta zanurzona w lepkim oleju. Całość przypomina nieco huśtawkę lub żuraw. Podobnie, jak z nóżkami, tak i tu konstruktor mówi, że piłki golfowe to najnowsza myśl techniczna i że są wykonywane z wyjątkową precyzją. Przyznam, że wcześniej tylko raz widziałem ramię o nieco podobnym zawieszeniu – było to ramię firmy Clearaudio. Tam utrzymywane było ono za pomocą skrętki, która mocowała je do podstawy, a stabilność i jej naprężenie zapewniał magnes, przyciągający je do górnej części obejmy. Ramię Well Tempered Lab jest inne, to oczywiste, przede wszystkim przez mocne tłumienie zapewniane przez olej. Jest przez to dość trudne w ustawieniu, przynajmniej dla „niewtajemniczonych”. Po kilku próbach zaczynamy się we wszystkim orientować, ale nawet wówczas jest to niełatwa procedura. Trzeba przy tym pamiętać, aby wszystkie ustawienia, to jest VTA, azymutu, overhangu oraz nacisku przeprowadzić ZANIM nalejemy olej do pojemnika, w którym znajduje się piłeczka. Później wszystkie zmiany są znacznie trudniejsze do przeprowadzenia. Użytkownik ma wpływ na to, jak mocno piłka jest tłumiona. Względną wysokość zbiornika na olej w stosunku do piłki można regulować tak, że jest ona bardziej lub mniej w oleju zanurzona. Ja wybrałem opcję z nieco mniejszym zanurzeniem, to jest taką, w której rurka, przez którą przeciągnięto żyłkę, jest wysunięta ponad krawędź zbiornika. Problemem dla wielu może być to, że nie ma tu mechanizmu opuszczania igły na płytę, robi się to ręcznie, podobnie jak 100 lat temu. W komplecie jest element na palec, który to ułatwia. Z doświadczenia wiem, że pogarsza on nieco dźwięk i zmienia dynamiczne własności mechaniczne ramienia, lepiej więc go nie przykręcać. Szybko się do tego jednak przyzwyczaiłem się do tej obsługi i traktowałem ją jako coś oczywistego. Gramofon jest bardzo ładnie, estetycznie wykonany i prezentuje się na półce naprawdę bardzo dobrze. ▌ ODSŁUCH ⸤ JAK SŁUCHALIŚMY Gramofon AMADEUS Jr. testowany był w systemie referencyjnym HIGH FIDELITY. Stanął on na górnej półce z włókna węglowego, na stoliku Finite Elemente Master Reference Pagode Edition MkII. Nacisk wkładki ustawiłem za pomocą wagi REGA ATLAS, skorzystałem również z DS Audio ST-50, elementu służącego do czyszczenia igły. |
W czasie testów skorzystałem z dwóch wkładek gramofonowych: SHELTER 901 TYPE III oraz DENON DL-103 i muszę powiedzieć, że kombinacja z niedrogim przecież Denonem była fenomenalna. Sygnał wzmacniany był w przedwzmacniaczu gramofonowym RCM Audio Sensor Prelude IC, do którego sygnał przesyłany był kablami Acoustic Revive RCA-1.0 Absolute, a dalej, do przedwzmacniacza liniowego, Crystal Cable Absolute Dream. Płyty użyte w teście | wybór
⸜ PAUL DESMOND, Sumertime, A&M Records | CTI Records/Speakers Corner Records SP-3015, 180 g LP (1969/2002). MOJA PIERWSZA MYŚL PO OPUSZCZENIU IGŁY na płytę Summertime PAULA DESMONDA, w reedycji Speakers Corner Records z 2002 roku, była: „mój Boże, a gdzie są wysokie tony?”. Po prawdzie pomyślałem coś z wykrzyknikiem i gwiazdkami zamiast liter, ale niech będzie… Bo płyta ta zagrała niebywale ciepły, ciemny i słodki sposób. W tak ciepły i tak słodki, że przez dłuższą chwilę myślałem, że źle ustawiłem wkładkę, źle dobrałem jej obciążenie w przedwzmacniaczu i coś tam jeszcze – wszystko naraz. Dopiero za chwil parę, po kilku mocniejszych wejściach orkiestry okazało się, że to pełnopasmowy, wybitnie dynamiczny dźwięk, w którym nie ma jednak czegoś, co jest z wieloma, nawet najdroższymi gramofonami, jakie znam, to jest dążenia do tego, żeby grać jak CD. A to przecież błąd, to dwa różne media i każde z nich ma swoje własne cechy, za które ludzie je cenią. Nowozelandzki gramofon zagrał kompletnie, ale to zupełnie inaczej niż „neutralne” gramofony, zagrał tę płytę dokładnie tak, jak można by sobie wyobrazić „analog”, w dodatku niezwykle wyrafinowany „analog”. O tym, że jest w tym dźwięku mnóstwo góry przekonałem się zresztą zaraz potem, słuchając, wydanej w 2005 roku na dwóch krążkach 45 rpm przez Analogue Productions, płyty Miles Davis and The Modern Jazz Giants. Odsłuch rozpocząłem od strony B, to jest od utworu Round Midnight , pochodzącego z1956 roku, z sesji, które dały nam płyty Relaxin’ itd. Utwór spokojny, rozpoczyna się od granej z tłumikiem trąbki lidera, w dodatku nie ma w nim wibrafonu Milta Jacksona – jednym słowem, ciepłe granie. A jednak momentalnie słychać było, że Amadeus Jr. gra w bardzo rozdzielczy i selektywny sposób. Trąbkę pokazał on nieco dalej, saksofon Coltrane’a, mocniej i bliżej, ale przede wszystkim ustawił elementy tego monofonicznego nagrania we wspaniałej perspektywie – zarówno względem słuchacza, jak i siebie nawzajem. A kiedy weszli wszyscy instrumentaliści z mocnym atakiem, kiedy trąbka zagrała bez tłumika, to dostałem mnóstwo dźwięku – mocnego i o dużym wolumenie. Ciekawe w tym jest nie tylko to, że dźwięk wydaje się bardzo ciepły, choć jest w nim świetny atak i klarowne, wyraźne wysokie tony. Interesujące jest i to, że choć przekaz wydaje się pełny, niemal namacalny, to gramofon niczego nie powiększa, nie przybliża do nas perspektywy. Bo kiedy puściłem Faith, wydaną w 1987 roku płytę mojego ukochanego wykonawcy muzyki pop, GEORGE’a MICHAELA, to usłyszałem jej nieco suchą realizację, dość daleką perspektywę i nie do końca wypełniony dół. Usłyszałem więc niepodbarwioną prawdę. Ale była to prawda wyzwalająca, a nie niszcząca . Well Tempered Lab pokazał na tym krążku „prawdę czasu”, ale i ogromne pieniądze, które zostały wydane na ten debiut oraz niebywały talent kompozytorski, aranżerski i wokalny Michaela, pokazał niemalże jak dobrym, ciepłym człowiekiem ten muzyk był. Perspektywa płyty skupiała się na osi odsłuchu, z lekkimi stereofonicznymi smaczkami, ale jednak – na osi. Barwy były nieco suche, ale bogate wewnętrznie, jakbym usłyszał więcej „muzyki w muzyce” niż zazwyczaj, nawet z o wiele droższymi konstrukcjami. | Nasze płyty ⸜ ADAM CZERWIŃSKI BAND AC Records ACR 022 (2021) „ŚWIĄTECZNE” PŁYTY TO TRADYCJA znana od kilkudziesięciu lat. Właśnie ukazała się fantastyczna książka Michaela Mulligana zatytułowana The Official Christmas No. 1 Singles Book, która zbiera informacje o wszystkich świątecznych numerach 1 na listach w Wielkiej Brytanii, począwszy od roku 1952. ; wywiad z autorem TUTAJ; dostęp: 29.12.2021. Również i jazzowe reinterpretacje świątecznych piosenek i kolęd nie są rzadkim zjawiskiem. A jednak słuchając najnowszej płyty przygotowanej przez ADAMA CZERWIŃSKIEGO miałem rzadką przyjemność słuchania muzyki dla niej samej, a nie ze względu na święta. To również, ale był to bonus. Myślę, że stało się to dzięki muzykom i aranżacjom, a i dźwięk w tym nie przeszkadza. Na płycie zagrali: Marcin Wądołowski, Artur Jurek, Piotr Lemańczyk, Irek Wojtczak, Adam Czerwiński oraz, gościnnie, Patrycja Gola udzielająca się wokalnie w kolędach Nie było miejsca dla ciebie i Cicha noc. Płyta została wydana w 250 egzemplarzach i tylko na kolorowym winylu. Nagrania powstały w maju 2021 roku w gdańskim studio Custom 34, które najwyraźniej jest już „domem” Adama, na analogowym magnetofonie wielośladowym Studer A 827 i zostały zmiksowane analogowo przez mikser Neve Custom na stereofoniczny magnetofon Studer A 80. Realizatorem był Piotr Łukaszewski, a pomagał mu Krzysztof Szabowski Miedziany dysk DMM naciął Hendrik Pauler, szef wydawnictwa Stockfish Records. Krążek został wytłoczony w nowej dla AC Records tłoczni XDISC, mającej swoją siedzibę w Warszawie. Płyta nieco szumi i w przerwach między utworami delikatnie trzeszczy, nawet dobrze umyta, jednak nie jest to dokuczliwe. Ważne, że dźwięk jest niesamowicie „analogowy”, w tym sensie, że płynny, miękki, a nawet ciemny. Nie ma tu ostrego ataku blach, gitary Marcina Wądołowskiego mają ciepły charakter, a z saksofonu Irka Wojtczaka wydobyto więcej „drewna” niż metalu. Może brakuje tu ultymatywnej rozdzielczości, ale wszystkiego chyba mieć nie można :) To bardzo przyjemna do słuchania płyta, przez cały rok. Jest też niezwykle przyjemna do oglądania – po raz kolejny grafiki i zdjęcia przygotowane przez Kubę Karłowskiego. Płyta „świąteczna”, a jednak prezent na cały rok. ♦ ACRECORDS.pl POZOSTAJĄC W LATACH 80. sięgnąłem po mojego kolejnego faworyta, amerykański zespół THE CULT z wydanej w tym samym, co Faith roku, płyty Electric. Ależ to dobra muzyka! Zrealizowana została tak, że wokal jest dość daleko w miksie, podobnie zresztą, jak wcześniej na płycie Faith, ale z szeroko rozłożonymi gitarami i niezłą stereofonią. Najważniejsza jest w niej jednak energia i testowany gramofon pokazał ją bezbłędnie. Podobnie zresztą, jak na japońskiej wersji Perfect Stranger DEEP PURPLE, która znalazła się na talerzu zaraz potem. W obydwu przypadkach otrzymałem złożony przekaz, poskładany z mnóstwa informacji, stanowiących jednak gęstą całość. Trzy poprzednie płyty to pierwsze wydania tych tytułów, w bardzo dobrej kondycji, wymyte w myjce ultrasonicznej AUDIO DESK VINYL CLEANER PRO, a więc o niewielkich trzaskach. Zabrzmiały one ultragładko. Lekkie „strzelania” pojawiały się bardzo rzadko, zazwyczaj między utworami, a i tam były doskonale tłumione. Ale nawet z płytami Test Press, które generalnie szumią mocniej niż finalny winyl, a i trzeszczą bardziej, nie miałem z tym żadnego problemu, jakbym cofnął się o jedną generację kopii w tył, jakbym był bliżej analogowej taśmy „master”. Tym bardziej, że dynamika – powtórzę to – jest z tym gramofonem niebywała. O testowych tłoczeniach wspomniałem nie bez powodu. Właśnie dotarła do mnie najnowsza, analogowa reedycja krążka Trio 64 BILLA EVANSA, właśnie w postaci Test Press. Nawet nieumyta w myjce zagrała niesłychanie „cicho”, to jest z niskimi szumami i trzaskami. Z kolei te, nawet jeśli się pojawiały, to były gdzieś „obok” muzyki, albo wręcz „za nią”, nigdy nie były dokuczliwe, ani nawet nie zwracały na siebie uwagi. Ze wszystkimi płytami zauważyłem pewną manierę testowanego gramofonu, polegającą na tym, że atak basu jest wygładzony, jest energetyczny, klarowny, a jednak wygładzony. Daje to dźwięk podobny do brzmienia kontrabasu, to jest z dużą ilością „body”, a mniejszą zawartością „strun”. Mamy więc niskie, gęste zejścia, które się nie zlewają i nie są przedłużane, ale jednocześnie nigdy nie są suche czy płytkie, nawet jeśli nagranie takie jest. To odstępstwo od neutralności, ale też pójście w stronę naturalności. Ale wróćmy do dynamiki – Amadeus Jr. jest pod tym względem doskonały. Już z płytą George’a Michaela , o której mówiłem, zabrzmiał niebywale pewnie i autorytatywnie, co potwierdziło się potem na płytach rockowych, a co dobitnie dało o sobie znać z krążkiem Evansa. Ważne jest to, że robi to bez rozjaśniania brzmienia i bez utwardzania ataku. Jak już mówiłem, wydaje się, że jego dźwięk jest bardzo ciepły, a mimo to mamy podane wszystkie detale, wszystkie informacje, a to wszystko w spójny sposób. I właśnie to wydaje mi się w tej recenzji najważniejsze – gramofon Billa Firebaugha nie dzieli przekazu na osobne „wydarzenia”. Pokazuje różne pogłosy, efekty, miejsce instrumentów na scenie, ale robi to mimochodem, przy okazji. Jakby wiedział na co go stać i nie musiał niczego udowadniać. To właśnie dlatego jego dźwięk jest tak niebywale, ale naprawdę nieprawdopodobnie wręcz wewnętrznie spokojny i poukładany. ⸜ ZASILACZ Na koniec dwa słowa o zewnętrznym, opcjonalnym zasilaczu. Zmiany, jakie wprowadza do dźwięku polegają na jeszcze większym wygładzeniu ataku, lekkim wycofaniu góry oraz wypełnieniu średniego basu. Przekaz wciąż jest bardzo dynamiczny, choć wydaje się nieco mniej klarowny. Być może nie chodzi jednako mniejszą selektywność, a właśnie o większą gładkość, przez którą instrumenty są mocniej wtopione w mix. Z czasem zacząłem doceniać to, co zasilacz wnosi do tego systemu, choć początkowo moje odczucia nie były jednoznacznie pozytywne. Nie jest jednak tak, że jest to „być, albo nie być” – Amadeus Jr. doskonale radzi sobie i bez niego. Jeśli jednak chcemy popchnąć jego dźwięk w kierunku jeszcze mocniejszego wypełnienia i „analogowości”, to będzie dobry kierunek. ▌ PODSUMOWANIE NIE MOGŁEM SOBIE ODMÓWIĆ tej przyjemności, żeby kończąc ten test nie posłuchać strony B płyty Paula Desmonda, od której go rozpocząłem. Wydana przez wytwórnię CTI (Creed Taylor Incorporated), założoną w 1967 roku przez Creeda Taylora, ma genialną okładkę, znakomitą muzykę i perfekcyjną produkcję. I nic w tym dziwnego, bo wszystkie tytuły CTI to pokaz możliwości formatu LP, do każdej przykładano ogromną wagę i każda wiele wydawcę kosztowała i być może dlatego wydawnictwo nie działało zbyt długo… W każdym razie, znowu usłyszałem ciepło i gęstość – podobnie, jak przy stronie A. Teraz już jednak, nauczony doświadczeniem, usiadłem spokojnie, zrelaksowany, nie wsłuchując się niepotrzebnie w detale i nie szukając dziury w całym. Amadeus Jr. wręcz od takiej nerwowej „audiofilozy” odciąga. Jak dobry psycholog, jak przyjaciel, jak ciepła i kochająca rodzina. Jest zupełnie inny niż konstrukcje gramofonów dookoła nas, a do jego obsługi trzeba się przyzwyczaić. Kiedy to wszystko „kliknie”, będziemy w domu. Być może nawet w naszym domu na zawsze. ■ |
System referencyjny 2021 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity