pl | en

Przetwornik cyfrowo-analogowy/przedwzmacniacz liniowy/przedwzmacniacz gramofonowy/wzmacniacz słuchawkowy

MYTEK
Brooklyn DAC+

Producent: MYTEK DIGITAL
Cena (w czasie testu): 2195 euro

Kontakt: 148 India Str. 1FL 
Brooklyn, NY 11222 | USA

mytekdigital.com

DESIGNED IN USA
MADE IN POLAND


Do testu dostarczyła firma: HEM Electronics


ziesięć lat temu mało kto w świecie audio domowego (Mytek mówi o rynku „hi-fi”) słyszał o marce MYTEK DIGITAL. Tak to bowiem jest, że interesuje nas sprzęt skierowany do nas, a wiele nawet bardzo znanych i uznanych firm z rynku profesjonalnego („pro”) jest dla nas obca. Być może jedynie ci, którzy uważnie studiują książeczki dołączone do zakupionych albumów doczytali, że w studiach, gdzie nagrywało wielu artystów, także tych z najwyższej ligi, pracowały konwertery Myteka.

Bardziej prawdopodobnej jest jednakże, że do momentu pojawienia się na rynku chyba jednak dopiero modelu Stereo192-DSD DAC nadal była to marka znana jedynie nielicznym. A przecież mówimy o istniejącej od ponad ćwierć wieku (Mytek Digital powstała w 1992 roku) nowojorskiej manufakturze, którą znać właściwie obowiązkowo każdy z nas powinien. Dziś już trudno spotkać kogoś, kto choć nazwy, jeśli nie samych produktów, nie zna, ale to zmieniło się dopiero w ostatnich – powiedzmy – pięciu latach.

Założycielem był pan Michał Jurewicz

Jak zapewne większość z Państwa doskonale już wie dodatkowym atutem tej firmy jest fakt, iż na miejsce produkcji swoich urządzeń ta amerykańska firma wybrała Polskę. Nie był to przypadek ani wyłącznie sentyment – to właśnie tu pan Jurewicz znalazł wiarygodnego i sprawnego partnera, który gwarantował nie tylko niższe koszty, ale i najwyższą jakość wykonania. Więc w czasach, gdy wiele amerykańskich firm przenosiło produkcję do Chin, on zaufał polskiemu partnerowi. Dziś Mytek Poland zajmuje się nie tylko samą produkcją, ale wykonuje także część prac projektowych, a ludzie tam zatrudnieni mają swój udział również przy rozwoju firmware’u.

| BROOKLYN DAC+

Do tej pory testowaliśmy większość produktów tej firmy, w tym przetwornik cyfrowo-analogowy Brooklyn DAC. Tym razem do testu trafiła jego nowa wersja o nazwie Brooklyn DAC +. W jego nazwie widnieje co prawda tylko skrót ‘DAC’, ale wokół niego zbudowano małą konstelację systemów dodatkowych: może być on również przedwzmacniaczem liniowym, jak również zbalansowanym wzmacniaczem słuchawkowym z dwoma wyjściami typu duży jack ø 6,3 mm. Jedno z nich dostarcza sygnał w fazie, a drugie w przeciwfazie, co pozwala na korzystanie z dwóch par klasycznych słuchawek bądź – po zastosowaniu odpowiedniej przejściówki – jednej pary zbalansowanych.

To jeszcze nie wszystko, bo przecież użytkownik do dyspozycji ma jeszcze przedwzmacniacz gramofonowy (MM i MC), niskolatencyjny interfejs audio I/O oraz high-endowy, studyjny system monitoringowy. Te dwie ostatnie funkcje skierowane są do profesjonalistów w studiach, ale nawet z punktu widzenia audiofila dostajemy wszechstronny kombajn, jakich na rynku właściwie nie ma. Połączenie DAC-a ze wzmacniaczem słuchawkowym jest częste, z przedwzmacniaczem także się zdarza, acz zwykle z cyfrowym, ale przedwzmacniacz gramofonowy? To prawdziwa rzadkość, choć dla Myteka wcale nie nowość.

Jakby tego było mało, mamy też wejście dla zewnętrznego zegara i wyjście z wewnętrznego plus komplet wejść dla źródeł cyfrowych (AES/EBU, SPDIF x 2, Toslink i USB). Ciekawym rozwiązaniem jest umożliwienie zastosowania zewnętrznego zasilacza mogącego dostarczyć 12 VDC. Oczywiście ma to sens, jeśli będzie to wysokiej klasy zasilacz, lepszy od impulsowego zastosowanego w Brooklynie.

DAC akceptuje sygnał PCM w rozdzielczości do 32 bitów i 384 kHz oraz DSD (64, 128 i 256). Urządzenie jest zgodne ze standardem USB 2.0, więc komputery z Linuxem i MAC działają z nim natywnie, dla PC-tów z Windowsami potrzebne są sterowniki dostępne na stronie producenta. Dodatkowo Mytek proponuje swój panel sterowania Control Panel, za pomocą którego można np. uaktualnić oprogramowanie urządzenia, wybierać filtry. To tam zdefiniujemy funkcję wejścia analogowego, tj. czy jest to zwykłe wejście liniowe, czy przedwzmacniacza gramofonowego, a jeśli to ostatnie, to czy dla wkładek MM, czy MC. To aplikacja od podstaw stworzona przez firmę MYTEK i ciągle uaktualniana – wśród zapowiadanych na niedaleką przyszłość funkcji jest np. mikser.

Dzięki programowalnym układom wykorzystanym w konstrukcji Brooklyn DAC+ możliwe są aktualizacje oprogramowania (firmware'u) urządzenia, co daje producentowi możliwość ciągłego rozwijania jego funkcjonalności. A wszystko to w malutkiej, świetnie wykonanej, metalowej obudowie o wymiarach 216x216x44 mm przy wadze 2kg! Mówiłem – kombajn!

Dodanie znaczka „+” do nazwy zdaje się sugerować, że to jedynie nieco ulepszona, czy odświeżona wersja znanego już urządzenia. Wygląd tego produktu wydaje się potwierdzać takie założenie – obudowa jest bowiem właściwie identyczna, zestaw gniazd podobny, jako że jedyną różnicą jest złącze triggera. Z drugiej strony zważywszy na profesjonalny rodowód Myteka można też założyć, że w przeciwieństwie do niektórych firm audiofilskich, Amerykanie nie wypuściliby nowego modelu z powodu czysto kosmetycznych zmian. Te muszą być poważne, żeby w ogóle zawracać sobie głowę tworzeniem nowego produktu, ale nie aż tak wielkie by nadać mu zupełnie nową nazwę. Skoro więc zmian nie ma zewnątrz to muszą ukrywać się w środku. Jako że nie miałem do czynienia z poprzednikiem w kwestii różnic muszę oprzeć się na informacjach otrzymanych od producenta.

| Co nowego?

Pierwszą zmianą jest nowa, najwyższej klasy kość DAC-a – Mytek pozostał przy produktach Sabre'a tym razem stosując kość 9028PRO DA, która oferuje m.in. większą ilość filtrów niż poprzednik. Przeprojektowano także całą sekcję analogową przetwornika rozdzielając ścieżki dla prawego i lewego kanału, uzyskując w ten sposób lepszą ich separację oraz niższe szumy własne. Kolejna zmiana to zastosowanie wysokiej klasy analogowej regulacji głośności, która daje użytkownikowi możliwość wyboru między nią a cyfrową. Analogowa odbywa się w krokach co 1 dB, podobnie jak 32-bitowa cyfrowa. Regulacja działa osobno dla wyjść głównych i słuchawkowego.

Zoptymalizowano też sekcję zegara taktującego – wykorzystywany jest „Mytek Femtoclock Generator”. Warto zauważyć, że podobnie jak w przypadku poprzednika nowy DAC wyposażono w wejście i wyjście dla zegara taktującego. Zmian podnoszących jakość brzmienia dokonano również w sekcji wzmacniacza słuchawkowego, choć producent w szczegóły nie wnika. Śmiało natomiast twierdzi, że zarówno słuchawkowiec, jak i przedwzmacniacz gramofonowy oferują wysoką klasę i mogą stawać w szranki z dedykowanymi urządzeniami kosztującymi duże pieniądze (choć powiedzmy to: twierdzenie, że sekcja phono jest porównywalna do urządzeń w cenie do 20 tys. $ jest jednak przesadą). No i w końcu – dodano złącze triggera, które umożliwia łatwą integrację Brooklyna DAC+ z innymi urządzeniami. Wszystkie te zmiany są według producenta na tyle istotne, dają na tyle znaczącą poprawę jakości odtwarzanego dźwięku, że uzasadniają wprowadzenie nowego modelu.

| System odsłuchowy

Dla mnie ten test to pierwszy kontakt w moim systemie z jakimkolwiek produktem Myteka, byłem więc bardzo ciekawy jak wypadnie ono przede wszystkim od strony brzmieniowej. Oznacza to jednakże, iż nie mogę testowanego urządzenia porównać do poprzednika – swoje wnioski możecie państwo spróbować wyciągnąć korzystając z wcześniejszej recenzji Wojtka.

Brooklyn DAC+ grał w moim standardowym systemie odniesienie, czyli z przedwzmacniaczem liniowym AudiaFlight FLS1, albo sterując bezpośrednio końcówką mocy Modwright KWA100SE, a ta kolumnami Ubiq Audio Model One. Nie oparłem się pokusie wykorzystania w czasie testu także testowanej integry Boulder 865 oraz kolumn GrandiNote MACH 4. Sygnał do wejścia USB dostarczał mój dedykowany PC z liniowym zasilaczem HDPlex i kartą JCat USB Femto, z zainstalowanym systemem operacyjnym WIN10, Fidelizerem Pro oraz najnowszym Roonem. Między komputerem a przetwornikiem wpięty był JCat USB Isolator.

Moim „dakiem” odniesienia jest LampizatOr Golden Atlantic, a w ramieniu Schroeder CB na gramofonie JSikora Standard Max zamontowałem moją starą dobrą AudioTechnikę AT33 PTG, czyli wkładkę typu MC. Do oceny wzmacniacza słuchawkowego używałem przede wszystkim słuchawek Final Sonorus VI, a w mniejszym zakresie Audeze LCD-3.

MYTEK w „High Fidelity”
  • TEST: Mytek BROOKLYN – przetwornik cyfrowo-analogowy/wzmacniacz słuchawkowy/przedwzmacniacz liniowy/gramofonowy
  • TEST: Mytek MANHATTAN - przetwornik cyfrowo-analogowy/wzmacniacz słuchawkowy/przedwzmacniacz liniowy/gramofonowy
  • NAGRODA ROKU 2013: Mytek STEREO192-DSD DAC - przetwornik cyfrowo-analogowy/wzmacniacz słuchawkowy
  • TEST: Mytek STEREO192-DSD DAC – przetwornik cyfrowo-analogowy/wzmacniacz słuchawkowy

  • Nagrania użyte w teście (wybór):

    • Natural jazz recordings, fonejazz, DSD64
    • Thirty years in clasical music, fonejazz, DSD64
    • AC/DC, Live, EPIC, E2 90553, LP.
    • Arne Domnerus, Antiphone blues, Proprius PRCD 7744, CD/FLAC
    • Dead Can Dance, Spiritchaser, 4AD/Mobile Fidelity MOFI 2-002, 180 g LP
    • Hans Zimmer, Inception, WaterTower Music B003ODL004, CD/FLAC
    • Isao Suzuki, Blow up, Three Blind Mice B000682FAE, CD/FLAC
    • Keith Jarrett, The Koeln Concert, ECM 1064/65 ST, LP
    • McCoy Tyner, Solo: Live from San Francisco, Half Note Records B002F3BPSQ, CD/FLAC
    • Michael Jackson, Dangerous, Epic/Legacy XSON90686F96, FLAC 24/96
    • Michał Wróblewski Trio, City album, Ellite Records, CD/FLAC
    • Muddy Waters & The Rolling Stones, Live At The Checkerboard Lounge, Chicago 1981, Eagle Rock Entertainment, B0085KGHI6, LP
    • Muddy Waters, Folk Singer, Mobile Fidelity MFSL-1-201, 180 g LP.
    • Patricia Barber, Companion, Premonition/Mobile Fidelity MFSL 2-45003, 180 g LP
    • Pavarotti, The 50 greatest tracks, Decca 478 5944, CD/FLAC
    • Rachmaninow, Symphonic dances, Etudes-tableaux, Reference Recordings HRx, WAV 24/176
    • Renaud Garcia-Fons, Oriental bass, Enja B000005CD8, CD/FLAC
    • Rodrigo y Gabriela, 11:11, EMI Music Poland 5651702, CD/FLAC
    • The Ray Brown Trio, Summer Wind, Concord Jazz CCD-4426, CD/FLAC
    • Vivaldi, Le Quatro Stagioni, Divox/Cisco CLP7057, LP

    Japońskie wersje płyt dostępne na

    Na początek uwaga praktyczna. Testowane urządzenie dość mocno się grzeje w trakcie pracy. Po pierwsze więc należy zostawić mu wystarczająco dużo miejsca wokół, by miał gdzie to ciepło oddawać. Po drugie warto mu dodać jakieś nóżki, ponieważ własne ma malutkie i podłoże, na którym stoi także mocno się nagrzewa. W czasie testu korzystałem z nóżek antywibracyjnych BW40mkII pana Janusza Rogoża.

    | Setup

    Zacznijmy od funkcji prymarnej, czyli przetwornika cyfrowo-analogowego, któremu poświęciłem najwięcej czasu. Korzystałem z niej łącząc dedykowany komputer PC poprzez kabel USB (TelluriumQ Ultra Silver) z wejściem Myteka, a tego kablem zbalansowanym z wejściem analogowym albo przedwzmacniacza AudiaFlight FLS1, albo integry Boulder 865. Jeśli będziecie Państwo używać jednego z wejść cyfrowych to właściwie wystarczy podłączyć źródło i będziecie mogli rozpocząć słuchanie. Tylko przy połączeniu USB i graniu za pomocą komputera z systemem operacyjnym Windows potrzebna będzie uprzednia instalacja sterownika i panelu sterowania.

    Co bardziej dociekliwi przyjrzą się panelowi sterowania Myteka i zauważą sporo opcji do wyboru. Sugeruję zajęcie się przede wszystkim dwiema – regulacją głośności i filtrami cyfrowymi. Jeśli będziecie państwo korzystać z Brooklyna DAC+ w funkcji przedwzmacniacza liniowego, to musicie się zdecydować, najlepiej po sprawdzeniu efektów, czy wolicie analogową, czy cyfrową regulację poziomu głośności. Ja wybrałem tę pierwszą, ale to wcale nie znaczy, że jest „jedynie słuszną”. Możecie też ją całkiem obejść (funkcja bypass), jeśli Mytek ma być wykorzystywany wyłącznie jako DAC (czyli tak, jak w pierwszej części testu), a głośność chcecie regulować w przedwzmacniaczu bądź integrze.

    Filtry cyfrowe, a jest ich dla sygnału PCM aż siedem, są aktywne tylko, jeśli wyłączycie dekoder MQA. Wyboru filtra nie będę sugerował, bo to nie jest kwestia przewagi jednego z nich nad pozostałymi, ale po prostu dobrania brzmienia pod własny gust. Mnie najbardziej odpowiadał FRMP, ale czasem wybierałem i SRMP – obydwa brzmiały bardziej naturalnie od pozostałych, acz inne również miały swoje zalety w pewnych aspektach brzmienia.

    Jeśli pozostawicie włączone dekodowanie MQA, niezależnie od tego, czy faktycznie takich plików słuchacie, to stosowany dla wszystkich sygnałów będzie jeden filtr dedykowany temu dekoderowi (niezły swoją drogą). Dla plików DSD do wyboru są trzy opcje. Sam producent sugeruje jednakże wybór ustawienia „auto”. Jeśli tego nie zrobicie to powinniście przełączać filtry w zależności od tego, czy słuchacie plików DSD 64, 128 czy 256, a to mało wygodne.

    Oczywiście ustawień, którymi możecie się pobawić jest więcej – ot choćby możecie wybrać jeden z 16 kolorów podświetlenia logo Myteka znajdującego się w lewym górnym rogu panelu frontowego, a także czy wyświetlacz ma być włączony cały czas, czy wyłączać się po kilkunastu/kilkudziesięciu sekundach, itd. Gdy już dokonacie wszystkich wyborów albo je zignorujecie, przyjdzie czas na słuchanie.

    | Dźwięk – DAC

    Trochę spodziewane, zważywszy na studyjną proweniencję Myteka, najpierw moja uwagę zwróciła transparentność, czystość i detaliczność prezentacji. Wszystko było na swoim miejscu, brzmiało tak jak powinno, nie było w tym brzmieniu żadnych niespodzianek. Można by nazwać to brzmienie poprawnym, gdyby nie fakt, że w języku polskim to określenie ma zbyt niską rangę jakościową. ‘Poprawne’ jest coś, co ‘działa dobrze’, ale nie wybija się ponad średni poziom. Określenie to nie pasuje więc do możliwości Brooklyna DAC+. Mógłbym więc użyć określenia ‘akuratny’, ale o ile angielskie słowo „accurate” w kontekście audio ma bardzo pozytywny wydźwięk, o tyle w polskim temu określeniu nadal brakuje mocy. To coś więcej niż tylko „poprawność”, czy nawet „akuratność”, choć o to drugie właściwie chodzi.

    Zagrajmy np. wysokiej klasy nagranie live, powiedzmy płytę Tria Tsuyoshi Yamamoto Summertime. Scena jest obszerna, ale nie powiększona w stosunku do tego, czego człowiek oczekuje po niewielkim klubie. Spora ilość informacji dotyczących akustyki nagrania sprawia, że człowiek czuje się jakby siedział na widowni tam, a nie zaprosił muzyków do siebie. Instrumenty są duże, mają swoją masę, są precyzyjnie ulokowane i separowane. Brzmienie jest czyste, detaliczne, naturalne i ma dobry „flow”. Wokół inni obserwatorzy koncertu reagują żywiołowo zarażając nas swoim entuzjazmem. Słowem – blisko czterdzieści minut świetnej zabawy. Tak, mój LampizatOr buduje bardziej namacalne źródła pozorne, daje im większe wypełnienie/masę, za jego sprawą muzyków i widownię otacza jeszcze więcej powietrza, a wysokie tony są delikatniejsze, bardziej wyrafinowane, a tony średnie bardziej nasycone. Ale to różnice niewielkie, a urządzenie jakieś cztery razy droższe.

    Dla odmiany posłuchajmy koncertu AC/DC. Mytek pokazuje, że pomimo małych rozmiarów serce do grania ma wielkie. Bez problemu reprodukuje przepotężne potoki energii, subiektywnie ogromną (mimo kompresji) dynamikę, potrafi przyłożyć niskim basem i świetnie poprowadzić tempo i rytm. Bardzo dobrze, niemal zaskakująco czytelnie brzmi wokal Johnsona, a gitara Angusa Younga ma odpowiednie „mięcho”, szorstkość i drapieżność. No i jest dokładnie tam, gdzie być powinna – w centrum uwagi niezależnie od tego, dokąd sceniczne szaleństwo zaniesie tego fantastycznego gitarzystę.

    Jednocześnie Brooklyn DAC+ nie wybacza realizatorom spłaszczenia sceny, niezbyt imponującej czystości dźwięku, czy słabiutko uchwyconej publiczności. Zwłaszcza ten ostatni aspekt sprawia, że tu trudno się wczuć w rolę uczestnika tego wydarzenia. Testowany DAC nie eskaluje tych słabszych stron, ale daje je wyraźniej niż np. mój Golden Atlantic odczuć. Słowem – pokazuje prawdę, całą prawdę i tylko prawdę, nawet jeśli wolelibyśmy, by aż tak szczery nie był. Nie idzie w tym jednakże aż tak daleko, by zepsuć przyjemność słuchania, przynajmniej fanowi tej kapeli i prawdziwego rock'n'rolla. No i oczywiście nie jest to absolutnie jego wada – to nie twórcy Myteka odpowiadają za gorsze realizacje nagrań.

    Wracając do nagrań z najwyższej ligi sięgnąłem po często wykorzystywany w testach krążek Michela Godarda z muzyką Monteverdiego i wariacjami na jej temat (A trace of grace). Dwa aspekty tego nagrania służą za swego rodzaju benchmarki – przestrzeń i naturalność brzmienia instrumentów. Przy graniu z pliku, w zakresie umiejętności reprodukcji genialnie uchwyconej akustyki opactwa Noirlac, Brooklyn DAC+ nieco ustępował i LampizatOrowi i testowanemu niedawno przetwornikowi LessLoss Echo's End.

    Obydwa „daki” potrafią to pokazać w sposób porównywalny, choć i tak minimalnie gorszy, do brzmienia z czarnej płyty, a Mytek pozostawał ćwierć kroku za nimi. Nie odstawał natomiast w zakresie precyzji prezentacji, lokalizacji i separacji, znakomitego różnicowania, górując chyba nawet nad konkurentami w aspekcie czystości i transparentności dźwięku. Scena, czy raczej przestrzeń, w której rozgrywały się wszystkie muzyczne wydarzenia, była bardzo duża, nawet imponująca, mimo że bezpośrednie porównanie pokazało niewielkie ograniczenia w stosunku do Lampiego. Najodleglejsze zakątki dziedzińca, gdzie odbijały się dźwięki, zostały przez testowane urządzenie odrobinę przybliżone.

    Duże wrażenie robiła ogromna ilość informacji, subtelności, które umożliwiały wgląd w barwę, fakturę, czy dynamikę, także na poziomie mikro. Taki sposób prezentacji pozostawia słuchaczowi wybór, czy chce śledzić wybrany instrument, czy raczej woli dać ponieść się muzyce współtworzonej przez cały zespół. Jedno i drugie nie wymaga żadnego wysiłku. Mytek tworzył ogólne wrażenie bardziej, ale nieprzesadnie, analitycznego podejścia do prezentowania muzyki niż wymienione wcześniej „daki”. Nie tracił przy tym spójności i płynności brzmienia, nie zastępował analizą brzmienia i istoty muzyki – to one zawsze były na pierwszym planie, a pozostałe informacje były po prostu precyzyjne i łatwo dostępne, że tak to ujmę.

    Podsumowując – jak na DAC, pomijając nawet resztę funkcji, za niecałe 10 tys. złotych, co samo w sobie jest kwotą sporą, ale w audiofilskich realiach jednak dość niewielką, Brooklyn DAC+ spełnia oczekiwania stawiane takim urządzeniom i to z nawiązką. Profesjonalny rodowód potwierdza się w wyjątkowej czystości, transparentności i detaliczności, neutralnym balansie tonalnym, dobrym wglądzie w głębsze warstwy muzyki i ponadprzeciętnym różnicowaniu oraz braku upiększeń i podbarwień.

    Mytek ma jednakże do zaoferowania coś więcej niż tylko „studyjny stereotyp”. To nie tylko (zapewne – bo ocenić to mogą profesjonaliści) dobre narzędzie do pracy w studio, ale i kompan do słuchania muzyki dla przyjemności. Dostajemy z nim płynną, spójną, przestrzenną prezentację, gdy trzeba dynamiczną i bardzo energetyczną, a przy innym typie muzyki bardziej relaksującą. Możemy wybierać, czy dajemy się porwać emocjom, czy wolimy skupić uwagę na wykonaniu albo detalach. Słowem to użytkownik ma pełną kontrolę, a Brooklyn dostarczy usługę zgodnie z zamówieniem i to wysokiej jakości.

    | Dźwięk – przedwzmacniacz liniowy

    Testując Myteka skupiłem się przede wszystkim na funkcji przetwornika cyfrowo-analogowego, pozostałym poświęcając zdecydowanie mniej czasu. Niemniej o każdej funkcji postaram się napisać po kilka słów zaczynając od przedwzmacniacza. W tej części testu Mytek otrzymywał sygnał przez wejście analogowe z LampizatOra i sterował bezpośrednio końcówką mocy Modwright KWA100SE. W ten sposób mogłem bezpośrednio porównać go z moim przedwzmacniaczem Audia Flight, kosztująca grubo ponad dwa razy więcej niż Brooklyn DAC+.

    Mimo dużej różnicy w cenie testowane urządzenie wcale nie zamierzało łatwo ustępować pola. Ci, którzy zgadzają się ze szkołą mówiącą, że przedwzmacniacz ma być maksymalnie przezroczysty, mogą (choć to zależy oczywiście i od reszty systemu) moim zdaniem machnąć ręką na poszukiwania osobnego przedwzmacniacza. Sterowanie taką końcówką jak moja nie stanowiło bowiem dla Myteka żadnego problemu. Dźwięk był czysty, poukładany, delikatnie ciepły (ale to element pochodzący z jednej strony od Lampiego, z drugiej z Modwrighta) a przy tym transparentny. Mytek wydawał się nie dokładać do tego żadnej własnej sygnatury. Bez dwóch zdań jego regulacja głośności spisywała się też lepiej niż przyzwoity, acz niedrogi układ stosowany w moim DACu. AudiaFlight i owszem dawała nieco pełniejszy, „solidniejszy” i bardziej dociążony dźwięk. Nieco lepsza była rozdzielczość, a jednocześnie dźwięk był bardziej nasycony, gęstszy i płynniejszy. Tyle że wszystkie te różnice były niewielkie. Nie powiem, że nieistotne, ale czy warte dołożenia 26 tys. złotych? Zdroworozsądkowo do tego podchodząc – oczywiście nie. No, ale audiofilska choroba w mniejszym lub większym stopniu rozsądek eliminuje. Podsumowując – można lepiej, ale na osobny przedwzmacniacz trzeba będzie przeznaczyć już poważne pieniądze, pewnie większe niż za całego, wielofunkcyjnego Brooklyna.

    | Dźwięk – przedwzmacniacz gramofonowy MC

    Z braku wkładki typu MM krótki test mogłem przeprowadzić jedynie ustawiając wejście analogowe do pracy w trybie przedwzmacniacza gramofonowego MC. Trochę rozbawił mnie obrazek na stronie producenta sugerujący, że kupując Myteka klient wraz z przetwornikiem otrzymuje TAKŻĘ – bo to przecież jedna z licznych funkcji – przedwzmacniacz gramofonowy warty 20 000 USD. Kilku takich i jeszcze droższych u siebie słuchałem i wiem co potrafią. Na co dzień gram z przedwzmacniaczem GrandiNote Celio mk IV (6000 euro), a tańszych urządzeń przesłuchałem dziesiątki, jeśli nie setki.

    To, co Brooklyn DAC+ ma do zaoferowania, przynajmniej dla wkładek MC, to bez wątpienia bardzo ciekawa, znakomita wręcz propozycja, zważywszy, że dostajemy ją właściwie w gratisie z urządzeniem za niecałe 10 tys. złotych. Zachowuje główne cechy, które znaleźć można w każdej funkcjonalności tego malucha. To czyste, precyzyjne, detaliczne granie, raczej analityczne, ale bez nachalności, z niezłą rozdzielczością, otwarte i dźwięczne, z dobrze kontrolowanym i nisko schodzącym basem. Jest spójnie, dość gładko i muzykalnie, choć w zakresie tych dwóch ostatnich cech wyraźnie uwidacznia się już przewaga Celio.

    Ten ostatni jest urządzeniem nieco cieplejszym, bardziej ekspresyjnym, łatwiej angażuje w przekaz. Buduje też większą, wieloplanową scenę i bardziej namacalne, większe źródła pozorne, a na to nakłada jeszcze wyższą rozdzielczość. Przypomnę jednakże jeszcze raz, że kosztuje prawie trzy razy więcej niż cały Mytek. To, czy fan analogu posiadający testowane urządzenie będzie szukał zewnętrznego przedwzmacniacza gramofonowego będzie zależało od wielu czynników.

    Po pierwsze wkładki – Mytek nie daje możliwości dopasowania parametrów wejścia (impedancja dla MC wynosi 1 kΩ, a i gainu nie da się regulować) więc z jednymi spasuje się lepiej niż z innymi. Po drugie od tego, z jakiego pułapu cenowego pochodzi dany zestaw gramofon/ramię/wkładka – jeśli mówimy o powiedzmy 10-15 tys. złotych, to nie ma żadnego powodu, by szukać czegoś innego. Powyżej tego pułapu sugerowałbym odsłuchy porównawcze. No i jest jeszcze kwestia indywidualnych preferencji brzmieniowych – osoby, które wolą precyzyjne, detaliczne, czyste granie będą zapewne mniej skłonne do poszukiwań od tych, którzy preferują cieplejsze, bardziej organiczne, gęstsze i bardziej relaksujące brzmienie.

    Krótko – przedwzmacniacz gramofonowy proponowane jako jedna z funkcjonalności testowanego urządzenia jest bardzo uczciwą propozycją oferującą zaskakująco – wobec ceny wielofunkcyjnego produktu dobre, solidne brzmienie. Można lepiej, ale mówimy o wydatku porównywalnym rzędu dobrych kilku tysięcy złotych, plus dodatkowe kable i miejsce na jedno więcej urządzenie. Każdy z tych czynników będzie miał wpływ na decyzję.

    | Dźwięk – wzmacniacz słuchawkowy

    Zajrzałem do recenzji Wojtka, który pisząc o poprzedniku wspomniał, że oferował on detaliczny, czysty i bardzo dynamiczny dźwięk, acz bez mocnej podbudowy basowej. W opisie zmian dla Brooklyna DAC+ znaleźć można uwagę o ulepszeniach wprowadzonych do sekcji wzmacniacza słuchawkowego. Co prawda używałem innych słuchawek niż Wojtek, ale potwierdzając obecność wymienionych przez niego cech brzmienia dodam, że na brak podstawy basowej bynajmniej nie narzekałem. Było niskie, dociążone zejście, dobrze kontrolowane i różnicowane. Nie było mowy o monotonności, o basie brzmiącym tak samo w każdym nagraniu, co zdarza się w przypadku słabych wyjść słuchawkowych, takich, które nie są pełnoprawną funkcją wielofunkcyjnych urządzeń.

    Średnica, czyli kluczowy element w obu używanych przeze mnie nausznikach, prezentowała się z Mytekiem równie dobrze. Tu następował efekt nałożenia się cech obu elementów systemu – nieco ciepłe, gęste, kolorowe (ale nie podbarwione!) słuchawki i czysto, transparentnie, detalicznie i dynamicznie grający wzmacniacz/DAC. Dawało to z jednej strony efekt gładkiego, soczystego, ekspresyjnego grania, z drugiej dobry wgląd także w głębsze warstwy muzyki oraz obecność mnóstwa drobnych elementów, subtelności wzbogacających i pogłębiających realizm prezentacji.

    Górze pasma także właściwie niczego nie można zarzucić. Da się trochę gładziej, z większą ilością powietrza, a Audeze LCD-3 preferują wzmacniacze, które nieco bardziej potrafią rozświetlić (nie rozjaśnić!) wysokie tony. To wszystko to jedynie drobiazgi, bez których muzyki i tak słucha się doskonale. Mytek grał z obiema parami słuchawek raczej w energetyzujący, dynamiczny niż relaksujący, spokojny sposób. Oczywiście wiele zależy od granej muzyki, więc proszę to potraktować jedynie jako ogólne wrażenie na podstawie dziesięciu albumów z muzyką różnych gatunków. To zaczyna być nudne, ale mogę jedynie kolejny raz napisać, że wzmacniacz słuchawkowy to pełnoprawna funkcja Brooklyna i szukanie zewnętrznego ma sens dopiero na poziomie przynajmniej kilku tysięcy złotych i to pod warunkiem, że mamy słuchawki z nieco wyższej półki.

    | Sprawa MQA

    Jako że ciągle jakoś nie przekonałem się do serwisów streamingowych sprawdzenie jednej z funkcjonalności Myteka, czyli sprzętowego dekodera MQA ograniczyło się do jednego albumu, którego na dodatek nie posiadam w wersji zwykłej, więc nie było mowy o porównaniu. Mogę więc powiedzieć jedynie tyle, że odpowiedni kolorowy (niebieski) punkcik pojawił się na wyświetlaczu, który sygnalizował, iż Mytek odtwarza plik zakodowany w MQA. Jakieś różnicy jakościowej w porównaniu do innych albumów nie zauważyłem, ale to oczywiście żadne porównanie. Takowe powinno być wykonywane na tym samym materiale – z braku dwóch wersji tego samego albumu poprzestanę na stwierdzeniu, że dekoder MQA w Brooklynie DAC+ działa, więc ci, którzy już się przekonali do tej formy kodowania materiału muzycznego, bądź chcą ją wypróbować w Myteku znajdą solidnego partnera.

    Podsumowanie

    Powtórzę się raz jeszcze, ale trudno w tym wypadku pominąć aspekt ceny. Za niecałe dziesięć tyssięcy złotych dostajemy nie tylko DAC-a, ale urządzenie o szeregu równoważnych funkcji, które może śmiało zastąpić w systemie audiofilskim – pomijam tu dodatkową wartość dla profesjonalistów – cztery urządzenia: przetwornik D/A, przedwzmacniacz liniowy i gramofonowy, jak również wzmacniacz słuchawkowy. A przecież płyną z tego dodatkowe korzyści – oszczędność miejsca i sporych pieniędzy również dlatego, że to dużo mniej kabli w systemie (o wpływie na brzmienie każdego z nich nie wspominam).

    Nawet gdyby był to tylko DAC, którą to funkcję można uznać za podstawową, śmiało mógłby konkurować z wieloma urządzeniami kosztującymi podobnie, a nawet i więcej. Niezależnie od tego z ilu i z których funkcji będziecie używać możecie liczyć na równe, spójne, kompetentne brzmienie o neutralnym charakterze. Dorzućmy do tego dobre różnicowanie, dynamiczny, energetyczny charakter brzmienia, niskie zejście dobrze różnicowanego basu, i mocną, ale nie rozjaśnioną górę pasma.

    Zadowoleni będą zarówno zwolennicy plików PCM, jak i DSD, a nawet fani MQA i wszystko to niezależnie od rozdzielczości takich, czy innych plików, bo Mytek równie dobrze radzi sobie z sygnałem PCM 16 bitów i 44,1 kHz, jak z DXD, czy DSD. Pokaże za to wyraźnie jakość realizacji – znakomicie zagra te najlepsze i wyraźnie da znać co myśli o tych najsłabszych. Jeśli więc szukacie urządzenia, które wygładzi, upiększy gorsze nagrania by lepiej się ich słuchało to radzę trzymać się od Myteka z daleka. Jeśli natomiast chcecie mieć jasność, których nagrań powinniście się pozbyć, a które zapewnią wam wyjątkowe doznania, Brooklyn DAC+ za (relatywnie) rozsądną cenę doskonale to pokaże.

    Na dobrą sprawę wszystkie istotne informacje dotyczące tego urządzenia znalazły się już wcześniej w teście. Ponieważ urządzenie pod względem wyglądu, funkcjonalności i budowy wewnętrznej jest bardzo zbliżone do poprzedniej wersji Brooklyna szczegółowo opisanej przez Wojtka w jego tekście (zobacz TUTAJ), a różnice zostały wskazane wcześniej, pozwolę sobie nie powtarzać tych wszystkich informacji.


    Dane techniczne (wg producenta)

    Rozdzielczość bitowa [Bit]: 32, 24, 16
    Częstotliwości próbkowania [kHz]: 384, 192, 176,4, 96, 88,2, 48, 44,1
    DSD: x256, x128, x64
    Zegar: Mytek Femtoclock Generator o jitterze 0,82 ps
    Źródło zegara: Internal, Word Clock, AES, SPDIF 1 lub 2, Toslink, SDIF
    Low Jitter Design: < 1 ns in PLL mode, dla wszystkich wejść
    Impedancja wyjściowa:
    XLR - 150 Ω | RCA - 75 Ω
    Separacja kanałów: > 110 dB
    Zakres dynamiki: 130 dB
    Wymiary (S x G x W): 216 x 216 x 44 mm
    Waga: 2 kg


    Dystrybucja w EU

    HEM Electronics

    Aleje Jerozolimskie 475
    05-800 Pruszków | Poland

    tel.+48 22 823 72 38

    eu.office@mytekdigital.com

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl

    System odniesienia

    - Odtwarzacz multiformatowy (BR, CD, SACD, DVD-A) Oppo BDP-83SE z lampową modyfikacją, w tym nowym stopniem analogowym i oddzielnym, lampowym zasilaniem, modyfikowany przez Dana Wrighta
    - Wzmacniacz zintegrowany ArtAudio Symphony II z upgradem w postaci transformatorów wyjściowych z modelu Diavolo, wykonanym przez Toma Willisa
    - Końcówka mocy Modwright KWA100SE
    - Przedwzmacniacz lampowy Modwright LS100
    - Przetwornik cyfrowo analogowy: TeddyDAC, oraz Hegel HD11
    - Konwerter USB: Berkeley Audio Design Alpha USB, Lampizator
    - Gramofon: TransFi Salvation z ramieniem TransFi T3PRO Tomahawk i wkładkami AT33PTG (MC), Koetsu Black Gold Line (MC), Goldring 2100 (MM)
    - Przedwzmacniacz gramofonowy: ESELabs Nibiru MC, iPhono MM/MC
    - Kolumny: Bastanis Matterhorn
    - Wzmacniacz słuchawkowy: Schiit Lyr
    - Słuchawki: Audeze LCD3
    - Interkonekty - LessLoss Anchorwave; Gabriel Gold Extreme mk2, Antipodes Komako
    - Przewód głośnikowy -
    LessLoss Anchorwave
    - Przewody zasilające - LessLoss DFPC Signature; Gigawatt LC-3
    - Kable cyfrowe: kabel USB AudioQuest Carbon, kable koaksjalne i BNC Audiomica Flint Consequence
    - Zasilanie: listwy pasywne: Gigawatt PF-2 MK2 i Furutech TP-609e; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
    - Stolik: Rogoż Audio 4SB2N
    - Akcesoria antywibracyjne: platforma ROGOZ-AUDIO SMO40; platforma ROGOZ-AUDIO CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot