pl | en

Kolumny głośnikowe

 

AudioVector
SR3 SUPER

Producent: Audiovector
Cena (w czasie testu): 14 790 zł/para

Kontakt: Orient Plads 1, Copenhagen 2100
Denmark

mail@audiovector.com

www.audiovector.com

MADE IN DENMARK

Do testu dostarczyła firma: Best Audio


iespełna pięć miesięcy temu miałem okazję po raz pierwszy testować kolumny duńskiej firmy AudioVector. Jak wówczas pisałem, tak się jakoś złożyło, że ani nie robiłem testów, ani nikt ze znajomych nie miał głośników tej marki, był to więc mój pierwszy tak bliski kontakt z tymi konstrukcjami. Dlaczego? Nie mam bladego pojęcia, a zdziwiłem się jeszcze bardziej, gdy posłuchałem jednego z najtańszych modeli w ofercie, oznaczonego symbolem Ki3. Dwuipółdrożne, niewielkie podłogówki za mniej niż 5 tysięcy złotych wzięły mnie z zaskoczenia imponując spokojnym (w sensie braku oznak nerwowości charakterystycznej dla wielu kolumn z tego poziomu cenowego), równym, przestrzennym, muzykalnym i wciągającym graniem. Napisałem wówczas i przekazałem również osobiście dystrybutorowi, firmie Best-Audio, iż jeśli będzie tylko okazja, to chętnie „zaprzyjaźnię” się z bardziej zaawansowanymi modelami (wersjami) duńskich kolumn.

Warto bowiem przypomnieć, że AudioVector ma ciekawą politykę dotyczącą współpracy z klientami. Otóż każdy z modeli kolumn występuje w kilku wersjach. Można kupić podstawową, a jeśli charakter brzmienia odpowiada właścicielowi, to może ją u producenta apgrejdować do jednej z wyższych wersji. Nie ma wielu marek, które stosują taką właśnie politykę. Zwykle, jeśli klient chce mieć dźwięk wyższej klasy, musi sprzedać posiadane kolumny i kupić nowe. Koszty takiej operacji są zwykle znacznie wyższe, niż apgrejdowanie posiadanego modelu do jego wyższej wersji. W przypadku Ki3 testowałem wersję podstawową i tak samo jest w przypadku SR3, nie wiem więc, ile faktycznie wnoszą kolejne poprawki do klasy brzmienia najtańszej wersji. Mogę za to zacytować producenta, który jasno mówi, że zmiany oznaczają podniesienie klasy dźwięku przy zachowaniu jego charakteru. Nie ma więc obaw, że po wyłożeniu odpowiedniej kwoty na apgrejd posiadanego modelu otrzymamy kolumny grające zupełnie inaczej.

Zajmijmy się jednakże w końcu modelem, który trafił do testu. SR3 Super to pierwszy przedstawiciel nowej linii w ofercie AudioVectora. Literki SR sugerują, iż seria ta nawiązuje do drugiej od góry serii SR6. I faktycznie SR3 wskakuje między Ki3 a SR6, zastępując serię Si3. W serii tej AV oferuje 4 poziomy (wersje) tych kolumn - zwykle w danej serii były 3 wersje. By podkreślić, iż jest to seria wysokich lotów ofertę zaczyna się od wersji Super (dla Ki3 Super było drugim poziomem, a nie podstawowym). Wyższe wersje to Signature, Avantgarde i Avantgarde Arrete. SR3 Super jest podłogówką ledwie o 5 cm wyższą niż Ki3 (pozostałe wymiary także zwiększyły się o kilka centymetrów), ale największa różnica to trójdrożność tego modelu (w przeciwieństwie do Ki3, które są 2,5-drożne).

Przód kolumny wygląda podobnie – trzy głośniki: tweeter oraz dwa, tej samej wielkości, woofery. Tego, że tym razem to konstrukcja trójdrożna można się domyślić patrząc na tylni panel kolumny, gdzie znajdziemy trzy pary gniazd głośnikowych umożliwiających tri-wiring lub tri-amping. Ciekawostką rzucającą się w oczy, gdy już spojrzymy na tył kolumny, są dwie małe „maskownice” na wysokości tweetera. Jak wyjaśnia producent pewne częstotliwości z głośnika wysokotonowego są kierowane do tych otworów co ma wpływ na przestrzenność prezentacji (oj ma!). Dodam jeszcze, iż są to kolumny w obudowie z bas-refleksem skierowanym do dołu – cokolik z wkręcanymi, regulowanymi kolcami, na którym umieszczono obudowę, zapewnia również odpowiednią odległość wylotu bas-refleksu od podłoża.
Już nawet jakieś trzykrotnie tańsze Ki3 były świetnie wykonane i wykończone, nie mogło więc być inaczej w przypadku znacząco droższego modelu. To kolejna, stosunkowo nie wielka trójdrożna konstrukcja, którą mam w ostatnim czasie okazję testować (po PMC Twenty 26). Ciekawy byłem, czy zrobi na mnie równie dobre wrażenie (biorąc poprawkę na fakt, iż PMC są jeszcze prawie dwukrotnie droższe).

Audiovector w „High Fidelity”
  • TEST: AudioVector Ki3 - kolumny głośnikowe, test TUTAJ
  • TEST: AudioVector X3 SUPER - kolumny głośnikowe, test TUTAJ
  • TEST: Audiovector Mi3 SIGNATURE - kolumny głośnikowe, czytaj TUTAJ
  • NAGRODA ROKU 2005: Audiovector Mi1 SIGNATURE- kolumny głośnikowe, czytaj TUTAJ
  • TEST: Audiovector Mi1 SIGNATURE- kolumny głośnikowe, czytaj TUTAJ

  • Płyty użyte do odsłuchu (wybór)

    • Joe Satriani, Time Machine, Sony B000002BWJ, CD/FLAC.
    • Miles Davis, Tutu: Original Recording Remastered 2011 Deluxe Edition, Warner 081227976873, CD/FLAC.
    • AC/DC, Live, EPIC E2 90553, LP.
    • Georges Bizet, Carmen, RCA Red Seal 74321 39495 2, CD/FLAC.
    • Rodrigo y Gabriela, 11:11, EMI Music Poland 5651702, CD/FLAC.
    • Wycliff Gordon, Dreams of New Orleans, Chesky B0090PX4U4, CD/FLAC.
    • The Ray Brown Trio, Summer Wind, Concord Jazz CCD-4426, CD/FLAC.
    • TREME, soundtrack, Season 1, HBO 0602527508450, CD/FLAC.
    • Lee Ritenour, Rhythm sessions, Concord Records CRE 33709-02, CD/FLAC.
    • Kermit Ruffins, Livin' a Treme life, Basin Street B001T46TVU, CD/FLAC.
    • Pink Floyd, Wish you were here, EMI/EMI Records Japan TOCP-53808, CD/FLAC.
    • Dead Can Dance, Spiritchaser, 4AD/Mobile Fidelity MOFI 2-002, 180 g LP.
    • Miles Davis, Sketches of Spain, Columbia PC8271, LP.
    • Dire Straits, Communique, Vertigo 800 052-2, LP.
    • Carlos Santana, Shaman, Arista 74321959382, CD/FLAC.
    • John Lee Hooker, The best of friends, pointblank 8 46424 26 VPBCD49, CD/FLAC.
    • Buddy Guy, Blues singer, Silvertone 01241-41843-2, CD/FLAC.
    • Muddy Waters & The Rolling Stones, Live At The Checkerboard Lounge, Chicago 1981, Eagle Rock Entertainment B0085KGHI6, CD/FLAC.
    Japońskie wersje płyt dostępne na

    O ile pamiętam, Ki3 zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie od pierwszej minuty grania. Tyle, że po pierwsze w ogóle nie wiedziałem czego się spodziewać, a po drugie moje oczekiwania wobec kolumn za niecałe 5000 złotych nie były wygórowane. Tym razem jednak, zwłaszcza po tamtym doświadczeniu, oczekiwania miałem już wysokie. Na tyle wysokie, że nie bardzo miałem ochotę czekać, aż dostarczone przez kuriera kolumny, które przecież kilkadziesiąt godzin spędziły w podróży, a więc w niskich temperaturach, „złapią” temperaturę pokojową. Dostały może z godzinkę po wyjęciu z solidnych kartonów na dojście do siebie, po czym zostały podłączone i zaczęło się granie.
    Jak łatwo było przewidzieć, nie wzbudziły zachwytu – człowiek jak zmarznie też zwykle gorzej funkcjonuje. Pozostało mi więc zostawić je w spokoju (choć nadal cichutko sobie grały) na kolejne kilka godzin. Po niespełna trzech godzinach, mimo że muzyka grała naprawdę cicho, dźwięk zmienił się na tyle, że oderwałem się od czegoś co akurat robiłem, pogłośniłem i zacząłem słuchać. A gdy już zacząłem odwrotu nie było.

    Dodam jeszcze, iż tak się złożyło (niezależnie od moich chęci), że test był dwuetapowy. Kolumny dostałem trzy dni przed wyjazdem świąteczno-noworocznym, więc tyle właśnie czasu miałem na pierwszą część odsłuchów, a po powrocie (czyli po około10-dniowej przerwie) miałem jeszcze kolejne pięć dni na słuchanie. Muszę przyznać, że taki sposób testowania okazał się być bardzo dobry – chętnie wprowadziłbym go u siebie na co dzień, acz w przypadku wielu testowanych urządzeń nie będzie to pewnie możliwe z racji ograniczeń czasowych.
    Dlaczego takie dwuetapowe odsłuchy okazały się bardzo dobrym rozwiązaniem? Dlatego, że te pierwsze trzy dni mogłem potraktować zupełnie swobodnie, skupiając się na słuchaniu różnych płyt, które akurat przyszły mi do głowy, niespecjalnie zajmując się ewaluacją tego co słyszałem. Potem miałem czas, by zupełnie się od oceniania AudioVectorów oderwać, a po przerwie wróciłem do słuchania, mając już w głowie wnioski z pierwszych odsłuchów, mogąc je zweryfikować, ale też i, dzięki już chłodnej, a nie rozpalonej słuchaniem czegoś nowego, głowie, mogłem podejść do słuchania nieco bardziej analitycznie.

    Na temat tego, jak należy oceniać nowe (dla danej osoby) urządzenia audio, można by napisać zapewne długą rozprawę. Ale spokojnie – nie zamierzam tego tutaj robić. Pozwolę sobie jednakże na kilka zdań. Szkoły zasadniczo są dwie (przynajmniej dwie główne). Pierwsza z nich, stosowana często przez bardziej doświadczonych audiofilów, opiera się właściwie na pierwszym wrażeniu – niektórzy słuchają dosłownie kilku kawałków i uznają, że już wszystko wiedzą – urządzenie albo im się podoba, albo nie. Druga szkoła sugeruje zdecydowanie dłuższe, bardziej wszechstronne odsłuchy, które lepiej i dogłębniej pozwalają dany sprzęt ocenić. Która z nich jest lepsza? Na to każdy musi sobie odpowiedzieć sam, bo przecież cała ta zabawa jest dość daleka od obiektywizm. Tak, jak każdy musi znaleźć „swoje” brzmienie, tak każdy musi znaleźć własny sposób, by do systemu grającego zgodnie z oczekiwaniami dojść.
    Elementem tego procesu jest ocena każdego urządzenia, które ma być częścią tego systemu. Recenzent może starać się być maksymalnie obiektywny, ale przecież także ma swoje preferencje i, zwykle, jeden system, który dobrze zna, więc ocenia jak testowane urządzenie wpasowało się/wpłynęło na dany system. W moim przypadku wymuszona okolicznościami dwuetapowość testu okazała się bardzo dobrym rozwiązaniem.

    Owe pierwsze trzy dni, od momentu gdy tylko kolumny złapały temperaturę pokojową i zaczęły grać „pełną piersią”, minęły mi dość szybko. Nie było co prawda takiego efektu „wow!” jak przy Ki3, ale też i wobec trzykrotnie droższych kolumn miałem zupełnie inne oczekiwania, czy wręcz wymagania. Pierwszą cechą, jaką zauważyłem była nadzwyczajna przestrzenność dźwięku. Przy nagraniach live słychać było nie tylko muzyków, ale i ich akustyczne otoczenie, salę w której grali, pogłos, itd. Bez wątpienia ta właśnie cecha wyróżniła się w moich uszach dlatego, że przypominało mi to moje Matterhorny, wyposażone przecież w dipolarne tweetery. Jest więcej dróg, by uzyskać podobne efekty, ale dipolarny tweeter, czy zbliżone rozwiązanie stosowane przez AudioVectora są po prostu dobre i ewidentnie działają. Sposób AudioVectora dodaje muzyce oddechu, otwartości, zwiększa, wirtualnie oczywiście, głębokość sceny, odległości między planami, między muzykami, wypełniając je jednocześnie powietrzem. Wszystko przed moimi „oczami” wydawało się mieć namacalne ciało, zajmować określoną pozycję w stosunku do pozostałych, także realistycznie pokazanych instrumentów, a scena sięgała w głąb daleko poza tylną ścianę.

    Wrażenie drugie – w porównaniu do Ki3 nowe, trójdrożne kolumny oferują potężniejszą podstawę basową. To nie tyle kwestia niższego zejścia basu (tzn. może i tak, ale nawet jeśli to w niewielkim zakresie), ile raczej dociążenia, masy dźwięku. Ten element sprawia, że duże instrumenty takie jak fortepian, czy kontrabas brzmią... poważniej, tzn. wyraźniej słychać jak są duże, jak dużą rolę ogrywają ogromne pudła rezonansowe. Jarret, Yamamoto, Soyka nie klepali w klawisze zawieszone w próżni (a dokładniej młoteczki nie uderzały w struny zawieszone w próżni, czy na jakieś niewielkie ramie), ale w klawisze wspierane dużym body fortepianu. Naprawdę czuć było wielkość i potęgę tego instrumentu.
    Ki3 przy popisach Raya Browna, czy Renaud Garcii-Fonsa stawiały przede wszystkim na pokazania sprawności muzyków, szybkości wydobywanych przez nich dźwięków, pewnej sprężystości szarpanych struny, teraz miały one również odpowiednią masę płynącą z pełnego pokazania „drewna” i gdy kontrabas schodził naprawdę nisko, to było to również czuć, a nie tylko słychać. Daleko temu do tego co pokazywały Hanseny Prince V2 (za dużo ponad 100 000 zł), ale pewnych rzeczy się nie przeskoczy – naprawdę wielki bas jest z wielkich wooferów, kropka! Tu jednakowoż było naprawdę dobrze mimo przecież niezbyt dużego przetwornika niskotonowego.

    Kolejny element to spójność i płynność brzmienia. Tak powinny grać, już przecież wcale nie tanie, kolumny. Bez elementów wyraźnie wybijających się ponad resztę – bez przesadnego eksponowania którejkolwiek części pasma, bez wyraźnych koloryzacji – gładko, spójnie, czysto. W przypadku tych AudioVectorów również dość żwawo, z dobrze prowadzonym tempem i rytmem, z dobrym różnicowaniem nagrań połączonym z dużą wszechstronnością – konkluzja była tak, że na tych kolumnach mogę słuchać właściwie dowolnej muzyki z taką samą przyjemnością. Mówię oczywiście o muzyce, której na co dzień słucham. Mogę jedynie zgadywać, że miłośnicy bardzo ciężkiego brzmienia być może rozejrzeliby się za innymi kolumnami.

    Było więc naprawdę dobrze, choć - mówiąc zupełnie szczerze - w porównaniu do dwóch testowanych bezpośrednio przed AudioVectorami (około dwukrotnie droższymi) PMC i Mangerami, SR3 Super nieco w pewnych aspektach odstawały. Cena oczywiście te różnice tłumaczyła, ale wiecie państwo jak to jest – słuchamy czegoś, co się nam nadzwyczajnie podoba, a potem przełączamy się na coś, co też jest dobre, a przy sporo niższej cenie wręcz bardzo dobre, ale gdzieś tam mały niedosyt jednak pozostaje. Tak właśnie mi wychodziło – jakiś mały niedosyt, jakiś cichutki głosik szepczący do ucha, że te kolumny mogą więcej. Tak zakończył się pierwszy etap odsłuchów, a ja wyjechałem odpocząć.

    W tym konkretnym przypadku przerwa zaowocowała czymś więcej niż tylko odpoczynkiem i świeżym spojrzeniem na to, co słyszałem. Jak to zwykle na początku roku (tj. po kilkunastodniowej przerwie w testowaniu), zjechało do mnie kilka ciekawych urządzeń. Po dniu słuchania z moim systemem i utwierdzeniu się w poprzednich obserwacjach uznałem, że skoro np. trafiły do mnie (znacznie droższe niż mój Modwright) hybrydowe monobloki Thraxa Teres (których test autorstwa Wojtka możecie Państwo przeczytać w tym samym numerze „High Fidelity”), to dlaczego nie miałbym sprawdzić, czy aby przypadkiem z nimi AudioVectory nie zagrają lepiej? Modwright cenowo do AudioVectorów pasuje całkiem nieźle, ale po pierwsze jeśli tylko się da to testowany produkt należy zestawiać z systemem wyższej klasy. Po drugie, nie ma urządzeń absolutnie uniwersalnych – istniała więc szansa, że akurat między Modwrightem i duńskimi kolumnami nie ma optymalnej „chemii”, skoro więc była szansa sprawdzić je z inną elektroniką to dlaczego nie. KWA100SE został więc zastąpiony przez Teresy.

    Zamiana ta potwierdziła jak ogromną rolę w systemie odgrywa przedwzmacniacz (LS100 Modwrighta w tym przypadku) i jak ważne jest spasowanie wszystkich elementów. Wielkiej różnicy w brzmieniu bowiem... nie było. Byłem autentycznie zaskoczony, że różnica, i owszem na plus, była stosunkowo nieduża. Nieco lepsze dociążenie dźwięku zarówno na dole pasma, jak i w średnicy, może nieco gładziej, ale nie były to różnice, jakich można się było spodziewać po przesiadce z końcówki mocy na dużo droższe monobloki.
    Mogłem jednak wykonać jeszcze jeden krok – zastąpić mojego wiernego LS100 przedwzmacniaczem, który trafił do mnie trochę przez przypadek, acz wszystkie opinie, które o nim wcześniej słyszałem sugerowały, że to świetne urządzenie (a i test Wojtka to potwierdzał), więc go wykonałem. Zamieniłem więc przedwzmacniacz na polskiego Abyssounda ASP-1000.
    Gdy firma po raz pierwszy pojawiła się na Audio Show, bodaj trzy lata temu, pisałem w swojej relacji w HFC, że oto pojawił się interesujący nowy polski gracz, na którego trzeba zwrócić uwagę w przyszłości. Tyle, że do tej pory jakoś nie udało mi się zawrzeć bliższej znajomości z żadnych z ich urządzeń. Przedwzmacniacz przywiózł mi kolega (dzięki Jacku!) razem z Thraxami. Twierdził, że jego lampowy przedwzmacniacz nie najlepiej się z Traxami zgrywał, ale Abyssound, którego miał akurat także w teście, wypadał z nimi bardzo dobrze. Przyznaję, że byłem zbyt leniwy żeby jednocześnie wykonać dwie operacje – tzn. zamienić przedwzmacniacz i wrócić do mojej końcówki mocy. W torze zostały więc Thraxy a Modwright zastąpiony został Abyssoundem.

    WOW! Tym razem było wielkie WOW! zaraz po włączeniu. Zaskoczenie i zachwyt nie pojawiły się dlatego, że zabrzmiało to efekciarsko. Różnica na plus w tym, co teraz pokazywały kolumny była po prostu naprawdę duża. Zacznę od napisania jeszcze raz tego samego – dźwięk został jeszcze bardziej dociążony, a może raczej wypełniony, bo rzecz nie w przesunięciu balansu tonalnego w dół, ale właśnie w lepszym wypełnieniu całego zakresu, a najłatwiej zauważalne są dolne rejony. Cały dźwięk nabrał masy, zrobił się jeszcze bardziej kolorowy, pojawiło się więcej odcieni i w zakresie barw, i dynamiki. Ta ostatnia, choć już wcześniej nie było żadnych podstaw do narzekania, teraz zrobiła się imponująca i to nie tylko w skali makro. Może to nadal nie były najszybsze znane mi kolumny, ale schodziły naprawdę nisko, bas był energetyczny, mocny, ale nie sztucznie napompowany, nie słyszałem podbarwień z bas-refleksu, rytm był doskonale prowadzony – słowem pięknie!

    Tyle, że choć to dolne rejony mogły robić na początku największe wrażenie, to jednak im dłużej słuchałem tym bardziej doceniałem jak duże zmiany zaszły wyżej – w średnicy, ale i w górze pasma. Wspominane już dociążenie, czy wypełnienie to jedno, ale niezwykła gładkość, piękne różnicowanie barwy i faktury (głosów, czy instrumentów) to drugie. Najważniejsze jednakże (dla mnie) było to, o ile więcej jeszcze w dźwięku pojawiło się oddechu, powietrza, o ile bardziej jeszcze ta prezentacja wydawał się otwarta. Nie narzekałem specjalnie na otwartość wcześniej, ale to było jednak trochę jak zdjęcie (cienkiego ale jednak) koca z kolumn. Tak, doskonale pamiętam, że od początku zachwalałem przestrzenność brzmienia SR3 Super, umiejętność oddania akustyki sali, całego otoczenia akustycznego muzyków i wokalistów. Skoro tak dobrze były już wcześniej, to proszę sobie wyobrazić jak znakomicie było po zmianie elektroniki, skoro piszę o tym ponownie.

    Głosy zyskały na namacalności i ekspresji. Dźwięki z górnej średnicy i góry pasma były teraz także lepiej dociążone, czy wypełnione – blachy nabrały masy, skrzypce w górnych rejestrach brzmiały zdecydowanie pełniej niż wcześniej, trójkąt, który wcześniej tylko delikatnie wyróżniał się na tle orkiestry, teraz przykuwał uwagę swoim pełnym, wibrującym tonem. W tym zestawieniu AudioVectory przypominały mi nieco z charakteru brzmienia wspomniane Hanseny. Rzecz w tym, że dolna część pasma wydaje się bardzo mocno prowadzona, tak dociążona i energetyczna, że powinna dominować nad resztą pasma, tyle że średnica i góra są równie energetyczne, równie nasycone, równie mocne, więc o żadnej dominacji nie ma mowy.
    Fakt, iż do tego potrzebna była elektronika z wyższej półki nie wyklucza na szczęście możliwości, iż bardziej odpowiednia cenowo mogłaby dać podobne efekty. Myślę, że po prostu między moimi Modwrightami a AudioVectorami faktycznie zabrakło nieco „chemii” i stąd efekt był dobry, ale to nie była pełnia możliwości duńskich kolumn. Jaśniej grający przedwzmacniacz mógłoby, jak sądzę, ten problem rozwiązać i nie trzeba od razu zakładać, że do SR3 Super trzeba kupić, kilka od nich razy, droższą elektronikę. Trzeba po prostu poświęcić trochę czasu na znalezienie synergii.

    Podsumowanie

    Duńczycy wiedzą jak robić dobre kolumny, a Dynaudio nie jest tego jedynym dowodem. Ludzie z AudioVectora także wiedzą co robią i co więcej wydaje mi się, na przykładzie dwóch przetestowanych przeze mnie do tej pory modeli, że oferują swoje produkty w naprawdę atrakcyjnych cenach. Mówię o stosunku klasy brzmienia do tego, co trzeba za nie zapłacić.
    W moim przypadku, by SR3 Super w pełni rozwinęły skrzydła potrzebowałem naprawdę dobrej, dość drogiej amplifikacji, ale nie wydaje mi się, że trzeba na nią aż tyle wydawać, by usłyszeć co te niezbyt duże podłogówki potrafią. Trzeba po prostu znaleźć lepiej do nich pasującą niż moja. Gdy to się uda będzie okazja przekonać się, że są to uniwersalne (w sensie do niemal każdej muzyki), równo, barwnie i niezwykle przestrzennie grające kolumny. Gdy dać im szansę grają mocno dociążonym, energetycznym a jednocześnie bardzo otwartym dźwiękiem. Stworzą wielką scenę z namacalnymi, trójwymiarowymi obiektami na niej. Sprawią, że co „cięższe” instrumenty będzie można poczuć, a nie tylko ich posłuchać. Góra pasma raz za razem pozytywnie mnie zaskakiwała łącząc duże wyrafinowanie, detaliczność, dźwięczność i wypełnienie z wrażeniem lekkości, swobody, słodyczy (w dobrym tego słowa znaczeniu).

    AudioVectory dobrze różnicują nagrania i potrafią równie pięknie zagrać nagrani sprzed 50 lat, jak i zupełnie współczesne. To ostatnie pod warunkiem jednakże, iż zostało ono wyprodukowane raczej przez audiofilską wytwórnię. Kilku współczesnych produkcji zrobionych na użytek urządzeń przenośnych (z podbitym, by nie rzec wręcz przewalonym basem) słuchać się na nich nie dało. One grają na tyle mocnym, wypełnionym basem, że jeśli jest on już sztucznie podbity na etapie nagrania, to SR3 Super to obnażą i słuchać tego będzie „hadko”.

    SR3 Super to pierwszy przedstawiciel nowej serii kolumn duńskiej firmy AudioVector. To stosunkowo niewielkie, trójdrożne kolumny podłogowe ze skierowanym do dołu bas-refleksem. Nominalna impedancja, 8 Ω oraz wysoka skuteczność (91 dB) sprawiają, że są to kolumny stosunkowo łatwe do napędzenia. Punkty podziału zwrotnicy to 190 i 3100 Hz.
    Oznaczenie serii literkami SR sugeruje pokrewieństwo z wyższą serią SR6. Podobny jest choćby kształt obudowy z tylną ścianką dużo węższą niż przednia i z bocznymi lekko wygiętymi panelami (dzięki czemu ścianki nie są równoległe). Brak równoległych ścianek wewnątrz obudowy pozwala unikać wewnętrznych rezonansów, pozwala również wykorzystać jedynie minimalne wytłumienie.

    Obudowa w porównaniu do poprzednika (Si3) została dodatkowo usztywniona. Do przedniej ścianki przykręcony jest dodatkowy panel w kolorze grafitowym, do którego dopiero mocowane są przetworniki. Na górze pracuje jedwabna (jedwab z nylonem, gwoli ścisłości) kopułka. By uzyskać bardziej przestrzenny dźwięk AudioVector zastosował rozwiązanie, które nazwał SEC (Sound Enhancement Concept). Za głośnikiem umieszczony jest odpowiednio wyprofilowany kanał z dwoma, zakrytymi siateczkami, wylotami na tylnej ściance kolumny. Poniżej pracują dwa 15 cm głośniki z membranami z włókien szklanych i węglowych. Jeden z nich pracuje w zakresie do 190 Hz, a drugi odtwarza tony średnie do 3100 Hz. Wszystkie trzy przetworniki mocowane są do panelu usztywniającego trzypunktowo.

    Cokolik z regulowanymi kolcami, na którym stoi obudowa, także wykończony jest w kolorze grafitowym. W nim znajduje się wylot bas-refleksu stąd cokolik został odpowiednio wyprofilowany i jest z tyłu otwarty kierując powietrze wylatujące z bas-refleksu do tyłu. Na wąskiej tylnej ściance umieszczono na górze wspomniane już dwa wyloty SEC, na dole natomiast trzy pary solidnych, pozłacanych gniazd głośnikowych. W komplecie otrzymujemy pozłacane blaszki służące jako zworki. Potrójne gniazda umożliwiają wykorzystanie nawet tri-wiringu bądź tri-ampingu. Kolumny wyposażono w czarne, materiałowe maskownice, które mocowane są magnetycznie. Producent oferuje kilka wersji wykończenia w tym czarną i białą, maple, cherry i rosewood, także w lakierem fortepianowym i satynowym (za dopłatą). Zgodnie z przyjętą filozofią firmy SR3 można apgrejdować (bądź od razu kupić w wyższej wersji) do kolejnych wersji, w tym konkretnym przypadku aż trzech: Signature, Avantgarde i Avantgarde Arrete.


    Dane techniczne (wg producenta)

    Konstrukcja: bas-refleks, profilowany dolny wylot
    Impedancja: 8 Ω
    Skuteczność: 91 dB
    Moc maksymalna: 250 W
    Pasmo przenoszenia: 29-23 kHz
    Podział zwrotnicy: 190/3100 Hz
    Terminal podłączeniowy: tri-wiring
    Wymiary: 1030 x 190 x 310 mm
    Waga: 18 kg
    Dostępne kolory: black, cherry, rosewood, maple,
    Za dopłatą: czarny, biały, cherry, rosewood lakier fortepianowy, biały lakier satynowy


    Dystrybucja w Polsce:

    Best – Audio

    ul. Traugutta 25
    90-113 Łódź | Polska

    e-mail: info@bestaudio.pl

    bestaudio.pl

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl

    System odniesienia

    - Odtwarzacz multiformatowy (BR, CD, SACD, DVD-A) Oppo BDP-83SE z lampową modyfikacją, w tym nowym stopniem analogowym i oddzielnym, lampowym zasilaniem, modyfikowany przez Dana Wrighta
    - Wzmacniacz zintegrowany ArtAudio Symphony II z upgradem w postaci transformatorów wyjściowych z modelu Diavolo, wykonanym przez Toma Willisa
    - Końcówka mocy Modwright KWA100SE
    - Przedwzmacniacz lampowy Modwright LS100
    - Przetwornik cyfrowo analogowy: TeddyDAC, oraz Hegel HD11
    - Konwerter USB: Berkeley Audio Design Alpha USB, Lampizator
    - Gramofon: TransFi Salvation z ramieniem TransFi T3PRO Tomahawk i wkładkami AT33PTG (MC), Koetsu Black Gold Line (MC), Goldring 2100 (MM)
    - Przedwzmacniacz gramofonowy: ESELabs Nibiru MC, iPhono MM/MC
    - Kolumny: Bastanis Matterhorn
    - Wzmacniacz słuchawkowy: Schiit Lyr
    - Słuchawki: Audeze LCD3
    - Interkonekty - LessLoss Anchorwave; Gabriel Gold Extreme mk2, Antipodes Komako
    - Przewód głośnikowy -
    LessLoss Anchorwave
    - Przewody zasilające - LessLoss DFPC Signature; Gigawatt LC-3
    - Kable cyfrowe: kabel USB AudioQuest Carbon, kable koaksjalne i BNC Audiomica Flint Consequence
    - Zasilanie: listwy pasywne: Gigawatt PF-2 MK2 i Furutech TP-609e; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
    - Stolik: Rogoż Audio 4SB2N
    - Akcesoria antywibracyjne: platforma ROGOZ-AUDIO SMO40; platforma ROGOZ-AUDIO CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot