pl | en
Płyty - recenzja
Clan of Xymox In Love We Trust

Czas nagrania: 2009 (?)
Miejsce nagrania: Torture Chamber, Lipsk, Niemcy
Realizator nagrania: Roony Moorings
Mix: Roony Moorings
Mastering: Steve Raskarides
Produkcja: Roony Moorings

Wydawca: MCPS/PRS/Ronny Moorings/Big Blue Records, 8483489
Szczegóły: klasyczne wydanie „pudełkowe”, edycja polska
Data wydania: 18 sierpnia 2009

Format: CD

Oficjalna strona grupy: Clan of Xymox

Tekst: Wojciech Pacuła

Program:

01. Emily
02. Hail Mary
03. Desdemona
04. Judas
05. In Love We Trust
06. Sea Of Doubt
07. Morning Glow
08. Home Sweet Home
09. Love Got Lost
10. On A Mission

ODSŁUCH

Muzyka tego typu, tj. gothic, post-gothic, New Romantic czy rock elektroniczny rzadko znajdują miejsce w dziale muzyka pisma w rodzaju „High Fidelity” www.highfidelity.pl . Zwykle jest bowiem tak, że wraz z nabieraniem „ogłady” muzycznej, wraz z nauką słuchania przychodzi też czas na sięgnięcie po bardziej wyrafinowane formy muzyki, jak jazz czy muzyka klasyczna. Co więcej, łączy się z tym znacznie wyższa jakość dźwięku tych ostatnich. Muzyka elektroniczna, wszelakiego autoramentu, jest zazwyczaj przygotowana w niezbyt drogich studiach, często w domu, przez ludzi, którzy są najczęściej muzykami i ze sprzętem niewiele mają wspólnego. Stąd większość takich produkcji jest co najwyżej poprawna. I nawet jeśli muzyka jest nagrana fajnie, jak to ma miejsce w przypadku płyt Diary of Dreams, to już brzmienie wokalu jest po prostu tragiczne. I tak, w Doś naturalny sposób, audiofil, mając coraz to bardziej wyrafinowany system, dochodzi do momentu, kiedy rozdźwięk między płytami jazzowymi, z klasyką, a nawet rockiem oraz elektroniką jest na tyle duży, ze porzuca tę ostatnią. Nawet jeśli dalej jest to część „jego” edukacji muzycznej i „jego” świata.

Muszę przyznać, że dotknęło to także mnie. Wprawdzie wspomnianego Diary of Dreams słucham stosunkowo często, co jakiś czas także De Vision i Camouflage, to jednak większość płyt, które kiedyś słuchałem stoją nietknięte w swoich japońskich woreczkach. Na szczęście poziom trzyma Depeche Mode. Clan of Xymox, to – jak dla mnie – przede wszystkim dwie płyty: pierwsza, nagrana w 1985 roku dla wytwórni 4AD (nie liczę wydanej rok wcześniej Subsequent Pleasures niemal nie do zdobycia i wtedy, i teraz) Clan of Xymox oraz genialna Medusa (1986). Po nagraniu tej ostatniej z grupy odszedł Pieter Nooten, co wraz z podpisaniem kontraktu z PolyGram zmieniło charakter tej muzyki na dobre. Tak, mam wszystkie następne płyty, nie są złe, ale dwie pierwsze to po prostu klasyka takiego grania.

Kiedy w roku 2006 ukazała się płyta Breaking Point rozczarowany pomyślałem, ze to chyba ostatni raz, kiedy to logo zmusi mnie do zakupów. Myliłem się. Wysłuchałem w radiowej „Trójce” (PRIII) jakiegoś kawałka z nowej płyty i zamówiłem ją pod choinkę. In Love We Trust (2009), wydana na 25.lecie grupy, niczego na muzycznej mapie nie zmieni, ani nie wywróci. To porządne, elektroniczne granie, sięgające swoimi korzeniami wprost do dwóch pierwszych albumów. Wprawdzie autorem muzyki i słów (a także realizatorem nagrania) jest jedyny oryginalny członek tamtego składu, Ronny Moorings, to jednak płyta układa się w sensowną całość. Pod względem jakości dźwięku to „przeciętniak”, ale przyjemny w słuchaniu. Uniknięto ostrości dźwięku, całość jest lekko zaokrąglona i wygładzona. Ponieważ użyto mocnej kompresji, wszystko jest dość płaskie i bez indywidualnego wyrazu (barwy), ale – jak mówię – jak na ten typ muzyki nie jest źle. Bas jest ładny, ale tylko średni – niższego nie ma w ogóle. Wokal jest podany homogenicznie z resztą muzyki i nie ma mowy o jego „oderwaniu”. Tak, to nie jest dźwięk wysokiej próby, ale – jak powtarzam – dla miłośników CoX to fajny powrót do przeszłości w niezłym stylu.

Jakość dźwięku: 5/10

Dystrybucja: Big Blue Records

Japońskie wersje płyt dostępne na: CD Japan.