pl | en

Gramofon & wkładka

TRANSROTOR
Strato Blanco & Figaro

Producent: RÄKE HIFI VERTRIEB GmbH
Cena (w czasie testu): 20 000 euro

Kontakt: RÄKE HIFI VERTRIEB GmbH
Irlenfelder Weg 43,
D-51467 Bergisch Gladbach ⸜ GERMANY

TRANSROTOR.de
TRANSROTOR.pl

» MADE IN GERMANY

Do testu dostarczyła firma:
NAUTILUS DYSTRYBUCJA


Test

tekst Marek Dyba
zdjęcia Marek Dyba, Transrotor

No 260

16 grudnia 2025

Firma RÄKE HIFI VERTRIEB GmbH powstała w 1971 roku. Marka Transrotor, pod którą dziś jej produkty zna cały świat, ze szczególnym uwzględnieniem miłośników gramofonów, zarejestrowana została dwa lata później. Ojcem założycielem był pan Jochen Räke, a schedę po nim przejął jego syn Dirk. Testujemy najnowszy dodatek do szerokiej oferty marki, gramofon Strato z firmowym ramieniem TRA 9 i wkładką Figaro MC.

TRANSROTOR JEST MARKĄ dość unikalną nie tylko z racji ponad pół wieku obecności na rynku, czy co najmniej kilku autorskich rozwiązań, ale i wielkości oferty. Jeżeli firmowa strona jest w pełni aktualna, to można powiedzieć, że niemiecka firma proponuje aż 19 modeli gramofonów! Oczywiście są producenci, którzy oferują więcej, nawet dużo więcej, bo ponad 60 (Pro-Ject, rzecz jasna). Jednak gros ich portfolio to modele niedrogie, nic im nie ujmując, skierowane do początkujących, albo niechcących wydawać zbyt wiele miłośników czarnej płyty.

W przypadku Transrotora najtańsze propozycje kosztują dobrych kilkanaście tysięcy złotych (Max, czy Dark Star) i, mówię z doświadczenia, oferują jakość (pod każdym względem - budowy, wykończenia i brzmienia), które zadowolą niejednego wymagającego miłośnika muzyki. A przecież w ofercie są również prawdziwe „smoki”, dzieła sztuki inżynierskiej kosztujące grube kilkaset tysięcy złotych, jak Tourbillon FMD, Artus FMD, czy topowy Metropolis FMD. Ilość modeli w ofercie to ukłon w stronę szerokiego grona potencjalnych nabywców, bo pomiędzy tymi skrajnymi modelami znaleźć można kilkanaście kolejnych, wśród których każdy znajdzie coś dla siebie zakładając, że gustuje w gramofonach masowych sztywno zawieszonych.

Niemal wszystkie z nich łączy kilka cech, w tym charakterystyczne, acz nietypowe kształty, obecność akrylu i metalu, a w wyjątkowych przypadkach (jak w moim ulubionym modelu La Roccia) skały łupkowej. Z kolei od pewnego poziomu cenowego do gry wchodzą napędy magnetyczne, autorskie rozwiązania o nazwach TMD (Transrotor Magnetic Drive) i FMD (Free Magnetic Drive).

Dodam jeszcze, że firma oferuje również własne ramiona i wkładki gramofonowe (te ostatnie produkuje na zamówienie i według specyfikacji Transrotora brytyjski Goldring), a także przedwzmacniacze gramofonowe i zasilacze.

Najnowsza propozycja niemieckiego producenta, Strato, na pewno za sprawą ceny, a co do klasy brzmienia to miałem się o tym dopiero przekonać, lokuje go w wyższych rejonach oferty. Przyjrzyjmy mu się więc bliżej.

Strato Blanco

STRATO TO MODEL dość nietypowy w ofercie Transrotora. Rzecz w jego formie, w gruncie rzeczy klasycznej. Prostokątna, nieprzesadnie duża podstawa, brak zewnętrznego silnika/silników, jedno 9-calowe ramię i akrylowa pokrywa w komplecie, słowem: klasyk, nawet jeśli podstawa nie jest wykonana z żadnej odmiany drewna. Jedynym widocznym gołym okiem wyjątkiem od owej klasyczności jest zewnętrzny zasilacz. Nazywając Strato klasykiem mówię jednakże wyłącznie o formie, bo niemal wszystko, co się w niej mieści, trudno już nazwać klasyką, chyba że „Transrotorową”.

‖ PODSTAWA • Zacznijmy od podstawy (ang. plinth, chassis lub base). Jak wspomniałem, jest prostokątna i, powiedzmy, klasycznej wielkości (460 x 430 mm). Wraz z dostarczaną w komplecie pokrywą, całość jest jednak dość wysoka (220 mm). Waga gramofonu jest również całkiem słuszna, wynosi bowiem 28 kg. Mamy więc do czynienia, co nie powinno dziwić w przypadku Transrotora, w gramofonem masowym (ang mass loader) o sztywnym zawieszeniu (nieodsprzęganym).

Jego podstawa ma budowę kanapkową. Między dwiema grubymi na 20 milimetrów warstwami akrylu umieszczono warstwę wykonaną z aluminium. Ta ma aż 30 milimetrów grubości i stanowi solidny rdzeń całej konstrukcji. Zastosowanie różnych materiałów, o różnych rezonansach własnych i odmiennych właściwościach tłumienia wibracji jest zabiegiem często stosowanym i skutecznym.

W naszych rodzimych konstrukcjach J.Sikora stosowane są co prawda wyłącznie metale, ale kilka ich rodzajów, każdy o odmiennych właściwościach. Wibracje, zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne, są wrogami odtwarzania muzyki zapisanej w rowkach płyt, a budowa i waga podstawy modelu Strato, wraz z regulowanymi nóżkami antywibracyjnymi (trzy sztuki - dwie z przodu, jedna z tyłu) mają zapewnić igle wkładki i ramieniu komfortowe warunki pracy.

Warstwy akrylowe mogą być w kolorze białym, jak w testowanym egzemplarzu, bądź czarnym (wersja Nero). Warstwa aluminiowa ma widoczne krawędzie wypolerowane na wysoki połysk, do czego (w wersji Bianco) doskonale pasuje firmowe ramię TRA 9 w wersji Chrome.

‖ NAPĘD • Główne łożysko gramofonu TMD to jedno z najbardziej znanych firmowych rozwiązań tej firmy. TMD to skrót od Transrotor Magnetic Drive („napęd magnetyczny Transrotora”). Jest to łożysko z wbudowanym sprzęgłem magnetycznym, gdzie moment obrotowy przekazywany jest bez sprzężenia mechanicznego z małego talerza pomocniczego (ang. subplatter), a w zasadzie dolnej części jego obudowy, na główny talerz, a w praktyce na górną część obudowy łożyska, na której osadzany jest talerz.

Rozwiązanie to ma niemal całkowicie odseparować system napędowy gramofonu od talerza. Z jednej strony ogranicza to przenoszenie wibracji – silnik (silniki), nawet doskonale izolowany, zawsze takowe generują – a z drugiej daje efekt w postaci dużo większej . Dodam jeszcze, że przed pierwszym nałożeniem talerza na oś należy zaaplikować dostarczony w komplecie olej, który smaruje łożysko.

W modelu Strato producent zastosował aż trzy silniki osadzone w solidnym aluminiowym bloku, który spoczywa na sześciu elastycznych elementach izolujących go od plinty. Tego typu rozwiązanie spotyka się w świecie audio od dawna. Dzięki niemu zmniejsza się problem polegający na niecentrycznym obciążeniu łożyska głównego, ciągniętego w jedną stronę przez pojedynczy pasek. Rozwiązanie to stosują również polski J.Sikora, niemiecki Dr. Feickert Analogue czy brytyjski Audio Note.

Choć w zestawie znajduje się zasilacz Konstant FMD, który potrafi zasilić niezależnie nawet trzy silniki, w przypadku Strato są one zasilane jednym kablem prowadzonym z zasilacza do wejścia w tylnej ściance podstawy. Na osi każdego silnika osadzono rolkę, która przekazuje moment obrotowy za pomocą krótkiego paska na subplatter. Wszystkie są ukryte w wyżłobieniu w górnej warstwie podstawy tak, iż w trakcie użytkowania są ukryte pod talerze. W subplatterze (obudowie łożyska) wykonano kilka wyżłobień, a przy zakładaniu pasków należy zwrócić uwagę, by każdy z nich trafił do osobnego rowka.

‖ TALERZ • Talerz pomocniczy sprzęgnięty jest z głównym talerzem za pomocą systemu magnesów. Jak podaje producent, rozwiązanie takie redukuje nierównomierności obrotów do poziomu około 0,03 %. Obydwa talerze (główny i sub-) umieszczone są na wspólnej osi.

Co ciekawe i niespotykane, są dwie wersje modelu Strato, różniące się między sobą jednym istotnym elementem, a mianowicie samym talerzem. W wersji Bianco jest on wykonany z mleczno-białego akrylu. Czarny Strato ma natomiast talerz z POM-u (Polyoxymethylene). Wybór materiałów był zapewne podyktowany chęcią dopasowania kolorystycznego, ale zastosowanie dwóch różnych, przynajmniej w teorii, może mieć swoje konsekwencje dźwiękowe.

Nie było mi dane tego sprawdzić, ale z wszelkich moich dotychczasowych doświadczeń z innymi gramofonami wynika, że te dwie wersje testowanego Transrotora mogą się w pewnym, niezbyt dużym, ale jednak, stopniu różnić się brzmieniem. Tym bardziej że, zakładam, bo na stronie producenta takiej informacji nie znalazłem, talerz z POM-u o tej samej wysokości (6 cm), jest zapewne sporo cięższy.

Materiał ten jest często wykorzystywany w gramofonach (nie tylko talerzach) wyższej klasy z racji swoich właściwości i uznawany przez wielu producentów za lepszy wybór niż akryl. Jak wspomniałem, nie miałem okazji porównać tych dwóch wersji. Być może różnica jest na tyle niewielka, że można ją pominąć i przy wyborze kierować się preferowanym kolorem, a może, jak przystało na wybrednego audiofila, warto posłuchać najpierw obu…

‖ RAMIĘ • Jak zapewne część z państwa pamięta, Transrotor w przeszłości korzystał z ramion Jelco i SME. Japońska firma dziś już nie istnieje, a brytyjska jakiś czas temu zrezygnowała z roli producenta OEM, więc inni producenci gramofonów musieli znaleźć nowe rozwiązania. Dodam, że w tańszych modelach tego producenta pojawiają się ramiona Regi.

Transrotor zaprojektował więc własne ramiona, TRA Studio i TRA 9 i 12, w kilku wersjach. To wyjątkowa konstrukcja, która otrzymała nagrodę Statement in High Fidelity | Polish Edition 2020, przyznawaną przez nasz magazyn wraz z niemieckim hifistatement.net; więcej → TUTAJ. Strato wyposażono w 9-cio calowe ramię TRA 9, w testowanej wersji gramofonu, czyli Bianco, wykorzystano wersję Chrome (chromowaną). Z kolei w Nero znalazła się wersja Black tegoż ramienia.

Jego efektywna długość wynosi 232,8 mm, a masa efektywna to 18 gramów. Można więc uznać je za ramię o średniej masie, dzięki czemu powinno dobrze współpracować z większością wkładek. Rurkę ramienia wykonano z aluminium, a dokładniej rzecz biorąc są to dwie rurki, jedna umieszczona wewnątrz drugiej, każda z innego stopu aluminium, które są mocowane ze sobą w trzech punktach. Ramię zakończone jest metalową (to chyba także aluminium) główką zintegrowaną z uchwytem.

Okablowanie wewnętrzne i interkonekt wykonano ze srebrnego kabla firmy van den Hul. Druciki umieszczono w silikonowych rurkach, a lutowanie odbywa się przy pomocy srebrnego lutowia. Interkonekt łączący ramię z przedwzmacniaczem ma długość ok 130 cm. To także srebro van den Hula terminowane wtykami RCA lub XLR marki WBT.

W ramieniu, w płaszczyźnie poziomej, wykorzystano precyzyjne łożysko stalowe produkowane przez wyspecjalizowaną japońską firmę, natomiast w płaszczyźnie pionowej zastosowano łożysko ceramiczne. Oba są zespolone z sobą pod niezmiennym kątem 90 stopni za pomocą systemu śrub zabezpieczonych woskiem zastosowanym w celu jak najlepszej eliminacji drgań. Aluminiowa przeciwwaga zawiera wymienne mosiężne ciężarki o chromowanej powierzchni, których wielkość można dostosować na zamówienie do rodzaju i ciężaru wkładki.

Siłę nacisku ramienia można więc wyregulować wyjątkowo precyzyjnie, do drugiego miejsca po przecinku, za pomocą dwóch śrubowych trzpieni. Ramię umożliwia również regulację VTA, azymutu oraz antyskatingu. Ten ostatni zrealizowano w postaci magnetycznej, a precyzyjną regulację wykonuje się przy pomocy pokrętła. Ciekawostką jest magnes w uchwycie ramienia, które je „łapie”, gdy znajdzie się wystarczająco blisko. Ramię w uchwycie można dodatkowo zabezpieczyć śrubką. Winda ramienia pracuje bardzo płynnie, a obsługa TRA 9 jest czystą przyjemnością.

‖ WKŁADKA • Transrotor Strato jest dostarczany razem z wkładką Figaro. To konstrukcja typu MC (ang. moving coil, „ruchoma cewka”).

Ma ona magnezowy korpus i diamentową igłę o szlifie Vital Fine zamontowaną w aluminiowym wsporniku. Napęd wkładki nie jest montowany bezpośrednio do korpusu, ale za pośrednictwem elementów z materiału izolującego drgania. Wkładka o masie 8,8 g i wewnętrznej impedancji wynoszącej 5 Ω (zalecane obciążenie 100 Ω) dostarcza sygnał o poziomie 0,28 mV. Zakres siły nacisku igły wynosi od 1,5 do 2 g, a rekomendowana wartość to 1,8 g.

‖ AKCESORIA • Producent dołącza w zestawie szereg elementów, począwszy od oleju do łożyska (dwóch porcji, mamy więc zapas), dwóch kompletów pasków (kolejny zapas), czy docisk, po elektroniczną wagę, szablon do ustawiania wkładki i mały przyrząd pozwalający sprawdzić równoległość ramienia w stosunku do płyty (VTA), a nawet parę białych rękawiczek.

Dodatkowo, o czym już wspominałem, w zestawie dostajemy pokrywę akrylową mocowaną na solidnych zawiasach. Trzymają one pokrywę bez problemu w dowolnej pozycji, a jednocześnie wystarczy poluzować palcami (!) dwie nakrętki, by całą osłonę zdjąć na czas poważnych odsłuchów. Słowem, dostajemy propozycję kompletną i dopracowaną. Wystarczy podłączyć i słuchać.

ODSŁUCH

‖ JAK SŁUCHALIŚMY • Gramofon Transrotor Strato został ustawiony na uprzednio wypoziomowanym stoliku Alpine-line, a następnie i on został jeszcze wypoziomowany z pomocą regulowanych nóżek. Od wypoziomowania właśnie należy rozpocząć ustawianie każdego gramofonu, bo jest to warunek sine qua non jego optymalnej pracy (niezależnie od konstrukcji, marki, czy poziomu cenowego). Był testowany jako kompletny system z firmowym ramieniem TRA 9 w wersji Chrome, wkładką typu MC o nazwie Figaro oraz zasilaczem Konstant FMD, a także dołączonym do zestawu interkonektem i kablem zasilającym DC.

Ideą tego modelu jest dostarczenie klientowi kompletnego rozwiązania do odtwarzania płyt winylowych, ramię jest więc zamontowane w podstawie, a wkładka w ramieniu. Mimo więc, iż Strato dociera do nas w dwóch dużych pudłach (a właściwie w kartonowym pudle i drewnianej skrzynce), nie wymaga dyplomu inżynierskiego, by rozpocząć słuchanie.

Sprowadziło się do założenie trzech pasków i talerza (po zaaplikowaniu oleju do łożyska), a także akrylowej pokrywy. Potem wystarczyło sprawdzić fabryczne ustawienia wkładki, siłę nacisku igły, podłączyć kable i voila! - Strato był gotowy do pracy.

Choć w moim przypadku... prawie. Po początkowych odsłuchach nieco podniosłem ramię – fabrycznie było ustawione co prawda równolegle do powierzchni talerza/płyty, ale jego lekkie podniesienie, na moje ucho, dało pozytywne efekty. VTA, podobnie jak VTF, zawsze jest kwestią względną i w pewnym zakresie można je ustawiać na ucho. Tak też zrobiłem. Nacisk też ostatecznie był ciut wyższy niż rekomendowane 1,8 g, wynosząc 1,9 g.

Sygnał z wkładki trafiał będącym w zestawie interkonektem gramofonowym do jednego z moich dwóch referencyjnych przedwzmacniaczy gramofonowych, a konkretnie do GrandiNote Celio Mk IV. Dalej interkonektem Hijiri HCI do wzmacniacza zintegrowanego GrandiNote Shinai. Urządzenie to, pracujące w klasie A, napędzało (na zmianę) dwie pary kolumn tej samej marki, moje MACH4 i testowane MACH2. Te pierwsze otrzymywały sygnał kablem głośnikowym Soyaton Benchmark Mk2, a te drugie najnowszym dodatkiem do mojego systemu, czyli WK AUDIO TheRAY w wersji Exclusive. MACH4 po prostu (na moje ucho, rzecz jasna) kochają się z Benchmarkiem, ale MACH2 są mniejsze i im lepiej służył bardziej dociążony dół pasma kabli Witka Kamińskiego.

»«

ODSŁUCH ROZPOCZĄŁEM pewnego wieczora, więc i repertuar dobrałem raczej klimatyczny. Ot choćby krążek braci Olesiów Spirit of Nadir. Strato miał więc okazję od pierwszego utworu wykazać się umiejętnością sprawnej reprodukcji aspektów przestrzennych odtwarzanego nagrania. Zrobił to bezbłędnie. Zagrał tę muzykę przede wszystkim bardzo szeroko, choć to przecież niby tylko dwóch muzyków – Marcin na kontrabasie, a Bartłomiej na instrumentach perkusyjnych. To właśnie te ostatnie realizator nagrania rozłożył bardzo szeroko.

Z jednej strony oczywiste wydaje się, że – dość wysoki (można go zobaczyć na zdjęciach Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego), ale mimo wszystko nie aż tak – muzyk tak długich rąk nie ma, ale na efekt docierający do uszu wpływ ma nie tylko sposób realizacji, ale i ustawienie kolumn i akustyka pokoju. Te wszystkie elementy składały się na dźwięk wykraczający nawet poza rozstaw głośników. Głębia sceny, w sensie bezpośrednio dźwięku instrumentów, nie była siłą rzeczy tak imponująca, ale bardzo ważne w tym nagraniu pogłos i odbicia dźwięku od pozornie odległych przeszkód sprawiały, że owo, wiele razy już przeze mnie opisywane, wrażenie występu odbywającego się na otwartej przestrzeni powróciło także i z testowanym Transrotorem.

Jednakże to nie wierność aspektów przestrzennych tej prezentacji była najważniejsza, a raczej jasna od pierwszej płyty wysoka rozdzielczość skutkująca ogromem prezentowanych informacji, a także świetne różnicowanie. Jedno i drugie, a w zasadzie łatwość, z jaką mogłem je docenić, wynikały z kolei z czarnego jak smoła tła, na którym każdy okruch informacji, każdy najmniejszy nawet kontrast tonalny, czy dynamiczny podane były w sposób wielce klarowny.

Owo czarne tło to efekt przemyślanej konstrukcji zapewniającej optymalną, niezakłóconą pracę wkładce zainstalowanej w ramieniu. Igła Figaro nie dość, że odczytywała ogrom informacji z rowków płyt, to na dodatek model ten należy do wkładek, które nie serwują słuchaczowi zbyt wielu trzasków, zakładając dobry stan płyt, rzecz jasna, a i szum przesuwu jest relatywnie niski. Dzięki temu muzyka prezentowana jest w klarowny, a przy tym wewnętrznie spójny i uporządkowany sposób.

Kolejny krążek, który wylądował na talerzu Strato zawierał koncertowe nagrania tria BLICHER, HEMMER, GADD. Płytę kupiłem niegdyś przede wszystkim dla ulubionego mistrza perkusji, ale to po prostu kawał dobrego grania każdego z panów. Grane ze Strato równie duże wrażenie jak niezwykle dynamiczna, szybka, zwarta, sprężysta perkusja i lśniące, bardzo dobrze różnicowane, „żywe”, ale nie twarde ani jasne blachy, robił głęboki, mocny, lekko matowy, a przecież grający bardzo otwartym dźwiękiem saksofon, a i Hammondy brzmiały charakterystycznie i po prostu wielce naturalnie.

Dużo, choć nieco mniej niż z moim J.Sikorą, było w tym graniu energii, a i na dynamikę nie dało się narzekać. Także i na tym krążku, podobnie jak wcześniej na nagraniu braci Olesiów, doskonale słychać było całe mnóstwo drobnych detali i subtelności wzbogacających doświadczenie i zbliżających je do tego, co oferuje uczestnictwo w koncercie. I podobnie jak na koncercie, detale nie stanowiły wartości same w sobie, a raczej stanowiły elementy budujące większą całość, a im ich więcej, tym całość gęstsza, pełniejsza, bardziej prawdziwa.

Dorzucę jeszcze do tej listy zalet, iż gramofon Transrotora dobrze oddawał koncertową atmosferę, reakcje publiczności na popisy poszczególnych artystów bywały wręcz zaraźliwe. Strato dbał o wybrzmienia i naturalny pogłos dokładając w ten sposób kolejną cegiełkę do wciągającego muzycznego doświadczenia.

Podkręcając kolejny raz tempo sięgnąłem po często używany w testach krążek zespołu SPYRO GYRA Fast Forward. Choć na okładce wyraźnie podkreślono, iż to cyfrowa realizacja, na dobrych gramofonach, takich które dysponują odpowiednią rozdzielczością (a więc i wkładką) i potrafią zaserwować pełny, gęsty dźwięk, muzyka ta brzmi naprawdę dobrze. Kipi energią, imponuje dynamiką, pokazuje możliwości urządzenia zarówno na obu skrajach pasma, jak i w kluczowej średnicy. No i umiejętność zszycia ich wszystkich w spójną całość.

Transrotor wywiązał się z tego zadania bardzo dobrze chociaż, na moje ucho, środek ciężkości ustawił nieco wyżej niż mój gramofon. Przy czym trzeba wziąć pod uwagę, że w obu grały inne wkładki, co na pewno miało pewien wpływ na różnice w brzmieniu. Owo (odrobinę) wyższe położenie środka ciężkości skutkowało jeszcze większym otwarciem górnej części pasma i wpuszczeniem tam jeszcze większej ilości powietrza. Choć, dodam, żadnego z tych aspektów grania z Sikorą wcale nie brakowało.

Co bardzo ważne (!), nie skutkowało to żadnym rozjaśnieniem, czy utwardzeniem wysokich tonów. Były bardzo czyste, było w nich dużo energii, nie było tam za grosz zaokrąglenia, ale i zero sztucznego utwardzenia. Brzmiały więc efektownie, ale naturalnie, doskonale uzupełniając prezentację, czasem zwracając na siebie moją uwagę. Jednocześnie ich zszycie z resztą pasma i ich służebna względem średnicy rola nie podlegały dyskusji. Strato z wkładką Figaro oferował na tej płycie, podobnie jak na każdej poprzedniej i, uprzedzając wypadki, kolejnej, dobrze wyważone brzmienie.

W bezpośrednim porównaniu gramofon J.Sikora Standard Max (swoją drogą, nie wiem czy państwo wiecie, ale gramofony tej polskiej, zdobywającej co rusz laury najbardziej prestiżowych magazynów audio na świecie, marki znajdziecie już w ofercie firmy Nautilus, dystrybutora marki Transrotor) mocniej osadzał tę muzykę w dolnej części pasma i wydawał się serwować nieco mocniejsze, bardziej nasycone najniższe uderzenie.

Jeszcze lepiej słychać to było na legendarnym drugim krążku LED ZEPPELIN. Tu blachy perkusji nie grały aż takiej roli, za to średnica z fantastycznym, ekspresyjnym wokalem Planta, czy zadziorną gitarą Page’a była gęsta, ale i przejrzysta, mocna, energetyczna, jak i wyrafinowana (na ile to w przypadku muzyki rockowej, nawet dobrze nagranej i wydanej, możliwe). W przypadku obu tych płyt duże wrażenie robiła swoboda z jaką dostarczane było tak wysokoenergetyczne, dynamiczne granie, a kolejnym podobieństwem między gramofonami była absolutna kontrola wszystkich aspektów prezentacji.

Na koniec odsłuchów, acz po części już dla własnej przyjemności, zostawiłem (dla mnie z racji wkładki w tym gramofonie) oczywisty wybór, czyli Wesele Figara MOZARTA. Tym razem scena, choć naturalnie szeroka, zmieściła się w rozstawie kolumn. Za to głębia zrobiła się imponująca, a kolejne plany budowane były z dużą precyzją (co było jeszcze ważniejsze na słuchanej później Carmen z Leontyne Price. Kluczem do przekonującej prezentacji zarówno tej, jak i każdej innej opery, jest oddanie naturalnej barwy, faktury i mocy każdego głosu, ale także, a może i przede wszystkim, odpowiednia ekspresja emocji. A to, o czym już wcześniej wspominałem, mocna strona Strato.

Podsumowanie

DOSTAŁEM WIĘC pokazane w klarowny, precyzyjny, uporządkowany sposób, mające odpowiedni rozmach, ale przede wszystkim... ciepłe, w sensie emocji, angażujące spektakle muzyczne, od których niełatwo było mi się oderwać. Tak naprawdę kilka oper, których posłuchałem, było potwierdzeniem wszystkiego, o czym pisałem przy okazji poprzednich płyt i gatunków muzycznych. Transrotor Strato, podobnie jak mój J.Sikora, stawia na wysoką energię i dynamikę przekazu, a także jego czystość i przejrzystość. Muzyka ma wysoką temperaturę emocjonalną, ale podawana jest w doskonale poukładany, dobrze wyważony sposób.

Każdy element prezentacji ma precyzyjnie określoną rolę do odegrania, ale stanowi jedynie część większej, spójnej całości. To nie jest ciepłe granie, ale jest absolutnie naturalne i wysoce wyrafinowane. Nie jest efektowne, w sensie efekciarskie, więc trzeba poświęcić dłuższą chwilę na odsłuch, skupić się i rozsmakować w brzmieniu by docenić jego klasę. Gdy już to nastąpi, trudno będzie wrócić do źródła niższej klasy. Strato jest prawdziwie highendową propozycją!

Forma tego modelu jest nieco dla Transrotora nietypowa, choć znajomych elementów jest wiele, ale to właśnie ona zapewne przekona do siebie nie tylko wiernych fanów marki, ale i nowych. Poszukujący kompletnego gramofonu o klasycznej formie z wysokiej półki powinni dopisać Strato do krótkiej listy potencjalnych wyborów.

Dane techniczne (wg producenta)

‖ Strato
Konstrukcja: nieodsprzęgana, masowa
Napęd: paskowy
Główne łożysko: TMD
Plinta: kanapka akryl/aluminium/akryl na trzech regulowanych nóżkach
Nominalne prędkości: 33/45 rpm, zmieniane elektronicznie
Silniki: 3 szt. (w plincie)
Zasilanie: firmowy Konstant FMD
Wymiary (S × W × G): 460 × 430 × 220 mm (z zamkniętą pokrywą)
Waga netto: 28 kg

‖ TRA 9
Aluminiowe 9-calowe
Masa efektywna: 18 g
Długość efektywna: 232,80 mm
Odległość montażowa: 215 mm
Overhang: 17,8 mm
Okablowanie: srebrne van den Hul

‖ Figaro
Typ: niskopoziomowa Moving Coil
Szlif igły: Vital Line
Wspornik: aluminiowy
Waga wkładki: 8,8 g
Sygnał wyjściowy: 0,28 mV
Podatność: 16 μm/mN
Zakres siły nacisku igły: 1,5-2 g
Rekomendowana siła nacisku igły: 1,8 g
Rekomendowane obciążenie: > 100 Ω
Wewnętrzna impedancja wkładki: 5 Ω

Dystrybucja w Polsce

NAUTILUS DYSTRYBUCJA

ul. Malborska 24
30-646 Kraków ⸜ POLSKA

DYSTRYBUCJA.NAUTILUS.net.pl

»«

Test powstał według wytycznych przyjętych przez Association of International Audiohile Publications, międzynarodowe stowarzyszenie prasy audio dbające o standardy etyczne i zawodowe w naszej branży; HIGH FIDELITY jest jego członkiem-założycielem. Więcej o stowarzyszeniu i tworzących go tytułach → TUTAJ.

www.AIAP-online.org

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl


System referencyjny 2022

ŹRÓDŁA CYFROWE

1. Pasywny, dedykowany serwer z WIN10, Roon Core, Fidelizer Pro 7.10
• karty JCAT XE USB i JCAT NET XE recenzje › TUTAJ + zasilacz Ferrum HYPSOS SIGNATURE recenzja › TUTAJ
• JCAT USB ISOLATOR, optyczny izolator LAN + zasilacz liniowy KECES P8 (mono)
• przełącznik LAN: Silent Angel BONN N8 recenzja › TUTAJ + zasilacz liniowy Forester recenzja › TUTAJ

2. Przetwornik cyfrowo-analogowy: LampizatOr PACIFIC recenzja › TUTAJ + Ideon Audio 3R Master Time recenzja › TUTAJ

ŹRÓDŁO ANALOGOWE

1. Gramofon J.Sikora STANDARD w wersji MAX recenzja › TUTAJ
• ramię J.Sikora KV12
• wkładka Air Tight PC-3

2. Przedwzmacniacze gramofonowe:
• ESE Labs NIBIRU V 5 recenzja › TUTAJ
• Grandinote CELIO Mk IV recenzja › TUTAJ

WZMACNIACZ

1. Wzmacniacz zintegrowany GrandiNote SHINAI recenzja › TUTAJ

2. Wzmacniacz zintegrowany ArtAudio SYMPHONY II (modyfikowany)

3. Przedwzmacniacz liniowy AudiaFlight FLS1 recenzja › TUTAJ

KOLUMNY

1. GrandiNote MACH4 recenzja › TUTAJ

2. Ubiq Audio MODEL ONE DUELUND EDITION recenzja › TUTAJ

OKABLOWANIE

1. Interkonekty analogowe:
• Hijiri MILLION KIWAMI
• Bastanis IMPERIAL x 2 recenzja › TUTAJ
• Hijiri HCI-20
• TelluriumQ ULTRA BLACK
• KBL Sound ZODIAC XLR

2. Interkonekty cyfrowe:
• David Laboga EXPRESSION EMERALD USB x 2 recenzja › TUTAJ
• David Laboga DIGITAL SOUND WAVE SAPPHIRE x 2 recenzja › TUTAJ

3. Kable głośnikowe:
• LessLoss ANCHORWAVE

4. Kable zasilające:
LessLoss DFPC SIGNATURE, Gigawatt LC-3 recenzja › TUTAJ

ZASILANIE

1. Kondycjoner Gigawatt PC-3 SE EVO+ recenzja › TUTAJ

2. Kabel zasilający AC Gigawatt PF-2 Mk 2

3. Dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y

4. Gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)

ANTYWIBRACJA

1. Stoliki:
• Base VI
• Rogoz Audio 3RP3/BBS

2. Akcesoria antywibracyjne
• platformy ROGOZ-AUDIO SMO40 i CPPB16
• nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII
• nóżki antywibracyjne Franc Accessories CERAMIC DISC SLIM FOOT
• nóżki antywibracyjne Graphite Audio IC-35 recenzja › TUTAJ i CIS-35 recenzja › TUTAJ