|
KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO SONICZNE № 154 CRYSTAL DISC AudioNautes Recordings
AUDIONAUTES RECORDINGS to włoska wytwórnia płytowa założona w 2010 roku przez Fabio Camorani, specjalizująca się w wydawaniu reedycji muzyki klasycznej, jazzowej i popowej. Wytwórnia koncentruje się na wykorzystaniu oryginalnych źródeł master do produkcji limitowanych wydań na 180-gramowych płytach winylowych lub wysokiej jakości płytach CD, w tym Ultimate HQCD oraz Crystal Disc. |
|
Krakowskie
wysłuchał i spisał WOJCIECH PACUŁA |
![]() |
Towarzystwo Soniczne 16 grudnia 2025 |
JEŚLIBY PRZEPROWADZIĆ WŚRÓD AUDIOFILÓW krótką ankietę dotyczącą tak zwanych „grzesznych przyjemności”, to obok klasycznych dla ludzi wyborów, wspólnych dla całej ludzkości jak świat szeroki, a historia długa, na jej czele znalazłyby się prawdopodobnie płyty. I nie ma znaczenia, czy winyle, szelaki, CD, SACD, może również BD-Audio, a kiedyś również DVD-Audio – chodziłoby o w miarę rozsądny wydatek na coś, co spowoduje żywsze bicie serca, a nie zaboli przy przelewie bankowym.
Podniesiony puls jest gwarantowany przez zawartą na danej płycie muzykę, o ile jest to dobra muzyka, to jasne. Ale równie ważne, może nawet ważniejsze, jest to, czy to muzyka dobrze nagrana, czyli o wysokiej jakości dźwięk. Na tym jednak nie koniec. Jeszcze wyżej postawiłbym bowiem ekskluzywność danego wydania. A tę nadają mu takie elementy, jak: format, miejsce wydania, sposób wydania, unikatowość i cena. Czyli, jednak, nie będą to płyty ze sklepu AGD, tylko wydania specjalne. Chodziłoby o wydawnictwa limitowane, numerowane (och, kochamy numerki :), zapewne z Japonii, w wydaniach obrazujących pierwsze edycje LP, albo/i na nośnikach, które uważamy za „słuszne”. A więc: XRCD, HDCD, Gold-CD, Silver-CD, SHM-SACD, SHM-CD, Platinum SHM-CD, Blu-spec CD, BSCD2, HQCD, Ultimate HQCD, MQA-CD i Master CD-R, żeby wymienić te najbardziej znane i najczęściej spotykane; więcej → TUTAJ. Ale królem królów, można powiedzieć – cesarzem będzie płyta, która nijak nie mieści się w kategorii „grzesznej przyjemności”, ponieważ kosztuje tyle, albo i więcej, co wzmacniacz, odtwarzacz, gramofon czy kolumny. A jeśli grzeszna, to byłby to grzech z kategorii kardynalnych. Mówię o płycie Crystal Disc.
▌ Kilka słów o CD NIEMAL WSZYSTKIE PRZYWOŁANE powyżej typy płyt, poza HDCD i MQA-CD, są spełniają założenia formatu Compact Disc, opisane w technicznych ramach tak zwanej „Red Book”. To podstawowy standard (opracowany przez Sony i Philips) określający sposób przechowywania danych audio, zapewniający odtwarzanie płyt CD zgodnych z tymi założeniami na każdym kompatybilnym odtwarzaczu, przy użyciu określonych specyfikacji cyfrowych (16 bitów, 44,1 kHz) i korekcji błędów. Nazwa standardu pochodzi od czerwonej okładki oryginalnego dokumentu zawierającego specyfikacje. Była ona kluczowa w procesie, który miał uczynić płyty CD uniwersalnym, niezawodnym i – w założeniach – lepszym od płyt winylowych formatem, gwarantując stałą jakość dźwięku i odtwarzania na różnych urządzeniach; więcej o „tęczowych księgach” → TUTAJ.
Choć standard powinien standaryzować płyty CD, a więc każde wydanie i z każdej tłoczni powinno brzmieć tak samo, w rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Jeśli porównamy wydania europejskie, amerykańskie i japońskie okaże się, że każde z nich brzmi w sobie właściwy spośób. Wpływ na to mogą być różne mastery użyte do produkcji płyt, ale znacznie częściej różnice w sposobie ich tłoczenia. I znowu – choć standard mówi dokładnie, jak to powinno wyglądać, występują duże różnice pomiędzy różnymi wytwórcami, a nawet w ramach tej samej wytwórni. Podobne różnice w dźwięku wskażemy również słuchając wersje tej samej płyty CD, tego samego wydania z tego samego masteru, wykonane z podkładem złotym i standardowym, aluminiowym. W Japonii próbowano odpowiedzieć na pytanie „dlaczego?” niemal od samego początku. Choć w teorii nie powinno to mieć znaczenia, ponieważ to tylko ciąg zer i jedynek, udało się w ciągu pięćdziesięciu pięciu lat istnienia formatu zrozumieć, że teoria była dziurawa i nie obejmowała wielu zjawisk.
Wśród nich najważniejsze było przejście pomiędzy zerem i jedynką (ang. transition). Dlatego choć zliczenie danych na dwóch płytach wykonanych w odmienny sposób dawało doskonale równą wartość, coś musiało powodować różnice w dźwięku. W artykule opisującym technikę Crystal Disc, zamieszczonym w japońskim magazynie „Audio Accessory” czytamy:
▌ UHQCD & Crystal Disc PRZYWOŁUJEMY FIRMĘ MEMORY-TECH nie bez przyczyny – to obecnie jeden z liderów w badaniach nad płytami CD i producent oferujący najciekawsze, moim zdaniem, sposoby „wyciągnięcia” z tego formatu wszystkiego, co możliwe. A moje doświadczenie pokazuje, że na CD jest cały kosmos dźwięków…
Zaczęło się to w 2008 roku od płyt HQCD (High Quality CD). To klasyczne CD, ale wykonane z plastiku (poliarbonatu) o większej płynności niż zwykły Chodziło o to, aby lepiej wypełnił on wgłębienia w metalowej matrycy, z której wykonywane są krążki Compact Disc. A tym samym, aby laser odtwarzacza precyzyjniej je odczytywał w czasie (to najważniejsze w tym wszystkim!), a to z kolei aby się przekładało na niższy jitter. Udoskonaleniem tej techniki były płyty HQCDII z 2013 roku. Wykorzystano w nich barwiony na fioletowo poliwęglan i warstwę odblaskową ze stopu srebra, a także precyzyjną technologię produkcji, która miała ograniczyć błędy cyfrowe. W połowie 2015 roku do sklepów w Japonii trafiła pierwsza partia płyt Ultimate HQCD. Choć nazwa jest podobna, to zupełnie inna technika niż HQCD i HQCDII. Po pierwsze – zmieniono warstwę odbijającą na stop srebra, inny niż w HQCDII. Ważniejsze jest jednak to, że płyty nie są wytłaczane pod ciśnieniem z gorącego plastiku. Przedstawiciel Memory-Tech mówił:
W wyniku tych zabiegów przejścia między „0” i „1”, kluczowe dla zachowania korelacji czasowej w sygnale generowanym na wyjściu układu optycznego (a to jest, przypomnę, sygnał analogowy w swojej formie, złożony z plotu kilku sinusoid o wysokiej częstotliwości, do 750 kHz), mają być dokładniejsze. Da się jeszcze lepiej? – A jakże… Okazuje się, że płyty UHQCD powstały w wyniku wcześniejszego opracowania, nazwanego Crystal Disc. To płyta w której również używa się fotopolimeru, jak w UHQCD, ale ze złotą warstwą odbijającą. Zamiast podkładu z plastiku nakleja się je na szklaną płytkę, ze szkła krystalicznego.
Kiedy w 2013 roku usłyszałem po raz pierwszy tego rodzaju wydawnictwo nie mogłem uwierzyć, jak dobrze ono gra. Było to 89. spotkanie Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego, zatytułowane Mr CD – where are you?. Od tamtej pory moje zdumienie możliwościami tej techniki rosło, aby wypełnić się najpierw przy odsłuchu płyt Master Glass CD-R (!) wytwórni Briphonic, o której pisałem → TUTAJ, a nad którą Krakowskie Towarzystwo Soniczne pochyliło się w czasie spotkania № 115; więcej → TUTAJ, aby dopełnić się w tym roku. Wraz z płytami przygotowanymi przez włoską wytwórnię AudioNautes Recordings otrzymujemy coś więcej. Nie tylko znakomity nośnik, ale i wyjątkowy mastering. ▌ AudioNautes Recordings Z WYTWÓRNIĄ I JEJ ZAŁOŻYCIELEM, Fabio Camorani, mogliście się państwo zapoznać podczas lektury wywiadu z nim, który opublikowaliśmy w 256. numerze naszego miesięcznika; więcej → TUTAJ. Ponieważ nie mógł być tym razem z nami w Krakowie – choć zapowiedział się na przyszłość – jadąc na narty w Dolomity ze swoją żoną, powiedział do nas kilka słów przez komunikator. ▲ Kilka prostych słów FABIO CAMORANI
WOJCIECH PACUŁA • Twoja wytwórnia korzysta tylko z oryginalnych taśm analogowych, to wiemy. Ale wiemy również, że są różne taśmy-matki, pochodzące z różnych źródeł. Jak to wygląda w przypadku tytułów, które masterowałeś? FABIO CAMORANI • Rzeczywiście, każdy przypadek jest inny. Oto kilka przykładów:• Jazz at the Panwnshop Vol. 1 – taśmy master, Dolby SR, Naxos-Proprius Sweden, Wszystkie to dwuścieżkowe (stereofoniczne) taśmy 15 ips, z Dolby i bez. Przyszłe wydawnictwa z katalogu Audio Lab Records będą zakodowane w DBX. I zawsze chodzi nam o to samo, aby odpowiedzieć sobie na pytanie: „Jak to możliwe, że większość wydań z takich taśm jest tak kiepska?” Słuchając ich, otwieramy drzwi do czegoś wyjątkowego. Zawsze. Wtedy czujemy się odpowiedzialni za zaoferowanie lepszej wersji, bo to nie może być takie trudne!!! WP • Jak nawiązałeś kontakt z dużymi wytwórniami, aby uzyskać do nich dostęp?
⸜ La Spagna XV-XVI-XVII Centuries, BIS (1980) na płycie CRYSTAL DISC • zdj. Audionautes Recordings FC • Dobre pytanie. Zacząłem od pana Celliera (z Disque Cellier) i pana Burgerta (z Divox). Następnie skontaktowałem się z Propriusem, otrzymując zdecydowaną odmowę w przypadku JATP i Cantate…, ale być warunkową zgodę w przypadku innych tytułów. Zacząłem więc od innych tytułów i wtedy zgodzili się na resztę. Nie zgadzają się łatwo na przekazanie taśm, nawet w obecności swojego pracownika! Ale podoba im się mój profesjonalizm, punktualność, a przede wszystkim wyniki. Następnie przyszedł czas na BIS itd. Należy pamiętać, że wiele wytwórni zawsze nam odmówi. Nie tylko duże wytwórnie. W przypadku Sony i innych „mejdżersów” sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Potrzebujemy pośrednika. I znalazłem go, przez przypadek :). Miałem szczęście – to było brakujące ogniwo. Ale i tak nie ma możliwości uzyskania dostępu do całego katalogu. To coś naprawdę wspaniałego, ale nie wszystko, na czym nam zależy. Co do reszty, potrzebujemy czasu i być może więcej kontaktów. WP • Dlaczego Memory-Tech i MQA-CD? FC • Jeżeli chodzi o Memory Tech, to sprawa jest prosta – to najlepsza tłocznia na świecie, której Crystal Disc i UHQCD nie mają porównania z żadną inną techniką ani technologią. MQA to inna historia. Andy sugerował mi MQA już dawno temu, ale nigdy nie miałem odpowiedniego momentu, aby to rozwiązanie przetestować. Po przeczytaniu kilku dostępnych informacji nie wydawał mi się on zbyt obiecujący.
Jednak nowe wydanie JATP na płycie Crystal Dics była odpowiednią okazją, aby odpowiedzieć na pytanie: dlaczego nie? Kodowanie jest tanie i mogę zainwestować w jeden test – wiadomo, że testowanie to jedyny sposób, aby uzyskać odpowiedzi. I to było to! Cieszymy się, że płyty CD są w porządku, ale kodowanie MQA w niektórych konkretnych treściach daje dużą różnicę. Należy wspomnieć o jednym ważnym aspekcie: sygnał 24/176, który otrzymujemy po rozpakowaniu sygnału MQA, jest wykonany z taśm, jest natywny. Nie jest więc wykonany z mastera 16-44,1. Dlatego to, co jest przygotowane na potrzeby CD zostaje w pierwotniej formie, nie poświęcam czasu i pieniędzy na ponowne wykonanie w 24-176, po prostu pozostawiam je takimi, jakie są. A teraz będę się starał zaoferować MQA dla nowych tytułów – rynek azjatycki tego wymaga. ● ▌ ODSŁUCH JAK SŁUCHALIŚMY • Odsłuch został podzielony na cztery części, każda z jednym tytułem. Do dyspozycji mieliśmy płyty UHQCD i Crystal Disc z tymi samymi płytami i tym samym masterem, różniły się one tylko sposobem wykonania dysku. Porównywaliśmy je słuchając trzy razy tego samego utworu w kolejności A/B/A i B/A/B.
‖ PŁYTY UŻYTE W TEŚCIE ⸜ wybór ˻ I ˺ BELLAFONTE, Belafonte at Carnegie Hall, RCA Victor ⸜ 1959 ˻ I ˺ BELLAFONTE Belafonte at Carnegie Hall RYSIEK B. ⸜ KTS • Między tymi dwoma odtworzeniami była przepaść, coś takiego jakbyśmy oglądali obraz w kolorze, a drugi w sepii. Kolejne skojarzenie, to kiedy jestem w łazience i widzę płytki na ścianie, albo odbite w lustrze. To niby to samo, ale od razu wiemy, że coś jest „plastikowe” i nie do końca prawdziwe. Dla mnie tym prawdziwym światem była muzyka z Crystal Discu. Nie chciałbym mieć wersji UHQCD, ponieważ była nudna, bezbarwna, bez polotu, brakowało mi w niej dynamiki, skalowania barwy – strata czasu. TOMEK HATYLAK ⸜ Radio 357 • Niestety nie mam żadnych mądrych skojarzeń i metafor na podorędziu, choć przeszło mi przez myśl coś w rodzaju „golenia się po ciemku” i to by była płyta UHQCD :) Ale mówiąc serio – różnica może nie jest „przepastna”, ale jest uderzająca. Konturowość, trójwymiarowość, plany dźwiękowe i tak dalej – płyta Crystal Disc brzmiała znacznie, znacznie lepiej. Jestem pod wielkim wrażeniem, jak to w ogóle brzmi. W dodatku to bardzo dobra muzyka, chciałbym dodać.
JAREK WASZCZYSZYN ⸜ Ancient Audio, KTS • Nie wiem na kogo wyjdę, ale dla mnie różnica wcale nie była taka duża. Mówiąc szczerze długo bym się zastanawiał, którą wybrać. Na CD była fajna dynamika, ale na UHQCD o wiele lepiej słuchało mi się drugich planów. Akompaniament był z nią bardziej plastyczny i ładniejszy. Jak na razie, biorąc pod uwagę różnicę w cenie tych płyt, nie jestem niczym powalony – obydwie zagrały doskonale. I nie bardzo rozumiem zachwytów Ryśka. PIOTR TABIŚ • Jestem fotografem i jak dla mnie to było jak różnica między zdjęciem wielkoformatowym na kliszy, a średniego formatu cyfrą. Kiedy przybliżam lupką w Photoshopie na zdjęcie wykonane aparatem wielkoformatowym to cały czas widzę detale, aż do poziomu ziarna. Natomiast cyfra, nawet 100 Mpxl, w pewnym momencie się rozejdzie, nic nie będzie między kropkami. Dla mnie Crystal Disc jest taką błoną fotograficzną, a UHQCD zdjęciem cyfrowym. Wspaniałym, to piękna wersja, ale jednak… Na CD przejrzystość jest fenomenalna, jest tam mnóstwo szczegółów. Z kolei na „plastiku” jest ich mniej Ale czy były one złe? Nie powiedziałbym. To kwestia interpretacji i tego, czy to lubimy czy nie. A na końcu i tak zagłosuje portfel. Jak dla mnie różnice są wyraźne, wręcz olbrzymie, ale czy na pewno chciałbym za nią zapłacić o tyle więcej – sam nie wiem. Tym bardziej, że wersja UHQCD zagrała świetnie i że gra ona przyjemniej, łagodniej. |
TOMEK L. ⸜ KTS • Różnice dla mnie były bardzo duże, mimo że to przecież tylko zera i jedynki, a sygnał na obydwu płytach jest doskonale ten sam. Zszokowało mnie to. Na szkle jest dużo więcej detali, przez co barwa wydaje się być ustawiona wyżej. Czasem pewnych informacji było, jak dla mnie aż za dużo, nie jestem do takiej szczerości wobec źródła przyzwyczajony. Wolałbym to nawet wygładzić, żeby było to przyjemniejsze. Ale jeśli chodzi o rytm i wokale, wersja szklana była bezkonkurencyjna. Na zwykłej płycie wokal był płaski i coś tam przymulało. WOJCIECH PACUŁA • Ale jest przecież i tak, że płyta UHQCD zagrała fenomenalnie, czy tyko mnie tak się wydaje? To nie jest tak, że ona brzmi źle, ale że dopiero w porównaniu z tak wyrafinowanym nośnikiem, jakim jest Crystal gra gorzej, prawda? TOMEK L. • (smiech) No taaak… Wyolbrzymiamy te różnice, ale dlatego, że tak to czujemy. JULIAN SOJA ⸜ Soyaton, KTS • Po pierwsze chciałbym skomplementować system. To, jak gra ten duet Bricasti z przedwzmacniaczem Ypsilona jest kosmicznie lepsze niż to, co wcześniej robił Ayon Kronos bez przedwzmacniacza. OK., przesadzam, ale zawsze przesadzamy :) Jest rewelacyjnie. Po drugie – jestem szczęśliwym posiadaczem wszystkich czterech płyt, które mamy dzisiaj przygotowane, w wersji UHQCD. Uważam, że są zajebiste. Te „plastiki” grają lepiej niż znakomita większość zwykłych, nawet dobrych wersji. To najlepsze wydania tych tytułów, jakie słyszałem. Poprzeczka jest więc zawieszona bardzo wysoko. I po trzecie – różnica pomiędzy UHQCD i Crystal Disc jest wyraźna. Kryształ gra, jednym zdaniem, bardziej analogowo. Zgadzam się z analogią fotograficzną, to dobre porównanie. Dźwięk jest z nim bardziej spójny, płynny, bardziej detaliczny, ale też i mocniej dociążony. Ale też nie zgadzam się z tym, że ta różnica jest ogromna, przynajmniej na tym przykładzie. ANDRZEJ, KTS • Zacznę od pochwały systemu – to duża zmiana. No i znowu zaczynam się przekonywać do nośnika fizycznego, jakim jest płyta CD, zaczynając żałować, że sprzedałem swoją kolekcję i poszedłem w pliki. Ale to dygresja.
Pomiędzy tymi dwoma odtworzeniami słychać było różnicę od pierwszego momentu. A bałem się kompromitacji, gdybym nie potrafił wskazać, który gra lepiej :) Ale to nie były drastycznie różne odtworzenia. Inne, to prawda, wyraźnie lepiej zagrało „szkło”, ale bez Ryśkowego podziału na „badziew” i „rakietę”. Nie szukając daleko, pozwiedzałbym że to tak, jakbym patrzył na świat przez szkło i przez plastik. Każde ma swoje problemy, ale szkło ma ich mniej. Plastik jest lekko zmatowiony i zamazany. A bardziej podoba mi się dźwięk, który jest wierniejszy – a tak gra Crystal Disc. To znacznie wyraźniejszy dźwięk, co mi nie przeszkadzało. A przecież podłączając w systemie zbyt jasne kable nie chce się tego słuchać. Tutaj większa ilość informacji nie była nieprzyjemna. ARTUR ⸜ Audio Video Summit, KTS • Pewnie się skompromituję, ale dobrze, że porównanie miało charakter A/B/A, bo to mnie uratowało. Rysiek by mnie wyśmiał :) Pierwszy raz wyraźną różnicę usłyszałem za trzecim razem. Oooo – wtedy olśniło mnie, że jednak różnica jest wyraźna, może się czegoś w międzyczasie nauczyłem. To zmiany w detalach, przestrzeni, selektywności, na korzyść szklanej płyty. Na wokalu Bellafonte pojawił się z nią plankton, który sprawił, że byłem pod wielkim wrażeniem tego, jak ten Crystal zabrzmiał. A to przecież 1959 rok, w dodatku nagranie live! Na szklanej płycie zabrzmiało to pod każdym względem lepiej. TOMEK FOLTA ⸜ TF Audio Consulting, KTS • Dziękuję za miłe słowa dotyczące systemu. Podzielam to zdanie :)
Jeśli chodzi o różnice w dźwięku płyt, były one dla mnie ewidentne, były naprawdę duże. Może nie tak spektakularne, jak to ocenił Rysiek i z każdą z nich mógłbym żyć. Ale różnice były wyraźne, nie ma co bić piany. Duże wrażenie zrobiło na mnie to, jak na Crystal Discu słychać było oklaski – ich szczegółowość, gęstość i naturalność. A oklaski znamy przecież z doświadczenia doskonale, łatwo je więc zdyskwalifikować w nagraniu. Druga rzecz – gdy zaczyna się część country, gitary, bas, to wszystko było z CD zawieszone w przestrzeni. Zwróciło to moją uwagę już za pierwszym odsłuchem, a za trzecim tylko się potwierdziło. Rozłożenie instrumentów na scenie również było fantastyczne. Nie mam wątpliwości, że to wersja lepsza. A jako urodzony bankier z dwudziestoletnim doświadczeniem nie mogę nie odnieść się do pieniędzy. Różnica w jakości i cenie jest kosmiczna, ale nie wiem, czy mogę się wypowiadać o CD, bo przecież od wielu lat nie mam odtwarzacza… RYSIEK B. • Ale to się chyba zmieni? TOMEK • Kto wie… Ostatnio kupiłem sobie jedną płytkę… W każdym razie, tak sobie myślę, że może warto jednak kupić sobie raz na dłuższy czas coś drogiego, ale i dobrego niż zawracać sobie głowę czymś tańszym, ale słabszym. I tak bym do tego podszedł. Crystal Disc jest czymś takim dobrym.
WOJTEK • A powiedzcie mi coś takiego – mówimy, że coś tu gra jśnie, ciemniej, płynniej, cieplej, ale czy po prostu lepiej się płyty Crystal Disc słuchało? (wszyscy na raz) TOMEK L. • Mimo wszystko, choć lubię cieplejszy dźwięk, to jednak wolałbym Crystal Disc, po prostu była dużo lepsza… RYSIEK B. • No oczywiście, przecież nie ma sensu słuchać czegoś gorszego… JULEK • Gdyby były w tej samej cenie, to nie ma o czym mówić, ale przecież nie są… ANDRZEJ • Nie wiem, czy to jednak nie jest jeszcze za mała próbka… WOJTEK • Czyli czas na następną płytę… ˻ II ˺ MILES DAVIS, Kind of Blue RYSIEK B. • Słuchajcie, zdumiewająca sprawa… Wersja UHQCD mnie powaliła. Słucham tego od trzydziestu lat i nigdy, nigdzie i u nikogo nie zagrało to tak dobrze, jak teraz u Tomka. Nie mam słów, żeby komentować, tę płytę chcę mieć – plastik! Crystal był bardzo dobry, ale mnie nie powalił. Takie granie słyszałem kilka razy, ale wykonanie UHQCD odebrało mi oddech. WOJTEK • A nie rozum, że tak zażartuję znacząco? :) RYSIEK B. • To ocenią czytelnicy… Jestem zachwycony i nie potrzebuję niczego więcej. JAREK • Całkowicie Ryśku się z tobą zgadzam. W wydaniu na Crystal Discu fortepian był wyraźniejszy i – jak dla mnie – bardziej mechaniczny. Z kolei na plastiku miało to emocje. Jak dla mnie rozdzielnie saksofonów w wersji UHQCD, dynamika trąbki, wszystko to było lepsze. TOMEK HATYLAK • Ja krótko: to jest płyta, którą i ja znam od lat, każdy detal. Różnice między tymi wydaniami były mniej odczuwalne i ważące niż przy Bellafonte. Niemniej jednak w wersji Crystal Disc wszystkiego było „więcej”. Moją uwagę przykuły trzaski i szumy, które są charakterystyczne dla tego nagrania. Może to jakaś halucynacja piątkowa, ale mam poczucie, że trójwymiarowość, jaką zapewnia Crystal Disc była wyraźniejsza i bardziej czytelna. Dlatego, że te dźwięki były mocniej oddzielone od samej muzyki. Rzeczywiście, różnica między wersjami nie aż taka duża, jak wcześniej, obydwa wydania doskonałe, ale „glass” jest lepszy. Nie przez nokaut, a na punkty. PIOTR • Mnie zdecydowanie przyjemniej słuchało się klasycznego wydania na plastiku. Mimo że wersja szklana była lepsza, obiektywnie naprawdę była lepsza. Ale też trochę pozbawiona emocji, jakby techniczna. A w muzyce szukam właśnie emocji. Płyta na UHQCD mocniej przemawiała do mojego wnętrza, była pełna pasji. Dla mnie to również najlepsze odtworzenie, właśnie u Tomka, tej płyty, jakie w swoim życiu słyszałem.
TOMEK L. • Podobnie jak u poprzedników wydanie UHQCD zrobiło bardzo duże wrażenie i na mnie. I podobnie, jak w ich przypadku, jeszcze tak odtworzonego Kind of Blue, jak tutaj – nie słyszałem. Różnice nie były tak duże. Znowu – na Crystal trąbka była bardziej czytelna, ale czy bardziej emocjonująca? – Nie bardzo… Wybieram UHQCD. JULEK • Dwie rzeczy się powtórzyły: znowu uważam, że wersja UHQCD jest przyjemniejsza. Gra genialnie. Różnica pomiędzy wydaniami nie była oszałamiająca, ale była wyraźna. Trąbka, moim zdaniem, lepiej brzmi na Crystal Discu, pod każdym względem. Była gładka, płynna, bardzo analogowa. WOJTEK • No właśnie, jakoś inaczej to słyszę niż większość, bo moim zdaniem to Crystal Disc zagrał gładko, analogowo, niemal ciemno. Z mnóstwem szczegółów, ale ciemnością za nimi. JULEK • No tak, dokładnie – takie liquid. Być może to, że tak się wszystkim podoba UHQCD, doskonały przecież, bierze się stąd, że tak granego Davisa większość jeszcze nie słyszała, a pierwsze odtworzenie to było właśnie UHQCD. I może ten szok… ANDRZEJ • Ja, przede wszystkim, głosuję na Sony Europe, które udostępniło tę wersję taśmy „master”, bo to mistrzostwo. Mnie bardziej podobała się wersja na plastiku, ponieważ była spokojniejsza, a trąbka przez to przyjemniejsza. Dla mnie ten instrument zawsze jest problematyczny, bo zazwyczaj brzmi zbyt ostro, jakbym siedział przy jego wylocie. ARTUR • Słowa uznania dla systemu Tomka – przedwzmacniacz i źródło zrobiły niesamowite wrażenie. Przyjemnie mi się tego słuchało i skok jest niesamowity. Nie zwróciłem uwagi na brudy w nagraniu, o których mówiliście. Ja oczekuję od trąbki, że uderzy na pysk, ma być agresywna, jeśli jest tak zagrana. I w wersji Crystal Disc spełnia te warunki. Natomiast wersja plastikowa jest bardziej uładzona. Dlatego, jak dla mnie, Crystal Disc. TOMEK FOLTA • Nie miałem żadnych wątpliwości – podobnie, jak kiedyś Janusz, tak i ja po pierwszych siedmiu sekundach odsłuchu wersji Crystal Disc stwierdziłem, że mógłbym słuchać tej wersji przez kolejną godzinę i jeszcze dłużej o tej wersji opowiadać, tylko na podstawie tych siedmiu sekund. Moim zdaniem wersja Crystal Disc była lepsza, pod każdym względem. Detale, rozdzielczość, selektywność, to wszystko było o na wiele wyższym poziomie. Wersja UHQCD jest doskonała i pewnie ją sobie kupię, mimo że jeszcze nie mam odtwarzacza CD, bo nie da się inaczej. Mam kilka starszych wersji, ale to, co słyszymy tutaj to ewidentnie najlepsze odtworzenie w moim życiu. Unikam hiperboli, nie chcę powiedzieć, że UHQCD nie da się słuchać, ale wersja Crystal Disc była tak dobra, że nie ma o czym mówić… ˻ III ˺ THE DAVE BRUBECK QUARTET, Time Out RYSIEK B. • To zaczyna się powtarzać – obydwa wykonania zrobiły na mnie duże wrażenie, ale Crystal Disc był bezkonkurencyjny. Tu rzuca się w uszy klasa masteringu i system Tomka. Crystal – dynamiczny, przejrzysty, czysty, otoczenie instrumentów lepiej zarysowane. Miałem nawet wrażenie, że to był inny mastering. W tym sensie, że na szklanej płycie stereofonia jest znacznie szersza, a instrumenty zajmują więcej przestrzeni. WOTEK • A to dokładnie ten sam mastering i dokładnie to samo źródło dla tłoczni. RYSIEK B. • No tak, ale wrażenie jest właśnie takie. Na plastiku saksofon jest skupiony pośrodku sceny, a Crystal we wszystkim był lepszy. To była różnica klasy, niestety mnie na niego nie stać…
JAREK • Zgadzam się z Ryśkiem. Utwór, którego słuchaliśmy jest perkusyjny i ten rytm lepiej czułem z Crystalem. Tutaj wybór był prosty – to płyta Crystal Disc. I zwracam się do czytelników „High Fidelity”: proszę państwa, zanim wydacie ileś tysięcy złotych na płytę, warto zaprosić któregoś z ludzi KTS-u, który za jedną trzecią tej ceny powie państwu, czy warto… (śmiech [chociaż tak jakby nie do końca {a jednak śmiech}]) TOMEK HATYLAK • I znowu Crystal jest lepszy. Mnie najbardziej podobała się różnica w reprodukcji basu. Na szkle jest on większy, bardziej namacalny i ma więcej energii. Ja ten utwór „czytam” bardziej jako linię basu niż perkusji, przy całym szacunku dla Jarka. Nie mam wątpliwości – Crystal gra wyraźnie lepiej. PIOTR • Po raz trzeci mogę powiedzieć, że szklana płyta gra lepiej, nawet o wiele lepiej. Tym razem, pierwszy raz, podobała mi się właśnie ona. Ta wersja była bardziej przejrzysta, więcej na niej jest informacji, rozplanowanie instrumentów było perfekcyjne. Można było pokazać, gdzie siedzą muzycy, którzy na niej grają. To niebywałe i miałem wrażenie, że to inny mastering, podobnie jak Rysiu. Crystal Disc był piękny. Mimo że wersja UHQCD jest fenomenalna. A mimo to Crystal go zmiótł z planszy. TOMEK L. • Zdecydowanie Crystal, tutaj nie było wątpliwości. Nie było jasno, wszystko było tak, jak trzeba. Kontrola i wybrzmiewanie kontrabasu były doskonałe. Na wersji UHQCD to się trochę rozmywało, mimo że i tak było to lepsze odtworzenie, niż jakiekolwiek, które wcześniej słyszałem. Powtórzę: różnica była bardzo duża. Jeśli kogoś stać – warto. JULEK • Tym razem ja będę w opozycji, ponieważ uważam, że w obydwu tych wersjach bas grał źle. Mam tę płytę i dla mnie CD „plastikowy” grał „mniej źle”. Bas był lepiej kontrolowany, szybszy, bardziej sprężysty. Tak, jakby większa kompresja tej wersji trzymała to w ryzach. Z tego powodu, akurat w tym wypadku, w tym systemie, wybrałbym UHQCD. ANDRZEJ • Nie było tu trąbki, więc znacznie bardziej podobała mi się wersja Crystal Disc :) Ale na poważnie – precyzja, czystość, przestrzeń – to wszystko było lepsze. Nie ma co się znęcać – jeśli kogoś stać, to trzeba brać Crystal Disc i tyle. ARTUR • Nie będę odkrywczy – Crystal zagrał zdecydowanie żywiej i bardziej naturalnie. W tym sensie, że lepiej oddaje uderzenie w blachy, w bęben, to wszystko było z tą wersją niezwykle realistycznie. Podobnie zróżnicowanie faktury saksofonu. W obydwu wersjach trochę mnie irytowało zdudnienie basu. Ale zdecydowanie – Crystal, brałbym w ciemno. TOMEK • Podzielę wypowiedź na dwie części. Po pierwsze, Crystal Disc zagrał, jak dla mnie, o wiele lepiej. Jestem zdziwiony, z jaką konsekwencją pojawiają się na kolejnych płytach cechy dźwięku, które są chyba cechami samego nośnika. Mimo że pojawiły się różne opinie, to przypomnę, że przez tych ponad dwadzieścia lat istnienia KTS-u było tak, że zawsze coś się komuś podobało bardziej, komuś mniej i na odwrót, ale nigdy wcześniej nie było tak pełnej zgody co do klasy brzmienia jakiejś technologii. Po drugie, pewne urządzenia i systemy złożone razem mają magiczną zdolność do kontrolowania akustyki pomieszczenia – dzisiaj mamy tego przykład. Tak dobrze kontrolowanego niskiego zakresu u mnie jeszcze nie było. Z wersją Crystal Disc był niższy i głębszy i wcale mi nie przeszkadzało to, że jest niedoskonały. Zagrał tak dobrze, że wciąż było to przyjemne brzmienie. ˻ IV ˺ La Spagna XV-XVI-XVII Centuries, BIS, LP ARTUR • Wojtku, no to przecież dwa różne mastery…
WOJTEK • Arturze :) To ten sam master, różnice między płytami są po prostu tak duże. JULEK • Znam tę płytę i uważam, że jest zajebista. To jest tak wspaniale nagrane, ta akustyka, odbicia. To realizacja-petarda. A przecież zostało to nagrane na magnetofonie, który uważam za gówniany, to jest na Revoxie A77. A brzmi to wybitnie. Nie chce mi się gadać – tym razem zdecydowanie lepiej zagrał „kryształ”. Był namacalny, plastyczny, rozdzielczy. TOMEK L. • Dla mnie to były tortury, nie cierpię tego typu muzyki i uważam ją za bezsensowną… Muzycznie – nie moja bajka. Tym razem zbyt jasna góra nie była z Crystalem wcale zbyt jasna, to była o wiele lepsza wersja. Była gładka i przyjemna. Z UHQCD nigdy bym tego nie posłuchał. TOMEK F. • Jeżeli cokolwiek przyspiesza bicie mojego serca w muzyce klasycznej, ale nie klasycznym black metalu, to są to utwory Erica Satie i właśnie La folia, którą usłyszałem po raz pierwszy na drugiej edycji Audio Show i której potem przez długi czas szukałem, na CD. A to były jeszcze czasy przed internetem. Ponieważ mam sobie zrobić prezent na Black Friday, to kupię wersję UHQCD tej płyty. Jeślibym miał więcej pieniędzy, to kupiłbym Crysta Disc, ale tu i teraz – to wspaniała wersja. Szklana płyta zagrała lepiej, nie ma co do tego wątpliwości. Przejrzystość wysokich tonów była większa, całość płynniejsza, więcej też było pięknie wybrzmiewających detali. Wersja UHQCD brzmiała nerwowo wewnętrznie jak kiedyś pliki. Na szklanym dysku była stabilność, gęstość – najfajniejsza rzecz, jaką dzisiaj usłyszałem. Zresztą – płyty CD „robią robotę”… TOMEK L. • Powiedz to, co mówiliśmy u Andrzeja, Wojtek będzie zadowolony (śmiech). TOMEK • No tak… Słuchaliśmy w trójkę cały wieczór muzyki z plików na sprzęcie, gdzie same kable kosztowały około trzy miliony złotych. Dwa odtwarzacze plików kosztowały po 60 000 każdy. Na koniec podłączaliśmy transport SACD Onyxa za niecałe 10 000, po czym wypadliśmy z butów i stwierdziliśmy, że Wojtek męcząc nas tyle czasu płytami miał ostatecznie rację z nośnikiem i technologią CD czy SACD – to po prostu lepszy dźwięk :) I do tego formatu trzeba wrócić. ANDRZEJ • To prawda, po czym spanikowałem, bo pozbyłem się kolekcji płyt CD uznając, że czas na pliki. A tu nowy system i okazuje się, że pliki grają świetnie, ale nie mają startu do CD. A Crystal Disc w ogóle wywraca stolik. Ta muzyka to nie moje klimaty, ale realizacja – świetna. No i Crystal zagrał lepiej, chociaż różnica nie była jakąś przepaścią. RYSIEK B. • Uważam, że wybór nagrania był nietrafiony, za jasno mi to zagrało. Nie będę więc nic mówił… Nie zagrało to źle, ale cierpiałem… JAREK • Czytelnicy nie mogą tego zobaczyć, ale widziałem cierpienie Ryśka, ledwo usiedział :) Co powiedziawszy dodam, że zgoda z Julkiem, to świetna realizacja. Często słyszę opinię, że coś gra lepiej, bo zniknęły sybilanty, czyli syczące zgłoski. Ale przecież sybilanty to część głosu, bez nich jest uboższy, muzyka jest uboższa. Nie rzecz w tym, aby je wyciąć, ale aby odpowiednio pokazać. A to jest trudne. Na Crystal Discu to tak brzmiało. No i świetne oddanie przestrzeni w tej wersji. Słyszę olbrzymi potencjał w tej technologii. No i mastering tych płyt jest fantastyczny. PIOTR • Ciężko coś dodać – to pięknie zrealizowana płyta. Lubię ją. A Crystal Disc jest o klasę lub dwie, lub trzy lepszy. Przede wszystkim przez lepszą akustykę. Moim zdaniem właśnie tutaj było słychać, jak duża różnica jest między UHQCD i Crystal Disc. Bez dwóch zdań wybrałbym „szkło”. Ale ponieważ jest jak jest, kupię „plastik”. ARTUR • Moim zdaniem Crystal Disc rozbił bank – zagrał tak żywo, tak naturalnie, jak nic wcześniej. Olbrzymia przestrzeń. A wysokie tony mi nie przeszkadzały, ponieważ to żyło, było prawdziwe. uszka też mi się podoba i Crystal rulez!!! ▌ Podsumowanie PO OFICJALNYCH ODSŁUCHACH przeszliśmy do porównań płyt Crystal Dics z wcześniejszymi remasterami, czy to Sony, czy Mobile Fidelity, Audio Analogue, japońskimi płytami itd. Za każdym razem można było docenić, co te wytwórnie robią, to był bardzo dobry dźwięk. Ale równocześnie, również za każdym razem, Crystal pokazywał coś, do czego tamte nawet nie podbiegały. Czystość, głębia, analogowa płynność i rozdzielczość – to powtarzało się z tymi płytami raz po raz.
Można różnie interpretować te zalety, w zależności od systemu, w którym słuchamy płyt, od nastroju, zmęczenia, a nawet tego, czy lubimy daną muzykę, czy nie. Jednak w przeważającej części przypadków „szkło” otwierało oczy na coś zupełnie nowego. Czemu pomagał fantastyczny mastering i – na to wygląda – znakomite taśmy, z których go wykonano. I nie było tak, że „jakaś różnica” była, ale różnica była bardzo, bardzo duża. Dlatego wszyscy, którzy uważają, że bit bitowi równy, o ile są takie same, powinien to przemyśleć. Tak, bit bitowi równy, ale w momencie, kiedy go zaczynamy odtwarzać wszystko się zmienia. A płyta Crystal Disc pozwala na to w najlepszy znany mi sposób. ● ⸜ Transport SACD: BRICASTI M19; test → TUTAJ |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity


























