Krakowskie Towarzystwo Soniczne | spotkanie № 153 30 lat ANCIENT AUDIO
W tym roku swoje 30-leci obchodzi jedna z najważniejszych polskich firm audio. Należy ona do grupy producentów związanych z high-endem i specjalizuje się w produkcji wzmacniaczy oraz odtwarzaczy Compact Disc, choć co jakiś czas proponuje również kolumny głośnikowe. |

Krakowskie
wysłuchał i spisał WOJCIECH PACUŁA |
![]() |
Towarzystwo Soniczne 16 września 2025 |
TRZYDZIEŚCI, MOŻE DWADZIEŚCIA DZIEWIĘĆ, a może i trzydzieści jeden lat temu powstała firma Ancient Audio. Choć dziś przyjmujemy ją za pewnik, to przecież w połowie lat 90. była swego rodzaju fenomenem, małym cudem nad Wisłą. Wyrosła z pasji jednego człowieka i jego pasją jest napędzana do dziś. W swojej historii miała lepsze i gorsze okresy, jednak nigdy nie zeszła poniżej, bardzo wysoko zawieszonej, poprzeczki. Piszę nie o dokładnie „trzydziestu latach”, ujawniając roczny margines z każdej strony tej daty, ponieważ firmy audio rzadko kiedy mają wyraźny „punkt zero”. Najczęściej jest tak, że zaczyna się to od działalności DIY, na swoje potrzeby i z potrzeby chwili. Z czasem, jeśli wszystko pójdzie dobrze, egzemplarzami dla siebie są zainteresowani przyjaciele, znajomi czy rodzina. Wtedy to po raz pierwszy z rąk do rąk przechodzą pieniądze. Najczęściej niewielkie, nawet symboliczne, ale pozwalające kontynuować pasję i dające twórcy „imprimatur” na to, co robi. ![]() ⸜ Tort przygotowany przez żonę Jarka – sto lat!!! I dopiero wtedy, jeśli – ponownie – wszystko pójdzie dobrze, a osoba producencka – jeśli tak mogę powiedzieć – wykaże się odpowiednią dozą szaleństwa i uporu, a w tym przypadku to to samo, firma rozpoczyna oficjalną działalność, z wpisaniem do KRS-u, nadaniem NIP-u i zapłaceniem pierwszych podatków. Historia Ancient Audio jest właśnie takim, typowym dla firm perfekcjonistycznych i pasjonackich, kłębowiskiem decyzji, przypadku, odwagi, a wreszcie braku instynktu samozachowawczego dla ludzi „ze świata”, a ze swojego punktu widzenia jedyną możliwą decyzją i pomysłem na życie. Jak w 2013 roku Jaromir Waszczyszyn, założyciel i główny konstruktor Ancient Audio, pisał dla nas pierwszy impuls przyszedł już w liceum, kiedy na wystawie komisu zobaczył gramofon Michell Reference Hydraulic Transcription, znany z ekranizacji powieści Mechaniczna pomarańcza w reżyserii Stanley’a Kubricka (A Clockwork Orange, 1971. Zapaławszy pożądaniem nie do ugaszenia, Jarek wykonał jego (quasi)kopię, którą ma zresztą do dziś; więcej → TUTAJ. Drugim impulsem, już profesjonalnym, było pojawienie się na polskim rynku „Magazynu Hi-Fi”, pierwszego polskiego pisma poświęconego wyłącznie audio. Wydawany na Pomorzu, przez szalonych Pomorzan pływających pod banderą trzymaną w ręku przez naczelnego, Grzegorza Swinarskiego, wprowadził od języka polskiego wiele określeń z branży audio, którymi posługujemy się do dziś, wypromował określone podejście do testów, a przede wszystkim odkrył wiele nowych marek znad Wisły, w tym Ancient Audio. Jak pisze dalej Jarek, „Hybrid został ciepło przyjęty” przez jego pierwszego recenzenta, wspomnianego Swinarskiego, a po tym przyszły kolejne udane urządzenia, jak model Solid, zrecenzowany w 1996 roku. I to właśnie wzmacniacze pozostały przez te wszystkie lata – jak już ustaliliśmy i się zgodziliśmy: trzydzieści – rdzeniem oferty Ancient Audio. Z czasem doszła do tego druga, równie ważna, strona równania, czyli odtwarzacze Compact Disc. Przypomnijmy, że przez wiele lat model Lektor Prime Air V-Cap był podstawą mojego systemu audio. Ważną technologią, która miała szansę stać się kolejnym „czymś” na rynku był odtwarzacz plików SDMusA, czytający je z karty FLASH; więcej → TUTAJ. Projekt, przygotowywany wraz z firmą Kingston Technology, niestety upadł ze względu na brak zainteresowania ze strony dużych wytwórni płytowych. Dzisiaj wiemy, że były one już gotowe do innej rewolucji – streamingu. ![]() ⸜ Jak mówił Jarek, za jego sukcesem stoi jego żona, stąd i kwiaty dla niej Tak się jednak składa, że mój pierwszy profesjonalny kontakt z produktami tej firmy związany był z kolumnami. W pierwszym numerze „High Fidelity”, z maja 2004 roku, pojawił się mikroreportaż z pokazu, który odbył się w krakowskim salonie Big Fox, a którego tematem były kolumny Harmony. Piałem wówczas, chwaląc organizatora:
I choć jeszcze raz w historii tej firmy kolumny odegrały ważną rolę – był to → MODEL WING, który gra w salonie Johna Tu, właściciela wspomnianej firmy Kingston Technology – to po trzydziestu latach historia zatoczyła koło i spotkanie, na które Jarek zaprosił Krakowskie Towarzystwo Soniczne, było poświęcone wzmacniaczom, monoblokom Grand Silver Mono II, a źródłem był najnowszy, rocznicowy odtwarzacz CD, model Lektor 30 Anniversary. ▲ Kilka prostych słów JAROMIR WASZCZYSZYN ![]() ⸜ Jarek ni niżej podpisany z okolicznościowym dyplomem od Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego MÓJ NAJWAŻNIEJSZY WZMACNIACZ, Silver Grand Mono, powstał z namysłu nad tym, jakie wzmacniacze są uważane za najlepsze i jakie standardy obowiązują w świecie audio. Chodziło mi o połączenie tych dwóch rzeczy – topowej konstrukcji i urządzenia, które zainteresuje audiofilów, a nie tylko mnie czy kilku moich znajomych. A takim „złotym” standardem w świecie audio są wzmacniacz lampowe korzystające z bezpośrednio żarzonej lampy pracującej w trybie single-ended, stworzony przez Hiroyasu Kondo. Jego kanon wzmacniacza to oparcie się o srebro jako przewodnik, i to nie tylko jako okablowania, ale i w transformatorze głośnikowym, bezpośrednio żarzone triody, ponieważ to najbardziej liniowe lampy, i lampowy prostownik. Szczerze mówiąc ten prostownik mnie, inżynierowi, stawał kością w gardle. Myślałem sobie: „Kurde, lampy w stopniu wzmocnienia są świetne, ponieważ nie potrzebują dużego sprzężenia zwrotnego, ale w zasilaczu?!” Nie dawało mi to w pokoju i z Januszem, u którego spędziliśy z KTS-em dziesiątki, jeśli nie setki godzin na odsłuchach i któremu wiele, bardzo wiele zawdzięczam, przygotowaliśmy serię eksperymentów, które polegały na porównywaniu z sobą zasilaczy tranzystorowych i lampowych. Zrobiłem to na krajalnicach do warzyw i przez dwa lata nie byłem wstanie przygotować zasilacza bez lampy, który byłby lepszy od tego z lampą.
![]() Przez dwa lata nie było żadnego postępu. Te moje zasilacze w ogóle nie miały poweru w porównaniu z lampowymi. Któregoś wieczora powiedziałem wreszcie Januszowi, że przyniosę autotransformator i zapodam wzmacniaczowi 260 V. Tak zrobiłem, podłączyłem i powiedziałem, że co by się nie działo – zapodaję. Pierwsza próba i – wszystkie bezpieczniki w budynku powywalało. Janusz szybko to ogarnął i już po pierwszych pięciu sekundach słychać było, że to jest inny świat. Czyli – trzeba było wzmacniaczowi doładować energii. Jeśli zobaczycie zdjęcia w recenzji nowego wzmacniacza u Wojtka, to zobaczycie, ile tam jest teraz kondensatorów w zasilaczu. Zakumulowana przez nie energia, a to kondensatory wysokonapięciowe, jest tak duża, że jak kiedyś omsknął mi się śrubokręt, to był gwizd, huk, a wszystko w promieniu dwudziestu centymetrów by w pyle metalowym – cały centymetr śrubokrętu po prostu odparował. Ale w ten sposób wreszcie powstał Silver Grand Mono. Tego wzmacniacza słuchaliśmy u Janusza wiele, wiele razy. Wersja Mk II nie jest taka sama, to właściwie zupełnie nowe urządzenie. Ilość różnych zmian i poprawek jest ogromna. I lampy są inne – to zwykłe Psvane, ale będziemy ich słuchali w obydwu przypadkach. Ale jest dziś i zupełna nowość – odtwarzacz CD Lektor 30 Anniversary. Początkowo miał być odtwarzaczem z wyjściem lampowym, ale pomyślałem, że może lepiej zrobić coś mniej kosztownego. Tym bardziej, że towarzysz Putin najechał na Ukrainę, co wyleczyło mnie z rosyjskich lamp na amen – a w moich odtwarzaczach pracowały przecież triody 6H30Pi.Tak powstał najpierw model Joy, a teraz rocznicowy, obydwa z półprzewodnikowym wyjściem. ![]() ⸜ Widok z góry na nowy, rocznicowy CD i monobloki Mk I Drugim wyborem, którego trzeba było w nich dokonać dotyczył regulacji napięcia wyjściowego. Porównywaliśmy w nim dwie wersje, w których regulacja głośności odbywała się analogowo, w układzie scalonym, albo cyfrowo, korzystając z układu „zaszytego” w DAC-u. Okazało się, że prostszy tor sygnałowy, z regulacją cyfrową przyniósł lepsze rezultaty. Układy ESS Technology, z których korzystam pracują wewnętrznie z 32-bitową rozdzielczością. Jak wiadomo, regulacja w takim układzie odbywa się przez obcinanie kolejnych bitów. Zakres zmian siły głosu, z którymi mamy do czynienia słuchając muzyki jest na tyle wąski, że nie dochodzi do zmiany rozdzielczości płyty CD – wszystko dzieje się „powyżej” 16 bitów. Poobcinałem w nim wszystkie rzeczy z których audiofile korzystają rzadko, albo w ogóle, jak wejścia cyfrowe i analogowe, ale jest możliwość wpięcia procesora cyfrowego. Napęd to CD-8 Pro firmy StreamUnlimited Optical Storage (SUOS-hifi). To układ robiony po części na Dalekim Wschodzie, ale jest opracowany i składany w Europie. Bardzo dobrze się z nimi współpracuje, ponieważ to mała firma, więc wybór był prosty. Ktoś kiedyś powiedział, że najlepiej współpracuje się z firmą o podobnej wielkości, stąd SUOS, ale i Chris VenHaus, który robi wspaniałe kondensatory pod marką V-Cap. Nie znam lepszych… JW ▌ ODSŁUCH JAK SŁUCHALIŚMY • „Rocznicowe” spotkanie miało miejsce w siedzibie Ancient Audio w Krakowie, w pokoju, w którym KTS gościł już wielokrotnie. Pomysł na nie był taki, aby porównać z sobą pierwszą wersję wzmacniacza Silver Grand Mono, której słuchaliśmy podczas spotkań u Janusza, jednego z ojców-założycieli Towarzystwa i człowieka, dzięki któremu i ten wzmacniacz, i odtwarzacze CD Ancient Audio brzmiały tak, a nie inaczej, z jego współczesną wersją Mk II. O wersji Mk I pisałem → TUTAJ, a o Mk II → TUTAJ. ![]() ⸜ Wzmacniacze Ancient Audio Silver Grand Mono Mk I Źródłem sygnału w tym systemie był, jak już wspomnieliśmy, najnowszy odtwarzacz CD Jarka, Lektor 30 Anniversary. To najtańsze urządzenie tego typu w ofercie Ancient Audio, kosztujące tyle, co kilkanaście lat temu model Lektor Prime. System był spięty kablami Siltech z serii Legend. Kolumny były nietypowe i nie odpowiadały klasie reszty systemu, ale i one należą do „rodziny” – to najnowsza wersja modelu Arte firmy Fram, drugiego przedsięwzięcia, w którym uczestniczy konstruktor Ancient Audio. Porównanie polegało na odsłuchaniu utworów z płyt CD, przyniesionych przez uczestników spotkania, na pierwszej wersji wzmacniacza i jego wymianie na wersję Mk II i ponownym odsłuchaniu tego samego materiału. Zanim to jednak nastąpiło mieliśmy przyjemność powitania w naszym gronie nowego członka Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego, Andrzeja, z którego bardzo się cieszymy :) Dodam, że kable dostarczyła firma TF Audio-Consulting. » PŁYTY UŻYTE W TEŚCIE ⸜ wybór
⸜ NATALIE MERCHANT, Paradise is Here: The New Tigerlily Recordings, Nonesuch Records 7559-79501-5, CD ⸜ 2015. ANDRZEJ G. ⸜ pierwszy raz jako pełnoprawny członek KTS (!)• Słuchaliśmy płyty Dead Can Dance, którą przyniosłem, więc wypowiem się głównie o swoim utworze. Wzmacniacz Silver Grand Mono Mk II – może będziemy o nim mówili „drugi”, albo „nowy” – zagrał, jak dla mnie, dokładniej, w bardziej analityczny sposób. Więcej się z nim działo na dole pasma, było z im więcej warstw basu, ale miałem wrażenie, że zagrał trochę mniej kolorowo. ![]() ⸜ Odtwarzacz CD Ancient Audio Lektor 30 Anniversary Może dlatego, tak mi się wydaje, że przy pierwszym wzmacniaczu byłem pod wrażeniem przepięknej sceny, która się rozciągała tutaj po całym tym pomieszczeniu. Usłyszałem z nim coś, czego u siebie w systemie do tej pory nie słyszałem, czyli ogromną głębokość sceny. Teraz jest z tym u mnie lepiej, ale to opowieść na kiedy indziej… W każdym razie nie jestem przyzwyczajony do tak głębokiej sceny i takiego fajnego hologramowego grania – z pierwszym, starszym wzmacniaczem zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. Natomiast przy drugim słuchaniu miałem wrażenie, że środek ciężkości przesunął się w inne miejsce. Było troszeczkę więcej szczegółów, trochę więcej detali, ale góra była nieco wycofana, nie była tak wyeksponowana, jak w pierwszym odsłuchu. Nie wiem czy efekt zamierzony, czy nie, ale w tym graniu było mniej góry, przez co elektroniczne dzwonki nie przykuwały tak mojej uwagi, tak jak wcześniej. Myślę, że drugi odsłuch był na tyle inny, że nie mogę w tym momencie powiedzieć, który wzmacniacz – tak po prostu – bardziej mi się spodobał. Może jutro, kiedy się z tym prześpię i zastanowię, będę mógł coś powiedzieć. To nie jest moim zdaniem kontynuacja, a dwie różne koncepcje. Mnie się akurat ta pierwsza bardziej podobała. ARTUR REICH ⸜ Audio Video Summit, KTS • Na mnie również pierwszy, czyli starszy wzmacniacz, zrobił zdecydowanie lepsze wrażenie. Jedyny mankament, jaki w nim dostrzegam, to problemy przy większych składach. Gdy rosła amplituda dźwięku, pojawił się, jakby to określić, pewien taki trochę jazgotliwy, krzykliwy dźwięk. Natomiast gdy grał solista i jeden, dwa czy trzy instrumenty, czyli bardziej kameralne składy, wtedy było, jak dla mnie, fajnie, po prostu super. Bas był wyraźny, instrumenty i wokale były bardziej przejrzyste, bardziej emocjonalne. Natomiast przy drugim wzmacniaczu, tym nowym, pojawiła się od razu, to już było słychać po paru sekundach, jakaś taka „kołderka” jakby dźwięk został przytłumiony, zgaszony, może nawet uśredniony. Ale też, powtórzę, zniknęły te jazgotliwe elementy przy większych składach. Więc to był plus. Ale, jak dla mnie, zdecydowanie to jest różnica na korzyść starszego wzmacniacza Mk I. Nie wiem, czy Jarek mnie teraz nie zastrzeli… |
![]() ⸜ Jarek z wyciągniętym z kejsu wzmacniaczem Ancient Audio Silver Grand Mono Mk II TOMEK HATYLAK ⸜ Radio 357 • Może nie będzie musiał – ja stanę w obronie tego drugiego wzmacniacza, Mk II, który jest bliższy mojej „szkole” dźwięku, mojego brzmienia. Mogę się wypowiadać o trzech płytach, które znam dobrze: George’u Michaelowi, Lady Blackbird i Natalie Merchant. W każdym przypadku słyszałem wszystko trochę lepiej, trochę fajniej, trochę więcej było w tym ciepła, więcej „lampowej” szkoły grania. Tak grają kolumny Harbeth, Dynaudio – i to jest mi bliskie granie. Głosuję więc za nowszą wersją monobloków. RYSIEK B. ⸜ KTS • No powiem wam, że słuchanie pierwszej części sprawiło mi pewną przykrość. Byłem tym odsłuchem rozczarowany. Miałem wrażenie, jakby starszy wzmacniacz Silver, był zupełnie nierozgrzany. Grał ostro i ta krzykliwość, o której mówił Andrzej, była po prostu dokuczliwa. Moim zdaniem starszy wzmacniacz był zdecydowanie mniej muzykalny. JAREK WASZCZYSZYN ⸜ Ancient, Audio, KTS • Co to znaczy „muzykalny”? RYSIEK B. • Dla mnie wyznacznik „muzykalności”, Jarku, jest wtedy, kiedy mi się „noga rusza”, kiedy całe ciało się rusza, odpowiada na muzykę. Jeśli nie, jeśli siedzę jak martwy, to znaczy, że brak w dźwięku muzykalności. I przy pierwszej wersji siedziałem bez ruchu i słuchałem tego, jak jakiegoś „tranzystora”. A przecież słuchałem tego wzmacniacza ze sto razy u Janusza, oczywiście w innej konfiguracji. Po drugie, nowy wzmacniacz wysunął wokale do przodu, szczególnie przy mojej płycie Lasy. Zaczęła śpiewać przed nami na pierwszym planie. Ze starszym wzmacniaczem była schowana na drugim planie, była nieczytelna i w ogóle te nagrania mnie nie kręciły. Muzyka otwarła się dla mnie dopiero przy nowej wersji wzmacniacza i chciałem ci Jarku pogratulować, zgadzając się absolutnie z testem Wojtka. A przecież my się przeważnie nie zgadzamy – tym razem Wojtku, pełna zgoda :) Myślę Jarku, że to jest istotny krok do przodu. Nowego wzmacniacza słuchało mi się z dużą przyjemnością. ![]() ⸜ Wzmacniacze Ancient Audio Silver Grand Mono Mk II WICIU ⸜ KTS • Drugi wzmacniacz, ten nowy, jest dla mnie mniej efektowny. To znaczy gra bardziej rozdzielczo, lepiej sytuuje instrumenty, fajnie się tego słucha, bo niczego nie „podkręca”. Ale zastanawia mnie też, czy nie odebrało to trochę ekspresji na środku pasma, czy nie ma w tym graniu mniej średnicy i właśnie przez to dźwięk staje się bardziej czytelny. Ale nie wiem, czy kwartet by tu dobrze zagrał. Generalnie – podobało mi się, choć z zastrzeżeniami. JANUSZ TUCHOWSKI ⸜ Audiopasja.pl, KTS • Moim zdaniem drugi wzmacniacz, nowy, robił coś ze średnicą takiego, że była chudsza, bardziej płaska. Powodowało to, że była bardziej rozdzielcza w tym sensie, że więcej się pojawiało tam różnych elementów. Tu się zgodzę z Wiciem, że dostaliśmy więcej informacji, natomiast ten przekaz był – jak dla mnie – płaski. Ewidentnie było to słychać przy Dyjaku, który po prostu „siadł” i nic się w nim nie działo na średnicy. Podobnie z jazzem, z którym pierwsza prezentacja była naprawdę bardzo fajna, zwłaszcza sekcja rytmiczna, bas był bas był świetny, natomiast z drugim wzmacniaczem, czyli nowym, gdzieś to wszystko wsiąkło. Ale mam też uwagi ogólne, na przykład, że bas jest tutaj, w tym pokoju, albo dudniący, albo się ciągnący. Jest nie do końca zszyty ze średnicą. Ta gra sobie, bas gra sobie. I myślę, że to problem kolumn. Dlatego, muszę to powiedzieć, Kat przy pierwszym i przy drugim odsłuchu brzmiał, jak zespół z festiwalu piosenki oazowej grający na instrumentach z wyprzedaży z Biedronki. Przecież tam nie było drajwu, mocnych gitar, taki sobie – Kącik. ![]() ⸜ Andrzej, najnowszy członek Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego MARCIN B. ⸜ KTS • Zgadzam się w 100% z Wiciem, a równocześnie z Tomkiem Hatylakiem. Bardziej podobała mi się druga wersja, z wielu względów, przede wszystkim dlatego, że dźwięk był podany dokładnie, dynamicznie, ładnie. A dodam jeszcze od siebie, że przypomniały mi się odsłuchy u Janusza, kiedy słuchaliśmy Kondo Ongaku i wtedy tam było widać różnicę między nim i starszą wersją Silvera Grand Mono. „Japończyk” zagrał wtedy wybitnie i tutaj dla mnie różnice pomiędzy wersjami Mk I i Mk II były bardzo podobne, na korzyść tej drugiej. Może to i jest trochę efekciarskie, ale ja coś takiego lubię i to zrobiło na mnie duże wrażenie. TOMEK L. ⸜ KTS • Gratuluję Jarkowi wytrwałości i sukcesów. 30 lata to kawał życia, które poświęcił swojej pasji i, jak widać, nadal sprawia mu to radość. Pierwszym tematem spotkania miał być nowy odtwarzacz CD, Lektor 30 Anniversary. Dzięki wyeliminowaniu kilku elementów, udało się obniżyć jego cenę, pozostawiając brzmienie na wysokim poziomie. I zagrał bardzo ładnie, nawet z tak zróżnicowanym repertuarem, jak dzisiaj. Wielkie brawa! To bardzo udany model. Pamiętając poprzednie spotkania u Jarka muszę pochwalić progres jeśli chodzi o kolumny Fram, nawet jeśli to nie ta sama liga, co wzmacniaczy. Teraz jest to dojrzała konstrukcja. Siedziałem w rogu, bokiem, a mimo to podobało mi się. ![]() Mimo że KTS to słuchanie muzyki na różnych systemach, to większość czasu rozmawiamy, więc z uwagi na inne obowiązki, w drugiej części spotkania nie pozostało mi wiele czasu tylko na odsłuch, miałem możność posłuchania tylko jednego mojego utworu, Natalie Merchant, z albumu Paradise is Here: The New Tigerlily Recordings, zatytułowanego Carnival. Na czas odsłuchu zmieniłem miejsce na fotel w pierwszym rzędzie, więc spodziewałem się dużego progresu, mimo że w rogu słuchałem muzyki z przyjemnością. Ten delikatny, akustyczny utwór w pierwszej części spotkania, na starszej, znanej i lubianej wersji wzmacniacza zagrał dla mnie zbyt nachalnie i nerwowo, w porównaniu do tego jak gra on u mnie w domu. Nie tego spodziewałem się tego po lampie i po tym, jak zabrzmiały płyty pozostałych członków KTS-u. Po przerwie zaprezentowałem dodatkowo Stanisława Sojkę w duecie z Nickiem Cavem, Pieśń o płaczu / The Weeping Song, w hołdzie artyście, który niedawno od nas odszedł. Następnie posłuchałem ponownie Carnival. Spodziewałem się drobnych różnic w stosunku poprzedniej prezentacji i że będzie trzeba będzie ich wytrwale szukać. A tu niespodzianka: dla mnie zagrało to zupełnie inaczej, tak jak oczekiwałem od lampy. Teraz słuchałem muzyki z przyjemnością, ponieważ było delikatnie, gładko, z odrobiną ciepła. Natalie nie krzyczała, tylko intymnie dla nas śpiewała. Dźwięk był poukładany i czytelny. Dla mnie to dobry kierunek zmian. Żałuję, że nie mogłem posłuchać, jak wypadły pozostałe płyty, na przykład Marek Dyjak, który świetnie zabrzmiał w pierwszym podejściu, a spoza moich zainteresowań – Kat, ponieważ ciekawy byłem, jak poradziłby sobie z agresywniejszym graniem. Życzę dobrego przyjęcia na rynku i dobrej sprzedaży, i abyśmy mogli za dziesięć lat świętować 40-lecie firmy! Tomek nie mógł zostać dłużej, tekst napisał więc w domu. - red. WOJCIECH PACUŁA • Chciałbym powiedzieć, że nie uzgadnialiśmy tego, chociaż jechaliśmy tutaj razem, ale zgadzam się z tym, co mówił Rysiek. To byłby pierwszy raz od długiego czasu. ![]() Ale zanim o tym, dlaczego się zgodziłem z Rysiem, chciałem powiedzieć, że wydaje mi się, że kolumny nie pasują do tego wzmacniacza – odebrałem je inaczej niż Tomek powyżej. Myślę, że potrzebują mocnego, tranzystorowego wzmacniacza, żeby zagrać tak, jak potrafią. W tym zestawieniu brakuje mocy i za pierwszym, i za drugim razem. Dlatego było to dla mnie płaskie dynamicznie granie. Ze starszym wzmacniaczem wydawało się, że to jest takie bardziej jędrne, bo on gra głownie środkiem pasma, w tym mocną wyższą średnicą. Oczywiście w perspektywie – to wybitne urządzenie. Nowszy wzmacniacz jak mi się wydaje, gra przyjemniej. Kiedy starszy zagrał głośniej, od razu miał problemy z przesterowaniem. Moc jest niby ta sama, wszystko jest niby takie samo, ale jak troszkę dodamy tego niskiego środka, to po prostu więcej energii musimy w głośniki wpakować, prawda? I ten pierwszy ma trochę więcej niskiego środka, dlatego wydaje się bardziej wypełniony. Jak dla mnie, właśnie dlatego, starszy wzmacniacz jest bardziej efekciarski, bo coś tam podkręca, natomiast nowy gra bardzo wyraźnie, klarownie, wszystko podaje w sposób, który pozwala dobrać do niego inne wszystkie elementy systemu. A starszy, czyli Mk I, wydaje mi się taki trochę zamknięty w sobie. Oczywiste jest, że – jak na poprzednim spotkaniu mówił Tomek – hiperbolizujemy, czyli przesadzamy w sądach. Dlatego obydwa są wybitne, to topowy high-end. Ale są tak różne od siebie, że trudno mówić o kontynuacji, a bardziej o nowym otwarciu. ZBYSZEK BIELAK • Tak się składa, że słyszałem obydwa te urządzenia. Stary wzmacniacz po raz pierwszy usłyszałem na wystawie Audio Show, na które pojechaliśmy razem z Tomkiem. To był dla mnie moment formatywny jako audiofila, ponieważ tego dnia kupiłem wzmacniacz Primare i30. Ale to był też dzień, kiedy po raz pierwszy byłem na Audio Show i był tam również Jarek, który prezentował starsze monobloki Silver Grand Mono z kolumnami Little Wing. ![]() I to był dźwięk, który mnie po prostu zabił, kompletnie. Tu było coś niebywale pięknego, muzykalnego, plastycznego i tak kojarzyłem od tej pory tę lampę. I choć u mnie w domu to nie za bardzo zagrało, a przynajmniej nie tak, jak bym chciał – złożyło się na to bardzo wiele różnych kwestii – to i tak mam w pamięci tamten dźwięk. Od tej pory to był dla mnie wzorzec z Sèvres lampowego dźwięku. Ale nowy wzmacniacz, Mk II, to niewiarygodna selektywność. Jest w nim ogromny potencjał, bo to jest taka wielka „chmura dźwięków”. Coś jak Hades, Tartar dźwięku, który może nie sytuuje źródeł jakoś superprecyzyjnie, ale one tam są i są bardzo plastyczne. Natomiast rzeczywiście jest to bardziej współczesny, niektórzy by powiedzieli: „tranzystorowy” dźwięk. Ale ja lubię takie granie, sam gram na końcówce mocy tranzystorowej Naima. Dlatego, jak dla mnie, nowy wzmacniacz wymiata. Ale jest też tak, jak Wojtek stwierdził, że te kolumny niespecjalnie się tu nadają. Rzeczywiście jest wrażenie, że ten system, wyłączając kolumny, czyli nowe monobloki i odtwarzacz przerastają te kolumny o kilka lig, że tam jest przestrzeń na niezwykle piękny dźwięk, tylko że nie z tymi kolumnami. Reasumując – w nowym wzmacniaczu jest wielki potencjał, kawał dobrej roboty, gratuluję! I jest bardzo ładny, bardzo mi się podoba ten design. Jakby nie było w nim lamp, to design byłby dla mnie perfekcyjny. :) TOMEK FOLTA ⸜ TF Audio-Consulting, KTS• Zbyszek w swojej historii sięgnął osiemnaście czy dziewiętnaście lat wstecz. Powiem więc, że słuchałem starszego wzmacniacza Silver Grand Mono przez wiele lat u Janusza. Tym razem słuchając go wracałem jednak cały czas pamięcią do odsłuchu z grudnia zeszłego roku z wigilii świąt Bożego Narodzenia, też tutaj, u Jarka. Nie mam pojęcia jaki wzmacniacz wtedy grał. W każdym razie cały ten system z kolumnami tymi bądź bardzo podobnymi został mi w pamięci, jednym słowem, jako „estradowy”, a nie audiofilski. Teraz słuchając wersji Mk I wzmacniacza, tak sobie myślałem, że być może to całe okablowanie Siltecha dodało systemowi wyrafinowania, że jakby to był odsłuch gdzieś w audiofilskich kanonach i że teraz lepiej to brzmi. Ale to wciąż nie było to samo, nie tak to brzmiało w systemie u Janusza. ![]() Przełączenie na nowy wzmacniacz dodało do dźwięku wielki oddech. Zrozumiałem wtedy, że jest to brzmienie na wskroś nowoczesne. Pierwsze porównania, jakie mi przyszły do głowy od razu wykasowałem, bo stwierdziłem, że się wygłupię, kiedy powiem, że gra podobnie do wzmacniaczy Moona, Epsilona lub Vitusa. Ale po tym, co powiedziano do tej pory już się tego porównania absolutnie nie boję, gdyż to była właśnie pierwsza myśl. Jest to wzmacniacz grający absolutnie nowoczesnym dźwiękiem, czyli rozdzielczym, plastycznym, homogenicznym. Nawet jeśli coś było obcięte w paśmie z góry czy z dołu, to tak, jak Wojtek wspomniał – tylko tak się tak wydawało, a tak naprawdę rozdzielczość była znakomita. I być może, z jakichś powodów, tylko przy Dead Cand Dance miałbym wątpliwości, czy brzmienie tego kawałka nie podobało mi się bardziej na starszym wzmacniaczu, Mk I. Natomiast cała reszta była z tym nowym wzmacniaczem zdecydowanie o wiele lepsza, barwniejsza, dokładniejsza, bardziej dynamiczna, z wykopem. To był system, z którym byłbym w stanie żyć i z przyjemnością słuchać z nim muzyki, a nie zastanawiać się nad duperelami. Także i ja, podobnie jak Zbyszek czy Wojtek, jestem fanem rozwoju firmy Ancient Audio i progresu, jaki jest w niej widoczny i uważam, że to bardzo dobry wzmacniacz. Zgodzę się z tymi, którzy wcześniej mówili, że chętnie by posłuchali tego nowego wzmacniacza z innymi kolumnami i jestem bardzo ciekaw, jak by to zagrało. Myślę o jakiś – proszę cię Jarku, nie obraź się – rasowych, znanych kolumnach. ![]() JAREK WASZCZYSZYN • Panowie, nie obrażam się, wszystkiego wysłuchałem z ciekawością, bo w ten sposób rodzi się postęp. Słuchajcie, proszę to wszystko spisać „na papier” jako porządny kawał naszej merytorycznej pracy. A ja zakończę tym samym oficjalną część i przechodzimy do nieoficjalnej. (…) ▌ Podsumowanie Z ODSŁUCHU I PORÓWNANIA dwóch wersji wzmacniacza Silver Grand Mono wynika ciekawy wniosek: z jednej strony mówimy o postępie, a z drugiej o takiej zmianie dźwięku, który nie do wszystkich trafia. Mk II to granie „nowoczesne” w tym sensie, że bardzo uniwersalne, przejrzyste, czyste, dokładne, ale i niezwykle „muzykalne”. Z kolei Mk I mocniej pokazuje niską średnice, mocniej ją dopala, ale też jest nieco bardziej chaotyczny w przedstawianiu dźwięku. I ma to sens, ale tylko jeśli rozumiemy, że mówimy o topowym high-endzie i że dla znakomitej większości odbiorców każdy z tych przekazów będzie po prostu… topowy. Różnice o których mowa mają sens dopiero wtedy, kiedy wybieramy coś dla siebie „na zawsze”. To wtedy skupiamy się na aspektach, które nam „podchodzą” lub nie. Co znowu zwraca uwagę na nietypowy charakter naszej branży, swego rodzaju nieliniowość. Bo przecież i produkty sprzeda czterdziestu, pięćdziesięciu, a nawet sześćdziesięciu lat potrafią zagrać w taki sposób, że ciarki chodzą po plecach. ![]() ⸜ Jeszcze raz – wszystkiego najlepszego Jarku! Z drugiej strony postęp jest niebywały i zmiana w tym, jak gra audio współcześnie w porównaniu ze średnim poziomem sprzed – nawet – dziesięciu lat jest naprawdę wyraźna. Wydaje się przy tym, że nareszcie techniczne przewagi pewnych technik zostały przez inżynierów „przetłumaczone” na język audiofilski i zostały osadzone w nurcie, który w audio jest dominujący, czyli: dźwięk przede wszystkim. Co powiedziawszy nie da się ukryć, że słuchaliśmy przecież u Jarka, świętując 30-lecie jego firmy, wzmacniacza lampowego. Taki jest bowiem nasz piękny, wciągający, tajemniczy, ale i radosny świat perfekcjonistycznego audio, o którym mówimy AUDIOFILSKI. ● |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity