pl | en

MUZYKA ⸜ recenzja

SAKURAPHON

˻ I ˺ LEO SIROTA
W.A. Mozart Recital Vol.1
˻ II ˺ LEO SIROTA
L.V Beethoven Sonatas Vol. 1
˻ III ˺ Pulpils if Leschetizky Vol. 6
˻ IV ˺ AUGUSTE de RADWAN
Complete Recordings

Wydawnictwo: SAKURAPHON
Data wydania: 2024-2025

www.SAKURAPHON.net
www.78RPM.net

» JAPAN


MUZYKA ⸜ recenzja

test WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia „High Fidelity”

No 253

16 maja 2025

SAKURAPHON CD – japoński wydawca reedycji historycznych nagrań fortepianowych z bardzo wiernym transferem, minimalną rekonstrukcją szumów i naturalnym dźwiękiem masteringu, założony przez HISAO NATSUME. za: → www.DISCOGS.com

ZAREJESTROWANA NA SZELAKACH MUZYKA w ogromnej większości nie została nigdy później przeniesiona ani na płyty winylowe, ani cyfrowe. Istnieją wprawdzie kolekcje skupiające się tylko na płytach wykonanych z szelaku i podobnych, kręcących się z prędkością78 obrotów na minutę, są one jednak „wsobne”, zamknięte. Służą tylko swoim właścicielom, ewentualnie ich gościom, Wyjątkiem są zbiory publiczne, na przykład Biblioteki Kongresu USA czy Smithsonian Institution, udostępniające zdigitilizowane zbiory. To wspaniale, tyle że jakość dźwięku takich nagrań jest bardzo różna, a w dodatku nie są one nasze, są wypożyczone

Japońska wytwórnia Sakuraphon należy do wąskiej grupy wydawnictw, które wzięły na siebie zadanie przybliżenia tego typu nagrań szerszej publiczności. Prowadzona przez pana Hisao Natsume, oferuje rekonstrukcje i remastery pochodzące przede wszystkim z jego bogatej kolekcji szelaków. Jak mówił nam w wywiadzie opublikowanym na naszych stronach w styczniu tego roku, jego celem jest wydanie wszystkich cennych płyt 78 rpm, czyli około 6000~7000 płyt, które zebrał w ciągu mojego życia; więcej → TUTAJ.

Nośnikiem, który wybrał jest płyta Compact Disc – najpopularniejszy nośnik muzyki w historii ludzkości. Sam digitalizuje materiał, korzystając z przetworników AD/DA Joplin Mk 3, Mutec MC3+ USB i zapisując sygnał na hardware’owych rejestratorach DSD: TEAC SD-500HR i Korg MR-2000S. Następnie kopiuje sygnał do komputera, gdzie niweluje trzaski i szum za pomocą procesów CEDAR (Computer Enhanced Digital Audio Restoration) oraz iZotope RX. Sygnał musi być wcześniej skonwertowany do postaci PCM 88,2 kHz, 32 bity (float), już w komputerze.

Głównym źródłem sygnału są płyty szelakowe 78 rpm, rzadziej 33,3 rpm. Pan Natsume sięga jednak i po taśmy dostarczone przez odpowiednie instytucje, najczęściej zawierające historyczne, nigdy niewydane nagrania z transmisji radiowych lub z prywatnych nagrań i recitali. W tym artykule spotkamy się z wszystkimi tymi sposobami.

Chcielibyśmy zaprezentować cztery najnowsze płyty z katalogu Sakupahon:

˻ I ˺ LEO SIROTA W.A. Mozart Recital Vol.1 ⸜ 2025
˻ II ˺ LEO SIROTA L.V Beethoven Sonatas Vol. 1 ⸜ 2024
˻ III ˺ Pulpils if Leschetizky Vol. 6 ⸜ 2024
˻ IV ˺ AUGUSTE de RADWAN Complete Recordings ⸜ 2024

Dwie pierwsze to transkrypcje z taśm. Nagranie Mozarta pochodzi z taśmy zarejestrowanej z radia, zapewne na falach średnich AM. Za transfer z taśmy odpowiedzialny był Allan Evans (Arbiter of Cultural Traditions). Wraz z płytą otrzymujemy obszernym ciekawy esej autorstwa Sarah Davis Buechner i krótką biografię Leo Siroty pióra Jamesa Irsay’a. Również i Sonaty… Beethovena zostały przetransferowane z taśm „master” pochodzących z Archiwum Leo Siroty. Za transfer z płyty do postaci cyfrowej i esej odpowiedzialni są ci sami autorzy.

Dwa kolejne tytuły zawierają dźwięk przeniesiony z płyt szelakowych i z płyty LP 33,3 rpm - Auguste de Radwan Complete Recordings to dwie płyty, pierwsza szelak, druga LP. W obydwu przypadkach za transfer i mastering odpowiada właściciel Sakuraphon. Im przydzielono nieco inne logo – informujące o źródle dźwięku. To odwrócony do góry nogami trójkąt równoboczny z wpisaną w środek literą „M”, mówiącą o tym, że to materiał monofoniczny. W przypadku remasterów z płyt szelakowych nad nią widnieje liczba „78”, przy LP „33”, a przy remasterach z taśm napis „Reel Tape”. Zróżnicowano również nadruk płyt. „78” to płyty imitujące winyl, z pięknie przygotowaną przez pana Hisao „wyklejką”, a „taśmy” mają naniesiony wizerunek szpuli magnetofonowej..

Wygląda to bardzo ładnie, ostatecznie szef wytwórni jest grafikiem. Projektuje również okładki oraz książeczki towarzyszące płytom. Są one wyjątkowo gustowne i życzyć wszystkim innym wydawnictwom takiego grafika na etacie. Wydawnictwa nie mają pudełka, a jedynie papierowe książeczki do których wsunięta jest koperta z płytą i foliowym woreczkiem na krążek. Koperta ma kolor papieru pakowego – tak wyglądały opakowania płyt szelakowych. Dodajmy, że krążki zostały wytłoczone w Korei. Zakładam, że chodziło o ograniczenie kosztów. Sakuraphon o maleńkie jednoosobowe przedsięwzięcie zajmujące się ultraniszowym tematem, wydatki muszą więc być jak najniższe, żeby to w ogóle miało sens.

DŹWIĘK

JAK SŁUCHALIŚMY • Płyty wydawnictwa Sakuraphon odsłuchiwane były w systemie referencyjnym HIGH FIDELITY, na odtwarzaczu SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition. W torze pracował również przedwzmacniacz Ayon Audio Spheris Evo, wzmacniacz mocy Soulution 710 oraz kolumny Harbeth M40.1.

»«

˻ I ˺ LEO SIROTA W.A Mozart Recital Vol. 1

TO CO ZACHYWCA MNIE, kiedy słucham nagrań przygotowanych przez wydawnictwo Sakuraphon to umiejętnie dobrany balans pomiędzy ingerencją w materiał dźwiękowy oraz zachowaniem jego witalności. W przypadku recitalu Siroty mamy pomogło na pewno to, że nie trzeba było pracować nad likwidacją trzasków i szumów płyty szelakowej. Ale to przecież wciąż rejestracja na taśmie ze stacji rafiowej AM, a to oznacza szumy i wąskie pasmo przenoszenia plus zniekształcenia.

Słuchając reedycji na płycie CD słychać, że to materiał tego typu, a jednak nie irytuje to i nie przesłania muzyki. Największym problemem okazują się zresztą nie szumy, a przekopiowanie. Leżąca wiele lat, nieprzewijana, zapewne cienka, taśma magnetofonowa, ma tendencję do wtórnego namagnesowania przez sąsiadujące zwoje taśmy. Najczęściej jest to słyszalne w postaci pre-echa. Tak jest i tutaj.

Nie jest to jednak uciążliwe, a nawet dodaje nagraniom urody. Mają one bowiem ograniczone pasmo do środka pasma, raczej jego wyższej części, a pogłos pomieszczenia, z którego transmitowano przekaz jest krótki. Pre-echo powoduje, że dźwięk wydaje się większy i bardziej przestrzenny niż można by się spodziewać po monofonicznym, „suchym” materiale wyjściowym.

Najważniejsze jest jednak to, że balans tonalny został dobrany z wyczuciem. To jest dźwięk oparty o wyższą średnicę, z okolic 800 Hz-1 kHz, a jednak nie jest jaskrawy. Powiedziałbym nawet, że jest nieco aksamitny. Nie ma tu niższego basu i wysokiej góry, ale i obydwa skraje wydają się dobrze współgrać ze środkiem pasma. Brzmienie fortepianu jest bowiem gładkie, przyjemne, ładne.

»«

˻ II ˺ LEO SIROTA L.V Beethoven Sonatas Vol. 1

MATERIAŁ WYJŚCIOWY dla tej reedycji jest lepszy niż poprzedniej płyty. Taśma archiwalna to jednak coś innego niż nagranie z audycji radiowej. I to słychać od razu. Dźwięk jest większy i bardziej nasycony. Ma również niżej położony balans tonalny, więcej w tym przekazie niskiej średnicy a mniej wyższej. Co ciekawe, różnica pomiędzy tymi dwoma transferami nie wydaje się aż tak duża, jak można by się spodziewać. A to pokazuje, jak dobrze brzmi W.A Mozart Recital Vol. 1.

Problemem w tym przypadku może być stan archiwalnych taśm. W wolniejszych fragmentach słychać lekkie drganie, zniekształcenia znane jako wow&flutter. Nie są one duże, ale jeśli się wsłuchamy, to je wyłowimy. To zresztą inny typ nagrania, bo przecież wcześniej była to transmisja z koncertu, a tutaj jest to nagranie studyjne, może i w amatorskich warunkach, ale jednak.

Dźwięk budowany jest na tej płycie w pewnej odległości od nas. Ale nie przez zmniejszenie jego wolumenu, a większą ilość dźwięków determinujących pre-echo – nie to wynikające z przekopiowania taśmy, a z akustyki pomieszczenia. Zarazem jednak to granie intymne. Sirota potrafi grać pauzą, ciszą, co ładnie się zgrywa z rodzajem dźwięku. To nie jest mikroskopowe wejrzenie w instrument, a recital słuchany z połowy niewielkiej sali, z dobrym widokiem na pianistę. Dźwięk jest głośniejszy niż na poprzedniej płycie, co wynika z większego wolumenu.

˻ III ˺ Pulpils if Leschetizky Vol. 6

WRAZ Z PŁYTĄ Pulpils if Leschetizky Vol. 6 wkraczamy we „właściwy” świat wydawnictwa Sakuraphon. Nie mówię, że obydwie poprzednie płyty były „niewłaściwe”, ale jednak – mniej typowe. Materiał na nagrania wybrane na szóstą część rejestracji gry uczniów Leschetizky’ego pochodzi bowiem z płyt szelakowych 78 rpm.

Zmiana jest, co oczywiste, ogromna. Polega ona na dużej ilości szumu w nagraniu, który normalnie dyskwalifikowałby każde wydawnictwo. Ale nie to. Wiemy przecież, czego się spodziewać i przyjmujemy to z dobrodziejstwem inwentarza. Nieco drażnią wyciszone przerwy między utworami, ja bym pozostawił szum przez cały czas, ale – to nie ja jestem producentem tych nagrań.

W każdym razie – spodziewamy się szumu i szum dostajemy. Ale jest wraz z nim bardzo fajny dźwięk. Fajny, bo duży, nacechowany dużą energią i brakiem czegoś „elektronicznego”, co znika tylko z najlepszymi nagraniami z czasów taśmy i mikrofonów. To dźwięk również naprawdę czytelny. Remasterujący nagrania pan Hisao Natsume niemal całkowicie wyeliminował trzaski i inne zniekształcenia niż szum. Co jakiś czas słychać lekkie zniekształcenia wynikające z kompresji, ale naprawdę rzadko.

Ważne jest również to, że nagrania te różnią się między sobą, w zależności od tego, z jakiej płyty zostały skopiowane. Ich wspólną cechą jest gładkość i dźwięczność, połączone z nie-mechanicznym brzmieniem. Różnią się jednak barwą, dla przykładu – Mazurek No. 47 Chopina Jana Cherniavsky’ego jest jaśniejszy niż Nokturn No. 2 Leo Paula Schramma. A grany zaraz potem Valse No. 7 jest ciemniejszy i pochodzi z wyraźnie słabiej zachowanej płyty. W tym ostatnim nagraniu mocno słychać też niskotonową modulację.

Ale to jednak podobne myślenie o dźwięku jako o czymś, co nie ma irytować i atakować, przy zachowaniu dobrej selektywności. Wchodzimy w ten świat bez mrugnięcia okiem.

»«

˻ IV ˺ AUGUSTE de RADWAN Complete Recordings

NAGRANIA Z WYDAWNICTWA zbierającego wszystkie znane rejestracje Auguste’a de Radwana, to dwie płyty, różniące się między sobą źródłem i jakością dźwięku. Krążek z transkrypcjami szelaków jest Doś mocno zaszumiony, ale mniej niż Pulpils if Leschetizky Vol. 6. Szum wydaje się też bardziej ograniczony spektralnie, jakby znacznie mniej energii przypadało w nim na wysokie tony.

Przekaz jest dość suchy i słychać, że rejestracja miała miejsce w niewielkim pomieszczeniu bez dodatkowych urządzeń pogłosowych. Ale to bardzo bezpośredni przekaz, mocny, duży, dynamiczny. Zaskakuje całkiem spora zawartość w nim wyższego basu, którego w ogóle tam nie powinno być. Nagrania się od siebie różnią, to oczywiste. W intro do Walca Nr 2 Chopina mamy mocniejsze zniekształcenia, wraz z wyraźnymi ubytkami w substancji płyty. Z kolei we fragmencie pochodzącym z Koncertu fortepianowego Nr 1 szum jest mocniejszy w górze pasma.

Druga z płyt, zawierająca transkrypcje 33,3 rpm oraz taśm, jest zbliżona od tego, co słyszeliśmy z krążka W.A Mozart Recital Vol. 1 i zupełnie inna od nagrań z Pulpils if Leschetizky Vol. 6. Dźwięk jest o niebo mniej zaszumiony, a dźwięk przez to – o wiele bardziej klarowny i obecny. To nagrania podobne w wyrazie do tego, co słyszałem wcześniej z W.A Mozart Recital Vol. 1 Leo Siroty, czyli rejestracją nagrania radiowego na taśmie.

Oczywisty jest brak trzasków, ale to właśnie niski szum zaskoczył mnie najbardziej. I nie chodzi o agresywne wycinanie go, bo na poprzedniej płycie był wysoki i słychać było, że Hisao-san nie walczy z nim za wszelką cenę. Tutaj słychać po prostu płyty o znacznie lepszym stanie zachowania. Daje znać o sobie niski przydźwięk, jakby pochodzący od silnika nacinarki, służącej do wykonania acetatu. Generalnie to jednak, to ponownie jest gładki, aksamitny przekaz o ładnej energii i dźwięczności.

Podsumowanie

CHOĆ OMÓWIONE POWYŻEJ NAGRANIA różnią się od siebie jakością dźwięku, to po odsłuchu pozostaje coś, co można nazwać spełnieniem. Dość szybko szum staje się mniej inwazyjny, a przynajmniej odbieramy go w inny sposób niż na początku. Dźwięk, jaki pozostaje jest niemal wzruszający przez to, że właściwie nie powinno go być ogóle. Remaster Sakuraphon przywraca go, niemal dosłownie, do życia.

»«

Płyty wydawnictwa Sakuraphon można kupić bezpośrednio na jego stronie internetowej: