WZMACNIACZ MOCY • stereo AIR TIGHT
Producent: A&M LIMITED |

Test
tekst WOJCIECH PACUŁA |
![]() |
No 253 1 maja 2025 |
WŚRÓD WIELU RÓŻNYCH PRODUKTÓW Z JAPONII te z logiem Air Tight wydają mi się esencją mariażu myślenia o projekcie w szerszej perspektywie oraz w perspektywie bliskiej. Szeroka polega na umiejętnym wyważeniu oferty, w tym wyglądu produktów względem rynku audio. W taki sposób, aby nie zamykać się w wąskim idiomie superpurystów negujących każdy, dowolnie przez nas wskazany kompromis, z którymi w audio mamy do czynienia co krok. Ale z drugiej strony, tej bliskiej, będąc świadomy wagi podnoszonych przez nich problemów, nadać im na tyle duży priorytet w swoich projektach, aby nie stracić z oczu tego, co najważniejsze – dźwięku. ![]() Trochę to technokratycznie mi wyszło, a chodzi po prostu o to, że wzmacniacze Air Tighta są zarówno dobrze zaprojektowane mechanicznie i dizajnersko, jak i mają wszystko, czego można wymagać od małej, specjalistycznej firmy. Jak choćby to, że produkty tej firmy są niewielkie. A przynajmniej mniejsze niż większości konkurencji. Pozwala to na lepszą kontrolę wibracji oraz skrócenie ścieżki sygnału. Pomaga też w redukcji zużycia materiałów. Mając to w głowie spójrzmy pod tym kątem na jej najnowszy produkt, stereofoniczny wzmacniacz mocy ATM-1E. ▌ ATM-1E TESTOWANY PRZEZ NAS WZMACNIACZ jest lampową, stereofoniczną końcówką mocy (wzmacniaczem mocy) z półprzewodnikowym zasilaczem. Sygnał do niego musi pochodzić albo z przedwzmacniacza, albo z regulowanego wyjścia źródła sygnału, takiego jak odtwarzacz CD, SACD, plików czy przedwzmacniacz gramofonowy z tłumikiem na wyjściu. Jest to kolejna wersja urządzenia, które pozostaje w ofercie od samego początku jej istnienia, od roku 1986; był to po prostu model ATM-1. Nowa wersja, ATM-1E, gdzie E oznacza „Edition”, ATM-1 2024 Edition zadebiutował na wystawie High End Munich 2024, zastępując tym samym model ATM-1S. Jak mówiłem, urządzenie jest niewielkie. Jego waga przekracza jednak to, co znajdziemy w wielokrotnie większych urządzeniach. Przy wymiarach 365 x 305 x 225 mm (szer. x wys. x gł.) waży aż 21,5 kilograma. Cała waga skupia się więc na powierzchni nieco tylko większej niż kartka A4 (A4 = 210 x 297 mm). Wspomniałem o tym, że wzmacniacz swoimi niewielkimi rozmiarami pomaga w tłumieniu drgań. Producent również zwraca na to uwagę. W materiałach prasowych informuje bowiem o tym, że obudowa ma konstrukcję typu „monocoque”. W tym przypadku chodzi o to, że jest ona czymś w rodzaju cienkiej „skorupy”, do której mocowane są wszystkie pozostałe elementy, jak transformatory, manipulatory, nóżki itp. Wiedzmy jednak, że podstawki dla lamp osadzono w osobnej, miedziowanej płycie podwieszonej pod górną ścianką; miedziowana jest również dolna ścianka, zamykająca cały układ. Dodajmy, że ten złożony jest za pomocą techniki montaży punkt-punkt bez płytki drukowanej. Droga to technika, ale skracająca ścieżkę sygnału. Wzmacniacz oferuje 35 W na kanał, przy zniekształceniach 5%, uzyskiwanych z lamp EL34 pracujących w układzie typu push-pull w klasie AB. Lampy te są sterowane podwójnymi triodami 6CG7 (6FQ7), będącymi również inwerterami fazy. Na wejściu znajdziemy podwójną, triodę 12AT7 (ECC81), wspólną dla obydwu kanałów. Wszystkie lampy noszą logotypy Air Tight i są przez tę firmę dobierane i parowane. Pod spodem jest jednak szare logo Electro-Harmonics. Ich producentem jest (niestety) rosyjska firma New Sensor (Sovtek, Svetlana, Electro-Harmonix, Genalex Gold Lion). Wzmacniacz ma klasyczne dla tej firmy kolory, to jest stalowy front, osłony transformatorów i dławika o nieco innym odcieniu, oraz czarną, mieniącą się w świetle obudowę. Wykonano ją z grubej na 1,6 mm blachy stalowej, a lakiery „pożyczono” z rynku samochodowego. Z przodu umieszczono srebrne, frezowane z metalu i moletowane gałeczki, którymi możemy ustalić czułość wejściową. Ta, przy ich ustawieniu w pozycji maksymalnej, wynosi 700 mV, jest więc całkiem wysoka. Są one osobne dla lewego i prawego kanału i nie są zsynchronizowane. Mimo to są i tacy, którzy przez tę funkcjonalność traktują ATM-1E jak kompletny wzmacniacz zintegrowany. ![]() Trzecią gałką aktywujemy miernik znajdujący się na górnej ściance. Ten tutaj nie jest okrągły, a podłużny i przypomina wskaźniki stosowane w latach 70. Są z nim skorelowane cztery potencjometry, których osie znajdziemy na górnej ściance. Można za ich pomocą ustalić idealnie taki sam prąd podkładu dla wszystkich lamp końcowych. I jest jeszcze wyłącznik sieciowy; urządzenie nie ma trybu standby. Z tyłu mamy dwa komplety złoconych gniazd głośnikowych, dla odczepów 4 i 8 Ω. Można również zamówić wersję z wyjściem 16 Ω. Wejścia liniowe są pojedyncze – to solidne gniazda RCA firmy Amphenol, stosowane zwykle w urządzeniach profesjonalnych, jako że ich obudowa ma wymiary gniazd XLR. Jak się dowiadujemy z recenzji tego urządzenia przeprowadzonej przez Kena Micaleffa dla magazynu „Stereophile”, nowy wzmacniacz nie ma zbyt wiele wspólnego z wersją ATM-1S, a tym bardziej z oryginalnym ATM-1. Jak mówił mu pan Yutaka „Jack” Miura, dyrektor zarządzający A&M Limited i syn zmarłego założyciela, pana Atsusha Miury, największą różnicą jest sposób, w jaki wzmacniacze zostały zaprojektowane. Dowiadujemy się, że ATM-1S został przygotowany w 2006 roku przez stary zespół projektantów, a ATM-1E powstawał w latach 2022-2024 i jego konstruktorzy należeli do nowego zespołu. Byli to panowie Yoshihiro Hayashiguchi (projektant produktu) i Kiyoshi Hamada (projektant obwodów), odpowiedzialni za wszystkie produkty Air Tighta od 2015 roku (więcej → TUTAJ). Inne są również podzespoły użyte do budowy nowego wzmacniacza. W ATM-1S transformatory głośnikowe pochodziły z firmy Hashimoto, a w ATM-1E są to transformatory Tamura, podobnie jak zastosowany w zasilaczu dławik. Obydwa wzmacniacze wykorzystują na wyjściu pentody EL34, ale w jego starszej wersji na wejściu pracowała jedna lampa 12AX7 i dwie 12AU7; w ATM-1E znajdziemy jedną 12AT7 (dla wzmocnienia napięciowego) i dwie 6CG7 (w sterowaniu końcówki i w inwerterze fazy). Do budowy wykorzystano ładne podzespoły bierne, pochodzące z firm AuriCap, Mundorf, TE Connectivity, Cornel, United Chemi-Con, Unicon, TDK oraz KOA. Urządzenie jest niewielkie, ale jest w jego bryle moc – bardzo mi się podoba. ▌ ODSŁUCH JAK SŁUCHALIŚMY • Air Tight ATM-1E porównywany był do mojego wzmacniacza odniesienia, czyli tranzystorowego wzmacniacza mocy Soulution 710, i napędzał kolumny Harbeth M40.1. Wstępnym wzmocnieniem zajął się przedwzmacniacz lampowy Ayon Audio Spheris III. Osobno posłuchałem też wzmacniacza Leben CS-600X, pracującego z lampami EL34. ![]() Sygnał między przedwzmacniaczem i końcówkami mocy w obydwu przypadkach przenosił interkonekt Crystal Cable Absolute Dream. Testowany wzmacniacz zasilany były przez kabel Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, a sygnał do kolumn dostarczał kabel głośnikowy Crystal Cable Da Vinci (test → TUTAJ). Źródłem sygnału był odtwarzacz SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition. » PŁYTY UŻYTE W TEŚCIE ⸜ wybór
⸜ CHET BAKER, Baker’s Holiday, Verve Records B0003279-16/SUHD 009960, Test Press SACD ⸜ 1965/2004. ZA KAŻDYM RAZEM, kiedy słucham dobrze zaprojektowanego, wykonanego z miłością wzmacniacza pracującego z lampami EL34 przypominam sobie, dlaczego to moje ulubione lampy mocy. Ciepło, pełnia, gęstość, nasycenie – to rzeczy, których szukam w muzyce reprodukowanej w domu i które naprawdę często dostaję z tego typu wzmacniaczami. I to bez znaczenia, o jakim poziomie cenowym mówimy. Urządzenia mogą się różnić między sobą sposobem realizacji poszczególnych cech, jednak ogólna wizja pozostaje ta sama. ATM-1E jest jednym z najlepszych wzmacniaczy tego typu, jaki znam. Wokal CHETA BAKERA z płyty Baker’s Holiday był z nim niebywale gładki i jedwabisty. I ciepły. I duży. I namacalny. Podobnie, jak wchodząca w okolicach 2:18, w utworze ˻ 2 ˺ Easy Leaving, trąbka. To trąbka z tłumikiem, ale piękna w swojej głębi i pełni. Japoński wzmacniacz wszystkie te detale pokazał momentalnie. Podobnie, jak podgrywające w prawym kanale fortepian i gitarę. To było ciepłe, ale i czyste granie. ![]() Czystość, którą usłyszałem to część różnicowania. Testowany wzmacniacz jest pod tym względem wyjątkowy, to jest jeśli chodzi o umiejętność łączenia tych dwóch elementów. Właściwie przeciwstawnych, bo kiedy naciskamy na ciemną barwę, to zwykle tracimy z oczu całość. Tutaj na pierwszym planie był wokal, a za nim i po bokach, ale dalej, instrumenty towarzyszące. Elementy te mocno różnią się między sobą barwą, jak – chociażby – w ˻ 2 ˺ You’ll My Thrill, i zazwyczaj są do siebie upodobniane. Nie tutaj. Jak pisaliśmy, ATM-1E jest wersją przygotowaną przez nowy zespół Air Tighta – nowy, jak na warunki japońskie. Ich rękę słychać w znacznie lepszej rozdzielczości i, co za tym idzie, czytelności. Poprzednie wersje tego wzmacniacza, podobnie zresztą, jak i wzmacniaczy z serii ATM-2, mocniej stawiały na wgłębienie się w dźwięk, odpuszczając trochę stosunki przestrzenne między instrumentami, jak i różnicowanie ich między sobą pod względem barw. „E” idzie w rozpoznaniu dźwięku „szerzej”, mocniej. I głębiej, mógłbym dodać. To wzmacniacz grający naprawdę nisko. Kiedy w ˻ 10 ˺ Africa, utworze zamykającym czwartą płytę zespołu TOTO, na początku uderza bas, to z ATM-1E uderza on mocno i gęsto. Chwilę wcześniej słuchałem Bakera na naprawdę wysokim poziomie głośności i nie robiło to specjalnego wrażenia na wzmacniaczu. A nawet jeśli, to wchodził on w przesterowanie na tyle łagodnie, że nie dało się wskazać dokładnie momentu, w którym to się działo. Ponownie usłyszałem zresztą to, co z płytą Baker’s Holiday mogło się wydać czymś naturalnym, czyli doskonałe różnicowanie miejsca w przestrzeni i barw wokalu i instrumentów. O ile tam jest to wpisane w produkcję nagrań, bo to głos był najważniejszy, o tyle w produkcji płyty Toto nie jest to tak jednoznaczne. Air Tight zagrał ją jednak tak, jakby było to nagranie w dużej mierze purystyczne. Wokale członków zespołu, przypomnijmy, że aż czterech członków pełni funkcję „wokalistów prowadzących”, były wyraźnie formowane przed instrumentami. A kiedy producenci wtapiali je w instrumentarium, to choć znikała ich trójwymiarowość, to jednak wciąż wyraźnie odcinały się one na tle innych źródeł dźwięku. Słuchając tej płyty nie mogłem nie zwrócić uwagi na to, że japoński wzmacniacz robi coś na przełomie basu i środka pasma, co powoduje, że dźwięk jest bardzo „żywy”. Zazwyczaj firmy próbują dojść do takich efektów rozjaśniając wyższą średnicę i otwierając górę pasma. Tutaj jest inaczej. Wydaje się, że zakres z okolic 200-400 Hz jest dopalony i to on odpowiada za „ożywienie” dźwięku. Ma mocniejsze nasycenie i „winduje” źródła dźwięku wyżej w ich energetyczności. Jak gdyby dostawały coś w rodzaju wsparcia, jak rowerzysta włączający w swojej elektrycznej maszynie wyższy bieg. ![]() Nie traktuję tego jako odejścia od neutralności tonalnej, ponieważ to zabieg delikatny jeśli chodzi o barwę. Ma jednak kluczowe znaczenie dla budowania tego przekazu. To dlatego najpierw Chet Baker, potem Toto, a teraz kiedy to piszę, GEORGE MICHAEL z płyty Older w wersji Blu-Spec CD2, wydanej w Japonii w 2022 roku, właściwie wszystkie płyty, których słuchałem z Air Tightem, brzmiały autorytatywnie, mocno i gęsto. Ale i w różnicujący sposób. To jest chyba rzecz, o której wspominał Yutaka „Jack” Miura w przywołanej wyżej recenzji magazynu „Stereophile”, kiedy mówił o „wspólnej linii” dla wszystkich urządzeń tej firmy powstałych po 2015 roku. To, moim zdaniem, dobra linia, właściwy kierunek. Nie dlatego, że zrywa z tym, co było, to nie tak. Mógłbym żyć z każdym wzmacniaczem tej firmy, jakie testowałem w ostatnich dwudziestu latach, również sprzed zmiany zespołu projektowego. Jednak raz usłyszany ATM-1E pokazuje, że budując na czymś, co było wcześniej można pójść dalej w wydobywaniu emocji z nagrań, w pokazywaniu ich złożonej struktury, nie tylko w wypasionych, purystycznych realizacjach, ale z dowolną, byle dobrą, muzyką. |
| Nasze płyty ⸜ CHET BAKER IN PARIS SACD COLLECTION Chet Baker Quartet, Berclay Disques/Universal Classics & Jazz UCGU-9074 ⸜ 1955 ![]() CHESNEY HENRY BAKER Jr., noszący pseudonim sceniczny CHET BAKER, był amerykańskim trębaczem i wokalistą jazzowym. Wikipedia krótko podsumowuje jego niezwykłe życie pisze, że to jeden z najważniejszych muzyków wykonujących, tak zwany, cool jazz, współpracujący ze Stanem Getzem, Charliem Parkerem i Dexterem Gordonem i jeszcze, że sławę zdobył grając w kwartecie Gerry’ego Mulligana. Od 1954 roku zaczął występować ze swoimi zespołami, a od 1957 także jako solista. Od 1954 również śpiewał. Zginął tragicznie w Amsterdamie, w 1988 roku, wypadając z okna hotelowego; historię tę uwiecznił Bruce Weber w swoim filmie Let's Get Lost (1989). Dla tej historii ważne jest, że muzyk miał z Europą długi i wzajemnie satysfakcjonujący, związek. Przypomnijmy, że grał po tej stronie Atlantyku wielokrotnie, a w latach 70., aż do śmierci, również tutaj mieszkał. Jego flirt ze Starym Kontynentem zaczął się jednak o dwie dekady wcześniej. W 1955 roku Baker dał serię koncertów w Paryżu, które – jak się mówi – „zapisały się w pamięci badaczy jazzu i stworzyły wyjątkową relację z francuską publiczności”. Właśnie z tego czasu pochodzą trzy, przygotowane oryginalnie przez francuskiego wydawcę, Berclay Disques, płyty: Chet Baker Quartet, Chet Baker Quartet. Vol. 2 oraz Chet Baker And His Quintet With Bobby Jaspar; Berclay Disques należy dzisiaj do Decca France. ![]() Wydane w 1955 (pierwsza) i 1956 (dwie pozostałe) płyty pochodzą z sesji, które odbyły się w krótkim przedziale czasowym. Pierwsza z nich miała miejsce w poniedziałek, 24 października 1955 roku, między 14:00 a 21:00 w Pathe-Maggellan Studio w Paryżu. W tym czasie w zespole Cheta pozostał tylko Jimmy Bond: Peter Littman wrócił do Ameryki, a jego miejsce zajął Nils-Bertil „Bert” Dahlander, szwedzki perkusista, który wcześniej towarzyszył Larsowi Gullinowi. Na klawiszach grał prawie nieznany pianista Gérard Gustin, z którym Eddie Barclay, założyciel wydawnictwa Berclay Disques, właśnie podpisał kontrakt. Jak mówi wydawca, „okoliczności te zmusiły zespół do powrotu do standardów, które Chet potrafił zagrać lepiej niż ktokolwiek inny”. Wybrał osiem tytułów, między innymi These Foolish Things, który na jakiś czas pozostał w repertuarze kwartetu, pięć innych, które trębacz zagrał tu po raz pierwszy, a także dwa inne, które niespełna dziesięć dni wcześniej zagrał z Larsem Gullinem i Dickiem Twardzikiem, z których zniknięciem Chet wciąż nie chciał się pogodzić. Jak czytamy dalej, „cała sesja emanuje pewnym smutkiem, którego nie da się ukryć, niezależnie od tonacji czy tempa”. Vol. 2 Chet Baker Quartet zarejestrowano w ciągu dwóch dni, 11 i 14 października 1955 roku, również w Studio Pathé Magellan w Paryżu. Z kolei ostatnia płyta, na której znajdziemy również nazwisko saksofonisty i flecisty Bobby’ego Jaspara, to materiał pochodzący z kilku różnych sesji nagranych między 25 października 1955 roku a 1 lutego 1956 roku. Pomimo tytułu tylko jedna sesja (26 grudnia) pokazuje Jaspara na saksofonie tenorowym, wykonującego How About You? i Chik-Eta. Pozostałe sesje przedstawiają Bakera prowadzącego grupy o zmiennym składzie: kwartet, kwintet lub oktet. ![]() Płyty te były jakiś czas temu wznawiane na krążkach LP. 24 września 2024 japoński oddział Universal Music wydał te trzy tytuły na płytach SHM-SACD (Super High Material Super Audio Compact Disc). To krążki wykonane w technice SHM, czyli z innym materiałem zamiast polikarbonatu, i z pojedynczą warstwą SACD, bez warstwy CD. Materiał na nie został zgrany z taśm „master” i zremasterowany w technice DSD. Płyty ukazały się z okazji 95. urodzin Cheta Bakera, które przypadły w 2024 roku. Powszechnie uważa się, że wzorcem dla nagrań jazzu z lat 50. są realizacje z USA, przede wszystkim Roy’a DuNanna i Rudy’ego Van Geldera. To prawda. Ich europejskie odpowiedniki z tego czasu nie są technicznie aż tak doskonałe. Jeśli jednak zbastujemy z oczekiwaniami „niezwykłego”, okaże się, że otrzymamy bardzo wiarygodny i niezwykle naturalny przekaz. Monofoniczne nagrania Bakera są tego dobrym przykładem. Ich dźwięk jest ciepły, niski i gęsty. Trąbka jest zawsze na pierwszym planie, ma też wyraźną „obecność”. Pomimo to nie jest natarczywa. Powiedziałbym nawet, że brzmi dość ciepło. Naprawdę dobrze słychać też perkusję, która choć umieszczona za trąbką jest od niej znacznie bardziej otwarta na górze pasma. Szczególnie na pierwszej płycie. Ma też wyraźne faktury, co w nagraniach jazzu z tego czasu nie jest wcale częste. Na początku Vol. 2 pokazana została w nieco bardziej przytłumiony sposób, jednak już w drugim utworze jest wyraźniejsza. Trąbka na drugiej płycie również jest nieco bardziej stłumiona. Ale i tu ma znakomitą „obecność” przez duży wolumen. Ale, generalnie, druga płyta przynosi gorszy dźwięk niż pierwsza. A trzeci krążek jest jeszcze inny. Mniej nasycony, bardziej otwarty na środku pasma, z mniej nasyconym kontrabasem i jest mniej rozdzielcza. Perkusja jest tutaj dalej w scenie, a trąbka nie jest na wyciągnięcie ręki. Co by jednak nie mówić cała trójka to znakomite granie i bardzo przyjemne brzmienie. ● BĘDĄC PRZY NAGRANIACH darzących nas wyjątkową jakością dźwięku trzeba powiedzieć, że – ostatecznie – Air Tight ATM-1E jest ciepło brzmiącym wzmacniaczem. W tym sensie, że góra pasma jest z nim gęsta, ma wagę i dźwięczność, ma też wysoką energetyczność. Ponieważ jednak niski środek jest tu najważniejszy, nasza uwaga przenosi się niżej, jak w przypadku fortepianu w nagraniach z płyty AKIRA TANA TRIO A New Picture I. To niebywałe nagranie, dokonane na 100% na zaledwie dwa mikrofony, a z energią przewyższającą większość tego, co się rejestruje w klasycznym układzie mikrofonów. I właśnie z nią to uprzywilejowanie części pasma, ale nie tak bardzo barwowe, a sposobem budowania mocnej bryły, zostało pokazane już na początku. Mówię o ˻ 1 ˺ New Picture, utworze Jimmy’ego Heatha, kiedy fortepian lidera momentalnie przyciągnął uwagę głębokim brzmieniem, zwykle w nagraniach dokonanych na dwa mikrofony traconym. Grane po chwili solo kontrabasu pokazało coś jeszcze. Testowany wzmacniacz doskonale różnicuje przestrzeń i relacje w niej, jakie zachodzą między instrumentami. ![]() No i ta góra pasma! – Pisałem wcześniej o ociepleniu, ale kiedy zagra coś takiego, jak pod koniec szóstej minuty wspomnianego utworu, z energią, pasją i mocą, to nie ma co zbierać. Prawdę mówiąc, grało to tak, jak z dobrej lampy 300B, ale z lepszym wypełnieniem niskich partii. I jeszcze z wyższą energią podawaną w ataku dużych elementów dźwiękowych, nie tylko w postaci „trzaśnięcia” w skórę werbla, ale i w położeniu nacisku powodowanym uderzeniem palca o strunę kontrabasu. PRZEDWZMACNIACZ • Na koniec wypróbowałem opcję, która aż się prosiła, by ją wypróbować, choć rozum podpowiada, że to tylko opcja, a nie główna funkcja – bez przedwzmacniacza, wykorzystując potencjometry na wejściu końcówki mocy. To nie jest złe rozwiązanie, W tym sensie, że biorąc pod uwagę konieczność wydania na zewnętrzny przedwzmacniacz przynajmniej takiej samej kwoty, jak na sam wzmacniacz mocy, dźwięk bez niego będzie bardzo dobry. Będzie się różnił mocniejszym otwarciem na górze pasma niż w systemie z przedwzmacniaczem Ayon Audio Spheris III. Podobnie zresztą było, kiedy słuchałem muzyki korzystając z regulacji siły głosu w odtwarzaczu Ayon CD-35 HF Edition. Zmiany o których mowa są wyraźne i to nie jest tak, że pozbycie się przedwzmacniacza poprawia dźwięk, to zupełnie nie tak. Bez Ayona Spheris III w torze dźwięk był słabiej różnicowany w ramach brył i barw. Całość była też bliżej mnie, a jednocześnie tył sceny dźwiękowej był mniej doświetlony, bardziej zamglony. Energia była wysoka, uderzenie natychmiastowe, a atak blach perkusji dźwięczny, a wręcz „wyrywny”. Ale też całość nie była już tak czarująca, tak wciągająca, jak wcześniej. Dlatego też granie muzyki bez przedwzmacniacza będzie wyjściem dla tych, którzy będą chcieli go kupić w przyszłości, a w międzyczasie chcą już korzystać z zalet tej pięknej końcówki mocy – zalet, których większość dostaniemy niezależnie od tego, czy będziemy grali muzykę z przedwzmacniaczem czy bez. ▌ Podsumowanie KIERUNEK, KTÓRY FIRMA AIR TIGHT obrała w 2015 roku, kiedy to nowy zespół projektowy rozpoczął w niej pracę, wydają się trafione w punkt. Panowie nie odrzucili tego, co zostało wcześniej przez tę firmę wypracowane, a wzięli to, przyjrzeli się temu i zaproponowali zmiany, które pchnęły całość do przodu. Czyli w kierunku większej rozdzielczości i czytelności, bo o to chyba chodzi przede wszystkim. ![]() W dźwięku ATM-1E znajdziemy więc energię, z jednej strony, a z drugiej dbałość o szczegóły. To wzmacniacz grający ciepło i nisko. Mimo stosunkowo niewysokiej mocy potrafi wysterować nawet trudne kolumny, o ile nie każemy mu tego robić w dużym pomieszczeniu. Wchodzi w przesterowanie łagodnie, nie utwardza więc dźwięku, nawet przy wysokich poziomach. No i doskonale wygląda, co jest – przynajmniej dla mnie – równie ważne jak brzmienie. ● ▌ Dane techniczne (wg producenta)
Zastosowane lampy:1 x 12AT7 (ECC81), 2 x 6CG7 (6FQ7), 4 x EL34 Dystrybucja w Polsce Skrzetuskiego 42 02-726 Warszawa ⸜ POLSKA → www.SOUNDCLUB.pl ![]() Test powstał według wytycznych przyjętych przez Association of International Audiophile Publications, międzynarodowe stowarzyszenie prasy audio dbające o standardy etyczne i zawodowe w naszej branży; HIGH FIDELITY jest jego członkiem-założycielem. Więcej o stowarzyszeniu i tworzących go tytułach → TUTAJ. |
System referencyjny 2025 |
|
![]() ˻ 1 ˺ Kolumny: HARBETH M40.1 • → TEST ˻ 2 ˺ Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) ˻ 3 ˺ Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III • → TEST ˻ 4 ˺ Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 • → TEST ˻ 5 ˺ Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 ˻ 6 ˺ Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II więcej → TUTAJ ˻ 7 ˺ Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) • → TEST |
|
![]() |
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) • → TESTInterkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ Odtwarzacz plików → przedwzmacniacz -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
![]() |
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) • → TESTKabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 • → TEST Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) • → TEST Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) • → TEST Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE • → TEST |
![]() |
Elementy antywibracyjne ⸜ Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)⸜ Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II • więcej → TUTAJ ⸜ Platforma antywibracyjna (pod listwą zasilającą AC): Graphite Audio CLASSIC 100 ULTRA • więcej → TUTAJ ⸜ Nóżki antywibracyjne (przedwzmacniacz liniowy): Pro Audio Bono PAB CERAMIC 70 UNI-FOOT • test → TUTAJ ⸜ Nóżki antywibracyjne (odtwarzacz SACD): Divine Acoustics GALILEO • test → TUTAJ ⸜ Nóżki antywibracyjne (podstawki pod kolumny): Pro Audio Bono PAB CERAMIC 60 SN • test → TUTAJ |
![]() |
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition |
![]() |
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: Leben CS-600X • test → TUTAJPlatforma antywibracyjna (pod wzmacniaczem): Kryna PALETTE BOARD PL-TB-Cu-TP • test → TUTAJ Kabel zasilający (wzmacniacz): Acrolink 8N-PC8100 PERFORMANTE NERO EDIZIONE № 1/15 • więcej → TUTAJ Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity