pl | en

MUZYKA ⸜ technika nagraniowa

JOHN COLTRANE Blue Train Remaster 2022 ˻ Cz. 3 ˺ DŹWIĘK

Czyli wszystko, co chcielibyście wiedzieć o kulisach nagrania Blue Train oraz dowiedzieć się, które z cyfrowych reedycji tego arcydzieła muzyki jazzowej są najlepsze.

Wydawca: BLUE NOTE RECORDS

www.BLUENOTE.com

» USA


MUZYKA

tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia „High Fidelity”


No 228

16 kwietnia 2023

15 września 1957 roku JOHN COLTRANE wszedł do studia Rudy’ego Van Geldera w Hackensack i zarejestrował mistrzowską płytę: Blue Train. Był to jedyny album saksofonisty w roli lidera zarejestrowany dla wydawnictwa Blue Note Records.

by uczcić 65. rocznicę wydania, Blue Note w ramach serii „Tone Poet” zaprezentowało ją w najnowszym remasterze Kevina Gray’a, w produkcji Joe’a Harley’a, zarówno w wersji monofonicznej, jak i stereofonicznej. Po raz pierwszy wersja stereofoniczna ukazała się z siedmioma dodatkowymi utworami, z których żadne nie był wcześniej publikowany na winylu, a cztery w ogóle, w żadnym formacie. Wersja ta nosi oficjalny tytuł Blue Train: The Complete Masters. Do sklepów trafiły wersje LP oraz CD – ta pierwsza jednopłytowa oraz dwupłytowa. Częścią tej edycji są również niepublikowane wcześniej zdjęcia Francisa Wolffa oraz esej pióra Ashley’a Kahna, eksperta w dziedzinie wiedzy o Coltranie.

Liczba reedycji płyty Blue Train przyprawia o zawrót głowy. Portal Discogs mówi o 285 wersjach. Kiedy jednak wczytamy się w informacje naniesione na okładkach i w książeczkach, kiedy poszukamy informacji o nich, okaże się, że mamy do czynienia najprawdopodobniej z zaledwie dziewięcioma REMASTERAMI i trzynastoma najważniejszymi wydaniami na płytach CD i SACD. Wszystkie pozostałe bazują właśnie z nich:

˻ 1984 ˺ cyfrowy, Japonia ⸜ STEREO
˻ 1985 ˺ analogowy ⸜ STEREO
˻ 1991 ˺ analogowy, Mobile Fidelity, Gold-CD ⸜ STEREO

˻ 1996 ˺ cyfrowy, Japonia, PCM 20/88,2 ⸜ STEREO
˻ 1997 ˺ cyfrowy, Ron McMaster, PCM 20/88,2 | SBM ⸜ STEREO
˻ 1999 ˺ cyfrowy, Rudy Van Gelder, PCM 24/96 ⸜ MONO

˻ 2003 ˺ cyfrowy Rudy Van Gelder: COPY CONTROLLED DISC + SACD ⸜ MONO
˻ 2008 ˺ analogowy, Analogue Productions, Kevin Gray & Steve Hoffman, DSD: SACD ⸜ STEREO
˻ 2015 ˺ cyfrowy, Esoteric, PCM 24/192 → DSD: SACD ⸜ STEREO

˻ 2016 ˺ cyfrowy PCM 24/192, Platinum SHM-CD, SHM-CD, UHQCD (2017) ⸜ MONO
˻ 2017 ˺ cyfrowy, DSD, SHM-SACD ⸜ STEREO
˻ 2018 ˺ cyfrowy, DSD → PCM 24/176,4: UHQCD
˻ 2022 ˺ analogowy, DSD: SHM-SACD, UHQCD, CD ⸜ MONO + STEREO

Dźwięk

W POPRZEDNICH ODCINKACH poświęconych reedycjom płyty Blue Train omówiliśmy historię jej powstania i techniki nagraniowe Rudy’ego Van Geldera (→ TUTAJ) oraz wszystkie najważniejsze wydania tego tytułu na płytach cyfrowych (→ TUTAJ).

Nietrudno się zorientować, że na ten krótki, bo trwający zaledwie czterdzieści jeden minut i dwadzieścia pięć sekund – nie licząc pauz, bo te różnią się w każdym wydaniu – materiał złożyło się niebywale wiele elementów. Doświadczenie muzyków, wyczucie producentów, umiejętności realizatora nagrań oraz osób przygotowujących kolejne remastery, a nawet maestria Reida Milesa, odpowiedzialnego za dizajn okładki, oraz Francisa Wolffa, fotografa – wszystko to w jakiś niesamowity sposób zbiegło się w jednym produkcie, dając w efekcie artefakt kulturowy przełamujący ograniczenia czasu.

Po co w ogóle przyglądamy się kolejnym reedycjom? – Dla audiofila sprawa jest prosta: dlatego, że każda z nich przynosi inny dźwięk. Uważamy, że wyraz dźwiękowy dzieła – czyli to „jak brzmi” – jest jego nieredukowalną częścią składową. Mówimy przecież nie o zapisie nutowym, a o jego realizacji – jedynej, niepowtarzalnej, zaklętej w taśmie analogowej, na której została utrwalona. Takiej, która nigdy więcej się nie powtórzy. Ostateczny kształt nadały jej wybory Van Geldera z jednej strony oraz osób odpowiedzialnych za remastery z drugiej.

Dla laików, czy po prostu melomanów i fanów muzyki, którzy nie przykładają uwagi do jakości dźwięku, może się to wydać zbyt daleko idąca interpretacja. Rzeczywistość jest jednak właśnie taka – współczesne kierunki badań nad zarejestrowaną muzyką są co do tego zgodne: studio nagraniowe jest kolejnym instrumentem muzycznym i jako takie musi być traktowane jako część procesu twórczego. A skoro tak, to nie można inaczej traktować drugiej strony „szyby”, czyli aktu odtwarzania. Zarówno nośnik, jak i system, w którym zostaje odegrany, również są „instrumentami” i one również podlegają tym samym kryteriom oceny.

Co bardzo dobrze wyszło w tej, już ostatniej, części artykułu. Słuchając kolejnych cyfrowych wersji płyty Coltrane’a słuchałem tak naprawdę nieco innych wykonań. Zmiany barwy, subiektywnie odczuwalnego tempa, dynamiki, sceny dźwiękowej, a nawet struktury dźwięku – wszystko to powodowało, że choć był to ten sam materiał, jeśli chodzi o zapis nutowy, to jego fizyczna realizacja była odmienna. Dlatego właśnie zajmujemy się kolejnymi remasterami, dlatego też wydawnictwa regularnie podejmują próby uchwycenia tego, co jest na taśmie „master”. Naszym marzeniem jest stanąć jak najbliżej „aktu stworzenia”.

Zapraszam więc do tej podróży i jednocześnie zachęcam do samodzielnych prób. Gwarantuję niesamowite przeżycia, odkrycia i zaskoczenia.

»«

˻ 1985 ˺ COMPACT DISC ⸜ STEREO

» Blue Note CDP 7 46095 2
seria „25 Best Albums Blue Note”

PIERWSZE WYDANIE CYFROWE, które ukazało się poza Japonią, charakteryzuje się przyjemnym, niemal ciepłym dźwiękiem. W ogólnym odbiorze przypomina brzmienie płyt ze złotym podkładem. Wydaje się ono takie przez brak agresywnej kompresji, często później nadużywanej, a nie przez ocieplenie. Dlatego też jej brzmienie jest odbieramy – ostatecznie – jako otwarte i dźwięczne. Nie ma nim byt wiele niskich częstotliwości, ponieważ oparte jest ono przede wszystkim o średnie i wysokie pasmo. Wyraźnie za to słychać długi pogłos nałożony na instrumenty dęte, także wygaszenie go jest ładne, bo nie zostało stłumione.

Przestrzeń jest całkiem niezła, chociaż to nie jest najmocniejszy punkt programu. Rozpoczynające Locomotion króciutkie wejście perkusji solo pokazuje miejsce jego „ustawienia” w pomieszczeniu, ponieważ instrument słychać dalej niż saksofon i trąbkę. Fortepian jest klarowny i selektywny. Ulokowany został w panoramie nieco bliżej środka sceny niż, przesunięty mocno w lewo, saksofon. To tam pojawiają się również trąbka i puzon. Perkusja zajmuje obszar nieco w prawo, ale nie jest wypchnięta na skraj sceny. Wszystko ma miejsce za linią łączącą głośniki i nie ma się wrażenia „namacalności”.

Biorąc to wszystko po uwagę trzeba jednak powiedzieć, że jest to zaskakująco udane wydanie, bo równe, czyste, ciepłe, selektywne. Jego największą zaletą jest brak wewnętrznego „ściśnięcia” i presji.

»«

˻ 1991 ˺ GOLD CD ⸜ STEREO

» Mobile Fidelity Sound Lab UDCD 547
seria „Original Master Recording”

WYDANA W 1991 ROKU, na złotym podkładzie, przez Mobile Fidelity wersja była pierwszym „regularnym” remasterem, który ukazał się na płycie cyfrowej; dwa pierwsze wydania traktuję jak cyfrowe reedycje. Był to przy tym remaster analogowy. Przypomnijmy, że specjalista ten miał tor w pełni analogowy, lampowy, z modyfikowaną elektroniką magnetofonów, w którym przygotowywał zarówno płyty LP, jak i CD.

Brzmienie tej wersji jest ciemniejsze i głębsze niż pierwszego wydania z 1985 roku. Pełniej brzmi przede wszystkim kontrabas, wcześniej dość lekki i ustawiony wyraźnie z tyłu, za pozostałymi instrumentami. Nie zmienił się za to wolumen instrumentów dętych. Są one nieco wycofane i nie do końca namacalne. Wprawdzie w ich dźwięku wypełnienie jest mocniejsze niż poprzednio, to jednak atak jest lekko zaokrąglony i wygładzony.

To, tak w ogóle, wersja o dość spokojnym przekazie, spokojniejszym niż reedycja, od której ten przegląd rozpoczęliśmy. Choć rozdzielczość jest tu wyższa niż w wersji z 1995 roku, to całość, takie mam wrażenie, jest wyciszona emocjonalnie. Pierwsze wydanie miało w sobie więcej energii i mocniejsze uderzenie, a mimo to nie było jasne. Być może MoFi zdecydowało się na taki balans tonalny, aby zminimalizować problemy ówczesnych odtwarzaczy CD, które nagminnie brzmiały zbyt lekko i zbyt jasno.

I jeszcze jedno – instrumenty w tej wersji są bliżej nas, bliżej linii łączącej głośniki. Długi pogłos uzyskamy przez Van Geldera za pomocą płyty pogłosowej EMT jest tu skrócony. Zazwyczaj tego typu efekt uzyskuje się lekko kompresując sygnał. Czy tak było w tym przypadku – nie wiem. Efekt jest jednak właśnie taki.

»«

˻ 1998 ˺ COMPACT DISC ⸜ MONO

» Toshiba –EMI Limited TOCJ-9005
seria „Rudy Van Gelder Remaster”
„In memory of Alfred Lion”

PIERWSZY REMASTER materiału wykonany osobiście przez Rudy’ego Van Geldera przynosi dźwięk duży, pełny i dynamiczny. Wersja monofoniczna tego materiału jest zmiksowana inaczej niż stereofoniczna. Na plan pierwszy wysunięto instrumenty solowe, czy to saksofon Coltrane’a, czy trąbkę Lee Morgana, czy wreszcie puzon Curtisa Fullera. Perkusja, w wersji stereo obecna w prawym kanale, tutaj jest ustawiona za wszystkimi instrumentami. Jest ona zgaszona barwowo i nie ma tej mocy oddziaływania, co w stereo.

Ale za to główne instrumenty są mocne i nasycone. Na instrumenty naniesiono sporo pogłosu o długim wybrzmieniu. Nie jest to jednak pogłos, który by tłumił atak. Bo ten jest natychmiastowy i pełny. Pozwala to na dobre ułożenie dźwięku na osi, z wyraźnie rozróżnianymi planami. Ważne, że instrumenty mają duży wolumen, jest to więc pełne granie, nie zawężone do pasma pomiędzy głośnikami. Instrumenty wypełniają przestrzeń między nimi.

Z kolei fortepian, nie tak otwarty, jak w późniejszych nagraniach Van Geldera dokonanych w studiu Hackensack, nie ma wyraźnego ataku. Kiedy w 7:12 utworu tytułowego wchodzi z solo, słychać też mocniej, stojącą w studio obok niego, perkusję. Brzmienie fortepianu jest raczej wygładzone i nie ma w nim zbyt wiele harmonicznych. Zakładam, że realizatorowi chodziło o to, aby mikrofony tego instrumentu nie „zbierały” zbyt wiele perkusji, dlatego „zamknął” korekcją barwy ich najwyższe pasmo.

To jednak bardzo dobra wersja. Naprawdę przyjemna i przekonywająca. Zabrakło mi nieco wypełnienia niskiego środka, które – uprzedzając wydarzenia – jest charakterystyczne dla najnowszego wydania. Poza tym to jednak najlepiej brzmiący krążek CD, który do tamtej pory wydano.

»«

˻ 2003 ˺ COPY CONTROLLED DISC ⸜ MONO

» Blue Note 7243 5 91721 2 5
seria „Rudy Van Gelder Edition”

WERSJA Z 2001 ROKU przynosi remaster wykonany osobiście przez Rudy’ego Van Geldera w 24-bitowej rozdzielczości, co jest ważne. Istotną zmianą jest to, że to wersja monofoniczna. I to chyba wszystko, co da się na jej temat powiedzieć dobrego.

Kodowanie płyt CD z antypirackim kodem dało dźwięk o niewystarczającej definicji i dość jazgotliwy. Blachy nie mają wybrzmienia, a charakteryzują się przede wszystkim jasnym uderzeniem i mocnym atakiem. Kontrabas ma niską klarowność, a pozostałe instrumenty mają niezbyt duży wolumen. Perspektywa jest płaska i płytka, mimo że dźwięk jest o jakieś 2 dB głośniejszy niż na poprzednich wydaniach, co sugeruje dość mocną kompresję. Nie ma potrzeby, aby się nad tą wersją pastwić.

»«

˻ 2003 ˺ SUPER AUDIO CD ⸜ MONO

» Blue Note 7243 5 41757 2 5

WYDANA W TYM SAMYM ROKU, co płyta CCD wersja SACD korzysta zapewne z tego samego remasteru – w obydwu przypadkach podpisany jest pod nim Van Gelder. Co ciekawe, SACD nie ukazała się w serii „Rudy Van Gelder Edition”, a po prostu jako płyta SACD. Kolejna ciekawostka – warstwa CD nie jest kodowana antypiracko, stąd na okładce logo Compact Disc. I druga ciekawostka – na okładce tego wydania widnieje napis „stereo”, mimo że to płyta monofoniczna.

To również remaster monofoniczny i ma podobny balans tonalny do tego, co słyszałem w wersji CCD. Jest dość jasno, mocno i głośno. Pomimo że słuchałem warstwy „high resolution”, w domyśle przekonwertowanej do DSD wprost z 24-bitowego masteru, nie słyszałem szczególnej różnicy jeśli chodzi o rozdzielczość.

Mam wrażenie, że definicja dźwięku była lepsza, a kontrabas miał bardziej konturowe uderzenie, ale zmiany na korzyść nie były szczególnie duże. Jeśli już, to powiedziałbym, że wersja SACD brzmi jeszcze wyżej i ma jeszcze mnie wypełniony dół pasma niż wersja CCD. Moim zdaniem zarówno CCD, jak i SACD z 2003 roku to krok w tył w stosunku do poprzednich wydań.

»«

˻ 2008 ˺ SUPER AUDIO CD ⸜ STEREO

» Analogue Productions CBNJ 81577 SA
seria „The Blue Note Reissues”

WERSJA AMERYKAŃSKIEGO WYDAWNICTWA Analogue Productions, zremasterowana i wyprodukowana przez Kevina Gray’a i Steve’a Hoffmana, była pierwszą płytą SACD Blue Train z materiałem stereofonicznym. Pierwsze, na co zwrócimy uwagę przy jej odsłuchu to niższy średni poziom głośności. To zwykle wskazuje na niższą kompresję, a więc i wyższą dynamikę.

Z początku tego nie słychać. Gray i Hoffman wymodelowali barwę tej wersji tak, aby nie było w niej zbyt wiele jasnej góry, co było wyraźnym zerwaniem z linią, którą w 1998 roku zaproponował Van Gelder i która była powielana w kolejnych wydaniach CD i SACD. Wydanie Analogue Productions jest o wiele bardziej klimatyczne i kulturalne.

Wiem, to świętokradztwo, ostatecznie Rudy był przy nagraniu tego materiału i to on jest w tej dziedzinie ekspertem. Wydaje mi się jednak, że dążenie do tego, aby 1:1 oddać w domu to, co się działo w studiu lub to, co jest na taśmie, nie jest możliwe. Potrzebne są kompromisy, które same w sobie są sztuką. A kompromisy zaproponowane przez wspomnianą dwójkę są znakomite.

Brzmienie tego krążka jest więc treściwe i gęste. Postawiono w nim na dociążenie basu, ale nie aż tak, jak w najnowszym wydaniu. Wykreowana przed nami scena dźwiękowa jest całkiem gęsta, mimo że to przecież klasyczna dla tamtych czasów realizacja stereofoniczna – stoły mikserskie miały tylko trzy położenia panoramy – lewa strona, środek i prawa strona. Poprzez duży wolumen dźwięków i „przecieki” między mikrofonami wydaje się jednak, że gra przed nami realny zespół, a nie że dźwięk dochodzi z konkretnych punktów.

Wersja z 2022 roku jest o jakieś 2 dB głośniejsza, przez co instrumenty wydają się bliżej i są jeszcze bardziej namacalne. Krążek Analogue Productions zachowuje jednak dłuższy i wyraźniejszy pogłos, w postaci wymyślonej przez Van Geldera. Jak zaraz zobaczymy, współcześnie Kevin Gray zdecydował się na nieco inną prezentację, to jest bliższej nam i bardziej „tu i teraz”. Jeślibyśmy jednak myśleli o definitywnych wersjach tej płyty, to oprócz tej najnowszej, która jest po prostu najlepsza, właśnie ta, Analogue Productions, stanęłaby na mojej półce, bo świetnie balansuje między tym, co Van Geldera, a tym, co można uzyskać z taśmy „master”.

»«

˻ 2015 ˺ SUPER AUDIO CD ⸜ STEREO

» Esoteric ESSB-90123
seria „Master Sound Works”
Box: 6 Great Jazz, „MasterSound Works”, Blue Note/Esoteric (2015)

POCHODZĄCY Z TRANSFERU 24/192 MATERIAŁ, zremasterowany w DSD, jest jednym z lepszych, jakie do tej pory otrzymaliśmy. Ma dźwięczność oryginalnego wydania i ładne wypełnienie wersji Mobile Fidelity. Blachy perkusji są w nim mocne i selektywne, co mogłoby przypominać wersję z roku 2003. Ale tak nie jest. To o wiele bardziej rozdzielcze i zniuansowane granie.

Jest w nim oddech, ale jest i bliska perspektywa. Instrumenty są stosunkowo blisko nas, mają jednak i spore tło z pogłosów. Te były mocniej zaznaczane w pierwszym wydaniu, a tutaj są nieco maskowane przez mocniejszy dźwięk bezpośredni. Solo perkusji otwierające Locomotion jest dynamiczne, wyraziste, a instrument jest bliżej nas niż w poprzednich edycjach. Dźwięków na tej płycie jest po prostu więcej niż we wszystkich poprzednich wydaniach.

Średni poziom sygnału jest w tym transferze wyższy niż w wersjach Analogue Productions z 2008 i Blue Note z 2022 roku o, odpowiednio, 6 i 4 dB, a więc sporo. Producenci Esoterica postawili tutaj na ekspresję i dynamikę, bez rozjaśniania sygnału. Pod tym względem przypomina ona to, co zaproponował Van Gelder w 1998 roku i co znalazło się na krążku SACD z tym materiałem, z 2017 roku, wydanym na SHM-SACD. To podobne myślenie o dźwięku w jego naturalnej żywiołowości i ekspresji. Barwy nie są może tak wyrafinowane, jak w transferze Analogue Productions, ale nie znaczy to wcale, że jest źle – jest po prostu bardziej „direct”.

Późniejsza o dwa lata wersja SHM-SACD ma wyżej położony balans tonalny i nie jest tak nasycona. Dlatego też remaster Esoterica jawi się jako bardzo udana próba powrotu do pierwotnego zamierzenia Rudy’ego Van Geldera, ale z lepszą dynamiką i ładniejszymi barwami, przede wszystkim jeśli chodzi o skraje pasma.

»«

˻ 2016 ˺ PLATINUM SHM-CD ⸜ MONO

» Blue Note /Universal Classics & Jazz (Japan) UCCU-40021
seria „Premium Papersleeve”

PRZYGOTOWANY W 2016 ROKU nowy remaster płyty Blue Train jest powrotem do tego, co słyszałem w oryginalnym wydaniu z 1985 roku, a po części również do wersji Mobile Fidelity z 1991 roku. To o niebo bardziej zrównoważone granie i to granie o wysokiej rozdzielczości.

Brzmienie nie jest wypełnione, jak w wersji „na złocie”, ale przez to, że blachy mniej „dobite” i bardziej z tyłu, zaś na plan pierwszy wychodzą poszczególne instrumenty. Nawet kiedy gra mocno trąbka, to nie jest ona jazgotliwa, a świetnie „siedzi” w miksie. Kontrabas nie jest specjalnie mocny, ale ma bardzo dobrą selektywność.

Na pierwszy rzut oka dynamika nie jest zbyt wysoka, ale to pozór. Słychać to tak, jakby w tym przypadku kompresja była niezbyt duża. Dlatego też wystarczy nieco podgłośnić muzykę, aby uzyskać coś o wiele lepszego niż na wielu dotychczasowych wersjach. Atak blach jest nieco bardziej kąśliwy niż na wersjach stereofonicznych, ale to chyba cecha szczególna masteru monofonicznego, a nie pochodna remasteru. To jest naprawdę bardzo przyjemna wersja mono.

»«

˻ 2017 ˺ SHM-SACD ⸜ STEREO

» Blue Note/ Universal Classics & Jazz (Japan) UCGQ-9023
Single Layer SHM-SACD

WERSJA SHM-SACD MA BALANS TONALNY podobny do tego, co słyszałem z pierwszym remasterem RVG z roku 1998. Czyli jest raczej jasno, dynamicznie i mocno. Najważniejsza zmiana w stosunku do niemal wszystkich poprzednich wydań polega na lepszym różnicowaniu dynamiki i umiejscowieniu instrumentów na scenie. Kiedy kontrabas, na początku trzeciej minuty utworu tytułowego, zaczyna szybki pochód, słychać to w doskonale czytelny sposób. Poprzednie wydania nieco to zamazywały.

Także najniższy bas jest lepiej definiowany i jest go więcej. Słychać to przez mocniejszą obecność instrumentów, ale przede wszystkim przez wyraźniejszą obecność tzw. „popów”, czyli lekkiego przesterowania membrany mikrofonu przez zakres częstotliwości leżący na dolnej średnicy. Odbieramy je tak, jakby ktoś przez chwilę dodał do dźwięku niskie uderzenie.

To znacznie bardziej dynamiczne granie niż poprzednio. Wersja SACD z 2015 roku była pod tym względem niezła, jednak to, co słychać tutaj jest znacznie lepsze. Podobnie jak rozdzielczość. Materiał ten miksowany był do stereo na bieżąco, przez otwieranie i zamykanie kanałów z poszczególnymi mikrofonami. Słychać to tak, jakby to z lewej, to prawej strony otwierało się w czasie gry dodatkowe okno. Przesuwa to ciężar sceny w jedną lub w drugą stronę. Ta wersja pokazuje tę technikę najlepiej z dotychczasowych. To bardzo rzetelne, precyzyjne i rozdzielcze wydanie.

»«

˻ 2022 ˺ SHM-SACD ⸜ STEREO/MONO

» Blue Note/Universal Music Company (Japan) UCGQ-9030 (stereo)
» Blue Note/Universal Music Company (Japan) UCGQ-9031 (mono)

WYDANIE SHM-SACD Z 2017 ROKU miało poziom siły głosu niższy o jakieś 3 dB w stosunku do wcześniejszych wydań. Sugerowało to oszczędniejsze użycie kompresora. Najnowsza wersja zachowuje ten sam poziom. Tym razem od razu zwraca jednak uwagę dociążenie środka pasma i wyższego basu. To najniżej barwowo ustawiona wersja, nie licząc tej z firmy Esoteric. Tamta była jednak również bardziej zamknięta, a nowa jest bardziej otwarta, trochę jak remaster Rudy’ego Van Geldera z 1998 roku.

Prawdę mówiąc mam też wrażenie, że scena dźwiękowa, wcześniej z mocno rozłożonymi po kanałach instrumentami, tutaj została lekko wyprowadzona ku środkowi. Dało to bardziej namacalne źródła dźwięku, bardziej naturalne. To, tak w ogóle, bardzo gęste, fizjologiczne granie. Nasycone, swobodne, dynamiczne, ale przede wszystkim namacalne. Wcześniej jedynie najlepsze wersje mono potrafiły zrobić coś takiego, a teraz mamy to również w wersji stereofonicznej.

Wersja monofoniczna ma bardzo podobne brzmienie. Chyba po raz pierwszy dźwięk w mono i w stereo ma podobne cechy, takie jak: wypełnienie, nasycenie, brak rozjaśnienia. Ta wersja pokazuje mocne, duże źródła, tak charakterystyczne dla taśmy monofonicznej. A jednak nie są one wypchnięte do przodu. Wydaje się, jakby przez mniejszą kompresję oddano trochę przestrzeni wydarzeniom ze studia Van Geldera.

Obydwa nowe transfery są znakomite. Są też najlepsze w dotychczasowej historii wydań tego tytułu. Zrehabilitowano na nich kontrabas, który ma wreszcie naturalny, realny bas. Także barwa instrumentów dętych jest niższa i bardziej aksamitna. Choć wydaje się, że dźwięk jest tu mniej namacalny, tak naprawdę dopiero teraz mamy wrażenie, że słuchamy realnego występu. Wcześniej brzmiało to bardziej „studyjnie”, z bardziej wypreparowanym dźwiękiem. Świetnie się tego słucha, w obydwu wersjach – monofonicznej i stereofonicznej.

Podsumowanie

OMAWIANIE „IKONY” KULTURY, a tym jest Blue Train JOHNA COLTRANE’a, jest zadaniem ryzykowanym. Istnieje bowiem niezliczona liczba opracowań, artykułów, recenzji i wywiadów, w których autorzy starają się przekazać nam swój punkt widzenia i nas do niego przekonać. Ale nie ma przecież nic tak ekscytującego, jak zajęcie się tematem samodzielnie i weryfikacja tego wszystkiego. Tylko wtedy można mówić, że „coś wiem”.

Mam nadzieję, że przeszliście państwo tę drogę razem ze mną, wspólnie – bo o to mi ostatecznie chodziło. Najprościej byłoby zebrać kilka, może kilkanaście krążków, przesłuchać je i wydać „werdykt”. Byłoby to jednak nie do końca uczciwe. Pamiętają państwo to, o czym pisałem na początku, to jest o wyjątkowym statusie, jaki ma rodzaj wydania? Skoro więc jest to część artystycznego wyrazu dzieła, trudno o jednoznaczne potępienie czegokolwiek, ostatecznie można powiedzieć, że i na wyraz brzmieniowy, który nam nie odpowiada, znajdą się chętni.

Tam, gdzie to możliwe starałem się więc unikać jednoznacznych opinii. Czasem jednak musiałem być stanowczy, jak przy krążku CCD czy wersji SACD opartych na tym samym remasterze – wydają mi się one najsłabsze. Także wydanie SHM-SACD z 2017 roku było, ostatecznie, nieco męczące. Z drugiej strony, jeślibym miał dzisiaj wybierać wersję, którą chciałbym mieć i miałaby to być jedna, jedyna, byłoby to najnowsze wydanie, zarówno w wersji mono, jak i stereo. Jest ono doskonale zrównoważone tonalnie i po prostu bardzo ładne.

Jeśliby państwo chcieli jednak spojrzeć na ten materiał z innej perspektywy, to polecam japońskie wydanie w formie płyty mini LP z 1998 roku, wytłoczone w Japonii przez spółkę Toshiba-EMI, oraz remaster analogowy Analogue Production, który ukazał się na krążku SACD. Są i inne, interesujące wersje, ale w porównaniu z tymi są one mniej przekonywające.

Dziękuję państwu za to, że poświęciliście czas na lekturę i jeszcze raz zachęcam do samodzielnych poszukiwań.

Wybrane recenzje

Blue Train – John Coltrane, → www.JAZZPRESS.pl, 5.05.2014, dostęp: 4.04.2023.
John Coltrane – Blue Train, → BESTOFJAZZ.org, 22.01.2023, dostęp: 4.04.2023.
⸜ RICHARD CAPELESS, Vinyl Spotlight: John Coltrane, Blue Train (Blue Note 1577) West 63rd “INC/R” Pressing, „Deep Groove Mono”, 22.05.2018, → DGMONO.com, dostęp: 4.04.2023.
⸜ MAREK DUSZA, John Coltrane. «Blue Train. The Complete Masters», → AUDIO.com.pl, dostęp: 4.04.2023.
⸜ ALAN MCINTOSH, John Coltrane Blue Train Reel To Reel Review, → www.HIFIPIG.com, 28.02.2023, dostęp: 4.04.2023.
⸜ MARK SCHLACK, John Coltrane: Blue Train, → www.ALLABOUTJAZZ.com, 21.01.2004, dostęp: 4.04.2023.
⸜ MARK SMOTROFF, Outstanding Blue Note Tone Poet Series Reissues of John Coltrane’s Eternal Jazz Classic Blue Train in Separate 180g 1LP Mono and 180g 2LP Stereo Editions Beg the Question: Do You Get One or Both Versions?, → www.ANALOGPLANET.com, 7.10.2022, dostęp: 4.04.2023.