pl | en

ODTWARZACZ PLIKÓW AUDIO/PRZEDWZMACNIACZ

Boulder
812

Producent: BOULDER AMPLIFIERS
Cena (w czasie testu): 45 000 zł

Kontakt: 255 S. Taylor Avenue
Louisville, CO 80027 | USA
tel.: (303) 449-8220


→ www.BOULDERAMP.com

MADE IN USA

Do testu dostarczyła firma: SOUNDCLUB


Test

tekst WOJCIECH PACUŁA
foto Wojciech Pacuła

No 219

1 lipca 2022

Amerykańska firma BOULDER AMPLIFIERS to producent high-endowych urządzeń audio, mający siedzibę w Louisville w hrabstwie Boulder w Kolorado. Od 1984 roku specjalizuje się w produkcji wzmacniaczy i przedwzmacniaczy tranzystorowych, choć w ofercie są również przedwzmacniacze gramofonowe i przetworniki D/A. Jednym z charakterystycznych elementów filozofii firmy jest przekonanie o wyższości konstrukcji i połączeń zbalansowanych nad niezbalansowanymi.

OULDER AMPLIFIERS JEST JEDNYM z najważniejszych światowych producentów ultrahigh-endowej elektroniki” – tak swój artykuł poświęcony tej marce rozpoczyna Steven Stone. Z jednej strony można to zrzucić na fakt, że marka jest amerykańska, a przywołany cytat pochodzi z amerykańskiej monografii poświęconej high-endowej elektronice. Jest jednak tak, że to prawda obiektywna, a nie subiektywne spojrzenie amerykańskiego dziennikarza audio (więcej w: Illustrated History of High-End Audio Volume Two: Electronics, red. ROBERT HARLEY, Austin 2015).

Założyciel marki, JEFF NELSON, rozpoczął karierę pod koniec lat 70. w firmie nagrywającej 8-ścieżkowe kasety, przeznaczone dla stacji radiowych. Spotkał wówczas Deane’a Jensena, guru świata audio, zatrudnianego przez studia nagraniowe do „rozwiązania problemów” ze sprzętem. Jensen zaprojektował dyskretny moduł wzmacniający o symbolu ‘990’ („discrete gain stage”), będący high-endową alternatywą dla układów scalonych. Moduł ten został zaadaptowany w wielu studiach, a później stał się podstawą dla wzmacniaczy Bouldera.

W połowie lat 80. uwaga firmy przeniosła się z rynku profesjonalnego na konsumencki (domowy). Z czasem zyskiwała ona coraz większe grono zwolenników, także w dalekiej Azji. Jej produkty nigdy nie były tanie, jednak z czasem stawały się coraz bardziej wyrafinowane mechanicznie i elektrycznie, a przez to coraz droższe. W 1997 roku zaprezentowano wzmacniacz mocy 2050, który stał się dla Bouldera ikoniczny. Jako pierwszy w jego historii miał nowe, unikatowe radiatory, 80 tranzystorów na kanał i oddawał 1000 W przy obciążeniu 8 Ω.

Pojawienie się pod koniec 2004 roku na rynku serii ‘800’ amerykańskiej firmy Boulder Amplifiers było więc dla nas, audiofilów, sporym wydarzeniem. Producent ten przyzwyczaił nas do tego, że jego produkty są drogie lub ekstremalnie drogie, a nowe urządzenia były znacznie bardziej przystępne cenowo. Wciąż były drogie – ale już nie astronomicznie drogie.

Seria ‘800’ została zainaugurowana roku pierwszym w historii tej firmy wzmacniaczem zintegrowanym, MODELEM 865. W 2020 roku, a więc sześć lat później, ‘865’ został zastąpiony nowszą wersją, MODELEM 866. Choć nominalnie było to rozwinięcie starszej konstrukcji, wydaje się, że do jego budowy wykorzystano nowe moduły, inaczej też rozwiązano sprawę projektu plastycznego. Zamiast płaskiej ścianki dostaliśmy wówczas pochylony front z podłużnymi przyciskami i dotykowym wyświetlaczem. Zgodnie z tradycją Bouldera zaprojektowano radiatory o wyjątkowym kształcie – były to fantazyjnie zakrzywione frezy, a nie zwykłe pióra.

812

PATRZĄC NA ‘812’ trudno nie dostrzec, że urządzenie to zostało pomyślane jako miniatura modelu 866. Wskazuje na to zarówno podobny przód, jak i wspomniane radiatory, bardzo podobne do tych, które widzieliśmy wcześniej we wzmacniaczu. Również budowa wewnętrzna, jak sugeruje producent, została w pewnej mierze „zapożyczona” z ‘866’. Chodzi przede wszystkim o dyskretny układ regulacji siły głosu oraz o przetwornik cyfrowo-analogowy. Z kolei wzmacniacz słuchawkowy, integralna część ‘812’, jest pierwszym tego typu urządzeniem w historii firmy.

Czym dotykamy problemu związanego z określeniem statusu testowanego urządzenia: czym ono właściwie jest. Producent pisze o nim „DAC Preamplifier”. To po części prawda, obydwa te elementy są tu obecne. Jest to jednak również pełnoprawny wzmacniacz słuchawkowy, z analogowym wejściem. Ale ważniejsze wydaje mi się jednak to, że ‘812’ wyposażony został w moduł transportu plików, co czyni z niego po prostu „odtwarzacz plików z przedwzmacniaczem i wzmacniaczem słuchawkowym”.

Boulder w materiałach prasowych podkreśla, że wszystkie układy wewnątrz, jak i sama obudowa, zostały przygotowane przez tę firmę samodzielnie. To nie jest do końca prawda. Impulsowe zasilacze – a są tu dwa – kupione zostały bowiem w firmie Delta, a moduł transportu to mikrokomputer Raspberry. Pozostałe układy, a więc DAC, przedwzmacniacz i wzmacniacz słuchawkowy, a także obudowa to rzeczywiście opracowania własne firmy.

⸜ FUNKCJONALNOŚĆ Na tylnej ściance modelu 812 umieszczono wejście RJ45, przez które urządzenie komunikuje się z siecią ethernet, a później z internetem. ‘812’może być podłączony do sieci również bezprzewodowo, przez Wi-Fi. Komunikacja sieciowa jest potrzebna o tyle, że urządzenie ma swoją aplikację, za pomocą której można będzie odtwarzać pliki z NAS-a,internetu lub dyskówUSB. Dostępna jest ona dla systemów iOS i Android, chociaż na moim smartfonie Samsunga nie pracowała stabilnie.

Pliki odtworzymy również z dysków lokalnych, podłączonych do jednego z czterech gniazd USB na tylnej ściance, jednak muszą one mieć własne zasilanie. Sekcja transportu plików współpracuje z dyskami NAS UPnP, jest też „kompatybilna”, jak mówi producent, z systemem Roon, jako tzw. „endpoint”. Urządzenie oferuje również przesył sygnału cyfrowego bezprzewodowo przez AirPlay i przez Bluetooth.

Sercem urządzenia jest, mimo wszystko, przetwornik cyfrowo-analogowy i to on nadaje mu sens. Oparty jest na kościach Devices AD1955A, a sygnał cyfrowy ze wszystkich wejść jest upsamplowany asynchronicznie do postaci 24/192. Producent mówi, że podstawowe rozwiązania zaczerpnął z DAC-a w modelu 866, a te – jak pisano przy jego premierze – miały inspirację w modelu 2011. Chodzi zapewne nie o samą konstrukcję, a o stojącą z nią ideę. Boulder pisze bowiem samodzielnie filtry cyfrowe i nie korzysta z tych, które zaimplementowane są w kościach.

Sekcja przetwornika oferuje dwa cyfrowe wejścia optyczne TOSLink, jedno elektryczne RCA oraz USB. Producent nie podaje parametrów granicznych, to jest maksymalnej częstotliwości próbkowania, długości słowa, ani też rodzaju plików, które obsługuje. Przypomnijmy, że we wzmacniaczu 866 był to sygnał PCM do 384 kHz i 32bitów oraz DSD do DSD128. Urządzenie odtwarzało pliki FLAC, WAV, Ogg, AC3, MP3, AIFF, Apple Lossless, a także DSD (DSF).

Użytkownik może ustalić czułość wszystkich wejść, włącznie z cyfrowymi (!).Pozwala to na dopasowanie głośności poszczególnych wejść tak, aby po przełączeniu nie było między nimi dużych różnic w sile głosu; regulacja może wynieść aż -25 dB, w krokach co 0,5 dB. O tyle samo, ale w lewo i prawo, możemy zmienić balans między kanałami. Oprogramowanie Bouldera umożliwia również ustalenie siły głosu po włączeniu ‘812’, a także maksymalną się głosu. Wszystkie te regulacje wykonujemy za pośrednictwem aplikacji sterującej Blulder Controller.

Z przedniego panelu sterującego wybierzemy z kolei aktywne wyjście – liniowe lub słuchawkowe, aktywujemy tryb „mute” i zmienimy wejście. Pod magnetycznie utrzymywaną na miejscu klapką z boku ukryto gniazda słuchawkowe. Są aż cztery: „duży jack” ø 6,3 mm, mini-jack ø 3,75 mm, a także dwa zbalansowane – Pentaconn ø 4,4 mm oraz 4-pinowy XLR. Warto wypróbować dwa ostatnie, ponieważ urządzenie jest w pełni zbalansowane, od wejścia do wyjścia. Aplikacja pozwala na wybór między dwoma trybami wzmocnienia wzmacniacza słuchawkowego – niskim i wysokim.

ODSŁUCH

˻ JAK SŁUCHALIŚMY BOULDER 812 stanął na górnej półce stolika Finite Elemente Pagode Edition Mk II. Na jego zasilaczu położyłem pasywny filtr EMI/RFI Verictum X Block. Urządzenie zasilane było przez kabel HARMONIX X-DC350M2R IMPROVED-VERSION.

BOULDER pomyślany został jako centrum systemu audio i tak został przeze mnie potraktowany. Pliki przesyłane były do niego za pośrednictwem podwójnego przełącznika LAN SILENT ANGEL N16 LPS, z jego dwoma modułami w szeregu, zasilanego kablem TIGLON TPL-2000A i przez kabel LAN TIGLON TPL-2000L; więcej na ten temat TUTAJ. Z kolei sygnał cyfrowy do wejścia RCA przesyłałem z sekcji transportu odtwarzacza SACD AYON AUDIO CD-35 HF EDITION. Dźwięk Bouldera porównywany był zarówno z odtwarzaczem Ayona, jak i odtwarzaczem plików MYTEK BROOKLYN BRIDGE.

Sygnał analogowy z ‘812’ wysyłany był kablami zbalansowanymi Acoustic Revive Triple-C albo do przedwzmacniacza Ayon Audio Spheris III, albo bezpośrednio do końcówki mocy Soulution 710. Sekcję wzmacniacza słuchawkowego oceniłem korzystając z czterech modeli słuchawek:
• HiFiMAN HE-1000 v2 → TEST, HF № 151, 1 listopada 2016,
• Audeze LCD-3 → TEST, HF № 100, 16 sierpnia 2012,
• Sennheiser HD800,
• Lime Ears PNEUMA → TEST, HF № 209, 16 września 2021.

Dwa pierwsze modele są konstrukcjami magnetostatycznymi, a dwa drugie dynamicznymi, przy czym Lime Ears mają konstrukcję armaturową. W przypadku HiFiMANów i Sennheiserów wykorzystałem połączenie zbalansowane 4-pin XLR.

Płyty użyte w teście | wybór

⸜ LARS DANIELSSON & LESZEK MOŻDŻER, Pasodoble, ACT Music ACT 9458-2, CD (2007); recenzja TUTAJ.
⸜ PAT METHENY, What’s It All About, Nonesuch Records/Warner Music Japan WPCR-14176, CD (2011); recenzja TUTAJ.
⸜ STAN GETZ/JOAO GILBERTO, Getz/Gilberto, Verve/Lasting Impression Music LIM K2HD 036, K2HD Mastering, „24 Gold Direct-from-Master Edition UDM”, Master CD-R (1964/2009).
⸜ JEAN-MICHEL JARRE, Magnetic Fields, Dreyfus Disques/Epic EPC 488138 2, CD (1981/1997).
⸜ PAUL MCCARTNEY, Kisses on the Bottom, Universal Music/Universal Music LLC [Japan] UCCO-3038, SHM-CD (2012).

STEREOTYPY W ŚWIECIE AUDIO mają się świetnie i w najbliższej przyszłości będą się miały równie dobrze. A mówię to dlatego, że jednym z takich stereotypów, z którym spotykałem się co i rusz, jest przekonanie o tym, że dźwięk wzmacniaczy Bouldera jest czysty, dynamiczny, ale raczej jasny i nie do końca wypełniony. I rzeczywiście, słuchając urządzeń tej firmy na różnych wystawach i pokazach można było sobie wyrobić podobną opinię, która tylko ten stereotyp – nomen omen – wzmacniała.

Ale wiem też, że kolumny, z których korzystam od lat, z których jestem dumny i które nieodmiennie zaskakują moich gości, na wystawach zwykle grają słabo. Bazując na takim doświadczeniu można by więc Harbethy M40.1 (i kolejne ich wersje) skreślić, nie wiedząc nawet, jaki błąd popełniamy. Mam wrażenie, że podobnie jest z urządzeniami Bouldera.

˻ DAC ˺

DŹWIĘK ‘812’ W ROLI PRZETWORNIKA D/A, z sygnałem przesyłanym z napędu odtwarzacza Ayon Audio CD-35 HF Edition, z dezaktywowaną wewnętrzną regulacją siły głosu, którą zastąpił przedwzmacniacz Ayon Audio Spheris III, był bowiem dalece odmienny od tego, jak w obiegowej opinii to urządzenie powinno brzmieć.

Porównanie do odtwarzacza odniesienia pokazało, że ‘812’ ma niebywale czysty przekaz – to prawda – ale też jest on nasycony i wcale nie jest jasny. Powiedziałbym nawet, że austriacki odtwarzacz gra mocniej rozłożonymi skrajami pasma, zarówno od góry, jak i od dołu. Amerykański DAC – bo, przypomnę, od tej jego funkcji zacząłem odsłuchy – mocniej zaakcentował środek pasma, lekko uszczuplając niski bas i wycofując wysoką górę.

A, przyznajmy, nie miał łatwego zadania – zacząłem bowiem od płyty LARSA DANIELSSONA i LESZKA MOŻDŻERA pt. Pasodoble. To tylko dwa instrumenty, kontrabas i fortepian, ale grane z ogniem i w nietypowy miejscami sposób. Bardzo łatwo tu o rozjaśnienie, utwardzenie ataku itd., z czego Boulder nie skorzystał. A stereotyp mu to przecież wręcz nakazywał. Zrobił za to coś innego. Wyraźnie wyartykułował atak dźwięku, zaraz potem przechodząc jednak do jedwabistego podtrzymania. Dało to w efekcie niesamowicie przyjemny, ale i fantastycznie klarowny i selektywny przekaz.

Słychać było, że rozdzielczość urządzenia jest niższa niż odtwarzacza odniesienia, ale to samo zdanie piszę w odniesieniu do źródeł kosztujących nawet 200 000 złotych, więc nie jest to nic, co by umniejszało klasę Bouldera.A pokazał on przy tym coś, co Ayon ma, ale czego nie ma 90% innych źródeł, nie tylko cyfrowych, ale również analogowych, a mianowicie wewnętrzną „zgodność” wszystkich dźwięków i wypływającą z tego energię.

Zapewne dzięki temu słuchany z nim PAT METHENY, z płyty zatytułowanej What’s It All About, został pokazany w niesamowicie naturalny sposób. Muzyk gra na niej solo, na trzech różnych gitarach. Rozpoczynający ją The Sound of Silence zagrany został na instrumencie 42-strunowym, a więc pokrywającym bardzo szerokie pasmo. DAC pokazał go znakomicie. Lekko przybliżył pierwszy plan do mnie i nasycił atak informacjami; urządzenie to skraca nieco wybrzmienia, stąd owo „przybliżenie”. Gitara została pokazana w niesłychanie dynamiczny sposób, z bardzo naturalnym rysunkiem, z nasyconymi podzakresami.

Słychać było, nie miałem co do tego wątpliwości, że konstruktorzy doskonale panują nad spójnością fazową. Wprawdzie skupienie obrazu nie było aż tak perfekcyjne, jak w Ayonie, ale – powtórzę – to zupełnie inna półka cenowa i mało które urządzenie coś takiego potrafi.

Nie chodzi zresztą o wytknięcie mu błędu. Bo to doskonale skupione granie, akurat w tym punkcie stereotyp trafia w punkt. Rzecz raczej w tym, że ‘812’ przybliżając lekko pierwszy plan, poszerza jego panoramę, rozszerzając źródła dźwięku.

Daje to namacalny przekaz, bliską perspektywę oraz jedwabistość, ale z doskonałą selektywnością i nasyceniem. Ta kombinacja cech sprawiła, że odtwarzana zaraz potem płyta STANA GETZA i JOÃO GILBERTO Getz/Gilberto, grana przeze mnie z wersji „24 Gold Direct-from-Master Edition UDM” (Master CD-R), miała zarówno „flow”, jak i głębię. Wokale małżeństwa Gilberto były blisko mnie, miały duży wolumen, ale też naturalną miękkość – coś, co słychać było również w saksofonie Getza.

Za każdym razem, z każdą kolejną płytą coraz lepiej rozumiałem – tak mi się przynajmniej wydaje – pomysł, jaki inżynierowie Bouldera mają na swój dźwięk. Jego podstawą wydaje się z jednej strony rytm, który kontroluje wszystko w sposób pozwalający na budowanie na nim opowieści. Ale już opowieści są prowadzone przez barwy i dynamikę. Dlatego zarówno duet z początku testu, solo Metheny’ego, akustyczne brzmienie płyty Getz/Gilberto, jak i elektroniczna, zagrana na analogowych instrumentach, płyta JEANA-MICHELA JARRE’a pt. Magnetic Fields, były doskonałe w swojej melodyjności i powiedziałbym – „śpiewności”.

Krążek francuskiego muzyka miał tyle warstw, tyle odcieni, tyle półcieni, że trudno będzie go poznać ludziom wychowanym na gorszych źródłach dźwięku, także analogowych. Boulder gra bowiem w pewnej mierze „analogowo”, co kolejny raz zaprzecza stereotypom – zarówno na jego, jak jego temat, jak i na temat formatu Compact Disc. Ma ten dźwięk gęstość, ma aksamitną głębię, ma też wewnętrzną zwartość. To jeden z lepszych przetworników cyfrowo-analogowych, jakie w życiu słyszałem, mimo że jest przecież stosunkowo – jak na high-end i tego producenta – niedrogi.

˻ DAC/PRZEDWZMACNIACZ ˺

PRZEJŚCIE Z ZEWNĘTRZNEGO PRZEDWZMACNIACZA na przedwzmacniacz zaimplementowany w Boulderze 812 spowodowało zmniejszenie rozdzielczości i głębokości sceny dźwiękowej. Należało się tego spodziewać, normalne. To, co mnie zaskoczyło wiąże się jednak z barwą – stała się ona cieplejsza i gęstsza. Dźwięk był teraz jeszcze bliżej mnie, był bardziej namacalny, pomimo że wydawał się jednocześnie bardziej zaokrąglony.

Bez bezpośredniego porównania na pierwszy plan wyszło jednak to, od czego zacząłem, to jest doskonałe barwy. Wciąż to rytm budował dla nich platformę, ale teraz dynamika i uderzenie nie były już tak ważne. Ważniejsze okazały się bowiem nasycenie i gęstość przekazu. Dlatego właśnie bas z płyty Jarre’a, kontrabas z krążka Getza i Gilberto, a także wokal PAULA McCARTNEY’a z, wyprodukowanej przez Tommy’ego LiPumę, człowieka odpowiedzialnego za sukces Diany Krall, a nagranego przez Ala Schmitta, płyty Kisses on the Bottom, wszystkie te źródła dźwięku były pięknie nasycone i niskie.

Jak mówię, przedwzmacniacz w ‘812’ nie jest specjalnie selektywny, co zaprzecza idei „drutu z prądem”, która zakłada, że uproszczenie ścieżki sygnału daje wyższą rozdzielczość i mniejsze podbarwienia. To prawda, ale w niższych przedziałach cenowych. W high-endzie wysokiej klasy przedwzmacniacz jest, moim zdaniem, niezbędny. Nawet jednak, jeśli weźmiemy to pod uwagę, okaże się, że ‘812’ grający jako DAC z przedwzmacniaczem – a także odtwarzacz plików z przedwzmacniaczem, o czym za chwilę – jest w tym, co robi doskonały. Lepszy niż znacząca większość tego typu urządzeń do 100 000 złotych.

˻ ODTWARZACZ PLIKÓW ˺

APLIKACJA BOULDERA NA ANDROIDA nie jest wygodna w użyciu, dlatego od razu warto zainwestować w Roona – życie będzie wówczas znacznie prostsze. A warto, jeśli pliki są dla państwa źródłem dodatkowym. nawet wówczas trzeba jednak pamiętać, że zaimplementowany w ‘812’ mikrokomputer Raspberry jest fajnym urządzeniem, znam go z wielu produktów audio, ale nie zastąpi dedykowanego transportu audio.

Co by jednak nie było, urządzenie Bouldera z plikami wysokiej rozdzielczości gra w ciepły, gęsty, nasycony sposób. Nie jest to ciepło artefaktowe, to jest nie wynika z podbarwienia, a z nasycenia informacjami. Rozdzielczość jest OK., ale bez szału. Projektanci postawili raczej na mocny, gęsty, ciepły pierwszy plan. Dlatego też głębia sceny jest ograniczona. Zaskakujące jest więc to, że moduł ten nie brzmi w żaden sposób „cyfrowo”. Powiedziałbym nawet, że konstruktorom zależało, aby tę cechę ukryć jak najgłębiej pod warstwami barw, harmonicznych itp.

Co ciekawe, przy słuchaniu całych płyt, a nie analizowaniu poszczególnych utworów, zalety tego rodzaju przekazu zaczynały dominować i nie trzeba było się rozglądać za tym, czy innym aspektem. To podobny efekt, jak – powtórzę – z gramofonem. Większość gramofonów jest mocno podbarwiona, a jednak słucha się ich z fascynacją i zaangażowaniem.

˻ SŁUCHAWKI ˺ Wzmacniacz słuchawkowy w modelu ‘812’ jest pierwszym produktem tego typu w historii Bouldera. Zadbano w nim o bardzo niskie zniekształcenia, wynoszące 0,0010% i 0,0053% dla – odpowiednio – 2 i 20 kHz (przy 32 Ω), zupełnie pomijalnie zmieniające się przy trudnym obciążeniu 600 Ω (0,0011% i 0,0043%). Moc wyjściowa jest jednak ograniczona i wynosi 200 mW i 80 mW (32 i 600 Ω).

W realnym świecie, to jest odsłuchu, okazało się, że Boulder ze słuchawkami brzmi w bardzo podobny sposób, jak jego wyjścia analogowe. Nie miałem wątpliwości, że konstruktorzy starali się naśladować to, co otrzymali na wyjściach liniowych XLR, ale też, że w dużej mierze za brzmienie urządzenia odpowiadają DAC i regulacja siły głosu, wspólna dla przedwzmacniacza i wzmacniacza słuchawkowego.

Jak się okazało, dostajemy z Boulderem duży, ciepły i blisko podany dźwięk. Skraje pasma są z nim mniej prominentne niż środek pasma, a całość jest uspokojona dynamicznie. Mimo niewysokiej mocy nie miałem żadnych problemów z wysterowaniem wszystkich słuchawek, jakie miałem w domu i dopiero bardzo trudne HiFiMANy HE-6 pokazały granicę jego wydajności prądowej. I nie chodzi o to, że słuchawki zagrają z nim bardzo głośno, a o to, że w ramach komfortowej głośności nigdy nie miałem wrażenia, że coś się w tym dźwięku przesterowuje.

Nie jest to wzmacniacz o wysokiej rozdzielczości i wyraźnie słychać, że postawiono w jego przypadku na barwy. A te są bardzo ładne, bo płynne, gęste i treściwe. To granie dużą skalą, z bliskimi planami. Co ciekawe, przez cały czas odsłuchów lepiej mi się słuchało z Boulderem słuchawek dynamicznych, modeli Sennheiser HD800 oraz dokanałowych monitorów scenicznych Lime Ears Pneuma.

Chodzi o to , że dostałem wówczas najlepiej zbalansowany dźwięk. Był to dźwięk bez jakiejś dużej ilości szczegółów, tego nie ma, bez jakiejś wybitnej dynamiki – tego nie ma również, ale za to świetnie ułożony i po prostu przyjemny. I to mi się wydaje kluczem do tej sekcji Bouldera – odsłuch przez słuchawki będzie niebywale relaksujący i, jak mówię, przyjemny. Nigdy się nim nie znudziłem, ale też nigdy nie miałem potrzeby skończenia odsłuchu przed czasem zmęczony natarczywością.

PODSUMOWANIE

BOULDER 812 JEST ZŁOŻONYM funkcjonalnie urządzeniem. Dostajemy z nim cztery elementy: odtwarzacz plików audio, DAC, przedwzmacniacz i wzmacniacz słuchawkowy. Jak w każdym tego typu produkcie są wśród nich sekcje dominujące i te, które są wokół nich „obudowane”.

Sercem ‘812’ jest przetwornik cyfrowo-analogowy – nie miejmy co do tego wątpliwości. To doskonałe urządzenie, które może stać w bardzo drogich systemach, które zostaną wykreowane wokół niego. Bardzo dobrze współpracuje z nim sekcja regulacji siły głosu i jeśli chcecie państwo złożyć minimalistyczny system z końcówkami i kolumnami, albo z aktywnymi kolumnami – będzie bardzo dobrze. Wprawdzie dodanie zewnętrznego przedwzmacniacza otworzy dźwięk i poprawi rozdzielczość, to trzeba będzie jednak za to sporo zapłacić.

Sekcje transportu plików i wzmacniacza słuchawkowego są tu dodatkami, ale ten drugi jest dodatkiem naprawdę udanymi i pożądanymi. Ze słuchawkami dynamicznymi z górnej półki otrzymamy namacalny, ciepły dźwięk o bliskiej perspektywie. Nigdy nie będzie on zbyt jasny czy zbyt irytujący, ale też nie zaśniemy przy nim, bo wiele się w tym dźwięku dzieje. Z kolei pliki są w tym przypadku czymś w rodzaju przedwzmacniacza gramofonowego MM, montowanego do wzmacniaczy zintegrowanych. To miły dodatek, jeśli ma to być dla nas coś dodatkowego.

Co powiedziawszy dodam, że zaskoczył mnie Boulder tym urządzeniem. ‘812’ ma niewielkie rozmiary, a gra jak pełnowymiarowy, drogi produkt. Jego dźwięk jest daleki od stereotypowego postrzegania urządzeń tej marki i zaczynam podejrzewać, że zapewne chodzi o nie do końca rasowe systemy, w których te absolutnie rasowe urządzenia muszą grać. Testowane urządzenie ma wszystko, czego potrzeba realnemu high-endowi i czego trzeba muzyce. Stąd, zasłużone, wyróżnienie ˻ RED ˺ FINGERPRINT.

BUDOWA

MODEL 812 JEST NIEWIELKIM URZĄDZENIEM, ale bardzo solidnie wykonanym. Jego obudowę skręcono z aluminiowych płyt za pomocą aluminiowych belek. Front jest grubszy niż pozostałe ścianki i jest nieco pochylony. Powoduje to, że urządzenie wygląda na bardziej zadziorne. Dodatkowe usztywnienie zapewniają fantazyjnie wykonane radiatory. Prawdę mówiąc są one trochę na pokaz, ponieważ żadne elementy aktywne nie są przez nie chłodzone, ale – jak mówię – wygląda to świetnie.

˻ PRZÓD I TYŁ Na przedniej ściance umieszczono niewielkie, aluminiowe pokrętło, którym zmieniamy siłę głosu. Obok niego mamy cztery przyciski, którymi aktywujemy tryby „standby”, „mute”, a także wybierzemy, które wyjście jest aktywne – liniowe czy słuchawkowe. I jest jeszcze przycisk zmiany wejść z białymi diodami świecącymi obok. Te wskazują wybrane wejście, ale również – na chwilę – siłę głosu.

Tył przypomina wypasione, pełnowymiarowe produkty innych firm. Podzielony został na dwie części, co oddaje budowę wewnętrzną 812. Na górze umieszczono sekcję cyfrową, z czterema wejściami – RCA, dwoma optycznymi oraz USB, a także łącze RJ47 dla sieci ethernetowej oraz cztery gniazda USB dla zewnętrznych dysków. Poniżej jest sekcja analogowa, z dwoma parami wejść i jedną parą wyjść; wszystkie zrealizowano na gniazdach XLR. Obok jest jeszcze gniazdo zasilające AC zintegrowane z mechanicznym wyłącznikiem. Gniazda XLR są wysokiej klasy, zakręcane, a pozostałe niższej, są lutowane do płytki i nie są specjalnie wyszukane.

˻ ŚRODEK Tak, jak można było przypuszczać, układy wewnątrz podzielono między kilka płytek. Na górze mamy płytkę wejść cyfrowych i, przykręconą do niej, małą płytkę transportem plików audio. Ta ostatnia jest jedynym układem, poza zasilaczami, wyprodukowanym nie przez Bouldera. To minikomputer Raspberry Pi 3 B+ na licencji szwedzkiej firmy Proant AB, specjalisty oferującego gotowe rozwiązania z zakresu odtwarzania plików, anten Wi-Fi itp.

Na płytce z pozostałymi wejściami widać transformator dopasowujący impedancję za wejściem RCA, a także układ upsamplera – sygnał z wszystkich źródeł cyfrowych jest upsamplowany i dopiero później wysyłany do kości D/A. Jest to układ Burr-Brown SRC4392, dający na wyjściu sygnał 24/192, upsamplowany asynchronicznie. Dodajmy, że wejście USB obsługuje układ DSP XMOS. Co ciekawe, w sekcji cyfrowej została umieszczona również regulacja siły głosu, choć jest analogowa, dyskretna (solid-state). Gałka siły głosu sprzęgnięta jest z optycznym enkoderem, a ten steruje układami, które przełączają elementy aktywne.

Poniżej umieszczono właściwy przetwornik, podzielony na dwie płytki, po jednej dla każdego kanału. Pracują tam układy Analog Devices AD1955A wielobitowy układ sigma-delta, o parametrach 24/192, akceptujący również sygnał DSD. Zamianą sygnału prądowego na napięciowy zajmują się dwa układy Burr-Brown OPA132, z wejściem FET, charakteryzujące się szybkim narastaniem sygnału.

I dopiero wówczas sygnał trafia na największą płytkę. Widać na niej układy scalone pracujące jako selektory wejść, a także wzmacniacz słuchawkowy, z czterema parami komplementarnymi tranzystorów na kanał. Są to tranzystory polowe typu JFET.

Całość zasilana jest z dwóch zasilaczy impulsowych firmy Delta. Są one połączone aluminiowymi zworami, dzięki czemu mniej drgają. Osobny transformator zasila sekcję cyfrową, a osobny analogową. Na płytkach z układami widać rozbudowane sekcje dodatkowo „czyszczące” napięcie. Także przy gnieździe IEC umieszczono filtr typu Pi minimalizujący szumy.

Urządzenie jest solidnie wykonane, ma przemyślaną, autorską topologię i świetną konstrukcję mechaniczną. Jedynie plastikowe, nijakie nóżki każą myśleć o dodatkowym wydatku w przyszłości. I może jeszcze wejście cyfrowe RCA powinno być solidniejsze.

Dystrybucja w Polsce

SOUNDCLUB Sp. z o.o.

ul. Skrzetuskiego 42
02-726 Warszawa | POLSKA

→ SOUNDCLUB.pl

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl


System referencyjny 2022



|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST|
|2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom)
|3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST|
|4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST|
|5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710
|6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
|7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST|

Okablowanie

Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|
Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST|
Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

Zasilanie

Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST|
Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST|
Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST|
Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST|
Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST|
Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST|

Elementy antywibracyjne

Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST|
Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
Nóżki pod testowanymi urządzeniami:
  • PRO AUDIO BONO Ceramic 7SN |TEST|
  • FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
  • HARMONIX TU-666M „BeauTone” MILLION MAESTRO 20th Anniversary Edition |TEST|

Analog

Przedwzmacniacz gramofonowy:
  • GRANDINOTE Celio Mk IV |TEST|
  • RCM AUDIO Sensor Prelude IC |TEST|
Wkładki gramofonowe:
  • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Madake |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Zero |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe |TEST|
Ramię gramofonowe: Reed 3P |TEST|

Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition

Mata:
  • HARMONIX TU-800EX
  • PATHE WINGS

Słuchawki

Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|

Słuchawki:
  • HiFiMAN HE-1000 v2 |TEST|
  • Audeze LCD-3 |TEST|
  • Sennheiser HD800
  • AKG K701 |TEST|
  • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) |TEST|
Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|