pl | en

MUZYKA ⸜ recenzja

GHOST
Impera

Wydawca: LOMA VISTA RECORDING/Universal Music LLC (JAPAN) UICB-10007
Premiera: 11.03.2022
Nośnik: COMPACT DISC ⸜ FLAC MQA 24/44,1

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 7/10


MUZYKA PROG-METALOWA


MUZYKA

słuchał WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia Wojciech Pacuła | mat. prasowe


No 216

16 maja 2021

GHOST jest szwedzkim zespołem grającym odmianę ciężkiego rocka, sformowanym w Linköping w 2006 roku. W roku 2010 opublikował on swoje demo, a następnie kompletny album, zatytułowany Opus Eponymous. Od 2013 roku okładki do ich płyt projektuje polski grafik ZBIGNIEW BIELAK. Recenzujemy japońską wersję ich najnowszej płyty Impera.

HOST JEST JEDNYM Z NAJCIEKAWSZYCH zespołów grających obecnie ciężką muzykę rockową. Łączy on teatralne występy z quasi-satanistą symboliką i zaangażowanymi tekstami. Jego siłą napędową jest Tobias Forge, obecny w niej od 2010 roku, a grający na gitarach, basie, instrumentach klawiszowych i perkusji, a także śpiewający – na scenie występuje on w kostiumie jako Papa Emeritus. Do nagrania, miksu, masteringu i produkcji swojego najnowszego albumu zatytułowanego Impera zatrudnił topowych ludzi. Mają oni w swoich domach, łącznie z zespołem, osiemnaście nagród Grammy.

Zespół

JUŻ PIERWSZY ALBUM ZWRÓCIŁ UWAGĘ świata metalowego na tę grupę. Nominowana do nagrody Grammy została zauważona również przez magazyn „Kerrang!”, który pochodzący z niej utwór Ritual zaliczył do grupy „50 najbardziej diabelskich utworów w historii” („The 50 Most Evil Songs Ever”). Także kolejny, wydany w 2013 roku Infestissumam został doceniony, debiutując w Szwecji jako numer jeden na liście płyt metalowych, po czym otrzymał nagrodę Grammy w kategorii „Best Hard Rock/Metal Album”.

Dopiero jednak, pochodząca z roku 2015, Meliora dała zespołowi niezależność finansową – sprzedawała się świetnie na całym świecie, zajmując pozycję numer jeden w Szwecji oraz numer osiem (!) w Stanach Zjednoczonych. Wykrojony z niej singiel Cirice w 2016 roku przyniósł zespołowi drugą nagrodę Grammy, tym razem w kategorii „Best Metal Performance”.

Kolejna płyta, Prequelle, ukazała się w 2018 roku. Był to najlepszy debiut sprzedażowy grupy. Tytuł sprzedał się w pierwszym tygodniu w liczbie 66 000 kopii, dzięki czemu znalazł się na trzecim miejscu listy Billboard 200. Singiel Rats przez siedem tygodni zajmował pierwsze miejsce na liście „Billboardu” w kategorii „Utwory rockowe”, a kolejny utrzymał się na nim przez dwa tygodnie. 11 marca 2022 roku ukazał się ich piąty studyjny album, zatytułowany Impera.

Widoczne, szczególnie na pierwszym albumie, motywy satanistyczne są w dużej mierze „kostiumem” – przebija się to w wywiadach z członkami zespołu. Podobnie jak wykreowana przez nich postać Papy Emeritusa, która – podobnie jak Iron Lady grupy Iron Maden – jest jej ikoną. Nawiązują do tego teatralnymi występami, które swój pierwowzór mają w występach tak niemetalowych wykonawców, jak zespół Kiss, David Bowie, a nawet Pink Floyd.

Muzyka

SWÓJ SUKCES GHOST ZAWDZĘCZA umiejętnemu połączeniu, często sprzecznych – jak się okazuje: pozornie – stylów muzycznych. Wpisujący się w szwedzki black metal przekaz sceniczny, charakterystyczne okładki, a przede wszystkim tematyka utworów kazałyby ich zaszufladkować właśnie tym nurcie i na nim poprzestać. Kiedy jednak posłuchamy kolejnych płyt okaże się, że Ghost włącza w swoją twórczość kolejne przestrzenie, które z black czy doom metalem nie mają nic wspólnego. Co więcej, z płyty na płytę się zmienia.

Dlatego też recenzenci mają problemy z zakwalifikowaniem tej muzyki. Mowa jest o dwóch wspomnianych stylach, tuż obok klasycznego metalu, ale znacznie mocniej wybijają się porównania do rocka progresywnego, a nawet tzw. „rocka stadionowego”. Zamieszanie wprowadza także to, że utwory tej grupy nie są zdominowane przez gitary. Jak czytamy w wywiadach, powstają one jako demo akustyczne bez instrumentalizacji i są wspólnie tworzone na próbach, dlatego całość brzmi jak dzieło zespołu, a nie poszczególnych muzyków.

Impera

GHOST NAGRYWA PŁYTY „TEMATYCZNE”. Na poprzedniej skupił się na XIV-wiecznej Europie, a tym razem mówi o, jak czytamy w materiałach prasowych: „powstających i upadających imperiach, samozwańczych mesjaszach (finansowych i duchowych) czy przepowiedniach”. Jak się okazuje, nie mógł trafić lepiej – za naszą wschodnią granica kolejny „mesjasz” próbuje zbudować swoje szatańskie imperium…

˻ PROGRAM ˺

1.Imperium
2.Kaisarion
3.Spillways
4.Call Me Little Sunshine
5.Hunter’s Moon
6.Watcher In The Sky
7.Dominion
8.Twenties
9.Darkness At The Heart Of My Love
10.Grift Wood
11.Bite Of Passage
12.Respite On The Spital Fields

W 2019 roku TOBIAS FORGE DLA STACJI RADIOWEJ KLAQ mówił, że pomysł na tę płytę miał już w 2013 roku. Impulsem była lektura książki TIMOTHY’ego PARSONSA The Rule of Empires: Those Who Built Them, Those Who Endured Them, and Why They Always Fall. Na jego realizację musiał jednak poczekać. I dopiero, kiedy w czerwcu 2020 roku zespół miał wejść do studia, wiadomo było, że to jest „ten” moment. Płyta miała zostać wydana na wiosnę roku 2021, jednak najpierw wybory prezydenckie w USA, a następnie problemy z pandemią spowodowały przesunięcie premiery na 2022 rok.

Zespół mówił o niej tak:

„Na Impera znajdziecie Ghosta przetransportowanego dosłownie setki lat do przodu po czternastowiecznej pladze „Czarnej Śmierci”, o której mowa była na albumie Prequelle. Rezultatem tego jest najbardziej ambitna i najbardziej wyrazista lirycznie płyta w historii Ghost. Na przestrzeni dwunastu piosenek zawartych na Impera, imperia powstają i upadają, niedoszli mesjasze rozgłaszają swoje sukcesy (zarówno finansowe, jak i duchowe), proroctwa są przepowiadane, a niebo wypełnia się boskimi, niebieskimi ciałami stworzonymi przez człowieka. Wszystko to osadzone na hipnotycznym, melodyjnym i mrocznym tle, dzięki czemu Impera jest czymś, czego jeszcze nie słyszeliście. Ale bez wątpienia, jest to dalej Ghost”.

⸜ NAGRANIE Impera miała być nagrana jeszcze w 2020 roku. W czerwcu miało dojść do pierwszych nagrań, jednak zostały one przełożone i rejestrację muzyki rozpoczęto dopiero w styczniu 2021. Materiał został nagrany – jak na standardy rockowe – bardzo szybko, bo w sześć tygodni, od kwietnia do lipca, a miks i mastering zajęły kolejne trzy.

Producentem płyty został KLAS ÅHLUND. Nagrania miały miejsce w trzech studiach: CAPITOL STUDIOS, ATLANTIS METRONOME STUDIOS oraz APMAMMAN STUDIO. Za dźwięk odpowiadają MARTIN ERIKSON SANDMARK oraz STEFAN ROMAN. Miks wykonał ANDY WALLACE w SOUNDMINE STUDIOS. Mastering jest dziełem TEDA JENSENA ze STERLING STUDIOS w amerykańskim Nashville; miało to miejsce w sierpniu 2021 roku.

⸜ SOUNDMINE STUDIOS, widok na konsolę SSL 4040 EG+ • foto: Soundmine Studios

Klas Frans Åhlund jest nie tylko producentem i inżynierem dźwięku, ale również muzykiem, kompozytorem i multiinstrumentalistą. Trzykrotnie otrzymał szwedzkiego przemysłu fonograficznego Grammis ze swoim zespołem Teddybears i choć kojarzy się z rockiem, to produkował również utwory takich muzyków, jak Kylie Minogue, Britney Spears, Usher, Katy Perry oraz Madonna.

Mające swoją siedzibę w Pensylwanii SOUNDMINE STUDIOS, gdzie album zmiksowano, oferują potężną, analogową konsolę mikserską SSL 4040 EG+ i pracują z DAW Pro Tools. Jako monitory główne używane są kolumny Westlake BBSM 12. Miksujący album Impera Wallas spotkał się z grupą już wcześniej, przy albumie Meliora.

To jeden z najbardziej znanych mikserów i inżynierów dźwięku. Odpowiedzialny jest za miksy płyt Nevermind Nirvany, Viva La Vida grupy Coldplay, Evil Empire Rage Against The Machine, Toxicity System Of A Down i Dirty Sonic Youth. Produkował także album Slayera pt. Reign In Blood oraz kultowy Grace Jeffa Buckley’a (więcej TUTAJ).

Równie długą listę osiągnięć mógłby przedstawić Jensen, który album masterował. Znaleźlibyśmy tam Deep Purple, Santanę, Sepulturę, Marilion, Jean-Michela Jarre’a, Metallikę, Björk i „wszystkich świętych” muzyki pop, rock i metalowej. Jest posiadaczem siedemnastu nagród Grammy, w tym za album Come Away With Me Norah Jones, i właścicielem Sterling Studios; to obecnie jeden z najbardziej rozchwytywanych masteringowców i producentów muzycznych.

⸜ STERLING STUDIOS • foto: Sterling Studios

Sterling Studios to centrum masteringowe pracujące w hybrydowym systemie ze stacją DAW w roli centrum oraz zewnętrznymi, analogowymi urządzeniami peryferyjnymi, takimi jak kompresory, limitery, equalizery itd. Akustykę zaprojektował francuski inżynier Thomas Jouanjean.

⸜ WYDANIE Najnowsza płyta zespołu Ghost ukazała się w kilku formatach: jako płyta LP, Compact Disc, a także w plikach; jest też wersja na kasecie magnetofonowej. Long Play dostępny jest w wielu różnych kolorach, zarówno w postaci przezroczystej, jak i wypełnionej. Nawet kaseta ma trzy wersje kolorystyczne. Płyta CD wyszła także w Japonii (i tę recenzujemy), a wydawca oferuje również pliki WAV 24/44,1. W serwisie streamingowym Tidal możemy posłuchać jej z plików FLAC MQA 24/44,1.

Szwedzkie wydanie CD ukazało się na płycie z czarnym kolorem plastiku, co ładnie nawiązuje do korzeni grupy. Japonia oferuje klasyczny krążek, ale w większym niż zazwyczaj pudełku jewelbox. Większa przestrzeń potrzebna jest po to, aby zmieściły się tam dwie książeczki – europejska i japońska – a także niewielki plakacik ukazujący Papę Emeritusa IV, w którego wciela się wokalista.

Duże wrażenie robi grafika na okładce oraz w książeczce. I nic dziwnego. Ich autorem jest ZBIGNIEW BIELAK, mieszkający obecnie w Warszawie wzięty grafik, specjalizujący się w okładkach płyt grup metalowych.

| ZBIGNIEW M. BIELAK

ZE ZBYSZKIEM POZNAŁEM SIĘ WIELE lat temu. Znamy się jednak wyłącznie przez telefon. Skontaktował się wówczas ze mną przez Tomka, członka Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego, z którym dzielił miłość do black metalu, żeby poradzić się w sprawie swojego systemu audio. Godziny spędzone na dyskusjach – a to nad lampami, a to nad winylem itd. – niewiele przyniosły w sensie sonicznym, były jednak miłą odmianą od „wsobnych” rozmów dwóch audiofilów, które zwykle prowadzę.


⸜ Okładka płyty PARADISE LOST The Plague Within autorstwa Zbigniewa Bielaka • foto: Century Media Records

Dzisiaj Zbyszek jest w branży muzycznej niekwestionowaną gwiazdą. Autor monografii Okładki płyt mówi o nim, że „tworzy misterne, ręcznie wykonywane prace, osadzone w mrocznej gotyckiej atmosferze. I dalej:

„Odwołuje się w nich zarówno do zagadnień z obszarów: religii, mitologii, literatury, architektury, jak i do samej tematyki nagrań. […] Łącząc w ten sposób w swoich projektach twórczy dualizm, rozpięty pomiędzy byciem autorem obwolut a jednoczesnym egzystowaniem jako oddany fan muzyki metalowej”.

⸜ MATEUSZ TORZECKI, Okładki płyt, Poznań 2015, s. 204.


Wśród klientów Bielaka wymieniał on Vadera, Behemota i Mayhem i Ghost (album Infestissumam, 2013), a nie wiedział, że to dopiero początek. W 2015 roku rysunki polskiego grafika znalazły się na okładce płyty Paradise Lost The Plague Within, trafiły więc do absolutnego topu.

DŹWIĘK

⸤ JAK SŁUCHALIŚMY Płyta odsłuchiwana była w systemie referencyjnym „High Fidelity”. Wersja CD grała z odtwarzacza SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition, natomiast pliki FLAC MQA z odtwarzacza plików Mytek Brooklyn Bridge.

»«

KRÓTKIE, TRWAJĄCE 1:40 INTRO zatytułowane Imperium całkiem dobrze pokazuje kierunek, w jakim podążył zespół i producenci płyty. Największy nacisk położony został w nim na przestrzenność i miękkość, a także na rozmach. Wszystkie te elementy są niemal zawsze na płytach metalowych, czy po prostu rockowych, niskiej jakości, obecne bardzo rzadko. Nic więc dziwnego, że tego właśnie szukają fani muzyki chcący usłyszeć swoich ulubieńców w sposób, który nie urąga przyzwoitości (o tym też rozmawialiśmy lata temu ze Zbyszkiem Bielakiem).

I tak właśnie album Impera brzmi. Jest tu wielka przestrzeń, duże odległości między planami, szeroka panorama. Poszczególne źródła dźwięku nie są mocno selektywne, a raczej zanurzone w akustyce danego utworu. Wokal Tobiasa Forge jest nieco dalej od nas, ale został pokazany w całkiem czytelny sposób. Gitary w drugim na płycie utworze Kaisarion zostały rozłożone szeroko po bokach i nie maja ostrego, wyraźnego ataku.

Podobnie jest zresztą w następnym Spillways, który jest jednak nieco inny. Ma mniejszą przestrzeń, panorama jest węższa, a mocniej wyeksponowane są klawisze, będące zresztą najważniejszym elementem w tym kawałku. Do szerokiej panoramy wrócimy już za chwilę, w Call Me Little Sunshine. To zresztą jeden z najlepszych kawałków na tym albumie. Ładnie brzmi tu opóźniony przez delay wokal, „odpowiadający” wokaliście, ale nie na osi a po bokach.

I właśnie ten zabieg utwierdził mnie w podejrzeniu, które miałem od samego początku, odkąd tylko usłyszałem płytę w Tidalu – wydawało mi się wówczas, że została ona zrealizowana prze pomocy jakiegoś efektu uprzestrzenniającego, korzystającego z przesunięcia fazy. Być może dlatego dźwiękowo nowa płyta Ghost jest tak podobna do jednego z moich ulubionych albumów muzyki neoprogresywnej, Sleepers grupy Galahad.

Bo to jest płyta już niemal całkowicie rockowa, progresywna. I nawet jeśli, jak w Hunter’s Moon, kolejnym bardzo dobrym utworze, mamy nieco cięższe fragmenty, to są one skontrastowane z dość pogodnym, granymi w dur pasażami. Więcej tajemnicy wprowadza dopiero Watcher In The Sky, odsyłający zresztą do brzmienia grupy Paradise Lost.

Wszystkie te utwory miały rozmach, oddech i uderzenie. Ale to jest miękkie uderzenie i oddech nie piekielny, a wprost za amerykańskich bezdroży. To jak soundtrack filmu drogi, puszczany w potężnym systemie samochodowym wielkiej ciężarówki. Jakby na potwierdzenie tej intuicji utwór nr 7, który otwierałby stronę B płyty LP, to grane na syntezatorze dęciaki, a kolejny kawałek rozpoczyna się od dźwięków orkiestry symfonicznej.

Ale, ale… Wspomniany Twenies zamienia się za chwilę w mroczny, grany zupełnie inaczej niż wcześniejsze kawałki, gęsty rockowy utwór z mocnymi riffami gitary. Może „mocnymi” to przesada, cała płyta ma miękkie brzmienie, ale na tle wcześniejszych utworów tak to brzmi. Również balladowy Darkness At The Heart Of My Love idzie w kierunku ciemniejszej strony, przede wszystkim jeśli chodzi o nastrój. Wyeksponowana gitara akustyczna jest tu dominantą i to ona „ustawia” całość.

Dźwięk na tej płycie jest mocno skompresowany, zarówno na poziomie poszczególnych instrumentów, jak i przy masteringu. Ale jest też miękki i przyjemny. Nie ma tu cienia wyostrzeń, twardych, nieprzyjemnych krawędzi, ani też ściśnięcia wszystkiego na osi odsłuchu. Mamy też dobre rozplanowanie w planach przestrzennych. Myślę, że z każdym z tych elementów przesadzono, ale zamiar jest czytelny, więc odbieram to po prostu jako konkretną kreację artystyczną.

Bardzo dobrym podsumowaniem albumu ostatni na nim Despite On The Spitafields. Jest tu sporo ładnych gitar, ustawiona dość daleko perkusja, ale mająca mocną stopę, jest także niski, okrągły, ciepły bas. Wokal ma dość szeroki obraz, dzięki czemu jest klarowny. Całość jest miękka i pokazana została w szerokiej panoramie.

PODSUMOWANIE

POMYSŁ NA NAJNOWSZĄ PŁYTĘ grupy Ghost jest zupełnie inny niż zespół miał na wcześniejsze albumy. Kiedy usłyszałem ją w Tidalu po raz pierwszy myślałem, że przez pomyłkę zamieszczono w nim wersję Dolby Atmos, ale zapomniano ją tak oznaczyć.

Okazuje się, że nie była to żadna pomyłka. Impera tak właśnie brzmi. Z jednej strony to świetnie, bo wreszcie mamy mocny rockowy album, ale z szeroką panoramą, dużą głębią i miękkim brzmieniem. Z drugiej jednak strony agresja, moc i „uderzenie” zostały znacząco złagodzone. A nie tego chyba od muzyki tego typu oczekujemy.

Muzycznie to niezły album, chociaż pozostanę fanem wcześniejszych płyt Ghosta. Dźwiękowo to zaś eksperyment, który może pójść w dobrą stronę. Pod warunkiem, że uda się utrzymać zalety o których mówiłem, dodając do tego większą bezpośredniość i energię, będzie znakomicie.