pl | en

Wzmacniacz słuchawkowy

Feliks-Audio
EUFORIA 20TH ANNIVERSARY EDITION

Producent: HFelektronika
Cena (w czasie testu): 11 999 zł

Kontakt: HFelektronika | ul. Tuwima 2a
42-700 Lubliniec | POLSKA


feliksaudio.pl

MADE IN POLAND

Do testu dostarczyła firma: 4HiFi


Test

Tekst: Marek Dyba
Zdjęcia: Feliks-Audio | Marek Dyba

No 197

16 września 2020

PREMIERA

Feliks-Audio to polska, rodzinna firma z Lublińca specjalizująca się w produkcji wzmacniaczy lampowych. Znana jest ze przede wszystkim ze swoich wzmacniaczy słuchawkowych, a do testu trafiła najnowsza wersja flagowego modelu, Euforia 20th Anniversary Edition. Jak sugeruje nazwa, wersja ta powstała w ramach świętowania 20-lecia istnienia firmy.

iałem okazję niedawno recenzować inny produkt, który został wprowadzony na rynek pod koniec ubiegłego roku w ramach świętowania 20-tej rocznicy powstania firmy Feliks-Audio, czyli wzmacniacz na mojej ulubionej lampie 300B – Arioso 300B 20th Anniversary Edition (test TUTAJ). Tekst zacząłem od rozważań nad tym, jak to możliwe że ja, wielki fan urządzeń lampowych, rodowity Gliwiczanin (a odległość między Gliwicami i Lublińcem to niespełna 50 km) nigdy dotąd nie testowałem żadnego z urządzeń firmy Feliks-Audio.

Wciąż nie znam odpowiedzi na to pytanie. Ale bogatszy o doświadczenia płynące z tej pierwszej recenzji dziwię się jeszcze bardziej. Arioso 300B, który na stałe zastąpił już w ofercie oferowany wcześniej wzmacniacz o tej samej nazwie, ale oparty o triody 2A3, okazał się bowiem znakomitym produktem potwierdzającym powiedzenie: cudze chwalicie, swego nie znacie. Jak na ten rodzaj wzmacniacza, Arioso 300B kosztuje relatywnie niedużo, a klasą brzmienia może konkurować nawet ze znacząco droższymi konkurentami znanych marek. No i pięknie prezentuje się na stoliku, mimo że efekt ten uzyskano stosunkowo prostymi środkami.

| Feliks-Audio

Firma Feliks-Audio to efekt pasji seniora rodu, pana Henryka Feliksa, inżyniera elektronika, który podobnie jak wielu znanych producentów audio, łączył swoją wiedzę z zakresu elektroniki z miłością do muzyki, początkowo budując urządzenia na użytek własny, potem znajomych, a nawet lokalnych zespołów muzycznych. Pod koniec lat 90. ubiegłego wieku postanowił się zająć produkcją lampowych wzmacniaczy na pełny etat tworząc markę Feliks-Audio.

Jej pierwszym znanym produktem był wzmacniacz słuchawkowy o nazwie Espressivo, który w wersji Mk2 jest oferowany do dziś. I to właśnie „słuchawkowce” do dziś stanowią rdzeń oferty tej polskiej marki. Ale nie tylko. Znajdziemy w niej również kilka wzmacniaczy przeznaczonych do klasycznych systemów z kolumnami, w tym np. monobloki Dual oparte o lampy 2A3, czy wspomniany Arioso 300B.

W 2014 roku do pana Henryka dołączyło trzech jego synów, Łukasz, Piotr i Michał, przejmując szereg zadań związanych z działalnością firmy. To z kolei pozwoliło seniorowi rodu wrócić do tego, co najbardziej lubi – opracowywania nowych i udoskonalania już istniejących produktów. W tym jubileuszowych wersji kilku z nich, które były tak udane, że weszły do stałej oferty (mowa również o testowanej Euforii).

Na przestrzeni lat firma zdobyła uznanie klientów w wielu krajach świata. Dziś dystrybutorów ma już na ponad dwudziestu rynkach, a najnowszym partnerem jest firma z egzotycznych Indii. Jak się wydaje to właśnie za granicą marka Feliks-Audio jest bardziej znana i doceniania niż na naszym rynku, acz to powoli zaczyna się zmieniać. W wywiadzie udzielonym mi przy okazji testu Arioso 300B pan Łukasz Feliks wspomniał, że ich topowy model wzmacniacza słuchawkowego, Euforia, był nawet używany jako referencyjny przez Focala (więcej TUTAJ), który może i znany jest jako producent kolumn, ale przecież oferuje również należące do ścisłej czołówki słuchawki.

| Euforia 20th Anniversary Edition

Do testu w „polskim” numerze „High Fidelity” trafiła specjalna, jubileuszowa wersja topowego obecnie modelu Euforia, w którym wprowadzono szereg zmian w stosunku do wersji 2018. Tę ostatnią, jak część z państwa pewnie pamięta, Wojtek testował i ocenił bardzo pozytywnie (czytaj TUTAJ). O różnicach za chwilę, najpierw jeszcze wspomnę o zdradzonej we wspomnianym wywiadzie planowanej na początek przyszłego roku premierze. Będzie to nowy flagowy wzmacniacz słuchawkowy, zbalansowany na wejściu i wyjściu oparty o „lampę dużej mocy”. Firma planuje również przeprowadzkę do nowej siedziby, jako że obecna zrobiła się zbyt ciasna.

Zapewne nie wszyscy z czytelników zetknęli się z Euforią, zacznę więc od ogólnych informacji, a dopiero potem przejdę do różnic między wersjami. Flagowy wzmacniacz słuchawkowy Feliks-Audio to urządzenie lampowe z półprzewodnikowym, stabilizowanym zasilaczem. Producent wykorzystuje w nim znakomite lampy sterujące Psvane CV181-TII, czyli zamienniki 6SN7, oraz lampy mocy 6AS7G. W obu przypadkach posiadacz tego wzmacniacza ma duże pole do popisu, jako że na rynku można znaleźć sporo ich zamienników, w tym typu NOS. Te pierwsze można stosować zamiennie z: 6N8S, ECC32, 5692, czy 6F8G, a zamiast standardowych lamp mocy można natomiast użyć: 6080, 5998, 6N5P, 6N5S, ECC230, 7236, albo CV2523.

Co istotne pan Henryk zdecydował się na układ o nazwie OTL (output transformer-less), czyli bez transformatorów wyjściowych. To doskonałe rozwiązanie zwłaszcza dla słuchawek o średniej i wysokiej impedancji, acz jak pokazał odsłuch ze słuchawkami Sonorus VI japońskiej firmy Final Audio, modele o niskiej impedancji także brzmią z Euforią AE doskonale. Użytkownik do dyspozycji dostaje jedno wejście niezbalansowane (RCA), jedno regulowane wyjście niezbalansowane (RCA), dzięki któremu urządzenie może pełnić również rolę przedwzmacniacza, oraz wyjście słuchawkowe na dużego jacka (TRS 6,2 mm) umieszczone na przedniej ściance obok pokrętła głośności.

Pod wyjściem słuchawkowym znalazło się miejsce dla nazwy modelu i diody świecącej (LED) wskazującej włączenie zasilania. Wokół umieszczonej centralnie gałki sterującej głośnością umieszczono skalę zaznaczoną kreseczkami, a na samej gałce także umieszczono znacznik, który nawet z kilku metrów pozwala zobaczyć jej bieżące położenie. W prawym dolnym rogu umieszczono firmowe logo, a nad nim napis wskazujący, że mamy do czynienia z produktem jubileuszowym. Na tylnej ściance obok głównego włącznika znajduje się również drugi, włączający funkcję CrossFeed, o której więcej napisał już Wojtek w swojej recenzji. Całe urządzenie ustawiono na charakterystycznych dla tej marki białych, kanciastych nóżkach antywibracyjnych, które wykonują dobrą robotę zarówno w zakresie izolacji wzmacniacza od drgań, jak i jako wizualny element kontrastujący z kolorem całej obudowy.

Urządzenie jest nieduże, zgrabne, świetnie wykonane i wykończone. Dla odróżnienia od „zwykłej” wersji zastosowano wykończenie klasy „premium” w wysokim połysku i w kolorze „grey space”. Pięć warstw lakieru jest nakładane w technologii wykorzystywanej w przemyśle motoryzacyjnym. Wygląda to znakomicie, także dlatego, że w lustrzanych powierzchniach widać odbicia otoczenia wzmacniacza. Rozwiązanie jest więc bardzo efektowne, acz pociąga za sobą konieczność częstego przecierania urządzenia, bo i palcuje się łatwo i kurz widać na nim doskonale. Cóż, nie ma róży bez kolców.

Pozostałe zmiany podejrzymy zaglądając do środka urządzenia. Zastosowano bowiem inny, znakomity niskoszumny, ekranowany transformator, wysokiej klasy kondensatory (ClarityCap) oraz rezystory i nowe, udoskonalone źródła prądowe. Jakby tego było mało zamiast okablowania z czystego srebra tym razem wykorzystano wykonywane ręcznie w firmie z przewodów z monokrystalicznej miedzi UPOCC tajwańskiej firmy Neotech.

Słowem, pomimo pozornych podobieństw, zmian jest sporo i bez wątpienia mają one duży wpływ na brzmienie.

| ODSŁUCH

JAK SŁUCHALIŚMY | W czasie odsłuchu Euforii 20th Anniversary Edition korzystałem w trzech źródeł. Na froncie cyfrowym pracował mój „customowy” PC wysyłający sygnał poprzez kabel USB David Laboga Custom Audio do regeneratora sygnału USB, Ideon Audio 3R Master Time i dalej kolejnym takim samym kablem USB do – naprzemiennie – przetwornika D/A LampizatOr Pacific i Weiss DAC501, które połączone były z wejściem Euforii łączówką Hijiri Kiwami.

Źródłem analogowym był mój gramofon J.Sikora Standard Max z ramieniem tej samej marki, KV12 uzbrojonym wkładką Air Tight PC-3 wysyłający sygnał do przedwzmacniacza gramofonowego Thoeress Phono Enhancer i dalej kablem Hijiri HCI-20 do wejścia Euforii. W teście używałem dwóch ulubionych par słuchawek – Final Audio Sonorus VI oraz planarnych Audeze LCD-3. Wzmacniacz odsłuchiwany był z dostarczonym przez dystrybutora standardowym zestawem lamp.

Nagrania użyte w teście (wybór):

Natural jazz recordings, fonejazz, DSD64
⸤ AC/DC, Back in black, SONY B000089RV6, CD/FLAC
⸤ Alan Silvestri, Predator, Intrada MAF 7118, CD/FLAC
⸤ Arne Domnerus, Antiphone blues, Proprius PRCD 7744, CD/FLAC
⸤ Georges Bizet, Carmen, RCA Red Seal SPA 25 064-R/1-3, LP
⸤ Hugh Masekele, Time, Sony Jazz 508295 2, CD/FLAC
⸤ Isao Suzuki, Blow up, Three Blind Mice B000682FAE, CD/FLAC
⸤ Mccoy Tyner, Solo: Live from San Francisco, Half Note Records B002F3BPSQ, CD/FLAC
⸤ Michael Jackson, Dangerous, Epic/Legacy XSON90686F96, FLAC 24/96
⸤ Michał Wróblewski Trio, City album, Ellite Records, CD/FLAC
⸤ Mozart, Cosi Fan Tutte, dyr. Teodor Currentzis, wyk. MusicAeterna Orchestra, Sony Classical B00O1AZGD6, LP
⸤ Możdżer Danielsson Fresco, The Time, Outside Music OM LP 002, LP
⸤ Rachmaninow, Symphonic dances, Etudes-tableaux, Reference Recordings HRx, WAV 24/176
⸤ Renaud Garcia-Fons, Oriental bass, Enja B000005CD8, CD/FLAC
⸤ Rodrigo y Gabriela, 11:11, EMI Music Poland 5651702, CD/FLAC
⸤ The Ray Brown Trio, Summer Wind, Concord Jazz CCD-4426, CD/FLAC

Przyznam się od razu, że od dłuższego czasu nie słucham za wiele muzyki przez słuchawki, może poza dokanałowymi z przenośnych odtwarzaczy w czasie wakacji. Dlaczego? Po pierwsze zawsze wolałem słuchać muzyki z pomocą kolumn, po drugie trochę minęło już od czasu mojego ostatniego testu wzmacniacza słuchawkowego.

I w końcu, last but not least, jak mówią Anglosasi, obecnie nie posiadam nawet własnego wysokiej kasy „słuchawkowca”. Test przetwornika D/A Weiss DAC501, który dysponuje bardzo dobrym wyjściem słuchawkowym przypomniał mi jednak, że to też jest wartościowy sposób obcowania z muzyką.

Na spotkanie z Euforią czekałem więc z ciekawością, nie tylko z racji nazwy sugerującej wyjątkowe wrażenia, ale także dlatego, że o poprzednich wersjach słyszałem i czytałem właściwie same wysoce pozytywne opinie. Tak się złożyło, że tuż przed jego rozpoczęciem testowałem nową, najmniejsza integrę SPECa, model RSA-777 EX, który wyposażony jest w naprawdę dobry wzmacniacz słuchawkowy, acz z wyjściem na małego jacka. Kończyłem więc tamten test oceniając jego możliwości z Finalami Sonorus VI, standardowo wyposażonymi w kabel zakończonym takim właśnie wtykiem (co wypadło bardzo, bardzo dobrze).

Zaraz potem, acz już z przejściówką na dużego jacka, podpiąłem je do Euforii 20th Anniversary Editon (w skrócie, którego będę używał, AE). I...? Wyjście SPECa jest naprawdę bardzo dobre – jak na wzmacniacz zintegrowany we wzmacniaczu przeznaczonym dla kolumn, można by powiedzieć: znakomite. Tyle że Euforia AE to urządzenie zdecydowanie wyższej klasy. Pewnie, że można to było założyć – w końcu to dedykowany flagowy „słuchawkowiec” uznanego producenta, ale mimo wszystko skala różnic była zaskakująca.

Wystarczyło mi dosłownie 15 sekund (wzmacniacz włączyłem z godzinę wcześniej, acz był jedynie włączony bez sygnału), by to stwierdzić. Słuchawki Final potrafią grać pełnym, nasyconym dźwiękiem, a ze wzmacniaczem SPEC, który swoją drogą gra nieco „chudszym” dźwiękiem niż droższe modele tego producenta, nie było tego do końca słychać. A w każdym razie przejście na polski wzmacniacz pokazało, jak wiele te, przecież nie tak drogie, słuchawki mają do zaoferowania.

Mocno, głęboko i bardzo dźwięcznie zabrzmiał klasyczny fortepian Lang Langa, podobnież jak jazzowy Jessiki Williams tam, gdzie wcześniej większy nacisk położony był na młoteczki uderzające wibrujące struny. Oba fortepiany nabrały ciała, że tak to ujmę, podobnie jak np. kontrabas Rona Cartera. W nim również zmieniły się proporcje między strunami a pudłem akustycznym, z tym że to teraz dopiero były one właściwe.

Co ważne, testowany wzmacniacz nie ma żadnych problemów z transjentami – te są szybkie i mocne, więc samo uderzenie młoteczka w strunę, czy jej szarpnięcie palcem ma odpowiednią natychmiastowość i siłę. Potem błyskawicznie przechodzi w fazę podtrzymania i w końcu pojawiają się długie, pełne wybrzmienia. Na te ostatnie jestem mocno wyczulony, więc w czasie odsłuchów Euforii AE z prawdziwą lubością wsłuchiwałem się w długo wybrzmiewające nuty.

Euforia AE zaserwowała mi również znakomite różnicowanie zarówno w zakresie barwy, jak i dynamiki. To pierwsze pomagało mi usłyszeć, jak barwnym instrumentem jest kontrabas, jak ogromną skalą dźwięków dysponuje w rękach fantastycznych, utalentowanych basistów, takich jak wspomniany już Ron Carter, ale także Ray Brown, Stanley Clarke, Christian McBride, Marcin Oleś i inni. Zwłaszcza późniejszy odsłuch z Audeze pokazał, jak nisko wzmacniacz Feliks-Audio potrafi zejść, jak dobrze nasycić energią nawet najniższe dźwięki. Wybitna dynamika, zarówno w skali mikro, jak i makro, umożliwiała oddanie sprawiedliwości występom każdego ze wspomnianych muzyków (oraz wielu innych).

Doskonale słuchało mi się również krążków Rodrigo y Gabrieli. Ich wybuchowy, mający swoje korzenie w heavy metalu, styl grania na gitarach akustycznych, prezentowany był przez Euforię AE w kapitalnie żywy, szybki, energetyzujący sposób, który przypominał mi charakterem to, jak grają kolumny GrandiNote MACH4. Ze słuchawkami Sonorus VI dźwięk, choć kipiał wręcz energią, b>pokazany był w czysty, przejrzysty sposób pozwalający bez wysiłku skupić się na wybranym wykonawcy. Niezwykłe było połączenie tak wysokiej dynamiki prezentacji z jej pełną kontrolą i płynnością, tym tzw. flow, zbliżającym ją jeszcze bardziej do muzyki granej na żywo.

Jednym z pierwszych kawałków, jakich posłuchałem po zmianie słuchawek na moje Audeze LCD-3 był utwór Frankie Goes to Hollywood Welcome to the pleasure dome w najdłuższej (chyba) wersji (grubo ponad 13 minut). Od pierwszych chwil dosłownie zamarłem w fotelu – otoczyła mnie bowiem dżungla i jej odgłosy. Gdy w końcu weszła muzyka podkręciłem jeszcze trochę głośność i już po chwili dałem się porwać rytmowi i niezwykłemu klimatowi tego utworu.

Jestem z tym utworem emocjonalnie związany, bo odkrywałem go kilkadziesiąt (34!!!) lat temu na Liście Przebojów radowej Trójki, ale w taki sposób nie dane mi go było jeszcze słyszeć. Euforia AE zbudowała klimat, któremu nie sposób było się oprzeć. Równie dobrze brzmiały wspomniane odgłosy dżungli, wokale, gitara akustyczna, mocne basy, bębny, czy syntezatory zachwycając bogactwem dźwięków podanym w uporządkowany, płynny, spójny i przestrzenny sposób. To całkiem złożony kawałek, ale polski wzmacniacz poradził sobie z nim zupełnie bez wysiłku, a końcowe Welcome sprawiło, że ciary przeszły mi po plecach. A potem włączyłem odtwarzanie całego krążka :)

Choć lampowy wzmacniacz nie wydaje się dla tego typu muzyki oczywistym wyborem, to kilka sesji poświęconych niemal w całości nagraniom rockowym i hardrockowym. Udowodniły one, że Euforia AE i w takim repertuarze sprawdza się znakomicie. Dlaczego? Dlatego, że jak każda dobra lampa, ma do zaoferowania wyjątkową średnicę – barwną, gęstą, mocną, ale i rozdzielczą, czystą, bogatą w detale i subtelności. A przecież muzyka rockowa opiera się w dużej mierze na gitarach elektrycznych, a więc... przede wszystkim tonach średnich.

Wzmacniacz Feliks-Audio w zależności od słuchawek, albo (z Audeze) sprawiał, że gitary miały „mięcho” jak rzadko kiedy, albo (z Finalami) że brzmiały czysto, nieco surowiej, a czasem wręcz ostrawo. W nagraniach nieco gorszej klasy preferowana była ta pierwsza wersja, acz przyznaję, że słuchając tych nieco lepiej zrealizowanych wolałem zestawienie z japońskimi słuchawkami, za sprawą którego w muzyce było więcej ognia. Ani jedne ani drugie słuchawki napędzane Euforią AE nie pozwalały w wielu przypadkach nie najwyższych przecież (od strony technicznej) lotów nagraniom brzmieć zbyt ostro, czy jazgotliwie. Teoretycznie oznacza to pewne odstępstwo od absolutnej wierności nagraniom, ale w moim odczuciu w pełni uzasadnione i wręcz pożądane, bo umożliwiające skupienie się na muzyce i doskonałą zabawę.

Nas sam koniec zostawiłem sobie odsłuch Euforii AE w systemie z kolumnami (MACH4) napędzanymi wspomnianymi już monoblokami Dual Feliks-Audio (na podwójnych lampach 2A3). Zmiana funkcji nie spowodowała pojawienia się jakiegoś zupełnie nowego zestawu cech testowanego urządzenia. Jako przedwzmacniacz liniowy Euforia nadal imponowała mocnym, gęstym, pełnym dźwiękiem i znamionującym klasę połączeniem tych cech z wysoką rozdzielczością, czystością i przestrzennością dźwięku, a wszystko to okraszone było świetną dynamiką.

Porównując ją do mojego jakieś dwa razy droższego przedwzmacniacza tranzystorowego Audia Flight FLS1 różnice słychać było wyraźnie. Włoskie urządzenie, też grające gładko, pełnym, dynamicznym dźwiękiem, przesuwa akcenty w stronę neutralności i precyzji brzmienia. Euforia AE skupia się bardziej na naturalności brzmienia, na wierności w oddaniu barwy, na nasyceniu dźwięku, na emocjach, aspektach przestrzennych, namacalności wykonawców. Pokazuje wydarzenia na scenie nieco bliżej słuchacza, ale bez wypychania ich do przodu. Buduje przy tym głęboką, ale także gęstą od dźwięków scenę. To jest dźwięk otwarty i gęsty jednocześnie – piękne, bajecznie wręcz muzykalne połączenie.

| Podsumowanie

Zacząłem tekst od stwierdzenia, że od jakiegoś czasu rzadko słucham muzyki przez słuchawki. Po odsłuchach Euforii 20th Anniversary Edition stało się dla mnie jasne, że jedynym powodem jest brak wzmacniacza tak wysokiej klasy, jak nowy produkt Feliks-Audio. Nie jest to urządzenie typowo „lampowe”. I owszem, gra po nieco cieplejszej, gęstej, nasyconej, niebywale płynnej stronie mocy, ale jednocześnie zachwyca czystością i dynamiką brzmienia. Oferuje wyjątkową przestrzenność grania, ale połączoną z precyzją. Potrafi zagrać szybko, mocno, ale i w pełni angażuje w wyrafinowane nagrania małych składów, jazzowe, czy wokalne. Dla mnie bomba! High-end „pełną gębą”, jeśli wybaczycie mi kolokwializm.

Urządzenie jest małe, zgrabne, świetnie wykonane i wykończone, daje mnóstwo opcji zabawy lampami, czyli kształtowania brzmienia. No i w końcu, kupując Euforię AE i odpowiednią końcówkę/końcówki mocy, jak choćby firmowy model Dual, dostajemy niezwykle uniwersalny, kompletny system wysokiej klasy. Wystarczy dorzucić dobre źródło, odpowiednie słuchawki i kolumny i można skupić się całkowicie na tym, co w tym hobby jest najważniejsze, czyli muzyce.

Niezależnie od tego, czy Euforia AE będzie wykorzystywana jako wzmacniacz słuchawkowy, czy jako przedwzmacniacz liniowy, zawsze możecie z nią liczyć na wyjątkowe przeżycia.

Dane techniczne (wg producenta)

Impedancja wejściowa: 100 kΩ
Pasmo przenoszenia: 7 Hz – 80 kHz (+/- 3 dB, 300 Ω)
Moc wyjściowa: 280 mW
Poziom wzmocnienia: 20 dB
THD: 0,4% (300 Ω, 20 mW)
Optymalna impedancja słuchawek: 32-600 Ω (także planarne)
Wyjście słuchawkowe: TRS 6,3 mm
Wymiary bez lamp: 295 x 203 x 165 mm
Waga: 7 kg

System odniesienia

- Odtwarzacz multiformatowy (BR, CD, SACD, DVD-A) Oppo BDP-83SE z lampową modyfikacją, w tym nowym stopniem analogowym i oddzielnym, lampowym zasilaniem, modyfikowany przez Dana Wrighta
- Wzmacniacz zintegrowany ArtAudio Symphony II z upgradem w postaci transformatorów wyjściowych z modelu Diavolo, wykonanym przez Toma Willisa
- Końcówka mocy Modwright KWA100SE
- Przedwzmacniacz lampowy Modwright LS100
- Przetwornik cyfrowo analogowy: TeddyDAC, oraz Hegel HD11
- Konwerter USB: Berkeley Audio Design Alpha USB, Lampizator
- Gramofon: TransFi Salvation z ramieniem TransFi T3PRO Tomahawk i wkładkami AT33PTG (MC), Koetsu Black Gold Line (MC), Goldring 2100 (MM)
- Przedwzmacniacz gramofonowy: ESELabs Nibiru MC, iPhono MM/MC
- Kolumny: Bastanis Matterhorn
- Wzmacniacz słuchawkowy: Schiit Lyr
- Słuchawki: Audeze LCD3
- Interkonekty - LessLoss Anchorwave; Gabriel Gold Extreme mk2, Antipodes Komako
- Przewód głośnikowy -
LessLoss Anchorwave
- Przewody zasilające - LessLoss DFPC Signature; Gigawatt LC-3
- Kable cyfrowe: kabel USB AudioQuest Carbon, kable koaksjalne i BNC Audiomica Flint Consequence
- Zasilanie: listwy pasywne: Gigawatt PF-2 MK2 i Furutech TP-609e; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
- Stolik: Rogoż Audio 4SB2N
- Akcesoria antywibracyjne: platforma ROGOZ-AUDIO SMO40; platforma ROGOZ-AUDIO CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot