pl | en

Wkładka gramofonowa | MC

My Sonic Lab
SIGNATURE PLATINUM

Producent: MY SONIC LAB
Cena (w czasie testu): 27 900 zł

Kontakt: MY SONIC LAB
173-0004 1-4-16-203 Itabashi
Itabashi-ku, Tokyo | JAPAN


www.mysonic.jp
mysoniclab.com

MADE IN JAPAN

Do testu dostarczyła firma: RCM


MY SONIC LAB to japońska firma specjalizująca się w produkcji wkładek gramofonowych. Założona została w 2004 roku przez pana YOSHIO MATSUDAIRA, czyli jest jedną z młodszych firm oferujących wkładki gramofonowe. Pan Matsudaira-san ma jednak ponad 40-letnie doświadczenie i brał udział w projektowaniu wielu najważniejszych wkładek gramofonowych z Japonii.

ichael Fremer w swojej recenzji systemu dla magazynu „STEROPHILE”, w skład którego wchodziła wkładka gramofonowa My Sonic Lab Eminent EX, mówił o panu Matsudaira-san: „artysta i czarodziej” (Gramophone Dreams #25: Dr. Feickert, Jelco, Koetsu, My Sonic Lab; dostęp: 08.04.2020). Trudno się z tym nie zgodzić.

| YOSHIO MATSUDAIRA

Pan YOSHIO MATSUDAIRA swoją zawodową karierę rozpoczął w 1959 roku, kiedy to podjął pracę w firmie TOKYO SOUND Co. To jeden z najstarszych japońskich producentów gitar, a jego historia sięga 1933 roku. W latach 50. i 60. firma oferowała również wkładki gramofonowe i wzmacniacze lampowe, używane – dla przykładu – przez narodowego nadawcę – NHK. Tokyo Sound, pod zmienioną przez jakiś czas nazwą, produkowała również gitary, które poza Japonią sprzedawane były pod markami Ibanez oraz Star. Na jej gitarach sprzedawanych pod kolejną marką – Antoria – grali: Hank Marvin, Marty Wilde i Rory Gallagher. Firma została zamknięta w 2013 roku.

Kolejną firmą audio, do której dołączył pan Matsudaira-san był SUPEX. W Japonii to otoczony kultem producent wkładek, znany także z produktów służących do dbania o płyty gramofonowe. Właściciel My Sonic Lab odpowiedzialny był w niej za projekty związane właśnie z wkładkami. Równie ważne, jak doświadczenie, okazały się jednak kontakty które wówczas nawiązał. Spotkał tam pana Yoshiaki Sugano. A pan Sugano-san to późniejszy założyciel firmy KOETSU. Przyjaźń przetrwała wspólną pracę i panowie zaprojektowali później jedną z najlepszych wkładek Koetsu, model Onyx; pan Matsudaira pracował już wówczas w kolejnej firmie – CRAFT AUDIO.

Jego talenty przyciągały również innych producentów, z których należy wymienić firmę MIYABI, ale przede wszystkim LUXMANA, dla którego również projektował wkładki gramofonowe, a gdzie poznał pana Atsushi Miura, późniejszego założyciela firmy Air Tight. Także i ta przyjaźń przetrwała wiele lat, ponieważ wkładki Air Tighta są produkowane właśnie przez My Sonic Lab. Zresztą – My Sonic Lab do dziś projektuje i buduje wiele wkładek w systemie OEM dla innych japońskich firm.

| MY SONIC LAB

Swoją własną firmę, MY SONIC LAB, pan Yoshio Matsudaira założył dopiero w 2004 roku. Podstawowym zadaniem, które przed sobą postawił było przygotowanie wkładki gramofonowej o jak najniższej impedancji wewnętrznej. Rzecz w tym, że im jest ona niższa, tym lepiej transmitowana jest energia mechaniczna z rowka płyty gramofonowej do „motoru” wkładki, czyli systemu cewek i magnesów. Zazwyczaj osiąga się to zmniejszając liczbę zwojów cewek – ruchome elementy są wówczas lżejsze, a przez to szybciej reagują na zmiany sygnału.

Wadą tego rozwiązania jest to, że zmniejszamy wówczas napięcie wyjściowe, przez co trzeba zastosować wyższe wzmocnienie w przedwzmacniaczu, a co za tym idzie dodajemy do sygnału szumy i zniekształcenia. Pan Matsudaira wpadł na inny pomysł. Po konsultacji z inżynierem zajmującym się materiałoznawstwem, opracował wraz ze swoimi współpracownikami materiał rdzenia, na którym nawija się cewki. Różne firmy rozwiązują to w różny sposób – zwykle jest to rdzeń żelazowy, ze stopu żelaza lub niemagnetyczny, jak we wkładkach Miyajima Laboratory, gdzie wykonany jest z żywicy.

We wkładkach My Sonic Lab na rdzeń wybrano miękkie żelazo z dodatkami, a materiał ten nazwano SH-μX. Jak czytamy w materiałach firmowych, pozwoliło to pięciokrotnie zwiększyć siłę pola magnetycznego w porównaniu z klasycznymi konstrukcjami. W modelu Signature Platinum impedancja wewnętrzna wynosi 1,4 Ω, a napięcie wyjściowe 0,5 mV; ich proporcje są bardzo dobre. Nie są to najniższe wartości dla tej firmy, bo model Ultra Eminent Be może się pochwalić impedancją 0,6 Ω, ale płaci się za to bardzo niskim napięciem wyjściowym – 0,3 mV.

| SIGNATURE PLATINUM

Model Signature Platinum jest najnowszą i najdroższą wkładką w historii My Sonic Lab – do sprzedaży trafiła w grudniu 2017 roku. Jej body wykonano z jednego z droższych materiałów, ale też i mających najlepszą reputację w świecie audio – z tytanu. Ten metal ma charakterystyczną, ciemnoszarą, matową powłokę. W testowanej wkładce jego powierzchnia jest błyszcząca, ponieważ została dodatkowo utwardzona w procesie jonizowania powierzchni, przez firmę nazywanym Black Ion Hardened Titanium.

To jedna z metod ultraprecyzyjnego pokrywania powierzchni, polegająca na fizycznym osadzaniu z fazy gazowej (PVD - Physical Vapor Deposition). Na podłoże nanoszona jest cienka warstwa z tego samego materiału, z dodatkiem drugiego, utwardzającego elementu. Może to być azotek tytanu (TiN – Titanium Nitride), albo jeszcze twardszy węglik tytanu (TiC – Titanium Carbide). My Sonic Lab nie podaje, o który związek chodzi. Dodajmy, że obydwie metody stosowane są szeroko w przemyśle zegarkowym, przy wykańczaniu kopert i bransolet.

Podstawą systemu napędowego w Signature Platinum jest rdzeń z materiału SH-μX, na którym nawinięto cewki z miedzi beztlenowej. Poruszają się one w polu magnetycznym generowanym przez magnesy neodymowe. W niemal wszystkich swoich wkładkach ta japońska firma stosuje wysięgniki z rurek duraluminiowych – wyjątkiem są Ultra Eminent Ex oraz, jako druga w historii, Signature Platinum. Do wysięgnika przyklejona jest igła diamentowa o szlifie typu „Ogura Semi-line”, mająca wymiary 3 x 30 μm, w latach 70. znana również pod nazwą „Vital Polyhedron”.

| OGURA

OGURA to japoński specjalista, zajmujący się szlifowaniem kamieni szlachetnych na potrzeby przemysłu, założony przez Isaburo Ogura. Pierwszym ważnym zamówieniem były elementy mechanizmu zwalniającego torpedy, które 25 kwietnia 1894 roku złożyła Japońskie Ministerstwo Marynarki Wojennej. Kolejnymi zleceniami były elementy mechanizmu zegarków, mechanizmów komunikacji kolejowej itd.

W 1947 roku firma otrzymała od NHK – narodowego nadawcy radiowo-telewizyjnego – zamówienie na trzpienie do lathe, maszyn nacinających płyty gramofonowe, a także igły do gramofonów (szafirowe). W 1948 r. OGURA rozpoczęła sprzedaż diamentowych igieł gramofonowych i zajmuje się tym od ponad 60 lat odo dziś. To firma pracująca dla zewnętrznych dostawców z systemie OEM, w latach 70. pokrywająca 70% zapotrzebowania rynku japońskiego.



Ogura Semi-line jest szlifem pośrednim między fine-line, czyli o długości 70 μm, a sferycznym. Podobny jest nieco do szlifu Shibata, ale jest krótszy, a lustrzane szlify są w nim większe. Historia tego szlifu sięga 1971 roku, kiedy to Ogura rozpoczęła produkcję igieł przeznaczonych do odczytu płyt kwadrofonicznych. Swoja ostateczną formę uzyskał w 1978 roku – pan Kaemon Ogura, emerytowany dyrektor tej firmy, zaprezentował ją wówczas nowemu kierownictwu. Ciekawostka – rok później Ogura rozpoczęła produkcję diamentowych ostrzy służących do odczytu wizyjnych płyt według patentu RCA.

Fot.: OGURA
www.ogura-indus.co.jp

Podatność zawieszenia wkładki Signature Platinum wynosi 10x10-6 cm/dyne, a damper wykonano z dwóch silikonowych elementów. Obciążamy ją impedancją 400 Ω, ale producent podaje bardzo szeroki zakres, w którym można znaleźć „swoje” brzmienie – od 100 aż do 800 Ω. Od góry do wkładki przymocowano szeroki, niemal okrągły element, który pośredniczy między nią i główką ramienia. Piny wykonano z miedzi pokrytej rodem. Wkładka waży 13 g. Mocowanie jest standardowe. My Sonic Lab wygląda znakomicie.

| JAK SŁUCHALIŚMY

My Audio Lab Signature Platinum jest drugą wkładką tego producenta, z którą miałem do czynienia; pierwszą był model EMINENT EX, który słyszałem z gramofonem SME Model 12. Testowałem również inną konstrukcję pana Matsudaira – PC-1 Supreme firmy Air Tight.

Tym razem do odsłuchu wykorzystałem gramofon TechDAS Air Force III, który testowałem cztery lata temu; jego „wypasioną” wersję Premium odsłuchałem w roku 2018 (test TUTAJ). Z kolei ramienia słuchałem po raz pierwszy słuchałem – to 9”, kosztujące niemal 100 000 złotych, ramię Swedish Audio Technologies LM-9. Do porównania z My Sonic Lab Signature Edition miałem dwie wkładki Miyajima Laboratory, modele MADAKE oraz nowość, topowy model tej firmy – DESTINY.

Nagrania użyte w teście (wybór):

AC Records – Two For Two: “Godzinki” & For D.”, AC Records ACR 016, „AC Recordst Acoustic References For Audiophiles”, 12”/45 rpm, Test Pressing LP (2020)
The Famous Sound Of Three Blind Mice Vol. 1, Three Blind Mice/Impex Records ‎IMP6027, 2 x 180 g LP (2018)
BRENDAN PERRY, Ark, Cooking Vinyl/Vinyl 180 VIN180LP040, 2 x 180 g (2011)
DEPECHE MODE, I Feel Loved (Danny Tenaglia Mix And Edit), Mute/Reprise PRO-A-100720-A, „Promotional 12”/45 rpm”, LP (2001)
FREDDIE HUBBARD & WOODY SHAW, The Eternal Triangle, Blue Note B1-48017, LP (1988)
KARI BREMNES , Norwegian Mood, Kirkelig Kulturverksted/Strange Ways Records WAY 224, 2 x 180 g LP (2000/2004)
MATEUSZ FRANCZAK, Night-Night, Too Many Fireworks Records 2mf027, Test Press LP (2018); recenzja TUTAJ
STAN GETZ & CHARLIE BYRD, Jazz Samba, Verve/Speakers Corner Records V6-413-2, 180 g LP (1962/1998)
THE BEATLES, Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band, Apple/Gold Note DT-01, „Limited Edition | No. 82”, (1967/1998); recenzja TUTAJ

Nietrudno dobrze zagrać, jeśli się współpracuje z tak wyjątkowymi produktami, jak gramofon TechDAS i ramię SAP, prawda? Niby tak, ale cóż – to nie do końca tak, bo gramofon to system naczyń połączonych, które w dodatku oddziałują na siebie na różnych poziomach. I nie mamy gwarancji, że montując sensowną, ale nie nadzwyczajną wkładkę na świetnym ramieniu, a to na ponadprzeciętnym gramofonie, otrzymamy wybitny dźwięk. Powiedziałbym, że szanse na coś takiego są jak pół na pół.

Ale też, skoro już wiemy, że to nie jest zasada, można chyba powiedzieć, że zwykle jest jednak tak, że wkładka wymaga jak najlepszego systemu towarzyszącego, żeby pracowała w możliwie najlepszych warunkach. Ostatecznie, a mówi to wielu producentów gramofonów, wszystko dookoła służy tylko temu, aby wkładka właściwie odczytała informację z rowka płyty gramofonowej: gramofon ma kręcić płytą w idealnej synchronizacji i bez zniekształceń, a ramię ma współpracować z wkładką tak, aby ta działała w jak najmniej zakłócony sposób. Wydaje mi się, że tak właśnie było w systemie o którym mowa.

Bo było z nim tak, jak gdyby coś „kliknęło” pomiędzy wszystkimi jego elementami i jakby cechy wkładki były wspomagane przez jej otoczenie, a nie modyfikowane. Jasne jest, że i Air Force III ma „swój” dźwięk, i ramię SAT-a wnosi coś od siebie. Ale robiły to w synergii z brzmieniem wkładki Signature Platinum, pomagając jej wybrzmieć tym elementom, które składają się na „rdzeń” jej dźwięku.

A to, przede wszystkim, niebywała energia. Znam sporo wkładek o energetycznym, mocnym dźwięku, ale My Sonic Lab idzie jeszcze dalej. To energia, którą znam z występów na żywo, a przynajmniej idąca w tym kierunku. Dynamika wewnętrzna nagrań jest z nią wybitna, podobnie, jak i szybkość narastania sygnału. Te dwa elementy są dla ludzi z „pro audio” naturalne i to dlatego znakomita większość urządzeń domowego audio, nawet z wysokiego high-endu, jest dla nich nie do przyjęcia. Kompresują one dźwięk i wygładzają transjenty, przez co wydaje się on uspokojony.

Tyle tylko, że systemy „pro audio” są przy tym wyprane z emocji i najczęściej po prostu jazgotliwe. Testowana wkładka taka nie jest. Powiedziałbym nawet, że – przy pomocy ramienia SAT-a – dogęszcza i pogłębia przekaz. Puszczona w którymś momencie płyta Jazz Samba duetu Stan Getz & Charlie Byrd, w reedycji Speakers Corner Records, wtłoczyła mnie w kanapę swoją masą, nisko postawionym akcentem, ale nade wszystkim pełnią i wewnętrznym ciepłem. Uwiodła nasyceniem i świetnie oddanymi dźwiękami instrumentów perkusyjnych w rodzaju Goki.

Tyle tylko, że to nie jest ciepłe brzmienie, jako takie. Tak, mamy niski bas, pełną, znakomitą średnicę – nie tylko zresztą w nagraniach analogowych, ale i w cyfrowych, jak ze znakomitej płyty Night-Night Mateusza Franczaka, zarejestrowanej przez Marcina Bocińskiego w Warszawskim Teatrze Syrena. To nie jest „ciepłe” brzmienie, ponieważ mamy doskonały atak, i fantastyczną energię. A przy tym niski, naprawdę niski, świetnie kontrolowany bas.

Muszę powiedzieć, że z Signature Platinum to był jeden z lepiej zrealizowanych przekazów tego typu, z jakim miałem u siebie do czynienia. Moja referencyjna, ulubiona wkładka Miyajima Laboratory Madake jest pod tym względem fantastyczna, ale nawet ona nie gra takim gęstym, tak dobrze poukładanym, tak różnicowanym basem, jak My Sonic Lab. Tak było z każdą kolejną płytą, nawet z remiksem I Feel Loved (Danny Tenaglia Mix And Edit) grupy Depeche Mode, wydanym na 12” maksisinglu (33,3 rpm) przez amerykańską firmę Reprise. Grana przeze mnie z promocyjnej kopii (tzw. „white label”) pokazała z My Sonic Lab rytm, barwę i masę, której inne wkładki po prostu nie mają.

Nie chodzi przy tym tylko o bas, choć to on robi największe wrażenie. Po jakimś czasie okazuje się, że ważniejsze jest to, jak łączy się on ze środkiem pasma. A to dlatego, że nasyca ten zakres i go zagęszcza. Ale, uwaga, robi to zupełnie inaczej niż nawet najlepsze wkładki, inaczej niż – dla porównania – robią to odsprzęgane gramofony, nawet te najlepsze, jak Kronos Pro Ltd. MkII czy Avid Acutus Reference SP. Bo wkładka My Sonic Lab doskonale przy okazji ten zakres różnicuje.

Weźmy, dla przykładu, dwie płyty. Pierwszą niech będzie The Famous Sound of Three Blind Mice, wydaną po raz pierwszy na winylu w 2018 roku przez Impex Records na dwóch, świetnie naciętych, krążkach LP; za ich mastering odpowiedzialni są Bernie Grundman – mastering – oraz Chris Bellman – nacięcie lakieru. Drugą – rzadko widywana, ale świetna muzycznie płyta The Ethernal Triangle duetu Freddie Hubbard i Woody Shaw, czyli z dwoma trąbkami w roli głównej.

Pierwsza to popis analogowych technik, z wielośladowymi nagraniami z prędkością 76 cm/s, ikonicznymi dzisiaj sposobami ustawienia mikrofonów oraz minimalną kompresją. Daje to dźwięk tak energetyczny, a przez to tak „prawdziwy”, że inne nagrania brzmią przy tym płasko i martwo. Wkładka My Sonic Lab doskonale to wypunktowała, pozwalając wybrzmieć w solowych popisach wiolonczeli Isao Suzukiego, przy mocnych, dźwięcznych blachach i szybkim, pulsującym kontrabasie jego pobratymców z kwartetu.

Druga płyta jest niezwykła. Wydana przez Blue Note, została zarejestrowana w ciągu dwóch dni przez Rudy’ego van Geldera w jego studiu nagraniowym Van Gelder Studio, mieszczącym się w Englewood Clifs (Nowy Jork). Ale nie to jest ważne – znacznie ważniejsze jest to, że była to rejestracja prosto na dwie ścieżki – to raz. A dwa – była to rejestracja cyfrowa, bezpośrednio na cyfrowy magnetofon szpulowy Mitsubishi X-80. A o oznacza sygnał PCM o parametrach 16 bitów i 48 kHz.

Pierwsza płyta jest nasycona i gęsta, ale ma w sobie coś ze „studia”. Druga tak nasycona nie jest, ma lekko podkreślony zakres między 800 Hz i 2 kHz i nieco twardy atak blach. Z drugiej jednak strony uchwycono na niej coś w rodzaju „momentum”, coś na kształt „pędu”, który występuje jedynie w graniu na żywo. Pierwsza ma pełny, niski bas, druga gra go lżej i w mniej wyrafinowany sposób. Pomimo to obydwie niosą w sobie „ducha czasu”, który ożywia zawartą na nich muzykę.

A My Sonic Lab? – A wkładka to pokazuje. Bez wahania i bez upiększania. Tak, jak systemy studyjne. Ale jest od nich lepsza, bo dodaje do tego niewiarygodną ilość informacji o dźwięku, przez co jest on prawdziwy, żywy i nigdy nie idzie w kierunku zmęczenia. Jeśli to nagranie cyfrowe, będzie miało bardziej płaską perspektywę i mniej rozbudowaną paletę barw. Ale też nie będzie z tym żadnego problemu, odczytamy to jako część „pakietu”. Z kolei jeśli to dobre nagranie analogowe, będzie gęste, niskie i nasycone – jak naprawdę dobra reedycja płyty The Beatles pt. Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band, nacięta dla firmy Gold Note z, pochodzącej z epoki, oryginalnej taśmy produkcyjnej.

Od innych najlepszych wkładek, niech to będzie moja Madake, ale i Destiny – najnowsza i najlepsza wkładka Miyajima Laboratory, czy też od Top Wing Red Sparrow, testowana wkładka My Sonic Lab odróżnia się gęstszym ukazywaniem środka sceny dźwiękowej. Skraje panoramy nie są z nią aż tak rozdzielcze, jak u konkurencji, a całość jest złożona w nieco mniejszej skali. Ale proszę mnie źle nie zrozumieć – wkładka gra ogromną, ekspansywną sceną dźwiękową i daj panie Boże, żeby każda wkładka tak grała! Ale można to zrobić inaczej, a przez to trochę lepiej.

To także mocno dogęszczony dźwięk, przez co nie jest tak otwarty, jak w innych, równie drogich wkładkach. Co ciekawe, nie przeszkadza to jej w bardzo dobrym ukazywaniu różnic między płytami, także na środku pasma. I tak, grana zaraz po Ark Brendana Perry’ego płyta Norvegian Wood Kairi Bremnes, czyli klasyk audiofilskich prezentacji, pokazał, że wokal został podczas masteringu (lub miksowania) dość wysoko ścięty, przez co brakuje mu wypełnienia. Być może chodzi o to, że długi pogłos nałożony na głos „podniósł” jego barwę, ale fakt jest faktem – reedycja pod patronatem Clearaudio brzmi właśnie w taki sposób, z trochę zbyt mocno podkreślonym wyższym środkiem (w głosie). I wkładka bezbłędnie to pokazała.

| PODSUMOWANIE

To dźwięk, który pokazuje wnętrze nagrań w wyrafinowany i cywilizowany sposób. Jest niski, gęsty, ale przy tym niewiarygodnie energetyczny. Chociaż nosi znamiona „ciepłego” dźwięku, takie jak gęstość, niska barwa, nasycenie, to ciepły nie jest – nie zaokrągla bowiem ataku i nie jest podbarwiony. Bas należy do najlepszych, jakie u siebie słyszałem, bo ma fenomenalnie różnicowane barwy, jest energetyczny, ale i gęsty oraz niski.

To nie jest wkładka, która odpowiada na wszystkie pytania, bo przestrzenność nagrań jest lekko ograniczana. Niewiele, ale jednak (w porównaniu z innymi topowymi wkładkami). Chociaż… Rozpoczynając jej test i ten test kończąc, posłuchałem nagrania Godzinki z przygotowanego na tegoroczny RDS (który się nie odbył) specjalnego wydania AC Records na 12” płycie 45 rmp, tylko z dwoma nagraniami. To jedna z najlepszych płyt tego typu, jakie znam i po prostu musicie ją państwo mieć.

Godzinki zostały oryginalnie wydane na albumie Groovoberek grupy MAP i Krzesimira Dębskiego w 2019 roku. Były jednak utworem „dodatkowym”, dlatego umieszczono je na końcu strony A, czyli tuż przy labelu. Mimo to dźwięk, jaki udało się uzyskać był olśniewający. Dopóki nie posłuchałem wersji 45 rpm – to jest przepaść! A co ważne, wkładka My Sonic Lab z jednej strony te różnice ukazała w fantastyczny sposób, to z drugiej nie „zabiła” słabszej wersji, nawet z niej wydobywając świetny dźwięk.

To jednak z kilku – może trzech-czterech – najlepszych wkładek gramofonowych, jakie w swoim życiu słyszałem. Dlatego też otrzymuje od nas wyróżnienie RED Fingerprint.

Dane techniczne (wg producenta)

Szlif igły: Ogura Semi-line | 3 x 30 μm
Wysięgnik: boron
Napięcie wyjściowe (5 cm/s): 0,5 mV
Podatność: 10x10-6cm/dyne
Impedancja wewnętrzna (1 kHz): 1,4 Ω
Rekomendowana impedancja obciążenia: 400 Ω
Zakres impedancji obciążenia: 100-800 Ω.
Rekomendowana siła nacisku: 1,9 g-2,2 g
Waga: 13 g

Dystrybucja w Polsce

RCM S.C.

ul. Czarnieckiego 17
40-288 Katowice | POLSKA

rcm.com.pl

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl


System referencyjny 2020



|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST|
|2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom)
|3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST|
|4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST|
|5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710
|6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
|7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST|

Okablowanie

Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|
Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST|
Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

Zasilanie

Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST|
Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST|
Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST|
Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST|
Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST|
Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST|

Elementy antywibracyjne

Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST|
Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
Nóżki pod testowanymi urządzeniami:
  • PRO AUDIO BONO Ceramic 7SN |TEST|
  • FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
  • HARMONIX TU-666M „BeauTone” MILLION MAESTRO 20th Anniversary Edition |TEST|

Analog

Przedwzmacniacz gramofonowy:
  • GRANDINOTE Celio Mk IV |TEST|
  • RCM AUDIO Sensor Prelude IC |TEST|
Wkładki gramofonowe:
  • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Madake |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Zero |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe |TEST|
Ramię gramofonowe: Reed 3P |TEST|

Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition

Mata:
  • HARMONIX TU-800EX
  • PATHE WINGS

Słuchawki

Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|

Słuchawki:
  • HiFiMAN HE-1000 v2 |TEST|
  • Audeze LCD-3 |TEST|
  • Sennheiser HD800
  • AKG K701 |TEST|
  • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) |TEST|
Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|