pl | en

Resonance Synchronizer

Nordost
QPOINT

Producent: NORDOST CORPORATION
Cena (w czasie testu): 3190 zł

Kontakt: NORDOST
93 Bartzak Dr.
Holliston, MA 01746 | USA


www.nordost.com

MADE IN USA

Do testu dostarczyła firma: AUDIO CENTER POLAND


zasem jest mi wstyd za to, jak mało wiemy o audio, jak mało z niego rozumiemy. Latamy na Księżyc, szykujemy się do wylotu na Marsa, mamy całkiem sensowne pojęcie o tym, jak zmienia się wszechświat i jak jest zbudowany, mamy na oku tysiące planet podobnych do Ziemi, wreszcie „zobaczyliśmy” czarną dziurę, a wciąż nie pojmujemy, jak to możliwe, że byle drucik, byle drewienko, sreberko itd. wpływają na brzmienie nagrań, często w sposób je dyskwalifikujący, a czasem nobilitujący.

Być może problem leży w naszej pysze. Inżynierowie dokładnie „wiedzą”, co wpływa na dźwięk, a naukowcy doskonale „rozumieją”, jak działa układ audio. A skoro tak, nie muszą się więcej wysilać, wystarczy im wiedza, która została im dostarczona. Z kolei audiofile patrzą na nich z góry, bo tylko oni „wiedzą” naprawdę. Na szczęście, na całe szczęście wciąż są i inżynierowie, i naukowcy, którzy tę wiedzę postanowili skonfrontować z rzeczywistością. Co więcej, zderzając się z tak niewyobrażalnie bogatym spektrum możliwości, jakie występują w świecie perfekcjonistycznego audio szukają nowych dróg, świeżych rozwiązań. Wielu z nich znajduje w końcu pracę w najlepszych firmach oferujących produkty klasy high-end.

| QPOINT

Takich firm jest na rynku całkiem sporo, chociaż nie od razu można dostrzec, czym różnią się od innych, równie rzetelnych, ale bazujących raczej na sprawdzonych, można by powiedzieć: konwencjonalnych rozwiązaniach. Wśród nich jasno świeci Nordost, zwracając uwagę fantastycznym łączeniem rzetelnej wiedzy naukowej z równie rzetelną wiedzą na temat audio.

Co jakiś czas wymyśla więc rozwiązania, które innym by przez myśl nie przeszły i które wydają się dziwaczne nawet dla wytrawnych audiofilów. Jego najnowszą propozycją jest QPoint, małe urządzonko wsuwane pod urządzenie audio lub stawiane na nim, mające za zadanie walkę z szumami elektromagnetycznymi:

QPOINT Resonance Synchronizer firmy Nordost emituje niewielkie pole, które wpływa na wszystkie rezonanse elektromechaniczne w jego pobliżu, przez co wszystkie rezonują z tą samą częstotliwością. Poprzez synchronizację tych rezonansów QPOINT może wyeliminować generowane wewnątrz urządzeń szumy elektromagnetyczne, poprawiając koherencję i precyzję czasową, które są tracone nawet w najlepszych systemach high-end.

za: mat. firmy Nordost

Czym jest QPoint? | To, w skrócie, generator fal elektromagnetycznych, choć nazwa firmowa brzmi „Resonance Synchronizer”, czyli „synchronizator rezonansów”. Częstotliwość fal, ich natężenie oraz rozkład zostały dobrane w wyniku pomiarów, a następnie odsłuchów. Podstawy teoretyczne są przez producenta podawane niezwykle skąpo i – jak rozumiem – to część „wiedzy chronionej” przed skopiowaniem. Przydałoby się jednak mieć coś w rodzaju white paper, w którym otrzymalibyśmy więcej informacji. Kilka wskazówek znajdziemy w dziale FAQ, ale to nie to samo, co naukowe opracowanie.

Jak by nie było, QPoint ma postać niewielkiego, mierzącego 127 mm i wysokiego na 26 mm plastra aluminium, z akrylową górą, zasilanego przez zewnętrzny zasilacz ścienny 5 V DC. Nie jest to pierwsze urządzenie tego typu dostępne na rynku. Przypomnę, że od lat model REM-8 (2390 zł), zasilany bateryjnie generator, który umieszcza się pod transformatorem, oferuje firma Acoustic Revive. I od lat stosuje go Janusz, gospodarz spotkań Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego. Swoją wersję aktywnego układu tego typu, platformę Tranquility Base, ma też w swojej ofercie firma Synergistic Research.

QPoint to jednak bardziej skomplikowany produkt. Aby wykorzystać jego wpływ we wszystkich proponowanych komercyjnie urządzeniach audio, w tym tranzystorowych i lampowych, cyfrowych i analogowych, a nawet aby dopasować efekt do potrzeb konkretnego użytkownika, system ma dwa tryby pracy – I i II – emitujące unikalne typy pola elektromagnetycznego, w różny sposób obniżając poziom szumów, a przez to podkreślając różne elementy w dźwięku. Firma opisuje to tak: „tryby te pozwalają emitować pola o dwóch, lekko różniących się rodzajach (bpms)”. Użytkownik może między nimi przełączać i w ten sposób wpływać na dźwięk. W trybie I z przodu świeci niebieska mikrodioda LED, a w trybie II – zielona.

Wykonanie | Urządzenie jest pięknie wykonane z piaskowanego oraz anodowanego aluminium, jest też ładnie zapakowane. Zwrócono uwagę na takie detale, jak połączenie kabla zasilacza i samego urządzenia – to znakomite, chyba najlepsze na rynku łącze (wtyk i gniazdo) szwajcarskiej firmy LEMO. Wyjęcie go z pudełka to prawdziwa przyjemność – jak widać niektóre firmy audio odrobiły zadanie domowe „wrzucone” do świata audio przez Steve’a Jobsa i pojmują wagę prezencji produktu i tego, że my, klienci, chcemy się czuć wyjątkowi, chcemy się czuć obdarowani.

QPoint należy do rodziny produktów, które firma Nordost nazwała QRT i jest to system modułowy. Oznacza to, że możemy zacząć od jednego produktu, na przykład QPoint, a następnie rozbudować go o kolejne. Pierwszym krokiem w tym kierunku może dokupienie drugiego, trzeciego, a nawet czwartego QPointa. Kolejnym będzie wymiana niedrogich zasilaczy, które dostajemy w komplecie, na QSource, liniowy zasilacz, przeznaczony dla sześciu odbiorników. Następnie możemy podłączyć do zacisku masy w QSource sztuczną masę, produkt o nazwie QKore, i to przy użyciu specjalnych łączówek QLine. I wreszcie można postawić QSource i QKore na nóżkach antywibracyjnych Sort Kone. Taki właśnie system pracował w czasie wystawy High End 2019 w Monachium (zdjęcie poniżej).

| JAK SŁUCHALIŚMY

Urządzenie wykonane jest perfekcyjnie. Do kompletu dostajemy okrągłą podstawkę ze skóry, na której możemy je położyć, jeśli nie chcemy zarysować powierzchni pod spodem. Nie chciałem, więc w czasie testu z niej skorzystałem. W instrukcji obsługi czytamy, że firma sugeruje postawienie urządzenia w pierwszej kolejności na lub pod przedwzmacniaczem (lub wzmacniaczem zintegrowanym). Niżej w hierarchii są źródła cyfrowe, następnie źródło analogowe i wreszcie wzmacniacz zintegrowany. Zwraca się przy tym uwagę, że efekty mogą się różnić w zależności od konkretnego systemu, należy więc to sprawdzić eksperymentalnie. Można również wykorzystać kilka QPoint pod jednym produktem – ich działanie będzie się sumowało.

Ponieważ testujemy Nordosta w numerze specjalnym, poświęconym odtwarzaczom CD, zbadałem jego działanie wraz z moim źródłem cyfrowym, odtwarzaczem SACD CD-35 HF Edition (№ 1/50), stojącym na pneumatycznej platformie Acoustic Revive RAF-48H; platforma stoi na górnej półce stolika Finite Elemente Pagode Edition. Działanie Nordosta sprawdziłem w obydwu trybach.

NORDOST w „High Fidelity”
  • TEST: Nordost LS PURPLE FLARE | kabel głośnikowy
  • TEST: Nordost WHITE LIGHTNING | interkonekt analogowy RCA

  • Nagrania użyte w teście (wybór):

    • Bogdan Hołownia, Chwile, Sony Music Polska 5052882, „Pre-Mastering Version”, Master CD-R (2000)
    • Chet Baker, Baker’s Holiday, Verve Records B0003279-16/SUHD 009960, Test Press SACD (1965/2004)
    • Depeche Mode, Construction Time Again, Mute/Rhino Records | Reprise Records | Sire, “Collectors Edition”, Promo CD-R+DVD-R (1983/2007)
    • Nat ‘King’ Cole, The Nat King Cole Love Songs, Master Tape Audio Lab AAD-245A, „Almost Analogue Digital”, Master CD-R (2015); recenzja TUTAJ
    • Polish Jazz Quartet, Polish Jazz Quartet, Polskie Nagrania „Muza”/Warner Music Poland, „Polish Jazz | vol. 3”, Master CD-R (1965/2016); recenzja wersji CD TUTAJ

    Wpływ tego małego urządzenia na dźwięk jest oczywisty, w tym sensie, że dość dobrze słychać, że się on zmienia. Mniej oczywiste jest natomiast to, w jaki sposób QPoint to robi. Bo to nie jest produkt, który wprowadza dramatyczne zmiany, ani taki, który przetransformuje system z problemami w taki bez problemów. To produkt, który ma służyć, tak to słyszę, do postawienia kropki nad ‘i’, do dopieszczenia tego, co już jest dobre. Jeśli tak do tego podejdziemy, QPoint może się okazać jednym z bardziej wartościowych usprawnień naszego systemu, wręcz czymś nieodzownym.

    Podstawienie go pod odtwarzaczem Ayona spowodowało, że dźwięk wyszlachetniał. Nie, żeby mi czegoś w tym zakresie wcześniej brakowało, wprost przeciwnie – uważam, że akurat szlachetności mojemu systemowi nie brakuje. A jednak – z niebieską (jeszcze do tego wrócę) diodką Nordosta połyskującą spod odtwarzacza brzmienie fortepianu z płyty Chwile… Bogdana Hołowni było o wiele głębsze i miększe. To była miękkość płynąca z naturalnego brzmienia fortepianu granego z mocnym pedałowaniem, tłumionego – Nordost pokazał to lepiej niż kiedy go nie było.

    Szlachetność, którą przywołałem, rodzi się tutaj na styku dźwięków, a nie w nich samych. QPoint nie zmienia dźwięku jako takiego, to jest nie dostaniemy z nim więcej basu, góry, dynamiki, przestrzeni – niech każdy wpisze to, czego mu akurat w jego systemie brakuje. On wpływa na to, jak z sobą dźwięki współbrzmią, jak z sobą współgrają. Ale właśnie przez to wydaje się, jakby wszystkiego było więcej i to w lepszym porządku niż wcześniej; kiedy przyzwyczaiłem się do brzmienia odtwarzacza z Nordostem każdorazowe jego wyłączenie przekształcało dźwięk w bardziej chaotyczny, mniejszy i jaśniejszy.

    Po wstawieniu go pod odtwarzaczem brzmienie systemu było bardziej dojrzałe i spokojniejsze. Ale nie o spokój wyprany z emocji mi chodzi, a o spokój pełen oczekiwania. Siedziałem przed kolumnami, słuchałem muzyki i z Nordostem było to po prostu przyjemniejsze, ładniejsze doświadczenie. Ja mi się wydaje, chodzi przede wszystkim o wyciszenie czegoś, co było wcześniej „pod” dźwiękiem, jakiegoś „niepokoju”, przez który tło było lekko zamazane i zdominowane przez wydarzenia przede mną. Amerykańskie urządzenie zmieniło to w ten taki sposób, że lepiej było słychać to, co było za instrumentami – czy to pogłos na płycie Hołowni, czy też orkiestrę za dużym wokalem Nat ‘King’ Cole’a z płyty Love Songs.

    Najciekawsza modyfikacja dotyczy jednak barwy. Mówiłem przed chwilą, że QPoint nie zmienia dźwięku – i tak rzeczywiście jest. Ale zmienia to, jak my ten dźwięk odbieramy. Doskonale słychać, że przekaz z Nordostem w systemie jest ciemniejszy – ciemniejszy, ale jednocześnie bardziej klarowny. „A cóż to znaczy?” – Zapytacie państwo. A znaczy tyle, że brzmienie robi się głębsze, mniej eksponowany jest atak dźwięku, a mimo to różnicowanie jest lepsze. Mamy więc z jednej strony przyciemnienie, a z drugiej otwarcie.

    Powiedziałbym, że to efekt podobny do tego, jaki mamy przy zmianie ze zwykłego kabla zasilającego na jakiś lepszy – z dobrym materiałem przewodników, ekranowany, z sensownymi wtykami. Ze specjalistycznym kablem wszystko momentalnie ciemnieje i gęstnieje. Przez jakiś czas może się nam wydawać, że straciliśmy gdzieś dynamikę, bo ten nowy dźwięk wydaje się uspokojony i pozbawiony pazura. Po jakimś czasie, kiedy detoks zacznie działać zauważymy, że to, co wcześniej braliśmy za dynamikę jest prostacką młócką, z kolei to, co braliśmy za detaliczność to zwykły jazgot.

    W bardzo podobny sposób, choć w nieco mniejszej skali, zachodzą zmiany w systemie, w którym znajdzie się QPoint. Dźwięk robi się poważniejszy, głębszy i bardziej zniuansowany. Góra pasma jest płynniejsza, ciemniejsza, ale znacznie lepiej artykułowana – nie musimy się wsłuchiwać, żeby wydobyć z przekazu drobne elementy. Było tak i z piękną rejestracją płyty Baker’s Holliday, i z muzyką, która mogłoby się wydawać – takich niuansów nie uznaje, to jest z Construction Time Again Depeche Mode. W obydwu przypadkach lepiej było słychać rolę pogłosów nałożonych na wokale, a instrumenty z góry pasma miały bardziej jedwabiste brzmienie.

    No i wreszcie – przestrzeń. To rzecz, na którą uwagę wrócimy zapewne na końcu, ale która jest jedną z ważniejszych dla tego produktu. A to dlatego, że Nordost porządkuje świat nagrań, wprowadza do nich coś w rodzaju spokoju, ale spokoju opartego na pewności, a nie na uśpieniu. To, co jest pokazywane a planach dalej od nas, jak orkiestra za wokalem Cole’a, jak głosy Gahana i Gore’a, jak perkusja z płyt Hołowni, wszystko to było z QPointem jeszcze dalej, a było przy tym wyraźniejsze, bardziej klarowne. Ponieważ Nordost poprawia również skupienie basu, scena wydaje się przez to większa i solidniejsza.

    Tryb I vs Tryb II


    Urządzenie oferuje dwa tryby pracy, co ma pomóc dopasować je do konkretnego urządzenia. Słychać, je słychać – po tym, co QPoint zrobił z dźwiękiem mojego odtwarzacza nawet przez chwilę w to nie wątpiłem. A mimo to zaskoczyła mnie skala tych różnic. Bo, uważajcie, w trybie II, czyli z diodą świecącą na zielono brzmienie zrobiło się bardziej zduszone, jakby ktoś nałożył na całość kompresor. Wyolbrzymiam, to jasne, ale tylko dlatego, że dla mnie te różnice były olbrzymie.

    Dźwięk był wówczas jeszcze ciemniejszy, jeszcze bardziej elegancki, ale zbyt mało dynamiczny. Cały test został więc przeprowadzony w trybie I. U państwa może być jednak dokładnie odwrotnie – tu nie ma „dobrego” i „złego” ustawienia. Jest takie, które jest „zgodne” z naszym urządzeniem i takie, które jest „niezgodne” – poza dobrem i złem.

    | PODSUMOWANIE

    Nieco ponad 3000 złotych za produkt, który zaliczany jest do kategorii „akcesoria” to ogromne pieniądze. Można za to kupić bardzo godziwy wzmacniacz zintegrowany, fajny gramofon, niezłe kolumny. Gdybyśmy jednak wszyscy tak myśleli, nie mielibyśmy żadnego postępu, wciąż kręcilibyśmy się wokół podstawowych problemów, drżąc przed tym, „co ludzie powiedzą”. Na szczęście, i mówię to szczerze, są takie firmy, jak Nordost, które ryzykują i pokazują nam nowe drogi, ścieżki wyjścia z zaklętych kręgów.

    QPoint traktuję więc jak pełnoprawne urządzenie, równie wartościowe, jak nóżki antywibracyjne, listwa zasilająca, platformy itd. To nie są „dodatki”, a równoprawne z innymi elementy systemu audio. Jeśli tak pomyślimy o generatorze Nordosta, to okaże się, że nie da się bez niego żyć. Przyzwyczaiłem się do niego i do tego, co robi z dźwiękiem mojego odtwarzacza tak szybko i tak mocno, że fizycznie bolało mnie, kiedy pakowałem go do pudełka.

    Nie róbcie tego państwo – jeśli macie wypasiony system, pożyczcie sobie QPointa z mocnym postanowieniem kupna. A potem kupcie jeszcze jeden i kolejny. A na koniec wymieńcie im zasilacz na QSource. W ten sposób zbudujecie równoległy system „kondycjonujący” wasze urządzenia, który przeżyje wszystkie, dokładnie wszystkie zmiany w waszym głównym systemie. To piękny przykład na rozumną inżynierię w służbie muzyki, za co czerwoniutki, jak pasja, która jest motorem tych działań – RED Fingerprint.


    Dystrybucja w Polsce

    AUDIO CENTER POLAND

    ul. Henryka Sucharskiego 49
    30-898 Kraków | POLSKA

    www.audiocenter.pl

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl


    System referencyjny 2019



    |1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST|
    |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom)
    |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST|
    |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST|
    |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710
    |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
    |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST|

    Okablowanie

    Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|
    Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST|
    Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

    Zasilanie

    Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|
    Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST|
    Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST|
    Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST|
    Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST|
    Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST|
    Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST|
    Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST|

    Elementy antywibracyjne

    Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
    Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
    Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST|
    Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
    Nóżki pod testowanymi urządzeniami:
    • PRO AUDIO BONO Ceramic 7SN |TEST|
    • FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
    • HARMONIX TU-666M „BeauTone” MILLION MAESTRO 20th Anniversary Edition |TEST|

    Analog

    Przedwzmacniacz gramofonowy:
    • GRANDINOTE Celio Mk IV |TEST|
    • RCM AUDIO Sensor Prelude IC |TEST|
    Wkładki gramofonowe:
    • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Madake |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Zero |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe |TEST|
    Ramię gramofonowe: Reed 3P |TEST|

    Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition

    Mata:
    • HARMONIX TU-800EX
    • PATHE WINGS

    Słuchawki

    Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|

    Słuchawki:
    • HiFiMAN HE-1000 v2 |TEST|
    • Audeze LCD-3 |TEST|
    • Sennheiser HD800
    • AKG K701 |TEST|
    • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) |TEST|
    Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|