pl | en

Odtwarzacz Compact Disc

Musical Fidelity
M2scd

Producent: MUSICAL FIDELITY LIMITED
Cena (w czasie testu):
3995 zł

Kontakt: Musical Fidelity Limited
24-26 Fulton Road Wembley
Middlesex HA9 0TF | United Kingdom


musicalfidelity.com

DESIGNED IN ENGLAND
MADE IN TAIWAN


Do testu dostarczyła firma: RAFKO


MUSICAL FIDELITY to brytyjska, założona w 1973 roku, firma specjalizująca się w urządzeniach elektronicznych – wzmacniaczach, przetwornikach D/A i kompletnych odtwarzaczach płyt cyfrowych. Testujemy odtwarzacz płyt Compact Disc o symbolu M2scd.

2S to najtańsza seria brytyjskiej firmy MUSICAL FIDELITY. Tworzą ją, testowany przez nas dwa miesiące temu, wzmacniacz zintegrowany M2si oraz odtwarzacz Compact Disc, o którym chcielibyśmy powiedzieć tym razem. Wyżej w cenniku znajdują się serie M3S, M5S, M6S, M8S oraz Nu-Vista. Osobno pozycjonowany jest system all-in-one Encore, gramofon Roundtable S oraz urządzenia midi i mini.

Razem daje to dwadzieścia osiem – o ile dobrze policzyłem – produktów, co jest całkiem imponującym wynikiem. Nic jednak dziwnego – jak już pisaliśmy Musical Fidelity idzie od sukcesu do sukcesu, od jednego dobrego pomysłu do drugiego i to już od 1982 roku. Antony Michaelson, jej założyciel, miał więc wystarczająco wiele czasu, żeby zakumulować potrzebną wiedzę i doświadczenie. Tym ciekawsze są więc jego wybory dotyczące źródeł sygnału.

| M2scd

Mamy końcówkę drugiej dziesiątki XXI wieku. Wydawać by się mogło, że to wiek cyfrowy – i w pewnej mierze tak jest. W audio przeplatają się jednak różne linie czasu i – Bogiem, a prawdą – trudno wskazać tę jedynie słuszną. W zależności od poglądów na reprodukowany dźwięk, smaku, poczucia estetyki, a nawet poglądów politycznych (inaczej wybiorą konserwatyści, a inaczej progresywiści) możemy swobodnie wybierać wśród różnych rodzajów źródeł. Dla przykładu, dla mnie obecność wśród testowanych produktów końca drugiego dziesięciolecia XXI wieku odtwarzacza Compact Disc jest czymś absolutnie normalnym i pozytywnym (więcej o moich poglądach na CD TUTAJ) i TUTAJ ).

Najwyraźniej nie tylko dla mnie – w ofercie Musicala mamy aż cztery takie maszyny, a M2scd jest najtańszym z nich. Nie tylko zresztą „jest”, ale do tego jest bardzo ładny i jest solidnie zbudowany. Obudowę ma taką samą, jak w droższej serii M3S, czyli wykonaną z grubych stalowych blach, z aluminiowym, grubym frontem. Wyświetlacz, guziczki i pilot też są takie same. Powiem więcej – płytka układu przetwornika jest po prostu wzięta z odtwarzacza M3scd, co poświadcza naniesiony na niej napis.

Ale i różnice są widoczne od razu. Pierwsza to zastąpienie klasycznego napędu CD z szufladą napędem szczelinowym. Ich pierwotne przeznaczenie – radia samochodowe – właśnie straciło na znaczeniu, teraz w „car audio” rządzą pliki. To nie są szczególnie wyrafinowane transporty, ale po odpowiednim potraktowaniu oprogramowaniem potrafią zaskoczyć swoim dźwiękiem, często używane są również przez producentów serwerów audio. Musical sięgnął więc po rozwiązanie znane i sprawdzone – system napędowy (transport + oprogramowanie) austriackiej firmy StreamUnlimited, model BlueTiger (StreamUnlimited Engineering GmbH).

M2scd to po prostu odtwarzacz CD, bez wejść cyfrowych (są tylko wyjścia). Nie może więc pracować jako centrum systemu audio, tzw. „hub”. Co, moim zdaniem, jest całkowicie usprawiedliwione i ma sens. Wydając pieniądze na sekcję wejściową trzeba by je zabrać z innego miejsca, na przykład z zasilacza. A tutaj mamy klasyczny, liniowy, wielosekcyjny zasilacz z transformatorem toroidalnym. Uzupełnieniem funkcjonalności jest możliwość dekodowania CD Textu – naprawdę fajna rzecz, a także możliwość odtwarzania płyt CD-R z plikami WMA (stratnymi).

Odtwarzacz M2scd testowany był w podobnych warunkach, co wzmacniacz M2si. Stanął na górnej półce stolika Finite Elemente Pagode Edition, na swoich nóżkach. Na jego górnej ściance, na wysokości przetwornika położyłem pasywny filtr szumów EMI Verictum X Block. Drugi taki filtr, dodatkowo, umieściłem bezpośrednio nad transportem.

Zasilanie zapewniał kabel Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, a sygnał do przedwzmacniacza wzmacniacza dostarczał interkonekt Crystal Cable Ultimate Dream. Musical Fidelity M2scd porównywany był do odtwarzacza SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition. Brytyjskie urządzenie kosztowało cząstkę tego, co dowolny inny komponent w torze. Powtórzę jednak: jedynie wtedy można usłyszeć, co testowany produkt naprawdę potrafi.

Impedancja wyjściowa Musicala to niskie 50 Ω, będzie więc poprawnie współpracował z większością wzmacniaczy, w tym lampowych. Jego napięcie wyjściowe jest ciut wyższe od standardu (2,2 V vs 2 V), dlatego przy porównaniach z innymi odtwarzaczami należy pamiętać o delikatnym ściszeniu siły głosu.

MUSICAL FIDELITY w „High Fidelity”
  • TEST: Musical Fidelity M2si | wzmacniacz zintegrowany
  • TEST: Musical Fidelity NUVISTA VINYL | przedwzmacniacz gramofonowy
  • TEST: Musical Fidelity M5si | wzmacniacz zintegrowany
  • TEST: Musical Fidelity M6sCD + M6si | odtwarzacz CD + wzmacniacz zintegrowany
  • TEST: Musical Fidelity M3si + M3scd | wzmacniacz zintegrowany + odtwarzacz CD

  • Płyty użyte do odsłuchu (wybór):

    • David Darling, 8-String Religion, Hearts Of Space/Lasting Impression Music LIM DXD 041, silver-CD (1993/2009)
    • Depeche Mode, Soothe My Soul, Columbia/ Sony Music/RiTonis ProXLCDr/P.0006, SP CD-R (2013)
    • Jeff Lynne’s ELO, Alone in the Universe, Columbia/Sony Music Labels (Japan) SICP-30890, Blu-spec CD2 (2015); recenzja TUTAJ
    • Krzysztof Duda, Live, GAD Records GAD CD 084, Master CD-R (2018)
    • Leonard Cohen, Popular Problems, Sony Music Labels SICP-4329, CD (2014); recenzja TUTAJ
    • Morales en Toledo, Polifonía inédita del Códice 25, Ensemble Plus Ultra, dyr. Michael Noone, “Los SIGLOS de ORE”, Glossa GCD 922001, CD (2005)
    • Pink Floyd, The Endless River, Parlophone Records 4621333, CD + Blu-ray (2014)
    • Simon & Garfunkel, Bookends, Columbia/Sony Music Japan, SICP-1484, CD (1968/2007)

    Przyznam się, że muzyki dla przyjemności słucham przede wszystkim przez słuchawki – po prostu mam na to czas wieczorem i w nocy. Między innymi dlatego mam kilkanaście par różnych słuchawek i kilka wzmacniaczy. Lubię ten sposób odsłuchu, rozumiem go i jestem przyzwyczajony do przenoszenia tego, co słyszę wieczorem na ranne odsłuchy przez kolumny, niemal zawsze odsłuchy testowe.

    I właśnie w takiej sytuacji, po raz pierwszy od dawna nie mogłem się doczekać tego przejścia, zaintrygowany tym, co usłyszałem wieczorem z płyty Soothe My Soul grupy Depeche Mode. A słuchałem jej właśnie za pomocą testowanego odtwarzacza. To tzw. maxi-singiel CD, czyli coś więcej niż singiel, zbierający różne wersje danego utworu z kilku innych singli. Ta konkretna wersja została wypalona na płycie CD-R na potrzeby promocyjne. Po wysłuchaniu go z ciekawością i zdziwieniem, od początku do końca – co, dodam, nie jest łatwe, bo mówimy o ośmiu wersjach utworu tytułowego i dwóch wersjach Goodbye – położyłem się spać.

    A to dlatego, że zabrzmiało to fantastycznie! Niskie, głębokie basy, mocna, nieco wypchnięta średnica i wyjątkowo, naprawdę wyjątkowo wyrafinowana góra – a to wszystko z utworów o mocnej kompresji, wielokrotnie manipulowanych, zmienianych i modyfikowanych. Odsłuch na kolumnach potwierdził wszystko to, co usłyszałem przez słuchawki i dodał coś więcej.

    Z kolumnami Harbetha M40.1 dostałem bowiem nieprawdopodobny rozmach. Mój system ma to do siebie, że rozmach to jego drugie imię, ale z niedrogimi źródłami, zarówno cyfrowymi, jak i analogowymi, ten aspekt zwykle kuleje. Z M2scd – nie. Nie tylko, że nie kulał, to w dodatku był to ekscytujący aspekt tego grania. Szybko po kilku utworach ze wspomnianej płytki sięgnąłem więc po płytę Davida Darlinga pt. 8-String Religion.

    Pod palcami pana Winstona Ma, w wersji Lasting Impression Music, brzmi ona fantastycznie. To jedna z tych płyt, których słuchamy dla rozluźnienia. Głównie dlatego, że brzmienie jest głębokie, relaksujące i wszechogarniające. Co odtwarzacz Musical Fidelity pokazał naprawdę świetnie. Podobnie zresztą, jak w przypadku, utrzymanej w podobnym klimacie, płyty Pink Floyd pt. The Endless River.

    Dzieje się tak dzięki pięknemu nasyceniu dolnej średnicy i lekkiemu wypchnięciu części basu. To ta dwójka sprawia, że przekaz ma taki rozmach, dynamikę i „wykop”. To nie jest jednostajne granie, bo choć w przekazie tego odtwarzacza wszystko się liczy, nie ma rzeczy nieważnych, to są one pokazywane w odpowiedniej hierarchii i z bardzo dobrą plastycznością.

    Jasne jest więc, że nie ma mowy o tzw. „neutralnym” dźwięku, to nie ta bajka. I dobrze! „Neutralny” dźwięk za te pieniądze to prosta droga do audiofilskiego piekła, jakim jest jazgotliwe, suche, pozbawione „ciała” granie. Tutaj „ciała” nigdy nam nie zabraknie, a o jaskrawości nawet nie pomyślimy. Tak mi się coś wydaje, a właściwie jestem tego (niemal) pewien, że strojąc brzmienie M2scd słuchano równolegle gramofonu, albo wysokiej klasy odtwarzacza SACD. Wszystkie elementy dla nich charakterystyczne w jego dźwięku bowiem występują, to jest takie właśnie granie.

    Co ciekawe, ani najniższy dół, ani najwyższa góra nie są tu specjalnie aktywne i obecne. A pomimo to mamy wrażenie kompletności brzmienia, niczego nie brakuje, za niczym się nie rozglądamy. Myślę, że po prostu wszystko, co istotne w reprodukcji muzyki jest tu na swoim miejscu. I nawet jeśli nie zawsze jest to tak dobre, jak z droższych źródeł sygnału – niezależnie czy cyfrowych, czy analogowych – to wiedząc, ile testowany odtwarzacz kosztuje, nie powiemy o nim złego słowa.

    Podsumowanie

    Harmonie w wykonaniu odtwarzacza M2scd firmy Musical Fidelity, jak te z płyt Bookends duetu Simon & Garfunkel i Alone in the Universe, projektu Jeff Lynne’s ELO, są po prostu urzekające. Jest wysoka dynamika, rozmach, głębia brzmienia. Zero rozjaśnień, zero nerwowości jakbyśmy mówili o odtwarzaczu z lampowym wyjściem. Średni bas jest podkreślony, a pierwszy plan nieco przybliżony – tak grają gramofony za te pieniądze. To chyba najlepsze (a na pewno jedno z…) źródło dźwięku, jakie możemy za te pieniądze kupić. A to przecież tylko odtwarzacz płyt Compact Disc!

    M2scd jest zintegrowanym odtwarzaczem Compact Disc, którego wszystkie podzespoły znajdują się w jednej obudowie. Ta jest bardzo solidna, mocna i sztywna, co pomaga w tłumieniu drgań. Dodatkowo usztywniana jest ona przez gruby, aluminiowy front. Urządzenie dostępne jest w dwóch wersjach kolorystycznych – czarnej i srebrnej. Postawiono je na czterech plastikowych nóżkach.

    Przód i tył | Przód odtwarzacza podzielony jest optycznie na dwie części. Po prawej stronie mamy wąską szczelinę na płytę CD. Krążek należy dość mocno pchnąć, aby został przechwycony przez wewnętrzne prowadnice. Po lewej stronie umieszczono niewielki wyświetlacz ciekłokrystaliczny o niebieskim tle, a pod nim rządek srebrnych guziczków.

    Wyświetlacz ma dwie linijki – na górnej wyświetlane są informacje o liczbie utworów i ich czasie, a na dolnej informacje CD Text. Sposób jego wyświetlania nie do końca mnie jednak przekonuje. Nie da się pokazać całego tekstu na raz, w związku z czym jest on przewijany – wygląda to tak, jakby przez wyświetlacz przebiegała gąsienica. Mimo to, moim zdaniem, CD Text jest pomocną funkcją. Wyświetlacz można – z pilota – przycienić lub zupełnie wyłączyć. „Budzi się” wówczas tylko na chwilę po podaniu komendy.

    Tył jest równie prosty – to stereofoniczne wyjście analogowe na złoconych gniazdach RCA, dwa wyjścia cyfrowe z transportu – optyczne TOSLink i elektryczne RCA – oraz gniazdo zasilające IEC.

    Napęd | Urządzenie ma wyraźnie wydzielone dwie części – transport oraz przetwornik z zasilaczem. Transport został kupiony w firmie StreamUnlimited, to model BlueTiger CD-80. Jest to napęd szczelinowy, w którym stosuje się układ wózka Sony KHM313 oraz układ optyczny Sanyo SF-HD65. Co ciekawe, to transport DVD, zdolny do odtwarzania płyt CD, DVD i SACD. W tym konkretnym odtwarzaczu aktywna jest tylko opcja CD.

    Firma mówi o całym systemie „BlueTiger Connected Optical Drive Platform” i dodaje, że pozwala on na optymalizację poszczególnych parametrów pod kątem konkretnych zadań. Tutaj skupiono się na odczycie danych z płyt Compact Disc. Ważne, że oprogramowanie zostało napisane samodzielnie w tej firmie, skupiającej – przypomnijmy – byłych inżynierów Philipsa, którzy brali udział w opracowaniu standardu CD.

    Przetwornik | Druga, duża płytka, pochodzi w całości z odtwarzacza M3S, tyle że nie obsadzono na niej elementów związanych z wejściami cyfrowymi, których w M2scd nie ma. Układ przetwornika ma krótką ścieżkę sygnału. Zaczyna się od kości D/A Burr-Brown PCM1795. To popularny, szeroko stosowany układ o 32-bitowej rozdzielczości teoretycznej i górnej częstotliwości próbkowania 192 kHz.

    PCM1795 ma różnicowe wyjście i w tej właśnie formie, to jest zbalansowanej, sygnał prądowy zamieniany jest na napięciowy. I dopiero bufor wyjściowy wraz z filtrem jest niezbalansowany. Całość została zbudowana za czterech, popularnych, wciąż bardzo dobrych, układach scalonych 5532DD – tutaj produkcji japońskiej firmy JRC; literki DD na końcu symbolu mówią, że to wersja o bardzo niskich szumach („very low noise”). Wokół układów widać bardzo ładne elementy bierne – precyzyjne oporniki i polipropylenowe kondensatory. Wyjście włączane jest przez przekaźnik firmy Takamisawa.

    Zasilacz | Musical stosuje zasilacz liniowy, z niewielkim transformatorem toroidalnym. Wychodzą z niego dwa uzwojenia wtórne – jedno dla sekcji przetwornika, a drugie dla sekcji transportu i jego sterowania. Na płytce z przetwornikiem mamy dość rozbudowane stabilizowane zasilacze, z układami stabilizującymi przykręconymi do sporych radiatorków, tworzących coś w rodzaju ekranu wokół tej sekcji. Osobne stabilizatory znajdziemy tuż przy przetworniku. Przy gnieździe zasilającym IEC znalazł się mały filtr szumów wysokoczęstotliwościowych i przepięć.

    Pilot | Pilot zdalnego sterowania jest plastikowy, niezbyt urodziwy i nie do końca ergonomiczny. Jego zaletą jest to, że jest systemowy – za jego pomocą obsłużymy zarówno CD, jak i wzmacniacz tego producenta. W testowanym egzemplarzu coś delikatnie pomylono w oprogramowaniu, ponieważ przycisk z komendą przeskakiwania między utworami uruchamiał ich „przewijanie”, a ten od przewijania służył do przeskakiwania.

    To bardzo solidnie zbudowane urządzenie, wykorzystujące rozwiązania zarówno samej firmy Musical Fidelity, jak i korzystające z gotowych modułów innego specjalisty. Na wyróżnienie zasługuje również solidna obudowa i ładny projekt plastyczny. Do transportu szczelinowego trzeba się po prostu przyzwyczaić. I jedynie pilot nieco rozczarowuje.


    Dane techniczne (wg producenta)

    Impedancja wyjściowa: 50 Ω
    Nominalne napięcie wyjściowe: 2,2 V
    Jitter skorelowany („total correlated jitter”): <135 ps
    Liniowość przetwornika: <0,1 dB do -96 dB
    Pasmo przenoszenia: 10 Hz - 20 kHz (-0,2 dB max.)
    Separacja między kanałami: >105 dB (20 Hz - 20 kHz)
    Stosunek sygnał/szum: >117 dB (A-ważony)
    THD: <0,003% (10 Hz - 20 kHz)
    Pobór mocy: 20 W (max)
    Wymiary (S x W x G): 440 x 100 x 375 mm
    Waga: 6,65 kg

    Dystrybucja w Polsce

    RAFKO Dystrybucja

    ul. Handlowa 7
    15-399 Białystok | POLSKA

    rafko.com

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl


    System referencyjny 2019



    |1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST|
    |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom)
    |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST|
    |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST|
    |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710
    |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
    |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST|

    Okablowanie

    Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|
    Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST|
    Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

    Zasilanie

    Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|
    Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST|
    Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST|
    Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST|
    Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST|
    Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST|
    Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST|
    Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST|

    Elementy antywibracyjne

    Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
    Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
    Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST|
    Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
    Nóżki pod testowanymi urządzeniami:
    • PRO AUDIO BONO Ceramic 7SN |TEST|
    • FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
    • HARMONIX TU-666M „BeauTone” MILLION MAESTRO 20th Anniversary Edition |TEST|

    Analog

    Przedwzmacniacz gramofonowy:
    • GRANDINOTE Celio Mk IV |TEST|
    • RCM AUDIO Sensor Prelude IC |TEST|
    Wkładki gramofonowe:
    • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Madake |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Zero |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe |TEST|
    Ramię gramofonowe: Reed 3P |TEST|

    Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition

    Mata:
    • HARMONIX TU-800EX
    • PATHE WINGS

    Słuchawki

    Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|

    Słuchawki:
    • HiFiMAN HE-1000 v2 |TEST|
    • Audeze LCD-3 |TEST|
    • Sennheiser HD800
    • AKG K701 |TEST|
    • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) |TEST|
    Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|