Przedwzmacniacz + wzmacniacz mocy (monobloki) Chord
Producent: CHORD ELECTRONICS Ltd. |
am wrażenie, że wraca popyt na pełnokrwiste systemy audio. Z jednej strony, od rynku masowego, dostajemy znaki w postaci lokowania sprzętu grającego – w tym gramofonów – w niemal każdym nowym filmie i wielu reklamach. A jeszcze nie tak dawno temu perfekcjonistyczny system audio, kojarzony najczęściej ze środowiskiem audiofilskim, był gadżetem dla dziwaka, odludka, a nawet perwersa – patrz amerykańska wersja filmu Millenium, gdzie główny ZŁY ma w przyziemiu, w którym zabija, wzmacniacz lampowy i odtwarza muzykę z magnetofonu szpulowego (The Girl with the Dragon Tattoo, reż. David Fincher, 2011). Wrażenie o którym mowa bazuje też na tym, że firmy oferujące elektronikę znowu postawiły na rozbudowane wzmacniacze dzielone – patrz Dan D’Agostino i Audionet. Wpisuje się w to również oferta brytyjskiego Chorda, wzmacniacz złożony z przedwzmacniacza liniowego CPA-5000 Reference oraz dwóch wzmacniaczy mocy, monobloków SPM 1400 MkII. I właśnie z tym ostatnim systemem związana jest fajna anegdota, którą opowiedział nam – Bartkowi i mnie – Colin Pratt w czasie wystawy Audio Video Show 2017. Otóż był on jego pierwszym wzmacniaczem z prawdziwego zdarzenia, wzmacniaczem od którego rozpoczęła się jego przygoda z Chordem. A to praca, w której wspiął się na sam szczyt – tuż przed wystawą dowiedział się o awansie – od listopada jest dyrektorem sprzedaży Chord Electronics – gratulacje! COLIN PRATT | Dyrektor sprzedaży WOJCIECH PACUŁA: Kto zaprojektował te urządzenia? Z kolei poprzednikiem wzmacniaczy monofonicznych SPM1400 MkII był model SPM1400e, bazujący na naszych bardzo popularnych wzmacniaczach, w którym również znajdziemy zasilacz impulsowy zaprojektowany przez Johna, to model o ultrawysokiej częstotliwości przełączania i mocy 4 kW. W Warszawie mówiłeś o tym systemie… Nigdy wcześniej nie słyszałem tak naturalnie brzmiącego systemu, który oddawałby dramaturgię i emocje zawarte w muzyce przy cichym graniu i z dowolną muzyką. Mogłem też podkręcić gałkę siły głosu naprawdę mocno, a mimo to dźwięk nie stawał się ani na moment jasny, ani chropowaty! Byłem wówczas pod ogromnym wrażeniem i ciągle kocham ten system, także i dziś, w jego najnowszej odsłonie. | CPA-5000 „Eight Input Reference Preamplifier” – bo tak określa się go w literaturze firmowej, to należący do serii Reference przedwzmacniacz liniowy. Dysponuje on ośmioma parami stereofonicznymi wejść liniowych, z czego cztery pary są na gniazdach XLR z sygnałem symetrycznym, a cztery na gniazdach RCA z sygnałem niesymetrycznym. Oprócz tego ma w pełni symetryczny układ typu „bypass”, pozwalający włączyć ten przedwzmacniacz w układ kina domowego, a także dwie pętle magnetofonowe, z wejściami do nagrywania wybieranymi niezależnie od wejść z których akurat słuchamy muzyki. „CPA 5000 jest jednym z dwóch modeli ultra-high-performance w naszej serii Reference i reprezentuje to, co najlepsze w naszej inżynierii” – to kolejne określenie tego przedwzmacniacza przygotowane przez Chorda. I wcale nie na wyrost. To duże urządzenie o obudowie znacznie większej niż te w serii Standard, przez co przypomina z zewnątrz sporej wielkości wzmacniacz zintegrowany. Zastosowano w nim ultracichy (chodzi o szumy) zasilacz impulsowy o wysokiej częstotliwości przełączania i układ elektroniczny pozwalający uzyskać szumy na fantastycznie niskim poziomie 130 dB. Dodajmy do tego niskie zniekształcenia i widać, że mamy do czynienia z nowoczesnym urządzeniem. Dodajmy – półprzewodnikowym. Jak widać przedwzmacniacz jest klasycznym urządzeniem, bez sekcji cyfrowej, tj. odtwarzacza plików i przetwornika cyfrowo-analogowego. Ta ostatnia funkcja jest domeną przetwornika D/A DAVE. Nie ma też przedwzmacniacza gramofonowego, to z kolei scedowano na zewnętrzny przedwzmacniacz Symphony. Ale mamy za to coś innego – wzmacniacz słuchawkowy z dwoma wyjściami. Urządzenie ma budowę zbalansowaną i firma gorąco rekomenduje łączenie go ze źródłem i wzmacniaczami kablami symetrycznymi. Jego obsługa jest prosta i pewna – siłę głosu zmieniamy dużą gałką umieszczoną po lewej stronie, a więc nietypowo, a na dużym wyświetlaczu odczytamy wybrane wejście oraz, na zmianę, siłę głosu; ta ostatnia jest wizualizowana również na diodowym VU-metrze, który można wyłączyć. Możemy również zmienić balans między kanałami. Dodam, że w sześciu krokach można ustawić czułość wejść: x0,5, x1, x1,5, x2, x2,5 i x3. Sterowanie zapewnia sporej wielkości pilot zdalnego sterowania. Urządzenie jest spore, solidnie zbudowane z aluminiowych kształtowników oraz płyt i może stać na normalnych nóżkach, boki ma wówczas zakryte elementami z czernionego akrylu. Ale to opcja, bo klasyczny wygląd urządzeń Chorda to duże nóżki podtrzymujące urządzenie za pośrednictwem grubych rur z aluminium. | SPM 1400 MkII Kształt monofonicznych wzmacniaczy mocy SPM 1400 MkII jest równie charakterystyczny dla tej firmy, jak wspomniane nóżki. Chociaż przednia ścianka to po prostu aluminiowa płyta – w czarnym lub srebrnym kolorze – jest na niej chromowana płytka z nazwą firmy oraz charakterystyczny, wypukły i podświetlany przycisk wyłącznika sieciowego, rozpropagowany wcześniej przez takie produkty, jak Hugo TT, a teraz Mojo. Także obudowa jest bardzo „chordowa”, z wycięciami na górnej ściance z perforowaną siatką i z radiatorami z tyłu, a nie po bokach. To ostatnie ma naprawdę sens, bo w ten sposób gniazda głośnikowe, tutaj podwójne, są bardzo blisko tranzystorów wyjściowych – typu MOSFET – są przykręcone do tej samej płaszczyzny. Urządzenie ma wysoką moc nominalną, 480 W przy obciążeniu 8 Ω i aż 800 W przy 4 Ω, a także niskie zniekształcenia. Sygnał prowadzony jest symetrycznie, a zasilanie zapewnia wydajny zasilacz impulsowy – kolejny wyróżnik tej firmy. Z tym ostatnim współpracuje drugi poziom zasilacza, składający się z szeregu kondensatorów – widziałem coś podobnego w nowych wzmacniaczach Soulution – mających pojemność 94 000 µF i oddających do 381 dżuli energii. | JAK SŁUCHALIŚMY System Chorda porównywany był jako całość do systemu odniesienia, tj. przedwzmacniacza Ayon Audio Spheris III oraz wzmacniacza mocy Soulution 710 i współpracował z odtwarzaczem SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition z jednej strony i kolumnami Harbeth M40.1 z drugiej. Przedwzmacniacz stanął na pneumatycznej platformie Acoustic Revive RAF-48H, a ta na środkowej półce stolika Finite Elemente Pagode Edition. Końcówki mocy z kolei stały na platformach Acoustic Revive RST-38H, a te bezpośrednio na podłodze. Chord zwraca uwagę na to, że jego urządzenia są w pełni zbalansowane i tak najlepiej pracują. Połączyłem więc przedwzmacniacz i końcówki mocy zbalansowanymi interkonektami Acoustic Revive XLR-1.5 Triple-C FM. Ale już sygnał z odtwarzacza prowadziłem interkonektem niezbalansowanym – Ayon najlepiej pracuje bowiem właśnie z wyjściem RCA. Na obronę mam jeszcze to, że był to kabel Siltecha Triple Crown i że w ten sam sposób przesyłałem sygnał do przedwzmacniacza odniesienia. Przedwzmacniacz zasilany był kablem Acoustic Revive Power Reference Triple-C, ale już końcówki kablami firmowymi – niestety nie mam żadnych kabli zasilających z 20-amperowymi wtykami IEC… Do oceny wzmacniacza słuchawkowego użyłem słuchawek HiFiMAN HE-1000 v2. Płyty użyte w teście (wybór)
Japońskie wersje płyt dostępne na Wzmacniacz Chorda od razu ustala coś w rodzaju „terytorium”, w którym się porusza i w którym poruszamy się my. Dzieje się tak przede wszystkim przez jego charakter – gładki, delikatny, pozbawiony ostrości, choć z mocnym zapleczem w postaci mocnego fundamentu. Tonalnie to granie wyżej niż systemu odniesienia, wyżej także niż z Grandinote Shinay, a najbliżej by mu było – pod względem kształtowania dźwięku – do systemu Hegel P30+H30, który otrzymał od nas nagrodę za Dźwięk Wystawy Audio Video Show 2017. Chord idzie w tym wszystkim jeszcze dalej, głębiej, mocniej. Uwaga słuchającego skupia się na środku pasma, to tutaj dzieje się najwięcej. Chociażby z płytą Radioactivity grupy Kraftwerk z koncertowego boxu 3 – D. To samo w sobie gładkie nagranie zostało dodatkowo wygładzone, uładzone, spięte w płynną całość. O tym, jak bardzo to czysty dźwięk mogła świadczyć siła głosu, z jaką słuchałem tych samych nagrań, co wcześniej – wyższa o jakieś 3 dB. Zazwyczaj jest odwrotnie, tj. podgłaśniając wychodzę ze „strefy komfortu”, a na jaw wychodzą niedoskonałości wzmacniacza. System Chorda zachowuje się inaczej – można iść z nim wyżej i wyżej, a wciąż będzie to równie muzykalny, równie gładki przekaz. Jak mówię, odbieramy go w taki sposób, jakby to, co najważniejsze działo się na środku pasma. Ale przecież urządzenie schodzi bardzo nisko na basie, ciągle gdzieś pod spodem jest puls, jest gęstość. Nie jest to jednak takie granie, jak – równie gładkiego, nieco ciepłego – systemu Dana D’Agostino, tj. przedwzmacniacza i wzmacniacza mocy z serii Momentum (czytaj TUTAJ i TUTAJ). Amerykańska końcówka podkręcała średni bas, dopalała nieco niską średnicę, przez co dźwięk wydawał się bardziej dynamiczny, mocniejszy. A wcale tak nie jest, to Chord – porównując go z tym samym, co w przypadku D’Agostino systemem odniesienia – zagrał bardziej dynamicznie, niżej. A potrafi zejść niskim, gęstym basem, oj potrafi! Posłuchajcie państwo utworu London Paris Cardiff z albumu Fourth Wall Dominica Millera, a usłyszycie ścielące się dźwięki, dokładnie – jak zakładam – jak to miało być, jako podkład pod gitary, pod trąbkę, jako fundament. Jest to przy tym doskonale opanowany bas. Pomimo że wydaje się nieco miękki i nieco ciepły, to w tej miękkości i w tym cieple ma dużą energię i jest krótki, szybki. To niezwykłe połączenie – miękkości i kontroli, rzadko spotykane. Ale tak właśnie testowany Chord gra, co słychać także, a może przede wszystkim – na środku i górze pasma. Chodzi o to, że nylonowe strony gitar Millera były jeszcze bardziej nylonowe, że elektronika Kraftwerku symulująca analogowe syntezatory była jeszcze bardziej „analogowa”. To nie jest wyścigowe granie, w tym sensie, że nie stara się pokazać wszystkiego, nie chce za wszelką cenę oddać najmniejszego niuansu. Powiedziałbym nawet, że selektywność jest tu na którymś, kolejnym miejscu, po barwie, po płynności, po spójności wreszcie. To oczywiście działa w obie strony, bo nie powiemy, że to neutralny przekaz, chodzi raczej o ogólne wrażenie, z którego wyłaniają się szczegóły niż o szczegóły, z których słuchacz składa sobie przekaz ogólny. Przypomina to granie z plików DSD. Znam takie granie z nowszych wzmacniaczy Soulution, topowych monobloków marka Levinsona, a historycznie patrząc z „piramid” Nagry. To, co te urządzenia łączy, to impulsowy zasilacz. Wbrew temu, co czasem słyszę, zasilacze tego typu nie rozjaśniają dźwięku, a go wygładzają. Otrzymujemy z nimi coś, co Chord prezentuje na bardzo wysokim poziomie, czyli „wielki spokój”. To nie jest bowiem granie z nerwem uzyskiwanym przez mocne uderzenie, aktywną górę. Tak, balans tonalny jest tu wyżej niż w systemie odniesienia, ale całość nie jest aż tak otwarta, jak np. w przedwzmacniaczu No.52 Marka Levinsona. Z drugiej strony nie jest to dźwięk ciepły, jak w systemie lampowym Phasemation, czy tranzystorach – już przywołanego – Dana D’Agostino. To zupełnie inny miks. Dostajemy bardzo wysoką dynamikę, ale budowaną wraz z rozwijaniem się dźwięku na płycie. Dość powiedzieć, że Black Magic Woman z wersji SACD Mobile Fidelity płyty Companion Patricii Barber był olśniewający – piękne blachy, mocne, intensywne brzmienie organów Hammonda B-3, naprawdę niezły wokal. To także przekaz, który nie narzuca się mocnym pierwszym planem, nie pobudza przez „wyskakujące” przed szereg instrumenty. To granie legato, z pierwszym planem nieco za linią łączącą głośniki, budowane za nimi, w otwieranym przez nie oknie, a nie wokół nas. Dopiero specjalnie pod tym kątem przygotowane nagrania, jak te z boxu Kraftwerka, wychodzą na boki, czasem nawet do tyłu. Wciąż jednak najważniejsze jest to, co przed nami, a także za tym, co przed nami. Być może dlatego może się wydawać, że to nie jest rozdzielczy dźwięk. A jest, nawet bardzo. Ale manifestuje się inaczej niż w urządzeniach grających „do przodu”, przypominając w swojej wymowie to, co znamy z urządzeń typu vintage minus ocieplenie. I tak bym ten system odczytywał. Bo nic nie zostało zakryte, pominięte, kiedy grałem wersję SACD płyty Portrait in Jazz Bill Evans Trio. To akurat ta wersja, której długo nie słuchałem, wybierając znacznie bardziej wyrazistą i pełnokrwistą japońską wersję z 2005 roku, tj. K2HD ze złotym obi. Jestem pewien, że wykorzystany na niej materiał to ten sam plik hi-res, który posłużył do przygotowania edycji SACD, a jednak otrzymujemy dwa różne wykonania. |
I dopiero odtwarzacz CD-35 HF Edition Ayona pokazał, jak wiele jest muzyki na tej pierwszej, jak – mimo ciepła i zaokrąglenia – buduje to wiarygodny przekaz. Chord robi coś podobnego. | SŁUCHAWKI Chociaż CPA-5000 jest wzmacniaczem liniowym, wyjście słuchawkowe potraktowano w nim bardzo poważnie, dedykując mu oddzielny wzmacniacz. Wiem, jak brzmią tego typu wyjścia w przetwornikach cyfrowo-analogowych Hugo TT i DAVE i to naprawdę wysokiej próby dźwięk. Ten z przedwzmacniacza jest nawet lepszy. Co miałoby nawet sens – sekcja wejściowa każdego wzmacniacza słuchawkowego to część przedwzmacniacza – mówimy o urządzeniu z referencyjnej serii – a równie ważne jest zasilanie – w CPA-5000 wręcz monstrualne. To granie bardzo naturalne, bardzo dynamiczne i dokładne. Jest też trochę zaokrąglonej góry i mikrodynamiki, ale wpływa to na efekt w znacznie mniejszym stopniu niż kiedy słuchamy całego systemu z kolumnami. Ze słuchawkami klasy HiFiMAN HE-1000 v2 dostaniemy do tego fantastycznie wybudowaną górę i wyjątkową szybkość. Bas jest mocny, ładny, ale nie jest on na miarę słuchawek DJ-skich, to nie ten „typ”. Jest i różnicowanie, i płynność. Wgląd w nagranie nie jest może ultymatywny i lampowe wzmacniacze słuchawkowe w rodzaju Ayona Audio HE-3 i przedwzmacniacza Thöress Dual Function Preamplifier pokazują więcej tkanki muzycznej, tego co łączy poszczególne dźwięki. Ale to drogie urządzenia. Chord niewiele gorszy dźwięk daje właściwie za darmo. Bierzmy! Podsumowanie Nie da się tego dźwięku pomylić z niczym innym. Jest zarówno płynny i muzykalny, jak i rozdzielczy, nie jest ciepły, a jednak nie pozwala na wyostrzenia i rozjaśnienia, uwaga skupiona jest na środku pasma, ale jego skraje są aktywne i mocne. Jak się wydaje, atak jest zaokrąglony, przez co energia i mikrodynamika są na drugim planie, podobnie jak detaliczność. Można powiedzieć, że to granie nieco podobne do tego, co pokazują wzmacniacze lampowe – chodzi o barwę – urządzenia vintage, pliki DSD, a nawet – zachowując proporcje – gramofon. To raczej system do relaksu niż do analizy. Jeśli tego właśnie szukacie, to Chord będzie wyborem idealnym. | CPA-5000 Większość informacji dotyczących budowy już poznaliśmy, teraz dodajmy więc tylko kilka szczegółów. Siła głosu zmieniana jest w trzech prędkościach, w zależności od tego na jakim poziomie się poruszamy – im bliżej 0 dB, czyli pełnego otwarcia się tłumika, tym zmiany są bardziej zgrubne, a im bliżej wyciszenia, tym dokładniejsze (0,5 dB). Wejścia zmieniamy guzikami, a nie gałką, co nie zawsze jest wygodne. Także aby wyłączyć wyjścia głośnikowe i pozostawić dźwięk tylko na słuchawkach – lub odwrotnie – trzeba wejść do menu. VU-metry zbudowano z niebieskich i zielonych diod, pokazują one siłę sygnału WEJŚCIOWEGO. Służą jednak raczej do ozdoby, ponieważ nie są wyskalowane. Gniazda połączeniowe są niezwykle solidne, złocone, przykręcane do tylnej ścianki. Wyraźnie widać podział na dwa kanały – jak się zaraz okaże, każdy z nich otrzymał własną płytkę. Do dyspozycji mamy pięć par wejść niesymetrycznych RCA i pięć par symetrycznych XLR, a do tego dwie pętle do nagrywania, także niesymetryczne. Wejście XLR ma natomiast zewnętrzny procesor kina domowego. Wyjścia z przedwzmacniacza są dwa, XLR i RCA. Dodajmy, że i tutaj jest osobny zacisk uziemienia. Układ elektroniczny został zmontowany na trzech płytkach – dwóch z wejściami oraz właściwym przedwzmacniaczem i jedną z bardzo rozbudowanym zasilaczem. Układ z transformatorem jest zamknięty w puszkach o grubych ściankach, podobnie jak sekcja tłumika i drugiego tłumika, z układem balansu między kanałami. Pozwala to chronić te elementy przed szumami w.cz. Gałki mają przedłużone osie, aby tłumiki były tuz przy płytkach wejściowych. Każde z wejść zostało potraktowane poważnie, ponieważ bufory wejściowe są osobne dla każdego z nich, a przełączanie odbywa się później, w niewielkich przekaźnikach. Na wyjściach są kolejne układy scalone, pozwalające na stosowanie długich kabli połączeniowych. | SPM 1400 MkII Monobloki są równie solidne, tj. sztywne i wytrzymałe, jak przedwzmacniacz. Pod górną ścianką zamontowano płytki z nalutowanymi powierzchniowo niebieskimi diodami LED, całość więc dość mocno się świeci. Na przedniej ściance mamy wyłącznik sieciowy, ale urządzenia mogą być włączane i wyłączane także przez trigger przedwzmacniacza – na tylnej ściance jest gniazdo typu mały jack. Są tam również wejścia symetryczne XLR i niesymetryczne RCA (po dwie pary, o czym zaraz) oraz zacisk dla uziemienia. Ten ostatni jest często spotykany w urządzeniach japońskich, a teraz może się przydać chociażby do podłączenia zewnętrznego filtra masy (np. Verictum lub QAR). Układ elektroniczny podzielono na dwie części, obrócone względem siebie o 180º - zasilacz i przykręcony do góry nogami wzmacniacz. Układy zasilające znajdziemy zresztą także i w tym ostatnim, w postaci kondensatorów filtrujących – wszędzie mnóstwo kondensatorów Nichicon – oraz stabilizatorów napięcia. Teraz widać, że podwójne gniazda wejściowe na tylnej ściance są połączone równolegle, a wejścia niesymetryczne RCA idą do wejść symetrycznych, bez żadnego układu symetryzującego. Zasilanie, jak mówiłem, doprowadzane jest kablem z wtykiem 20 A, a więc prostokątnym. Tranzystory końcowe przykręcono do niewielkich aluminiowych kątowników, a dopiero kątowniki do radiatora. Naliczyłem po osiem tranzystorów na kanał – to rzadko już spotykane tranzystory typu TO-3, czyli z aluminiowymi kapturkami. Płytka z elektroniką jest kilkuwarstwowa, ze złoconymi ścieżkami. Widać na niej bardzo ładne elementy, na przykład duże, ceramiczne oporniki mocy, podobne do tych, jakie w zwrotnicach swoich kolumn stosuje firma Dynaudio. Sygnał z tranzystorów do gniazd głośnikowych – bardzo solidnych, brytyjskiej marki CHK – prowadzony jest miedzianymi skrętkami o dużej średnicy fi. Obydwa urządzenia są zbudowanie bardzo solidnie, z głową, ale są to urządzenia XXI wieku, z montażem SMD, zasilaczami impulsowymi, rozwiązaniami stosowanymi w przemyśle lotniczym, medycznym itd. Jest tu jednak i miejsce na metody wypracowane dekady wcześniej, jak na stare tranzystory wzmacniające i regulację siły głosu w dedykowanych tłumikach, wyglądających jak układ dyskretny. Dane techniczne (wg producenta) | CPA-5000 COMPACT DISC Wydawca: Soliton SL 741-2 Echoes jest płytą będącą mariażem elektroniki i dźwięku akustycznych skrzypiec. Kompozytorem i człowiekiem grającym na instrumentach klawiszowych jest, dobrze nam znany, Robert Kanaan, któremu na skrzypcach towarzyszy pani Natalia Walewska, koncertmistrz Orkiestry Symfonicznej Polskiej Filharmonii Bałtyckiej – stąd podtytuł płyty: Emotional Piano & Violin. W części nagrań duet wspomagany jest przez Aleksandrę Kurnytę grającą na instrumentach perkusyjnych. Za mastering materiału odpowiedzialny jest Mirosław Worobiej ze studia „Kombinat” Sound Production. Pojedynczy czysty dźwięk jest jak początek. Dodając kolejny, podejmujemy rozmowę. Echoes to poszukiwanie czystej, pierwotnej wartości dźwięku. Czystość i harmonia jest tu równie ważna, co przestrzeń i cisza. Kiedy fortepian spotyka się ze skrzypcami, powstaje harmonia przeciwieństw, równowaga napięć. W takiej konstrukcji każda nuta jest ważna, a klarowność pozostaje największą wartością. Tematem Echoes są dalekie światy, lądy odległe w czasie i przestrzeni, w których czystość i harmonia była wartością immanentną. Płyta zadedykowana jest księdzu Janowi Kaczkowskiemu, który w roku 2016 rozpoczął swoją własną podróż w stronę harmonii absolutnej. Robert Kanaan, współpracujący kilkukrotnie z księdzem Janem, zdecydował uczcić swoją muzyką pamięć o tym wyjątkowym człowieku. Krążek został wydany w postaci digipaku. Do testu, w celu porównania, otrzymałem też ten sam materiał w postaci z plikami Master WAV 24/44,1. DŹWIĘK To oczywiście moja wyobraźnia, ale mam wrażenie, że Robert Kanaan podszedł do tej realizacji, mówię o dźwięku, z (jeszcze) większą samoświadomością niż wcześniej. Myślę przede wszystkim o stronie dźwiękowej, ale wydaje mi się, że i muzycznie to bardzo zdyscyplinowane wydawnictwo. Dźwięk jest czysty i bardzo naturalny. Wiem, przecież wiem, że to elektronika, sample, MIDI i tym podobne, ale już otwierający album Emptiness jest brzmi w tak naturalny sposób, że nic w nim nie brakuje. Także sample orkiestrowe w następującym po nim Sign of Love brzmią fajnie, przekonywająco, wiarygodnie. Uderzające rytmicznie dzwoneczki nie są przesadzone, brzmienie płyty nie jest zbyt jasne. A przecież w tę stronę „ciągnie” brzmienie elektrycznego pianina na którym gra autor muzyki. Mimo to powiedziałbym, że to dźwięk skrzypiec został „uzgodniony” z elektroniką, a nie odwrotnie. Ich brzmienie jest gładkie, pozbawione brudu, czyste. Płyta w odległym horyzoncie przypomina nagrania Oldfielda, może Vangelisa, przede wszystkim przez rozmach i oddech i chodziło chyba o to, żeby skrzypce nie wybijały się na tym tle jako coś zupełnie osobnego – ostatecznie są partnerem fortepianu. Jest na nich sporo pogłosu (nawet dużo), co dodatkowo maskuje część detali brzmienia. To spokojna, nastrojowa płyta o bardzo dobrze uchwyconych proporcjach barwowych, bardzo naturalna, nawet jeśli wiemy, że większość tych dźwięków – chodzi o fizyczną reprezentację, a nie o grę – to wynik obliczeń odpowiednich algorytmów. Słucha się jej łatwo, dobrze. Jedyne, co bym może zrobił inaczej, to pokazałbym fortepian i skrzypce z bliższej perspektywy, z mniejszym efektem pogłosowym. Ale to opinia laika, a nie muzyka. Kupujcie i słuchajcie – to muzyka zarówno na długie, zimowe wieczory – bo ogrzewa – ale i na długie letnie zachody słońca, bo odpręża. Jakość dźwięku: 8/10 soliton.edubawi.plROBETR KANAAN „High Fidelity” RECENZJA: Duda/Kanaan/Rudź, 3C, 2 x Compact Disc |
SYSTEM A ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Wkładki: Miyajima Laboratory MADAKE, test TUTAJ, Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Ayon Audio Spheris III Linestage, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-901EX, recenzja TUTAJ OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech TRIPLE CROWN RCA, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty, kable głośnikowe, kabel sieciowy: Tellurium Q SILVER DIAMOND SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9500, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R v2, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound Reference Power Distributor (v2), recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/przedwzmacniacz liniowy/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Pro Audio Bono PAB CERAMIC 7 SN | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 - Pasywny filtr Verictum X BLOCK SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Ayon Audio HA-3 - Słuchawki: HiFiMAN HE-1000 V2 | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
SYSTEM B Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ Przedwzmacniacz gramofonowy: Remton LCR, recenzja TUTAJ Odtwarzacz plików: Lumin D1 Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380 Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity