pl | en

Kolumny głośnikowe

 

Blumenhofer
GENUIN FS 3 mk 2

Producent: BLUMENHOFER ACOUSTICS
Cena (w czasie testu): 40 950 zł/para (forniry standardowe)

Kontakt:
BLUMENHOFER ACOUSTICS Hölden 2 
86877 - Walkertshofen | Germany


MADE IN GERMANY

Do testu dostarczyła firma: AUDIO SYSTEM


o raz kolejny trafiły do mnie do testu kolumny wysokoskuteczne i znowu pochodzą one z kraju naszych zachodnich sąsiadów. Patrząc na to przez pryzmat moich doświadczeń wychodzi na to, że dwa europejskie kraje są dziś prawdziwą ostoją takich konstrukcji: jednym są właśnie Niemcy, a drugim - tak, tak – Polska. Wiem, że na pewno znalazłoby się więcej przykładów takich konstrukcji produkowanych na Starym Kontynencie, ale tak na szybko to do głowy przychodzą mi jedynie francuskie Ocelie, czeskie RD Acoustics, fińskie Existence, czy słoweńskie Natural Sound.

Tymczasem w Polsce mamy takie marki jak choćby: Ardento, hORNS, Acuhorn, Bodnar, JAG, Inaudio, a pewnie jeszcze kilka kolejnych by się znalazło. W Niemczech, wymieniając jedynie te, z którymi miałem do czynienia, to np: Bastanis, Avantgarde Acoustics, Cessaro, Acapella, Heco, Klipsch, Voxative, no i tytułowy Blumenhofer Lubię takie konstrukcje więc korzystam z każdej nadarzającej się okazji by posłuchać kolejnych. Niedawno testowałem dla Państwa niedrogie i bardzo udane Heco Direkt, a teraz przyszła kolej na głośniki ze zdecydowanie wyższej półki, model Genuin FS 3 mk 2 Thomasa Blumenhofera.

Na markę, podobnie jak i wiele innych osób, zwróciłem uwagę dopiero w 2015 roku w czasie wystawy High End w Monachium. Prezentacja niemieckiej firmy była wówczas tak ciekawa, że niemal wszyscy, z którymi w trakcie, bądź po tej imprezie rozmawiałem wymieniali właśnie ją jako jedną z kilku, kilkunastu najciekawszych pośród przecież dobrej setki innych, których można tam było posłuchać. To dość rzadki przypadek, gdy po prezentacji na wystawie jedna z marek powtarza się w tak wielu relacjach. Wniosek jest prosty – było to coś wyjątkowego.

Blumenhofer Acoustics

Firma Blumenhofer Acoustics istnieje od 2006 roku, nie jest więc bynajmniej nowicjuszem. Właściciel tej firmy na rynku audio działa zdecydowanie dłużej, bo od ponad 30 lat, tyle że wcześniej zajmował się nagłośnieniem profesjonalnym. Na liście referencyjnej jego poprzedniej firmy, Blumenhofer&Schraub, znaleźć można zarówno teatry, restauracje, jak i kluby i dyskoteki. W końcu jednak Thomas Blumenhofer uznał, że czas wrócić do młodzieńczej pasji i zająć się kolumnami do systemów domowych. Stworzył więc własną firmę Blumenhofer Acoustics z siedzibą w pięknym miejscu położonym w parku krajobrazowym w Bawarii i zajął się tworzeniem wysokoskutecznych kolumn.

Dlaczego właśnie takich? Zakładam, że pewien wpływ miała na to wcześniejsza działalność na rynku profesjonalnego nagłośnienia, a przynajmniej może sugerować pewne osobiste preferencje. Czym bowiem charakteryzuje się taki dźwięk? Nieograniczoną (na ile to w ogóle możliwe w przypadku systemu audio) dynamiką, bezpośredniością i szybkością przekazu. By to osiągnąć, można oczywiście budować wielkie, wielodrożne (zwykle bardzo drogie) kolumny nadające się jedynie do bardzo nielicznych systemów grających w wielkich pomieszczeniach.

Można także zająć się niekoniecznie tak dużymi, zwykle ledwie jedno- bądź dwudrożnymi konstrukcjami wysokoskutecznymi i to rozwiązanie wybrał nasz konstruktor. Na szczycie oferty pana Blumenhofera znajdziemy co prawda ogromne głośniki, mowa o serii Gioia, ale większość jego tworów nadaje się do „normalnych” pomieszczeń. FS 3 to najmniejszy przedstawiciel drugiej od góry serii Genuin, ale nawet największe FS1 mierzą „tylko” 116 cm i ważą 60 kg, słowem daleko im do konkurentów najcięższej wagi.

Niedługo po monachijskiej wystawie kolumny niemieckiej marki trafiły w końcu do Polski za sprawą warszawskiego Audio Systemu. Do tej pory miałem okazję recenzować jeden z modeli z niższej (niż Genuin) serii, Tempesta oznaczony liczbą „20” dla „HiFi Choice'a” i już te kolumny zrobiły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Może nie były absolutnym szczytem wyrafinowania, ale grały równie dobrze z lampą niskiej mocy, jak i mocnym tranzystorem (a także hybrydą NuVista 800). Jak napisałem w podsumowaniu: „Nawet z gęstą, ciepłą triodą testowane kolumny grały czysto i przejrzyście, robiąc wrażenie piękną barwą, otwartością i dynamiką brzmienia. Z potężniejszymi wzmacniaczami kolumny prezentowały swoje nieco szybsze i bardziej energetyczne oblicze dając radę nawet przy szaleństwach weteranów z AC/DC. Jasne więc jest, że to uniwersalne kolumny wysokiej klasy, choć zestawiałbym je raczej z ciepłymi systemami, niż zimnymi chirurgami, bo z tymi ostatnimi może się zrobić za chudo i zbyt klinicznie.”

Genuin FS 3 mk2

FS 3 w swojej drugiej odsłonie (mk2) to przedstawiciel wyższej serii kolumn, Genuin. To także konstrukcja dwudrożna (jedna z cech charakterystycznych wszystkich Blumenhoferów), wcale nie jakoś szczególnie duża (poniżej metra wysokości i 25 kg wagi), wyposażona w 10-calowy (250 mm – to jedna z różnic w stosunku do pierwszej wersji gdzie używany był przetwornik 200 mm) papierowy woofer i 1-calowy mylarowy tweeter kompresyjny pracujący w falowodzie montowanym w swego rodzaju stelażu na obudowie. Co więcej, tweeter można przesuwać do przodu bądź do tyłu, a precyzyjna (co do milimetra) podziałka umożliwia identyczne ustawienie obu przetworników.

Kolumny prezentują się urodziwie przede wszystkim za sprawą pięknie położonego forniru oraz oryginalnego kształtu. Żadnych ozdobników, efekciarskich elementów – to ośmiokątna, fornirowana (do wyboru jest całkiem sporo rodzajów wykończenia - dwa standardowe i sporo specjalnych, za które trzeba dopłacić) skrzynka z szerszym, delikatnie pochylonym do tyłu frontem i węższym tyłem, ustawiona na trzech solidnych, regulowanych kolcach. FS 3 mk2 wyposażone są w podwójne gniazda głośnikowe umożliwiające osobne podłączenie driverów albo do jednego, albo dwóch wzmacniaczy. W zestawie znajdują się porządne zworki wykonane z kawałka kabla.

To model ośmioomowy o deklarowanej skuteczności na poziomie 92 dB może więc być zestawiany właściwie z dowolnym wzmacniaczem, także z lampowymi o niskiej mocy. Dodatkowym elementem są zworki umożliwiające linearyzację impedancji rekomendowaną w przypadku używania wzmacniaczy lampowych. Oczywiście to jedynie rekomendacja i, podobnie jak z ustawieniem tweetera, każdy użytkownik powinien znaleźć optymalne rozwiązanie najlepiej spełniające jego oczekiwania brzmieniowe. Zworki użytkownik otrzymuje w komplecie i wtyka się je do stosownych gniazd umieszczonych między terminalami głośnikowymi.

BLUMENHOFER ACOUSTICS w „High Fidelity”
  • TEST: Blumenhofer Acoustics FUN10 - kolumny głośnikowe

  • Płyty użyte w odsłuchu (wybór)

    • AC/DC, Live, EPIC E2 90553, LP
    • Alan Silvestri, Predator, soundtrack, Intrada, MAF 7118 , CD/FLAC
    • Arne Domnerus, Antiphone blues, Proprius PRCD 7744, CD/FLAC
    • Cannonball Adderley, Somethin' else, Classic Records BST 1595-45, LP
    • Coleman Hawkins, The Hawk Flies High, Mobile Fidelity MFSL 1-290, LP
    • Isao Suzuki, Blow up, Three Blind Mice B000682FAE, CD FLAC
    • John Coltrane, Blue train, Blue Note TOJJ-6505 (BN-1577), LP
    • John McLaughlin Trio, Que alegria, Verve B00000478E, CD
    • Keith Jarrett, The Koeln Concert, ECM 1064/65 ST, LP
    • Leszek Możdżer, Kaczmarek by Możdżer, Universal Music 273 643-7, CD/FLAC
    • Louis Armstrong & Duke Ellington, The Complete Session. Deluxe Edition, Roulette Jazz 7243 5 24547 2 2 (i 3), CD/FLAC
    • Mahler, Symphony no. 1, EMI Classical/ Hi-Q Records, HIQSXR35, Supercuts XRCD24
    • McCoy Tyner, Solo: Live from San Francisco, Half Note Records B002F3BPSQ, CD/FLAC
    • Michał Wróblewski Trio, City album, Ellite Records, CD/FLAC
    • Miles Davis, Sketches of Spain, Columbia PC8271, LP
    • Mozart, Le nozze di Figaro, dyr. Teodor Currentzis, MusicAeterna Orchestra, Sony Classical B00GK8P1EG, LP
    • Pavarotti, The 50 greatest tracks, Decca 478 5944, CD/FLAC
    • Renaud Garcia-Fons, Oriental bass, Enja B000005CD8, CD/FLAC
    • The Ray Brown Trio, Summer Wind, Concord Jazz CCD-4426, CD/FLAC

    Japońskie wersje płyt dostępne na

    Blumenhofery rozminęły się niestety u mnie z fantastycznym Air Tightem ATM-300 Anniversary, czyli ulepszoną, jubileuszową wersją japońskiego wzmacniacza, o którym czytelnicy High Fidelity mogli w swoim czasie poczytać na naszych łamach (czytaj TUTAJ). Zagrały więc z moim modyfikowanym Art Audio Symphony II z lampami 300B Western Electric na pokładzie, z tranzystorową Audią Flight FLS-4, a także z hybrydową integrą Musical Fidelity NuVista 600. Potwierdziło to uniwersalność tych kolumn – z każdym wzmacniaczem zagrały trochę inaczej, ale z każdym znakomicie. Zacznijmy więc opis ich brzmienia od stwierdzenia, że to kolumny zarówno dla miłośników kilku-watowych wzmacniaczy lampowych, jak i kilkusetwatowych potworów; przy tych ostatnich sugerowany jest oczywiście rozsądek w kwestii poziomu głośności, ale to samo można przecież powiedzieć o każdych kolumnach. Liczy się jedynie klasa amplifikacji i oczywiście dostarczanego do nich sygnału, więc i o źródła wysokiej klasy należy zadbać.

    Słowo jeszcze tylko o ustawieniu kolumn – warto nad nim popracować. Rzecz i w odległości od tylnej ściany i dogięciu i ewentualnej zabawie z tweeterami. Znalezienie optymalnego rozwiązania może zabrać nieco więcej czasu niż w przypadku większości kolumn, ale osiągnięte efekty są zdecydowanie warte wysiłku. Gdy w końcu znajdziecie to najlepsze ustawienie nie będziecie mieli najmniejszych nawet wątpliwości, że to właśnie to. Pojawi się dużą, nawet bardzo duża, stabilna scena z dobrą gradacją planów i dużymi, namacalnymi precyzyjnie porozstawianymi źródłami pozornymi. W moim przypadku, gdy po wielu drobnych korektach trafiłem w końcu na „idealne” ustawienie, było to dla mnie jasne już po kilku sekundach słuchania.

    Odsłuch zacząłem od zestawu, który grał u mnie od blisko dwóch tygodni ze znakomitym Vermeer Audio TWO (to DAC i przedwzmacniacz w jednym) napędzającym Audię Flight FLS-4. Pamiętacie Państwo co pisałem na początku, o tym, że konstruktor tych kolumn przez wiele lat zajmował się profesjonalnym nagłośnieniem różnego rodzaju lokali? I że wynikało to zapewne z zamiłowania do wysoce dynamicznego, otwartego, bezpośredniego brzmienia? Genuin FS3 mk2 są tego doskonałym potwierdzeniem. Pokazują też, że opisany wyżej sposób grania, kojarzący się z brzmieniem estradowym, nieszczególnie lubianym/szanowanym przez audiofilów, nie wyklucza wyrafinowania, rozdzielczości i nasycenia dźwięku, jakich oczekujemy po kolumnach za spore przecież pieniądze. Takie połączenie cech brzmienia daje wyjątkowe efekty i to one właśnie sprawiły, że tak wiele osób wspominało prezentację Blumenhoferów w Monachium.

    Oto bowiem, choć wydawało mi się, że już moje kolumny Ubiq Audio Model One są w tym zakresie lepsze niż wiele innych kolumn i niełatwo im w tym zakresie dorównać, FS3 mk2 pokazały, że niezależnie od granej muzyki można ją pokazać w jeszcze bardziej żywy, energetyzujący, świeży sposób. I to nawet na niskich poziomach głośności, choć nie da się ukryć, że najbardziej czuje się to po odkręceniu głośności nawet nieco powyżej „normalnego” poziomu. Co ciekawe tego grania wcale nie nakręca jakoś szczególnie bas i to kolejna różnica w porównaniu do kolumn „estradowych”. To nie są głośniki, które wymasują nam wątrobę, czy zatrzęsą fotelem, w którym siedzimy.

    Bas jest głównym aktorem wyłącznie wtedy, gdy tak zostało pomyślane nagranie. Gdy więc zdecydujemy się na płytę Marcusa Millera to i owszem jego gitara basowa będzie w centrum uwagi, ale raczej szybka, zwarta (co wynika po części z jego stylu grania), dobrze różnicowana, ale niekoniecznie tak potężna, jak potrafi być na żywo. Z warszawskiego koncertu pamiętam dobrze, że i owszem ładnych kilka razy poczułem najniższe dźwięki głęboko w kościach, ale najważniejsza była szybkość i energetyka tego grania. Tych ostatnich Blumenhofery nie skąpią. To właśnie te elementy nakręcają prezentację tego typu nagrań – jest szybko, dynamicznie, energetyzująco.

    Bas jest raczej krótki, zwarty, nie ma przeciągania, ani zejścia do sejsmicznego poziomu. Można odnieść wrażenie, że kolumny te operują przede wszystkim w zakresie średniego i wyższego basu. Tyle że potem przychodzi moment, gdy w nagraniu pojawiają się jakieś bardzo niskie, potężne dźwięki i okazuje się, że dobrze je słychać. Innymi słowy, Genuiny potrafią odtworzyć także i najniższe dźwięki wtedy, gdy jest to faktycznie potrzebne, mimo że przez większość czasu brzmią... mniej masywnie, lżej niż wiele innych kolumn. Jest to jednakże lekkość, w moim odczuciu, pożądana. Nie wynika ona z jakichś braków w dole pasma, pomijając ograniczenia wynikające z samej wielkości kolumn, ale z ogólnej swobody, szybkości, energetyczności grania i ze sposobu prezentacji wyższej, pięknie rozświetlonej części pasma (do tego jeszcze wrócę).

    Stąd nagrania z moim ulubionym kontrabasem brzmiały nieco inaczej niż z Ubiqami. Te ostatnie dbają o mocny udział pudła rezonansowego, natomiast testowane Blumenhofery traktują je nieco lżej. Imponują szybkością ataku, a wybrzmienia są długie i pełne. To w środkowej fazie, podtrzymania dźwięku, gdzie duży udział ma pudło, słychać było przewagę (wyraźnie większych) Ubiqów. Czy to wada Genuinów? W moim odczuciu nie. Po prostu nieco inaczej rozkładają akcenty grając szybciej, bardziej dynamicznie a nieco mnie dźwięk dociążając. To jednakże bardziej kwestia innej interpretacji niż wada.

    Można oczywiście przysunąć te kolumny bliżej do ściany za nimi – u mnie stały jakieś 50-60 cm od niej – bądź zmienić odległość wylotu bas-refleksu od podłogi, przez co będą brzmiały nieco potężniej. Tyle że w moim odczuciu dźwięk był przez to mniej prawdziwy, nie tak naturalny, nie tak swobodny. Traci się wówczas część z tej niezwykłej szybkości, zwartości i przestrzenności grania. Nie są to zmiany kolosalne, ale wystarczająco jednoznaczne, by bez większych wątpliwości zdecydować się na jedno z tych ustawień. Mamy więc klasyczne coś za coś i każdy użytkownik wybierze opcję, która jemu będzie najbardziej pasować. Spora wrażliwość tych kolumn na ustawienie okaże się raczej zaletą, a nie wadą, bo daje większe możliwości dostosowania brzmienia pod dane pomieszczenie i indywidualny gust. Ja wolałem pozostać przy opisanym wyżej brzmieniu, które po pierwsze było najbardziej zbliżone do brzmienia live, wypadało bardziej naturalnie, no i, co jest wcale nie mniej ważne, odróżniało FS3 od większości znanych mi kolumn.

    Jak już wspomniałem, dynamika tej prezentacji jest wyjątkowa. To żywe granie, które stawia człowieka do pionu, powoduje wyrzuty adrenaliny, pobudza. Może być stosowane zamiast espresso. OK, może nie zamiast pierwszego, porannego, ale zamiast drugiego na pewno! Należy tylko pamiętać, że, jak z każdą używką, nie należy przesadzać. Łatwo jest z FS3 utknąć w kolekcji rock'n'rollowych albumów zapominając o całym świecie i biednych współdomownikach/sąsiadach, bo wciągają w takie granie niczym... narkotyk. Nie ma mowy o spokojnym słuchaniu – kończyny mimowolnie wystukują rytm, głowa się kiwa i kręci na wszystkie strony, a jak sąsiedzi mają pecha to i zdzieranie gardła wchodzi w grę. No i, o czym już wspomniałem, występuje mimowolna tendencja do podkręcania głośności.

    Po kilku godzinach takiej zabawy zdrowy rozsądek podpowiedział mi, że wskazane jest zwolnienie tempa, żeby organizm miał szansę odpocząć – to już przecież nie te lata. Zamiast kolejnego krążka AC/DC, Aerosmith, czy Van Halen zagrałem więc płytę czysto akustyczną Rodrigo i Gabrieli. W oczekiwaniu na nowy album, który ma się niedługo ukazać, zagrałem starszy 11:11 i już pierwszy kawałek pokazał, że prąd wcale nie jest potrzebny, żeby ze strun gitar sypały się skry. Heavymetalowa przeszłość (i chyba po prostu muzyczne dusze nierozłącznie związane z tym gatunkiem) tej sympatycznej dwójki muzyków na testowanych kolumnach była wyjątkowo dobrze słyszalna. Łatwiej tu było docenić już nie tylko dynamikę w skali makro, ale i w mikro, a ta ostatnia robiła równie duże wrażenie, jak ta pierwsza.

    Imponowała szybkość i precyzja prezentacji szarpanych i uderzanych strun (i pudeł). Świetne były proporcje między niezwykle szybką fazą ataku, dobrym podtrzymaniem (pewnie dlatego, że pudła gitar są zdecydowanie mniejsze niż kontrabasu), ale i bezbłędnymi wybrzmieniami (jeśli w ogóle był na nie czas). Dużo w tym graniu było strun, a nieco mniej pudeł, ale tym razem wynikało to ze stylu grania muzyków, a nie sposobu prezentacji Blumenhoferów. Znakomita czystość, transparentność i naturalność brzmienia, wsparte wysoką rozdzielczością i tą obłędną energetyką grania razem stworzyły jedną z najlepszych prezentacji tej płyty, jakie zdarzyło mi się słyszeć.

    Padło już wcześniej zdanie o wyjątkowej przestrzenności tego grania. Warto chyba do tego na chwilę wrócić, bo dobrze ustawione Genuin FS3 mk2 mają w tym zakresie do zaoferowania bardzo dużo. Tworzyły dużą scenę we wszystkich trzech wymiarach. Na szerokość wychodziła, choć nie jakoś bardzo daleko, poza rozstaw kolumn, sięgała daleko w głąb, i, co bardzo ciekawe, również w wysokości sceny działo się sporo. Tak jak wcześniej za sprawą wysokiej dynamiki i energii grania wciągnęły mnie całkowicie rockandrollowe szaleństwa, tak po pierwszym albumie live z niewielkiego jazzowego klubu skupiłem się na wyszukiwaniu kolejnych podobnych nagrań.

    Zaznaczę jeszcze, że tu już królował mój SET na 300B – takiej namacalności i organiczności dźwięku nie dawał żaden inny wzmacniacz, którym dysponowałem. Choć to kolumny uniwersalne, które mogą grać z każdą wysokiej klasy amplifikacją, to gdy przychodzi do muzyki akustycznej, wokali, a szczególnie do nagrań live zrealizowanych w cudownych, małych klubach to właśnie towarzystwo triod w układzie single-ended daje najlepszy efekt.

    Po takich kolumnach należy się spodziewać, że ich bardzo mocną stroną będzie średnica i tak właśnie jest. Za sprawą SET-a ta część pasma zabrzmiała jeszcze bardziej gęsto, gładko, była barwna, ale nie podbarwiona i, co rozumie się samo przez się, nadzwyczajnie namacalna. Co ciekawe, nawet ze wzmacniaczem na 300B prezentacja nie wychodziła przed linię kolumn. Wszystko rozgrywało się za nią, a mimo tego wrażenie obecności muzyków i wokalistów w moim pokoju było bardzo silne. Blumenhofery potrafiły pokazać dużą ilość informacji z najdrobniejszymi subtelnościami włącznie. Były tam i elementy pozamuzyczne, choćby żywe reakcje publiczności, jak i ogromna ilość informacji o akustyce pomieszczenia. Razem z tyle razy już podkreślaną dynamiką i energią tej prezentacji tworzyło to fantastycznie prawdziwy, angażujący obraz wydarzeń rozgrywających się na żywo.

    Do tego dochodził jeszcze jeden element, również wyjątkowy za sprawą wzmacniacza na 300B. Góra pasma w wydaniu FS3 mk2 jest wyjątkowo czysta, otwarta i dźwięczna. Gdy SET dokłada do tego jeszcze szczyptę delikatności i słodyczy trudno jest się od tego grania oderwać. Otrzymujemy pięknie rozświetlone (ale nie rozjaśnione!) granie, w którym jest nadzwyczajna świeżość, ale nie ma za grosz agresywności, czy szorstkości. Sybilanty brzmią naturalnie, blachy uderzone mocno pałeczką dają głęboki, ale i żywy dźwięk, górne rejestry dęciaków są bardzo otwarte, potrafią poczęstować słuchacza odpowiednią dawką ostrości, ale takiej naturalnej, która nigdy nie przeszkadza, nie irytuje. Wysoką rozdzielczość i precyzję słychać było choćby we fragmentach, gdy zamiast pałeczek perkusiści używali miotełek, które nigdy nie zlewały się w jednostajny „szary” szum, co zdarza się na słabszych kolumnach. Tu zawsze było to barwne, dźwięczne granie ze świetnie cieniowaną dynamiką i ogromną ilością powietrza.

    Podsumowanie

    Rzadko kiedy prezentacje na wystawach audio robią na mnie jakieś szczególne wrażenie. Po prostu warunki na to zwykle nie pozwalają, a po części pewnie i podświadome przekonanie, że to, co słychać to jedynie jakaś część prawdziwych możliwości danego sprzętu. W przypadku Blumenhoferów tak wiele osób opowiadających z ekscytacją o tym, co usłyszeli w tym pokoju, nie mogło się mylić. No, może i mogło, ale najwyraźniej się nie myliliśmy. To świetne kolumny, choć oczywiście niekoniecznie dla każdego (ale takich nie ma i nigdy nie będzie). Grają szybko, dynamicznie i energetycznie, mimo że bas nie jest najważniejszą częścią tej prezentacji.

    Kolumny Genuin FS3 mk2 nie schodzą bowiem bardzo nisko i nie epatują słuchacza efekciarską dolną częścią pasma. Grają spójnym, gładkim dźwiękiem zaznaczając bas wtedy, gdy to potrzebne, ale stawiając na szybkość, zwartość oraz bardzo dobrą kontrolę i różnicowanie tego zakresu, a nie na maksymalne zejście i „uderzenie”. Drugi skraj pasma jest pięknie rozświetlony, ale nie rozjaśniony, gładki, otwarty, pełny powietrza i wyjątkowo dźwięczny. Odnosi się dzięki temu wrażenie, że słychać na tych kolumnach więcej niż na innych. Zarówno bas, jak i tony wysokie tworzą spójną, barwną, ale nie podbarwioną, całość z nasyconą, gładką i rozdzielczą średnicą.

    To kolumny uniwersalne o tyle, że zagrają i z kilkuwatowym SET-em i ze wzmacniaczami o wysokiej mocy (niezależnie od technologii). Nie będą wyborem miłośników heavy metalu, ale już fani rocka docenią ten wyjątkowo energetyzujący, szybki i dynamiczny styl grania. Rewelacyjnie wypadają dobre nagrania koncertowe, przede wszystkim akustyczne, ale i elektryczne z małych klubów, w których akustyka grania i pomieszczenia odgrywają dużą rolę. Wraz z naturalnością brzmienia instrumentów, czy wokali, owa umiejętność pokazania wszystkiego, co dzieje się wokół muzyków, także dynamiki między nimi na scenie, tworzy wyjątkowo przekonujący i wciągający spektakl, który sprawia, że sięga się po kolejne płyty tego typu.

    Połączenie kilku unikatowych cech – niezbyt dużych gabarytów, możliwości zestawienia z dowolnym wzmacniaczem oraz tego wciągającego niczym narkotyk, energetyzującego sposobu grania – sprawia, że to kolumny z gatunku „na całe życie”. Zmieniać mogą się inne elementy systemu, ale Blumenhofery Genuin FS 3 mk2 mogą pozostać z Wami przez wiele, wiele lat. Jeśli leżą w zasięgu Waszych możliwości finansowych koniecznie ich posłuchajcie – zdecydowanie warto!

    Blumenhofer Genuin FS3 mk2 to średniej wielkości, dwudrożna kolumna podłogowa. To najmniejszy przedstawiciel swojej, drugiej od góry w ofercie firmy, serii. W obudowie wentylowanej bas-refleksem skierowanym do dołu pracuje 250 mm woofer z odlewanym koszem i papierową membraną przetwarzający pasmo do 1200 Hz. Gra on w ośmiokątnej obudowie wykonanej ze sklejki brzozowej o grubości 18 mm zgodnie z koncepcją „obudowy harmonicznej”. Thomas Blumenhofer nie jest zwolennikiem wytłumiania obudów, woli stawiać na rozprowadzanie nadmiaru energii poprzez odpowiednią ich konstrukcję.

    Przednią, szerszą ściankę pochylono delikatnie do tyłu, tylną, węższą ustawiono w pionie. Boki kolumn to w sumie sześć płaszczyzn dobranych parami i ustawionych pod dobranymi kątami. Dostrojono je w taki sposób, aby reagowały na określone częstotliwości. Brak równoległych ścianek (bo przednia, przypomnę, jest pochylona do tyłu, więc i ona nie jest równoległa do tylnej) ogranicza możliwość powstawania fal stojących, a całość została pomyślana tak, by kontrolować zachowanie komory basowej.

    Na obudowie ustawiono tubę, w której pracuje 1-calowy przetwornik z Mylaru. Falowód ów zamontowano na metalowym stelażu. Ten ostatni przymocowany jest do obudowy pojedynczą śrubą umożliwiającą przesuwanie tuby do przodu lub do tyłu. Precyzyjna (co do milimetra) podziałka ułatwia identyczne ustawienie w obu kolumnach. Na tylnej ściance obudowy znajdziemy czarną tabliczkę, w której umieszczono solidne, podwójne gniazda głośnikowe, a między nimi dwa kolejne umożliwiające instalację zworek (w zestawie) wyrównujących impedancję. Będą one przydatne przede wszystkim w przypadku zestawienia kolumn ze wzmacniaczami lampowymi. Osoby dysponujące pojedynczymi kablami głośnikowymi nie muszą się martwić – w pudełkach znajdą również porządne zworki wykonane z kawałków kabli (rozwiązanie zdecydowanie lepsze od często stosowanych blaszek). Każdą kolumnę ustawiono na trzech wyjątkowo solidnych, regulowanych kolcach.


    Dane techniczne (wg producenta)

    Skuteczność: 92 dB
    Impedancja: 8 Ω
    Pasmo przenoszenia: 40 Hz – 20 kHz (± 2 dB)
    Punkt podziału zwrotnicy: 1200 Hz
    Wymiary (WxSxG): 990 x 300 x 355 mm
    Waga: 25 kg/szt.


    Dystrybucja w Polsce:

    AUDIO SYSTEM

    audiosystem.com.pl

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl

    System odniesienia

    - Odtwarzacz multiformatowy (BR, CD, SACD, DVD-A) Oppo BDP-83SE z lampową modyfikacją, w tym nowym stopniem analogowym i oddzielnym, lampowym zasilaniem, modyfikowany przez Dana Wrighta
    - Wzmacniacz zintegrowany ArtAudio Symphony II z upgradem w postaci transformatorów wyjściowych z modelu Diavolo, wykonanym przez Toma Willisa
    - Końcówka mocy Modwright KWA100SE
    - Przedwzmacniacz lampowy Modwright LS100
    - Przetwornik cyfrowo analogowy: TeddyDAC, oraz Hegel HD11
    - Konwerter USB: Berkeley Audio Design Alpha USB, Lampizator
    - Gramofon: TransFi Salvation z ramieniem TransFi T3PRO Tomahawk i wkładkami AT33PTG (MC), Koetsu Black Gold Line (MC), Goldring 2100 (MM)
    - Przedwzmacniacz gramofonowy: ESELabs Nibiru MC, iPhono MM/MC
    - Kolumny: Bastanis Matterhorn
    - Wzmacniacz słuchawkowy: Schiit Lyr
    - Słuchawki: Audeze LCD3
    - Interkonekty - LessLoss Anchorwave; Gabriel Gold Extreme mk2, Antipodes Komako
    - Przewód głośnikowy -
    LessLoss Anchorwave
    - Przewody zasilające - LessLoss DFPC Signature; Gigawatt LC-3
    - Kable cyfrowe: kabel USB AudioQuest Carbon, kable koaksjalne i BNC Audiomica Flint Consequence
    - Zasilanie: listwy pasywne: Gigawatt PF-2 MK2 i Furutech TP-609e; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
    - Stolik: Rogoż Audio 4SB2N
    - Akcesoria antywibracyjne: platforma ROGOZ-AUDIO SMO40; platforma ROGOZ-AUDIO CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot