Gramofon
Gold Note
Producent: AKAMAI S.r.l. |
poświątecznym, wolnym czasie siedząc, jedząc, pijąc i rozmawiając z jednym z moich przyjaciół, ten w pewnym momencie rzucił smętnie: „ale w Europie to właściwie już nic się nie produkuje”. Sceptycznie nastawiony wobec Unii Europejskiej, głównie z powodu jej biurokratycznego, niemalże bizantyjskiego modelu, nie jest jednocześnie zwolennikiem wychodzenia z niej za wszelką cenę. Jego konstatacja była wynikiem frustracji, smutnym potwierdzeniem tego, że reszta świata, głównie Azja, nam ucieka. W pierwszej chwili nie wiedziałem, co mógłbym odpowiedzieć, bo przecież wiadomo, jak to wygląda w świecie elektroniki. Najwyraźniej jednak kolejny kieliszek wina poprawił przewodzenie między synapsami, bo przyznając mu rację w ogólności, w szczegółach miałem gotowe kontrargumenty. Głównym była potęga eksportowa, jaką są Niemcy. To kraj sprzedający na cały świat produkty wysoko przetworzone, wyrafinowane technologie i mechanikę. Podobnie zachowuje się Szwajcaria. Z kolei Francja i Włochy są eksporterami wyrobów kultury i rękodzieła. Moda jest bowiem równie wartościowa, jak „twarde” produkty. Kiedy tak na to popatrzyłem, nie byłem już taki pewien, czy rzeczywiście nic się w Europie nie wytwarza. Tym bardziej, że coraz więcej specjalistycznych wytwórców wraca z produkcją pod rodzimy dach, doceniając kontrolę nad każdym jej etapem. Tak więc te firmy, które nigdy się z Europy (USA lub Japonii) nie wyprowadziły, mogą czuć się moralnymi zwycięzcami. Gold Note W 2009 roku recenzowałem niezwykle wówczas innowacyjny produkt o nazwie DSS 30 Tube. Nie bardzo wiedzieliśmy jeszcze wówczas, do jakiej kategorii go zaliczyć. Producent, firma Blacknote, nazywała go Digital Static Source (DSS), co tłumaczyliśmy jako „odtwarzacz pamięci stałych”. Dzisiaj już wiadomo, że był to odtwarzacz plików audio, pracujący z dyskami twardymi i pendrajwami. Urządzenie to było pierwszym produktem sprzedawanym przez włoską firmę Akamai S.r.l. pod marką Blacknote. Była to nowość, ale i pewna konfuzja, ponieważ wcześniej poznałem dwie inne firmy jej właściciela, Maurizio Aterini: Blue Note i Golden Note. Zapytałem go wówczas, o co w tym wszystkim chodzi: WOJCIECH PACUŁA: Blue Note, Golden Note czy Blacknote – o jakiej firmie mówimy, bo widzę aż trzy loga… Ze wszystkimi tymi markami zetknęliśmy się w „High Fidelity” (patrz niżej). Jakiś czas temu wszystkie zostały scalone pod jedną: Gold Note. Muszę powiedzieć, że to była dobra decyzja. Szła za nią zmiana stylistyki, co też było dobrym posunięciem. Dodam jeszcze, że i nowe logo jest znakomite. Mediterraneo Gramofon Mediterraneo sytuuje się pośrodku oferty tego producenta. I jest piękny. Nie ma wątpliwości, że to włoska robota, że zaprojektowali go i wykonali ludzie, dla których dobry smak jest czymś naturalnym, wrodzonym, a nie nabytym. Wrażenie to wywoływane jest przez cudownie wyglądające drewno z włoskiego orzecha, połączone ze stalowym insertem oraz akrylową górą. Nietypowo, jak na dzisiejsze standardy, gramofon wyposażony został w opuszczaną na zawiasach pokrywę przeciwkurzową. Opór z jakim opada można regulować. Całość stoi na dużych, aluminiowych kolcach. Proporcje, materiały i wykończenie są wyjątkowo wyrafinowane. Choć to tylko gramofon, wprowadza do wnętrza ducha lat 50. i 60. Poniżej w ofercie znajdziemy modele Giglio i Valore, a powyżej potężny gramofon Bellagio, w trzech wersjach: Reference, Conquest oraz Conquest Black King. Dwa ostatnie zintegrowane są z podstawami stabilizowanymi „pendulum”, podobnie jak w gramofonach Transrotora i Clearaudio. Oprócz dwóch modeli ramion gramofonowych i kilku wkładek gramofonowych, Gold Note oferuje również elektronikę: przedwzmacniacze gramofonowe, wzmacniacze, odtwarzacze CD i przetworniki D/A, kolumny, okablowanie, a także przepiękne stoliki antywibracyjne. W jej ramach możemy więc złożyć kompletny system audio. Z jednym wyjątkiem: nie znajdziemy żadnych odtwarzaczy plików. W ten sposób historia zatoczyła koło. SETUP W przypadku Mediterraneo mamy do czynienia z gramofonem masowym, tj. nieodsprzęganym. Co znacząco ułatwia jego ustawienie. Jeśli kupujemy komplet, tj. gramofon, ramię i wkładkę, gramofon przychodzi do nas właściwie gotowy do użycia. Nam pozostaje tylko założenie paska napędowego oraz antyskatingu. Z tyłu wpinamy wtyczkę małego, zewnętrznego zasilacza. Potem oczywiście możemy samodzielnie poprawić geometrię ramienia i wkładki, korzystając z dołączonego szablonu. Można też zmienić nacisk igły (VTF). Producent podaje zakres 1,8-2,1 g i moje doświadczenia pokazują, że górny zakres zwykle lepiej się sprawdza. Ustawiłem więc 2 g i była to dobra zmiana. Nominalnie to wkładka MC HO, a więc pasująca do każdego przedwzmacniacza MM. To prawda, z takimi ustawieniami przeprowadziłem część odsłuchów. Jeśli jednak mamy przedwzmacniacz MC z regulowanym wzmocnieniem, będzie lepiej. Napięcie wyjściowe Machavelli Gold wynosi 1,2 mV, a pre MM oferują zwykle wzmocnienie wkładek 3-5 mV. Jeśli nasz przedwzmacniacz to umożliwia, ustawmy wzmocnienie najbliższe 1,2 mV. Użytkownik ma też możliwość regulacji siły, z jaką dociskana jest obudowa silnika do podstawy. Pomiędzy jej metalowym kołnierzem i podstawą mamy insert z dość miękkiego materiału. Zwalniając lub dociskając trzy śruby balansujemy między dwoma skrajnościami: silnym dociskiem, ale wtedy zwiększa się delikatne buczenie, przenoszone z silnika na wkładkę, albo luźnym, kiedy z kolei zaczyna drgać obudowa silnika. Doświadczalnie możemy ustalić odpowiadający nam kompromis. Taki właśnie komplet testowaliśmy. Maurizio zaprojektował bowiem Mediterraneo z myślą o ramieniu B-7 Ceramic (1550 €), interkonekcie Phono Cable Extra (1750 €) oraz wkładce Machiavelli Gold (2750 €), wszystko własnej produkcji. Ramię ma długość 9”, a wkładka budowę MC HO (MC o wysokim napięciu wyjściowym). W teście system Gold Note współpracował z przedwzmacniaczem gramofonowym RCM Audio Sensor Prelude IC, zasilanym przez kabel sieciowy Crystal Cable The Absolute Dream. Płyty użyte do odsłuchu (wybór):
Mamy coś takiego, że identyfikujemy to co widzimy z tym, co słyszymy. Bazując na stereotypach, przyzwyczajeniach i osobistych przekonaniach dokonujemy przeniesienia pewnych elementów z jednego świata na inny. Weźmy, na przykład, złoto. W audio stosowane jest np. jako folia odbijająca promień lasera w płytach CD, zastępując tam wszechobecne aluminium. W powszechnej świadomości płyty na złotym podkładzie brzmią cieplej, gęściej, mają niżej postawiony punkt ciężkości. Moje doświadczenia to potwierdzają. Nie jesteśmy jednak w tym postrzeganiu złota osamotnieni, ręka w rękę idą z nami także muzycy. Jak czytamy w artykule Olgi Fibak w „Ruchu Muzycznym”: Przyjęło się uważać, że złote flety brzmią cieplej, bardziej miękko od srebrnych, ale to też kwestia indywidualnej estetyki i wrażliwości czy też wyczulenia na brzmienie. Autorka zaraz dodaje, że badania tego nie potwierdzają, ale mimo to przekonanie o związku materiału z brzmieniem jest wśród muzyków, czyli najbardziej zainteresowanych, powszechne. Patrząc na Mediterraneo, a potem go słuchając będziemy skłonni przyznać im rację. W świecie wysokiej klasy audio drewno i Włochy kojarzą się z ciepłym, gęstym brzmieniem i z wyrafinowaniem. Jeśli macie państwo coś do roboty i nie macie czasu na długą lekturę, to spokojnie możecie przeskoczyć do podsumowania i lecieć dalej, bo w kolejnych akapitach będę te trzy elementy rozwijał, niewiele nowego dopowiadając. Brzmienie gramofonu Maurizio jest niezwykle, ale to naprawdę niezwykle przyjemne. Składają się na to: brak rozjaśnień i wyostrzeń, pełna średnica oraz duże bogactwo wewnętrzne, przekładające się na swego rodzaju spokój; spokój osiągnięty przez medytację, a nie kastrację (ataku i dynamiki). Nasza uwaga momentalnie skupiana jest na średnicy i to ona czaruje najbardziej. Skraje pasma są nieco w jej cieniu, a niski dół niezbyt mocny. Potwierdził to odsłuch Master of Puppets Metalliki, nawet jeśli to wydanie na dwóch płytach 45 rpm, koncertu AC/DC, nowego projektu Jeana-Michela Jarre’a. Wszystko to zagrało fajnie, z jajem, miało swój czar. Nie miało jednak czegoś dla tego rodzaju muzyki najważniejszego: uderzenia, zrywu. Bardzo szybko moja uwaga skupiła się na płytach, w których najważniejszy był głos lub instrumenty dające dobrą podstawę w niskiej średnicy. Powtórzę: nie dlatego, że rock brzmiał źle. Po prostu jazz, klasyka, minimal brzmiały tak dobrze, że nie chciało się z ich kręgu wychodzić. Ciągnie, oj ciągnie przy tym gramofonie do dobrych remasterów analogowych Analogue Productions, MoFi, ORG, Pure Pleasure i innych! Jeśli mamy dwie wersje – 33 1/3 rpm i 45 rpm – tej samej płyty, to będziemy słuchali tej drugiej. Bo gramofon wchodzi głęboko między dźwięki, nasyca je znaczeniem, daje plastyczny, gęsty obraz. Różnicowanie barwowe jest bardzo dobre, podobnie jak nasycenie do „środka” dźwięku. Wydobywa dzięki temu to, co w tych tłoczeniach wartościowe. Dobre wydanie i gramofon Gold Note pasują do siebie idealnie. Z pewnym zaskoczeniem przyjąłem więc sposób, w jaki odtwarza on płyty wytłoczone z taśm cyfrowych. Zwykle dość suche, często ostrawe, z systemem Maurizio zabrzmiały fajnie, dobrze, nośnie. Jak album Maria Callas Remastered, wydany na winylu z okazji reedycji wszystkich nagrań artystki w boxie CD. Ma on dość jasne brzmienie, co w tym przypadku zostało pominięte milczeniem, jeśli tak mogę powiedzieć. Gramofon dobrze różnicuje nagrania, nie mieli wszystkiego w równie ładny, równie przyjemny muzak. Ale też powoduje, że zwracamy uwagę na to, co dobre, ignorując problemy. |
Pomaga w tym niezwykle oszczędne podawanie trzasków i szumu przesuwu. Szczególnie trzaski są maskowane, przesuwane względem głównego dźwięku w taki sposób, że znikają z pola widzenia. Przesłuchane pod tym kątem stare, polskie nagrania, ze szczególnie trudnego dla naszych tłoczni okresu z połowy lat 80. XX wieku, pokazał, że drzemie w nich mnóstwo dobre muzyki. Jak I Ching, który kupiłem na Allegro za grosze, w idealnym stanie. Także gorzej zachowane egzemplarze, a mam ich sporo, były „do słuchania”. Zmieniałem je bez nerwowości, ponieważ dostawałem z nimi gęsty, bogaty wewnętrznie przekaz z bardzo dobrą, delikatną, ale i rozdzielczą górą. Podsumowanie Zakończenie tego testu cytatem „to widać, słychać i czuć” z piosenki Jestem z miasta Elektrycznych Gitar byłoby banalne. Decyduję się na to jednak, bo w tym banale jest cała prawda: gramofon Mediterraneo wygląda, gra i budzi odczucia przynależne wysokiej klasy włoskim produktom. To szyk i styl, podparte wieloletnim doświadczeniem. Nie jest to urządzenie uniwersalne i część z płyt zostanie przez niego „przykrojona” do przyjemnego, gęstego grania, chociaż potrzebują czegoś innego. To raczej maszyna na długi związek, a nie na „szybki numerek”. Jeśli to rozumiemy, jeśli nas na to stać, wówczas będzie to piękne uzupełnienie kolekcji płytowej i prawdziwa ozdoba naszego mieszkania. Takie „dwa w jednym”. Gramofon Mediterraneo (podstawa) Mediterraneo jest gramofonem o budowie masowej, nieodsprzęganej. Wygaszanie drgań ma w nim miejsce przy przejściu między trzema różnymi materiałami podstawy: akrylu, stali oraz drewna. Największe wrażenie, które „ustawia” jego odbiór robi drewniana podstawa z orzecha włoskiego. Ma ona nieregularny kształt, który ma pomóc w kontroli wibracji. Element ten wykonywany jest z bardzo starego drewna z Toskanii, które dodatkowo leżakuje przed obróbką przez 8 lat. Jego wykończenie jest wybitne – mam wrażenie, że tylko Włosi potrafią z kawałka drewna wyczarować obiekt sztuki użytkowej. Oczywiście wiem, że się mylę, ale takie odnoszę wrażenie. Piękno podstawy jest uwypuklone przez uniesienie jej nad podłoże na trzech, wysokich, masywnych kolcach z aluminium. Mają one matowe wykończenie i stawiamy je w niewielkich, mosiężnych podstawkach. Drewniany element ma w najwyższym miejscu grubość 60 mm. Na nim mamy 3 mm płytę z polerowanej stali nierdzewnej, a na górze 20 mm płat akrylu w kolorze czarnym; dostępna jest też wersja biała. Stalowy element został przykręcony do drewna w 18 punktach, wybranych w testach odsłuchowych. Elektronika sterująca umieszczona została w górnej warstwie. Cała podstawa ma wymiary 80 x 400 x 500 mm. Od góry całość zamykana jest ładną, akrylową pokrywą przeciwkurzową. Tego typu elementy zostały jakiś czas temu wyrugowane z audiofilskiego menu, ponieważ zazwyczaj pogarszają dźwięk gramofonu. Korzystając z takiego udogodnienia przez dłuższy czas ponownie doceniłem jej wartość – codzienne ścieranie kurzu gramofonu nie jest moim ulubionym zajęciem. W tylnym lewym rogu umieszczono silnik napędzający. To synchroniczny silnik 12 V DC, zasilany przez elektronikę, do której napięcie zasilające konwertowane jest wstępnie w układzie PWM (AC-DC-AC). Takie przejście w znaczący sposób stabilizuje częstotliwość zasilającą i minimalizuje szumy. Konwerter pozwala też na precyzyjne połączenie dwóch połówek napięcia zasilającego, co eliminuje drgania silnika. Z podobnym trickiem mamy do czynienia w gramofonach Regi. Tam również „dostraja” się napięcie zasilające tak, aby silnik nie drgał. Na osi silnika przykręca przykręcono aluminiowy talerzyk o kształcie przypominającym klepsydrę. Pasek o okrągłym przekroju samoczynnie „centruje” się więc w najwęższym miejscu. Silnik przykręcony jest od góry do akrylu, co w pewnej mierze odsprzęga go od głównego łożyska, dokręconego tylko do drewna i stali. Wysoki na 45 mm talerz wykonano z materiału o nazwie Sustarin, bazującym na polimerze PT. Jest on sztywny, ale jednocześnie bardzo dobrze tłumi drgania; ma też dużą masę. Wszystkie jego powierzchnię wyfrezowano w drobne rowki, podobnie jak w talerzach firmy SME. Przykręca się go długim na 80 mm trzpieniem do łożysk. Odległość między talerzem i podstawą ustalono na 3 mm. Łożysko główne wykonano z polerowanego brązu. Trzpień z kolei z najtwardszej odmiany stali poddanej obróbce cieplnej w oleju. Dane techniczne (wg producenta) Kołysanie i drżenie dźwięku: 0,02% Ramię B-7 Ceramic B-7 Ceramic to ramię gramofonowe o długości 9” (długość efektywna: 223 mm) z zawieszeniem kardanowym („gimballed arm”). Jego rurkę wykonano z tytanu. Ma ona sześć sekcji, różniących się średnicą fi, zmieniających się w kadencji: grubsza (krótka) cieńsza (długa). Ma to pomóc w zminimalizowaniu drgań. Przeciwwagę wykonano z dwóch walców wykonanych z nierdzewnej, chromowanej stali. Dłuższy walec służy do zgrubnego ustawienia nacisku, a mniejszy do dokładnej regulacji. Po ich ustawieniu dokręca się je do trzpienia małym imbusowym wkrętem. Łożyskowanie wykonano ceramicznych kulkach produkowanych przez niemiecką firmę GRW. 23 mm kolumna ramienia wpuszczana jest w metalową obejmę podstawy. Możemy regulować VTA. Główka ramienia wykonana jest z lakierowanego na kolor czarny aluminium. 2 mm sloty pozwalają na ustawienie wkładki. Ramię przystosowane jest do wkładek o masie własnej do 15 g. Opcjonalnie można zastosować (za dopłatą) cięższą przeciwwagę. Ramię okablowane jest ekranowanymi przewodami Hyper Litz 99,9999% OFC. Od zewnątrz, poprzez 5-pinowy DIN, dopinany jest firmowy interkonekt Phono Cable Extra. Wkładka Machiavelli Machiavelli jest najlepszą w ofercie Gold Note wkładka typu MC HO, czyli Moving Coil o wysokim napięciu wyjściowym. To wkładki z ruchomymi cewkami (MC), ale o sporej liczbie zwojów, generujące wyższe napięcie, zbliżone do wkładek MM. W przypadku tej wkładki to 1,2 mV. Podobnie się je też obciąża – impedancją 47 kΩ. Jej obudowa jest stosunkowo lekka (10 g), ale bardzo sztywna – wykonano ją z lakierowanego duraluminium. Wspornik wykonano z boronu, a igła ma szlif typu Line Contact. Wykonała ją dla Gold Note firma Adamant-Namiki, jeden z najbardziej znanych producentów. Cewki nawinięto miedzianym drutem, a magnesy wykonano z magnesów ziem rzadkich, samaru i kobaltu. Dane techniczne (wg producenta) Napięcie wyjściowe: 1,2 mV JACHNA | CICHOCKI | UROWSKI | KRAWCZYK Kwartet złożony z Wojciecha Jachny (trąbka, flugelhorn), Jacka Cichockiego (fortepian), Pawła Urowskiego (kontrabas) oraz Mateusza Krawczyka (perkusja) wydał płytę, która spokojnie mogłaby się ukazać w prestiżowych wytwórniach z Monachium: ECM Records lub ACT Music + Vision. W ich muzyce znajdziemy nawiązania do muzyki Krzysztofa Komedy amerykańskiego jazzu lat 60., ale to generalnie jazz współczesny, improwizowany. W utworze The Cats na saksofonie tenorowym gościnnie zagrał Wojciech Piórkowski. Materiał zarejestrowano dość dawno, bo w lutym 2014, w Sali Koncertowej Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. Za nagranie i miks odpowiedzialny jest Kamil Kęska, a mastering wykonał Marcin Bociński, którego znamy z pracy nad płytami Aquavoice oraz „kostki” Rudnika; za obydwie otrzymał Nagrodę Roku 2015 „High Fidelity”. Wydawnictwo ukazało się dzięki wsparciu finansowemu Miasta Bydgoszczy. DŹWIĘK Brzmieniowo płyta kwartetu bardzo przypomina najlepsze realizacje wydawnictwa ECM. To bardzo dobrze poukładane, przemyślane brzmienie . Zresztą nie tylko brzmieniowo, bo przecież, gdzieś tam w tle mamy Stańkę z Suspended Night, z długimi frazami, graniem cisza, pauzą, detalem. To oczywisty komplement, ponieważ brzmi to jak własna wersja tej muzyki, a nie jak naśladownictwo, ani tym bardziej nieuświadomiony pastisz. Zresztą – więcej na polskiej płycie eksperymentów formalnych, które stawiają te płytę we własnym miejscu. Pod tym względem przywołuje ona takie płyty, jak Grand Piano i wykonawców ze stajni ACT. To wysokiej próby dźwięk, jakie w tych latach rzadko zdarza się muzyce jazzowej przydarza. Jest spójny – to już mówiłem. Ważniejsze wrażenie, jakie odnosimy już przy pierwszym utworze, w otwierającym płytę kontrabasie to ciepło. Rzecz, która w zbyt dużej ilości prowadzi do uśpienia, do zgaszenia dynamiki, tutaj jest dozowane mocno, ale bez przesady. Dynamika jest zresztą znakomita – proszę posłuchać środkowej części Ice z mocną perkusja, w której jest świetna stopa – dynamiczna i wypełniona – a także perliste, wyraziste i selektywne blachy. Jeśli za wzór przyjęlibyśmy ECM, to ciepło na polskiej płycie będzie mocniej zaznaczone, będzie brzmiała ona przyjemniej. Rozdzielczość i selektywność nie są tak mocno pociągnięte, ale pod tym względem wydawnictwo z Monachium jest mistrzem świata. The Right Moment niczego jednak nie brakuje, po prostu nacisk postawiony został na wypełnienie, na gęstość. Te dwie rzeczy są ponadprzeciętne – każdy system za nie podziękuje, a te najlepsze dodadzą do tego również bardzo dobrą scenę dźwiękową, także w głąb. Pod tym względem nie jest specjalnie gorsza niż płyty ECM, a lepsza niż większość wydawnictw ACT. Jakość dźwięku: 10/10 |
SYSTEM A ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory MADAKE, test TUTAJ, Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Ayon Audio Spheris III Linestage, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-901EX, recenzja TUTAJ OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech TRIPLE CROWN RCA, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty, kable głośnikowe, kabel sieciowy: Tellurium Q SILVER DIAMOND SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9500, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R v2, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound Reference Power Distributor (v2), recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 - Pasywny filtr Verictum X BLOCK SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
SYSTEM B Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ Przedwzmacniacz gramofonowy: Remton LCR, recenzja TUTAJ Odtwarzacz plików: Lumin D1 Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380 Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity