pl | en

REPORTAŻ

 

HIGH END 2015 drugim okiem

KONFERENCJA PRASOWA FIRMY FOCAL

KONFERENCJA PRASOWA FIRMY CHORD ELECTRONICS


Czas: 14 maja 2015
Miejsce: M.O.C., Monachium, Niemcy

www.focal.com
www.chordelectronics.co.uk


zytając te słowa na pewno już państwo są, przynajmniej pokrótce, zaznajomieni z wrażeniami audiofilskiej branży dotyczącymi monachijskiej wystawy High End 2015 (czytaj TUTAJ). Kolejne relacje, czy to te pisane na szybko, na gorąco, czy też te stworzone z perspektywy czasu, bez wątpienia pomogły nakreślić ogólny obraz tego, jak wyglądała kolejna odsłona najważniejszych europejskich targów sprzętu audio.

PARS PRO TOTO

Co uważniejszym czytelnikom bez wątpienia nie umknęła jedna, przewijająca się niezwykle często, teza: otóż targi High End powoli robią się za duże – i to we wszystkich wymiarach. Zarówno liczba wystawców, jak i odwiedzających zaczyna przekraczać wszelkie normy, zaś koszty wynajęcia nawet najtańszego, umieszczonego w najciemniejszym i najmniej przyjemnym miejscu, miejsca wystawowego przyprawiają o palpitację serca. Jednak tak ogromna liczba odwiedzających jest, tak naprawdę, dobrą wiadomością. Oznacza bowiem, że high-endowe audio wychodzi z niszy, że staje się branżą obecną, w mniejszym bądź większym stopniu, w świadomości ludzi „na zewnątrz”.

Być może jest jeszcze wiele problemów z tym związanych, które wymagają naszej (tj. profesjonalistów oraz pasjonatów) uwagi, jednak tendencja związana z popularyzacją audio jest znakomita. Koszty związane z pojawieniem się na High Endzie są zaś sprawą między organizatorem targów, a wystawcami. To ci ostatni muszą się zastanowić czy warto takie pieniądze inwestować, czy też lepiej przeznaczyć je na coś innego.

Nas, ludzi, którzy zainteresowani są samym sprzętem, bardziej powinna niepokoić sprawa wręcz absurdalnie dużej liczby firm, które pojawiają się na terenie M.O.C.-u. Jest ich bowiem tak dużo, że człowiek fizycznie nie jest w stanie ze wszystkim zapoznać się w takim stopniu, na jaki zasługują tak drogie i skomplikowane technologicznie urządzenia. Jeżeli ktoś pisze w mentorskim tonie, że na High Endzie widział wszystko, słyszał wszystko i że ze wszystkim doskonale się zaznajomił, to proszę mu nie wierzyć, to bujda.

Dlatego też, napędzani przez chęć zaoferowania czegoś przejrzystego i odmiennego od tysiąca takich samych tekstów, na łamach „High Fidelity” od kilku lat relacje z kolejnych odsłon wystawy High End dążą do maksymalnej prostoty i uczciwości – nie opisujemy bowiem wszystkiego co widzieliśmy, lecz staramy się wyłowić te rzeczy, o których naprawdę warto wspomnieć, które podczas spotkania z nami pokazały się z wyjątkowo dobrej, godnej uwagi strony.

MONACHIUM RAZY DWA

W tym roku postanowiliśmy jednak rozszerzyć naszą ofertę o nieco bardziej szczegółowe opisy dotyczące dwóch, w naszej opinii, niezwykle ważnych konferencji prasowych, podczas których pokazano produkty, o których, nie mamy co do tego żadnych wątpliwości, w najbliższym czasie będzie głośno. Opisy tych dwóch światowych premier wpisują się więc w filozofię wyznawaną przez „High Fidelity”: zamiast próbować opisać, co – jak już wspomniałem – jest niemożliwe, całą wystawę, postanowiliśmy skupić się na rzeczach mniejszych, będącymi „jedynie” fragmentami czegoś większego. Pozwoli to jednak na lepsze, pogłębione zaznajomienie się z tematem. Będzie on, siłą rzeczy, ograniczony ramami, jednak w naturze zawsze jest „coś za coś”.

Te dwa wydarzenia, o których wspomniałem, to światowe premiery produktów pochodzących z zupełnie innych światów. Z jednej strony mamy więc firmę Focal-JMLab – potężnego francuskiego producenta, dysponującego nieprawdopodobnymi pieniędzmi na rozwój technologii i reklamę, posiadającego niezwykle liczny „fanbase”.
Na przeciwległym biegunie znajduje się firma Chord Electronics – stosunkowo, szczególnie przy rozmiarach francuskiego giganta, niewielka firma, która produkuje sprzęt w głównej mierze dla znawców, koneserów. Podejście Chorda jest, zarówno we względzie zastosowanej i rozwijanej technologii, jak i charakterystycznego designu, bardzo specyficzne, lecz, jak jasno pokazał to test przedwzmacniacza i końcówki mocy oraz moja wizyta w siedzibie firmy, mające głęboki sens.

Obie firmy postanowiły skorzystać z tej okazji, jaką daje High End, na zaprezentowanie swoich nowych produktów szerokiej publiczności. W wypadku Focala (dla uproszczenia będę stosował starą nazwę) mowa o nowej linii kolumn, nazwanej Sopra (czytaj TUTAJ), Chord zaprezentował zaś swój nowy flagowy przetwornik cyfrowo-analogowy DAVE. Pisząc o „szerokiej publiczności” nie mam na myśli tych obecnych podczas samych konferencji (tam znalazło się miejsce dla bardzo ograniczonej liczby dziennikarzy), lecz czytelników różnych periodyków audio, którzy dowiedzieli się o nowych urządzeniach dzięki rozmaitym relacjom ludzi tam obecnych.

Focal-JMLab SOPRA

Pisząc o premierze kolumn Sopra muszę zacząć od… prezentacji produktów Naima. Od kilku lat Focal i Naim złączone są jednym właścicielem, od kilku kolejnych High Endów razem się wystawiają, reklamują, promują. Nie inaczej było też tym razem – odsłonięcie czarnych pokrowców skrywających kolumny Sopra N°1 oraz Sopra N°2 poprzedziło krótkie wystąpienie przedstawicielstwa Naima dotyczące nowych modeli zasilaczy korzystających z rozwiązań technologicznych opracowanych na potrzeby topowego wzmacniacza Naim Statement: NAP 200DR, 250DR, 300DR oraz 500DR (więcej o wspomnianych technologiach, jak i samych produktach można przeczytać TUTAJ).

O tym wydarzeniu nie mogę jednak powiedzieć zbyt wiele – było przeprowadzone w dość nudny i monotonny sposób, zaś same zasilacze ujrzeliśmy tylko i wyłącznie na zdjęciach. Z rzeczy godnych odnotowania warto wspomnieć o ich cenach (od ok. 1660 do 16250 funtów brytyjskich) oraz przewidywanej dacie premiery, która została przewidziana na czerwiec tego roku (z jednym wyjątkiem: NAP 500DR ma ujrzeć światło dzienne dopiero w sierpniu). Jednak wszyscy obecni doskonale zdawali sobie sprawę, że „gwiazdą wieczoru” był Focal.

Jego prezentacja była znacznie dłuższa i, przynajmniej w zamierzeniu, bardziej dramatyczna, pompatyczna, przeprowadzona z jeszcze większym rozmachem. Wszyscy obecni w specjalnie wydzielonym do tej prezentacji pomieszczeniu mieli okazję bardzo szczegółowo zaznajomić się z praktycznie każdym aspektem nowej linii Sopra, która, przynajmniej tak to zrozumiałem, ma otworzyć zupełnie nowy rozdział w historii firmy i zaprezentować ją jako firmę innowacyjną, otwartą, świeżą i napędzaną zapałem pracowników. Za tym stwierdzeniem przemawia najmocniej międzynarodowy skład nowej „drużyny” Focala, sformowanej na przestrzeni ostatnich pięciu-sześciu lat i odpowiedzialnej w całości, od początku do końca, za produkty (na ten czas – jak można było zauważyć – dwa) z linii Sopra.

Co najbardziej uderzyło mnie podczas prezentacji kolumn Francuzów to jej, biorąc pod uwagę gigantyczny, jak na warunki high-endowej branży, rozmach firmy, mierna jakość pokazu. Człowiek odpowiedzialny za jego poprowadzenie wyglądał na stremowanego (trudno mu się dziwić), ale też tą tremą przygniecionego. Na dodatek dość biednie wypadł dobór informacji, z którymi pracownicy Focala postanowili nas zapoznać: były one niezwykle szczegółowe i podane w dość nudny, jednostajny sposób, co, szczególnie w połączeniu z wszechobecną duchotą miejsca prezentacji, nie było najlepszym rozwiązaniem.

Bardzo dobrze jednak, moim zdaniem, obroniły się same kolumny. Mówię oczywiście o ich designie, świadomie bowiem nie podejmuję próby oceny ich brzmienia, mając na uwadze fatalne warunki odsłuchowe, jakie panowały wokół mnie. Elegancka kreska, nowoczesne wzornictwo i daleko idąca personalizacja, przy jednoczesnym zachowaniu szacunku dla swojego dorobku, „kupiły” moje oczy i serce. Bardzo pozytywnie odebrałem także stosunkowo niewielkie rozmiary kolumn; mówię tutaj zarówno o monitorach (Sopra N°1), jak i podłogówkach (Sopra N°2), które powinny bez problemu wpasować się wizualnie w większość salonów czy pokojów odsłuchowych. Czy jednak wspomniany przeze mnie „nowy rozdział” w historii firmy będzie zawierał w sobie dobrą treść – czas pokaże.

Chord Electronics DAVE

Na początku tekst nadmieniłem, że obie firmy, które właśnie opisuję, pochodzą z dwóch różnych światów – podobnie ma się sprawa z ich prezentacjami. U Focala dostaliśmy wydarzenie, które było zaplanowane w każdym szczególe. Choć, jestem o tym przekonany, w zamierzeniu miało ono wypaść lepiej, płynniej i bardziej wiekopomnie, to nie mogę jednak zarzucić przedstawicielstwu francuskiej firmy braku jakiegoś szerszego planu; pomysłu, według którego miała się odbyć premiera modeli z serii Sopra.

Zaprezentowanie światu nowego przetwornika cyfrowo-analogowego w wykonaniu Chorda była zgoła inne, a jedynym wstępnym założeniem był wszechobecny luz. Już na samym wstępie, zanim cokolwiek zostało ogłoszone, zapowiedziane, pokazane, zostaliśmy poczęstowani napojem o wdzięcznej i nieprzypadkowej nazwie Hugo, a pracownicy firmy (wśród nich były również te osoby, z którymi miałem okazję zapoznać się podczas mojej wizyty w Chordzie) krążyli wśród gości, nawiązując krótkie, niezobowiązujące rozmowy.

Przebieg samej prezentacji był równie nieformalny i luźny: najpierw od Johna Franksa usłyszeliśmy kilka krótkich słów wprowadzenia, zaś po tryumfalnym odsłonięciu DAVE’a na scenę wkroczył jego główny konstruktor, Rob Watts, który szybko zaznajomił wszystkich obecnych z pomysłem na swoje najnowsze dzieło. DAVE (Digital to Analogue Veritas in Extremis) to nowy referencyjny przetwornik cyfrowo-analogowy, sukcesor niezwykle udanych i cenionych w środowisku DAC-ów: DAC64 oraz QBD76.

Poza pomysłem na samą nazwę (która, jak przyznał to sam John Franks, celowo jest nieco absurdalna) DAVE ma zszokować cały audiofilski świat swoimi możliwościami, które w zamierzeniu firmy mają predestynować go do miana „najbardziej zaawansowanego DAC-a, jaki widział świat”. To mocne słowa, które w ustach większości firm zabrzmiałyby śmiesznie, może nawet żenująco. Pisząc jednak te słowa, od kilku dni korzystam z dobrodziejstw innego nowego produktu Chorda – „biurkowego” wzmacniacza słuchawkowego/DAC-a Hugo TT, który stał się dla mnie obiektem pożądania, głównym elementem moich (mokrych) snów – którego zdecydowanie ponadprzeciętne możliwości pozwalają mi wierzyć nawet w tak, z pozoru butne, deklaracje.

Jeżeli chodzi o sferę designu, to projekt wizualny DAVE’a w gruncie rzeczy nie odbiega od tego, do czego przyzwyczaił nas Chord swoimi produktami – wysoka jakość wykonania, ręczne składanie w angielskiej manufakturze, aluminium i charakterystyczne wykonany wyświetlacz pozwalają na szybkie i poprawne przypisanie DAVE’a do projektantów.


JOHN FRANKS
Chord Electronics | CEO

DAVE jest na tyle wyjątkowo zapowiadającym się produktem, że nie mogłem oprzeć się potrzebie porozmawiania z Johnem Franksem, właścicielem firmy Chord Electronics. Ten, zamiast kilku szybko napisanych zdań, przesłał mi długi, ciekawy i wyczerpujący tekst, od którego bije również pewność siebie i znajomość swojej wartości. Cóż – wielkim wolno więcej.

Myślę więc, że zanim przedstawię DAVE’a powinienem wyjaśnić w maksymalnie prosty sposób, dlaczego uważam, że przetworniki od Chorda są jak żadne inne.

Moje obecne doświadczenie mówi mi, że znakomita większość obecnych projektantów DAC-ów wcale nimi nie jest. Zwykle decydują się „zaledwie” na umieszczanie swoich komponentów wokół gotowej – i zaprojektowanej przez kogoś innego – kości przetwornika D/A. Trudno nazwać to oszustwem, jednak nie można również takich DAC-ów uznać za całkowicie „swoje”. Co więcej ich produkty, które projektują i rozwijają, bazują na małych 2 lub 3-mm silikonowych chipach. Silikon ten jest dostarczany przez potężne firmy, które zajmują się jego produkcją na skalę przemysłową. Chipy te, muszę przyznać, są całkowicie wystarczające, ale tylko do pewnego momentu – w skali nano cierpią one na szereg problemów, z których nie wszyscy zdają sobie sprawę i które skutecznie obniżają wartość wyposażonych w nie przetworników.

Dla porównania przybliżę teraz sylwetkę Roba Wattsa. Jest on, w mojej opinii, prawdziwym konstruktorem DAC-ów, który budując przetwornik nigdy nie sięga po gotowe i tanie kości DAC-ów. Rob Watts zaprojektował swój własny DAC w technice „Pulse Array”, zbudowany na klasycznej płytce drukowanej z superszybkimi przełącznikami i precyzyjnymi, montowanymi powierzchniowo miniaturowymi komponentami, ekstremalnie precyzyjnymi stabilizatorami napięcia i układami FPGA. Układ ten, jak i podzespoły, są setki razy większe niż układy scalone. Trzeba było dla niego napisać potężne oprogramowanie z ponad setką tysięcy linii, konfigurując elektronikę tak, aby stała się naprawdę znakomity „dakiem”, który jest setki, jeśli nie tysiące razy bardziej skomplikowany i lepszy niż gotowe, oferowane przez branżę kości przetworników.

Rob Watts od ponad 20 lat sukcesywnie przekracza kolejne granice związane z projektowaniem przetworników cyfrowo-analogowych, osiągając godne podziwu rezultaty. Wszyscy tutaj, tj. w Chord Electronics, jesteśmy niezwykle dumni, że mamy tę przyjemność i ten przywilej pracować z nim już od tylu lat, od pierwszych wspólnych projektów dotyczących naszego przetwornika DAC 64.

Początki projektu, który obecnie znany jest jako DAVE, sięgają stosunkowo dawno wstecz. Mówiąc wprost: zaczęliśmy o nim myśleć jeszcze kilka lat temu, podczas prac nad Hugo, który – to ciekawostka – wykorzystał naprawdę wiele technologicznych rozwiązań, z których skorzystać miał także DAVE. Dla przypomnienia dodam, że było to mniej więcej siedem lat temu. Między innymi dlatego wiedzieliśmy, i to jeszcze przed premierą, że Hugo nie będzie miał w swojej kategorii żadnej konkurencji. Ważne jednak było dla nas, by nie zaprzestawać prac nad nowymi technologiami, pomimo że już Hugo wyznaczył w naszej branży standardy na kilka przyszłych lat.

Rob spędził więc naprawdę wiele, wiele miesięcy nad projektem, z czego spory kawał czasu zajęło mu słuchanie i poprawianie tego, co należało poprawić. Co więcej, Rob testował kolejne prototypy DAVE’a nie tylko jako „całość”, ale także fragmentarycznie – zajmował się on osobno różnymi aspektami przetwornika, doprowadzając je do perfekcji.

Jeżeli chodzi o mój wkład w DAVE’a, to mogę powiedzieć, że to właśnie ja odpowiadam za jego ogólną koncepcję, za nakreślenie filozofii, którą Rob cały czas się posiłkował. M.in. to właśnie dzięki moim zabiegom DAVE może się pochwalić, w mojej opinii naprawdę niesamowitą, liczbą 166 układów DSP (Digital Signal Processing). Dla porównania dodam, że Hugo posiadał tylko 16 DSP. Oczywiście nie skupiliśmy się tylko na tym aspekcie, a zdobyte przez nas doświadczenie, które systematycznie powiększaliśmy od czasów DAC 64, umożliwiło nam np. lepsze zrozumienie prawa Moore’a.

Prawo to określa liczbę tranzystorów w zaawansowanych układach zintegrowanych, która co półtora roku się podwaja, umożliwiając tym samym postęp. Zostało one przedstawione przez Gordona Moore’a – inżyniera i jednego z założycieli firmy Intel – ponad 50 lat temu. Prawo to (tak samo jak w przypadku telefonów komórkowych) pozwoliło nam wykonać realny krok naprzód w projektowaniu DAC-ów, których analogowe sekcje mogą być teraz jeszcze prostsze. To jedno z głównych osiągnięć wspoólnego podejścia do zagadnienia, jaki Watts reprezentuje wraz z Chordem.
Jeżeli zaś chodzi o design, to bardzo nam zależało, by DAVE w udany sposób rozwinął to, co przedstawiliśmy w naszych poprzednich „dużych” przetwornikach cyfrowo-analogowych, DAC 64 i QBD 76. Uważam, że DAVE wygląda naprawdę steampunkowo i futurystycznie – jego wygląd jest bezkompromisowy.

Myślę, że warto jeszcze wspomnieć w kilku słowach o premierze DAVE’a, która odbyła się podczas targów High End 2015 i w której sam uczestniczyłeś. Kilka dni przed wystawą było bardzo intensywnych i napiętych – musieliśmy bowiem uważać, by w żaden sposób (i nikomu!) nie zdradzić naszego wielkiego sekretu, jakim był DAVE, a jednocześnie w wystarczający sposób zachęcić prasę do odwiedzenia nas podczas premiery naszego nowego dzieła. Wyobraź sobie, że byliśmy tak przejęci tym wydarzeniem, że w obawie, pewnie irracjonalnej, przed zgubieniem przesyłki z DAVE’m przez kuriera sami wieźliśmy go przez ponad 1400 kilometrów do Monachium. Całe napięcie opadło dopiero po przedstawieniu wam przetwornika, które było bardzo udane. Wypełniona po brzegi sala, miła atmosfera i wyraźnie widoczna wasza ekscytacja tym wszystkim. Od razu wiedziałem, że było warto.

A, zapomniałbym – nie chciałbyś się dowiedzieć przypadkiem dlaczego nasz przetwornik, który jest w naszej opinii najbardziej zaawansowanym tego typu produktem na świecie, nazwaliśmy w tak, pozornie dziwny, sposób? Cóż – nie wiem czy wiesz, ale w Anglii imię „Dave” jest bardzo „zwyczajne”, nie ma w nim nic ciekawego (coś jak imię „Jacques” we Francji – dop. BP). I początkowo my też nic interesującego w nim nie wiedzieliśmy. Na samym początku myśleliśmy o nazwie będącej sukcesorką nazw „DAC 64” i „QBD 76”, ale szybko porzuciliśmy ten zamiar, ponieważ obecnie wszyscy tak robią. Potem zaczęliśmy się trochę bawić łaciną, ale zabieg ten wydał nam się odrobinę pretensjonalny.

Jednak gdzieś tam po głowie wciąż chodziło nam jedno łacińskie słowo, które doskonale oddawało to, co miał oferować nasze urządzenie – „Veritas” (łac. „prawda” – dop. BP). Jak widzisz stąd do DAVE’a było już niedaleko. Dodatkowym argumentem przemawiającym za nazwaniem DAC-a imieniem „Dave” jest także fakt, że bardzo chcieliśmy w ten sposób wywołać konsternację wśród naszych klientów z Wielkiej Brytanii, którzy nigdy nie spodziewaliby się, że można ochrzcić tak pospolitym imieniem produkt z wyższej, luksusowej półki. Bardzo ciekawe jest również to, że tata Roba również nazywa się Dave. A że DAVE-DAC jest kumulacją ponad 30-letniego doświadczenia Roba w branży, to nazwanie go na cześć swojego ojca było dla niego czymś bardzo ważnym.

KOŃCÓWKA

Podczas tegorocznych targów High End 2015 odbyło się wiele premier, pierwszych pokazów i konferencji prasowych. Ja, z powodów wspomnianych na początku tekstu, szczególnie wielką uwagę skupiłem na opisanych przeze mnie dwóch wydarzeniach. Przeczucie podpowiada mi jednak, że w następnym roku mój wyjazd na monachijską wystawę będzie się już kręcił wyłącznie wokół tego typu „imprez”. Dają one, moim zdaniem, lepszy pogląd nie tylko na kondycję konkretnych firm, ale także, co dla mnie jest znacznie bardziej pouczające i ciekawe, całej branży. No – chyba, że organizator targów, High End Society, postanowi radykalnie zmienić, odświeżyć swoje podejście i za rok zaprezentować nam coś nowego, ciekawszego, mniej oklepanego. Na to bym jednak nie liczył.

CHCESZ WIEDZIEĆ WIĘCEJ? SZYBCIEJ?
DOŁĄCZ DO NAS NA TWITTERZE: UNIKATOWE ZDJĘCIA, SZYBKIE INFORMACJE, POWIADOMIENIA O NOWOŚCIACH!!!