pl | en

Przychodzi facet do salonu (audio)

cz. XXIII


SZTUKA SŁUCHANIA

Dwudziesta trzecia część cyklu felietonów opisujących świat audio od strony sprzedawcy. Bycie sprzedawcą może być naprawdę fajne…

Kontakt:
e-mail: audiopunkt@wp.pl
info@audiopunkt.com.pl

www.sklep.audiopunkt.com.pl


cale nie jest taka łatwa i oczywista. Trzeba się jej nauczyć, a co ważniejsze zrozumieć. Aby to uczynić musimy na samym początku nabrać do niej pewnego dystansu a zarazem wyrozumiałości. Tak, metrowy kabel łączący dwa urządzenia może kosztować 10 tys. zł. Audiofila z odpowiednim stażem taka informacja nie zszokuje. Ktoś niewtajemniczony z całą pewnością przetrze oczy ze zdumienia i prawdopodobnie popuka się w głowę. Jak to jest możliwe, że za kompletne okablowanie dobrego systemu audio można kupić nowe auto ?
Z podobną sytuacją mamy do czynienia, gdy okazuje się, że wanna może kosztować 40 tys. euro. A są takie.
Nie jest to co prawda zwykła wanna, ale kolumny za taką cenę również nie są przeciętne. Częściami składowymi tak luksusowych przedmiotów jest nie tylko prestiż marki, ale również skomplikowana technologia produkcji, użyte komponenty i wiedza konstruktora, często bezcenna. Piękny, dobrze zaprojektowany i wykonany sprzęt to złożona układanka.


Gdy widzimy na półce w sklepie atrakcyjne i kosztowne urządzenie, często nie zdajemy sobie sprawy jakie problemy technologiczne musiał pokonać producent, aby efekt końcowy zapierał dech w piersiach. Często mam okazję rozmawiać z polskimi i zagranicznymi producentami sprzętu audio. Od podszewki wcale nie wygląda to tak kolorowo jak mogłoby się wydawać. Od konceptu do gotowego, zapakowanego i seryjnie produkowanego urządzenia jest bardzo długa i kręta droga. Wielokrotnie słyszałem "ja bym zrobił to taniej albo lepiej". Do tej pory nie zobaczyłem takiego "gotowca".

Precyzyjnie zaprojektowane obudowy, elementy i detale często okazują się nie takie, jak sobie projektant założył. Pasowanie łączeń niedokładne, a anodowanie różni się w kolejnych partiach. Dlatego też producenci urządzeń hi-fi chcąc uniezależnić się od podwykonawców muszą zainwestować potężne sumy w specjalistyczne maszyny, lakiernie, stolarnie i ludzi z kwalifikacjami. Wtedy pewność, że jakość zawsze będzie na wysokim poziome jest znacznie większa. Na takie inwestycje mogą sobie pozwolić jedynie nieliczne marki. To jest jeden z głównych powodów, dla których dobry sprzęt musi swoje kosztować.


Jak zatem odpowiednio podejść do słuchania poważnego sprzętu? Najlepiej istotne informacje zdobywać samemu, a wnioski wyciągać tylko i wyłącznie na podstawie własnych doświadczeń. Absolutnie nie traktować poważnie opinii typu "bo tak przeczytałem w internecie" lub "znajomy kolega stwierdził, że to nie gra". A ten kolega wyciągnął swoją opinię z kieszeni, albo na postawie przypadkowego spotkania z danym urządzeniem, np. na Audio Show. Już kiedyś o tym wspominałem, wystawa Audio Show to nie miejsce aby jednoznacznie oceniać prezentowane zestawy. Wystawa służy przede wszystkim zaprezentowaniu nowości, promocji nowych marek i światowych trendów. A to, że coś fantastycznie zagra jest często kwestią loterii i odpowiedniego dopasowania systemu do warunków akustycznych. A zapewniam, że te w hotelach nie są pierwszej klasy.

Aby dać szansę urządzeniu, kolumnom czy kablom musimy wybrać odpowiedni moment i miejsce. Nietrudno jest skrytykować lub od razu skreślić przypadkowo odsłuchany zestaw. Warunki nie te, nagranie nam nieznane i już brzmi słabo. Nie o to chodzi.
Jakiś czas temu podjęłam dyskusję ze znajomym na temat pewnych wzmacniaczy, na które poleciała z jego strony duża dawka krytyki. Gdy zapytałem go na jakiej podstawie wysnuł swoje wnioski i czy urządzenie miał u siebie w domu wpięte w system zapadła głucha cisza. Po chwili usłyszałem "nie". Czy to w porządku?! Chyba nie za bardzo. Takie podejście do sprawy jest jednak powszechne.


Przykładu długo szukać nie muszę – firma ASUS, która w ostatnim czasie z dużym sukcesem zawojowała branżę hi-fi. Wiele osób nie dopuszcza myśli, że przetwornik cyfrowo-analogowy tej marki może śmiało rywalizować nawet z droższymi konkurentami, którzy od wielu lat produkują cenione urządzenia. Bo to ASUS, koniec kropka. Przecież robi komputery. I w ten oto sposób najłatwiej popełnić błąd. Przetworniki ASUSa to kawał dobrej elektroniki i równie dobrego brzmienia. Kto posłucha, ten nie pożałuje. Według mnie konkurencja ma się czym martwić. Podobnie jest z dobrymi kablami. Twierdzenie, że "kable nie grają" jest absolutnie mylne. To ważny element toru. Zamiast sugerować się czyimiś mądrościami wykonajmy taki eksperyment sami. Wtedy przekonamy się na własnej skórze czy warto, czy nie.

Najważniejsze, aby nasza opinia podparta była konkretnymi, praktycznymi doświadczeniami. Tylko to w rzetelny sposób pozwoli miarodajnie i uczciwe ocenić wzmacniacz, głośniki, przetwornik czy kable. Przy wyborze sprzętu należy odsunąć na bok stereotypy i uprzedzenia. Dwudrożna kolumna potrafi zagrać tak samo dobrze jak trójdrożna, wzmacniacz wcale nie musi mieć 200 W mocy, a kabel o przekroju fi 1,5-2 mm2 całkowicie wystarczy do naszych kolumn.
Podpierając się sporym doświadczeniem stwierdzam, że nie zawsze najlepsze i najdroższe komponenty zabrzmią ze sobą najlepiej. Często niepozorne zestawy mają w sobie więcej chęci do grania niż duże i złożone konstrukcje. Kluczem do sukcesu jest umiejętność połączenia poszczególnych elementów i kreacja dźwięku na miarę konkretnych potrzeb i warunków.


Często złoty środek można osiągnąć specyficznymi konfiguracjami, dlatego warto próbować i słuchać. Przeginać oczywiście też nie można, bo zakręci nam się w głowie i łatwo pogubimy się w tym co było lepsze, a co gorsze. Znam przypadki, w których rok odsłuchów i krążenia wokół tematu to zbyt krótko na podjęcie decyzji o zakupie kolumn.
Sprzęt musi spełnić nasze oczekiwania a nie kolegi czy mądrali z forum internetowego. To MY musimy czerpać przyjemność ze słuchania muzyki, a nie INNI. 

O autorze

Adam Kiljańczyk jest zaprzyjaźniony z Audiopunktem od wielu lat. Pasję do sprzętu odziedziczył po Tacie, który to z kolei był i jest częstym gościem sklepu przy ul. Batorego.