pl | en

Wzmacniacz słuchawkowy

 

Questyle
CMA800R (x 2)

Producent: Questyle Audio Technology
Cena (w Europie): 1499 euro/szt.

Kontakt:
Add: Suite 804, Building B, Jialin Highrise, No.2001 Shennan Road, Futian District, Shenzhen
China
alden.zhao@questyleaudio.com


www.questyleaudio.com

MADE IN CHINA


eszcze kilka lat temu określenie „chiński produkt” było niemal synonimem taniego produktu niekoniecznie kojarzącego się z jakością. Dotyczyło to nie tylko produktów audio, ale to tymi w „High Fidelity” się zajmujemy. Dziś na rynku jest już całkiem sporo firm z Kraju Środka, które oferując produkty wysokiej klasy zmieniają sposób w jaki patrzymy na produkty „Made in China”. Przykłady? Z marek, z którymi miałem osobiście do czynienia wymieniłbym choćby: Lumina (choć, dla jasności, to marka z Hong Kongu), HiFiMANa (który ma siedzibę w USA, ale to firma chińska), AudioGD i pewnie jeszcze kilka innych. Marki te nikomu już nie kojarzą się z „tanizną”, niską jakością i klasą brzmienia, a raczej z wysokiej klasy produktami, świetnie wykonanymi i grającymi.


Kilka miesięcy temu usłyszałem od kolegi z branży, Dawida, o kolejnej takiej marce, firmie Questyle. Nie da się ukryć, że obaj zachwyciliśmy się wzmacniaczem słuchawkowym firmy Bakoon HPA-21, który w odróżnieniu od większości konkurentów pracował w trybie prądowym (a nie napięciowym). Wzmacniacz ten, znakomity od strony brzmieniowej, pięknie wykonany, miał jednakże (z naszego punktu widzenia) jedną podstawową wadę – cenę. Ponad 13 tys. zł za wzmacniacz słuchawkowy to sporo (choć oczywiście są i droższe produkty na rynku), więc jak to zwykle bywa zamarzył nam się podobny (klasą brzmienia) produkt za mniejsze pieniądze.
Cała zasługa leży po stronie wspomnianego kolegi, który znalazł firmę Questyle Audio, skontaktował się z nią i ściągnął pierwszą sztukę na testy. Te wypadły znakomicie, a i mnie, dzięki uprzejmości Dawida, udało się „rzucić” uchem na CMA800R. Tak się złożyło, że przedstawiciele Questyle'a byli w tym roku na wystawie High End 2014 w Monachium, miałem więc okazję spotkać się z Aldenem Zhao, menadżerem ds. eksportu tej marki. Na wystawie firma prezentowała kilka swoich produktów, m.in.: wzmacniacz słuchawkowy CMA800R (a właściwie dwa) oraz dwa przetworniki cyfrowo-analogowe - CAS192D i czy Q192 – urządzenia łączące w jednej obudowie funkcjonalności DAC-a i wzmacniacza słuchawkowego.

Zainteresowała mnie prezentacja dwóch wzmacniaczy słuchawkowych CMA800R, pracujących w charakterze monobloków i napędzających - tak, tak - moje ukochane Audeze LCD-3. Nie to, że inne produkty nie były ciekawe, ale, jak już pisałem nie raz, od dłuższego czasu poszukuję wzmacniacza słuchawkowego dla Audeze, które zagra po pierwsze odpowiednio dobrze, po drugie jak lubię, a po trzecie nie będzie kosztował majątku (jak wspomniany świetny Bakoon HPA-21, czy znakomity Sugden Masterclass HA-4). Oczywiście musiałem tego systemu (źródłem był DAC Questyle'a) posłuchać, ale zważywszy na warunki wystawowe trudno było oceniać definitywnie, jak dobre jest to rozwiązanie. Siłą rzeczy rozmowa z Alden poszła w stronę testu właśnie dwóch CMA800R, a ponieważ obaj jesteśmy fanami słuchawek Audeze, więc sprawę udało się dograć. Pozostało mi jedynie czekać na dostawę.

Poczynione uzgodnienia spowodowały powstanie jednego „drobnego” problemu. Otóż, by przetestować LCD-3 z dwoma CMA800R potrzebowałem odpowiedniego kabla, zakończonego dwoma 3-pinowymi wtykami XLR. Takiego nie ma w standardowym wyposażeniu Audeze (jest kabel zbalansowany, ale z pojedynczym wtykiem) i generalnie rzecz biorąc takich kabli na rynku jest niewiele. Pomyślałem oczywiście zaraz o Forza AudioWorks, tyle że w standardowej ofercie firma takiego kabla nie ma, więc musiałby być robiony specjalnie dla mnie i pozostałaby kwestia co zrobić z kablem po teście.
Tak się jednakże złożyło, że ponad miesiąc przed monachijską wystawą skontaktowałem się z Alexem Sventinskym z firmy WyWires. To amerykańska marka kablarska, o której od kilku lat dość głośno jest na tamtejszym rynku – zarówno według recenzji, jak i licznych opinii użytkowników w umiarkowanych (jak na dzisiejsze szalone czasy) cenach miały one oferować świetne brzmienie. Alex napisał mi, że będzie w Monachium i że chętnie się ze mną spotka. Obecność WyWires w Monachium najlepiej świadczy o tym, że firma chciałby mocniej wejść także na rynek europejski (i zapewne również inne – w końcu na High End przyjeżdżają ludzie z całego świata).

W czasie spotkania, wiedząc, że jednym z szeroko chwalonych produktów WyWires jest kabel słuchawkowy, zapytałem, czy Alex nie zrobiłby mi właśnie takiego kabla, jaki był potrzebny do testu monobloków Questyle'a ze słuchawkami Audeze. Stanęło na 3 m kablu zakończonym 4-pinowym XLR-em, oraz dodatkowej „przedłużce” zakończonej dwoma 3-pinowymi XLR-ami. Rozwiązanie to wydawało się bardziej praktyczne niż zakończenie kabla od razu dwoma XLR-ami, bo założyłem, że pozwoli mi wykorzystać kabel również w testach innych wzmacniaczy (oferujących wyjście XLR). Taki 1,5 metrowy kabel kosztuje w USA 299 USD (oczywiście można zamówić dłuższy płacąc dodatkowe 35 dolarów za każdą kolejną stopę długości) i można go zamówić z wtykami do Audeze, HiFiMANa, i Sennheisera (do modeli HD700 i 800 kabel kosztuje 349 dolarów, z racji droższych wtyków). Od strony wzmacniacza można oczywiście także zamówić potrzebny wtyk/wtyki, można także, tak jak ja, zamówić odpowiednią „przedłużkę”.
Jak się przekonałem po dostawie kabel jest bardzo lekki, elastyczny, porządnie wykonany, wygląda z jednej strony dość niepozornie, bo jest raczej cienki, z drugiej efektownie, dzięki intensywnie czerwonemu kolorowi koszulki. Dodajmy do tego dobre i porządnie zaterminowane wtyki Neutrika i dostajemy potencjalnie (bo fakty miał pokazać odsłuch) świetny kabel.

Wróćmy jednakże do Questyle. Urządzenie jest stosunkowo nieduże i dzięki starannie wykonanej i wykończonej aluminiowej obudowie prezentuje się bardzo dobrze. Na froncie umieszczono trzy wyjścia słuchawkowe: dwa na dużego jacka (6,3 mm) oraz jedno na 3-pinowego XLR. To ostatnie pracuje, gdy wzmacniacz jest wykorzystywany w trybie monofonicznym. Oprócz gniazd z przodu umieszczono także trzy hebelkowe przełączniki – (od lewej) główny włącznik, selektor wejść (bo są dwa – zbalansowane i niezbalansowane) oraz przełącznik trybu pracy. Dodajmy jeszcze równie starannie wykonaną aluminiową gałkę regulacji głośności i 5 niebieskich, nieprzesadnie jasnych diod wskazujących, które funkcje są w danym momencie aktywne.
Owe tryby pracy to jedna z cech wyróżniających to urządzenie pośród setek, jeśli nie tysięcy wzmacniaczy słuchawkowych dostępnych na rynku. Otóż każdy wzmacniacz CMA800R może pracować jako urządzenie stereofoniczne, ale możemy go również używać jako monobloku. Należy jedynie pamiętać, że wówczas będziemy potrzebowali dwóch egzemplarzy i kabla słuchawkowego, zakończony dwoma wtykami XLR (3-pinowymi).
Z tyłu oprócz już wspomnianych „normalnych” wejść analogowych (RCA i XLR) i gniazda sieciowego (IEC) mamy także wyjście pre-out (tylko RCA) oraz pojedyncze wejście
(gniazdo) XLR, które wykorzystujemy, gdy CMA800R pracuje jako monoblok. Wspomniałem także, że wraz kolegą rozglądaliśmy się za wzmacniaczem, który podobnie jak znakomity Bakoon pracowałby w domenie prądowej i tak właśnie jest w przypadku urządzenia Questyle'a, choć chińscy inżynierowie stosują nieco inne rozwiązania niż ich japońscy/koreańscy koledzy. Choć to oczywiście rzecz gustu ja powiedziałbym, że urządzenie jest ładne.

Nagrania użyte w teście (wybór)

  • Joe Satriani, Time Machine, Sony B000002BWJ, CD/FLAC.
  • Miles Davis, Tutu: Original Recording Remastered 2011 Deluxe Edition, Warner 081227976873, CD/FLAC.
  • AC/DC, Live, EPIC E2 90553, LP.
  • Georges Bizet, Carmen, RCA Red Seal 74321 39495 2, CD/FLAC.
  • Rodrigo y Gabriela, 11:11, EMI Music Poland 5651702, CD/FLAC.
  • Wycliff Gordon, Dreams of New Orleans, Chesky B0090PX4U4, CD/FLAC.
  • The Ray Brown Trio, Summer Wind, Concord Jazz CCD-4426, CD/FLAC.
  • TREME, soundtrack, Season 1, HBO 0602527508450, CD/FLAC.
  • Lee Ritenour, Rhythm sessions, Concord Records CRE 33709-02, CD/FLAC.
  • Kermit Ruffins, Livin' a Treme life, Basin Street B001T46TVU, CD/FLAC.
  • Pink Floyd, Wish you were here, EMI/EMI Records Japan TOCP-53808, CD/FLAC.
  • Dead Can Dance, Spiritchaser, 4AD/Mobile Fidelity MOFI 2-002, 180 g LP.
  • Miles Davis, Sketches of Spain, Columbia PC8271, LP.
  • Dire Straits, Communique, Vertigo 800 052-2, LP.
  • Carlos Santana, Shaman, Arista 74321959382, CD/FLAC.
  • John Lee Hooker, The best of friends, pointblank 7243 8 46424 26 VPBCD49, CD/FLAC.
  • Buddy Guy, Blues singer, Silvertone 01241-41843-2, CD/FLAC.
  • Muddy Waters & The Rolling Stones, Live At The Checkerboard Lounge, Chicago 1981, Eagle Rock Entertainment B0085KGHI6, CD/FLAC.
Japońskie wersje płyt dostępne na

CMA800R +Hd8000

Bakoon HPA-21 to wzmacniacz, który (nie tylko moim zdaniem) jest „idealnym” partnerem dla Sennheiserów HD800, bądź, jak kto woli, wyciąga z nich wszystko, co się da. Jak twierdził kolega (posiadacz tych słuchawek), dzięki któremu Questyle trafił do mnie, spasowanie chińskiego wzmacniacza z osiemsetkami jest równie dobre. Sam co prawda tych słuchawek nie posiadam, ale ponownie (bo tak samo było przy teście HPA-21) skorzystałem z uprzejmości Dawida i pożyczyłem „Sennki”, by sprawdzić jak zagrają z pojedynczym CMA800R. Dwa urządzenia to ciągle za mało, by wyciągać definitywne wnioski, ale ostrożne można już na tym oprzeć.
Moim zdaniem to właśnie wzmacniacze prądowe pozwalają HD800 w pełni rozwinąć skrzydła. Nie chcę wywoływać wojny z fanami tych nauszników, ale swoje zdanie na ich temat mam – to bardzo analityczne, wysoce detaliczne, szybkie słuchawki, z nieco rozjaśnioną, czasem szorstką górą, które sprawdzają się dobrze gdy chcemy rozłożyć dźwięk na czynniki pierwsze, ale słuchanie za ich pomocą muzyki mnie osobiście nie daje takiej przyjemności jak w przypadku Audeze, HiFiMANów, FADów i jeszcze wielu innych słuchawek. HD800 są bowiem, jeszcze raz podkreślam – w moim odczuciu, na dłuższą metę męczące. Tzn. z jednej strony są to najwygodniejsze słuchawki jakie kiedykolwiek miałem na uszach, co sugerowałoby, że długie odsłuchy będą czystą przyjemnością. Tyle że od strony dźwiękowej, jak na moje ucho, zasypują one człowieka dużą ilością dobitnie podanych szczegółów, są nieco „nerwowe”, nie pokazują takiego basu jak Audeze, HiFiMANy, czy nawet FADy, a przede wszystkim nie oferują odpowiedniego wypełnienia dźwięku, więc mimo iż budują niezłą przestrzeń, to wszystkie te elementy razem nie bardzo chcą się układać w płynną, spójną muzykę.

No chyba, że podepnie się je do prądowego wyjścia Bakoona, albo, jak się okazuje, do prądowego wyjścia Questyle'a. Pasmo się wyrównuje, dźwięk się wypełnia, średnica zyskuje na namacalności, a bas na potędze i świetnej kontroli i w końcu z tych słuchawek płynie muzyka. Tak, podpinałem „Sennki” pod świetne wzmacniacze, takie jak wspomniany Sugden, czy M2Tech, ale z nimi tak nie grały (choć oba to urządzenia pracujące w klasie A, co powinno sugerować, że dobrze poradzą sobie z wspomnianymi „wadami” HD800). Dopiero np. właśnie z testowanym CMA800R w słuchawkach pojawiła się muzyka, a nie tylko dźwięk i w końcu mogłem mówić o brzmieniu z wysokiej półki i słuchać z przyjemnością. Osobiście wybrałbym Audeze, HiFiMANy, a nawet FADy, ale w tym połączeniu wybór już nie był aż taką oczywistością. Jeśli więc ktoś z Państwa jest fanem HD800-tek proszę wypróbować czy to Questyle'a, pomimo że na dziś to będzie trudne, bo jeszcze dystrybucji w Polsce nie ma – ale szanse, o ile mi wiadomo, są. Albo Bakoona – być może usłyszycie, że Wasze ukochane nauszniki potrafią zagrać jeszcze lepiej, bardziej muzykalnie, bardziej „kompletnie” niż do tej pory z innym wzmacniaczem. Co ważne nie stracą wcale swoich zalet – pozostaną szybkie, detaliczne i transparentne.

CMA800R + FAD Pandora Hope VI

Questyle'a z Pandorami, które to zestawienie bardzo mnie intrygowało, słuchałem w drugiej kolejności tylko dlatego, że wiedziałem, że HD800 będę musiał oddać. Oczywiście odsłuch odbywał się także z pojedynczym CMA800R i było to kolejne świetne zestawienie. Pisałem w swojej recenzji, że Pandory z każdym odsłuchem podobały mi się coraz bardziej i strasznie trudno było mi się z nimi rozstać po recenzji. Cóż, pewnie dlatego mam już teraz swoje własne i muszę powiedzieć, że mój zachwyt tymi słuchawkami nie ustaje - naprawdę nie ustępują topowym Audeze aż tak bardzo jak sugerowałaby różnica w cenie! Zestawienie ich z Questylem okazało się doskonałym pomysłem i pokazało, że drzemią w nich, w pewnych aspektach, jeszcze większe możliwości.
Testowany wzmacniacz wniósł do brzmienia japońskich słuchawek większą żywiołowość, otwartość, których niby wcześniej nie brakowało, ale gdy dźwięk w tych aspektach się jeszcze poprawił trudno było tego nie docenić. CMA800R dociążył także nieco bas zapewniając jednocześnie jego świetną kontrolę dzięki czemu pace&rhythm stał się niemal wzorcowy.


Pewnych rzeczy przeskoczyć się nie da i nawet z Questylem Pandory Hope VI nie zeszły tak nisko jak np. Audeze, ale lepsza kontrola, sprężystość i wyższa energetyczność przekazu sprawiły, że na tę niewielką różnicę przestałem zwracać uwagę. Gęsta, gładka średnica zyskała na wyrafinowaniu, na przejrzystości, a co za tym idzie na jeszcze lepszym wglądzie w kolejne warstwy muzyki. Na górze pasma pojawił się dodatkowy „błysk”, dzięki któremu trudno już było mówić o „nieco ciemnym” charakterze tych słuchawek. CMA800R jest bardzo czysto, transparentnie grającym wzmacniaczem z czego takie, odrobinę ciemne słuchawki w pełni skorzystały.
Questyle nie ma jednakże tendencji do odchudzania dźwięku, do rozjaśniania jako takiego, a jak pokazał odsłuch z HD800 potrafi zrobić wręcz coś przeciwnego, czyli dociążyć prezentację, wypełnić ją. Nie ma więc obaw, że to wzmacniacz dla jednego typu słuchawek, skoro tak znakomicie poradził sobie z tak różnymi słuchawkami jak Pandory Hope VI i HD800.

Będzie miało zapewne znaczenie jakiego źródła użyjemy z tym wzmacniaczem. Fantastycznym partnerem był np. Lumin T1 – młodszy, mniejszy brat genialnego A1, nie ustępujący mu specjalnie klasą brzmienia, równie wciągająco, ciepło, rozdzielczo grający. Świetnie grał z moim TeddyDAC, z zestawem Accoustic Artsa (Tube DAC II i Drive II), znakomicie ze źródłami analogowymi (np. z gramofonem Zontka). Czujecie już Państwo pewną prawidłowość? Tak, moim zdaniem z tak szybkim, detalicznym, transparentnym wzmacniaczem najlepiej sprawdzają się gładkie, gęste, nasycone, muzykalne źródła, które sprawią, że prezentacja stanie się kompletna – analityczna, ale i muzykalna, szybka, detaliczna, ale i gładka i dociążona. Oczywiście wybór będzie należał do każdego potencjalnego użytkownika CMA800R i będzie zależał od efektu, jaki będzie chciał uzyskać. Dla mnie takie system był idealnie spasowanym. Pozostało mi już tylko posłuchać jak Questyle z wymienionymi, nadzwyczaj muzykalnymi źródłami zagra ze słuchawkami Audeze.

CMA800R + Audeze LCD-XC i LCD-3

Tak, po moim całkowitym i bezapelacyjnym zachwycie nad zamkniętą konstrukcją Audeze nie mogłem nie sprawdzić jak wypadnie ona z testowanym wzmacniaczem/wzmacniaczami. Tzn. miałem szansę dlatego, że dystrybutor był uprzejmy chwilowo „zapomnieć” odebrać LCD-XC. W przypadku tych słuchawek mogłem już sprawdzić (choć z różnymi kablami – Forza Audioworks i WyWires) jak brzmią te same słuchawki napędzane jednym wzmacniaczem i dwoma naraz. Z rozmowy z Aldenem wynikało, że pośród słuchawek, które producent testował ze swoimi wzmacniaczami to LCD-3 najbardziej zyskiwały przy napędzaniu ich monoblokami, ale przecież grzechem byłoby nie zrobić porównania z genialnymi LCD-XC.
Odsłuch tych fantastycznych słuchawek napędzanych Questylem nie zmienił mojego zdania o nich ani na jotę. Z jednej strony pokazuje to, że CMA800R spisał się równie dobrze jak znakomity Sugden Masterclass HA-4, z drugiej sugeruje również, że XC nie skorzystały specjalnie na napędzaniu ich dwoma monoblokami. Uściślę – już jeden testowany wzmacniacz zmienił nieco akcenty charakteru brzmienia amerykańskich słuchawek. O ile Sugden stawiał na barwę, dociążenie, na płynność i gładkość, o tyle Questyle przesunął akcent nieco w stronę szybkości, detaliczności i przejrzystości brzmienia.


Proszę zwrócić uwagę na zwrot: „przesunął akcent” - nie był to bowiem przypadek całkowicie odmiennego grania. Rzecz raczej w zestawieniu dwóch wybitnych wzmacniaczy słuchawkowych, które w pojedynkę wydawały się oferować prezentację, w której trudno byłoby coś znacząco poprawić. Dopiero bezpośrednie porównania uświadomiły mi, że i owszem Sugden mógłby zagrać ciut szybciej, bardziej transparentnie i detalicznie i wcale nie oznaczałoby to przejścia do grupy zimnych, analitycznych urządzeń. Z drugiej strony Questyle mógłby odrobinę bardziej dociążyć średnicę, która mogłaby być jeszcze trochę gęstsza i gładsza i wcale nie oznaczałoby to, że zrobiły się z niego „ciepłe kluchy”. To po prostu dwa znakomite, kompletne urządzenia, z których każde ma indywidualny charakter, których po prostu nie da się nie doceniać, a w moim przypadku nie dało się także nie lubić. Kolejnym krokiem było oczywiście wykorzystanie kabla WyWires i zbalansowane podłączenie XC do dwóch CMA800R. Mówiąc szczerze nie spowodowało to żadnej rewolucji w dźwięku – zmiany były raczej niewielkie, choć pozytywne. Nieco większa dynamika, odrobinę lepsza kontrola i definicja i tak już przecież znakomitego basu, to właściwie tyle, jeśli chodzi o zmiany, których byłem faktycznie pewny.

No i w końcu creme de la creme tego testu, Questyle z LCD-3. Przypomnę, że w niedawnym teście LCD-XC napisałem, że te słuchawki moim zdaniem były jeszcze lepsze od LCD-3, acz z zastrzeżeniem, że mój egzemplarz tych ostatnich to nie jest najnowsza wersja (czyli brak w nich choćby rozwiązania o nazwie FAZER dość istotnie zmieniającego/poprawiającego brzmienie).
Ów niedawny test rodził więc pytanie, czy CMA800R może przywrócić „właściwą” hierarchię i pozwolić LCD-3 na powrót na top mojej prywatnej listy. Już odsłuch z pojedynczym wzmacniaczem pokazał, że charakter brzmienia Questyle dobrze pasuje do nieco ciemnych Audeze. Niesamowita, gęsta, kremowa wręcz średnica zyskała nieco na szybkości i przejrzystości, niskie tony stały się bardziej sprężyste, niosły więcej energii, ale największa różnica pojawiła się na górze pasma. To przez tę ostatnią LCD-3 (przede wszystkim starsza wersja) były nazywane przez wielu ciemno grającymi słuchawkami. Jest tam mnóstwo detali, jest dobra rozdzielczość, jest otwartość, ale nie ma takiego blasku, do jakiego przyzwyczaiły nas inne słuchawki i by to wszystko odpowiednio pokazać potrzeba naprawdę wybornego, rozdzielczego wzmacniacza.
Kiedyś pisałem, że Mjolnir firmy Schiit Audio, potrafił ową górę pięknie doświetlić (doświetlić a nie rozjaśnić!), co dawało lepszy wgląd w tą część pasma, ale przede wszystkim sprawiało, że owo ogólne wrażenie dość ciemnego brzmienia niemal znikało. CMA800R robi to samo, ale chyba (od czasu testu Mjolnira minęło sporo czasu stąd brak absolutnej pewności) jeszcze nieco lepiej. Z tym wzmacniaczem Audeze brzmiały trochę żywiej, bardziej energetycznie, bardziej transparentnie. Nie były to wielkie różnice, ale łatwo zauważalne.

Pozostało mi więc jeszcze podpiąć się kablem WiWyres do dwóch CMA800R, by sprawdzić, czy napędzenie LCD-3 monoblokami wniesie poprawę wartą zakupu dwóch sztuk tego wzmacniacza. Odpowiedź jest prosta: TAK! Tyle razy już pisałem, że to najlepsze słuchawki jakie znam, że grają lepiej, bardziej kompletnie niż jakiekolwiek inne. Wpięcie ich do dwóch CMA800R pokazało, że nie znałem 100% ich możliwości. Ogólny charakter ich brzmienia nie zmienił się diametralnie, a zmiany w zasadzie szły w tym samym kierunku, co przy odsłuchu z pojedynczym wzmacniaczem, tyle że tym razem zmiany nie były tylko „zauważalne”. Choć były istotne, przenosząc LCD-3 na nowy, jeszcze wyższy poziom. Tak dynamicznych, grających tak potężnym, ale jednocześnie doskonale kontrolowanym basem słuchawek jeszcze nie słyszałem. W tym zestawieniu nawet organy robiły wrażenie swoją masą i potęgą, a ja nie mogłem wyjść z podziwu, jak nisko LCD-3 potrafią zejść. Dla czystej przyjemności słuchałem także np. popisów perkusistów – tu przydawała się owa kosmiczna dynamika tego systemu, ale także znakomite różnicowanie zarówno na dole, jak i na górze pasma.

Na górze pasma różnicowanie to jedno, ale też i w końcu (dla tych słuchawek) każde uderzenie pałeczki w blachę krzesało niemal iskry, tak było mocne, tak dobrze zdefiniowane i tak kapitalnie pokazana była odpowiedź uderzanego kawałka metalu i idące za tym długie, pełne wybrzmienie. Odniosłem także wrażenie, choć już nie aż tak bardzo wyraźne, że dwa CMA800R przyczyniły się również do lepszej gradacji planów i lepszej/precyzyjniejszej definicji poszczególnych źródeł pozornych, co skutkowało zwiększeniem realizmu prezentacji (w kategorii: słuchawki, oczywiście).
Nie miałem co prawda okazji sprawdzić HD800, czy FADów napędzanych dwoma Questyle'ami, więc trochę tu spekuluję, ale opierając się na informacji od Aldena i na doświadczeniu z LCD-XC, wygląda na to, że faktycznie to LCD-3 zyskują najwięcej ze zbalansowanego połączenia z dwoma prądowymi wzmacniaczami Questyle'a pracującymi w charakterze monobloków. Do LCD-XC, słuchawek skuteczniejszych, łatwiejszych do napędzenia sugerowałbym raczej pojedynczy CMA800R. Do LCD-3 dwa wzmacniacze robią dużą większą różnicę. Oczywiście dwa wzmacniacze to cena x 2, ale jeśli chce się mieć topowe rozwiązanie, to ono niestety kosztuje.
Czy warto kupić dwie sztuki (podwójny koszt + koszt zakupu specjalnego kabla) to już pytanie, na które każdy użytkownik musi sobie odpowiedzieć sam. Ja nie mam wątpliwości, że chcąc mieć najwyższej klasy system słuchawkowych z Audeze LCD-3 ich właściciel powinien brać pod uwagę dwie sztuki CMA800R. Z braku bezpośredniego porównania do innych posiadanych kabli nie mogę napisać, że kabel WiWyres to najlepszy możliwy wybór, ale bez wątpienia mogę napisać, że robi to, czego ja osobiście oczekuję od kabli audio – nie przeszkadza i pozwala prawdziwie lśnić reszcie systemu. Dla mnie to jedyna rekomendacja jakiej potrzebuję.

Podsumowanie

Po znakomitych doświadczeniach z prądowymi urządzeniami Bakoona, także pracujący w domenie prądowej, Questyle CMA800R potwierdził, że to po prostu świetne rozwiązanie i aż dziw bierze, że tak niewiele firm to wykorzystuje. Pojedynczy CMA800R to znakomity wzmacniacz słuchawkowy, który należy do kilku najlepszych, jakich dane mi było posłuchać. Oferuje nadzwyczajnie czysty, transparentny dźwięk, ogromną ilość detali, rozdzielczość i szybkość. Nie składa się to w kliniczny, suchy przekaz, ale (z odpowiedniej klasy słuchawkami) w pełną, przekonującą i muzykalną prezentację.
Co ciekawe potrafi się doskonale spasować z tak różnymi słuchawkami jak Sennheisery HD800, FADy Pandora Hope VI, czy słuchawki Audeze – jest na rynku dużo bardzo dobrych wzmacniaczy, ale tylko bardzo nieliczne są tak uniwersalne. Zainwestowanie w dwa takie wzmacniacze, wykorzystanie każdego z nich do napędzenia jednego kanału, podpięcie gładkiego, nasyconego, najlepiej zbalansowanego źródła i zapięcie do tego systemu Audeze LCD-3 skutkuje powstaniem absolutnie high-endowego systemu. Te genialne słuchawki zyskują jeszcze bardzo wyraźnie w zakresie dynamiki i żywiołowości prezentacji, która jest także bardziej transparentna. Bardzo wyraźnie zyskuje także góra pasma, którą Questyle „doświetlają”, której dodają blasku i w którą dają jeszcze lepszy wgląd. Wszystko to sprawia, że te genialne słuchawki wznoszą się na poziom, na jakim wcześniej jeszcze ich nie słyszałem. Kapitalna dynamika, niski, potężny, ale doskonale kontrolowany bas, gęsta, kremowa średnica, która zyskuje na przejrzystości, czystości, nie tracąc nic ze swojej niezwykłej namacalności dającej tak bliski, intymny kontakt z muzyką.
I w końcu góra pasma, której nie można już zarzucić, że jest trochę ciemna – teraz jest otwarta, pełna blasku, ale i dociążona, nadal gładka, bez wyostrzeń, bez zaokrągleń. Całość jest niezwykle spójna, płynna i łączy cechy, które spotyka się zwykle dopiero na bardzo wysokiej półce – nadzwyczajną czystość i detaliczność z nasyceniem i gładkością, dynamiczne , energetyczne granie z wyrafinowaniem godnym miana high-endu pełną gębą!

Questyle CMA800R to wzmacniacz słuchawkowy pracujący w domenie prądowej. Zacznijmy od wyglądu. Obudowa to stosunkowo niewielka, aluminiowa bryła o regularnych kształtach. Wykonanie i wykończenie stoją na wysokim poziomie, choć, o czym za chwilę, to pewnych drobiazgów można by się przyczepić. Na grubym froncie umieszczono trzy przełączniki hebelkowe – (od lewej) główny włącznik, selektor wejść, oraz przełącznik trybu pracy wzmacniacza. Między dwoma pierwszymi umieszczono cztery niebieskie diody o rozsądnej jasności odpowiadające poszczególnym funkcjom. Dalej umieszczono dwa wyjścia słuchawkowe (prądowe) na dużego jacka (6,3 mm), 3-pinowe wyjście XLR, oraz płynnie pracującą, aluminiową gałkę pokrętła głośności.
Z tyłu obok gniazda IEC umieszczona dwa stereofoniczne wejścia analogowe: RCA i XLR (i stąd selektor wejść na froncie), pojedyncze monofoniczne wejście XLR, oraz niezbalansowane (RCA) wyjście pre out. Cała obudowa spoczywa na 3 lub 4 (do wyboru) bardzo porządnych, aluminiowych nóżkach z wkomponowanym w nie gumowym o-ringiem.
Przełącznik tryby pracy urządzenia, wyjście słuchawkowe XLR oraz monofoniczne wejście analogowe XLR wykorzystywane są gdy używamy jednocześnie dwóch wzmacniaczy CMA800R pracujących w charakterze monobloków. Do jednego z nich podpinamy jeden kanał źródła i jeden słuchawek, a do drugiego drugi kanał. Nie wiem, czy na rynku jest jakikolwiek inny model wzmacniacza słuchawkowego, który może pracować zarówno jako wzmacniacz stereo, jak i w parze z drugim jako mono. Woo Audio zrobiło oczywiście swoje monobloki, ale tam nie ma wyboru - trzeba kupić parę wzmacniaczy.

Wrócę na moment do tych drobiazgów, które moim zdaniem Questyle mógłby jeszcze poprawić, jeśli chodzi o funkcjonalność i estetykę swojego urządzenia. Po pierwsze, gdy wykorzystuje się dwa wzmacniacze, każdy z niezależną regulacją głośności, przydałaby się jakaś skala regulacji głośności – ułatwiłoby to ustawienie takiego samego poziomu w obu kanałach. Od strony estetycznej dałoby się zapewne poprawić kwestię mocowania górnej pokrywy – 8 śrubek wkręcanych od góry nie jest rozwiązaniem idealnym, dałoby się to rozwiązać ładniej. Poza tym jednym elementem estetyka tego urządzenia stoi na wysokim poziomie.


Wspomniałem już, że wzmacniacz Questyle'a pracuje w domenie prądowej – sam symbol: CMA już to sugeruje, bo bierze się on od: Current Mode Amplification. Co oznacza prądowe wzmacnianie sygnału? Ano należy to odczytywać dosłownie – sygnał (który trafia do urządzenia w postaci napięciowej, bo tak dostarczają go wszelkie źródła, i jest zamieniany na prądowy) jest wzmacniany w domenie prądowej, a nie, jak w niemal wszystkich urządzeniach na rynku, w napięciowej. Rozwiązanie to stosuje się szeroko w innych branżach, ale w audio Questyle wciąż należy do nielicznych firm. Warto dodać, że chińska firma opatentowała swoje rozwiązania, zastosowane w opisywanym wzmacniaczu słuchawkowy. Podobnie jak w napięciowych stopniach wzmacniających, także i prądowy wykorzystuje do tego celu tranzystory, jednakże cały układ pracuje w nieco inny sposób. Jak pisze producent wszystkie kondensatory w zamkniętym układzie z tranzystorami pracują z ultra-niską impedancją, co pozwala uzyskać bardzo szerokie pasmo przenoszenia i nadzwyczaj niskie zniekształcenia. Jak dalej czytamy w materiałach producenta prądową amplifikację wybrano właśnie z uwagi na bardzo niskie zniekształcenia (na poziomie 0,00026%) bardzo szerokie pasmo (do 850 kHz). Rozwiązanie to pozwala także, m.in. zminimalizować TIMD (Transient Intermodulation Distortion).

Samo rozwiązanie to jedno, ale elementy wykorzystane do jego realizacji to osobna kwestia i tu Questyle także nie zawodzi stosując komponenty wysokiej klasy. Cały układ jest zasilany ze sporego, toroidalnego trafa z kilkoma uzwojeniami wyprodukowanego specjalnie dla tego urządzenia przez kanadyjską firmę Plitron. W sekcji zasilania znajdujemy w sumie 22 sztuki Nichiconów Fine Gold o pojemności 1000 μF każdy. Obok trafa zamontowano diody Schottky'ego, których zadaniem jest redukcja szumów. Użyte rezystory to także bardzo porządne militarne DALE, potencjometr to niebieski ALPS.
W stopniu wzmacniającym pracują wzmacniacze operacyjne OPA627 – to także wcale nie tanie i uznane kości. Na pokładzie płyty głównej, na której osadzono cały układ znajdziemy także wysokiej klasy kondensatory WIMA, które, jak już wcześniej pisałem, pracują z bardzo niską impedancją. Sygnał (napięciowy) trafia do CMA800R wejściami analogowymi i jest konwertowany na prądowy w układzie VCCS (Voltage Control Current Source). Już w tej postaci trafia do sekcji wzmacniającej i dopiero potem następuje konwersja I/V, bo przecież słuchawkom trzeba dostarczyć sygnał napięciowy, a nie prądowy. Ostatni etap całej układanki to układy OPT i ujemnego sprzężenia zwrotnego, których zadaniem jest stabilizacja sygnału wyjściowego.

Dane techniczne (wg producenta)

Wzmocnienie: 15,5 dB
Maksymalna moc wyjściowa:

  • 180 mW (7,5 Vrms) dla 300 Ω, w trybie stereo
  • 710 mW (15 Vrms) dla 300 Ω, w trybie mono
    S/N: 114 dB, w trybie stereo, 118 dB w trybie mono
    THD+N:
  • 0,00038% przy 1 kHz, 300 Ω w trybie stereo
  • 0,00026% przy kHz, 300 Ω w trybie mono
    Pasmo przenoszenia: DC-200 kHz (+0, -0,3 dB); DC-650 kHz(+0, -3 dB)
    Czułość wejścia: 1,2 Vrms
    Impedancja: 47 kΩ
    Wejścia: XLR stereo, RCA Stereo, XLR mono w pełni zbalansowane
    Wyjścia: 2x duży jack 6,35 mm, w pełni zbalansowane pojedyncze 3-pinowe wejście XLR, wyjście pre-out (RCA)
    Tryb pracy: klasa A
    Zużycie prądu: 13 W
    Wymiary: 330x300x55 mm

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl

    System odniesienia

    - Odtwarzacz multiformatowy (BR, CD, SACD, DVD-A) Oppo BDP-83SE z lampową modyfikacją, w tym nowym stopniem analogowym i oddzielnym, lampowym zasilaniem, modyfikowany przez Dana Wrighta
    - Wzmacniacz zintegrowany ArtAudio Symphony II z upgradem w postaci transformatorów wyjściowych z modelu Diavolo, wykonanym przez Toma Willisa
    - Końcówka mocy Modwright KWA100SE
    - Przedwzmacniacz lampowy Modwright LS100
    - Przetwornik cyfrowo analogowy: TeddyDAC, oraz Hegel HD11
    - Konwerter USB: Berkeley Audio Design Alpha USB, Lampizator
    - Gramofon: TransFi Salvation z ramieniem TransFi T3PRO Tomahawk i wkładkami AT33PTG (MC), Koetsu Black Gold Line (MC), Goldring 2100 (MM)
    - Przedwzmacniacz gramofonowy: ESELabs Nibiru MC, iPhono MM/MC
    - Kolumny: Bastanis Matterhorn
    - Wzmacniacz słuchawkowy: Schiit Lyr
    - Słuchawki: Audeze LCD3
    - Interkonekty - LessLoss Anchorwave; Gabriel Gold Extreme mk2, Antipodes Komako
    - Przewód głośnikowy -
    LessLoss Anchorwave
    - Przewody zasilające - LessLoss DFPC Signature; Gigawatt LC-3
    - Kable cyfrowe: kabel USB AudioQuest Carbon, kable koaksjalne i BNC Audiomica Flint Consequence
    - Zasilanie: listwy pasywne: Gigawatt PF-2 MK2 i Furutech TP-609e; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
    - Stolik: Rogoż Audio 4SB2N
    - Akcesoria antywibracyjne: platforma ROGOZ-AUDIO SMO40; platforma ROGOZ-AUDIO CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot