pl | en

Przetwornik cyfrowo-analogowy/wzmacniacz

słuchawkowy + słuchawki

OPPO
HA-1 + PM-1

Producent: OPPO BD UK Ltd
Cena: 6596 zł + 6156 zł (w zestawie 12 114 zł)

Kontakt:
42 Hellesdon Park Road | Norwich | Norfolk | NR6 5DR | United Kingdom | 0845 060 9395A

www.oppodigital.co.uk

DESIGNED IN USA/MADE IN CHINA

Do testu dostarczyła: Cinematic


irma OPPO jest jednym z bardziej nietypowych producentów w branży audio, a właściwie audio-wideo. Ładnych kilka lat temu - nie jestem pewny, czy był to rok 2009, czy 2010 - zwróciła na siebie uwagę fanów zarówno dobrego obrazu, jak i brzmienia wypuszczając na rynek odtwarzacz multiformatowy OPPO BDP 83. Choć trzeba wiedzieć, że zaczęli nieco wcześniej, bo w 2007 roku, kiedy na rynku znalazł się pierwszy całkiem budżetowy, kosztujący 169 USD, odtwarzacz DVD. BDP 83 był o tyle ciekawy, że nie tylko oferował świetny obraz zarówno z płyt DVD jak i Blu-ray, ale także zgłaszając aspiracje do miana dobrej klasy odtwarzacza wszelkich formatów audio, świetnie grał również płyty CD, DVD-A i SACD. A wszystko to w umiarkowanej cenie, wynoszącą wówczas w USA 499 USD.


Urządzenie o tak szerokiej funkcjonalności było wynikiem nie tylko pomysłu jego twórców, ale i w pewnym stopniu beta-testerów. Ci ostatni mieli okazję testować prototypy odtwarzaczy OPPO i zgłaszać do nich uwagi, które - można by rzec: o dziwo - były faktycznie wykorzystywane przez producenta. Dlatego też, gdy player trafił w końcu na rynek był urządzeniem dopracowanym, dobrze działającym, a przy tym, co tu kryć, dzięki produkcji w Kraju Środka, niedrogim. Brzmieniowo, jak twierdziło wiele osób, mógł stawać w szranki nawet z kilkukrotnie droższymi odtwarzaczami CD, a przecież odtwarzał również SACD, DVD-Audio oraz płyty wizyjne. Oczywiście z punktu widzenia audiofilskiego nie było to urządzenie doskonałe, ale, co szybko wychwyciło kilka firm z naszej branży, stanowiło dobrą bazę do odtwarzacza audio dobrej klasy.

Kilka firm wzięło się więc za modyfikowanie tegoż playera. Od początku robił to np. Dan Wright z ModWrighta, robiła to także firma NuForce, a także kilka innych firm. Modyfikacje polegały przede wszystkim na właściwie apgrejdzie/wymianie stopnia analogowego odpowiedzialnego za dźwięk. Dan Wright, dla przykładu, wstawiał (nadal to robi w najnowszych modelach) stopień analogowy własnego autorstwa. Klient miał do wyboru opcję nieco tańszą - tranzystorową, bądź droższą - wykorzystujący lampy 6SN7. Dochodził do tego zewnętrzny, także lampowy zasilacz. Firma OPPO Digital szybko zauważyła, że również rynek audiofilski ma spory potencjał, postanowiła więc sama także opracować jeszcze lepiej brzmiącą wersję swojego hitowego produktu. Na rynku pokazał się model 83SE, który – po modyfikacji lampowej ModWrighta – od kilku jest lat częścią mojego systemu.

Produkcja odtwarzaczy okazała się tak dużym sukcesem, że OPPO postanowiła nie zasypiać gruszek w popiele i wypuściła kolejne modele, bardziej dopracowane, z nowymi funkcjami: BDP-93 i 95, a później także 103 i 105 (sprzedawane obecnie). Postęp dotyczył oczywiście nie tylko toru audio (dodano choćby wyjścia zbalansowane, dodano opcję streamera/odtwarzacza plików), ale również wideo, stąd też popularność OPPO nadal rosła zarówno wśród dźwięko- jak i obrazolubów. O obrazie wypowiadać się nie będę, ale wiele osób, którzy bardziej się tym interesują twierdzi, że w tym zakresie OPPO jest w światowej czołówce.

Z pewnym opóźnieniem firma zauważyła także jak ogromny potencjał ma rynek związany ze słuchawkami. A może to nie kwestia opóźnienia, ale raczej polityki, czyli potrzeby maksymalnego dopracowania urządzeń zanim trafią na rynek. A to zabiera sporo czasu. Tak czy owak obok odtwarzaczy wieloformatowych na rynek trafiły również słuchawki, a następnie DAC/wzmacniacz słuchawkowy.
W przypadku słuchawek zdecydowano się na technologię planarną, co bardzo ucieszyło mnie (fana takich właśnie słuchawek), jak i wiele osób, które dzięki HiFiMANowi, czy Audeze przekonały się do tego rozwiązania. Myślę, że wpływ na taką decyzję mógł mieć ogromny sukces obu tych marek przede wszystkim na rynku amerykańskim. Warto bowiem zwrócić uwagę, że choć OPPO produkuje swoje urządzenia w Chinach, jest jednakowoż firmą amerykańską na dodatek mocno skupioną właśnie na rodzimym rynku. OPPO na rynek słuchawkowy wchodziło co prawda później od konkurencji, ale dało im to przewagę w postaci dobrego rozeznania potrzeb rynku.

Zarówno HiFiMAN jak i Audeze zaczynały od niełatwych (albo wręcz ekstremalnie trudnych, jak w przypadku HE-6) słuchawek przeznaczonych właściwie wyłącznie do domowego zastosowania. Rozwój rynku audio w stronę „mobilności” wymusił na nich wypuszczenie słuchawek łatwiejszych do napędzenia, które mogą grać nawet z przenośnymi odtwarzaczami. Faktem jest, iż nawet te „łatwiejsze” modele do użytku outdoorowego specjalnie, przede wszystkim z racji gabarytów i wagi, się nie nadają. Ten słabszy punkt konkurencji postanowiło wykorzystać OPPO. Słuchawki PM-1, bo o nich mowa, choć także wyposażone w przetworniki planarne, są mniejsze, lżejsze i jeszcze łatwiejsze do napędzenia. Słowem, w przeciwieństwie do konkurentów, można ich używać także poza domem/biurem. Można, acz należy pamiętać, że to słuchawki o konstrukcji otwartej, czyli nie są, pod kątem użytkowania w publicznych miejscach, idealne.

Słuchawki nie dość, że niewielkie i lekkie są także świetnie wykonane i bardzo wygodne – kolejne argumenty za ich używaniem w każdej sytuacji. Dostajemy je w eleganckiej, drewnianej, miękko wyłożonej skrzynce, a dodatkowo otrzymujemy także materiałowy, usztywniony pokrowiec na zamek, gdybyśmy chcieli zabrać słuchawki ze sobą. PM-1 standardowo wyposażone są w kabel z miedzi OCC (bodaj 3 m) zakończony dużym jackiem (6,3 mm). Dodatkowo można zamówić kabel zbalansowany zakończony wtykiem XLR. Standardowe pady wykonane są z naturalnego lateksu i, podobnie jak pałąk, obciągnięte delikatną skórą – te elementy sprawiają, że słuchawki są bardzo wygodne, a dzięki połączeniu z srebrnymi, metalowymi elementami wyglądają po prostu znakomicie.

Już w momencie wypuszczenia na rynek pierwszych słuchawek (pierwszych, bo już pojawił się kolejny, nieco tańszy model PM-2) OPPO zapowiedziało, że w ofercie znajdzie się także DAC/wzmacniacz słuchawkowy dedykowany przede wszystkim ich własnym słuchawkom. HA-1, bo tak nazywa się to urządzenie, w części przetwornika cyfrowo-analogowego oparto na sprawdzonych rozwiązaniach z odtwarzaczy tej samej marki. Słowem w środku siedzi kość ESS 9018 Sabre, niemal identyczny jest także stopień wyjściowy – skoro sprawdziło się to w innych źródłach to po co wyważać otwarte drzwi? Urządzenie wyposażono w bogaty zestaw wejść cyfrowych: optyczne, koaksjalne, AES/EBU, oraz asynchroniczne USB, obsługujące nie tylko gęsty sygnał PCM (do 32/384, czyli DXD), ale i DSD, zarówno 64, 128 jak i 256 (to ostatnie podobno – nie mam takich plików by to sprawdzić). Wzmacniacz słuchawkowy z osobnymi wyjściami niezbalansowanym (duży jack) i zbalansowanym (4-pinowy XLR) pracuje w klasie A, bez sprzężenia zwrotnego. Całość urządzenia to układ w pełni zbalansowany oparty o elementy dyskretne.
Mało? OK, dodajmy wejścia analogowe (RCA i XLR) i wyjścia pre-out (także RCA i XLR) i mamy już przedwzmacniacz, który ma wystarczające wzmocnienie by wysterować końcówkę mocy. Może nie każdą, ale większość z podobnej półki cenowej na pewno. Jeszcze mało? No to, żeby było całkiem nowocześnie dodajmy osobne wejście USB dla urządzeń mobilnych (kompatybilne z urządzeniami Apple’a) oraz łączność Bluetooth z kodekiem Apt-X, jeśli ktoś chciałby sobie grać bezprzewodowo powiedzmy ze smartfona.

Wygląd? Powiedzmy dość tradycyjny, choć z jednym wyjątkiem: otóż HA-1 wyposażono w dobrej jakości wyświetlacz, na którym można sobie wybrać jedną z możliwych „tapet” vel ekranów głównych. Mogą to być np. klasyczne wskaźniki analogowe z pięknie „podświetlonymi”, ruchomymi wskazówkami, osobnymi dla każdego kanału. Wyświetlacz jest na tyle dobry, że większość nieświadomych osób, które nie będą się dokładniej przyglądać po prostu uzna, że OPPO postawiło na vintage’owy wygląd i takie klasyczne „zegary” faktycznie zainstalowało. Dla mnie bomba!
Bardzo dobre są także wykonanie i wykończenie HA-1, nie ma się do czego przyczepić, a urządzenie prezentuje się po prostu ładnie. I jeszcze można to wszystko obsłużyć za pomocą pilota. Czegóż chcieć więcej? Właściwie można, jak zapewne stwierdzili ludzie w OPPO, którzy uznali, że skoro już oferują tak atrakcyjnie wyglądające produkty, to fajnie byłoby je jeszcze jakoś ciekawie eksponować. Oferują więc akcesoria dodatkowe; kto wie, może pierwotnie zaprojektowali je do prezentowania produktów na wystawach i w sklepach?. To stojak pod słuchawki oraz podstawka pod HA-1. Jedno i drugie jest wykonane z akrylu i drewna (lub czegoś, co wygląda jak drewno – nie wiem na pewno) i prezentuje się bardzo elegancko. I oczywiście spełnia swoją funkcję.

O firmie Oppo pisaliśmy
  • TEST: OPPO BDP-105EU - odtwarzacz multiformatowy, czytaj TUTAJ
  • TEST: OPPO BDP-83 by Dan Wright - odtwarzacz multiformatowy, czytaj TUTAJ
  • Nagrania użyte w teście (wybór)

    • Joe Satriani, Time Machine, Sony B000002BWJ, CD/FLAC.
    • Miles Davis, Tutu: Original Recording Remastered 2011 Deluxe Edition, Warner 081227976873, CD/FLAC.
    • AC/DC, Live, EPIC E2 90553, LP.
    • Georges Bizet, Carmen, RCA Red Seal 74321 39495 2, CD/FLAC.
    • Rodrigo y Gabriela, 11:11, EMI Music Poland 5651702, CD/FLAC.
    • Wycliff Gordon, Dreams of New Orleans, Chesky B0090PX4U4, CD/FLAC.
    • The Ray Brown Trio, Summer Wind, Concord Jazz CCD-4426, CD/FLAC.
    • TREME, soundtrack, Season 1, HBO 0602527508450, CD/FLAC.
    • Lee Ritenour, Rhythm sessions, Concord Records CRE 33709-02, CD/FLAC.
    • Kermit Ruffins, Livin' a Treme life, Basin Street B001T46TVU, CD/FLAC.
    • Pink Floyd, Wish you were here, EMI/EMI Records Japan TOCP-53808, CD/FLAC.
    • Dead Can Dance, Spiritchaser, 4AD/Mobile Fidelity MOFI 2-002, 180 g LP.
    • Miles Davis, Sketches of Spain, Columbia PC8271, LP.
    • Dire Straits, Communique, Vertigo 800 052-2, LP.
    • Carlos Santana, Shaman, Arista 74321959382, CD/FLAC.
    • John Lee Hooker, The best of friends, pointblank 7243 8 46424 26 VPBCD49, CD/FLAC.
    • Buddy Guy, Blues singer, Silvertone 01241-41843-2, CD/FLAC.
    • Muddy Waters & The Rolling Stones, Live At The Checkerboard Lounge, Chicago 1981, Eagle Rock Entertainment B0085KGHI6, CD/FLAC.
    Japońskie wersje płyt dostępne na

    Jako że OPPO przyszło mi testować w czasie wakacji (poza domem) za źródło służył mi głównie mój laptop, a zestaw testowałem jako system, nie mając zbyt wielu możliwości kombinacji połączenia z innymi słuchawkami, wzmacniaczami, czy DAC-ami. Opis więc będzie się odnosił przede wszystkim do systemu PM-1 + HA-1 ze źródłem w postaci laptopa z Jplayem 5.21 (w wersji alternatywnej). Swoją drogą ludzie, którzy zajmowali się tworzeniem tych dwóch produktów zakładali chyba, że powinny się one uzupełniać, że grając razem powinny one oferować więcej niż prostą sumę cech/zalet obu konstrukcji.
    Niezależnie od założeń, tak im właśnie, moim zdaniem oczywiście, właśnie wyszło. Skąd taki wniosek? Otóż same słuchawki miałem okazję posłuchać już wcześniej (bez HA-1). To gładko, spójnie grające konstrukcje, z nieźle dopieszczoną, namacalną i raczej dość ciepłą, a mimo tego nadzwyczaj czytelną średnicą, mocnym, raczej troszkę miękkim w charakterze, nie schodzącym aż tak nisko, jak w przypadku topowych słuchawek Audeze basem oraz otwartą, dźwięczną, ale delikatnie wycofaną na samym topie górą pasma. Jak przystało słuchawkom planarnym kreują one sporą, dobrze poukładaną przestrzeń, ze sporą ilością powietrza wokół instrumentów, acz prezentowaną nieco bliżej uszu, ergo nieco mniejszą, niż w przypadku choćby LCD-3, czy LCD-XC.
    Dla tych z Państwa, którzy niekoniecznie regularnie czytują moje recenzje wyjaśniam, że to właśnie te dwie pary słuchawek Audeze są dla mnie referencją i do nich porównuję każde inne testowane nauszniki i póki co nie znalazłem lepszych.


    OPPO PM-1 słuchałem wcześniej z świetnymi, acz raczej grającymi po nieco cieplejszej stronie mocy wzmacniaczami w klasie A – Sugdenem Masterclass HA-4 i M2Techem Marleyem. Wnioski z tych odsłuchów były takie, że to zestawienia dobre, ale że lepiej byłoby chyba zestawić OPPO z szybszym, bardziej transparentnym, acz co najmniej tak samo rozdzielczym i detalicznym systemem (tzn. źródłem + wzmacniaczem). Jedną z opcji, jakie wówczas przyszły mi do głowy było np. zestawienie TeddyDACa, albo Lumina A1 ze wzmacniaczem Mjolnir firmy Schiit Audio. Oczywiście była to teoria, której nie miałem jak sprawdzić w praktyce. Tymczasem minęło zaledwie kilka tygodni i oto dostałem okazję posłuchania całego systemu OPPO, który z założenia powinien dać obu produktom szansę pokazania pełni potencjału.
    Pierwszą możliwość odsłuchu takiego zestawu miałem już w maju w czasie wystawy High End 2014 w Monachium. Odsłuch słuchawek o konstrukcji otwartej na standzie pośrodku wielkiej hali, w tłumie ludzi mimo trudnych warunków wypadł całkiem obiecująco, choć trudno było uznać tamte wrażenia za wiążące. Teraz jednakże, po kilku dniach słuchania tego, co potrafią PM-1 zestawione z HA-1 mogę powiedzieć, że ludzie z OPPO wykonali świetną robotę i faktycznie postarali się, by razem ich produkty oferowały więcej, niżby to wynikało z prostej sumy ich indywidualnych zalet.

    By to osiągnąć DAC oparto na kościach Sabre, których cechy/zalety są powszechnie znane, a i wzmacniacz słuchawkowy stawia w pierwszym rzędzie na szybkość, detaliczność i przejrzystość brzmienia. Jaki jest finalny efekt? Na początek na tapetę wziąłem Joe Satrianiego – mocne, gitarowe, elektryczne granie. O ile PM-1 we wcześniejszych odsłuchach z innymi wzmacniaczami i źródłami nie wypadały w takiej muzyce nadzwyczajnie z racji nieco miękkiego i niekoniecznie wystarczająco szybkiego basu, a także raczej miękko podanej góry pasma, o tyle w zestawieniu z HA-1 obraz zmieniał się znacząco. W dźwięku pojawiło się nieco, jak najbardziej oczekiwanej w takiej muzyce, agresji, twardości, bez których to cech gitarowe riffy nie są tym, czym być powinny. Szybkość, większa konturowość i punktualność niskich tonów wniosły jakże niezbędne w takiej muzyce energetyczność i rozmach. Wysokim tonom natomiast wzmacniacz OPPO dodał blasku, świeżości, nie szczędząc także dużej ilości precyzyjnie oddanych detali. Kolejne odsłuchy Lee Ritenoura, Aerosmith i kilku innych podobnie grających wykonawców potwierdziły te obserwacje. HA-1 wniósł do muzyki rockowej energię, szybkość, czystość brzmienia, a słuchawki OPPO dbały o to, by wokal wypadał przekonująco, czytelnie i - o ile nagranie nie było zbyt kiepskie, bo sporo rockowych płyt jakością nagrań nie błyszczy - by prezentacja nie przerodziła się w „sieczkę” pełną wyostrzeń i innych „atrakcji”.

    Przechodząc do nieco „szlachetniejszej” (czytaj: lepiej nagranej) muzyki jazzowej dało się od razu zauważyć, że PM-1 dbają mocno o tony średnie, a wzmacniacz wspiera je w tym zakresie (jak na urządzenie z „dakiem” Sabre) całkiem solidnie. Gładkość, gęstość, bogactwo barw słuchawek wzmacniacz/DAC wspierał dobrą rozdzielczością, szybkością i przejrzystością, dzięki którym brzmienie instrumentów akustycznych było nie tylko pełne, naturalne, ale i czyste, mocne. „Rockowa” zadziorność przydawała się także, gdy przyszło do grania trąbek i puzonów. Dzięki niej instrumenty te potrafiły odpowiednio „podrapać” uszy, gdy była taka potrzeba, ale słuchawki dbały, by nawet w takich momentach dźwięk był odpowiednio dociążony. Dzięki temu agresywna trąbka, czy puzon nie brzmiały nieprzyjemnie, zbyt ostro, ani też zbyt „cienko”. Brzmiały natomiast naturalnie, świeżo i, co ważne, bardzo czysto.
    Ciekawie na tym zestawie wypadały także popisy kontrabasistów. Same słuchawki potrafiły ten instrument pokazać nieźle, ale brakowało im nieco szybkości i jeszcze niższego zejścia, by wypadało to w pełni naturalnie. Zestawione jednakże z HA-1 zyskiwały na szybkości i na zejściu, a słuchanie popisów Raya Browna, również dzięki naprawdę dobremu różnicowaniu oferowanemu przez zestaw OPPO, stawało się czystą przyjemnością. Oczywiście w przypadku słuchawek (jakichkolwiek) kontrabas nigdy nie będzie aż tak przekonujący, jak z odpowiednich (m.in. dysponujących dużym wooferem) kolumn. Nie da się bowiem oddać wielkości tego instrumentu i jego potęgi za pomocą malutkich driverów słuchawkowych. Ale system OPPO, opierając się na dobrym różnicowaniu, szybkości, dobrej prezentacji barwy, na wyraźnym zaznaczeniu udziału pudła, potrafił sprawić, że gdy zacząłem słuchać kontrabasu, to spędziłem na jego słuchaniu (w różnych wydaniach) cały wieczór. To z mojej strony duuuuży komplement.


    No i w końcu przyszedł czas na dokładniejsze przyjrzenie się wokalom. Już wcześniej zaliczyłem kilka rockowych głosów kontemplując zdecydowanie ponadprzeciętną ich czytelność, zdecydowanie większą możliwość rozumienia tekstu, co zważywszy na sposób nagrywania płyt tego gatunku jest zwykle trudne do osiągnięcia. Muszę przyznać, że takie „drące” się głosy rockmanów wypadały w wydaniu OPPO naprawdę dobrze. Ale oczywiście ostateczną ocenę pozostawiłem na nagrania, w których wokale grają rolę wiodącą i, nazywając rzeczy po imieniu, są dobrze nagrane.
    PM-1 nie mają aż tak gęstej i aż tak niezwykle gładkiej średnicy, jak moi faworyci – LCD-3 i XC. Ale ustępują im niewiele, kładąc nacisk nieco bardziej na czystość, przejrzystość i detaliczność tej części pasma.
    Głosy mogą więc nie czarować aż tak bardzo, jak z Audeze. Z drugiej jednak strony wgląd w ich fakturę, barwę, możliwość studiowania sposobu śpiewania, cech charakterystycznych dla danych wokalistów/wokalistek sprawiają, że zestaw OPPO natychmiast trafił do grona moich faworytów w tym zakresie. To nieco bardziej „audiofilski” sposób prezentacji, ale nie cierpi na przypadłość wielu „audiofilskich” urządzeń, które tak bardzo skupiają się na detaliczności, czystości i doskonałości dźwięku, że gdzieś po drodze gubią to co najważniejsze, czyli istotę muzyki. OPPO ani na chwilę o owej istocie, o emocjach, o barwie, o fakturze nie zapomina. Dba by wszystkie małe elementy składały się płynnie w całość, która jest czymś więcej niż tylko prostą sumą, jest muzyką.
    Dzięki temu słuchając np. Evy Cassidy człowiek gubi się w czasie i przestrzeni chłonąc każdą nutkę, każdy dźwięk i chcąc więcej gdy tylko uświadomi sobie, że płyta już się skończyła. To właśnie tego typu przeżycia, a nie zachwyty nad ogromną ilością detali, czy usłyszeniem w dobrze znanym nagraniu czegoś po raz pierwszy, czy nad rewelacyjnym basem, średnicą albo górą pasma sprawiają, że testowany sprzęt trafia do mojej prywatnej, najwyższej ligi urządzeń. Każda kolejna płyta, w której ważny był klimat, emocje utwierdzała mnie w przekonaniu, że ludzie z OPPO stworzyli znakomity duet (trio w dwóch ciałach), który oferuje efekt synergii, prowadzący do przekonującego przekazywania esencji muzyki.

    Podsumowanie

    Rzadko się zdarza, by pierwsze produkty danego rodzaju jakiejkolwiek firmy były do końca udane. Konstruktorzy uczą się bowiem metodą prób i błędów zaczynając od urządzeń - powiedzmy - dobrych, a kolejne są często coraz lepsze. Z OPPO od początku jest nieco inaczej dlatego, że prototypy trafiają do grupy doświadczonych użytkowników, którzy potrafią wskazać, co należy poprawić. Dlatego już pierwsze wieloformatowe odtwarzacze tego producenta zdobyły tak wielkie uznanie wśród wideo- i audiofilów.
    Dlatego też już pierwsze słuchawki i pierwszy DAC/wzmacniacz słuchawkowy zaczynają z wysokiego „C”. Słuchawki to nie jest jeszcze poziom najwyższych Audeze, czy HiFiMANów, ale po pierwsze oferują wyższą jakość (pod każdym względem) niż pierwsze produkty obu tych marek, a po drugie wcale do topowych modeli tych firm tak dużo im nie brakuje. Są za to ładniejsze, lżejsze, mniejsze i na upartego można z nimi wyjść na ulicę.
    Jakość wykonania i użyte materiały kojarzą się z klasa luksusową, więc w połączeniu z bardzo dobrym brzmieniem PM-1 skuszą wiele osób, dla których słuchawki konkurentów są po prostu zbyt wielkie/ciężkie i oferują zbyt „tradycyjny” wygląd. W tym ostatnim względzie OPPO są bowiem powiewem świeżości, na jaki rynek czekał. I skoro pierwszy produkt jest tak dobry strach nawet pomyśleć co czeka nas w przyszłości (pomijając model PA-2, który jest produktem z niższej półki).

    HA-1 z kolei nie znajdzie na rynku wielu godnych konkurentów na swojej półce cenowej, szukać ich trzeba raczej wyżej. To świetne urządzenie od strony brzmieniowej o znakomitej funkcjonalności (choćby kwestia odtwarzania najgęstszych nawet PCM-owych plików, czy DSD i to aż do poczwórnej prędkości – DSD256). Jest więc gotowe na wszelkie wyzwania i to nie tylko dzisiejsze, ale i te, które przyniesie jutro – w końcu dziś plików DSD256 właściwie nie ma. Dodajmy do tego w pełni zbalansowaną konstrukcję, wyjścia słuchawkowe, zarówno na dużego jacka jak i na 4-inowego XLR-a, i mamy urządzenie kompletne. Choć każdy z tych produktów wydaje się bardzo atrakcyjny w pojedynkę to razem tworzą wartość dodaną, znakomity system, w którym każdy z elementów jest chyba niezastąpiony. Oczywiście PM-1 będą grać bardzo dobrze z innymi systemami, a HA-1 poradzi sobie bez trudu z większością słuchawek, ale czy jakiekolwiek inne zestawienie będzie aż tak udane, jak produkty OPPO grające razem? Nie mogę powiedzieć, że na pewno nie, ale mogą powiedzieć, że wątpię, zdecydowanie wątpię. Proszę więc koniecznie posłuchać ich razem – sumaryczna kwota wydaje się dość groźna, ale jak za właściwie kompletny (bo dziś każdy przecież posiada komputer, który może być źródłem) system, który można nazwać high-endowym, to już wcale nie tak dużo, prawda?

    Słuchawki PM-1 są słuchawki planarnymi, magnetostatami jak kto woli. Wyróżniają wśród konkurentów niewielkimi rozmiarami, wagą (ledwie 395 g) oraz nowoczesnym, eleganckim designem. Są to słuchawki wokółuszne o stosunkowo niewielkich, owalnych padach. Pady owe wykonano w wysokogatunkowego lateksu, co zapewnia świetne połączenie miękkości z odpowiednią sprężystością. Pokryto je delikatną, bardzo przyjemną w dotyku, czarną skórą (w komplecie dostajemy drugą parę wykończoną welurem). W taki sam sposób wykończono pałąk słuchawek. To właśnie połączenie czarnej skóry z metalowymi elementami stanowi o nowoczesnym, ale i eleganckim wyglądzie tych słuchawek. Słuchawki wyposażono w dwa gniazda mini-jack o średnicy 2,5 mm, oraz 3 m kabel z miedzi OCC zakończony z jednej strony takimi właśnie wtykami, a z drugiej porządnym, obrandowanym logiem OPPO dużym jackiem (6,3mm). Opcjonalnie do słuchawek można dokupić kabel zbalansowany zakończony 4-pinowym wtykiem XLR.

    Nacisk na uszy dobrano bardzo dobrze – jest wystarczający by słuchawki bez problemu trzymały się na głowie, ale nie za mocny, dzięki czemu ucisk nie powoduje dyskomfortu przy dłuższym słuchaniu. To raczej rozmiar padów może u niektórych osób być, na dłuższą metę, źródłem ewentualnego dyskomfortu – wewnątrz jest bowiem mniej miejsca na uszy, będą więc mniej „oddychać”.
    Zastosowano przetwornik planarny w kształcie owalu o wymiarach 85x69 mm – słowem naprawdę spory. Według producenta membrana ma aż 7 warstw, zwinięty spiralnie przewodnik naniesiono po obydwu jej stronach, a za jej napęd odpowiada układ magnesów neodymowych rozmieszczonych symetrycznie po obu stronach membrany. Już samo opakowanie słuchawek sugeruje, że dostajemy produkt z najwyższej półki. W zewnętrznym zwykłym kartonie znajduje się kolejny, a w nim piękna, drewniana, miękko wyłożona skrzyneczka. Niewielka masa może zachęcać do zabierania słuchawek z sobą na bliższe czy dalsze wyprawy, stąd użytkownik dostaje do dyspozycji także i materiałowy futerał, w którym wygodniej będzie PM-1 przewozić. Dodatkowym elementem, który można zakupić jest elegancki stojak pod słuchawki.


    HA-1 to urządzenie łączące funkcje przetwornika cyfrowo-analogowego, wzmacniacza słuchawkowego, a nawet przedwzmacniacza, dzięki czemu może stać się sercem zarówno systemu słuchawkowego, jak i być wykorzystany w dużym systemie stereo z kolumnami. To całkiem spore, ważące prawie 6 kg urządzenie, świetnie wykonane i wyglądające. Obudowę wykonano z aluminium, a elementem zwracającym uwagę w pierwszej kolejności jest spory (4,3 cala), bardzo dobrej jakości wyświetlacz umieszczony na froncie urządzenia. Użytkownik dostaje do dyspozycji wybór jednego z kilku „widoków”, jakie ów wyświetlacz może pokazywać. Mnie osobiście urzekł obraz analogowych VU-metrów z pięknie pracującymi wskazówkami. Można jednak wybrać np. analizator widma, albo wyświetlanie informacji o parametrach odtwarzanego sygnału. Na froncie urządzenia, po lewej stronie wyświetlacza umieszczono przycisk włącznika urządzenia, pokrętło selektora wejść (które po przyciśnięciu służy także do obsługi menu urządzenia) oraz wyjścia słuchawkowe na dużego jacka oraz czteropinowy XLR. Po prawej stronie wyświetlacza jest duża gałka regulacji głośności, a poniżej port USB zgodny z urządzeniami Apple’a. Z tyłu po lewej stronie widać wejścia analogowe (zbalansowane i niezbalansowane), a pod nimi wyjście pre-out (także RCA i XLR). Po prawej stronie umieszczono 4 wejścia cyfrowe: AES/EBU, koaksjalne, optyczny TOSLINK oraz USB, a pod nim gniazdo zasilania. Jest też gniazdo, do którego można przykręcić niewielką antenkę służącą do komunikacji Bluetooth, co pozwala bezprzewodowo odtwarzać muzykę z urządzeń przenośnych, oraz złącza triggerów. Urządzenie wyposażono w zgrabnego pilota zdalnego sterowania.

    Przetwornik C/A oparto na sprawdzony w odtwarzacza wieloformatowych OPPO rozwiązaniach, z którymi łączy je pracująca w klasie A zbalansowana sekcja wyjściowa oraz wykorzystanie możliwości przetwornika cyfrowo-analogowego ESS 9018 Sabre32 Reference. Analogowy tor audio w HA-1 ma w pełni zbalansowaną konstrukcję i nie jest nigdzie po drodze cyfryzowany. Za zasilanie HA-1 odpowiada potężny transformator toroidalny. Liniowe stabilizatory oraz filtry z robionymi na zamówienie kondensatorami zapewniają czyste źródło zasilania z potężnym zapasem mocy. Stopień wzmacniacza wykorzystuje ręcznie dobierane i parowane elementy dyskretne, zapewniające idealną symetrię. Napędzany silnikiem precyzyjny potencjometr głośności pozwala zarówno na ręczną regulację głośności jak przy użyciu pilota. Wbudowane obwody monitorujące i zabezpieczające chronią przed niechcianymi zdarzeniami takimi jak zwarcia, przeciążenia czy stała składowa na wyjściu, mogącymi doprowadzić do pogorszenia parametrów urządzenia.

    Dane techniczne (wg producenta)

    HA-1
    Pobór mocy: 70 W (w czasie pracy); 0,5 W (w trybie czuwania)
    Rekomendowana impedancja słuchawek: 32-600 Ω
    Wyjścia słuchawkowe: jack 6,35 mm, XLR (4-pinowy)
    Zbalansowane wejście audio XLR
    Impedancja wejściowa: 15 kΩ
    Maksymalny poziom sygnału wejściowego: 18 Vrms, +27,3 dBu (0 dBu = 0,775 Vrms)
    Wejście audio RCA stereo
    Impedancja wejściowa: 10 kΩ
    Maksymalny poziom sygnału wejściowego: 9 Vrms, +21.3 dBu (0 dBu = 0.775 Vrms)
    Wejścia cyfrowe Kkoaksjalne, optyczne, AES/EBU
    Format wejściowy: stereo PCM
    Częstotliwość próbkowania: 44,1 kHz, 48 kHz, 88,2 kHz, 96 kHz, 176,4 kHz, 192 kHz
    Rozdzielczość sygnału: 16, 24 bity
    Wejście USB DAC Audio (USB Typ B)
    Format wejściowy: Stereo PCM, Stereo DSD (DoP v1.1 lub natywne)
    Częstotliwość próbkowania PCM: 44.1 kHz, 48 kHz, 88.2 kHz, 96 kHz, 176.4 kHz, 192 kHz, 352.8 kHz, 384 kHz
    Rozdzielczość sygnału PCM: 16, 24, 32 bity
    Częstotliwość próbkowania DSD: 2,8224 MHz (DSD64), 5,6448 MHz (DSD128), 11,2896 MHz (DSD256, tylko tryb natywny)
    Wymiary: 254 x 80 x 333 mm
    Waga: 5,9 kg

    PM-1
    Konstrukcja słuchawek: wokółuszne, otwarte
    Impedancja: 32 Ω
    Skuteczność: 102 dB przy 1 mW
    Waga: 395 g (bez kabla)
    Typ przetwornika: planarny
    Wymiary przetwornika: 85 x 69 mm (owalny)
    System magnetyczny: neodymowy w układzie symetrycznym push-pull
    Pasmo przenoszenia w polu swobodnym: 10-50 000 Hz
    Chwilowa maksymalna moc wejściowa: 2 W

    Dystrybucja w Polsce:

    CINEMATIC

    ul. Piotra Ignuta 89
    54-151 Wrocław | Polska

    e-mail: biuro@cinematic.pl

    www.OPPO-bluray.pl

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl

    System odniesienia

    - Odtwarzacz multiformatowy (BR, CD, SACD, DVD-A) Oppo BDP-83SE z lampową modyfikacją, w tym nowym stopniem analogowym i oddzielnym, lampowym zasilaniem, modyfikowany przez Dana Wrighta
    - Wzmacniacz zintegrowany ArtAudio Symphony II z upgradem w postaci transformatorów wyjściowych z modelu Diavolo, wykonanym przez Toma Willisa
    - Końcówka mocy Modwright KWA100SE
    - Przedwzmacniacz lampowy Modwright LS100
    - Przetwornik cyfrowo analogowy: TeddyDAC, oraz Hegel HD11
    - Konwerter USB: Berkeley Audio Design Alpha USB, Lampizator
    - Gramofon: TransFi Salvation z ramieniem TransFi T3PRO Tomahawk i wkładkami AT33PTG (MC), Koetsu Black Gold Line (MC), Goldring 2100 (MM)
    - Przedwzmacniacz gramofonowy: ESELabs Nibiru MC, iPhono MM/MC
    - Kolumny: Bastanis Matterhorn
    - Wzmacniacz słuchawkowy: Schiit Lyr
    - Słuchawki: Audeze LCD3
    - Interkonekty - LessLoss Anchorwave; Gabriel Gold Extreme mk2, Antipodes Komako
    - Przewód głośnikowy -
    LessLoss Anchorwave
    - Przewody zasilające - LessLoss DFPC Signature; Gigawatt LC-3
    - Kable cyfrowe: kabel USB AudioQuest Carbon, kable koaksjalne i BNC Audiomica Flint Consequence
    - Zasilanie: listwy pasywne: Gigawatt PF-2 MK2 i Furutech TP-609e; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
    - Stolik: Rogoż Audio 4SB2N
    - Akcesoria antywibracyjne: platforma ROGOZ-AUDIO SMO40; platforma ROGOZ-AUDIO CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot