pl | en

ESA

Wczoraj i dziś


Kilka słów o czasie przeszłym i kilka o teraźniejszym jednej z najstarszych polskich firm produkujących kolumny głośnikowe, wciąż obecnych na rynku. O swojej firmie pisze pan Andrzej Zawada.

Kontakt:
ul. Jontka 5 | 04-823 Warszawa | Polska
tel./fax: 22 615 50 01| tel.: 601 69 21 48
e-mail: biuro@esa.com.pl www.esa.com.pl


omysł na ten tekst był prosty: zaproponowałem panu Andrzejowi Zawadzie, właścicielowi firmy ESA, specjalizującej się w produkcji kolumn głośnikowych, aby napisał, jak firma powstawała i jak się ma dzisiaj. Chciałem skorzystać z ogromnego doświadczenia pana Andrzeja po to, abyśmy mogli przyjrzeć się historii jednej ze starszych polskich firm z „nowego rozdania”, po upadku komunizmu. O ile chodzi o dzień dzisiejszy, udało się to od razu, gorzej było z historią. Coś niecoś udało się jednak wydobyć.
Wojciech Pacuła


WCZORAJ

Problemy, zarówno wówczas, jak i teraz, były podobnej natury. Ponieważ ESA przyjęła model sprzedaży swoich produktów za pośrednictwem sklepów, musiała więc uwzględnić w swoich poczynaniach obecność takiego pośrednika. Kłopot polegał na tym, że w naszym kraju niezależnych salonów audio (to jest nie będących samodzielnym importerem sprzętu) było – i nadal jest – niewiele. Siłą rzeczy współpracowaliśmy więc również z tymi sklepami, które swój interes widziały przede wszystkim w forsowaniu sprzedaży własnych produktów. Wielokrotnie docierały do mnie opowieści, jak to właściciel salonu zwracał się do załogi słowami: "Dość już sprzedaliście tej ESY, pora wziąć się za nasze kolumny". Zresztą były też inne sposoby redukowania sprzedaży "cudzych" produktów, np. brak bodźców finansowych dla personelu w przypadku ich sprzedaży; oczywiście bodźce te miały zastosowanie przy sprzedaży własnych urządzeń. Ja tu utyskuję, ale przecież - jeśli dobrze pamiętam z czasów działania firmy Audioholic - to również pan Wojtek miałby coś do napisania na ten temat. Nie będę się pastwił nad inną bolączką współpracy ze sklepami: zatory płatnicze są przecież spotykane nie tylko w branży audio.

Była jeszcze jedna sprawa dotykająca polskich producentów, typowa - jak sądzę - dla branży audio. Otóż polskie produkty, z racji niedobrych skojarzeń z siermiężną rzeczywistością PRL-u, były - i wciąż zdarza się, że są - postrzegane przez wiele osób jako gorsze, "głupsze", chciałoby się powiedzieć. Postrzegam ten problem raczej jako zjawisko społeczne. Jedynie ciężka praca ("We try harder") i upływ czasu są w stanie zmienić takie nastawienie. Co ciekawe, w ciągu ostatnich kilku lat zaczynam dostrzegać objawy wręcz przeciwnego podejścia: coraz więcej osób jest wręcz dumnych z tego, że polskie produkty tak im się podobają.

Dziennikarze... Temat rzeka. Nie będę szerzej go rozwijał. Wspomnę może, że w teście jednej z naszych konstrukcji Pan Recenzent zauważył (cytuję z pamięci), że: "Barwa dźwięku była nie całkiem naturalna" (skądinąd bardzo trudno bronić się przed takim zarzutem). Dodał jednak: "Jednakże te same kolumny podłączone do systemu w siedzibie dystrybutora brzmiały już całkiem naturalnie". Ciekawe, jaka jest wartość poznawcza takiego testu dla nieznającego kolumn czytelnika.

Jak państwo widzą, dzień powszedni polskiego producenta audio usłany różami nie jest. Czy są więc jakieś momenty, które mogłyby wynagrodzić to ciągłe zmaganie się z rzeczywistością? Szczęśliwie, takie chwile wcale nie są rzadkie. Dzieje sie tak np. wtedy, gdy mogę zademonstrować działanie kolumn ESA osobom, które - z racji swojej profesji - mają na co dzień do czynienia z kształtowaniem, przetwarzaniem i odtwarzaniem dźwięku. Trzeba powiedzieć, że spotkania z tymi osobami są również dla mnie bardzo kształcące. Wśród użytkowników moich kolumn jest wiele postaci z czołówki środowiska muzycznego.


ESA dziś, czyli:
Jak powstają nowe modele kolumn ESA – kilka uwag na marginesie

Dziś, w dobie standaryzacji rozwiązań technicznych, powszechny jest pogląd, że skonstruowanie nowego urządzenia jest procesem, który da się zaplanować z niemal stuprocentową dokładnością. Pogląd ten być może ma uzasadnienie w przypadku wielu urządzeń masowego użytku, jednak w przypadku produktów wysokiej klasy sytuacja ma się inaczej. Poniżej przedstawimy proces konstruowania kolumn głośnikowych ESA. Wydaje się oczywiste, że pierwszą decyzją, jaka musi zostać podjęta, gdy rozważamy opracowanie nowego modelu, jest odpowiedź na pytanie, czemu ma służyć i do jakiego kręgu odbiorców skierowana jest nowo powstająca konstrukcja. Ta odpowiedź ściśle określa dalszy proces decyzyjny.

Po pierwsze: cena
Określiwszy poziom cenowy nowego produktu musimy zdecydować, jakie będą preferencje użytkowe (a więc także – zakupowe) potencjalnego użytkownika. W historii działania naszej firmy miały miejsce sytuacje, że jednocześnie znajdowało się w ofercie kilka bardzo różnych konstrukcyjnie modeli o zbliżonej cenie. Wybór jednego z nich zależał od – jako się rzekło – preferencji użytkownika (patrz np. TUTAJ).

Po drugie: warunki lokalowe potencjalnego użytkownika
Powierzchnia, ale również kubatura pomieszczenia odsłuchowego (niestety, nierzadko pomieszczenie to bywa odsłuchowe tylko z nazwy) ma fundamentalny wpływ na wybór sposobu skonstruowania kolumny (np. wielkość obudowy czy moc głośników) przeznaczonej do tego pomieszczenia.

Załóżmy jednak, że dokonaliśmy już wstępnego określenia cech konstrukcyjnych nowego modelu. Powoli zaczynają wyłaniać się kompromisy, które będziemy musieli zaakceptować: konstrukcja podstawkowa czy podłogowa, zestaw dwudrożny czy dwuipółdrożny (a może trzy- czy nawet czterodrożny), obudowa zamknięta czy z bas refleksem (a może jeszcze inna). Oczywiście wszystkie te deliberacje okraszone są rozważaniami, jakie zastosować głośniki czy też jaki powinien być zewnętrzny kształt i estetyka obudowy, a także stopień komplikacji wzmocnień i przegród wewnątrz niej.
Po odpowiedzeniu na te pytania (i wiele innych) powstają szkice konkretnej kolumny. Następnym etapem jest konstrukcja filtrów elektrycznych (czyli zwrotnicy rozdzielającej sygnał ze wzmacniacza między głośniki). Proces ten odbywa się podczas wykonywania całej serii pomiarów przy użyciu aparatury sprzężonej z mikrofonem i komputerem. Zwykle w wyniku tych pomiarów godnych zaakceptowania okazuje się kilka różnych, czasami nawet zupełnie różnych filtrów.


Po trzecie: próby odsłuchowe
W wyniku dotychczasowych działań dostajemy konstrukcję całkiem już konkretnie, choć wciąż nie do końca, ukształtowaną. Teraz trzeba dokonać finalnego wyboru topologii zwrotnicy i wartości elementów w niej użytych, rodzaju i zakresu wytłumienia obudowy czy np. strojenia bas-refleksu. Zauważyć trzeba, że czasami drobna na pozór ingerencja powoduje bardzo wyraźne różnice w brzmieniu. Już na pierwszy rzut oka widać, że jeśli chcemy rzetelnie odrobić tę pracę domową, będziemy mieli do porównania zwykle nie mniej niż kilkanaście, czasami kilkadziesiąt różnych brzmień. Trzeba je zapamiętać, porównać i dokonać wyboru. Chciałoby się powiedzieć: dokonać wyboru najlepszego z nich. Rzecz w tym, że w zbiorze tych brzmień zwykle nie da się wprowadzić porządku liniowego, to znaczy nie da się wyróżnić brzmienia jednoznacznie najlepszego. Zwykle trzeba kierować się kompromisami, uznając wyższość pewnych kryteriów wobec innych.
Firma ESA dysponuje specjalnie przygotowaną salą odsłuchową. Jest to pokój o regulowanym czasie pogłosu, o powierzchni 40 metrów kwadratowych i kubaturze 120 metrów sześciennych, przygotowany akustycznie do odtwarzania muzyki przez urządzenia elektroakustyczne. W tym właśnie pomieszczeniu dokonujemy prób odsłuchowych.

Oddzielną zupełnie sprawą jest zespół ekspertów uczestniczących w tych próbach. Zwykle są to wykonawcy (muzyka poważna, jazz), kompozytorzy, muzykolodzy, reżyserzy dźwięku czy zaprzyjaźnieni melomani. Chciałbym w tym miejscu szczególnie podziękować za cenne uwagi osobom najczęściej biorącym udział w tych żmudnych i męczących próbach: wiolonczeliście Andrzejowi Bauerowi, grającemu na elektrycznym i akustycznym basie Pawłowi Pańcie, pianiście Karolowi Radziwonowiczowi oraz dyrygentowi i skrzypkowi Tomaszowi Radziwonowiczowi. Do odsłuchów używamy bardzo różnych rodzajów muzyki, choć próby zwykle zaczynają się odtwarzaniem muzyki akustycznej. Bardzo często są to realizacje, w których występują nasi eksperci; można zaryzykować stwierdzenie, że dokładnie wiedzą, jakie informacje znajdują się w ich nagraniach. Znacznie ułatwia to właściwą ocenę brzmienia.
Przyznać trzeba, że czasami trafiają się nam płyty, w których możliwości systemu są niewystarczające, nawet jeśli podłączamy najlepsze dostępne nam urządzenia. I tak np. w nagraniach holenderskiego Schoenberg Ensemble (Warszawska Jesień), jeden z instrumentalistów co jakiś czas machał pokrytą wrześniowym listowiem gałęzią; przyznajemy, że nie udało nam się dociec, czy była to lipa, czy topola...


Wypada jeszcze zwrócić uwagę na pozostałe elementy toru biorące udział w próbach odsłuchowych. Jak wiadomo, wzmacniacz powinien być mocowo i impedancyjnie dopasowany do kolumn. Ponadto zwykle uważa się, że kolumny głośnikowe należące do określonej kategorii cenowej powinny być odsłuchiwane na elektronice (ze szczególnym naciskiem położonym na wzmacniacze) z podobnego zakresu cenowego. Pogląd ten uzasadniony jest tym, że potencjalni nabywcy tych kolumn będą takich właśnie wzmacniaczy używać. Przy tym założeniu oczywiste jest, że im tańsza kolumna, tym gorzej przez wzmacniacz zostanie obsłużona. Jest ironią losu, że często użytkownicy takich kolumn nie wiedzą, na co je naprawdę stać. Przed ich zakupem naprawdę warto wykonać próbę odsłuchową podłączając je w zaprzyjaźnionym salonie do wzmacniacza referencyjnego.

Inne ciekawe informacje o kolumnach ESA znajdą Państwo np. TUTAJ