pl | en

Kolumny głośnikowe

 

Existence Loudspeakers
EROTIC

Producent: Existence Loudspeakers
Cena (w Finlandii): 2580-2780 €/para
Kontakt: Existence Loudspeakers Oy
Tikkalantie 262 | 46140 Vekaranjärvi | Finland
tel.: +358 50 387 6090


e-mail: marko.reinikainen1@co.inet.fi

Strona internetowa producenta: www.existencespeakers.fi

Kraj pochodzenia: Finlandia


d ładnych paru lat jestem częścią branży audio, zarówno pisując, jak i czytując prasę branżową, czy też odwiedzając wystawy audio. Wydawałoby się, że dzięki temu musiałem się choć zetknąć z niemal każdą, aktywną w ostatnich latach, marką. Piękno audio polega jednakże na tym, że właściwie każdego, nieważne jak bardzo zaangażowanego w jej poznawanie audiofila, potrafi ono zaskakoczyć nowymi odkryciami. I rzecz nie tylko w nowych markach, których co roku na świecie pojawiają się dziesiątki, a może i setki, ale także w takich, które do pewnego momentu umykały naszej uwadze, mimo że jakiś czas już istnieją.
Tak właśnie jest z firmą Existence Loudspeakers z Finlandii. Do niedawna zapytany o fińskich producentów kolumn ograniczyłbym się do Amphiona, Geneleca i Gradienta. Tymczasem, out of the blue, jak mówią Amerykanie, otrzymałem do testu kolumny, pochodzące z tego właśnie kraju, wyprodukowane przez firmę, o której wcześniej nawet nie słyszałem. Co więcej akurat taki rodzaj kolumn od lat leży w kręgu moich zainteresowań, bo choć nie jest doskonały, to ma zalety, które cenię sobie nadzwyczajnie. Tym bardziej powinienem więc firmę znać – a tak nie było.
Mowa o kolumnach z pojedynczym, szerokopasmowym przetwornikiem. Co w nich specjalnego? Po pierwsze są zwykle bardzo łatwe do napędzenia, co czyni je znakomitymi partnerami dla wzmacniaczy lampowych typu SET o niskiej mocy, których jestem gorącym zwolennikiem. Po drugie pojedynczy głośnik, choć ma swoje ograniczenia w zakresie szerokości reprodukowanego pasma, oferuje wyjątkowo spójny przekaz, nie „psuty” przez sztucznie łączące pasma dwóch, czy większej ilości przetworników zwrotnice. Takie kolumny oferują zwykle także dość bezpośredni i bardzo muzykalny dźwięk. W swoich podróżach po świecie kolumn z pojedynczym driverem skupiałem się głównie na konstrukcjach tubowych, ewentualnie otwartych odgrodach, niejako pomijając trzecią opcję – kolumny z obudowami wentylowanymi bas-refleksem. Bas-refleks może co prawda stanowić przynajmniej częściowe rozwiązanie jednego z problemów kolumn z pojedynczym szerokopasmowcem, czyli (zwykle) ograniczenia rozciągnięcia basu, tyle, że ja po prostu bas-refleksów nie lubię. Dlaczego? Bo, zwłaszcza na rozsądnym (z mojego punktu widzenia) poziomie cenowym, słychać w nich podbarwienie niskich tonów biorące się z dudniących, świszczących rur b-r. Oczywiście można powiedzieć, że np. tuba też ma swoje podbarwienia – oczywiście. Dla mnie jednak tego typu zniekształcenia są do zaakceptowania, a te z (słyszalnego) bas-refleksu – nie. Szukając kolejnych rozwiązań, czy to komercyjnych, czy DIY, odsłuchałem wiele tub z szerokopasmowcami, kilka odgród, natomiast zupełnie nie ciągnęło mnie do szukania szerokopasmowców w obudowach typu bas-refleks, choć i takich kilku dane mi było posłuchać.


Lata intensywnego słuchania wielu różnorakich konstrukcji nauczyło mnie jednocześnie, że jeśli już trafia się okazja odsłuchu jakiegoś produktu, to zawsze należy dać mu szansę, bo brzmienie zależy przede wszystkim od konkretnej aplikacji konkretnych rozwiązań/elementów, a dopiero w dalszej kolejności od nich samych. Można zbudować bardzo dobry produkt oparty o, teoretycznie, przeciętne elementy, ale też i kiepsko brzmiący, wypełniony po brzegi „wypasionymi” elementami.

Gdy więc w dwóch, ciężkich, drewnianych skrzyniach dotarły do mnie Existence Erotic i gdy po wykręceniu wkrętów je wyciągnąłem, a następnie ustawiłem w swoim pokoju, postanowiłem przymknąć oczy na szczerzące się na mnie spore dziury bas-refleksów. Korespondencja z Marco Reinikainenem, szefem Existence Loudspeakers, przeprowadzona jeszcze w czasie trwającej kilka dni dostawy kolumn, przekonała mnie, że należy tym pięknie wykonanym i wykończonym produktom dać szansę. Z wymiany maili wynikało bowiem, że Marco ceni sobie w prezentacji te same elementy co i ja. Filozofia tego fińskiego producenta mówi, iż w pierwszym rzędzie każda prezentacja muzyki musi zawierać emocje – bez nich najlepszy nawet kawałek to co najwyżej popisy technicznych umiejętności muzyków, a nie muzyka jako taka. Istotne jest także to, że nawet większe modele, wyposażone w wiele głośników szerokopasmowych nie mają zwrotnic – strojenie kolumn odbywa się za pomocą samej konstrukcji obudowy, oraz odpowiedniego ich wypełnienia – to także rozwiązanie bliskie mojemu sercu.
Model dostarczony do testu to nieduży szerokopasmowiec w odpowiednio dostrojonej obudowie, bez zwrotnicy, na dodatek o intrygującej nazwie. Nie omieszkałem zapytać skąd się ona wzięła – nie co dzień w końcu kolumny nazywają się Erotic. Marco odpisał, że gdy zaczął słuchać Katie Melua, Evy Cassidy, czy Kate Bush na nowym, skończonym modelu kolumn nazwa nasunęła mu się sama... Szykowały się więc pełne emocji spotkania z muzyką.

Nagrania użyte w teście (wybór)



  • Arne Domnerus, Jazz at the Pawnshop, Proprius ATR 003, LP.
  • Cassandra Wilson, New moon daughter, Blue Note; CDP 7243 8 37183 2 0, FLAC.
  • Cassandra Wilson, Travelin’ Miles, Blue Note 7243 8 54123 2 5, FLAC.
  • Dead Can Dance, Spiritchaser, 4AD/Mobile Fidelity MOFI 2-002, LP.
  • Dire Straits, Communique, Vertigo, 800 052-2, LP.
  • Eva Cassidy, Eva by heart, Blix Street 410047, FLAC.
  • Georges Bizet, Carmen, RCA Red Seal 74321 39495 2, CD i FLAC.
  • Kate Bush, The sensual world, Audio Fidelity AFZLP 082, 180 g LP.
  • Muddy Waters & The Rolling Stones, Live At The Checkerboard Lounge, Chicago 1981, Eagle Rock Entertainment B0085KGHI6, CD/FLAC/LP.
  • Paco De Lucia, John McLaughlin, Al Di Meola, Friday Night in San Francisco, Philips 6302137, LP.
  • Patricia Barber, Companion, Premonition/Mobile Fidelity MFSL 2-45003, 180 g LP.
  • Pink Floyd, The Wall, CBS/SONY 40AP 1750 1, LP.
  • Raul Midon, State of mind, EMI 0946 3560012 4, FLAC.
  • Rodrigo y Gabriela, 11:11, EMI Music Poland 5651702, FLAC.
  • Take 6, The standard, Heads up B001D94L3O, FLAC.
  • The Ray Brown Trio, Soular energy, Pure Audiophile PA-002 (2), LP.
Japońskie wersje płyt dostępne na

Kolumny wykonano i wykończono naprawdę ładnie. Choć są to najmniejsze podłogówki tej marki, to pojemność wykonanej z MDF-u obudowy wynosi ponad 70 litrów. Parę dostarczoną do mnie wykończono (boki i górę) naturalnym fornirem w kolorze srebrnej brzozy (Silver Birch), front, tył i cokół to osika (Aspen), a całą powierzchnię dodatkowo dwukrotnie woskowano. Ten rodzaj wykończenia jest w standardowej ofercie firmy najdroższy. Istnieje możliwość zamówienia kolumn w niemal dowolnym wykończeniu, ale za ekstra dopłatą. 6,5-calowy głośnik szerokopasmowy z magnesem neodymowym oraz membraną papierową z włókna bambusowego umieszczono dość wysoko na przedniej ściance, natomiast spory wylot bas refleksu niemal na samym dole frontu. Z tyłu znajduje się pojedyncza para solidnych zacisków głośnikowych, od których wewnętrzne okablowanie poprowadzone jest bezpośrednio do przetwornika – nie ma tu żadnej zwrotnicy, żadnych kondensatorów, czy oporników w drodze sygnału. Strojenie obudowy odbywa się dzięki jej konstrukcji oraz odpowiedniemu jej wypełnieniu/wytłumieniu.
Zważywszy na stosunkowo wysoką skuteczność (91 dB) tych ośmioomowych kolumn producent sugeruje używanie wzmacniaczy o mocy już od 10 W wzwyż. Dla mnie oczywiste było, że odsłuchy będę prowadził przede wszystkim z moim modyfikowanym SET-em na 300B – ArtAudio Symphony II, nawet jeśli oferuje on „tylko” 8 W, ale korzystałem także z testowanego równolegle do „polskiego”, wrześniowego numeru „High Fidelity” lampowego wzmacniacza polskiej marki EggShell (o mocy 15 W).

Zanim zacznę opis moich wrażeń odsłuchowych powinienem przypomnieć, że przez kilka lat słuchałem muzyki wyłącznie na zestawie składającym się z SET-a na lampach 300B i kolumn tubowych z pojedynczym szerokopasmowcem firmy Fostex, a później Voxativ, zdając sobie doskonale sprawę z ich słabszych stron i w pełni świadomie akceptując „poświęcenie” nieco gorzej rozciągniętych skrajów pasma na rzecz genialnej średnicy, niepowtarzalnej spójności dźwięku, muzykalności i bezpośredniej prezentacji. Później mój system ewoluował w stronę pełnopasmowego przekazu, a to za sprawą dodania supertweetera Fostexa, jak również prób z subwooferem. Kolumny Bastianis Matterhorn, które obecnie posiadam są swego rodzaju złotym środkiem – 15-calowy, papierowy bas i świetny dipolowy tweeter dają i wysoką klasę brzmienia, i możliwość grania właściwie z dowolnym wzmacniaczem i... po prostu trafiają brzmieniowo w mój gust. Piszę to po to, by przypomnieć i potwierdzić, że i owszem – mam lekkie skrzywienie w stronę kolumn oferujących przede wszystkim znakomitą średnicę, ale w przeciwieństwie do czasów gdy grały u mnie tuby z pojedynczym szerokopasmowcem, teraz potrzebuję wsparcia tejże średnicy co najmniej dobrymi skrajami pasma, by być naprawdę zadowolonym z dźwięku.
Zaczynając odsłuchy nieznanych mi produktów staram się nie mieć uprzedzeń, niczego z góry nie zakładać, nawet jeśli w praktyce jest to dość trudne. W tym przypadku pytanie brzmiało, czy kolumny Existence będą potrafiły zaprezentować względnie pełnopasmowy dźwięk, zwłaszcza, że zastosowano tu nieduży, 6,5-calowy przetwornik. O średnicę zupełnie się nie martwiłem. Pytanie pomocnicze jednak brzmiało, czy aby bas wspomagany bas-refleksem będzie do zaakceptowania i czy góra pasma nie będzie zbyt uboga.


Choć rodzaj kolumny sugerował rozpoczęcie odsłuchów od wokali, postanowiłem jednak przekonać się, co daje bas-refleks w zakresie niskich tonów. Na talerz gramofonu trafił więc na początek Ray Brown z fantastycznej muzycznie, ale także rewelacyjnie zrealizowanej płyty Soular energy. Ten album to jedno z najlepszych jazzowych nagrań kontrabasu jakie znam, a co jak nie kontrabas, miało mi pokazać na co stać Erotiki? Osobną kwestią jest fakt, iż nisko schodzący, mocny bas pozwala mi też często powalczyć z ustawieniem odsłuchiwanych kolumn w moim pokoju, który ideałem akustycznym nie jest. Tym razem skończyłem na kolumnach odsuniętych od tylnej ściany na ok 50 cm, delikatnie dogiętych do środka. Takie ustawienie dało efekt w postaci – po pierwsze – obszernej, ale i dość precyzyjnej sceny, a po drugie, w tym wypadku najważniejsze, na dobrą sprawę nie słyszałem żadnego negatywnego wpływu bas-refleksu – żadnego dudnienia, ani przeciągania basu ponad miarę.

Kontrabas w rękach Raya Browna z Eroticami w torze był niezwykle zwinną, sprawną bestią. Może nie tak potężną jak z Matterhornami, które schodzą nieco niżej i bardziej dociążają dół pasma, ale też trudno było mówić o wyraźnym odchudzeniu jego brzmienia. Kolumny bez problemu pokazywały właściwe proporcje strun i pudła, dobrze radziły sobie z oddawaniem szybkości ataku, oraz długimi wybrzmieniami. Dawały także wgląd w mnóstwo szczegółów, drobnych elementów, które budują realizm prezentacji, sprawiają, że jest ona bardziej namacalna – palce przesuwające się po strunach, czy delikatne wybijanie rytmu stopą. Mocną stroną fińskich kolumn jest budowanie dużej sceny z mnóstwem powietrza. Słuchając niewielkiego składu (trio) miałem wrażenie, iż przede mną znajduje się całe pomieszczenie, wychodzące poza ścianę za kolumnami, w którym każdy z muzyków ma wyraźnie określone miejsce. Nawet jeśli każde ze źródeł dźwięku nie było super-dokładnie zdefiniowane, opisane w każdym z trzech wymiarów co do centymetra, to jednak prezentacja dawała wrażenie namacalnej obecności każdego instrumentu, powietrza wokół każdego z nich i wyraźnie zaznaczonych odległości między nimi.

Kontynuując podobny klimat, ale zwiększając nieco skalę trudności, zagrałem z winyla Jazz at the Pawnshop. To równie znakomicie zrealizowane nagranie koncertowe, ale już z większą ilością instrumentów, upchniętych na dodatek na niewielkiej scenie. Tu separacja każdego ze źródeł dźwięku i jego ulokowanie w przestrzeni jest już niemałym wyzwaniem, z którym Existence poradziły sobie naprawdę dobrze. Jak zwykle przy odsłuchu tej płyty wsłuchiwałem się bacznie w brzmienie ksylofonu, które tym razem było dźwięczne, mocne i dociążone, bez efektu tego świdrowania w uszach, jakie potrafią zaserwować słabsze kolumny. Całościowo, nawet jeśli nie było to najprecyzyjniejsze odtworzenie tej płyty jakie słyszałem, to dzięki wyjątkowej, jak najbardziej spodziewanej, spójności i gładkości pełnego powietrza dźwięku nie miało to znaczenia. Nie było tu miejsca na zastanawianie się nad tym, czy czegoś brakuje, czy coś dałoby się pokazać jeszcze lepiej – królowała atmosfera świetnej zabawy zarówno na scenie, wśród muzyków, jak i wśród licznie zgromadzonej, żywo reagującej publiczności. Ta, z braku lepszego słowa, bezpośredniość prezentacji sprawiała, iż, podobnie jak ludzie faktycznie słuchający tej muzyki na żywo, stopniowo wciągałem się w nią, na początku analizując brzmienie, ale już po paru minutach po prostu doskonale się bawiąc, wystukując rytm dobrze mi przecież znanej muzyki. To jedna z tych cech kolumn z pojedynczymi szerokopasmowcami, które sprawiają, że tak wielu ludzi na całym świecie wybiera takie, teoretycznie przecież niedoskonałe kolumny. Przy dobrze zrealizowanych nagraniach, zwłaszcza tych live, niezwykle łatwo jest zapomnieć, że słucha się jedynie reprodukcji pewnego, uchwyconego na taśmie (dysku twardym), wydarzenia. Mimowolnie zaczyna się w nim uczestniczyć, czemu towarzyszą emocje porównywalne z faktycznym uczestnictwem w koncercie. Tak, inne kolumny mogą osiągać podobny efekt innymi środkami, ale dla mnie jedynie podobny, a nie taki sam. Różnica polega na tym, że przy „normalnych” konstrukcjach to najczęściej jest słuchanie muzyki, a z kolumnami takimi jak Existence Erotic – przeżywanie, uczestnictwo w konkretnym wydarzeniu muzycznym. To oczywiście indywidualny wybór każdego audiofila, ale dla mnie przy tego typu muzyce decyzja jest prosta.


Zalety zastosowania wsparcia przetwornika szerokopasmowego w zakresie niskich tonów w postaci bas-refleksu były najwyraźniej odczuwalne przy muzyce rockowej i bluesie – słowem tam, gdzie perkusja i gitara basowa odgrywają ważne role, gdzie liczy się pace&rhythm. Fińskim konstruktorom udało się uzyskać efekt szybkiego, zwartego basu i dobrego timingu, które są podstawą takiej właśnie muzyki. Podobnie jak w przypadku innych nagrań live, tak w nagraniu koncertu Muddy’ego Watersa ze Stonesami kapitalnie oddana została jego atmosfera, pochodzące od licznej publiczności odgłosy. Przy tej właśnie płycie, po odsłuchu pierwszej strony, postanowiłem dać szansę także 15 W wzmacniaczowi EggShell. Podwojenie mocy dało efekt w postaci nieco lepszego dociążenia dołu pasma i jeszcze sprawniejszego prowadzenia rytmu, choć z drugiej strony zniknęła część, słyszalnej w wokalach, magii 300B, nawet tak „chropowatych” jak Muddy’ego i Micka. Podobny efekt pojawił się na płycie Dead Can Dance, gdzie większa moc wzmacniacza przełożyła się na potężniejszy, elektroniczny bas, jeszcze lepsze prowadzenie rytmu, choć same wokale Lisy Garrard i Brendana Perry nie były aż tak bogate i namacalne jak z SET-em 300B. Kolejna płyta, tym razem Marcusa Millera, zagrana z pliku, także pokazała, że większa moc polskiego wzmacniacza przekładała się na jeszcze lepszą kontrolę fińskich kolumn, na dostarczenie schodzącego nieco niżej, dociążonego, szybkiego basu. Większość tub, których dane mi było słuchać, nie potrafiła tego robić tak dobrze, niezależnie od napędzającego je wzmacniacza.

Na sam koniec zostawiłem to, do czego, jak sugerowała odpowiedź Marco, zostały one stworzone – wokale. I faktycznie, już po Sensual World Kate Bush zacząłem rozumieć, dlaczego taka, a nie inna nazwa przyszła konstruktorowi do głowy. Kolumny Existence dopieszczają średnicę, która jest delikatnie ciepła, słodka, gęsta i gładka, a wszystko to składa się na niezwykle namacalną, intymną wręcz prezentację ludzkich głosów. Potrafią to zrobić niezależnie od tego, czy śpiewa Kate Bush, Eva Cassidy, Patricia Barber czy Cassandra Wilson – każdy z tych głosów został należycie oddany od strony, nazwijmy to, technicznej – barwa, faktura, sposób śpiewania. Z punktu widzenia słuchacza nie to było jednak najważniejsze – był to jedynie środek do przekazania kwintesencji każdego utworu; takich, czy innych emocji. To jest ten element, w którym kolumny absolutnie brylowały, acz oczywiście SET na 300B dzielnie je w tym zadaniu wspierał. Razem system ten tworzył prawdziwą magię, która przykuwała mnie do fotela na długie godziny. To prezentacja, która nigdy nie męczy, wciąga w świat muzyki do tego stopnia, że nie chce się z niego wychodzić. Niemal za każdym razem to wokalistka, czy wokalista, skupiali moją uwagę na sobie, również dlatego, że testowane kolumny pokazywały ich zwykle wyraźnie na pierwszym planie, natomiast określenie „zespół towarzyszący” nabrało w końcu dosłownego znaczenia. Nie oznaczało to, że dalszym planom brakowało detaliczności, czy precyzji – nie, były przedstawione całkiem dobrze, z wszystkimi elementami odpowiednio poukładanymi na scenie, tyle, że po prostu wyraźnie za wokalistami. Długo szukałem głosu, który zabrzmiałby nieprawdziwie i... nie udało mi się. Czy była to jedna z wielu pięknie śpiewających pań, czy też jeden z wokalistów, czy głos był słodki i gładki, czy twardy i chropowaty – Existence radziły sobie z każdym wyzwaniem w sposób, z jakim jedynie kilka kolumn, zwłaszcza z tego poziomu cenowego, jest w stanie konkurować. Na dodatek pośród tych, które potrafią tak emocjonalnie i realistycznie pokazać wokale, wiele nie będzie potrafiło zagrać muzykę wymagającą solidnej podstawy basowej, a fińskie kolumny, dzięki swojej konstrukcji, to potrafią. A to czyni je całkiem uniwersalnymi bestiami.

Podsumowanie

Existence Erotic są doskonałym przykładem na to, że bardziej niż zastosowane elementy, wybrana technologia itp. liczy się ich aplikacja. Jak już wiele razy przyznałem nie przepadam za kolumnami z obudowami wentylowanymi bas-refleksem, jako że w większości przypadków rozsądnie wycenionych kolumn słyszę wyraźne podbarwienia generowane przez to rozwiązanie i akurat ich po prostu nie trawię. Do fińskich kolumn podchodziłem z dodatkową dozą sceptycyzmu, jako że to konstrukcja wykorzystująca pojedynczy głośnik szerokopasmowy, co samo w sobie należy do moich ulubionych rozwiązań, ale umieszczony w sporej obudowie bas-refleks. Od razu więc na usta cisnęło się pytanie: dlaczego nie tuba? Odsłuch jasno pokazał dlaczego – ze stosunkowo niewielkiego przetwornika wspartego odpowiednio zaprojektowaną obudową udało się uzyskać szerokie pasmo przenoszenia z mocnym, sprężystym, dobrze kontrolowanym i definiowanym basem. Uzyskanie tego samego z tuby wymaga nadania jej znacznie większych gabarytów, a i wówczas niełatwo jest uzyskać tak dobry efekt w zakresie niskich tonów. Jednocześnie zachowano tu klasyczne cechy kolumn opartych o pojedynczy głośnik szerokopasmowy - wybitną spójność dźwięku, nadzwyczaj gładką, namacalną średnicę, obszerną, pełną powietrza scenę, słodką, dźwięczną górę pasma oraz umiejętność przekazywania ogromnych pokładów emocji, które dla mnie są clou muzyki. Choć na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to kolumny wskazane jedynie dla niektórych gatunków muzycznych, to w praktyce są one całkiem uniwersalne. Potrafią zaczarować średnicą, ale gdy trzeba, położą również odpowiednią podstawę basową i dadzą otwartą, dźwięczną górę pasma. To ciekawa propozycja przede wszystkim dla posiadaczy wzmacniaczy lampowych, zarówno tych dysponujących mocą kilku watów (np. mój Symphony II), jak i mocniejszych. Jeśli w reprodukcji muzyki cenicie sobie Państwo najbardziej emocje, wrażenie uczestnictwa w muzycznym wydarzeniu i na dodatek lubicie ładne „meble” to powinniście dać kolumnom Existence Erotic szansę – są tego warte!

Existence Erotic to spore kolumny podłogowe w obudowie typu bas-refleks, z pojedynczym głośnikiem szerokopasmowym. Przetwornik ma średnicę 6,5 cala, jego membranę wykonano z papieru z włókien bambusa, wyposażono w silny, neodymowy magnes oraz aluminiowy stożek fazowy. Przetwornik pochodzi z firmy Tungband (to informacja od producenta kolumn) i, o ile dobrze rozszyfrowałem, to model W6-1916 z serii F. Obudowę wykonano z 30 mm MDF-u i ma ona pojemność nieco ponad 70 l. Zastosowano w niej wewnętrzne wzmocnienia oraz wypełnienie, które pozwala dostroić obudowę bez konieczności stosowania jakiejkolwiek zwrotnicy, czy nawet prostych elementów typu kondensatory, czy oporniki. Spory wylot bas-refleksu umieszczono na froncie kolumny. Na tylnym panelu zamontowano solidne gniazda głośnikowe akceptujące zarówno banany, jak i widełki oraz elegancką tabliczkę z nazwą i numerem seryjnym modelu. Brak zwrotnicy oznacza, że wewnętrzne okablowanie bezpośrednio łączy gniazda głośnikowe z przetwornikiem. Obudowa stoi na cokole nieco większym niż obrys samej kolumny, pod nim znajdują się miękkie ślizgacze (nie ma tu kolców).


Specyfikacja techniczna (wg producenta)

Skuteczność: 91 dB
Impedancja nominalna: 8Ω
Pasmo przenoszenia (w pokoju): ~30 Hz – 19 kHz
Rekomendowana moc wzmacniacza: od 10 W
Rekomendowana wielkość pomieszczenia: 20-40 m2
Wymiary: 109x36x31cm (cokół 42x37 cm)



system-odniesienia