pl | en
Hyde Park

II Plichtowskie Spotkanie Soniczne - czyli „PSS społem”

Podstawy antywibracyjne – podsumowanie


Pierwszą część tego artykułu opublikowaliśmy w 92.
numerze "High Fidelity" - nosiła tytuł
Dlaczego platforma antywibracyjna działa i co z tego wynika,
to poczytania TUTAJ.

Tym razem nasi koledzy po "fachu" rozwijają temat podstaw antywibracyjnych, bogatsi o miesiące doświadczeń.

Tekst i zdjęcia: Witek Kamiński
Część teoretyczna: Marek Moczkowski

Data publikacji: 16. sierpnia 2012, No. 100




Spotkanie to jest kontynuacją i pewnego rodzaju podsumowaniem pierwszego, będącego jedynie przypadkowym spotkaniem paru kumpli, w piątkowy wieczór (o ile o przypadkowości takich wydarzeń można w ogóle mówić, my w każdym razie tej wersji będziemy się trzymać do upadłego...), kiedy to korzystając z par silnych męskich rąk postanowiłem umieścić źródło cyfrowe a następnie wzmacniacz, tak dla jaj (czytaj na próbę...), na zaprojektowanej i skonstruowanej przeze mnie podstawie antywibracyjnej. Co się w tedy działo - i z nami, i przede wszystkim z dźwiękiem, to jeśli kogoś to interesuje, to odsyłam do poprzedniego artykułu, link TUTAJ.

Aby się nie powtarzać, powiem tylko, że efekty były na tyle PIORUNUJĄCE!!!!, że zachęciły mnie do dalszych prób i poszukiwań optymalnych wariantów, a także do budowy kompletnego zastawu różnego rodzaju podstaw antywibracyjnych pod wszystkie elementy audio, no może prawie pod wszystkie... Nie będę tutaj powtarzał całej teorii na temat drgań ich powstawania, rodzaju, odsyłam również do poprzedniego artykułu. Powiem tylko, że moja wiedza, w zakresie „mechanicznym” na temat drgań oraz rozważania teoretyczne i doświadczenie MM (z wykształcenia informatyk, ale od zawsze elektronik i zapalony krótkofalowiec) o oddziaływaniu drgań w sensie „elektrycznym”, skłoniły nas do budowy podstaw antywibracyjnych w atmosferze odpowiedzi na naukowo postawione pytania, a nie wolnomularskich egzorcyzmów odprawianych przez szamana z „różdżką” w ręku (lub co kto woli...). Mamy także nadzieję, że pomożemy uwierzyć, przynajmniej tej części społeczeństwa audiofilów i melomanów (!!!!), dotąd jeszcze nie przekonanych o tym, że był Kopernik i że Ziemia jest okrągła, i że życie które się w nich tli to przede wszystkim procesy biochemiczne a nie duch święty, który zstąpił na mamusię w dniu narodzin, oczywiście astralnych... I że muzyka, lub dźwięk (zależy co kto woli...), który do nich dopływa to nic innego jak fala rozchodząca się w określonym środowisku, i że tutaj właśnie zaczyna się dla nas wszystkich największa zabawa, bo kończy się wpływ producentów, sprzedawców i wszelkiej maści osób trzecich. Jesteśmy tylko my, nasze pomieszczenie odsłuchowe...i owoc naszych mniej lub bardziej udanych „inwestycji” finansowych zwany dalej sprzętem grającym... I chodzi o to (choć nie powinno się tak zaczynać zdania...), abyśmy nie tylko uwierzyli ( choć w kraju nad Wisłą wiara podobno czyni cuda...), ale i zrozumieli, że mimo tego, że wydaliśmy już nie tylko całe swoje oszczędności, ale i właśnie mamy już drugą hipotekę na dom... To jesteśmy, wbrew zapewnieniom szczególnie tych, którzy nas tymi dobrami materialnymi właśnie „bezinteresownie” obdarzyli, nawet nie w pół drogi!!! Na pewno większość osób zrobi wszystko aby o tym zapomnieć, bo taka świadomość może przyczynić o zawrót głowy i rzucić zagubionego we wszechświecie człowieka w wir jedynej słusznej religii, lecz inni poczują się właśnie pozytywnie zmotywowani i tutaj odnajdą swoje pole do działania. Tym się właśnie różni posiadanie wiedzy od ślepej wiary, że wiedza motywuje do działania i daje poczucie bezpieczeństwa i tak się stało w moim przypadku.

Mamy głęboką nadzieję, że nasze „PSS-społem” poświęcone wpływowi "antywibracji" na dźwięk systemu, da właśnie takie poczucie spokoju i pewności, będące podstawą do własnych poszukiwań coraz bliższego prawdy muzycznej dźwięku. A nasze „ochy i „achy” uzmysłowią jak ogromny wpływ na jego jakość mogą mieć z pozoru prozaiczne przedmioty, których wytworzenie zajmie nam zaledwie UŁAMEK!!!! kwoty którą wydaliśmy na sprzęt...!!! Jeszcze raz podkreślam: nie zachęcam do kopiowania i naśladownictwa moich rozwiązań, lecz do własnych poszukiwań na moim przykładzie.

Spotkanie to odbyło się jakby „od tyłu”. Stało się to ze względów techniczno-realizacyjnych. Prace nad budową kolejnych ustrojów antywibracyjnych oraz nad ulepszaniem już istniejących trwały miesiącami, siłą rzeczy więc podczas testów na spotkaniu były one już gotowe w postaci finalnych zestawów.
Musieliśmy więc odtworzyć całą drogę którą przebyłem podczas ich „dostrajania” (słowo to nie jest użyte przypadkowo – odsyłam do poprzedniego artykułu). Zdecydowaliśmy, że rozpoczniemy test od punktu wyjścia, czyli od momentu, w którym zakończyliśmy pierwsze spotkanie.
Nadmienię tylko, że mieliśmy podczas testu, pewną możliwość przeprowadzenia badań sprzętem do pomiarów drgań, z ich częstotliwościami włącznie, aby śledzić, jak część pasma ulega zmianie, ale celowo z tego zrezygnowaliśmy, ponieważ doszliśmy do wniosku, że nie wiele osób w domu ma taką możliwość, a po drugie że nie jest to tak istotne jak wrażenia odbierane przez uszy...

Przypomnę, że było to tak:

WARIANT 1

Tego dźwięku nie będę opisywał, potraktowaliśmy go jako punkt wyjścia.
Wzmacniacz - podwójna płyta granitowa odseparowana między sobą specjalnym rodzajem gumy
SACD - podwójna płyta granitowa odseparowana między sobą specjalnym rodzajem gumy
Gramofon - podwójna płyta granitowa odseparowana między sobą specjalnym rodzajem gumy

Uczestnicy spotkania:

A. Marek Moczkowski - z wykształcenia informatyk, ale od zawsze elektronik i zapalony krótkofalowiec. Z dziedziną audio ma raczej niewiele wspólnego, ale lubi słuchać – jest u mnie na „testach” nowego sprzętu od momentu kiedy kupiłem w 90. roku pierwszy CD Foniki, czyli od początku. Marek był zawsze, delikatnie mówiąc, „dobry” z fizyki..., zwany dalej MM.

B. Jarek Pawlak – z zawodu architekt, słucha u mnie tylko jak musi... tutaj jednak się zainteresował, bo się „nie spodziewał”. Audiofil raczej „umcykowy...”, zwany dalej JP (lecz nie drugi...).

C. Witek Kamiński – czyli „mła” (zapis fonetyczny – przypis redakcja) - z zawodu architekt, słucham jak muszę i jak nie muszem... ale nigdy nie chcem, ale muszem, zwany dalej WK.

D. Bliżej nieokreślona istota zwana w języku martwym „Spirytus”, ulokowana w różnym stężeniu w napojach, które człowiek musi spożywać w celu podtrzymania podstawowych funkcji życiowych organizmu... Nie wyrażała bezpośrednio opinii na temat dźwięku, lecz miała zdecydowany wpływ (czysto naukowy) na obniżenie naukowości naszych...

E. SPRZĘT GRAJĄCY:

Wzmacniacz LUXMAN L-507s, SACD YAMAHA CD-S2000, gramofon PRO-JECT RPM-5.1/ORTOFON 2M BLUE, kolumny VIENNA ACOUSTICS Beethoven Baby Grand, kable zasilające SUPRA LoRad 2.5, ic z SACD SUPRA EFF-I XLR/NEUTRIK, IC sekcja przedwzmacniacza i końcówki mocy SUPRA EFF-I/NEUTRIK, IC gramofon VDV D-103 MKII, kable głośnikowe VDH THE REVELATIONS.

F. Płyty użyte w testach:



SACD
Carmen McRay Live At Birdland West - Concorde Jazz,
Getz/Gilberto featuring Antonio Carlos Jobim – Verve,
David Chesky Area 31 – Chesky Records,
Ray Charles Genius loves company – EMI,
Gustaw Mahler Symphony no. 6, B.F. Claudio Abbado – DG,
Gustaw Mahler Symphony no. 2, W.P. Gilbert Kaplan – DG,
Sibelius/Walton Violin concertos, Koko Suwanai, C. Of. B.S.O. – Philips.

CD:
Dire Straits On every street – Vetrigo,
Lars Danielson, Leszek Możdżer Pasodoble – ACT.

LP:
Miles Davis Kind of blue 180 g – JWR,
Pink Floyd The dark side of the moon 1973 - EMI Records Limited,
Herbie Hancock Maiden voyage 180 g – Blue Note,
Keith Jarrett Personal mountains 1989 – ECM
Sibelius Symphonies nos. 4&5 B.P. H. Von Karajan 1978 – EMI/Angel,
Schostakowitsch Symphonie nr. 10 B.P. H. Von Karajan – 180 g, D.G./Speakers Corner Records,
Beethoven Symphony no. 1&2 P.C.P.O. Wojciech Rajski - 180 g, Tacet Tube Only.

Opinie uczestników testu są oczywiście przekazane bez zniekształceń, bez względu na to czy się zgadzam z nimi czy też nie, na tym polega jego atrakcyjność, że nie wszyscy byli zawsze zgodni... co do rodzaju efektu. Wszyscy byli natomiast zgodni, że efekt występuje!

WARIANT 2

Zastosowaliśmy dodatkowy element z polakierowanej sklejki, jako wierzchni blat w podstawach umieszczonych pod źródłami: SACD i gramofonem.
Wzmacniacz - podwójna płyta granitowa odseparowana między sobą specjalnym rodzajem gumy
SACD - podwójna płyta granitowa odseparowana między sobą specjalnym rodzajem gumy trzeci blat wykonany ze sklejki liściastej, polakierowany i również odseparowany gumą
Gramofon - podwójna płyta granitowa odseparowana między sobą specjalnym rodzajem gumy trzeci blat wykonany ze sklejki liściastej, polakierowany i również odseparowany gumą



Komentarze

SACD:
MM -głębsza scena, dźwięk bardziej klarowny, wyraźny detal, głębsza scena i lepiej uporządkowana, JP - jak by ktoś zdjął firankę, klarowniej, bas wyraźniejszy ale nie schodzi tak nisko, WK - dźwięk się obniżył, lepsza kontrola, większy porządek, pojawiło się powietrze dookoła instrumentów.

GRAMOFON:
MM - wydaje się, czy włączyłeś inną płytę...??, JP - ciepły homogeniczny dźwięk, WK - poprawił się każdy aspekt dźwięku! Nie ma co się rozpisywać, to brzmi jak inny gramofon...

WARIANT 3

Ponieważ nas korciło, powróciliśmy na próbę z powrotem do wariantu 1., czyli ponownie usunęliśmy element ze sklejki z podstawy pod SACD.

Komentarze

MM - wokal ciekawszy bardziej „zcentralizowany”, przykuwający uwagę kosztem detali, JP - niżej schodzi bas, ostrzejsze wysokie tony ale bardziej zapiaszczone, WK - dźwięk zapiaszczony, płytki suchy, pozornie wyraźny.



WARIANT 4

Wprowadziliśmy podstawy antywibracyjne pod zespoły głośnikowe. W podstawach od sprzęt powróciliśmy do wariantu 2. W ocenie wpływu na dźwięk nie rozróżnialiśmy źródeł.
Wzmacniacz - podwójna płyta granitowa odseparowana między sobą specjalnym rodzajem gumy
SACD - podwójna płyta granitowa odseparowana między sobą specjalnym rodzajem gumy trzeci blat wykonany ze sklejki liściastej, polakierowany i również odseparowany gumą

Gramofon - podwójna płyta granitowa odseparowana między sobą specjalnym rodzajem gumy trzeci blat wykonany ze sklejki liściastej, polakierowany i również odseparowany gumą
Głośniki - płyta granitowa i sklejka liściasta odseparowana od granitu

Komentarze

MM - scena zbudowała się na wysokość, ogromny detal i bardzo przestrzenna prezentacja, JP - bas silniejszy, pojawiła się średnica, bardzo wyraźnie gra, WK - przestrzeń, kultura prezentacji, powietrze, detal.

WARIANT 5

Zastosowaliśmy „podkładki” pod kable głośnikowe w celu odseparowania ich od podłoża. Podkładki zostały wykonane z gąbeczek - zmywaczków kuchennych. Od razu tym „cwaniakom”, którzy obecnie „leją” ze śmiechu napomknę, że była różnica w tym czy kabel leży na miękkiej czy twardej części zmywaczka...

Komentarze

MM - „opadła scena” ( w stosunku do wersji poprzedniej ) w zamian zrobiła się głębsza i bardziej sprecyzowana, dłużej i dokładniej wybrzmiewają instrumenty i bas, dźwięk jeszcze mniej ostry i trzeszczący, świetnie zaprezentowane pogłosy i detale, JP - głębszy bas i wyraźniejsze wysokie tony, dynamika i kop, wyraźniej nie zlewa się, WK - większa-swobodniejsza dynamika przy tym samym detalu i przestrzeni, wyraźnie więcej detalu i powietrza, dłuższe i dokładniejsze wybrzmiewanie instrumentów.



WARIANT 6

Do platformy pod wzmacniaczem dodaliśmy eksperymentalnie, blat ze sklejki i mimo tego, że opinie były podzielone pozostał on tam już na zawsze. Bo w moim mniemaniu dźwięk u mnie w domu w tym momencie najbardziej zbliżył się do tego co zwykłem słyszeć podczas słuchania muzyki na żywo.

Komentarze

MM - jeszcze lepszy detal ale dźwięk stał się miękki, bardziej wydłużone wybrzmiewanie, mniej impulsowe, interakcja z instrumentem (!!!), JP - lepszy bas, bardziej plastyczny dźwięk i lepiej rozciągnięty, absolutnie nie ostry, WK - lepsza dynamika i detal, większy bas i powietrze dookoła instrumentów, dźwięk „soczysty”, brak ostrości w detalu.

WARIANT 7

Ostatni już wariant zakańczający nasz eksperyment, dodaliśmy drugi blat ze sklejki, oczywiście odpowiednio odseparowany od reszty. Efekt wcale nie był taki oczywisty i byliśmy naprawdę ciekawi, bo wcześniej przeprowadziliśmy jeszcze dwa eksperymenty z podstawą pod gramofon.
Pierwszy, zastosowaliśmy jedynie blaty ze sklejki, było po prostu fatalnie!!! Dźwięk z gramofonu stracił absolutnie detal, dynamikę, brzmiał jak by cały zestaw postawiono w pokoju obok, a my słuchali byśmy przez ścianę...!!! Drugi jeden blat granitowy i dwa drewniane, nieco lepiej, ale tylko nieco... Oba warianty wyraźnie gorsze od wersji z dwoma granitami i jedną sklejką. A tak było przy dwóch granitach i dwóch sklejkach.

Komentarze

MM – wyszedł szum i trzaski, głębiej ale przeszkadza jakość płyty, duży dźwięk – lepiej ale gorzej, JP - poprawa basu, lepsze wybrzmiewanie tej częstotliwości, WK - większa przestrzeń powietrze, większa kultura i detal, dźwięk bardzo koherentny, większa kultura i lepszy detal.

Podsumowanie

Mam nadzieję że nie zanudziłem. Starałem się w dość skróconej formie, opisując I i II Plichtowskie Spotkanie Soniczne, podzielić się przygodą, którą odbyliśmy w ciągu kilku ostatnich miesięcy oraz oczywiście przedstawić jej efekty w postaci kolosalnej poprawy jakości odtwarzanej muzyki u mnie w domu. Przedstawione tutaj wrażenia poszczególnych uczestników testu są oczywiście jedynie hasłowym zapisem ich odczuć podczas odsłuchów, bezsensem było by zamieszczać pełen opis dźwięku.

Cały projekt budowy podstaw antywibracyjnych mimo tego, a może przede wszystkim, że „wyszedł” od fascynacji analogiem i oczywistej pod względem mechaniki, potrzeby odseparowania gramofonu PJ od podłoża, dzięki ciekawości świata i na początku tylko empirycznej próby odpowiedzi na pytanie „co będzie jak...”, zatoczył koło i rozwinął się na stworzenie kompletnego systemu antywibracyjnego.
O jego wpływie na dźwięk mam nadzieję, że przynamniej niektórych, udało mi się przekonać, ą przynajmniej zaintrygować na tyle aby skłonić do własnych poszukiwań!!! Według mnie kluczowym jest fakt, jak znikome środki finansowe należy zaangażować, w celu budowy własnych podstaw antywibracyjnych i że poprawa dźwięku dzięki nim uzyskana jest tak ogromna, że wydaje się większa niż wymiana elementu systemu za kilkanaście bądź kilkadziesiąt tysięcy, bądź zmiana kabli.
Zmiany w brzmieniu są zauważalne natychmiast, nie trzeba się wsłuchiwać, i to nawet dla nie wprawnego ucha. Jest to również moim zdaniem propozycja nie tylko dla nie zamożnych audiofilów. Zakup drogiej, lub bardzo drogiej podstawy antywibracyjnej, jak wiemy chociażby z lektury High-Fidelity nie zawsze musi się zakończyć sukcesem. W tym przypadku podstawa musi się „zgrać” po prostu z akustyką pomieszczenia. I tutaj upatruję główną zaletę podstaw budowanych we własnym zakresie. Poza czynnikiem ekonomicznym (choć nie zawsze musi być tanio, można przecież zastosować ekskluzywne materiały, zlecić wykonanie komponentów specjalistycznym firmom), mamy możliwość dostrojenia brzmienia systemu nie tylko do akustyki pomieszczenia ale i do własnych upodobań...!!!
Może to już wszystkim, którzy wcześniej tego nie popróbowali, wydaje się totalną herezją, że za pomocą „gumek i blacików”, można wpłynąć na dźwięk urządzenia strojonego przez inżynierów budujących urządzenia klasy high-end od lat, ale za takim stwierdzeniem przemawiają fakty, ukazane chociażby w naszym teście PSS, w którym z biegiem rozwoju, lub jak ktoś woli zmian w budowie podstaw dźwięk się zmieniał diametralnie i to nie według wszystkich uczestników na lepsze...
Z tym, że ja bym bardziej się skłaniał ku stwierdzeniu, że to nie było wpływanie na dźwięk poszczególnego komponentu (choć jak wykazuje cześć teoretyczna napisana przez MM tłumienie wibracji ma kolosalne znaczenie na elementy wewnętrzne urządzeń), lecz na dźwięk całego systemu w określonym akustycznie środowisku.

Już na koniec, naprawdę, powiem tylko, że mój system gra obecnie wielo, wielo... wielo krotnie lepiej, że nie da się go obecnie już słuchać po zestawieniu z podstaw (na koniec z ciekawości dokonaliśmy takiej próby), że na komplet materiałów do ich wykonania nie wydałem nawet 1 k złotych i że dźwięk u mnie w domu poważnie zbliżył się do tego co udaje mi się zaobserwować na żywo. Koniec i bomba, a kto nie słuchał ten trąba...



CZĘŚĆ TEORETYCZNA

To, że podkładka antywibracyjna wpływa korzystnie na napęd CD bądź gramofon, nie jest czymś dziwnym. Wiadomo, drgania mechaniczne napędu czy też obudowy przenoszą się na wrażliwe elementy odczytujące, jak układ lasera w odtwarzaczu CD czy też wkładka gramofonu oraz sam nośnik (płyta CD/płyta winylowa). Co innego wzmacniacz. Tam nie ma elementów mechanicznych, wszystko to "tylko" elektronika, a jednak...
Doświadczenia przeprowadzane podczas ostatnich Plichtowskich Spotkań Sonicznych (PSS) wykazały ponad wszelką wątpliwość, że separacja wzmacniacza od podłoża ma niebagatelny wpływ na jakoś dźwięku. Skąd ten efekt? Zastanówmy się krótko nad budową wzmacniacza, jego podstawowymi elementami mającymi wpływ na jakość dźwięku, ze zwróceniem uwagi na cześć mechaniczną tego "niemechanicznego" urządzenia.

Zasilacz - jego rola to przekazanie do wzmacniacza odpowiedniej mocy, wystarczającej do wysterowania zespołu głośników. Źle dobrany zasilacz to na pewno słaba dynamika dźwięku (zasilacz nie "daje rady" dostarczyć odpowiedniej mocy przy głośniejszych partiach muzyki), niska separacja stereo, przydźwięk sieci (słyszalne buczenie 50Hz), wszelkie inne zakłócenia sieci elektrycznej przekazywane na kolejne stopnie wzmacniacza, wpływające na ukrycie detalu muzyki etc. Sam zasilacz to na ogół transformator (+ oczywiście odpowiednia elektronika), który przetwarzając napięcie sieci (50 Hz), drga mechaniczne z podobną częstotliwością. Drgania te, mimo niewątpliwego amortyzowania czy też separacji transformatora od obudowy, przenoszą się na pozostałe elementy wzmacniacza. W tym wypadku użycie płyt antywibracyjnych wydaje się, że ma wpływ niewielki, gdyż płyty separują cały wzmacniacz od otoczenia, a nie poszczególne jego części. Można jednakże sobie wyobrazić pozytywny wpływ podkładek antywibracyjnych tłumiących drgania całego wzmacniacza wywołane drganiami transformatora.

Sam wzmacniacz (czy też przedwzmacniacz/wzmacniacz) - jego rolą jest wzmocnienie słabych sygnałów źródła do wartości oczekiwanej "na" zestawie głośnikowym. Jako, że pracuje on na bardzo małych napięciach wejściowych (niecały wolt dla CD, parę miliwoltów dla wkładek gramofonowych), a oczekiwana moc na wyjściu to setki watów, oznacza to, że wymagane od niego wzmocnienie jest rzędu tysięcy. Oznacza to, że jest to najbardziej podatny na wszelkie zakłócenia element urządzenia. Ale jak drgania mechaniczne wpływają na elektronikę?
Drgania mechaniczne otoczenia, przenoszą się na obudowę, która z kolei przenosi je na elementy elektroniczne oraz samą płytkę drukowaną wzmacniacza. Częstotliwości, o których tutaj mówimy to przedział od kilku Hz do, powiedzmy, 100 kHz.
Takie drgania powodują:
- zmianę indukcyjności wszelkiego rodzaju cewek (filtry, dławiki), długich końcówek elementów, ścieżek drukowanych poprzez ich rozciągania/skracanie,
- rezonans własny elementów elektronicznych a także elementów mechanicznych wzmacniacza,
- zmianę pojemności kondensatorów, pojemności własnych elementów elektronicznych.

Zmiana indukcyjności wpływa na reaktancję (opór elektryczny) wprost proporcjonalnie do częstotliwości. Oznacza to, że wpływ zmian indukcyjności ma większy wpływ dla dźwięków wysokich niż dla niższych. Drgająca cewka (czy też odcinek przewodu, ścieżki na płytce drukowanej) wpływa najbardziej na jakość wysokich rejestrów muzyki, detal, czystość. Cewka działa jak wzmacniacz/mikser sygnału użytecznego z sygnałem przekazywanym przez drgania.

Rezonans własny elementów następuje wtedy gdy długość fali mechanicznej rozchodzącej się w elemencie jest porównywalny z jego rozmiarem. Zakładając graniczną częstotliwość 20 kHz-100 kHz, oraz prędkość rozchodzenia się fal poprzecznych/podłużnych na poziomie 2-5 km/s w materiałach typu miedź etc. daje nam to rozmiar elementu na poziomie kilku - kilkunastu centymetrów.
Jedynym kandydatem na taki rozmiar to płytka drukowana, duże kondensatory, transformatory / cewki oraz oczywiście sama płytka. Element, który wpadł w rezonans, staje się źródłem nowych zakłóceń mechanicznych i to o poziomie o wiele większym niż te, docierające z otoczenia.
Zmiana pojemności wpływa na reaktancję (opór elektryczny) odwrotnie proporcjonalnie do częstotliwości. Czyli inaczej niż dla cewek, większy wpływ mamy dla niskich częstotliwości.

Do tego należy dodać, że tłumienie drgań mechanicznych elementów antywibracyjnych jest wprost proporcjonalna do częstotliwości (w zakresie wyższych częstotliwości do kwadratu) i oczywiście jest też zależne od zastosowanego materiału tłumiącego. Mamy więc wpływ drgań na niskie tony, wysokie tony, rezonans własny, tłumienie drgań... Czyli całość zjawiska jest mocno skomplikowana.

Powyższy opis miał na celu jedynie pokazanie, iż wpływ drgań mechanicznych na pracę wzmacniacza da się wyjaśnić. Jednocześnie doświadczenia ze spotkań PSS, pokazują, że używają dość prostych metod, można znacząco podnieść jakość dźwięku.