SŁUCHAWKI

CREATIVE
ZEN AURVANA

WOJCIECH PACUŁA







Jeśli ktoś ma problemy z akceptacją urządzeń przenośnych, chyba nie powinien sobie zawracać głowy tym testem. Nic się nie stanie, jeśli po prostu przejdzie do innego działu HFOL, na pewno znajdzie coś dla siebie. Jeżeli jednak należą Państwo do kilkuset milionów posiadaczy urządzeń przenośnych – przede wszystkim odtwarzaczy MP3, ale także radioodbiorników – to warto przynajmniej rzucić okiem na to, co poniżej. Rzecz będzie bowiem o słuchawkach Zen Aurvana, przeznaczonych do sprzętu przenośnego. Są dwie rzeczy, które wymagają natychmiastowego wyjaśnienia. Pierwsza, to producent: Creative http://pl.europe.creative.com/ , bo o nim mowa, znany jest przede wszystkim z fantastycznych kart dźwiękowych oraz z ich przedłużenia – głośników komputerowych. O zaletach tych pierwszych przekonuję się wciąż i wciąż od nowa, jako że nabywszy testowany przez siebie onegdaj egzemplarz karty Soundblaster X-Fi Elite Pro, używam go do dzisiaj i jestem z niego bardzo zadowolony. „Wszystko płynie…” Tego nie wymyślił żaden copyrighter, ani PR-owiec, a Heraklit już wtedy chyba myślał o świecie audio.

Creative od jakiegoś czasu proponuje bowiem całą gamę słuchawek, od przeznaczonych dla DJ-ów, poprzez stacjonarne hi-fi, po przenośne. Można by przejść nad tym do porządku dziennego, gdyby nie fakt, że słuchawki są projektowane i produkowane specjalnie dla tej firmy, według jej wskazań. Jest też ciąg dalszy – firma nie boi się wyzwań i stąd, wraz z modelem Zen Aurvana, nawiązuje bezpośrednią walkę z największymi w dziedzinie słuchawek przenośnych potęgami, Shure, Etymotic i in. Bo Zen Aurvana kosztują niemal 400 zł. Tak, to nie błąd, nie pomyłka, której korygujący wszystko Szlifierz nie wychwycił (he, he! zarechotał, zaskrzypiał, zaświstał tenże). A będzie jeszcze lepiej, ponieważ na koniec roku szykowane są pracujące w systemie dwudrożnym flagowce z osobnym przetwornikiem basowym i wysokotonowym, które będą znacząco droższe. Ale tak to już jest – wspomniane firmy, konkurenci mają w swojej ofercie słuchawki przenośne kosztujące grubo ponad 1500 zł. Przesada? Jeśli do wzmacniacza podłączamy kolumny kosztujące więcej niż on, to czy do i.Poda nie podłączymy słuchawek tylko czterokrotnie tańszych, albo wręcz kosztujących tyle samo? Jeśli się na to nie zdobędziemy, to znaczy, że nie mamy pojęcia, jak może zabrzmieć muzyka z tego typu urządzenia albo z radia.

ODSŁUCH

Zgodnie z bezwzględną zasadą, wedle której zawsze oceniam produkty w skali bezwzględnej (przynajmniej w pewnym momencie testu), słuchaweczki Creative’a podłączyłem do wzmacniacza Leben CS300, właściwie integry, która jednak jest jednym z najlepszych wzmacniaczy słuchawkowych, do jakich mam dostęp. Cena – jakieś 12 000 – 14 000 zł. Nie ma zmiłuj. Potem oczywiście skorzystałem z i.Poda Nano, odtwarzacza MP3 firmy Manta oraz – przede wszystkim – z mojego radyjka przenośnego Aiwy, którego używając pourywałem już pięć par słuchawek. Dotychczas były to najdroższe modele Sennheiserów. Od jakiegoś czasu, po kolejnych „S” przerzuciłem się na Creative’a – testowałem w „Audio” model EP-635, który musiałem, po prostu musiałem, u siebie zostawić. Niewiarygodne, jak dobrze można zacząć w dziedzinie, w której dotychczas funkcjonowało kilku specjalistów! A przecież Aurvany są znacząco lepsze. Ich największą zaletą jest niesamowita dbałość o spójność bardzo dokładnego dźwięku. Ten nie jest jednak rozjaśniony, ani ostry, a nawet można powiedzieć, że góra jest nieco osłodzona. Znakomity jest także przełom średnicy i dołu – pełny, mocny i nasycony.
Żeby to jednak usłyszeć, trzeba dokładnie dopasować słuchawki wewnątrz ucha – ostatecznie w nazwie pojawia się nie ‘headphones’, a ‘earphones’. I tutaj z Zenami miałem niejaki kłopot. Przede wszystkim w komplecie zabrakło klipsa, który mocowałby kabel do ubrania. A jest to o tyle ważne, że słuchawki nie są niczym podtrzymywane. Stąd co jakiś czas wypadały mi z ucha, choć dokładnie dopasowałem rozmiar silikonowej nakładki do mojej anatomii (w komplecie dostajemy trzy rozmiary nakładek, co powinno wystarczyć prawie wszystkim). Stąd konieczność zastosowania czegoś zastępczego – ja wykorzystałem klips ze słuchawek dostarczanych wraz z telefonem komórkowym (w telefonach słuchawki są jeszcze bardziej badziewne niż w MP3).

W każdym razie najważniejsze to właściwie umieścić słuchawki w kanale usznym. Kiedy to się uda, można będzie rozpuścić przenośne urządzenie na naprawdę małą moc, ponieważ dzięki specjalnej budowie, szum otoczenia jest bardzo dobrze tłumiony, a co za tym idzie, nie trzeba tak głośno słuchać, żeby wszystko było słychać. Pozwoli to też znacznie dłużej zachować słuch! W takich warunkach do góry i dołu dołącza bardzo ładna średnica, której wyższa część jest nieco złagodzona, zaokrąglona jak za pośrednictwem lamp, co pozwoli bez problemu słuchać nawet dość jasno zarejestrowanych czy odtwarzanych utworów. Ponieważ korzystam z radia, więc nie powinieniem uzyskać tak dobroczynnego wpływu, a jednak uzyskałem – najwyraźniej wzmacniacz wyjściowy mojego radyjka do super-dobrych nie należy… To, co szczególnie ważne, a na co najczęściej nie zwraca się uwagi, to fakt, iż Aurvany budują bardzo dużą, otaczającą słuchacza scenę dźwiękową. Po przejściu z tańszych słuchawek na droższe przez moment wydaje się, że nie było wcale tak źle, jednak powrót jest bolesny. Zeny podają wszystko lepiej, w bardziej dojrzały, mniej zestresowany sposób. Są jednym słowem wysublimowane. Tak było np. z płytą Raya Charlesa „The Genius Sings The Blues” (Atlantic/Warner Music, 73524, Atlantic Masters CD), ale i ze Smolikiem z jego ostatniego krążka „Smolik” (Kayax/Sony&BMG, KAYAX014, CD). Ponieważ Zeny są bardzo swobodne w oddawaniu barw i dynamiki, gitarę w „Cye” słychać było głęboko i wyraźnie, choć jest ona ukryta pod innymi instrumentami. Bardzo dobrze wypadały też głosy. Chociaż wspomniane zaokrąglenie średnicy nie pozwalało słuchawkom odezwać się jak dobrym „stacjonarnym” konstrukcjom, to w rodzinie słuchawek przenośnych nigdy jeszcze tak wokali nie słyszałem. Najłatwiej to dostrzec w przypadku ulubionych redaktorów prowadzących, których głosy zna się na pamięć. A tutaj dystynktywne barwy Barona, Niedźwieckiego, Kaczkowskiego („Trójka”, PRIII) i innych były oddane pięknie, z lekką nonszalancją, która jednak nie przekładała się na dezynwolturę, a właśnie na lekkość, z jaką podawane były głosy.

Słuchawki nie są tanie. Brzmią jednak fenomenalnie. Można będzie to jednak docenić dopiero, kiedy zapewnimy im stabilne ułożenie w uchu i przypniemy je czymś do ubrania. Wówczas ich ekskluzywny wygląd będzie idealnie komplementował głęboką czerń i.Poda, albo innego gada. Dodajmy jeszcze, że nie boli to, że w komplecie otrzymujemy trzy sety (po dwie pary każdego – tak, na zapas) nakładek na słuchawki, przenośne, bardzo ładne pudełeczko na słuchawki oraz przejściówkę, pozwalająca podłączyć je do niektórych telefonów komórkowych.

BUDOWA

Zen Aurvana to słuchawki przenośne, przeznaczone do włożenia w kanał uszny. Aby umożliwić jak najlepsze dopasowanie do niego, w komplecie otrzymujemy trzy pary (razy dwa), wykonanych z silikonu końcówek, dzięki którym następuje coś w rodzaju „zassania” i izolacji od szumu otoczenia. Impedancja jest ciut wyższa niż zwyczajowe 32 Ω, zaś przetworniki maja zbalansowaną budowę, a drut nawojowy i połączeniowy wykonano z miedzi beztlenowej. Długość kabla – 1,2 m. Zeny wykończone są czarnym lakierem o głębokiej barwie.



DANE TECHNICZNE (wg producenta):
Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz
Impedancja: 42 Ω
Czułość: 115 dB
Waga: 13 g (bez opakowania)


CREATIVE
ZEN AURVANA

Cena: 350 zł

Dystrybucja: Creative

Strona producenta: CREATIVE
Polski oddział: CREATIVE



POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ



© Copyright HIGH Fidelity 2007, Created by B