CRYPTOGRAMOPHONE

Cryptogramophone to jedno z moich ostatnich odkryć. Słuchając pięknych, fantastycznych dźwięków z płyt Jenny'ego Scheinmana, Erika Friedlandera czy Darka Oleszkiewicza aż trudno uwierzyć, że takie perełki są gdzieś tam w kosmosie muzycznym, gdzie nigdy nasza noga nie postała. Postaramy się to zmienić.

Firma płytowa Cryptogramophone jest stosunkowo młoda, ponieważ została założona przez skrzypka Jeffa Gauthiera w roku 1998 w celu dokumentowania wydarzeń na Zachodnim Wybrzeżu (West Coast). Bezpośrednim impulsem do jej powstania była chęć zarejestrowania dokonań kompozytora i basisty Erica von Essen. Do muzyków nagrywających dla niej należą: Scott Amendola, Bobby Bradford, Alan Broadbent, Nels Cline, Mark Dresser, Peter Erskine, Erik Friedlander, Jeff Gauthier, Bennie Maupin, Don Preston, Alan Pasqua, Jenny Scheinman, Cuong Vu i wielu innych. Okazjonalnie występują na jej płytach także Bill Frisell, Brad Mehldau i Jeff Parker. Jednym z ważniejszych założeń jest oryginalność, dlatego jak mówi Gauthier: "na pierwszych 22 płytach, czyli wśród około 200 utworów znalazły się tylko dwa standardy i to w postaci, która niemal uniemożliwia ich rozpoznanie." (Glenn Astarita, "Jeff Gauthier & Cryptogramophone Records", "All About Jazz", www.allaboutjazz.com). Zaraz też dodaje: "Umieściliśmy na płycie saksofon dopiero po czterech latach istnienia i wydaniu 10 płyt. Do dzisiaj można znaleźć ten instrument tylko na trzech naszych płytach i na żadnej nie występuje w roli lidera! Nasza muzyka jest fundowana na instrumentach smyczkowych (gitara, skrzypce, wiolonczela i bas), a także na brzmieniu fortepianu." Jazz bez saksofonu? Bez standardów?! Mogłoby się wydawać, że to zaprzeczenie jazzu. A jednak... A jednak muzyka brzmi, jakby cała składała się z klasycznych utworów, cała była jednym wielkim standardem. A jest przecież wielką improwizacją, niemal free jazzem, trochę tylko upodobnionym do klasyki. Poszczególne płyty różnią się między sobą głównie ze względu na wykorzystywane instrumentarium, jednak wszystkie łączy poszanowanie tradycji (jednak!) i dążenie do uproszczenia przekazu. W porównaniu z artystami skupionymi wokół AUM, wytwórni o której pisaliśmy w zeszłym miesiącu (recenzje TUTAJ ) muzyka Cryptogramophone wydaje się wręcz stateczna. I dobrze, ostatecznie to, co nadaje dużej części życia sens i smak, to RÓŻNICA.

Podobnie wspomniana wytwórnia płyt AUM http://www.aumfidelity.com/home.htm , tak i Zakamuflowane Gramofony mają w swoim programie promowanie improwizowanego, nieskrępowanego jazzu i doskonalenie techniki gry. Co ciekawe, w pierwszych słowach "manifestu" czytamy jednak, iż: "Celem Cryptogramophone są najwyższej jakości nagrania "state-of-the-art" wydawane w pięknej oprawie." I rzeczywiście, nie trzeba być szczególnie przenikliwym słuchaczem, żeby usłyszeć, że jeśli chodzi o jakość dźwięku wszystkie płyty tej wytwórni prezentują co najmniej krok do przodu w stosunku do wielu czołowych wytwórni jazzowych, zaś zwykle są dwa kroki przed nimi. Co ważne, nie odbywa się to kosztem muzyki, a wręcz przeciwnie, jakby te trzy rzeczy, bo do równania należy dopisać rzeczywiście piękną oprawę plastyczną płyt (wszystkie wydawane są jako trzyczęściowe digipaki ze znakomitymi grafikami na okładkach, miejscami przypominającymi ECM, a czasem z kolei ACT - czyli najlepszych) stopiły się w jedną, niepodzielną całość, gdzie nie da się powiedzieć co jest ważniejsze, a co mniej ważne. Ciekawe, ale Gauthier o oprawie graficznej i fizycznym wyglądzie płyt mówi "Cryptopaki" w odróżnieniu od digipaków. Cryptopaki mają się odróżniać całkowitym brakiem elementów plastikowych, a tym samym pełnym recyklingiem. Tak było do płyty nr 125 (CG125), ponieważ po niej nieco uproszczono opakowanie - wciąż jest to piękna, minimalistyczna forma, tyle że teraz jest to klasyczny digipak, z plastikowym środkiem. I niezależnie od tego, jakie były przyczyny takiego ruchu, wydaje się, że w cryptopakach płyta mogła się od częstego użytkowania nieco porysować, ponieważ była wsuwana do sztywnych, kartonowych okładek.

Równie ważna jest strona dźwiękowa. Jak mówi Gauthier, za tak dobry dźwięk w całości odpowiedzialny jest realizator dźwięku (który jest także muzykiem) Rich Breen. To on wybiera on studia, gdzie perkusja może zabrzmieć dużym, ciepłym dźwiękiem, gdzie instrumenty są od siebie całkowicie odseparowane, ale muzycy mają się cały czas na oku. Nagrania dokonywane są bezpośrednio na twardy dysk w Pro Toolsie, a najważniejszą umiejętnością realizatora jest dobór i umiejscowienie mikrofonów. Założyciel Cryptogramophone wspomina także o kilku "specjalnych rzeczach, które zachodzą w procesie miksowanie, które składają się na efekt końcowy". Jakie to "specjalne rzeczy" - nie wiadomo. Zapytany o SACD stwierdził, że zapoznali się z techniką, jednak nie widzą sensu inwestowania w nią ze względu na bardzo wąską grupę odbiorców. Obydwie technologie są dla niego OK., jednak uważa, że ich płyty CD brzmią znakomicie. Wskazuje także na to, że potrzeby idą w odwrotnym kierunku, do muzyki ściąganej przez Internet.

Wojciech Pacuła

DAREK OLESZKIEWICZ
"LIKE A DREAM"

Cryptogramophone, CG119
2004
Format: CD

Utwory:
1. November [04:52]
2. You Don't Know What Love Is [06:38]
3. Like a Dream [06:52]
4. Time Café [07:41]
5. Bles For Eden [07:15]
6. Precious Moments [09:03]
7. Before The Journey [06:44]
8. Gift [04:58]
9. That Night [05:43]
10. Conclusion Part 1 [01:23]
11. Conclusion Part 2 [05:26]
12. Conclusion Part 3 [00:41]

Personel:
Darek Oleszkiewicz - double bass
Brad Mehldau - piano (1-5)
Chuck Manning - saxophones (6-7)
Larry Koonse - guitar (6-7)
Mark Ferber - drums (6-7)
Adam Benjamin - piano (8-12)
Nate Wood - drums (8-12)
Bennie Maupin - tenor saxophone (11)

Podobnie jak na wszystkich płytach Cryptogramophone, tak i tutaj od pierwszych taktów słychać, kto jest liderem zespołu - mięsiste, ładne brzmienie kontrabasu od razu ustawia barwę nagrania. Płyta nie stanowi jednak monolitu ani pod względem muzycznym, ani dźwiękowym, a rozbita jest na trzy składowe: pierwsze pięć utworów granych jest przez kontrabas i fortepian - i to jest moja ulubiona część, potem idą dwa z większym zespołem, m.in. z gitarą i kolejne pięć, tym razem w trio z gościnnym udziałem saksofonu w jednym z utworów.
Najlepiej nagrana jest pierwsza część. Dźwięk kontrabasu jest tutaj duży i mięsisty, bez zatarcia jego konturów. Oszczędzono sobie nadmiaru pogłosu, więc instrument nie jest sztucznie oddalony, ani zatarty. Podobnie brzmi fortepian, nagrany z dość bliska, więc jego rysunek na scenie jest dość wyrazisty i ustawiony na pierwszym planie. Całość ma jednak wyczucie i sznyt, na który firmy pracują nieraz latami. Grają tylko dwa instrumenty a muzyki jest tyle, że wydaje się, że gra duży zespół.
Najgorzej nagrane są dwa środkowe utwory (nr 6-7). Mają dodany długi pogłos, który miał pomieścić większy skład, przez co jednak zatarto kontury i nadano całości ciut niewiarygodne brzmienie. Kiedy np. werbel uderza trochę mocniej, słychać, że miał bardzo blisko ustawiony mikrofon, co spłaszczyło jego perspektywę, a ciągnie się za nim długi ogon pogłosu - coś nie za bardzo to współgra. A przecież ostatnia część znowu jest znakomita - to wprawdzie tylko trio (z gościnnym saksofonem w utworze "Conclusion Part Two"), jednak znowu brzmi lepiej niż wcześniejszy kwartet. Kontrabas Oleszkiewicza nie jest tutaj tak blisko i nie jest na pierwszy rzut oka tak wyrazisty jak w pierwszym secie, ale ma chyba lepszą rezolucję i uderzenie.
Płyta została nagrana w studio, podczas kilku różnych sesji i to słychać. Nie zmniejsza to jednak przyjemności z jej słuchania. Wiadomo też, że Darek Oleszkiewicz, zwany w USA Darek Oles jest naszą "tajną bronią", która skutecznie razi środowisko jazzowe w Stanach. Fantastyczna muzyka i miejscami znakomity dźwięk.

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 6-9/10

JENNY SCHEINMAN
"12 Songs"

Cryptogramophone, CG125
2005
Format: CD

Utwory:
The Frog Threw His Head Back And Laughed (6:06)
Song Of The Open Road (5:00)
Moe Hawk (6:33)
Sleeping In The Aquifer (3:16)
The Bouy Song (4:39)
She Couldn't Believe It Was True (3:55)
Suza (5:23)
Little Calypso (2:57)
Satelite (2:04)
Antenna (7:32)
Albert (3:29)
June 21 (4:32)

Personel:
Jenny Scheinman - violin
Ron Miles - cornet (1-3,5,10-12)
Doug Wieselman - clarinets (1,3,5-12)
Rachelle Garniez - accordian (1-4,6,11-12), piano (5,9), claviola (7-8)
Bill Frisell - electric guitar (1-7,10-12)
Tim Luntzel - acoustic bass (1-7,10-12)
Dan Rieser - drums (1-7,10-12)

Instrumentem wiodącym na płycie Scheinmana są skrzypce i jest to jasne już od pierwszych dźwięków. Muzyka na płycie opisuje historie - jest obrazowa i impresjonistyczna. Na instrumenty nałożono nieco pogłosu, ale instrumenty na szczęście nie zostały w nim zatopione. Dźwięk skrzypiec lidera najwyraźniej poddany został jakiejś obróbce, ponieważ przez większość czasu słychać tak, jakby skrzypce były zbierane nie za pomocą mikrofonu, a pick-upa: środkowa część pasma jest mocniejsza, bez wyraźnej pracy smyczka, skupiona raczej na dynamicznych właściwościach instrumentu. Bardzo dobrze została uchwycona stopa perkusji, która pozwoli poszaleć dobrym kolumnom. Jeśli wzmacniacz ma kłopoty z dynamiką, albo wydajnością prądową (jak w przypadku dużej części lampowców), wówczas stopa zabrzmi tutaj raczej płasko, podobnie jak kontrabas. Jeśli jednak wszystko jest dobrze, wówczas co jakiś czas usłyszymy plaśnięcie, jak na żywo. Brzmienie zdominowane jest jednak przez instrumenty z wyższej części pasma, kontrabas jest więc raczej schowany i nie przyszaleje. Instrumenty pokazane są raczej na pierwszym planie, bez szczególnego odejścia. Trochę narzekam, ale Cryptogramophone to wytwórnia, której nagrania można postawić na równi z wieloma audiofilskimi wytwórniami promującymi ultra-nudne, niesłuchalne gnioty w dobrej oprawie. "12 Songs" to kawał dobrej muzyki, całkiem ładnie nagranej, jednak w ramach tej wytwórni znajdziemy lepsze rejestracje.

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 7/10

ERIK FRIEDLANDER
"Prowl"

Cryptogramophone, CG127
2006
Format: CD

Utwory:
1. Howling Circle [5:14]
2. Anhinga [4:55]
3. Prowl [5:23]
4. Chanting [4:43]
5. 7th Sister [6:11]
6. Rain Bearers [8:04]
7. A Dangerous Game [6:37]
8. A Closer Walk With Thee [5:55]
9. Najime [6:54]

Personel:
Erik Friedlander: cello
Andy Laster: alto saxophone, clarinet
Stomu Takeishi: electric bass
Satoshi Takeishi: percussion.

Wiolonczela lidera ma nałożone coś w rodzaju chorusa, więc nie można mówić o czystym brzmieniu w sensie puryzmu. Dźwięk całości jest jednak bardzo dobry, instrumenty zebrane zostały nieco dalej niż zwykle, albo realizator postarał się, aby to brzmiało właśnie w ten sposób. Dzięki temu mamy więc ładny pierwszy plan nieco za głośnikami, a także dalsze plany pokazane w plastyczny, wiarygodny sposób. Bardzo, naprawdę bardzo ładnie zarejestrowano perkusję. Posłuchajmy np. blach, które przez cały pierwszy utwór "chodzą" między głośnikami i zobaczymy, że są dźwięczne i dokładne. Elektryczny bas Stomu Takeishi nie brzmi mocno, ani dobitnie, ma jednak bardzo ładną barwę, która łączy się gładko z pozostałymi instrumentami. I jeszcze raz - znakomicie słychać bębny perkusji - głębokie, dynamiczne, pełne.

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 8/10

THE JEFF GAUTHIER GOATETTE
"One And The Same"

Cryptogramophone, CG128
2006
Format: CD

Utwory:
1. Ahfufat - for Wan (9:07)
2. Solflicka (8:28)
3. Water Torture (12:12)
4. Don't Answer That (6:30)
5. Heart Wisdom (8:46)
6. Rina Pt. 1 (14:25)
7. A Corner of Morning (12:49)

Personel:
Jeff Gauthier: violin, electric 4 and 5 string violins, effects
Nels Cline: electric guitars, effects
David Witham: piano, keyboards, effects
Joel Hamilton: bass
Alex Cline: drums, percussion

To jedna z równiej zarejestrowanych płyt wśród nowych realizacji Cryptogramophone. Skrzypce lidera (założyciela i właściciela Cryptogramophone) - zawsze brzmią selektywnie i mają ładną barwę, niezależnie od tego, czy gra on na klasycznym instrumencie, czy na elektrycznych odmianach (4 i 5-strunowych). Kontrabas jest klarowny i mocny, dzięki czemu motoryczny element nagrań jest zawsze obecny i jednoznaczny, bez rozmywania taktów, bez osłabiania tempa. Perkusja została zarejestrowana nieco dalej niż na płycie Erika Friedlandera "Prowl" (CG127) i nie jest tak wyrazista. Wracając do kontrabasu, jeszcze raz należy podkreślić jego bardzo ładną barwę, element, który dzielony jest także z innymi instrumentami na te płycie. Koniecznie trzeba posłuchać sola perkusji z utworu nr 4 "Don't Answer That" - tutaj instrument ma lepszą dynamikę i ma lepszą definicję niż kiedy gra z zespołem.

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 8/10

THE BENNIE MAUPIN ENSEMBLE
"Penumbra"

Cryptogramophone, CG129
2006
Format: CD

Utwory:
1. Neophilia 2006 [4:31]
2. Walter Bishop Jr. [6:32]
3. Level Three [3:15]
4. Blinkers [1:20]
5. Penumbra [7:01]
6. Mirror Image [1:14]
7. Message to Prez [6:02]
8. Tapping Things [5:35]
9. Vapors [4:44]
10. One For Eric Dolphy [2:33]
11. See The Positive [2:48]
12. Trope on a Rope [3:48]
13. The 12th Day [2:52]
14. Equal Justice [7:15]

Personel:
Bennie Maupin: bass clarinet, tenor and soprano saxophones, alto flute, piano
Darek "Oles" Oleszkiewicz: bass
Michael Stephans: drums
Daryl Munyungo Jackson: percussion

Tę płytę trzeba mieć. Podobnie jak "Like a Dream" (CG119) Darka Oleszkiewicza, który zresztą gra także i tutaj, brzmienie jest namacalne i bliskie, ale bez nachalności. Dość szybko orientujemy się, że głównym elementem gry jest na płycie rytm, przeróżne tempa i podziały, kreowane przez bardzo głębokie, chyba nieco podrasowane w kierunku takiego dźwięku, brzmienia instrumentów perkusyjnych. Mają one ciepłą, głęboką barwę, kreującą nastrój tajemniczości i melancholii, tak charakterystyczny dla Czarnego Lądu. Dodatkowo podkreśla to brzmienie instrumentów dętych, na których gra lider, a w szczególności klarnetu basowego oraz saksofonu tenorowego, z których to Maupin wydobywa niskie, chrapliwe dźwięki. Wszystko to zostało doskonale uchwycone i zarejestrowane. Dźwięk kontrabasu także jest fantastyczny - niski, pełny, mięsisty, może bez ostatniego słowa w dziedzinie rezolucji, ale nic to! Instrumenty mają dodane niewielką ilość pogłosu, przez co są na pierwszym planie, na wyciągnięcie ręki i mają duży, naturalny wolumen. Piękna, znakomicie nagrana płyta.

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 9/10

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ


© Copyright HIGH Fidelity 2006, Created by SLK Studio