ODTWARZACZ PLIKÓW AUDIO Lumïn
Producent: PIXEL MAGIC SYSTEMS Ltd. |
Test
tekst WOJCIECH PACUŁA |
No 223 1 listopada 2022 |
IEDY POLSKI DYSTRYBUTOR FIRMY LUMIN zapytał, czy chciałbym przetestować odtwarzacz T3, przez chwilę nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Przecież dopiero co testowałem wersję T2 – pomyślałem – która była naprawdę dobra. Skąd więc ten pośpiech w wymianie produktu? Wiem, że dzisiaj producenci elektroniki mają ogromne problemy z dostawcami komponentów, od oporników, przez układy scalone, na obudowach skończywszy i że brak jakiegoś układu może zmusić daną firmę do zmiany modelu. Ale żeby tak szybko? Dopiero, kiedy spojrzałem do → ARCHIWUM „High Fidelity”, zrozumiałem swój błąd. T2 testowaliśmy w lutym 2019. Czyli dwa i pół roku temu. Od tamtej pory zmienił się nie tylko świat makro, ale i w naszej mikroskali. Zmienił się również w dziedzinie, o której mowa – plików audio. ▌ T3 ⸜ SEKCJA CYFROWA ODTWARZACZ PLIKÓW AUDIO T3 z zewnątrz niemal się nie różni od T2. Zmiany są kosmetyczne – chodzi o obróbkę aluminium, wypracowaną przez producenta dla topowego odtwarzacza X1. Co więcej, wewnątrz znajdziemy tylko jedną różnicę, ale za to podstawową. Lumin zastosował w nim zupełnie inny, nowy transport plików. Jest on nowszy nawet niż w topowym odtwarzaczu X1 i w odtwarzaczu P1. Pomimo wcale nie topowej ceny, T3 jest więc w tej chwili najnowocześniejszym urządzeniem Lumina. Ma on znacznie szybszy mikroprocesor w którym zapisano nowy, przygotowany w tym roku, program sterujący rozpakowaniem plików. Producent mówi, że dzięki znaczącemu zwiększeniu jego możliwości operacyjnych układu można będzie przez długi czas wprowadzać w oprogramowaniu odtwarzacza poprawki, nawet bardzo duże. I jeszcze, że dostajemy dzięki temu więcej opcji dotyczących upsamplingu. Producent informuje, że techniki te zostały zapożyczone z X1 (test → TUTAJ). T3 korzysta z dwóch przetworników D/A ES9028Pro SABRE, po jednym na kanał. Pracują one w trybie dual-mono. Każdy z nich składa się z ośmiu przetworników, które w razie potrzeby można połączyć równolegle, aby dały dwa, zbalansowane wyjścia analogowe. Lumïn jest jeszcze bardziej wyrafinowany, bo łączy owe osiem kanałów w jeden, monofoniczny. Dzięki temu zmniejszane są zniekształcenia i szumy. Odtwarzacz akceptuje niemal dowolny typ plików audio: FLAC, FLAC MQA, WAV, DSD, Apple Lossless (ALAC), AIFF oraz mp3. Potrafi skonwertować pliki z sygnałem PCM do 32 bitów i 384 kHz oraz DSD do DSD512. Potrafi też zamienić dowolny sygnał cyfrowy z rozpakowanych plików na dowolnie inną wartość, z granicznymi PCM 384 kHz i DSD256. Pliki z pamięci lokalnych odtworzymy zarówno przez protokół sieciowy, łącząc się kablem Ethernet z routerem i dyskiem NAS, jak i z dysku USB i pendrajwa. T3 wyposażony jest w zaawansowaną, cyfrową regulację siły głosu LEEDH PROCESSING VOLUME, ma certyfikat Roon Ready i pozwala na korzystanie z serwisów streamingowych Spotify Connect, MQA, TIDAL, TIDAL Connect, Qobuz i radia internetowego TuneIn, jest też kompatybilny z AirPlay. ⸜ LEEDH PROCESSING ALGORYTM REGULACJI SIŁY GŁOSU W T3 został opracowany przez francuskiego specjalistę GILLESA MILLOTA z firmy Acoustical Beauty, oferującej high-endowe kolumny z wieloma ciekawymi patentami. Nosi on nazwę LEEDH PROCESSING i w cyfrowy sposób reguluje amplitudę sygnału bez zmiany jego kształtu i rozdzielczości. Powołując się na pomiary wykonane przez SUPSI (University of Applied Sciences and Arts of Southern Switzerland) mówi o nim „bezstratny”. Mowa o algorytmie, czyli instrukcji dla układu mikroprocesora, można go więc aplikować zarówno w nowych, jak i już działających urządzeniach. Z tego drugiego Lumïn skorzystał w połowie 2020 roku. W wersji v13 udostępnił posiadaczom swoich urządzeń zmianę dotychczasowego algorytmu na właśnie Leedh Processing. W T3 jest on obecny od razu. Warto dodać, że korzystają z niego inne high-endowe firmy, w tym szwajcarski SOULUTION i francuski METRONOME. ● → www.PROCESSING-LEEDH.com ⸜ SEKCJA ANALOGOWA PO PRZEKONWERTOWANIU sygnału cyfrowego na analogowy jest on prowadzony w formie zbalansowanej, dual-mono. Także ta część została zaczerpnięta z odtwarzacza X1. Jedną z wyróżnionych przez Lumina zmian jest zastosowanie wysokiej klasy, wyspecjalizowanych dla audio, kondensatorów wyjściowych, osobno dla wyjść XLR i RCA. Wyjścia mają również osobne bufory wyjściowe i kontaktrony, pełniące tutaj rolę wyłączników. Sygnał na wyjściach można w menu urządzenia ustawić w pozycji „High” lub „Low”, dopasowując je do reszty systemu. Chodzi o to, aby regulacja głośności Leedh pracowała z jak najwyższymi wartościami (jak najmniej „tłumiła”). Z klasycznych 2 V dla RCA i 4 V dla XLR możemy przejść na – odpowiednio – 3 i 6 V. Sekcja ta wygląda identycznie, jak ta w T2 i podobnie do układu wyjściowego X1. ⸜ WYJŚCIA Sygnał na zewnątrz możemy wypuścić również w postaci cyfrowej. Służy do tego gniazdo BNC. Wyjście to ograniczone jest do sygnału PCM do 192 kHz i 24 bitów oraz DSD (DSD64) przez protokół DoP. Lumin konsekwentnie unika wyjść cyfrowych na gniazdach RCA, a to dlatego, że nie są one przystosowane do przesyłu sygnału łączem koncentrycznym o impedancji charakterystycznej 75 Ω – czyli zwykłym kablem cyfrowym RCA→RCA. Niemal wszystkie pozostałe firmy audio stosują wyjścia RCA z wygody, lenistwa i dlatego, że nie ma wysokiej jakości wtyków i gniazd BNC. Te, które są w audio używane, pochodzą z oferty firm telekomunikacyjnych. Nowością, która jest tak naprawdę powrotem do korzeni, jest obecność WYJŚCIA USB, którym wyślemy sygnał cyfrowy do zewnętrznego przetwornika cyfrowo-analogowego. W T1 było to WEJŚCIE dla zewnętrznego dysku USB lub pendrajwa. Wyjście jest powrotem do tego, co znam z T1. Prześlemy nim sygnał „bit-perfect”, czyli dokładnie taki, jaki zostanie rozpakowany z plików i w zależności od tego jaki wybierzemy upsampling. Także pliki FLAC MQA mogą być dekodowane przez T3 lub wysyłane bez rozpakowania na zewnątrz. Wyjście to może pracować również jako WEJŚCIE dla dysków USB. ⸜ STEROWANIE Komunikacja z odtwarzaczem odbywa się wyłącznie za pomocą firmowej aplikacji sterującej Lumïn App. Jest ona całkiem zgrabna, przyzwyczaiłem się do niej i od lat z niej korzystam. Dostępna jest zarówno na smartfony, jak i tablety. Jest jednak prawdą również to, że aplikacja firmy Roon postawiła poprzeczkę znacznie wyżej i przydałby się solidny apdejt tej w Luminie. ▌ ODSŁUCH ⸜ JAK SŁUCHALIŚMY Odtwarzacz plików audio Lumin T3 stanął na stoliku Finite Elemente Pagode Edition Mk II I na platformie antywibracyjnej Acoustic revive RAF-48H. Na jego górnej ściance położyłem pasywny filtr EMI/RFI Verictum X Block. Jego brzmienie porównywane było do odtwarzacza SACD AYON AUDIO CD-35 HF EDITION oraz transportu XACT S1 z Ayonem w roli przetwornika D/A. Jako punkt odniesienia posłużył mi odtwarzacz plików Mytek Brooklyn Bridge. Z routerem odtwarzacz połączony był poprzez mój system złożony z podwójnego przełącznika LAN SILENT ANGEL N16 LPS, z jego dwoma modułami w szeregu, zasilanego kablem TIGLON TPL-2000A i przez kabel LAN TIGLON TPL-2000L; więcej na ten temat → TUTAJ; router zasilany był z zasilacza JCAT Optimo 3 Duo. Płyty użyte w teście | wybór
⸜ ANTONIO CARLOS JOBIM, Stone Flower (CTI Records 40th Anniversary Edition), CTI Records/ Tidal, FLAC MQA Studio 16/44,1 (1970/?). TO CIEKAWE, ALE JEST W AUDIO coś takiego, jak „zbiorowa podświadomość”. Nie raz i nie dwa widziałem jej przejawy, zarówno jeśli chodzi o wygląd urządzeń, ich funkcjonalność, ale również dźwięk. Ta ostatnia cecha jest szczególnie interesująca. Dizajn da się wytłumaczyć podpatrywaniem rozwiązań konkurencji, podobnie jak funkcjonalność. Dźwięk jest jednak znacznie trudniej „skopiować”, czy naśladować. Przynajmniej jeśli mówimy o dźwięku tak wysokiej klasy, jak ten z odtwarzacza Lumin T3. Współdzielona „myślnia”, która dała znać o sobie również w przypadku tego urządzenia ma wyraźny wektor: ku energetyczności, przy zachowaniu jedwabistego posmaku. Niewiarygodne, jak bardzo w ostatnich kilku latach zmieniło się myślenie o dźwięku pozyskiwanego z plików audio! Kiedy puściłem płytę Stone Flower (CTI Records 40th Anniversary Edition) ANTONIO CARLOSA JOBIMA instrumenty niemal „wyskoczyły” z głośników. W urządzeniach Lumina słyszałem coś takiego po raz pierwszy. Zawsze ceniłem je za doskonałą tonalność i piękną, słodką melodyjność brzmienia, a w ostatnich latach za precyzję, jednak z energetycznością bywało różnie. |
Płytę Jobima nagrał Rudy Van Gelder w swoim studio w Englewood. Van Gelder był pionierem w technice mikrofonowej, która dzisiaj wydaje się jedyną możliwą – choć nie jest – a która w latach 50. i nawet 60. zrywała z wcześniejszym kanonem. Byłemu optometryście chodziło o to, aby uzyskać namacalność, którą znał z koncertów. Metodą prób i błędów wybrał więc dla siebie mikrofony Neumanna i Shoepsa o wysokim napięciu wyjściowym, dla których wykonano dla niego specjalny stół mikserski, to raz. A dwa – ustawiał mikrofony bardzo blisko instrumentów i wokalistów, nasycając przy tym taśmę magnetofonową do maksimum. Puśćmy utwór Brazil ze wspomnianego albumu, a usłyszymy to już w pierwszych dźwiękach. Instrumenty będą niemal się wyrywać z kolumn, będą miały namacalność i energetyczność porównywalną do tego, jak je słyszymy na żywo. A może nawet większą. Musimy jednak spełnić jeden, podstawowy warunek: cały tor musi być maksymalnie rozdzielczy i energetyczny. A z tym, w przypadku odtwarzaczy plików, jest spory problem. Konstruktorom Lumina T3 udało się, tak to słyszę, w dużej mierze go zminimalizować. Bo i Jobim, i słuchany zaraz potem STEPHAN MICUS z płyty Winter’s End, a i THE BEATLES z nowego remiksu albumu Let It Be, wszystkie te płyty brzmiały żywiołowo, a wręcz wybuchowo. Był to duży krok w kierunku tego, co znam z pierwszych tłoczeń płyt LP z materiałem zarejestrowanym przez Van Geldera. Podobnie zabrzmiał zresztą ART BLAKEY z płyty Moanin’. Chcę przez to powiedzieć, że nie ma znaczenia, w jakiej rozdzielczości słuchałem muzyki, jaki był to jej rodzaj, Lumin przekazywał ją w dynamiczny, otwarty i energetyczny sposób. To, co się zmieniło w porównaniu do T2, który przecież też szedł w tę stronę, to rozdzielczość, w T3 wyraźnie wyższa. Otwarte brzmienie wcześniejszego modelu było czasem, jak dla mnie, zbyt mało finezyjne. Miało ono swoje zalety i w wielu systemach T2 był wybawieniem dla ich zamkniętego w sobie dźwięku. T3 idzie dalej. Do mocnych skrajów pasma, a są naprawdę mocne, dodaje wyrafinowanie. Z produkcjami o mniej doskonałym dźwięku nie będzie to problem, ponieważ i góra, i dół mają delikatnie zaokrąglony atak. Jest on mocny i szybki, ale bez „igły”, która by mogła zamienić słuchanie muzyki w coś nieprzyjemnego. Tego typu dźwięk słyszę często w dobrze przygotowanych akustycznie i sprzętowo pokojach na wystawach audio i jest to dźwięk z gramofonów. Nie mówię, że to, co dostajemy z Lumina jest tożsame z tym, co dostaniemy z gramofonu za te pieniądze. Myślę o czymś ważniejszym: na wielu poziomach to jest równoważny dźwięk. Głównie jeśli chodzi o jego wiarygodność. T3 prezentuje muzykę w równie naturalny sposób, nie akcentując żadnego podzakresu, z mocnymi skrajami, a i tak najbardziej zapada w pamięć to, co dzieje się w nim na środku pasma. Kiedy więc odtworzyłem płytę BILL EVANSA zatytułowaną You Must Believe In Spring, w serwisie Tidal Master dostępną w plikach FLAC MQA 24/96, a w QOBUZ we FLAC 24/192, usłyszałem przepiękny fortepian, lekko odchudzony – tak jest nagrany – ale o wciąż nasyconym dźwięku. Kiedy pod koniec drugiej minuty z solo na kontrabasie wchodzi Eddie Gomez, znowu dostałem to, o czym mówiłem na początku: natychmiastowość, namacalność i „obecność”. Nie chodzi więc o to, że środek pasma jest tu wypchnięty do przodu, a o to, że góra i dół są mocne po to, aby średnicy niczego nie brakowało. Płyta Evansa, nagrana w 1977 roku, wydana została dopiero po jego śmierci, w roku 1980. Nagrano ją w ciągu trzech sierpniowych dni w studiach Capitol Records, więc na topowym sprzęcie i w topowym pomieszczeniu. Co więcej, jednym z producentów był Tommy LiPuma, którego lata później poznamy jako odkrywcę, promotora i producenta płyt Diany Krall. Mimo to, kiedy wróciłem do nagrań Blue Note nie dało się zauważyć pewnego regresu w rozdzielczości i namacalności. U Evansa lepiej z kolei oddana została przestrzeń. Byćmoże dlatego, że wnętrza wydawcy tej płyty są znakomite. Wszystko to było dla mnie klarowne, ponieważ jedną z ważniejszych umiejętności tego odtwarzacza jest budowanie stereoskopowego „wydarzenia” przed nami. Niby wiemy, że jest ono wynikiem pracy w studiu, ale urządzenie pozwala nam usłyszeć to jako część sztuki, jaką są rejestracja, miks i mastering materiału muzycznego. To dlatego niebywale przestrzenna płyta LAURIE ANDERSON pt. Homeland miała z nim taki rozmach, a kiedy trzeba, dźwięk otaczał mnie dzwonami dochodzącymi daleko z prawej strony kolumny. Jak mówię, spostrzeżenia te możliwe były tylko dlatego, że Lumin T3 jest tak rozdzielczym i tak przyjemnie grającym urządzeniem. Nie ma aż takiego nasyconego dźwięku, jaki osiągnąłem z transportami plików Aurender N20 i XACT S1 podłączonymi do DAC-a w odtwarzaczu Ayon Audio CD-35 HF Edition, ani – tym bardziej – do płyt CD i SACD granych z tego odtwarzacza. Tego nie oczekiwałem. Nie oczekiwałem jednak również tego, że Lumin zagra aż tak fajnie, tak przyjemnie – a jednak to dostałem. ▌ PODSUMOWANIE W SWOIM SYSTEMIE REFERENCYJNYM miałem na stałe tylko dwa odtwarzacze plików: Mytek Brooklyn Bridge oraz Lumin T1. Wciąż z nich korzystam, mimo że od dłuższego czasu dostępne są ich nowe wersje. Nie są najlepszymi odtwarzaczami, których słuchałem, daleko im do tego. Ich dźwięk jest jednak dopięty na ostatni guzik i je dobrze znam. Jest w ich przekazie coś, co powoduje, że słucha się z nimi muzyki w niebywałym komforcie, a przy tym mogą służyć też jako narzędzia do oceny dźwięku. Lumin T3 łączy ich dźwięk tak, jakby konstruktorzy z Hongkongu postanowili wyciągnąć to, co w nich najlepsze i przedstawić w jednym produkcie. Tak więc z Myteka wzięli precyzję i energetyczność oraz naprawdę niezłą definicję dźwięków. Z T1 z kolei pobrali próbkę słodyczy i nałożyli ją na precyzję Myteka. I dodali do tego znacznie lepszą przestrzeń. W rezultacie otrzymujemy dźwięk zrównoważony tonalnie, gładki, ale jednak rozdzielczy i energetyczny. Najważniejsze jest jednak to, że T3 jest o wiele lepszy niż T2. Może nie jest aż tak wyrafinowany, jak X1, ale wszystko jest w nim tak ładnie poukładane, że nie zdziwię się, jeśli państwo wybierzecie właśnie ten model. Po dłuższych odsłuchach dochodzę do wniosku, że promuje on lepsze nagrania. Jednak nie masakruje tych słabszych. Po prostu im lepiej coś nagrane, im lepiej wydane, tym lepiej zagra. I to jest to, czego w audio szukamy. Dla mnie jest to impuls, aby po wielu latach wymienić swój model T1 na T3. Lumin w ten sposób pozostaje w redakcji „High Fidelity” jako jedno z cyfrowych źródeł. ▌ BUDOWA OBUDOWA LUMINA T3 została wykonana w sposób, który w high-endzie wydaje się optymalny: ze skręcanych z sobą aluminiowych kształtowników i blach. Są to dwa panele boczne, tylni i przedni oraz dół i góra. Wszystkie elementy są solidne, grube i idealnie spasowane. T3 wygląda bardzo podobnie do T2, jednak wykończenie obudowy jest wyższej klasy – jest podobne do tego w P1. Urządzenie stoi na czterech aluminiowych nóżkach, które warto wymienić na jakieś inne, od specjalistów zajmujących się tłumieniem drgań. ⸜ PRZÓD I TYŁ Wyświetlacz ma kolor niebieski i jest to znak rozpoznawczy tego producenta. Nie jest duży, ale całkiem sporo się z niego dowiemy – oprócz wykonawcy i tytułu wyświetlane są na nim parametry sygnału audio, ze wszystkimi szczegółami. Niestety, aby się to udało, musimy być bardzo blisko, ponieważ literki są niewielkie. Na tylnej ściance znajdziemy, szeroko rozstawione, co pomaga przy podłączaniu, gniazda analogowe – RCA i XLR. Te pierwsze produkuje amerykańska firma CMC. W odróżnieniu od produktów innych firm, powierzchnia styku masy nie jest polerowana, a lekko chropowata. Na gniazdach XLR nie ma oznaczeń. Sygnał cyfrowy w postaci S/PDIF wypuścimy gniazdem BNC – to jedyny sposób na idealne zachowanie impedancji charakterystycznej takiego łącza. I są jeszcze gniazda LAN, USB (wyjscie) oraz zasilające IEC z umieszczonym obok wyłącznikiem zasilania. Pośrodku jest za to coś fajnego – zacisk masy. Warto postarać się o sztuczną masę, nawet tylko dla tego odtwarzacza. Zacisk nie jest specjalnie wygodny, ale ujdzie. ⸜ ŚRODEK Układ elektroniczny zmontowano na dużej płytce drukowanej, do której wpięto mniejszą. Obok umieszczono zasilacz impulsowy pomysłu Lumina. Przypomnę, że w wersji T1 był to zewnętrzny zasilacz liniowy, w T2 zamieniony na taki sam, jaki mamy w X1 i T3. Główna płytka wygląda niemal identycznie do tej z T2. jeśli wprowadzono jakieś zmiany, to nie są one widoczne dla osoby bez schematu w ręce. Zmiana dotyczy, jak się wydaje, „tylko” układu transportu plików. Jego mikroprocesor i pamięć poręczna znalazły się on na małej płytce, wpiętej do głównej za pomocą wielopinów. Radiator na układzie DSP jest mniejszy niż w T2, P1 i X1, a i cała płytka wygląda inaczej. Zasilanie dla płytki, już na głównej płytce, też jest inne. Obok widać układy DSP, Altera Cyclone IV i XMOS. Pierwszy służy do upsamplingu i realizuje zmianę siły głosu, a drugi jest odbiornikiem USB. Oprogramowanie odtwarzacza zostało napisane przez inżynierów Pixel Magic Systems i jest stale udoskonalane – w T3 jest ono w wersji „2022”. Przy wyjściu cyfrowym BNC widać transformator dopasowujący impedancję. Z kolei układ przetwornika cyfrowo-analogowego wygląda identycznie do tego w T2. Sygnał trafia do dwóch układów Sabre ES9028PRO firmy ESS Technology, po jednym na kanał, pracującymi w trybie monofonicznym. Za nimi widać kłady zmiany prądu na napięcie i wyjściowe. Oparto je na układach scalonych OPA 1611A. Pracują z nimi ładne kondensatory polipropylenowe WIMA i montowane powierzchniowo oporniki. Wyjścia sprzęgnięte są kondensatorowo i włączane są przez kontaktrony – to jedne z najlepszych, najbardziej stabilnych elementów przełączających. Inną firmą, która z nich korzysta jest McIntosh. Sygnał, od początku do końca, prowadzony jest w formie zbalansowanej. ■ ▌ Dane techniczne (wg producenta)
Protokół przesyłu: UPnP AV |
System referencyjny 2022 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity