KOLUMNY PODSTAWKOWE

A.D.A.M.
HM1

WOJCIECH PACUŁA







A.R.T. (Accelerated Ribbon Technology) to wizytówka firmy A.D.A.M. Oparta o prace Dr. Oskara Heila technologia, który wynalazł swój Air Motion Transformer jeszcze w 1972 roku, została ulepszona dzięki rozwojowi w zakresie materiałoznawstwa. Membrana przetwornika tego typu ma formę harmonijki, która składa się i rozkłada, zasysając lub wypychając powietrze, zgodnie z przebiegiem sygnału muzycznego. Wszystkie inne technologie przetworników, czy to dynamicznych, elektrostatycznych, piezoelektrycznych itp. zachowują się jak tłok, poruszając powietrze w proporcjach 1:1, tj. tak dużo, jak dużą powierzchnię ma membrana. Okazuje się, że jest to wysoce niepożądane, ponieważ masa poruszanego powietrza jest wielokroć mniejsza niż poruszającej go membrany. Wykonane w technologii A.R.T. przetworniki (średniotonowe i wysokotonowe) osiągają przełożenie jak 4:1, tj. powietrze porusza się czterokrotnie szybciej niż porusza się sama membrana. Dodatkowo, ponieważ mamy do czynienia z pojedynczym paskiem, omija się problemy związane z „łamaniem” się membrany, tj. momentem, w którym przestaje pracować jak idealny tłok. Kolejną zaletą tego typu przetworników jest powierzchnia promieniowania. Powierzchnia membrany, którą widać jest w konwencjonalnych przetwornikach całą powierzchnią, która jest akustycznie aktywna. Poprzez wprowadzenie do przetworników A.R.T. trzeciego wymiaru, membrana jest znacząco większa niż jej widoczna powierzchnia – typowo jest to wartość 2,5 razy większa niż konwencjonalnego przetwornika o tej samej widocznej wielkości. Dzięki temu przy zadanym poziomie głosy wystarcza znacząco mniejszy ruch membrany, a więc i mniejsze zniekształcenia.

Tyle teoria. Praktyka pokazuje jednak, że jest wiele racji w tych założeniach, że nie są to puste slogany. A.R.T. gra dźwiękiem, który da się opisać jako ekstremalnie szybki i przejrzysty, a jednak mający gdzieś w podświadomości drgnienie słodyczy, bez przejaskrawień. W pewien sposób głośnik emuluje zalety elektrostatów, tj. brak granulatu, czystość. Jest przy tym również podobny do głośnika z membraną berylową (tak, jak to słyszałem w kolumnach JMLab-a Electra 1007 Be), ponieważ nie słychać w tym wszystkim żadnego napięcia, czym czasem głośniki elektrostatyczne grzeszą. Kiedy zaś porównamy przetwornik A.D.A.M.-a do wstęgi, to, przynajmniej na zbliżonych poziomach cenowych – według mnie – A.R.T. gra nieco bardziej namacalnym, jakby bardziej treściwym dźwiękiem. Wstęga, byle dobra, potrafi zabrzmieć w niesamowicie rozbudowany na górze sposób, jest w dźwięku tyle detali, współbrzmień, które trudno w inny sposób osiągnąć. Co by jednak nie powiedzieć A.R.T. należy do moich ulubionych przetworników.

ODSŁUCH

Testowane jakiś czas temu kolumny HM2 są większymi braćmi testowanych teraz HM1. W obydwu znajdziemy identyczne rozwiązania, ten sam przetwornik wysokotonowy, membrany HexaCone Etona na średnicy i basie, a jedyne, co je różni to średnica tego ostatniego i związana z tym wielkość obudowy. HM1 są bowiem niesłychanie zgrabne. Niewielkie, z dobrymi proporcjami wyglądają prawdę mówiąc znacznie lepiej niż HM2, które wyglądały nieco „ciężkawo”. Dźwięk był świetny, jednak najwyraźniej firma doszła do wniosku, że są aplikacje, które wymagają mniejszego głośnika. I chyba zrozumienie tego, gdzie sprawdzą się HM1 jest kluczem do sukcesu. Z jednej strony mamy do czynienia z tą samą wirtuozerią wysokich tonów i wyższej średnicy, jednak z drugiej, dostajemy znacząco mniejszy bas. A przecież różnica w cenie nie jest wcale tak duża. Nie wiem, jak to widzi firma, mam jednak dwie teorie. W jednej kolumny te mają znaleźć się w niewielkich studiach, tuż przy realizatorze, czyli tam, gdzie nie ma miejsca na większe obudowy. To studio. Druga mówi, że kolumny sprawdzą się idealnie tam, gdzie… nie ma miejsca na HM2, a więc w małych systemach, designerskich systemach (kolumny znakomicie wyglądały np. z Solo Arcama i z systemem CX3 Denona (testowaliśmy odtwarzacz SACD DCD-CX3 tej firmy).Sprawdzą się też idealnie tam, gdzie trzeba je ustawić blisko tylnej ściany, a nawet – sprawdzałem – na półkach (ostatecznie angielska nazwa tego typu kolumn „bookshelf” nie wzięła się znikąd).

Powiedzmy więc od razu to, co zasygnalizowaliśmy na początku: kolumny nie grają niższym basem, a i jego średni zakres jest nieco ograniczony. Wcale tego jednak tak nie słychać, ponieważ HM1 mają świetnie zachowaną strukturę harmoniczną, znakomicie zachowuje wszystkie relacje fazowe sygnału, a dzięki temu pokazuje dokładnie, jak brzmi bas. Jeśli bylibyście Państwo na próbie zespołu z basistą czy kontrabasistą, to zobaczylibyście, że na odsłuchach na scenie wcale nie chce on słyszeć niskiego dołu, bo ten raczej buczy, a wyższy bas i średnicę – nawet górę. Żeby bowiem bas został prawidłowo odtworzony musi być zachowana jego struktura harmoniczna, która sięga niezwykle wysoko. Ten sam trick słychać, kiedy dokładamy supertweeter – pierwsze, co się poprawia, to wcale nie góra, a bas – schodzi niżej, jest bardziej zwarty itp. Potwierdza to wielu recenzentów niezależnie od kraju i tytułu, w którym pracują. W każdym razie – HM1 nie schodzą zbyt nisko, jednak wcale nie brzmią cienko czy jasno – daleko od tego.

Utwór nr 2 z płyty Cheta Bakera i Arta Peppera „The Route” (Pacific Jazz/EMI, CDP 7 92931 2, CD) opisany jest w książeczce jako stereo – mono mają być dodatkowe utwory 9-11. Okazuje się, że popełniono błąd, ponieważ utwór nr 2 pt. „The Route” także jest monofoniczny. Często jednak, jeśli cokolwiek w kolumnach jest na rzeczy z fazowością, opóźnieniami grupowymi itp., to słychać to trochę jak stereo – góra jest troszkę bardziej z jednej strony, środek z drugiej. A.D.A.M.-y zagrały to perfekcyjnie – dokładnie mono, z bardzo dobrym oddaniem charakteru nagrania i realizacji – nienajlepszej, trochę stłumionej. Na płycie nie ma zbyt wielu dźwięków na górze, a powyżej jakiś 12 kHz chyba niewiele się dzieje. Jeśli wyższy środek jest nieco podkreślony, wówczas płyta gra w żywszy, bardziej współczesny sposób. Tak naprawdę jednak wcale jej takiej „pomocy” nie potrzeba, ponieważ mimo zarejestrowania bez skrajów pasm, ma świetną integrację i koherencję. Rozjaśnienie z jednej strony poprawia balans tonalny, z drugiej jednak niszczy inne zalety. Tutaj bardzo dobrze było słychać, dlaczego kolumny tej firmy są używane w wielu studiach – balans tonalny został pokazany idealnie, a dynamika była świetna. Inaczej niż w typowych kolumnach studyjnych, gdzie balans tonalny jest mocno przewalony w kierunku wysokich tonów, HM1 brzmią w pięknie wyrównany, nieco słodkawy na samej górze sposób. Pomimo że to maleńkie kolumny, to dzięki tym zaletom potrafiły pokazać naturalne rozmiary saksofonu, jak i wagę trąbki. Ten ostatni instrument, dzięki bardzo dokładnemu, prowadzonemu nie cieniutką kreską, a mocnym pociągnięciem, rysunkowi, był wiarygodny w swojej barwie i uderzeniu. I choć już o tym wspominałem, to chciałbym powtórzyć, że góra jest fenomenalna – może nie ma aż tak precyzyjnego uderzenia jak SEAS w Dobermannach Harpii Acoustics, których używam, ale miał chyba ciut lepsze wypełnienie – a to pochwała nie lada. Niech za rekomendację posłuży fakt, że równolegle z kolumnami odsłuchiwałem ten sam materia na moim referencyjnym systemie słuchawkowym – AKG K701 podpiętymi do wzmacniacza Leben CS-300 i słyszałem niemal identyczną górę i wyższy środek, rzecz, która kolumnom w jakimkolwiek pomieszczeniu zdarza się niezmiernie rzadko.

To przy tej okazji wyłapałem także element, który ciut zmienia barwę kolumn, a mianowicie lekkie podbicie wyższego basu. Efekt nie jest specjalnie mocny, jednak nawet w odległości 1 m od ściany tylnej był odczuwalny. To zrozumiałe, że konstruktorzy chcieli nieco mocniej zaznaczyć ten zakres, aby zrównoważyć górę, jednak w HM2 nie trzeba było uciekać się do tego typu sztuczek, bo bas grał tam w naturalny sposób. HM1 grając go nieco mocniej, nie całkiem wpasują się w pojęcie o przyjemnym dźwięku. Kiedy w odtwarzaczu znalazła się płyta „Deadwings” Porcupine Tree (Lava Records, 93437, CD) wiadomo było, że to nowoczesna, wielościeżkowa produkcja, którą zrealizowano tak, jak to się teraz robi, tj. nieco twardo i z mocnym bitem na wyższej średnicy. Nie jest to wyrafinowanie starszych nagrań, chociażby King Crimson, ale „świat poszedł do przodu” i nic na to nie poradzimy. Tutaj linia basu była klarowna, wyraźna, jednak w wyższym zakresie trochę twardsza, co słychać było, jakby średnica w wyższej części też była nieco mocniejsza. Efekt nie był nieprzyjemny, dzięki górze, jednak warto pamiętać, że kolumny pokażą, co jest na płycie i jeśli gramy normalne płyty, to warto pomyśleć o nieco cieplejszym wzmacniaczu, jak Primare I21, czy I30.

Jeśli miałbym podsumować jakoś brzmienie kolumn, to określiłbym je jako oparte na średnicy – mocnej i gęstej i niby-ciepłej. Głosy są bowiem znakomicie prowadzone, mają dobrą definicję i choć nie wychodzą do przodu jak w droższych kolumnach firmy, to mają stabilne zakotwiczenie na scenie. Ta ostatnia nie jest szczególnie obszerna i nie ma tak precyzyjnej lokalizacji instrumentów jak z Dobermannów a także Marcusów. Raczej pokazywane są większe plany niż pojedyncze wydarzenia, instrumenty są rozwijane na scenie raczej legato niż staccato. Absolutnie genialnie wypadają archiwalne nagrania, takie jak z boxu Marii Callas „Live” (EMI Classic, 31466, 8CD), bo zachowana została wewnętrzna ciągłość tych nagrań, sens muzyczny. Jedyne słowa rezerwy można rzucić pod kierunkiem HM1 tylko mając w pamięci HM2. Większe kolumny grają bowiem lepiej, a nie kosztują dużo więcej. Dzięki swobodniejszemu przetwarzaniu basu ich średnica jest lepiej artykułowana, a bas bardziej wyrównany. Jeśli jednak szukamy wyrafinowanych, niewielkich monitorków i zależy nam na tym, żeby nie pchały się zbytnio w oczy, to gorąco polecam odsłuch A.D.A.M.-ów HM1.

BUDOWA

Kolumny HM1 firmy A.D.A.M. to mniejsi bracia testowanego w numerze marcowym (No35) „HIGH Fidelity OnLine” modelu Hm2. Na zewnątrz wszystko jest w wydaje się identyczne, poza wymiarami oczywiście – to dwudrożny monitor, wentylowany dwoma, umieszczonymi z przodu wylotami bas-refleksu. W skrócie, można powiedzieć, że HM1 są naprawdę fajne, ich proporcje predestynują je do mniejszych pomieszczeń, także do postawienia blisko ściany. Obudowa, wykonana z grubej płyty MDF została pomalowana odpornym na ścieranie srebrnym lakierem, zaś jej górne rogi, te przy głośniku wysokotonowym, zostały dość mocno ścięte. Głośniki to zresztą osobna historia. Na górze pracuje zupełnie odlotowy przetwornik A.R.T. (Accelerated Ribbon Technology), zaś na dole i średnicy równie ciekawy głośnik Etona z membraną HexaCone o średnicy 127 mm. Zasadę działania pierwszego już poznaliśmy, zaś drugi charakteryzuje się tym, że jego membrana wykonana została z komórek w kształcie plastra miodu, mające zapewnić mu wysoką sztywność. Solidny kosz jest odlewany, zaś magnes (zekranowany) bardzo duży. Kable połączeniowe to gruba plecionka, przylutowana, a nie na skuwkach. Zwrotnicę umieszczono nie na zaciskach głośnikowych, a na tylnej ściance, naprzeciw tylnej ścianki głośnika wysokotonowego. Pomimo niewielkich rozmiarów obudowy, zwrotnica jest spora, zajmuje niemal całą tylną ściankę, a to przede wszystkim przez bardzo duże, ładnie wyglądające kondensatory polipropylenowe (MKP) oraz spore cewki – jedna powietrzna i jedna rdzeniowa, proszkowa. Także oporniki wyglądają świetnie, ponieważ poza jednym masowym, są to bezindukcyjne oporniki o tolerancji 5 %. Jest ich więcej niż zwykle, ponieważ za ich pośrednictwem zrealizowano dość prosty regulator natężenia wysokich tonów – na plastikowej wytłoczce stanowiącej punkt montażowy dla zacisków głośnikowych (niezłoconych, dwie pary, wyglądają identycznie jak te stosowane przez KEF Audio) mamy trzypozycyjny przełącznik I-0-II, z odpowiadającymi im ustawieniami: -1,5 dB/0 dB/+1,5 dB, którym można regulować ilość góry. Kolumny nie posiadają maskownicy, ale dzięki temu nic nie szpeci ich ścianki przedniej. Powiedzmy też, że zaciski połączone są bardzo ładnymi zworami z plecionki miedzianej.



DANE TECHNICZNE (wg producenta):
Impedancja: 4 Ω
Pasmo przenoszenia: (ą 3 dB) 45 Hz - 35 kHz
Skuteczność: 86 dB/W/m
Moc maksymalna: 60/100 W (sin/music)
Wymiary (W x H x D): 170 x 300 x 260 mm
Waga: 6 kg


A.D.A.M.
HM1

Cena: 4120 zł

Dystrybucja: Audiotech

Kontakt:
Ul. Rosoła 9
Warszawa

Tel/fax: (0-22) 648 29 35

e-mail: sale@audiotechpro.pl


Strona producenta: A.D.A.M.
Polska strona firmy: A.D.A.M.



POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ



© Copyright HIGH Fidelity 2007, Created by B