WZMACNIACZ ZINTEGROWANY

MELODY
SP9

WOJCIECH PACUŁA







Powoli zaczynamy się już chyba do tego przyzwyczajać: Prima Luna, Advance Acoustic, Music Hall i inne firmy to przykład na to, jak z sukcesem wprowadzić na rynek firmę będącą nominalnie europejską lub – jak w przypadku Melody – australijską, a której produkty pochodzą tak naprawdę z Chin. We wszystkich przypadkach, w mniejszym lub większym stopniu pomysł wychodzi od partnera nie-chińskiego, a wykonanie w całości pozostawione jest potomkom budowniczych Wielkiego Muru. I tak też jest w przypadku Melody. Jedyną komplikacją „narodowościową” jest fakt, że w Europie firma reprezentowana jest przez francuskich kooperantów, w ramach Melody Europe.

Z marką zetknąłem się dwa lata temu podczas wystawy High End w Monachium (relacja 2005 – TUTAJ; 2006 – TUTAJ) i od razu mój wzrok przyciągnęły piękne, wykończone lakierem fortepianowym obudowy i niezwykłe, kuliste kształty lamp 101D. Trudno było się jednak porozumieć z ludźmi z Melody – nie będę tego ukrywał, ale najwyraźniej dopiero szykowali się do skoku na Europę. Znacznie lepiej było natomiast w zeszłym roku, a pomogła niezwykle miła, pięknoimienna przedstawicielka firmy Lela. Oferta zmieniła się niewiele, doszły jedynie dwa wzmacniacze, które jednak utworzyły nową linię SP. I właśnie ten rok był chyba dla Melody wyjątkowo udany – najpierw znakomita recenzja SP3 (mniejszego brata recenzowanego SP9) w moim ulubionym piśmie „Hi-Fi Plus” , za którą przyszła Nagroda Roku tegoż magazynu. Sytuację ostatnio podgrzał zaś Ken Kessler (trochę o nim pialiśmy we wstępniakach), który odwiedził chińską fabrykę Melody, skąd przywiózł przedwzmacniacz Pure Black 101, zachwycił się nim i opisał to w dużym reportażu w „Hi-Fi Choice”. W kwietniowym numerze „Hi-Fi News” (vol.52, No. 4) ukazała się zaś przyjemna recenzja tego preampu pióra Steve’a Harrisa (wieloletniego redaktora naczelnego tegoż). Jest więc konsensus, na podstawie którego można przyjąć, że urządzenia są co najmniej interesujące, a dzięki „treningowi” przeprowadzonemu na innych chińskich produktach w przeszłości zdobyliśmy swego rodzaju odporność na robiącą zazwyczaj duże wrażenie budowę urządzeń z kraju Mao.

O wypożyczeniu jakiegoś produktu do testu w HFOL rozmawiałem z Lelą od zeszłego roku. Właściwie to ona pierwsza zaproponowała test, jednak szybko okazało się, że urządzenia przeznaczone do testów (demo) są rozchwytywane i trzeba będzie na nie trochę poczekać. Ale do tego już się przyzwyczaiłem – Polska znajduje się na samym dole listy większości firm, ponieważ pomimo znacznego wzrostu gospodarczego wciąż znajdujemy się na szarym końcu jeśli chodzi o rozwój sektora audio. W każdym razie, kiedy jakieś dwa miesiące temu SP9 wreszcie przybył taszczony przez krzepkiego przedstawiciela firmy przewozowej, a przy tym okazało się, że nic w transporcie nie zostało uszkodzone, ucieszyłem się. Po prostu.
A urządzenie wygląda naprawdę okazale – pomimo niewysokiej ceny jest zbudowane bardzo solidnie – co Chińczycy powoli doprowadzają do perfekcji – jednak także ładnie wygląda, co już nie jest tak jednoznaczne. Linia SP otrzymała mianowicie srebrne wykończenie w postaci lakieru samochodowego silver metalic. Także przednia ścianka jest uformowana tak, żeby nie przypominała prostych frontów większości innych lampowców. Układ sekcji wzmacniających jest już jednak klasyczny, ponieważ z przodu mamy lampy wejściowe i drivery lamp końcowych (wszystkie to oktalowe 6SN7 z logo Melody), za nimi lampy mocy – cztery KT88 dające 50 W – a całkiem z tyłu transformatory we ekranach. Pośrodku widać jeszcze jedną lampę – prostownik 5AR4. Pilota brak.

ODSŁUCH

Melody SP9 od razu i bez cienia wątpliwości identyfikujemy jako urządzenie lampowe. Jest coś w produktach z silnie zaznaczonym rodowodem chińskim, że mają naturalną tendencję do grania tak, jak sobie wyobrażamy, że powinien grać wzmacniacz tego typu. Taka tendencja doprowadzona do ekstremum kończy się stłumionym i zlepionym dźwiękiem. Tutaj, na szczęście, zachowano sporą energię wyższej średnicy. Dlatego SP9 brzmi świeżo i w całkiem otwarty sposób, pomimo że dźwięk można określić generalnie jako ciepły. Atak instrumentów jest lekko zaokrąglony, co daje przyjemny efekt, jednak eufonia na średnicy nie jest specjalnie zaznaczana. Dzięki temu nie ma maskowania szczegółów, detali powodujących, że dźwięk „żyje”. Kiedy więc w utworze „See-Saw” z płyty „Tricks of Life” Noviki (Kayax/EMI, KAYAX013, CD), w którym głos został nagrany w znacząco gorszy sposób niż w pozostałych kawałkach, to Melody, pomimo predylekcji do wyładniania dźwięku, nie maskował tego, nie uśredniał. Bas był mięsisty i dość mocny, chociaż zbyt nisko nie zszedł, a na samym dole miał trochę poluzowany, nie do końca kontrolowany charakter.

Z otwartymi kolumnami, jak Marcus Harpii Acoustics czy Audiovectorami M1 wzmacniacz może czasem zagrać ciut mocniejszą wyższą średnicą. Należy więc z uwagą dobierać źródło i okablowanie. Zupełnie genialnie wzmacniacz zagrał natomiast z kolumnami A.D.A.M. HM2. Ich lekko wycofany zakres, o którym mówimy doskonale zgrał się z SP9, dając niesłychanie ciągły, gęsty dźwięk. Ten tandem miał po prostu klasę. Scena nie była specjalnie głęboka, nie było dokładnego ogniskowania dalekich planów, a raczej pokazywany było ciągłe „tło” dla wydarzeń, które rozgrywają się bliżej słuchacza. Warto jednak zaznaczyć, że inaczej niż w innych wzmacniaczach lampowych, SP9 nie rzuca niczego „na twarz”, nie wypycha instrumentów przed głośniki. W każdym razie, pierwsze plany z głosami – wcześniej Noviki, a teraz Anji Garbarek z płyty „Briefly Shaking” (EMI, 860802, CCD) – podawane były na linii bazowej kolumn, a więc w dobrym miejscu. W droższych urządzeniach mają one nieco więcej plastyki, tj. wychodząc ciut bliżej, mają znacznie lepsze wypełnienie z tyłu, przez co wydaje się, że są nieco dalej. Wyższa góra była nieco wycofana, ale paradoksalnie, przez mocną średnicę tego nie słychać, a dodatkowo omijamy w ten sposób wiele problemów związanych z gorszymi nagraniami, albo zabezpieczonymi przed kopiowaniem (to owo zaznaczane przeze mnie CCD: Copy Controlled Disc).

Mocno aufiofilskie nagrania, jak z płyty „True Audiofile. The Best of Groove Note” (Groove Note, GRV 1036-3, SACD/CD) zagrały znacznie lepiej niż krążki mainstreemowe, ale nie była to różnica jak dzień i noc. Z jednej strony oznacza to, że rozdzielczość wzmacniacza jest dobra, choć nie wybitna, a z drugiej pokazuje, że wszystkie płyty z naszej kolekcji – może oprócz ostatniej płyty Stinga „Songs From The Labyrinth” (Deutsche Grammophon 170 3139, CD), której nic nie pomoże – zagrają co najmniej dobrze, a raczej równie przyjemnie, może bez zaskoczeń, ale bez cienia problemów. Rozmiary źródeł pozornych, jak pokazał to odsłuch utworu „Light My Fire” ze wspomnianej płyty, śpiewany przez Jacinthę, są ładnie zaznaczane i dobrze umiejscawiane. Skupienie w dalszych planach nie jest priorytetem tego urządzenia, a chodzi raczej o ukazanie holistycznej całości. Co ciekawe, z Marcusami Melody nie forował ciepłego wyższego basu, którego podkreślanie przez wzmacniacze lampowe prowadzi najczęściej do spowolnienia dźwięku, a raczej pokazał ten zakres w zwinny i zwarty sposób. Bardzo wyraźnie było to słychać przy płycie Nat „King” Cole’a „Night Lights” (Capitol/EMI, 531964, CD), gdzie orkiestra prowadzona przez Nelsona Riddle’a miała szybki, zwinny charakter.

BUDOWA

Wzmacniacz zintegrowany Melody SP9 ma klasyczną dla tej klasy urządzeń budowę: z przodu cztery lampy 6SN7 – podwójne triody w oktalowej podstawie, zapewniające wzmocnienie wstępne oraz sterujące lampami wyjściowymi. A te, to znane, lubiane KT88 – tetrody strumieniowe, używane jako lampy mocy. Jest też jeszcze jedna lampa – pełnookresowy mostek prostowniczy 5AR4 (GZ34). Wszystkie lampy noszą logo Melody, jednak nietrudno zgadnąć, że pochodzą z Chin. Za lampami, w osobnych puszkach umieszczono transformatory – wyjściowe i zasilający. Front urządzenia ma specjalnie profilowany kształt. Choć w pierwszej chwili myślimy, że to aluminium, okazuje się, że to lakierowana płyta MDF. Wystają z niej pięknie wytoczone, ciężkie gałki siły głosu, wyłącznika sieciowego oraz selektora wejść. Tych ostatnich jest niestety tylko cztery i nie ma żadnych wyjść niskopoziomowych – ani z przedwzmacniacza, ani dla magnetofonu (wzmacniacza słuchawkowego). Same gniazda RCA są wysokiej próby, to cenione gniazda amerykańskiej firmy CMC. Złocone wyjścia głośnikowe, z osobnymi odczepami dla 4 i 8 Ω, są już bardziej prozaiczne, a używają je takie firmy jak Rotel, Edgar itp. Urządzenie stoi na trzech, solidnych stożkach z aluminium. Lampy można zakryć specjalną „klatką”, która wygląda wyjątkowo ładnie i z łatwością zrozumiem tych, którzy jej nie będą zdejmowali. Ciekawostką jest fakt, że na gniazdach dla trzpieni mocujących klatkę do obudowy wygrawerowano nazwę ‘Melody’ – drobiazg, a cieszy.

Otwierając obudowę nic szczególnego nas nie zaskakuje – do takiego uporządkowanego, bardzo dobrego montażu punkt-punkt oraz ogólnej dbałości o szczegóły zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Jest jednak kilka rzeczy, które wyróżniają tę konstrukcję spośród innych. Przede wszystkim wyjątkowo rozbudowane jest zasilanie – lampy końcowe mają zasilanie dual mono, z osobnymi uzwojeniami wtórnymi, osobno zasilana jest sekcja lamp 6SN7 – to dla nich jest ta lampa 5AR4, a także żarzenie tej sekcji, z ładnym, stabilizowanym zasilaczem. Sporą niespodzianką jest też znakomity regulator głośności – nie jest to potencjometr, a skokowy przełącznik z metalizowanymi, precyzyjnymi opornikami. Sygnał trafia do niego z selektora wejść, a do niego dość długimi kabelkami z gniazd wejściowych. Reszta elementów biernych także wygląda nieźle, bo wszystkie oporniki (poza potężnymi, 25-watowymi katodowymi dla KT88) są precyzyjne, metalizowane, w sprzężeniu międzystopniowym użyto polipropylenów (niestety chińskich, ale można to po zakupie zmienić – na pewno będzie lepiej), a kondensatory zasilacza KT88 odprzęgnięto polipropylenami WIMA. Cały układ został zmontowany nie na właściwym chassis, a na dodatkowej, sztywnej płycie metalowej. Budowa SP9 jest więc wyjątkowo dobra, nawet jak na produkty produkowane w Chinach i nie widzę tutaj słabych punktów (może poza wspomnianymi kondensatorami).



DANE TECHNICZNE (wg producenta):
Moc wyjściowa: 2 x 50 W
Pasmo przenoszenia: 18 Hz – 30 kHz (+/- 0,5 dB)
Impedancja wejściowa: 100 kΩ
Czułość wejściowa: 380 mV
S/N: 90 dB
THD (przy pełnej mocy): 1 %
Wymiary: 420x185x380 mm
Waga: 28 kg


MELODY
SP9

Cena: 1500 Euro

Dystrybucja: Melody Europe

Kontakt:
Tel. +33 4 78 56 18 88

e-mail: contact@melody-europe.com


Strona producenta: MELODY



POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ



© Copyright HIGH Fidelity 2007, Created by B